Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
@kiniamsh, bardzo współczuję Ci Twojej straty. Mam nadzieję, że lekarz wszystko Ci dokładnie wyjaśni i odczujesz wewnętrzny spokój.38 👱♀️, 37🧔♂️ AMH 0,82
28.05.24 ⏸️ 4.07.24 💔 Janek [8+3] trisomia w obrębie 8 chromosomu
🧬 PAI-1 i MTHFR 1298A>C (hetero)
6.09, 8.09 ⏸️
9.09 beta 704, prog 39,50
11.09 beta 1861, prog 43
18.09 5+3: GS 12mm, YS 2,8mm
01.10 7+2: crl 11mm, ys 3,9mm, fhr 143/min
10.10 8+4 crl 20mm, ys 6,1, fhr 175/min
🩺 8.11 12+5 prenatalne
Euthyrox 25
KIR AA
-
pp2018 wrote:Kojarzysz jak się nazywają te badania?
jakbyś chciała poczytać na temat badań, żeby potem porozmawiać o ewentualnych z lekarzem, to na stronach laboratoriów są z reguły fajne opisy, np. apc w łodzi:
https://apc-analizy.pl/badania/diagnostyka-poronien
Tylko nie rób ich na własną rękę, to trzeba ustalić z immunologiem.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lipca, 22:24
pp2018 lubi tę wiadomość
-
Kiniamsh wrote:Mam wyniki histo ale totalnie nie wiem jak odczytać. Zrozumiałam że łożysko chyba było niewydolne? Lekarz dopiero za tydzień w czwartek może któraś z Was umie to odczytać i tak po ludzku wytłumaczyć? Ostre zapalenie błon płodowych? Czy to możliwe że nastąpiło już po śmierci synka? Serduszko przestało bić w piątek a urodził się w niedzielę. Zastanawiam się czy te wyniki mogą być zaburzone właśnie tym że ju od dwóch dni nie żył a ciągle był ze mną. Poniżej wkleję wyniki
1. Plód di. 18 cm z fragmentem pepowiny dł. 7,5 cm. Pepowina na przekroju trójnaczyniowa, skrecona.
2. Rozciete łożysko o wym. 14x9x3 cm, blony plodowe barwy szarej. Lozysko na przekroju brazowo-rózowe
jednorodne.
Badanie mikroskopowe
1. W błonach plodowych od strony matczynej drobne ogniska z ostrym odczynem zapalnym.
Pepowina obrzęknięta , trójnaczyniowa, skrecona.
2. Lozysko z Il-go trymestru ciazy z przekrwieniem naczyn i wybroczynami miedzykosmkowymi oraz ogniskami Włóknika okołokosmkowego.
ICD-10 043.9
Ja nie pomogę, nie znam się na tyle, żeby interpretować. Może dziewczyny mają więcej wiedzy? -
Misiak wrote:Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. Po swoich doświadczeniach przestałam lubić określenie, że ktoś jest silny. Też cały życie słyszałam, że jestem silna. A właściwie co to znaczy?
Dobre pytanie… co to znaczy być silną … po pierwszym porodzie rozpoczęty SN ale zakończony cc) w drugiej dobie jak jeszcze byłam w szpitalu poraziło mi nerw twarzowy całkowicie i prawą stronę ciała częściowo. Wtedy dla mnie to było coś strasznego, pierwsze dziecko które urodziło się z wadą nerki i z „efektem lalki” ja z twarzą która „nie była moją” oko musiałam zaklejać plastrami na noc bo się nie zamykało, ślina wyciekała bokiem ust, straciłam całkowicie smak ( wszystko smakowało jak masło! Nawet woda!) i fakt że musiałam przyjmować tonę leków sprawił że nie mogłam karmić córki piersią te dwa dni na piersi były cudowne ale jak po raz ostatni przystawiłam ją do piersi bo wiedziałam że zacznę brać leki to się załamałam. Po wyjściu ze szpitala córka została przebadana i została zakwalifikowana do operacji nerki ale w późniejszym terminie nie było to konieczne w tamtej chwili. Ja po tygodniu w domu zostałam skierowana do szpitala na pilne badania( podejrzewali udar) zostawiłam męża samego z dwutygodniowym dzieckiem ale dał sobie świetnie radę! Czas mijał rehabilitację trochę pomogły i twarz wróciła w połowie do normalności ( do tej pory 50% nerwów mam uszkodzonych) ale pozbierałam się córka przeszła operację ( za 5 podejściem bo zawsze wychodziły jakieś nieplanowane wydarzenia) wszystko poszło dobrze! Potem zaszłam w ciążę którą straciłam w 6 tygodniu ;( zabieg łyżeczkowania miałam w wigilię ;( podniosłam się po czasie i udało się po raz kolejny zobaczyć dwie kreski na teście ciążowym. Wizyta u lekarza pamiętna data… 8 marca - diagnoza - ciąża pozamaciczna. Pobyt w szpitalu okazało się że ciąża poroniła się trabkowo i nie trzeba było podawać leków ani robić zabiegu. Podniosłam się po raz kolejny! Po czasie znowu upragnione dwie kreski, znowu strata na wczesnym etapie. Podniosłam się! Kolejne dwie kreski i ciąża prawidłowa druga córeczka! Przyszła na świat o czasie, ciąża była już na clexanie i akardzie. Zawsze marzyliśmy z mężem o dużej rodzinie czwórka dzieci byłoby cudownie więc rozpoczęliśmy kolejne starania i tutaj już były same smutne historie…
