Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Mamo Zuzi bardzo ale to bardzo mi przykro wiem co przezywasz bo jestem tez bardzo krótko po stracie
Szybki powrót do pracy może nie jest łatwy , ale na prawdę pomaga .
Pisz do nas jak najczęściej , bo forum pomaga najbardziej . Nikt nas nie zrozumie jak tego nie przeżył
Karo gratulacje ❤️dajesz nadzieje
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 czerwca 2023, 15:40
-
Mamo Zuzi tak mi przykro, że musiałaś tu dołączyć...
Twoja historia podwójnie mrozi krew w żyłach 😔
Pamiętam, że nie było słów żeby... w zasadzie nie wiem, poczuć się „lepiej? Jedynie czas...
Każda z nas jest inna i każda musi/musiała znaleźć swój sposób na dalsze życie... Będą wzloty i upadki 😔 mi osobiście praca nie przyniosła ukojenia, Być może przez jej charakter - jestem nauczycielką. Paradoksalnie, na początku spokój dawał mi spacer na cmentarz... Chodziłam i układałam, dbałam jakby miał „wrócić„ i powiedzieć, że Mu się podoba... Wiem absurd, łapałam się na tym, że tak naprawdę robię to dla samej siebie... Oczywiscie dalej chodzę, ale już nie jest to obsesją, choć musi się palić znicz zawsze, mam już tak zaplanowane, że dogaszam i palę nowy - to taki mój sposób na poczucie się lepiej... I Ty znajdziesz swój 💔
Powiem Wam, że minęła mi obsesja na kolejną ciąże, były miesiące dosłownie wariatkowa... Tak jak mówiłam sobie, że strach mnie nie pokona, tak chyba jednak wygrywa... Bo przecież nic nie wskazywało na taką tragedię.... A tu zaraz minie rok 😢 -
Mamo Zuzi, poprostu Cię utulam.
Nie ma słów które ukoją Twój ból, każde wydają się zwyczajnie głupie...
Mi nadal pomaga bycie z mężem codziennie na cmentarzu. Mam taką możliwość... Codziennie wycieram jak się zakurzy, obrywam uschnięte kwiatki, zamiatam. Co drugi dzień wypalają się wkłady więc zapalam nowe. Zima potrafiłam być kilka razy byle odgarnąć śnieg z pomnika... Być może to trochę obsesyjne ale mi to nie przeszkadza. A jeśli ktoś ma z tym problem - niech nie patrzy. 🤷🏻♀️
Bardzo też chciałam jak najszybciej zrobić pomnik, wyłożyć kostkę wkoło - to dużo spokoju mi dało.
W naszym życiu codziennym Kuba jest cały czas 'obecny' , po jakimś czasie tak to przyszło że zwyczajnie o nim rozmawiamy. Coś stuknie- Kuba łobuzuje, na cmentarzu mężowi spadł aniołek i się rozbił - Kuba już go nie chciał. Wchodzimy do salonu rano gdzie wisi mój rysunek Kuby - taki jaki chcieliśmy mieć klimat sesji noworodkowej to zawsze mówimy 'Cześć Buba'
Mój Kubunia też obwiązał się pępowina ale w jakiś dziwny sposób bo na nodze.
Pustka po stracie dziecka jest wręcz namacalną. Ja czułam ją wszędzie. W sobie, w brzuchu, w sercu, w głowie... Brakowało mi płaczu dziecka, zapachu którego nigdy w moim mieszkaniu przecież nie było a ja za tym tęskniłam. Brakowało mi rutyny każdego dnia w ciąży. Brakowało mi ruchów... A nawet czasami miałam wrażenie że je czuję i wtedy myślałam że chyba zwyczajnie oszalalam...
Chyba najwięcej daje czas, zaczynasz wspominać już nie tylko te straszne emocje, nie odtwarzasz codziennie jak w zapętleniu tego cholernego dnia kiedy świat mógłby przestać istnieć.
Nie zapominasz, nie da się zapomnieć...nadal czasami to wraca... Ale zaczynasz też uśmiechać się na wspomnienia pierwszego kopniaka w żebra i pierwszej czkawki.
