Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Glodia, Insane, Marysia... mam Was głęboko w sercu😔❤️ Nie potrafię sobie nawet wyobrazić Waszej tęsknoty, bólu, Waszego pragnienia, by zostać Mamą żywego dzieciątka. Bo Mamami przecież jesteście...
Ja jestem szczęściarą... Jakby na to nie patrzeć, ile strat bym nie doświadczyła, od 11 lat mam synka przy sobie.
Tak bardzo, bardzo trzymam kciuki za nas wszystkie...
U mnie jest już ❤️. Chodzę do pracy, oswajam temat, ale podświadomie szykuję się też na stratę. Zamiast wizualizować szczęśliwe rozwiązanie to przygotowuję się na poronienie. Eh, głupia głowa, ale z tym chyba nie da się wygrać. Nie po tym wszystkim...
Insane, to co napisałaś o dniu Dziecka Utraconego, jest przygnębiające, ale prawdziwe, też tak czuję, obchodzimy go codziennie. Raz z większą, raz z mniejszą intensywnością, ale każdego dnia😓
13.12.2013 synek Oliwier 😍
06.2018 poronienie w 6tc😪
08.2018 poronienie zatrzymane w 8tc 😪
01.2023 poronienie w 6tc 😪
05.2023 poronienie w 7tc 😪
31.01.2024 Aniołek Adaś z 33tc 😭👼💔
"Jeśli czasem patrzysz w niebo, to znaczy, że jeszcze w coś wierzysz..."
05.10. - II 😍
14.10. - mamy ❤️
23.11. - I prenatalne - 6,4cm maleństwa 😘 USG w porządku -
Karolka11 wrote:Witam. Ściakam Was dziewczyny bardzo mocno i jestem z Wami całym sercem. Rozumiem Was bardzo dobrze, rowniez straciłam nasze upragnione szczeście w 19tc, nastapiło bezwodzie i nie było już zadnego ratunku, a w dodatku mój stan sie pogarszał. Dla mnie to bardzo świeża sytuacja bo poród miał miejsce 03.10. Jakoś próbujemy się odnaleźć w tej sytuacji. Ja nie mogę sie doczekać aż zaczniemy sie starać na nowo, nie ukrywam czuję presję czasu. Mąż chce trochę sie wstrzymać bo uważa że muszę dojść do siebie. Wiem że nie odpuszczę tej walki, ale z tyłu głowy zawsze pojawia sie pytanie a co jeśli znowu będzie powtórka? Co jeśli nawet nie dostaniemy kolejnej tej szansy skoro ta dopiero przyszła po 4 latach? Nie wyobrażam sobie, aby nie mieć szansy na macierzyństwo. Wasze historie dają mi nadzieję na lepsze jutro. Ściskam mocno i jestem z Wami.
Wiem co czujesz ;( w czerwcu dzień taty urodziłam synka również w 19 tygodniu i też stwierdzone mało wodzie które przeszło w bezwodzie ;( jest naszym 10 aniołkiem 🤍 przytulam -
Insane wrote:Nama gratuluję dwóch kreseczek!
Sewi, a jak u Ciebie?
Marysia, wiem co czujesz. Też nie mam kogo przytulić… i po raz kolejny napiszę, jak wielkimi szczęściarami są wszystkie z Was, które mają choć jedno żywe dziecko. Tak, szczęściarami. Mi już brakuje sił na to wszystko.
Dla mnie Dzień Dziecka Utraconego jest codziennie. Jest od chwili porodu zdrowego, donoszonego, tylko martwego synka… i będzie do końca mojego życia. Nie potrzebuję do tego ustalonego przez kogoś dnia…
Insane, mimo 3 strat wiem, jakie mam szczęście ze jest on... wiem jak bardzo chce się podnieść dla niego... nawet teraz w szpitalu, myślałam głównie o nim... wiem, że mogłabym być po kolejnej stracie i nie mieć nawet jego... ale pustka nie znika, nadal czuje pustkę po mojej pozostałej trójce, jedyna różnica, że kiedy czuje ze nie mam siły, wiem że muszę się pobierać kolejny raz, że muszę zapewnić mu normalne dzieciństwo... i tak ma traumę pp 2 tygodniach beż matki...27tc+3 - 😢 [*] 11.20
37tc+3 - 🌈
6tc+4 - 😭 [*] 07.24 - żegnaj okruszku...
3tc+4 💔
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
X.2021 - start IVF
23.12.21 - transfer blastki ❄️4AA
29.12 - 6dpt - beta 39.40 mlU/ml
18.01 - 26dpt - 6+1 CRL 0.55cm i bijące serduszko 😍
01.03 - 12+1 I prenatalne 7.5cm chłopca 💙
21.04 - 19+3 - II prenatalne - 330g 💙
06.07 - 30+2 - III 25.08 - 1810g 💙
25.08 - 37+3 - 3220g i 54cm cudu jest juz ze mną
...
