Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Mama_aniołka wrote:Pusto tu ostatnio... To dobrze. Nikt nowy nie dołącza.
Był czas, że było u mnie lepiej, chyba się odcięłam od bólu. A teraz on wraca. To chyba ten czas. Rok temu byłam w ciąży z moim Aniołkiem, już go czułam, już było widać brzuch. Ostatnio łapie się na tym, że go dotykam, kładę rękę na nim. I te zbliżające się święta... W tym roku Mateuszek rozpakowywałby swoje pierwsze prezenty. Czy to kiedyś przestanie boleć?
Nie. Nie przestanie.
Ja też się odcięłam... wróciłam do.pracy..biegnę... ty praca,tu dodatkowo zajęcia w samorządzie,tu dziecko na ziemi...
Lekarz mi.powoedzial że biegnę,że uciekam.
A.co mam robić? Siedzenie w domu już mi nie sprzyjało.
W dniu powrotu do pracy Odstawiłam leki. Biegnę. Boje się myśleć co się stanie gdy się zatrzymam.
Pamiętam o Niej, jest we mnie. Tym się pocieszam że jest w moim sercu,nie zostawiła mnie samą. Wierzę w nią. Nie chce płakać.12.12.2019- 4kg,54cm- zdrowa Izabela!
03.10.202💔 3480g,58cm,38tc Różyczka.👼😭
Mutacje hetero pai1 i mthfr1
Świat rozsypal się jak cienkie lustro. Na miliony kawałków a ja trwam.
Boże,dlaczego wymyśliłeś los człowieka który musi iść przez życie sam? Całkiem Sam. -
Mama_aniołka wrote:Pusto tu ostatnio... To dobrze. Nikt nowy nie dołącza.
Był czas, że było u mnie lepiej, chyba się odcięłam od bólu. A teraz on wraca. To chyba ten czas. Rok temu byłam w ciąży z moim Aniołkiem, już go czułam, już było widać brzuch. Ostatnio łapie się na tym, że go dotykam, kładę rękę na nim. I te zbliżające się święta... W tym roku Mateuszek rozpakowywałby swoje pierwsze prezenty. Czy to kiedyś przestanie boleć?
Hej, tez miałam czas że wydawało mi się że dam radę, że będzie lepiej… ale nie jest mój synek byłby z nami w te święta planowaliśmy wtedy chrzest… i teraz bardzo to wraca, kupowanie prezentów dla córek które mam połączone z zamawianiem stroika na grób synka ;( nie tak miało być ;( już nigdy nic nie będzie jak dawniej, cząstka mnie odeszła razem z nim… trzeba nauczyć się z tym żyć… to najtrudniejsze czego muszę się uczyć w moim życiu ;( -
Cześć.
Ja znalazłam się na tym forum zaraz po śmierci mojej długo wyczekiwanej córeczki. Córeczka zmarła krótko po porodzie. Od tego momentu minęły już 2 lata.
Postanowiliśmy się starać o kolejne dziecko no i się udało po ponad roku.
2 tygodnie temu zobaczyłam 2 kreski na teście. Niestety przyrost bety jest za mały plus dochodzą do tego plamienia. Boję się, że stracę kolejne dziecko..
Mam wyrzuty sumienia że nie potrafię się w pełni cieszyć z ciąży, że przez to rozmyślania co może pójść nie tak, przyciągnę nieszczęście...starania od 8/2023
Fertistim, Proxeed Women, Pregna Start, cynk, mangan, witamina D, witamina K, magnez+B6, omega 3, olej lniany
25.11.2024 beta 141, prog. 25,1
27.11.2024 beta 229, prog. 25,1
04.12.2024 beta 1155, prog. 32,7
06.12.2024 beta 2271
17.12.2024 prog. 26,20 -
Miś pamiętam Cie z tego wątku ❤️
Przytulam mocno 🫂❤️
Rozumiem że jest Ci ciężko ale nie trać nadziei 🌈
Nie umiem napisać żebyś myślała pozytywnie bo u mnie to już 3 trymestr a nadal nachodzą mnie różne myśli
Jedyne co nam pozostaje to wiara że będzie dobrze
Miś, Nama lubią tę wiadomość
-
Miś, ja też Cię pamiętam...