Ale musi poprostu minąć ileś czasu... Ile? Nie wiem. Nie ma odpowiedzi... Napewno nie pomaga gdy ktoś Ci mowi - musisz wspominać dobre chwilę.
Nic nie musisz. -
MamoZuzi, tule mocno, bo wiem co przeżywasz... W tym wszystkim dobre jest to, że tu trafiłaś... dziewczyny są ogromnym wsparciem, którego teraz tak bardzo potrzebujesz..
Pustka jest i będzie, jesteś dopiero na początku tej "drogi", ja idę moja prawie 3 lata, a nadal czasami jest ciężko, mimo że zdążyłam już urodzić drugie dziecko, nadal czuje pustkę po małej... mimo że nigdy jej nie widziałam, nie poznałam, a nadal czuje się, jakby ktoś zabrał mi dziecko, które było że mną od zWsze..
Daj sobie czas, pozwól sobie przeżyć tą żałobę taj, jak tego potrzebujesz ...27tc+3 - 😢 [*] 11.20
37tc+3 - 🌈
6tc+4 - 😭 [*] 07.24 - żegnaj okruszku...
3tc+4 💔
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
X.2021 - start IVF
23.12.21 - transfer blastki ❄️4AA
29.12 - 6dpt - beta 39.40 mlU/ml
18.01 - 26dpt - 6+1 CRL 0.55cm i bijące serduszko 😍
01.03 - 12+1 I prenatalne 7.5cm chłopca 💙
21.04 - 19+3 - II prenatalne - 330g 💙
06.07 - 30+2 - III 25.08 - 1810g 💙
25.08 - 37+3 - 3220g i 54cm cudu jest juz ze mną
...
_ _ _ _
03.24 - wracamy po rodzeństwo
04.06 FET ❄️3AA 🙏🙏
09.06 - 5dpt. - ⏸️
06.07 - 7+2 💔
_ _ _ _
04.09 prog 41.8; 2dpt 18.4
05.09 - FET ostatniej szansy ❄️4AB
4dpt - ⏸️; beta 59.8🤯; prog 28.5
11.09 - 6dpt 80.4 💔 7dpt 79.8; 9dpt 98 🤯
___________
II IVF??????? 🤯😭🤯 -
Mamo Zuzi przytulam Cię bardzo mocno.
Co do radzenia sobie ze stratą to ja mam tak jak Aya... na początku byłam na cmentarzu kilka razy dziennie...miałam przeogromną potrzebę tam bycia, wycierania, przestawiania... i płakania w ciszy i spokoju. U mnie czas od strat jest już trochę dłuższy ale mimo tego nadal jestem na cmentarzu conajmniej 2-3 razy w tygodniu aby na bieżąco palil sie znicz a w zimie jak pada snieg jestem nawet i codziennie bo nie moge zniesc mysli ze moje dziewczynki sa zasypane... niektorzy dziwnie sie na mnie patrza ale juz nauczylam sie patrzec takiej osobie prosto w oczy i mowic "straciles/as dziecko? Nie? Wiec nie wiesz co czuje i przestan sie interesowac tym co robie skoro Ciebie to nie dotyczy" chociaz u mnie coraz mniej takie teksty padaja bo wiekszosc sie przyzwyczaila i nie pyta.
Bol jest i bedzie ale z czasem nauczysz sie z nim zyc. Czy bedzie lzejszy? Moim zdaniem nie. Bedzie inny. Bedziesz potrafila smiac sie, rozmawiac i robic zwykle codzienne rzeczy ktore teraz przychodza Ci z trudem. Strata dziecka to najgorsza rzecz ktora moze spotkac czlowieka ale niestety trzeba nauczyc sie z tym zyc choc czasami wydaje nam sie ze nie mamy po prostu sily. Trzymaj sie!Ayayanee lubi tę wiadomość
24tc...17.05.2017 córeczka 😇💔
26tc...02.03-19.05.2018 córeczka 😇💔
IV.2019 CB
24tc...11.12.2020 córeczka👼💔
9tc... VI.2021 😇💔
05.05.2022 na świecie pojawił się CUD BARTUŚ ❤
"Wtedy, gdy wydaje mi się, że już nie dam rady
- przypominam sobie kto mi się przygląda..." -
Mamo Zuzi, strasznie mi przykro że też tutaj jesteś, mocno przytulam...