_ _ _ _
03.24 - wracamy po rodzeństwo
04.06 FET ❄️3AA 🙏🙏
09.06 - 5dpt. - ⏸️
06.07 - 7+2 💔
_ _ _ _
04.09 prog 41.8; 2dpt 18.4
05.09 - FET ostatniej szansy ❄️4AB
4dpt - ⏸️; beta 59.8🤯; prog 28.5
11.09 - 6dpt 80.4 💔 7dpt 79.8; 9dpt 98 🤯
___________
II IVF??????? 🤯😭🤯 -
Przeczytam jednym tchem kilka stron:(
Te sytuacje mnie przygnębiają… 10 aniołków, kolejne straty, poród w dzień ojca, myśli ile miało by lat, imię usłyszane od kogoś innego…
Cześć z nas nie ma zdrowego dziecka i marzy chociaż o jednym i każda tak bardzo się boi jak Kinamsh ale proszę nie myślmy w ten sposób ze znów kogoś stracimy.
Ale jest tez druga strona tego muru, te wszystkie ciąże zakończone sukcesem i jej kurczowo się trzymam. Strach jest ogromny ale wiara w sukces tylko trzyma mnie przy życiu.
Ostatnio wokół mnie jest tyle niespodziewanych śmierci, tyle smutku i strasznych historii o chorobach… wmawiam sobie ze już wyczerpałem limit tego zła.
Dziś mnie Kolezanka stwierdziła z dwie o mnie martwią, chyba o to ze moj plan i droga do szczęścia się popłacze i wtedy się załame. Może tak być ale na razie codziennie zakładam swoją skorupkę i udaje ze to wieczne czekanie gdzieś mnie w końcu zaprowadzi.
Dziewczyny 3mam kciuki ze los się do nas uśmiechnie i wynagrodzi te smutki.sewi3, Karolka11, Kiniamsh, Nama lubią tę wiadomość
*Starania 2017
*Punkcja 4 zarodki przebadane PGTA
*Transfery 11.22 i 12.22 nieudane
*Transfer3. Lipiec 2023❤️ Ciąża prawidłowa do 26 tyg💔😭
*06.2024 stymulacja pierwsza- 0 zarodków
*09.2024Stymulacja druga: 3 zarodki, po PGTA zero:(
*listopad24 mial być transfer:moze zarodek warunkowy? Albo 3 stymulacja -
Chyba potrzebuje wsparcia.. mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie🥺 czuję się beznadziejnie. W tym tygodniu miałam iść do nowej pracy. Praca była pewna, bo załatwił mi ją znajomy. Poszłam na rozmowę, cieszyłam się i co.. oczywiście jej nie dostałam. Nagle nie i koniec. W poprzedniej pracy bardzo źle mnie potraktowali, dlatego teraz byłam na zwolnieniu od psychiatry. Szefostwo znało moją historię, a wręcz zniszczyli mnie psychicznie. Po drodze kolejna strata. Czuję się jakbym miała mega pecha. Za co się wezmę to nic mi nie wychodzi. Czuję się nikomu niepotrzebna..
Wczoraj zadzwoniła do mnie siostra mojego męża. Nigdy nie miałam z nią jakiegoś super kontaktu. Od czasu do czasu gadaliśmy. Ona ma dwójkę małych dzieci, dlatego od ponad roku właściwie ich unikamy bo to jest za trudne. Myślałam, że zadzwoniła tak z troski, że chciała pogadać bo domyśliłam się, że teściowa powiedziała jej o naszej drugiej stracie. Oczywiście o wszystko zaczęła wypytywać. Potem usłyszałam coś w stylu, że wszystkie nieszczęścia na nas spadają i że to ja powinnam coś zrobić ze swoim życiem. Ona też poroniła pierwsze dziecko więc myślałam, że ma chociaż trochę empatii, ale jak rozmawiałyśmy o naszym poronieniu to zasugerowała, że taka ciąża to nie ciąża i czym się przejmować.
Brak mi słów na to wszystko.. ciągle próbuje robić coś ze swoim życiem, ale nie wiem czemu wszystko się sypie😞 poczułam ogromną presję i wyrzuty sumienia. Poczułam, że jestem beznadziejna bo dziecka nadal nie ma, ciąży nie umiem utrzymać no i nawet nie potrafię znaleźć pracy. Szukam jakiegoś rozwiązania i nie wiem. Jeszcze jakieś głupie rady od niej, że to czy tamto powinniśmy robić. Najgorzej, że oni mają świadomość, że się leczę i biorę leki, a jeszcze mi dowalilaWiadomość wyedytowana przez autora: 18 października, 14:28
39tc.💔🕊️
11.09 cb💔
trombofilia wrodzona🩸🧬 -
Marysia996 wrote:Chyba potrzebuje wsparcia.. mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie🥺 czuję się beznadziejnie. W tym tygodniu miałam iść do nowej pracy. Praca była pewna, bo załatwił mi ją znajomy. Poszłam na rozmowę, cieszyłam się i co.. oczywiście jej nie dostałam. Nagle nie i koniec. W poprzedniej pracy bardzo źle mnie potraktowali, dlatego teraz byłam na zwolnieniu od psychiatry. Szefostwo znało moją historię, a wręcz zniszczyli mnie psychicznie. Po drodze kolejna strata. Czuję się jakbym miała mega pecha. Za co się wezmę to nic mi nie wychodzi. Czuję się nikomu niepotrzebna..