Kolejne 4 straty na wczesnych etapach, już trochę straciliśmy nadzieję. Przyszedł czas kiedy firma w której pracowałam ogłosiła upadłość, załatwianie spraw z tym związanych i pewnego dnia zaczęły doskwierać mi dziwne bóle brzucha ale wiązałam to z utratą pracy i ogólnym zamieszaniem z tym związanym. Jednego dnia zakupy w spożywczym i moment w którym straciłam przytomność z powodu tego dziwnego bólu brzucha, w domu mąż podjął decyzję że jedziemy do szpitala. W drodze zadzwoniłam do swojego ginekologa (bo w tym czasie brałam jakieś globulki na infekcję) z zapytaniem czy to może być skutkiem ubocznym tych globulek. Lekarz wykluczył takie dolegliwości i kazał przyjechać do szpitala w którym pracował. Tak zrobiliśmy, tam pobrali krew, podali jakąś kroplówkę i po pewnym czasie przyszedł wynik bthcg - ciąża! Nie mogłam uwierzyć! Poprowadzili mnie na oddział ginekologii i tam zrobili usg i potwierdzona ciąża niestety pozamaciczna, pęknięty jajowód i krwotok wewnętrzny ;( pilna operacja niestety jajowodu nie udało się uratować ;(. Byłam załamana ale los nauczył mnie podnosić się i walczyć dalej. Byłam silna i nie przestałam marzyć o dużej rodzinie ale jeden jajowód sprawił że w ciążę było nam bardzo ciężko zajść. Przyszedł jednak ten czas że udało się po raz kolejny powtórzyłam betę trzykrotnie i przyrost był ładny. Cieszyłam się bo okazało się że moja siostra również jest w ciąży i miałyśmy termin dosłownie z kilkudniową różnicą. Moje dzieciątko miało przyjść na świat 26 maja w dzień mamy. Siostrze nie mówiłam bo nauczona doświadczeniem wiedziałam że może być różnie. Umówiłam się do lekarza powtórzyłam betę przed wizytą i już wiedziałam że nic z tego nie będzie, beta spadła… i koniec marzeń… po raz kolejny… przyszedł moment że przestałam wierzyć że się uda chociaż nadal się staraliśmy. Pewnego ranka 6 marca 3 dni przed planowanym okresem coś mnie tknęło i zrobiłam test - nie mogłam uwierzyć ale były wyraźne mocne dwie kreski! Nadzieja ponownie zawitała do mojego serca, czułam że teraz może się udać, miałam wykupione już w domu leki które miałam zacząć przyjmować od pozytywnego testu, luteina, clexane, encorton, akard i euthyrox bo mam niedoczynność tarczycy. Umówiona wizyta potwierdzony pęcherzyk w macicy! Kolejne wizyty, bijące serduszko, badania prenatalne - wstępnie określona płeć - chłopiec ❤️ wszystkie wyniki prawidłowe! Nasze szczęście sięgnęło zenitu wymarzony synek! Rodzinie powiedzieliśmy po badaniach prenatalnych bo już „teoretycznie” był to bezpieczny czas. Chodziłam na wizyty do dwóch lekarzy na NFZ oraz prywatnie. Wszystko szło książkowo żadnych nieprawidłowości. Już zaczęłam powolutku kupować akcesoria, ciuszki dla synka, córeczki zachwycone imię ustalone, wszyscy czekamy na braciszka. całowanie brzuszka wieczorami i przytulanie do braciszka. Wspólne słuchanie serduszka na detektorze tętna… wspaniały nasz wspólny czas. Aż do momentu ostatniej wizyty 😞 to był czwartek dzień przed zakończeniem roku szkolnego, standardowa wizyta i diagnoza - mała ilość wód płodowych na granicy. Pytania czy nie odeszły mi wody- nie, przynajmniej nie zauważyłam ale chyba nie mogłabym przegapić takiego momentu… ( trzy dni wcześniej miałam wizytę na NFZ i wszystko było w porządku!) dalej już znacie moją historię w tym samym dniu przyjęli mnie na oddział a następnego dnia serduszko Synka już nie biło 😞 urodził się 23.06.2024 o 3 27 💔nie usłyszałam płaczu 😭 był taki idealny, maleńki, usteczka miał po tatusiu i ogromne stópki 💔nasz Julianek 💔tak bardzo tęsknię….