Ja powiem, że miałam inaczej, straszny ból sprawiało mi chodzenie na grób, za każdym razem strasznie płakałam i nie mogłam się uspokoić. Chodziliśmy raz w miesiącu, ale też mamy kawałek do przejechania na cmentarz, nie mieszkamy w tej samej miejscowości, ani nawet obok. Ludzie się na nas dziwnie patrzą jak witamy się i żegnamy z synkiem, mąż na początku tak nie robił, ale później też zaczął jak ja. Ale akurat każdy inaczej przeżywa żałobę i dla każdego ten własny sposób będzie prawidłowy. Po tym czasie jest lżej, łatwiej o tym mówić. Na początku nie potrafiłam z nikim o tym rozmawiać, zamknęłam się w sobie. Czas leczy rany, ale ile tego czasu potrzeba to kwestia indywidualna.... Daj sobie tyle czasu ile będzie potrzeba, nie ma co się porównywać do innych. Trzymaj się kochana.. -
Dziękuję z całego serca dziewczyny za wszystkie słowa wsparcia.
Od wczoraj zastanawiam się czy normalne jest to, że wcześniej (dokładnie mniej więcej po pogrzebie) było ciut lepiej, miałam wrażenie, że z dnia na dzień się dźwigam. A teraz mam znowu taki zjazd w dół...
Jakbym zrobiła wtedy krok do przodu, a teraz znów dwa kroki w tył.
Czy też miałyście takie poczucie?
Wiem, że u mnie od śmierci córeczki minęło raptem ponad 5 tygodni, ale trochę boję się o moje zdrowie i wczoraj zaczęłam rozważać wsparcie się lekami od psychiatry.. Nie wiem czy to jest dobra droga.
Patrząc na książkowy opis tego jak wygląda depresja, chyba niestety mnie dotyczy..
Nie chciałabym faszerować się lekami, ale zastanawiam się na ile jestem w stanie poradzić sobie sama.Zuzia👼 -06.05.2023 r. (32 tc)
"I nagle niebo wygląda zupełnie inaczej- kiedy wiesz, że masz tam swoje dziecko" -
Mamo Zuzi, bardzo bardzo mi przykro 😢
Wydaje mi się, że takie „zjazdy” podczas żałoby są normalne- ja tak miałam i nadal zdarzają się takie cięższe dni. Tylko z czasem jest ich mniej, powoli uczymy się żyć w nowej, trudniejszej rzeczywistości.. wiem, jak teraz jest Ci ciężko, jak trudno znaleźć siły i sens dalszego życia, ale uwierz ten etap minie. Tyle, że nie od razu… trzeba przeżyć też te ciężkie emocje żeby iść dalej, daj sobie czas..04/22 26tc 👼
07/23 38tc 🌈 -
Mamo Zuzi, mam wrażenie że dużo osób mówi że po pogrzebie jest chwilowo lżej... Może to ta świadomość, że możesz jakkolwiek zadbać o to miejsce? Może myśl że masz gdzie przyjść?
Żałoba to chyba takie 2 kroki do przodu i 1 do tyłu... Znowu 3 do przodu i 4 do tyłu.
Nie wachaj się prosić o pomoc i wspierać się lekami. One często są demonizowane całkiem nie potrzebnie... Dbaj o siebie, nie testuj swojej wytrzymałości. -
molusia88 wrote:Dziewczyny (Aliya, KaroKaro) wiem, że wy urodziłyście przedwcześnie czy mogę dopytać czy miałyście lub macie jakieś środki zapobiegawcze przed przedwczesnym porodem np szew czy pessar lub progestreron? Napiszcie proszę jeżeli możecie
Molusia ja od początku ciąży przyjmuje luteinę dopochwowo, mam brać do 36tc. Po 20tc miałam częstsze kontrole, właśnie żeby monitorować szyjkę, ale nic się z nią nie działo. Gdyby się szybko skracała to wtedy padłaby decyzja o pessarze/ szwie. Dodatkowo miałam co miesiąc pobierany wymaz z kanału szyjki.molusia88 lubi tę wiadomość
04/22 26tc 👼
07/23 38tc 🌈 -
Dziewczyny czy Wy tez tak macie , ze momentami próbujecie sobie ,, obrzydzić „ dzieci ?