Wczoraj zadzwoniła do mnie siostra mojego męża. Nigdy nie miałam z nią jakiegoś super kontaktu. Od czasu do czasu gadaliśmy. Ona ma dwójkę małych dzieci, dlatego od ponad roku właściwie ich unikamy bo to jest za trudne. Myślałam, że zadzwoniła tak z troski, że chciała pogadać bo domyśliłam się, że teściowa powiedziała jej o naszej drugiej stracie. Oczywiście o wszystko zaczęła wypytywać. Potem usłyszałam coś w stylu, że wszystkie nieszczęścia na nas spadają i że to ja powinnam coś zrobić ze swoim życiem. Ona też poroniła pierwsze dziecko więc myślałam, że ma chociaż trochę empatii, ale jak rozmawiałyśmy o naszym poronieniu to zasugerowała, że taka ciąża to nie ciąża i czym się przejmować.
Brak mi słów na to wszystko.. ciągle próbuje robić coś ze swoim życiem, ale nie wiem czemu wszystko się sypie😞 poczułam ogromną presję i wyrzuty sumienia. Poczułam, że jestem beznadziejna bo dziecka nadal nie ma, ciąży nie umiem utrzymać no i nawet nie potrafię znaleźć pracy. Szukam jakiegoś rozwiązania i nie wiem. Jeszcze jakieś głupie rady od niej, że to czy tamto powinniśmy robić. Najgorzej, że oni mają świadomość, że się leczę i biorę leki, a jeszcze mi dowalila
Kochana chciałabym Ci napisać coś mądrego, ale nie wiem, jak mogłabym Ci choć trochę ulżyć.
A dajecie sobie jakoś finansowo radę w takiej sytuacji? Czasami dla zabicia czasu i na czas oczekiwania na coś lepszego może warto nawet podjąć pracę poniżej swoich kwalifikacji. Dla pracy samej w sobie. Choć nie wiem, czy to dobra rada… Ale nabranie rutyny bardzo pomaga. Sen, praca, posiłek, jakieś zmęczenie, sen, praca… a z czasem nabieramy chęci do wplatania w ten schemat kolejnych elementów. Myślę, że właśnie w ten sposób mi udało się wyjść z tego najgorszego dołka.
Najgorszego, bo dalej jestem głęboko w swoim mroku i czuję się jak gówno po prostu. A kiedy kolejny raz się nie udało (tak jak właśnie w tej chwili), jest mi jeszcze gorzej. Walczę mimo wszystko, bo wiem, że zawsze jest czas się poddać.
Co do takich ludzi, jak siostra Twojego męża, czyli totalnych chamów bez taktu, to trzeba się odciąć. W sensie, jak zależy Ci na jakiejś relacji to możesz próbować tłumaczyć, jak się z tym czujesz i jak to widzisz. A jeśli Ci nie zależy, to po prostu powiedz jej następnym razem „Co ty pierdolisz?!” 😉 albo nie odbieraj.
A jak Twój mąż w tym wszystkim? Daje Ci wsparcie?
Jeszcze wracając do tej rutyny. To tuż po stracie, jak jeszcze byłam na tym piekielnym macierzyńskim, też mieliśmy taki rytuał pomimo braku pracy wtedy. Sen, śniadanie, spacer (dłuuuugi), później jakiś film, obiad, znowu coś i sen. Jak będziesz miała takie najgorsze chwile, po prostu wstań, załóż kurtkę i wyjdź na spacer. Idź nie wiem… na jakiś bazarek i zapytaj sprzedawczynię, czy to… polskie jabłka i czy nie bardzo kwaśne 😉 cokolwiek. Ogromnie pomogły mi takie small talki z obcymi ludźmi, którzy nie wiedzieli co „chwilę” wcześniej przeszłam i nie traktowali mnie przez pryzmat tego jak kosmitki.
Może to banał, ale jak zaczniesz czuć się normalniej, to zacznie tak być. Wyznacz sobie malutkie cele na każdy dzień i je odznaczaj. Spacer, wytarcie kurzy, usmażenie kotletów, zapisanie się do lekarza, zmiana pościeli, wizyta u lekarza, 20 przysiadów, kolejny spacer, cel 20 km do przejścia w tygodniu…
I w końcu coś się zmieniLavenda, Nama lubią tę wiadomość
40 tc 💔 -
Insane wrote:Kochana chciałabym Ci napisać coś mądrego, ale nie wiem, jak mogłabym Ci choć trochę ulżyć.
A dajecie sobie jakoś finansowo radę w takiej sytuacji? Czasami dla zabicia czasu i na czas oczekiwania na coś lepszego może warto nawet podjąć pracę poniżej swoich kwalifikacji. Dla pracy samej w sobie. Choć nie wiem, czy to dobra rada… Ale nabranie rutyny bardzo pomaga. Sen, praca, posiłek, jakieś zmęczenie, sen, praca… a z czasem nabieramy chęci do wplatania w ten schemat kolejnych elementów. Myślę, że właśnie w ten sposób mi udało się wyjść z tego najgorszego dołka.