Do tych ostatnich wydarzeń myślałam że jestem silna… ale nie jestem… już nie…Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 lipca, 00:09
-
Kiniamsh wrote:Dobre pytanie… co to znaczy być silną … po pierwszym porodzie rozpoczęty SN ale zakończony cc) w drugiej dobie jak jeszcze byłam w szpitalu poraziło mi nerw twarzowy całkowicie i prawą stronę ciała częściowo. Wtedy dla mnie to było coś strasznego, pierwsze dziecko które urodziło się z wadą nerki i z „efektem lalki” ja z twarzą która „nie była moją” oko musiałam zaklejać plastrami na noc bo się nie zamykało, ślina wyciekała bokiem ust, straciłam całkowicie smak ( wszystko smakowało jak masło! Nawet woda!) i fakt że musiałam przyjmować tonę leków sprawił że nie mogłam karmić córki piersią te dwa dni na piersi były cudowne ale jak po raz ostatni przystawiłam ją do piersi bo wiedziałam że zacznę brać leki to się załamałam. Po wyjściu ze szpitala córka została przebadana i została zakwalifikowana do operacji nerki ale w późniejszym terminie nie było to konieczne w tamtej chwili. Ja po tygodniu w domu zostałam skierowana do szpitala na pilne badania( podejrzewali udar) zostawiłam męża samego z dwutygodniowym dzieckiem ale dał sobie świetnie radę! Czas mijał rehabilitację trochę pomogły i twarz wróciła w połowie do normalności ( do tej pory 50% nerwów mam uszkodzonych) ale pozbierałam się córka przeszła operację ( za 5 podejściem bo zawsze wychodziły jakieś nieplanowane wydarzenia) wszystko poszło dobrze! Potem zaszłam w ciążę którą straciłam w 6 tygodniu ;( zabieg łyżeczkowania miałam w wigilię ;( podniosłam się po czasie i udało się po raz kolejny zobaczyć dwie kreski na teście ciążowym. Wizyta u lekarza pamiętna data… 8 marca - diagnoza - ciąża pozamaciczna. Pobyt w szpitalu okazało się że ciąża poroniła się trabkowo i nie trzeba było podawać leków ani robić zabiegu. Podniosłam się po raz kolejny! Po czasie znowu upragnione dwie kreski, znowu strata na wczesnym etapie. Podniosłam się! Kolejne dwie kreski i ciąża prawidłowa druga córeczka! Przyszła na świat o czasie, ciąża była już na clexanie i akardzie. Zawsze marzyliśmy z mężem o dużej rodzinie czwórka dzieci byłoby cudownie więc rozpoczęliśmy kolejne starania i tutaj już były same smutne historie…
Kolejne 4 straty na wczesnych etapach, już trochę straciliśmy nadzieję. Przyszedł czas kiedy firma w której pracowałam ogłosiła upadłość, załatwianie spraw z tym związanych i pewnego dnia zaczęły doskwierać mi dziwne bóle brzucha ale wiązałam to z utratą pracy i ogólnym zamieszaniem z tym związanym. Jednego dnia zakupy w spożywczym i moment w którym straciłam przytomność z powodu tego dziwnego bólu brzucha, w domu mąż podjął decyzję że jedziemy do szpitala. W drodze zadzwoniłam do swojego ginekologa (bo w tym czasie brałam jakieś globulki na infekcję) z zapytaniem czy to może być skutkiem ubocznym tych globulek. Lekarz wykluczył takie dolegliwości i kazał przyjechać do szpitala w którym pracował. Tak zrobiliśmy, tam pobrali krew, podali jakąś kroplówkę i po pewnym czasie przyszedł wynik bthcg - ciąża! Nie mogłam uwierzyć! Poprowadzili mnie na oddział ginekologii i tam zrobili usg i potwierdzona ciąża niestety pozamaciczna, pęknięty jajowód i krwotok wewnętrzny ;( pilna operacja niestety jajowodu nie udało się uratować ;(. Byłam załamana ale los nauczył mnie podnosić się i walczyć dalej. Byłam silna i nie przestałam marzyć o dużej rodzinie ale jeden jajowód sprawił że w ciążę było nam bardzo ciężko zajść. Przyszedł jednak ten czas że udało się po raz kolejny powtórzyłam betę trzykrotnie i przyrost był ładny. Cieszyłam się bo okazało się że moja siostra również jest w ciąży i miałyśmy termin dosłownie z kilkudniową różnicą. Moje dzieciątko miało przyjść na świat 26 maja w dzień mamy. Siostrze nie mówiłam bo nauczona doświadczeniem wiedziałam że może być różnie. Umówiłam się do lekarza powtórzyłam betę przed wizytą i już wiedziałam że nic z tego nie będzie, beta spadła… i koniec marzeń… po raz kolejny… przyszedł moment że przestałam wierzyć że się uda chociaż nadal się staraliśmy. Pewnego ranka 6 marca 3 dni przed planowanym okresem coś mnie tknęło i zrobiłam test - nie mogłam uwierzyć ale były wyraźne mocne dwie kreski! Nadzieja ponownie zawitała do mojego serca, czułam że teraz może się udać, miałam wykupione już w domu leki które miałam zacząć przyjmować od pozytywnego testu, luteina, clexane, encorton, akard i euthyrox bo mam niedoczynność tarczycy. Umówiona wizyta potwierdzony pęcherzyk w macicy! Kolejne wizyty, bijące serduszko, badania prenatalne - wstępnie określona płeć - chłopiec ❤️ wszystkie wyniki prawidłowe! Nasze szczęście sięgnęło zenitu wymarzony synek! Rodzinie powiedzieliśmy po badaniach prenatalnych bo już „teoretycznie” był to bezpieczny czas. Chodziłam na wizyty do dwóch lekarzy na NFZ oraz prywatnie. Wszystko szło książkowo żadnych nieprawidłowości. Już zaczęłam powolutku kupować akcesoria, ciuszki dla synka, córeczki zachwycone imię ustalone, wszyscy czekamy na braciszka. całowanie brzuszka wieczorami i przytulanie do braciszka. Wspólne słuchanie serduszka na detektorze tętna… wspaniały nasz wspólny czas. Aż do momentu ostatniej wizyty 😞 to był czwartek dzień przed zakończeniem roku szkolnego, standardowa wizyta i diagnoza - mała ilość wód płodowych na granicy. Pytania czy nie odeszły mi wody- nie, przynajmniej nie zauważyłam ale chyba nie mogłabym przegapić takiego momentu… ( trzy dni wcześniej miałam wizytę na NFZ i wszystko było w porządku!) dalej już znacie moją historię w tym samym dniu przyjęli mnie na oddział a następnego dnia serduszko Synka już nie biło 😞 urodził się 23.06.2024 o 3 27 💔nie usłyszałam płaczu 😭 był taki idealny, maleńki, usteczka miał po tatusiu i ogromne stópki 💔nasz Julianek 💔tak bardzo tęsknię….
Do tych ostatnich wydarzeń myślałam że jestem silna… ale nie jestem… już nie…*Starania 2017
*Punkcja 4 zarodki przebadane PGTA
*Transfery 11.22 i 12.22 nieudane
*Transfer3. Lipiec 2023❤️ Ciąża prawidłowa do 26 tyg💔😭
*06.2024 stymulacja pierwsza- 0 zarodków
*09.2024Stymulacja druga: 3 zarodki, po PGTA zero:(
*listopad24 mial być transfer:moze zarodek warunkowy? Albo 3 stymulacja -
Współczuję wam, nie wyobrażam sobie co musicie czuć tracąc zdrowe dziecko.