To jest głupie, ale zrażam się do dzieci innych i mam myśli , ze może jednak ja nie chce dzieci ? Może myśle , ze chce ale mój organizm wie ze nie i dlatego takie coś mnie spotkało ?
Ja chyba wariuje … sama czasami się boje swoich myśli i ich wstydzę -
MamoZuzi, myślę że "zjazd" jest czymś normalnym....
Ja wiele razy miałam wrażenie że jest lepiej, że już będzie łatwiej, po czym wystarczył drobny szczegół i był "zjazd".
Leki od psychiatry ok, jeśli czujesz że tego potrzebujesz... ale może warto najpierw rozważyć psychologa? Psycholog pomoże przejść żałobę, a nie tłumić ją lekami...27tc+3 - 😢 [*] 11.20
37tc+3 - 🌈
6tc+4 - 😭 [*] 07.24 - żegnaj okruszku...
3tc+4 💔
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
X.2021 - start IVF
23.12.21 - transfer blastki ❄️4AA
29.12 - 6dpt - beta 39.40 mlU/ml
18.01 - 26dpt - 6+1 CRL 0.55cm i bijące serduszko 😍
01.03 - 12+1 I prenatalne 7.5cm chłopca 💙
21.04 - 19+3 - II prenatalne - 330g 💙
06.07 - 30+2 - III 25.08 - 1810g 💙
25.08 - 37+3 - 3220g i 54cm cudu jest juz ze mną
...
_ _ _ _
03.24 - wracamy po rodzeństwo
04.06 FET ❄️3AA 🙏🙏
09.06 - 5dpt. - ⏸️
06.07 - 7+2 💔
_ _ _ _
04.09 prog 41.8; 2dpt 18.4
05.09 - FET ostatniej szansy ❄️4AB
4dpt - ⏸️; beta 59.8🤯; prog 28.5
11.09 - 6dpt 80.4 💔 7dpt 79.8; 9dpt 98 🤯
___________
II IVF??????? 🤯😭🤯 -
Mamo Zuzi tak samo na początku mialam ogromne hustawki nastrojow. To jest calkowicie normalne w żalobie. Byly dni, ze wydawalo mi sie, ze czuje się calkiem normalnie, a nastepnego dnia, ze nie mam po co żyć. Zreszta to odroznia żalobę od depresji - w depresji nastroj jest bardziej ,, płaski”. Co do leków - nie jest niczym złym jeśli ich potrzebujesz, ale też myśle, że warto zacząć od konsultacji z psychoterapeutą. Ja biore niewielka dawkę leków w zwiazku ze stanami lękowymi bo mam z tym ogromny problem po stracie - nie zmniejszaja one smutku bo on jest w tej sytuacji naturalny ale łagodzą lęk
Inka ja nie mam akurat tak, ze obrzydzam sobie dzieci ale mysle, ze to naturalny mechanizm obronny. Mam za to tak, że raz wydaje mi się, ze musze byc w ciazy, ze to najwazniejsza sprawa na swiecie a czasem sie zastanawiam, czy dam rade czy to warte tego strachu… -
nick nieaktualnyMamo Zuzi bardzo mi przykro z powodu tego co Cię spotkało, aż mi się łezka w oku uroniła. Mocno Cię przytulam.
Odnośnie listerii, to ktoś mi bliski zachorował na tą bakterię już parę lat temu, niestety dała jej ona mocno w kość, leczenia szpitalne itp. Przez 3 lata mocno walczyła o to żeby zajść w zdrową ciążę, i jej się udało, pomimo, że po drodze nie było łatwo. Proszę Cię, abyś się nie obwiniała, bo nic nie mogłaś zrobić nie widząc, że sama zachorowalaś na nią. Wiem, że tej bakterii nie można wyleczyć całkowicie, ale może znajdować się ona w uśpieniu przy odpowiednim leczeniu.