Najgorszego, bo dalej jestem głęboko w swoim mroku i czuję się jak gówno po prostu. A kiedy kolejny raz się nie udało (tak jak właśnie w tej chwili), jest mi jeszcze gorzej. Walczę mimo wszystko, bo wiem, że zawsze jest czas się poddać.
Co do takich ludzi, jak siostra Twojego męża, czyli totalnych chamów bez taktu, to trzeba się odciąć. W sensie, jak zależy Ci na jakiejś relacji to możesz próbować tłumaczyć, jak się z tym czujesz i jak to widzisz. A jeśli Ci nie zależy, to po prostu powiedz jej następnym razem „Co ty pierdolisz?!” 😉 albo nie odbieraj.
A jak Twój mąż w tym wszystkim? Daje Ci wsparcie?
Jeszcze wracając do tej rutyny. To tuż po stracie, jak jeszcze byłam na tym piekielnym macierzyńskim, też mieliśmy taki rytuał pomimo braku pracy wtedy. Sen, śniadanie, spacer (dłuuuugi), później jakiś film, obiad, znowu coś i sen. Jak będziesz miała takie najgorsze chwile, po prostu wstań, załóż kurtkę i wyjdź na spacer. Idź nie wiem… na jakiś bazarek i zapytaj sprzedawczynię, czy to… polskie jabłka i czy nie bardzo kwaśne 😉 cokolwiek. Ogromnie pomogły mi takie small talki z obcymi ludźmi, którzy nie wiedzieli co „chwilę” wcześniej przeszłam i nie traktowali mnie przez pryzmat tego jak kosmitki.
Może to banał, ale jak zaczniesz czuć się normalniej, to zacznie tak być. Wyznacz sobie malutkie cele na każdy dzień i je odznaczaj. Spacer, wytarcie kurzy, usmażenie kotletów, zapisanie się do lekarza, zmiana pościeli, wizyta u lekarza, 20 przysiadów, kolejny spacer, cel 20 km do przejścia w tygodniu…
I w końcu coś się zmieni
Ciężko odciąć się od najbliższej rodziny, ale na pewno będę ograniczać takie kontakty😞
Insane mocno Cię tulę. Domyślam się, że ten dzień też jest dla Ciebie ciężki. Spróbuj może spojrzeć na to w taki sposób, że masz jakiś plan/cel i do niego dążysz. To już bardzo dużo. Najgorzej chyba żyć w takim zawieszeniu i ciągle pytać co dalej robić.. spróbuj zrobić coś dla siebie, odetchnij na chwilkę 🤍Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 października, 15:55
39tc.💔🕊️
11.09 cb💔
trombofilia wrodzona🩸🧬 -
Całkowicie podpisuję się pod wpisem Insane.
Jestem jeszcze na skróconym macierzyńskim, choć do mojej szefowej to chyba nie dociera, bo ilość maili i zadań "na już" jest zatrważająca 😉 Natomiast ja działam na totalnym luzie i przychodzę ogarniać pracę, gdy mam na to ochotę.
Kocham jeść śniadanie z mężem, gdy młoda jest w szkole. A nigdy tego nie mieliśmy, bo oboje wiecznie w pracy.
A teraz skupiamy się na sobie, na spacerach, życiu. Jutro jedziemy do Warszawy pokazać młodej inne miasto i się rozerwać.
Marysiu, nie trzymaj się ludzi, którzy nic nie wnoszą do Twojego życia. Żyjcie razem z mężem w zgodzie ze sobą i Waszym punktem widzenia.
Jesteś z większego miasta? Gdzie szukasz pracy, jakaś konkretna branża?
Pod koniec miesiąca mój mąż wylatuje do Azji na miesiąc. I wiem, że wtedy będzie mi ciężko, bo 2 listopada wracam do pracy. I będę miała kryzys i będę miała dosyć.
Grunt to w każdej sytuacji spróbować znaleźć swój punkt zaczepienia i brnąć do przodu.
27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06 - dwie kreski
11.06 - 72,8 mIU/ml
13.06 - 164,5 mIU/ml
15.06 - 324,5 mIU/ml
18.06 - 994,5 mIU/ml
21.06 - 3804,2 mIU/ml
07.09 - 💔 Maksymilian 17tc -
Lavenda wrote:Całkowicie podpisuję się pod wpisem Insane.
Jestem jeszcze na skróconym macierzyńskim, choć do mojej szefowej to chyba nie dociera, bo ilość maili i zadań "na już" jest zatrważająca 😉 Natomiast ja działam na totalnym luzie i przychodzę ogarniać pracę, gdy mam na to ochotę.
Kocham jeść śniadanie z mężem, gdy młoda jest w szkole. A nigdy tego nie mieliśmy, bo oboje wiecznie w pracy.
A teraz skupiamy się na sobie, na spacerach, życiu. Jutro jedziemy do Warszawy pokazać młodej inne miasto i się rozerwać.
Marysiu, nie trzymaj się ludzi, którzy nic nie wnoszą do Twojego życia. Żyjcie razem z mężem w zgodzie ze sobą i Waszym punktem widzenia.