U mnie sytuacja inna w listopadzie miałam terminacje ciąży w 14 tygodniu mój synek miał trisomie 18 , przypadek, losowy.
W lutym ujrzałam dwie kreski , poczułam szczęście ale i strach ,że znów na prenatalnych bedzie coś nie tak..
Pierwsze prenatalne wszystko prawidłowo, test
pappa również. Moje szczęście było tak wielkie. Każda wizyta u lekarza ,który twierdzi ,że wszystko jest dobrze,ostatnia 27 maja.
6 czerwca badanie połówkowe i strzał w twarz... Moja córka ma otwarty rozszczep kręgosłupa, wodogłowie, uszkodzenia w glowie, stopę szpotawą, pytanie lekarza czy mój ginekolog nic mi nie mówił , bo wizyty miałam co 2 tygodnie. Ja w szoku bo to już prawie 6 miesiąc. Mój ginekolog kompletnie nic mi nie powiedział, czuje się oszukana przez mojego lekarza, że od drugiego trymestru widać ten rozszczep,a on wpierał mi,że wszystko prawidłowo.. rokowania okazały się bardzo złe, córka bedzie niepełnosprawną i nie dają gwarancji czy sprawna umysłowo. Badania genetyczne nie wykazaly tym razem żadnej wady. Jedno dziecko mam zdrowe i nie mogę uwierzyć,że kolejny raz spotkało mnie cos takiego. Dziś miesiąc od urodzenia mojej córeczki i w dalszym ciągu czuje się tragicznie ,mimo że wiem ,że tak jest lepiej bo nie chciałam żeby cierpiała.
Moja sytuacja inna niż wasza ale też mnie to boli i męczy ,nie mogę patrzeć na kobiety w ciąży albo z małymi dziećmi w wózkach. Synka miałam mieć w ramionach w Maju tego roku ,a córkę w Październiku 😭😭😭😭02.2015 - 🩷🤱
11.2023 - 14 tydz 🩵💔 Trisomia 18
06.2024 - 23 tydz 🩷💔 Rozszczep kręgosłupa, wielowadzie. -
Karos31 wrote:Współczuję wam, nie wyobrażam sobie co musicie czuć tracąc zdrowe dziecko.
U mnie sytuacja inna w listopadzie miałam terminacje ciąży w 14 tygodniu mój synek miał trisomie 18 , przypadek, losowy.
W lutym ujrzałam dwie kreski , poczułam szczęście ale i strach ,że znów na prenatalnych bedzie coś nie tak..
Pierwsze prenatalne wszystko prawidłowo, test
pappa również. Moje szczęście było tak wielkie. Każda wizyta u lekarza ,który twierdzi ,że wszystko jest dobrze,ostatnia 27 maja.
6 czerwca badanie połówkowe i strzał w twarz... Moja córka ma otwarty rozszczep kręgosłupa, wodogłowie, uszkodzenia w glowie, stopę szpotawą, pytanie lekarza czy mój ginekolog nic mi nie mówił , bo wizyty miałam co 2 tygodnie. Ja w szoku bo to już prawie 6 miesiąc. Mój ginekolog kompletnie nic mi nie powiedział, czuje się oszukana przez mojego lekarza, że od drugiego trymestru widać ten rozszczep,a on wpierał mi,że wszystko prawidłowo.. rokowania okazały się bardzo złe, córka bedzie niepełnosprawną i nie dają gwarancji czy sprawna umysłowo. Badania genetyczne nie wykazaly tym razem żadnej wady. Jedno dziecko mam zdrowe i nie mogę uwierzyć,że kolejny raz spotkało mnie cos takiego. Dziś miesiąc od urodzenia mojej córeczki i w dalszym ciągu czuje się tragicznie ,mimo że wiem ,że tak jest lepiej bo nie chciałam żeby cierpiała.
Moja sytuacja inna niż wasza ale też mnie to boli i męczy ,nie mogę patrzeć na kobiety w ciąży albo z małymi dziećmi w wózkach. Synka miałam mieć w ramionach w Maju tego roku ,a córkę w Październiku 😭😭😭😭
Przykro mi ale jeśli uważasz ze tak lepiej jest to może jakoś poukladasz to w głowie. Za wiele tragedii się dzieje i to u jednej osoby to aż nie możliwe. Co jakis czas myśle jak bardzo to nie w porządku bo starasz się 5 lat, udaje się in vitro i taka fatalna sytuacja ze nic się nie dzieje a w 26 tygodniu serduszko przestaje bic*Starania 2017
*Punkcja 4 zarodki przebadane PGTA
*Transfery 11.22 i 12.22 nieudane
*Transfer3. Lipiec 2023❤️ Ciąża prawidłowa do 26 tyg💔😭
*06.2024 stymulacja pierwsza- 0 zarodków
*09.2024Stymulacja druga: 3 zarodki, po PGTA zero:(
*listopad24 mial być transfer:moze zarodek warunkowy? Albo 3 stymulacja -
Karos31 wrote:Współczuję wam, nie wyobrażam sobie co musicie czuć tracąc zdrowe dziecko.
U mnie sytuacja inna w listopadzie miałam terminacje ciąży w 14 tygodniu mój synek miał trisomie 18 , przypadek, losowy.
W lutym ujrzałam dwie kreski , poczułam szczęście ale i strach ,że znów na prenatalnych bedzie coś nie tak..
Pierwsze prenatalne wszystko prawidłowo, test
pappa również. Moje szczęście było tak wielkie. Każda wizyta u lekarza ,który twierdzi ,że wszystko jest dobrze,ostatnia 27 maja.