Teraz przeżywasz tragedię, ale ja wierzę w to, że kiedyś będzie lepiej, przecież po burzy wychodzi słońce...? -
Mamo Zuzi, tak jak piszą dziewczyny wahania są normalne. Takie fale będą się zdarzać tylko później będzie mniejsze natężenie. Co do leków, ja osobiście polecam bo sama brałam przez pół roku i pomogły mi przejść przez te poczatkowe bardzo nasilone stany. To nie tak że one tłumiły żałobę poprostu ona była w tle ale nie dominowała i w miarę można było funkcjonować. Myślę że dobry psychiatra Ci pomoże dobrać odpowiednie. W fundacji Ernesta też jest psychiatra i można skorzystać chyba z 3 darmowych wizyt.
Inka222, wiem o czym piszesz. Czuje podobnie ale z kolei do małych dziewczynek. Mam zywego synka więc chyba że względu na to że córeczka mi umarła to patrząc na innych ludzi szczególnie mających parkę to czuje ogromną złość, czasem zazdrość ciężko to opisać ale mój mechanizm obronny to chyba to że zaczynam "nie lubić" małych dziewczynek. Trochę się boję tego uczucia i chyba muszę z psychologiem pogadać o tym.
Boję się że w następnej ciąży będzie też chłopiec i nigdy nie dane będzie mi mieć już córki. Dziewczyny które są już w tęczowych ciążach lub po, miałyście podobne odczucia gdy okazało się że płeć dziecka jest inna od tego które odeszło? Jak sobie radziłyście? ... Trochę się wstydzę tych myśli no ale momentami tak poprostu czuje 😔
"- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?
- Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
27.04.2021 Synek 😍
21.03.2022 Córeczka 💔 🦋 (poród przedwczesny 26tc)
Od grudnia 2022 ➡ starania o 🌈 ➡ 21.03.2023 ❤️😍
29.10.2023 tęczowe bliźniaki synek W. i I. 🌈 -
nick nieaktualnyMinęło już 6 tygodni od mojej straty, wróciłam z wakacji, głową trochę odpoczęła, mogę przyznać, że nie płaczę ciągle jak to było jeszcze niedawno, jednak pojawiają się kolejne pytania, które nie dają mi spokoju.
W końcu mam wyniki histopatologiczne - błony płodowe w stanie rolnego zapalenia, w łożysku wyraźne wylewy krwawe. Udało mi się wczoraj dostać do gina, nic więcej nie dowiedziałam się od niego niż sama wiem, że powód mojego poronienia to jakaś infekcja. Trafiłam na lekrza buca, miałam tyle pytań a żadnych konkretnych odpowiedzi. Czekam na wizytę w przyszłym tygodniu do mojego lekarza i plan działania. Mam tez wyniki badań które robiłam i wychodzi, że są ok, jutro jeszcze endokrynolog. Dziewczyny jak to możliwe, żeby mieć infekcję i nic nie czuć, gorsze samopoczucie, a w środku rozgrywa się dramat ☹️? Lekarz z wczoraj powiedział, że mogę od przyszłego miesiąca rozpocząć starania. Nie biorę tego nawet pod uwagę bo raz że głowa nie ta, dwa chcę mieć zlecone dodatkowe badania chociażby na posiewy. Nie podarowała bym sobie, że siedzi coś we mnie, zwłaszcza że infekcja to chyba moje drugie imię patrząc na moją historię. -
Stela wrote:Odnośnie listerii, to ktoś mi bliski zachorował na tą bakterię już parę lat temu, niestety dała jej ona mocno w kość, leczenia szpitalne itp. Przez 3 lata mocno walczyła o to żeby zajść w zdrową ciążę, i jej się udało, pomimo, że po drodze nie było łatwo. Proszę Cię, abyś się nie obwiniała, bo nic nie mogłaś zrobić nie widząc, że sama zachorowalaś na nią. Wiem, że tej bakterii nie można wyleczyć całkowicie, ale może znajdować się ona w uśpieniu przy odpowiednim leczeniu.