Jesteś z większego miasta? Gdzie szukasz pracy, jakaś konkretna branża?
Pod koniec miesiąca mój mąż wylatuje do Azji na miesiąc. I wiem, że wtedy będzie mi ciężko, bo 2 listopada wracam do pracy. I będę miała kryzys i będę miała dosyć.
Grunt to w każdej sytuacji spróbować znaleźć swój punkt zaczepienia i brnąć do przodu.
Ja jestem z okolic Śląska. Z zawodu jestem nauczycielem, ale nie pracuje w zawodzie. Na co dzień zajmuje się marketingiem i sprzedażą w internecie. W poprzedniej pracy zatrudnili mnie też na takie stanowisko wykonywałam swoją pracę najlepiej jak umiałam, ale jak zrobiłam co miałam zrobić to mnie wyjeba.. Miałam tam pracować typowo za biurkiem a było tak, że robiłam wszystko. Sprzątałam, opiekowałam się psami szefowej, nosiłam paczki po kilkadziesiąt kg dziennie, a do tego jeszcze było usługiwanie szefowi.. w zamian każdego dnia słyszałam jakie to mają problemy ile oni muszą zapłacić pracownikom ile Zusowi. Moja pewność siebie spadła do zera albo nawet poniżej. Nie wspomnę o tym, że trafiłam tam krótko po stracie i porodzie, a szefowa nie miała za grosz taktu. Ciągle plotkowały o ludziach, poronieniach, pogrzebach itp. jednego dnia tak strasznie mi współczuli, a drugiego za plecami spiskowali. Uwierzcie, że ja nigdy tam nie narzekałam po prostu chciałam mieć pracę, umowę i wgl zająć czymś głowę a tylko pogorszyłam swój stan psychiczny. Wyjechali sobie na wakacje do Egiptu ja oczywiście ogarnęłam im w tym czasie wszystko, a po wakacjach już zaczęły sie docinki, straszenie, upokarzanie i kilka dni później wręczyli papiery. Dziś cieszę się, że nie muszę być wśród tych ludzi, ale nie tak łatwo się z tego pozbierać. Najgorsze jest to, że skłamali że zamykają firmę bo mają długi a do dziś firma funkcjonuje i jeszcze wdrażają wszystkie moje pomysły 😞 nie zależy mi na kasie ani na wysokich stanowiskach. Chciałabym trafić tam, gdzie będzie spokój i ludzie będą normalni..Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 października, 16:49
39tc.💔🕊️
11.09 cb💔
trombofilia wrodzona🩸🧬 -
Marysia996 wrote:Dziękuję za ten wpis❤️ nie chciałam iść do jakiejś wielkiej firmy, bo nie czuję się na siłach. Z reszta ja mam taki zawód, że jak pójdę do korpo to nie dam rady psychicznie. Ostatnia propozycja to typowa praca biurowa w sprzedaży w małym zakładzie. Powiedziałam szefowi, że nie mam jakiś wielkich wymagań. Zależało mi, żeby gdziekolwiek się załapać i to nawet bez umowy.. no, ale jak tak dalej będzie to będę musiała szukać pracy nawet i w jakimś sklepie czy coś no bo skąd wziąć kase.. to nie jest łatwe, bo mam wykształcenie wyższe i fajny zawód, ale z moim szczęściem to chyba nawet na kasę mnie nie przyjmą (z całym szacunkiem dla osób, które pracują na takich stanowiskach) Mam w sobie dużo lęku no bo jak komukolwiek zaufać po takich przeżyciach. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę i spróbowaliśmy znowu, ale sama wiesz jak się to skończyło. Obawiam się, że teraz to już całkiem zawiesimy starania na rok albo dłużej 🥺 a z czekania to nic dobrego nie wyjdzie raczej.. Jako małżeństwo, para no to jesteśmy na 5+. Mąż ma dobrą pracę i jakoś sobie radzimy. To ja chciałabym dać mu więcej wsparcia, ale nie potrafię.. praca pomogłaby mi może wyjść z tego dołka. No wierzyłam, że teraz jakoś powoli się to ułoży. Mieliśmy rozpocząć diagnostykę, a tu nawet cykl nie współpracuje i wizyte zapewne trzeba przełożyć.
Ciężko odciąć się od najbliższej rodziny, ale na pewno będę ograniczać takie kontakty😞
Insane mocno Cię tulę. Domyślam się, że ten dzień też jest dla Ciebie ciężki. Spróbuj może spojrzeć na to w taki sposób, że masz jakiś plan/cel i do niego dążysz. To już bardzo dużo. Najgorzej chyba żyć w takim zawieszeniu i ciągle pytać co dalej robić.. spróbuj zrobić coś dla siebie, odetchnij na chwilkę 🤍
Nie musisz w nowej pracy mówić o swoich przeżyciach, ani z niczego się tłumaczyć. Szukaj pracy bez żadnych skrupułów, nawet, jakbyś za tydzień miała być w ciąży. Już nie raz na forum pisałam, że wątpliwości i oporów jakich nie miałby w pracy mężczyzna, nie musi mieć też kobieta. Na tym polega równouprawnienie.