6 czerwca badanie połówkowe i strzał w twarz... Moja córka ma otwarty rozszczep kręgosłupa, wodogłowie, uszkodzenia w glowie, stopę szpotawą, pytanie lekarza czy mój ginekolog nic mi nie mówił , bo wizyty miałam co 2 tygodnie. Ja w szoku bo to już prawie 6 miesiąc. Mój ginekolog kompletnie nic mi nie powiedział, czuje się oszukana przez mojego lekarza, że od drugiego trymestru widać ten rozszczep,a on wpierał mi,że wszystko prawidłowo.. rokowania okazały się bardzo złe, córka bedzie niepełnosprawną i nie dają gwarancji czy sprawna umysłowo. Badania genetyczne nie wykazaly tym razem żadnej wady. Jedno dziecko mam zdrowe i nie mogę uwierzyć,że kolejny raz spotkało mnie cos takiego. Dziś miesiąc od urodzenia mojej córeczki i w dalszym ciągu czuje się tragicznie ,mimo że wiem ,że tak jest lepiej bo nie chciałam żeby cierpiała.
Moja sytuacja inna niż wasza ale też mnie to boli i męczy ,nie mogę patrzeć na kobiety w ciąży albo z małymi dziećmi w wózkach. Synka miałam mieć w ramionach w Maju tego roku ,a córkę w Październiku 😭😭😭😭
Myślę, że czujemy to samo. Ból straty i smutek z powodu przyszłości, która się nie wydarzy. Bez względu na to czy nasze dzieci odeszły "zdrowe" czy w wyniku terminacji z powodu ciężkich wad cierpimy identycznie. Każda z nas na tym forum pragnie dziecka, każdej z nas "los" odebrał Maleństwo. Nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie: dlaczego ja?! Dlaczego moje dziecko?! Choć zadaję je sobie wciąż i wciąż. Ale to tylko pogłębia poczucie niesprawiedliwości. Bo przecież ile pijaczek, ćpunek zachodzi w ciążę ot tak, donosi ją, mimo swojego trybu życia, a potem urodzi żywego malucha (zdrowego już niekoniecznie ). Nie rozumiem tego świata 😔
Bardzo Ci współczuję... Ale podobno kobiety są jak książka. Wciąż i wciąż przerzucają kolejne kartki swojej opowieści, bo wierzą ,że następne strony odkryją przed nimi coś dobrego,lepszego. Mają nadzieję... Tego Ci życzę - nadziei. Nie mamy nic więcej 💓13.12.2013 synek Oliwier 😍
06.2018 poronienie w 6tc😪
08.2018 poronienie zatrzymane w 8tc 😪
01.2023 poronienie w 6tc 😪
05.2023 poronienie w 7tc 😪
31.01.2024 Aniołek Adaś z 33tc 😭👼💔
"Jeśli czasem patrzysz w niebo, to znaczy, że jeszcze w coś wierzysz..."
05.10. - II 😍
14.10. - mamy ❤️
23.11. - I prenatalne - 6,4cm maleństwa 😘 USG w porządku -
Karos31 wrote:Współczuję wam, nie wyobrażam sobie co musicie czuć tracąc zdrowe dziecko.
U mnie sytuacja inna w listopadzie miałam terminacje ciąży w 14 tygodniu mój synek miał trisomie 18 , przypadek, losowy.
W lutym ujrzałam dwie kreski , poczułam szczęście ale i strach ,że znów na prenatalnych bedzie coś nie tak..
Pierwsze prenatalne wszystko prawidłowo, test
pappa również. Moje szczęście było tak wielkie. Każda wizyta u lekarza ,który twierdzi ,że wszystko jest dobrze,ostatnia 27 maja.
6 czerwca badanie połówkowe i strzał w twarz... Moja córka ma otwarty rozszczep kręgosłupa, wodogłowie, uszkodzenia w glowie, stopę szpotawą, pytanie lekarza czy mój ginekolog nic mi nie mówił , bo wizyty miałam co 2 tygodnie. Ja w szoku bo to już prawie 6 miesiąc. Mój ginekolog kompletnie nic mi nie powiedział, czuje się oszukana przez mojego lekarza, że od drugiego trymestru widać ten rozszczep,a on wpierał mi,że wszystko prawidłowo.. rokowania okazały się bardzo złe, córka bedzie niepełnosprawną i nie dają gwarancji czy sprawna umysłowo. Badania genetyczne nie wykazaly tym razem żadnej wady. Jedno dziecko mam zdrowe i nie mogę uwierzyć,że kolejny raz spotkało mnie cos takiego. Dziś miesiąc od urodzenia mojej córeczki i w dalszym ciągu czuje się tragicznie ,mimo że wiem ,że tak jest lepiej bo nie chciałam żeby cierpiała.
Moja sytuacja inna niż wasza ale też mnie to boli i męczy ,nie mogę patrzeć na kobiety w ciąży albo z małymi dziećmi w wózkach. Synka miałam mieć w ramionach w Maju tego roku ,a córkę w Październiku 😭😭😭😭
To jest niewyobrażalne. A punktu wodzenia prawa,czy to nie jest zaniedbanie? To skandal,poprostu skandal.
A.tak po ludzku... mogę tylko powiedzieć że mu bardzo przykro że masz takie smutne historie. Że one się ponawiają. Wydaje nam się że albo "takie dramaty" dotykają innych albo że skoro już przeszliśmy przez taki horror to pula jest wyczerpana i będzie tylko dobrze- A wtedy dzieją się takie rzeczy!!!
Chol.ernie,okropnie mi przykro.12.12.2019- 4kg,54cm- zdrowa Izabela!
03.10.202💔 3480g,58cm,38tc Różyczka.👼😭
Mutacje hetero pai1 i mthfr1
Świat rozsypal się jak cienkie lustro. Na miliony kawałków a ja trwam.