Teraz przeżywasz tragedię, ale ja wierzę w to, że kiedyś będzie lepiej, przecież po burzy wychodzi słońce...?
Będę rozmawiala o tym z moim ginekologiem na wizycie w poniedziałek, ale z tego co mówili w szpitalu leczenie listeriozy polega na podawaniu dożylne antybiotyków (ampicylina i gentamecyna), miałam je podane dwa tygodnie w szpitalu co 4 godziny..
Przechorowanie listeriozy rzekomo uodparnia na resztę życia jeśli chodzi o tą bakterie ale wiadomo, nic nie jest pewne i lepiej i tak zachowywać wszelkie środki ostrożności.
Mówili mi też że po wyleczeniu jej antybiotykami nie będzie miała wpływu na późniejsze ciążę.
Ale tak jak pisałam, muszę szczegółowo porozmawiać o tym z ginekologiem..
Mam nadzieję, że będzie dobrze 🙏Zuzia👼 -06.05.2023 r. (32 tc)
"I nagle niebo wygląda zupełnie inaczej- kiedy wiesz, że masz tam swoje dziecko" -
Ja straciłam córeczkę dlatego jeśli chodzi o małe dzieci mam dużo większy problem z dziewczynkami 😞
Nie moge powiedzieć, że mnie drażnią ale właśnie patrząc na małe dziewczynki mój ból się potęguje bo zdaje sobie namacalnie sprawę, że mojej Zuzi nigdy tak nie zobaczę..Jak się bawi, śmieje się, raczkuje.
W najbliższej rodzinie mam dwójkę dzieci w wieku 9 i 10 miesięcy. Na myśl o spotkaniu z chłopczykiem jestem spokojniejsza, a myśl o tej małej mnie paraliżuje po prostu.
Zastanawiam się kiedy będę gotowa na kontakt z nią 🥺 To córka brata mojego męża i mieliśmy z nimi dość regularny i dobry kontakt przed tą tragedią..Zuzia👼 -06.05.2023 r. (32 tc)
"I nagle niebo wygląda zupełnie inaczej- kiedy wiesz, że masz tam swoje dziecko" -
nick nieaktualnyMama Zuzi 👼 wrote:Będę rozmawiala o tym z moim ginekologiem na wizycie w poniedziałek, ale z tego co mówili w szpitalu leczenie listeriozy polega na podawaniu dożylne antybiotyków (ampicylina i gentamecyna), miałam je podane dwa tygodnie w szpitalu co 4 godziny..
Przechorowanie listeriozy rzekomo uodparnia na resztę życia jeśli chodzi o tą bakterie ale wiadomo, nic nie jest pewne i lepiej i tak zachowywać wszelkie środki ostrożności.
Mówili mi też że po wyleczeniu jej antybiotykami nie będzie miała wpływu na późniejsze ciążę.
Ale tak jak pisałam, muszę szczegółowo porozmawiać o tym z ginekologiem..
Mam nadzieję, że będzie dobrze 🙏
Trzymam mocno kciuki na pewno wszystkie będzie dobrze.
Tak leczy się ja antybiotykami. W przypadku mojej bratowej, zanim listeria przeszła w remisję to niestety ale trwałe uszkodziła jelita i drogi żółciowe, i do końca życia musi zażywać leki☹️ I tak jak piszesz, po jej zaleczeniu, można bezpiecznie zachodzić w ciążę. -
Stela, niestety można mieć infekcje i nawet nie wiedzieć też tego nie rozumiem, jak nasz własny organizm może nas oszukiwać. Jeżeli potrzebujesz czasu, to jak najbardziej go sobie daj.
Jeżeli chodzi o kontakt z innymi dziećmi to miałam tak na początku. W gronie naszych przyjaciół jest trójka małych chłopców, na tamten moment jeden miał roczek, drugi 1.5 roku a trzeci 3 latka. Nie mogłam ich wziąć na ręce, w ogóle ciężko mi było na nich patrzeć. Jak przyjaciółka się żaliła że wciąż nie schudła po ciąży to miałam na końcu języka, że też bym tak chciała. Jakkolwiek to źle nie brzmi, ale niestety miałam wówczas takie odczucia.