Kochana przepraszam, ale ja do końca nie pamiętam, a jakim etapie jesteś z zaopiekowaniem przez lekarzy. Masz dobrego hematologa do wspomagania prowadzenia ciąży z trombofilią? Masz jakieś dodatkowe przeciwwskazania? Nie rezygnuj z marzeń, nie odkładaj ich. Codziennie mały kroczek. Powtarzaj sobie takie zdanie, że „Są rzeczy do zrobienia!” i choćby wstanie z łóżka fizycznie Cię bolało, a z oczu płynęłyby łzy, to wstawaj, rób kawę i odhaczaj rzeczy z listy.
Marysia996, Monika.a, Nama lubią tę wiadomość
40 tc 💔 -
Insane wrote:Nie musisz w nowej pracy mówić o swoich przeżyciach, ani z niczego się tłumaczyć. Szukaj pracy bez żadnych skrupułów, nawet, jakbyś za tydzień miała być w ciąży. Już nie raz na forum pisałam, że wątpliwości i oporów jakich nie miałby w pracy mężczyzna, nie musi mieć też kobieta. Na tym polega równouprawnienie.
Kochana przepraszam, ale ja do końca nie pamiętam, a jakim etapie jesteś z zaopiekowaniem przez lekarzy. Masz dobrego hematologa do wspomagania prowadzenia ciąży z trombofilią? Masz jakieś dodatkowe przeciwwskazania? Nie rezygnuj z marzeń, nie odkładaj ich. Codziennie mały kroczek. Powtarzaj sobie takie zdanie, że „Są rzeczy do zrobienia!” i choćby wstanie z łóżka fizycznie Cię bolało, a z oczu płynęłyby łzy, to wstawaj, rób kawę i odhaczaj rzeczy z listy.
Byliśmy u hematologów. Wszystko ogarniał mój ginekolog. Były wdrożone leki od dawna, ale potem ta ciąża biochemiczna. Ginekolog źle nas potraktował. Stwierdził, że wymyślam i nie są potrzebne żadne badania tylko mamy się już starać. Coś w nas pękło i zaczęliśmy szukać kogoś nowego. Od kilku tygodni mamy umówioną wizytę u najlepszego naprotechnologa w Polsce. Chcieliśmy po prostu zbadać jeszcze kilka rzeczy. Lekarz od razu zebrał obszerny wywiad i wizytę mamy na 24 października. U niego wizyta trwa ok 2h i miałam mieć pobrane wymazy no, ale dziś 35dc. i okresu nie ma więc albo coś jest nie tak albo zaraz przyjedzie miesiączka i wizyta znowu odłożona..39tc.💔🕊️
11.09 cb💔
trombofilia wrodzona🩸🧬 -
Marysia996 wrote:Teraz moim największym problemem jest głowa. Mam zwiększone leki i nie wiem co dalej. Nie chcemy odkładać naszego marzenia o dziecku. Już i tak za długo czekaliśmy..
Byliśmy u hematologów. Wszystko ogarniał mój ginekolog. Były wdrożone leki od dawna, ale potem ta ciąża biochemiczna. Ginekolog źle nas potraktował. Stwierdził, że wymyślam i nie są potrzebne żadne badania tylko mamy się już starać. Coś w nas pękło i zaczęliśmy szukać kogoś nowego. Od kilku tygodni mamy umówioną wizytę u najlepszego naprotechnologa w Polsce. Chcieliśmy po prostu zbadać jeszcze kilka rzeczy. Lekarz od razu zebrał obszerny wywiad i wizytę mamy na 24 października. U niego wizyta trwa ok 2h i miałam mieć pobrane wymazy no, ale dziś 35dc. i okresu nie ma więc albo coś jest nie tak albo zaraz przyjedzie miesiączka i wizyta znowu odłożona..
Rozumiem. Wszystko brzmi bardzo dobrze 😉 że tak powiem „brzmi jak plan” 💪 nawet, jeśli się trochę sprawy opóźnią. Może spróbuj przedzwonić i przełożyć delikatnie wizytę?
40 tc 💔 -
Insane wrote:Rozumiem. Wszystko brzmi bardzo dobrze 😉 że tak powiem „brzmi jak plan” 💪 nawet, jeśli się trochę sprawy opóźnią. Może spróbuj przedzwonić i przełożyć delikatnie wizytę?
Pamiętajcie, że jak będziecie chciały pogadać to jestem 🤞🥰Insane lubi tę wiadomość
39tc.💔🕊️
11.09 cb💔
trombofilia wrodzona🩸🧬 -
Marysia996 wrote:Chyba potrzebuje wsparcia.. mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie🥺 czuję się beznadziejnie. W tym tygodniu miałam iść do nowej pracy. Praca była pewna, bo załatwił mi ją znajomy. Poszłam na rozmowę, cieszyłam się i co.. oczywiście jej nie dostałam. Nagle nie i koniec. W poprzedniej pracy bardzo źle mnie potraktowali, dlatego teraz byłam na zwolnieniu od psychiatry. Szefostwo znało moją historię, a wręcz zniszczyli mnie psychicznie. Po drodze kolejna strata. Czuję się jakbym miała mega pecha. Za co się wezmę to nic mi nie wychodzi. Czuję się nikomu niepotrzebna..