Boże,dlaczego wymyśliłeś los człowieka który musi iść przez życie sam? Całkiem Sam. -
Karos31 wrote:Współczuję wam, nie wyobrażam sobie co musicie czuć tracąc zdrowe dziecko.
U mnie sytuacja inna w listopadzie miałam terminacje ciąży w 14 tygodniu mój synek miał trisomie 18 , przypadek, losowy.
W lutym ujrzałam dwie kreski , poczułam szczęście ale i strach ,że znów na prenatalnych bedzie coś nie tak..
Pierwsze prenatalne wszystko prawidłowo, test
pappa również. Moje szczęście było tak wielkie. Każda wizyta u lekarza ,który twierdzi ,że wszystko jest dobrze,ostatnia 27 maja.
6 czerwca badanie połówkowe i strzał w twarz... Moja córka ma otwarty rozszczep kręgosłupa, wodogłowie, uszkodzenia w glowie, stopę szpotawą, pytanie lekarza czy mój ginekolog nic mi nie mówił , bo wizyty miałam co 2 tygodnie. Ja w szoku bo to już prawie 6 miesiąc. Mój ginekolog kompletnie nic mi nie powiedział, czuje się oszukana przez mojego lekarza, że od drugiego trymestru widać ten rozszczep,a on wpierał mi,że wszystko prawidłowo.. rokowania okazały się bardzo złe, córka bedzie niepełnosprawną i nie dają gwarancji czy sprawna umysłowo. Badania genetyczne nie wykazaly tym razem żadnej wady. Jedno dziecko mam zdrowe i nie mogę uwierzyć,że kolejny raz spotkało mnie cos takiego. Dziś miesiąc od urodzenia mojej córeczki i w dalszym ciągu czuje się tragicznie ,mimo że wiem ,że tak jest lepiej bo nie chciałam żeby cierpiała.
Moja sytuacja inna niż wasza ale też mnie to boli i męczy ,nie mogę patrzeć na kobiety w ciąży albo z małymi dziećmi w wózkach. Synka miałam mieć w ramionach w Maju tego roku ,a córkę w Październiku 😭😭😭😭
Bardzo mi przykro, że przez tak cholernie ciężka sytuacje musiałaś przejść i w sumie nie wiem co lepsze… czy to, że jak u mnie niby wszystko ok było i nagle zmarło w brzuszku z niewidomych przyczyn… czy dowiedzenie się o chorobie dziecka i terminacja…chyba to i to jest niewyobrażalna tragedia i niesprawiedliwością. Tylko zastanawia mnie to czemu lekarz wcześniej nic nie wspomniał…przecież o każdej nieprawidłowości powinien powiadomić…ja też mam żal do swojego lekarza bo parę dni wcześniej byłam na wizycie i zgłaszałam mu bóle brzucha ale on stwierdził że na tym etapie to normalnie a mógł może mnie skierować na oddział i może by udało się uratować mojego aniołka 😢 ale teraz to można tylko gdybać… ściskam Cię mocno i życzę dużo siły2022.06 poronienie samoistne 5tc
14.05.24 Aniołek Malwina👼 💔 29tc (przestało bić serduszko) 😭😭😭
Zawsze będę o Tobie pamiętać i Cię kochać -
Właśnie dziewczyny nie mogę zrozumieć,że patologii rodzą się dzieci, a nie wierzę ,że biorą jakieś witaminy itd, zachodzą w ciążę z przypadku albo dla kasy. Ćpaja,piją alkohol,palą i rodzą też zdrowe dzieci ale nie zawsze , a Ty się starasz i albo dziecko chore albo nagle umiera w brzuchu życie jest takie niesprawiedliwe.. telepie mnie jak widzę w wiadomościach, że ktoś skatował noworodka.. bo dlaczego takim ludziom rodzą się dzieci
Co do mojego lekarza to jak się go spytałam czy nic nie widział przez ten czas co dwa tygodnie na wizycie ,to mi powiedzial,że prenatalne miałam i wyszły prawidłowe , a on robił optymalnie co dwa tygodnie USG i nie ma sobie nic do zarzucenia i ,że życzy mi żeby teraz zakończyło się wszystko tak jak chce. No świetnie.. wiedział po jakiej sytuacji jestem ,bo tamta ciążę też prowadziłam u niego i powiem wam ,że żałuje i już nigdy do niego nie pójdę.
W ogóle mój mąż już nie chce starać się o dziecko i ja też nie chciałam , a teraz mam myśli znowu,że potrzebuje tego dziecka może mój mąż zmieni zdanie nawet jeśli miałoby to być za kilka lat.02.2015 - 🩷🤱
11.2023 - 14 tydz 🩵💔 Trisomia 18
06.2024 - 23 tydz 🩷💔 Rozszczep kręgosłupa, wielowadzie. -
Karos31 wrote:Właśnie dziewczyny nie mogę zrozumieć,że patologii rodzą się dzieci, a nie wierzę ,że biorą jakieś witaminy itd, zachodzą w ciążę z przypadku albo dla kasy. Ćpaja,piją alkohol,palą i rodzą też zdrowe dzieci ale nie zawsze , a Ty się starasz i albo dziecko chore albo nagle umiera w brzuchu życie jest takie niesprawiedliwe.. telepie mnie jak widzę w wiadomościach, że ktoś skatował noworodka.. bo dlaczego takim ludziom rodzą się dzieci
Co do mojego lekarza to jak się go spytałam czy nic nie widział przez ten czas co dwa tygodnie na wizycie ,to mi powiedzial,że prenatalne miałam i wyszły prawidłowe , a on robił optymalnie co dwa tygodnie USG i nie ma sobie nic do zarzucenia i ,że życzy mi żeby teraz zakończyło się wszystko tak jak chce. No świetnie.. wiedział po jakiej sytuacji jestem ,bo tamta ciążę też prowadziłam u niego i powiem wam ,że żałuje i już nigdy do niego nie pójdę.
W ogóle mój mąż już nie chce starać się o dziecko i ja też nie chciałam , a teraz mam myśli znowu,że potrzebuje tego dziecka może mój mąż zmieni zdanie nawet jeśli miałoby to być za kilka lat.
Bardzo Ci współczuję. Pewnie zmiana lekarza dobrze Ci zrobi. Jeśli macie siłę i determinację, możecie dociekać dalej czy nie było błędów w sztuce lekarskiej.
Mam nadzieję, że przejdziecie czas przeżywania straty owocnie i wzmocni to tylko waszą relację i jedność małżeńską.38 👱♀️, 37🧔♂️ AMH 0,82
28.05.24 ⏸️ 4.07.24 💔 Janek [8+3] trisomia w obrębie 8 chromosomu
🧬 PAI-1 i MTHFR 1298A>C (hetero)
6.09, 8.09 ⏸️
9.09 beta 704, prog 39,50
11.09 beta 1861, prog 43
18.09 5+3: GS 12mm, YS 2,8mm
01.10 7+2: crl 11mm, ys 3,9mm, fhr 143/min
10.10 8+4 crl 20mm, ys 6,1, fhr 175/min
🩺 8.11 12+5 prenatalne
Euthyrox 25
KIR AA
-
Karos31 wrote:Właśnie dziewczyny nie mogę zrozumieć,że patologii rodzą się dzieci, a nie wierzę ,że biorą jakieś witaminy itd, zachodzą w ciążę z przypadku albo dla kasy. Ćpaja,piją alkohol,palą i rodzą też zdrowe dzieci ale nie zawsze , a Ty się starasz i albo dziecko chore albo nagle umiera w brzuchu życie jest takie niesprawiedliwe.. telepie mnie jak widzę w wiadomościach, że ktoś skatował noworodka.. bo dlaczego takim ludziom rodzą się dzieci
Co do mojego lekarza to jak się go spytałam czy nic nie widział przez ten czas co dwa tygodnie na wizycie ,to mi powiedzial,że prenatalne miałam i wyszły prawidłowe , a on robił optymalnie co dwa tygodnie USG i nie ma sobie nic do zarzucenia i ,że życzy mi żeby teraz zakończyło się wszystko tak jak chce. No świetnie.. wiedział po jakiej sytuacji jestem ,bo tamta ciążę też prowadziłam u niego i powiem wam ,że żałuje i już nigdy do niego nie pójdę.
W ogóle mój mąż już nie chce starać się o dziecko i ja też nie chciałam , a teraz mam myśli znowu,że potrzebuje tego dziecka może mój mąż zmieni zdanie nawet jeśli miałoby to być za kilka lat.
Też tego nie rozumiem dlaczego takie patologie zachodzą w ciążę jedno za drugim… to takie niesprawiedliwe…
ja do swojego lekarza też już nie wrócę na pewno, straciłam zaufanie… jeśli jeszcze można mieć zaufanie do jakiegokolwiek lekarza2022.06 poronienie samoistne 5tc
14.05.24 Aniołek Malwina👼 💔 29tc (przestało bić serduszko) 😭😭😭
Zawsze będę o Tobie pamiętać i Cię kochać -
Aniołkowa mama90 wrote:Też tego nie rozumiem dlaczego takie patologie zachodzą w ciążę jedno za drugim… to takie niesprawiedliwe…
ja do swojego lekarza też już nie wrócę na pewno, straciłam zaufanie… jeśli jeszcze można mieć zaufanie do jakiegokolwiek lekarza
Dokładnie, ja mam bardzo ograniczone zaufanie do lekarzy, a jestem w diagnostyce reum. od lat. Zazwyczaj idę do 3 lekarzy, robię sama research, czytam po forach i wówczas podejmuje decyzję. Bardzo to męczące... 😂
Tak, życie jest niesprawiedliwe. Im szybciej to przyjmiemy, tym lżej nam będzie, trudne to wszystko...
A my dzisiaj zarejestrowaliśmy naszego Janka w USC 🤩💔, wypełniłam papiery do pracy w związku z skróconym urlopem macierzyńskim i już we wtorek wracam do pracy. Wszyscy byli tacy pomocni, jeśli chodzi o urzędowe sprawy 🤩
Wskoczyłam też już na lipcowy wątek staraczkowy na różowych stronach, my na razie bez starań, ale się po mału nastawiam.Aniołkowa mama90 lubi tę wiadomość
38 👱♀️, 37🧔♂️ AMH 0,82
28.05.24 ⏸️ 4.07.24 💔 Janek [8+3] trisomia w obrębie 8 chromosomu
🧬 PAI-1 i MTHFR 1298A>C (hetero)
6.09, 8.09 ⏸️
9.09 beta 704, prog 39,50
11.09 beta 1861, prog 43
18.09 5+3: GS 12mm, YS 2,8mm
01.10 7+2: crl 11mm, ys 3,9mm, fhr 143/min
10.10 8+4 crl 20mm, ys 6,1, fhr 175/min
🩺 8.11 12+5 prenatalne
Euthyrox 25
KIR AA
-
pp2018 wrote:Dokładnie, ja mam bardzo ograniczone zaufanie do lekarzy, a jestem w diagnostyce reum. od lat. Zazwyczaj idę do 3 lekarzy, robię sama research, czytam po forach i wówczas podejmuje decyzję. Bardzo to męczące... 😂
Tak, życie jest niesprawiedliwe. Im szybciej to przyjmiemy, tym lżej nam będzie, trudne to wszystko...