Wczoraj zadzwoniła do mnie siostra mojego męża. Nigdy nie miałam z nią jakiegoś super kontaktu. Od czasu do czasu gadaliśmy. Ona ma dwójkę małych dzieci, dlatego od ponad roku właściwie ich unikamy bo to jest za trudne. Myślałam, że zadzwoniła tak z troski, że chciała pogadać bo domyśliłam się, że teściowa powiedziała jej o naszej drugiej stracie. Oczywiście o wszystko zaczęła wypytywać. Potem usłyszałam coś w stylu, że wszystkie nieszczęścia na nas spadają i że to ja powinnam coś zrobić ze swoim życiem. Ona też poroniła pierwsze dziecko więc myślałam, że ma chociaż trochę empatii, ale jak rozmawiałyśmy o naszym poronieniu to zasugerowała, że taka ciąża to nie ciąża i czym się przejmować.
Brak mi słów na to wszystko.. ciągle próbuje robić coś ze swoim życiem, ale nie wiem czemu wszystko się sypie😞 poczułam ogromną presję i wyrzuty sumienia. Poczułam, że jestem beznadziejna bo dziecka nadal nie ma, ciąży nie umiem utrzymać no i nawet nie potrafię znaleźć pracy. Szukam jakiegoś rozwiązania i nie wiem. Jeszcze jakieś głupie rady od niej, że to czy tamto powinniśmy robić. Najgorzej, że oni mają świadomość, że się leczę i biorę leki, a jeszcze mi dowalilaMarysia996 lubi tę wiadomość
Ja 👩 35, on 🧔♂️ 45
Starania od 2021 r.
2 x IUI, bez powodzenia
05.23 cb 💔
Allo mlr 0% ➡️ 11/12.23 szczepienia limfocytami 46%
06.24 ⏸️ pozytywna beta ❤️
10.24 ciąża zatrzymana w 19tc 💔, dziewczynka nasze upragnione szczęście 😭 -
Marysiu co do pracy ja mam niestety tak samo. Po 2 stracie miałam zasiłek rehabilitacyjny bo nie byłam w stanie pracować więc mnie zwolnili (miałam stanowisko kierownicze w finansach) zmieniłam pracę na spokojniejsza (prowadziłam sklep internetowy) lecz gdy miałam 3 martwy poród poszłam znowu na zasiłek rehabilitacyjny z tym że już w ciąży szefowa mi powiedziała że dla mnie już miejsca nie ma (mały sklep) no i właśnie w tym miesiącu kończy mi się u niej wypowiedzenie. Pracy szukam już 3 miesiąc bezskutecznie a też już nie szukam stanowisk kierowniczych tylko tak jak Ty chciałabym po prostu czegoś spokojnego, bo jak wysyłałam do sklepów to nawet tam się nikt nie odezwał. Czuję się przez to jak nic nie warty człowiek. Owszem udało mi się i mam synka ale co z tego skoro nie jestem mu już teraz za wiele mu zaoferować bo kasa się kończy a mnie nigdzie nie chcą. Kiedyś wierzyłam że wszystko mi się ułoży (nigdy nie oczekiwałam cudów i bogactwa od zawsze chciałam być po prostu szczęśliwa,mieć męża,dziecko,normalną pracę) a tymczasem moje piekło trwa nadal i depresja wraca wielkimi krokami.
Przepraszam dziewczyny ze tak Wam się wcinam w rozmowę ale po przeczytaniu wpisu Marysi chyba i ja potrzebowałam gdzies ulokować swój stan psychiczny..
Trzymam kciuki za każdą z Was.24tc...17.05.2017 córeczka 😇💔
26tc...02.03-19.05.2018 córeczka 😇💔
IV.2019 CB
24tc...11.12.2020 córeczka👼💔
9tc... VI.2021 😇💔
05.05.2022 na świecie pojawił się CUD BARTUŚ ❤
"Wtedy, gdy wydaje mi się, że już nie dam rady
- przypominam sobie kto mi się przygląda..." -
Misiaa wrote:Marysiu co do pracy ja mam niestety tak samo. Po 2 stracie miałam zasiłek rehabilitacyjny bo nie byłam w stanie pracować więc mnie zwolnili (miałam stanowisko kierownicze w finansach) zmieniłam pracę na spokojniejsza (prowadziłam sklep internetowy) lecz gdy miałam 3 martwy poród poszłam znowu na zasiłek rehabilitacyjny z tym że już w ciąży szefowa mi powiedziała że dla mnie już miejsca nie ma (mały sklep) no i właśnie w tym miesiącu kończy mi się u niej wypowiedzenie. Pracy szukam już 3 miesiąc bezskutecznie a też już nie szukam stanowisk kierowniczych tylko tak jak Ty chciałabym po prostu czegoś spokojnego, bo jak wysyłałam do sklepów to nawet tam się nikt nie odezwał. Czuję się przez to jak nic nie warty człowiek. Owszem udało mi się i mam synka ale co z tego skoro nie jestem mu już teraz za wiele mu zaoferować bo kasa się kończy a mnie nigdzie nie chcą. Kiedyś wierzyłam że wszystko mi się ułoży (nigdy nie oczekiwałam cudów i bogactwa od zawsze chciałam być po prostu szczęśliwa,mieć męża,dziecko,normalną pracę) a tymczasem moje piekło trwa nadal i depresja wraca wielkimi krokami.
Przepraszam dziewczyny ze tak Wam się wcinam w rozmowę ale po przeczytaniu wpisu Marysi chyba i ja potrzebowałam gdzies ulokować swój stan psychiczny..
Trzymam kciuki za każdą z Was.
Misiaa jaka jest Twoja przyczyna strat na tak późnym etapie?
Jeżeli nie chcesz to nie odpowiadaj, przeszukam posty.
Tak ciężko mi się patrzy na Twoją stopkę. Mam ochotę Cię przytulić. .27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06 - dwie kreski
11.06 - 72,8 mIU/ml
13.06 - 164,5 mIU/ml
15.06 - 324,5 mIU/ml
18.06 - 994,5 mIU/ml
21.06 - 3804,2 mIU/ml
07.09 - 💔 Maksymilian 17tc -
Misiaa wrote:Marysiu co do pracy ja mam niestety tak samo. Po 2 stracie miałam zasiłek rehabilitacyjny bo nie byłam w stanie pracować więc mnie zwolnili (miałam stanowisko kierownicze w finansach) zmieniłam pracę na spokojniejsza (prowadziłam sklep internetowy) lecz gdy miałam 3 martwy poród poszłam znowu na zasiłek rehabilitacyjny z tym że już w ciąży szefowa mi powiedziała że dla mnie już miejsca nie ma (mały sklep) no i właśnie w tym miesiącu kończy mi się u niej wypowiedzenie. Pracy szukam już 3 miesiąc bezskutecznie a też już nie szukam stanowisk kierowniczych tylko tak jak Ty chciałabym po prostu czegoś spokojnego, bo jak wysyłałam do sklepów to nawet tam się nikt nie odezwał. Czuję się przez to jak nic nie warty człowiek. Owszem udało mi się i mam synka ale co z tego skoro nie jestem mu już teraz za wiele mu zaoferować bo kasa się kończy a mnie nigdzie nie chcą. Kiedyś wierzyłam że wszystko mi się ułoży (nigdy nie oczekiwałam cudów i bogactwa od zawsze chciałam być po prostu szczęśliwa,mieć męża,dziecko,normalną pracę) a tymczasem moje piekło trwa nadal i depresja wraca wielkimi krokami.
Przepraszam dziewczyny ze tak Wam się wcinam w rozmowę ale po przeczytaniu wpisu Marysi chyba i ja potrzebowałam gdzies ulokować swój stan psychiczny..
Trzymam kciuki za każdą z Was.
Wzorem są dla mnie te dziewczyny, które walczą i mimo trudności nie poddają się. No niestety trudniej jest, gdy depresja się pogłębia. Nikomu nie życzę tej ogromnej ciemności. Ten "ból duszy" to coś strasznego..
Wiem, że muszę nad sobą pracować i staram się walczyć, ale chyba doszłam do takiej granicy wytrzymałości i boję się co dalej..Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 października, 20:34
39tc.💔🕊️
11.09 cb💔
trombofilia wrodzona🩸🧬 -
Myślę, że kiedyś powinnyśmy stworzyć grupy wsparcia z podziałem na miasta, w których mieszkamy.
W takim sytuacjach, gdy jest bardzo źle to byłoby mega dobre..
Ja jestem z Torunia, tak jakby co.Marysia996 lubi tę wiadomość
27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06 - dwie kreski
11.06 - 72,8 mIU/ml
13.06 - 164,5 mIU/ml
15.06 - 324,5 mIU/ml
18.06 - 994,5 mIU/ml
21.06 - 3804,2 mIU/ml
07.09 - 💔 Maksymilian 17tc -
Lavenda wrote:Myślę, że kiedyś powinnyśmy stworzyć grupy wsparcia z podziałem na miasta, w których mieszkamy.
W takim sytuacjach, gdy jest bardzo źle to byłoby mega dobre..
Ja jestem z Torunia, tak jakby co.39tc.💔🕊️
11.09 cb💔
trombofilia wrodzona🩸🧬 -
Lavenda wrote:Misiaa jaka jest Twoja przyczyna strat na tak późnym etapie?
Jeżeli nie chcesz to nie odpowiadaj, przeszukam posty.
Tak ciężko mi się patrzy na Twoją stopkę. Mam ochotę Cię przytulić. .24tc...17.05.2017 córeczka 😇💔
26tc...02.03-19.05.2018 córeczka 😇💔
IV.2019 CB
24tc...11.12.2020 córeczka👼💔
9tc... VI.2021 😇💔
05.05.2022 na świecie pojawił się CUD BARTUŚ ❤
"Wtedy, gdy wydaje mi się, że już nie dam rady
- przypominam sobie kto mi się przygląda..."