A my dzisiaj zarejestrowaliśmy naszego Janka w USC 🤩💔, wypełniłam papiery do pracy w związku z skróconym urlopem macierzyńskim i już we wtorek wracam do pracy. Wszyscy byli tacy pomocni, jeśli chodzi o urzędowe sprawy 🤩
Wskoczyłam też już na lipcowy wątek staraczkowy na różowych stronach, my na razie bez starań, ale się po mału nastawiam.pp2018 lubi tę wiadomość
*Starania 2017
*Punkcja 4 zarodki przebadane PGTA
*Transfery 11.22 i 12.22 nieudane
*Transfer3. Lipiec 2023❤️ Ciąża prawidłowa do 26 tyg💔😭
*06.2024 stymulacja pierwsza- 0 zarodków
*09.2024Stymulacja druga: 3 zarodki, po PGTA zero:(
*listopad24 mial być transfer:moze zarodek warunkowy? Albo 3 stymulacja -
Dziś mija miesiąc do urodzenia się mojego synka ;( boli tak samo, strasznie ciężkie są dla mnie noce, nie śpię, myślę, analizuje. Dalej mam uczucie że to moja wina,… nie tak miało być ;( jak już uda się zasnąć to śni mi się że jestem w ciąży, albo że urodziłam malutkiego i trzymam w ramionach, a za chwilę znowu że go nie ma i pusty brzuch … w ciągu dnia mam wrażenie że jest już lepiej bo płaczę mniej i nawet wyszłam już raz do sklepu. Ale jak położę się do łóżka to zaczyna się robić szyszki na nowo
-
Miesiąc po urodzeniu naszego synka miałam tak samo, bez pomocy psychologa i psyhiatry pewnie dalej leżałabym w łóżku. Pamiętaj, że to NIE JEST Twoja wina. Długo się obwiniałam, myślałam, że oszaleje. Słyszałam jak synek płacze, czułam jak się do mnie przytula i oddycha, a przecież nigdy tego nie robił. Dziś pozostała wielka pustka i powoli godzę się z tym, że ta pustka będzie.
-
Ja się zapadłam sie w wielki dół bo w zeszłym roku miałam tej porze pozytywne bety… No okropne to. Spojrzałam na date i wpadłam w czarna rozpacz bo w zeszłym roku byłam taka szczęśliwa. Nic nie cieszy mnie teraz i mam wrażenie ze życie jest do bani.
Czasem mam wrażenie ze moja dobra pamięć do dat, szczegółów mnie wykonczy:/
Za to uwielbiam takie zwykle dni, te bez emocji, zwyczajne, one nadają rytm, jestem spokojna.
Jakoś po woli do przodu dziewczyny i damy radę się pozbierac na nowo. 3 mam kciuki za każda z nas*Starania 2017
*Punkcja 4 zarodki przebadane PGTA
*Transfery 11.22 i 12.22 nieudane
*Transfer3. Lipiec 2023❤️ Ciąża prawidłowa do 26 tyg💔😭
*06.2024 stymulacja pierwsza- 0 zarodków
*09.2024Stymulacja druga: 3 zarodki, po PGTA zero:(
*listopad24 mial być transfer:moze zarodek warunkowy? Albo 3 stymulacja -
Kiniamsh wrote:Dziś mija miesiąc do urodzenia się mojego synka ;( boli tak samo, strasznie ciężkie są dla mnie noce, nie śpię, myślę, analizuje. Dalej mam uczucie że to moja wina,… nie tak miało być ;( jak już uda się zasnąć to śni mi się że jestem w ciąży, albo że urodziłam malutkiego i trzymam w ramionach, a za chwilę znowu że go nie ma i pusty brzuch … w ciągu dnia mam wrażenie że jest już lepiej bo płaczę mniej i nawet wyszłam już raz do sklepu. Ale jak położę się do łóżka to zaczyna się robić szyszki na nowo
Filiżanka8 te daty są najgorsze 🙁 czerwiec był trudny dla nas, bo właśnie w czerwcu On już miał być z nami 😭 -
Dla mnie dopóki byłam w domu też było najgorzej rano... pierwsze pytanie jakie sobie zadawałam to "po co mam wstawać?" Albo co robić cały dzień, bo przecież do wieczora daleko.. Teraz musiałam wstać, bo jest on, ale wtedy mogłam nie wstawać do południa ...
Dla mnie te daty są trudne, początek ciąży z nią był 04.05, teraz 16.05... Ja urodziłam w 27tc, teraz był 7tc...
27tc+3 - 😢 [*] 11.20
37tc+3 - 🌈
6tc+4 - 😭 [*] 07.24 - żegnaj okruszku...
3tc+4 💔
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
X.2021 - start IVF
23.12.21 - transfer blastki ❄️4AA
29.12 - 6dpt - beta 39.40 mlU/ml
18.01 - 26dpt - 6+1 CRL 0.55cm i bijące serduszko 😍
01.03 - 12+1 I prenatalne 7.5cm chłopca 💙
21.04 - 19+3 - II prenatalne - 330g 💙
06.07 - 30+2 - III 25.08 - 1810g 💙
25.08 - 37+3 - 3220g i 54cm cudu jest juz ze mną
...
_ _ _ _
03.24 - wracamy po rodzeństwo
04.06 FET ❄️3AA 🙏🙏
09.06 - 5dpt. - ⏸️
06.07 - 7+2 💔
_ _ _ _
04.09 prog 41.8; 2dpt 18.4
05.09 - FET ostatniej szansy ❄️4AB
4dpt - ⏸️; beta 59.8🤯; prog 28.5
11.09 - 6dpt 80.4 💔 7dpt 79.8; 9dpt 98 🤯
___________
II IVF??????? 🤯😭🤯