Ja w tym roku niestety jestem ostatnia osoba która powinna wierzyć że będzie dobrze, ale mimo to chce wierzyć i mieć nadzieję... podobno to ona umiera ostatnia... więc wierzę za siebie i za Ciebie...
Ja nie jestem normalna... wracam do kliniki...27tc+3 - 😢 [*] 11.20
37tc+3 - 🌈
6tc+4 - 😭 [*] 07.24 - żegnaj okruszku...
3tc+4 💔
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
X.2021 - start IVF
23.12.21 - transfer blastki ❄️4AA
29.12 - 6dpt - beta 39.40 mlU/ml
18.01 - 26dpt - 6+1 CRL 0.55cm i bijące serduszko 😍
01.03 - 12+1 I prenatalne 7.5cm chłopca 💙
21.04 - 19+3 - II prenatalne - 330g 💙
06.07 - 30+2 - III 25.08 - 1810g 💙
25.08 - 37+3 - 3220g i 54cm cudu jest juz ze mną
...
_ _ _ _
03.24 - wracamy po rodzeństwo
04.06 FET ❄️3AA 🙏🙏
09.06 - 5dpt. - ⏸️
06.07 - 7+2 💔
_ _ _ _
04.09 prog 41.8; 2dpt 18.4
05.09 - FET ostatniej szansy ❄️4AB
4dpt - ⏸️; beta 59.8🤯; prog 28.5
11.09 - 6dpt 80.4 💔 7dpt 79.8; 9dpt 98 🤯
___________
II IVF??????? 🤯😭🤯 -
Krysia, jesteś normalna i bardzo silna walczysz o swoje marzenia podziwiam Cię i trzymam mocno za Ciebie kciuki i też wierzę że się uda❤️
Druga 🌈 czeka tam na Ciebie ja w to wierzęNama lubi tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny
Najgorszy okres przed nami, przynajmniej przedmną.. Pierwsze święta na których miał być mój synek... Nie wiem jak to będzie wyglądało, ale boję się kolejnych łez, boję się że to wszystko wróci... Też się odcięłam trochę od bólu, trzeba żyć dalej choć jest cholernie ciężko..
Późno staje nam nadzieja, pamiętajcie że nasze Aniołki patrzą na nas z góry i nam kibicują 🤍🩵Mikołaj 🤍👼 36+3
Starania od Lipca 2024🌈 -
Jagodailas wrote:Cześć dziewczyny
Najgorszy okres przed nami, przynajmniej przedmną.. Pierwsze święta na których miał być mój synek... Nie wiem jak to będzie wyglądało, ale boję się kolejnych łez, boję się że to wszystko wróci... Też się odcięłam trochę od bólu, trzeba żyć dalej choć jest cholernie ciężko..
Późno staje nam nadzieja, pamiętajcie że nasze Aniołki patrzą na nas z góry i nam kibicują 🤍🩵
Pierwsze i drugie Święta spędziłam w gronie najbliższych osób które mnie wspierały po stracie. Podejrzewam że te spędze tak samo. W towarzystwie innych osób jest mi ciężko.
No i myślę że nasze dzieci nie chciałyby żebyśmy się smuciły. I wierzę że się kiedyś spotkamy i jeszcze będziemy mieć dużo czasu żeby się sobą nacieszyć 😇.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 grudnia, 23:02
starania od 8/2023
Fertistim, Proxeed Women, Pregna Start, cynk, mangan, witamina D, witamina K, magnez+B6, omega 3, olej lniany
25.11.2024 beta 141, prog. 25,1
27.11.2024 beta 229, prog. 25,1
04.12.2024 beta 1155, prog. 32,7
06.12.2024 beta 2271
17.12.2024 prog. 26,20 -
Raz miałam taki zjazd. Być może o tym pisałam. W rocznicę ostatniej wizyty u lekarza który mi.powiedział że wszystko jest dobrze,żebym się nie martwiła...tamten dzień był dla mnie...jakbym się rozleciała na kawałki- jak wtedy umarła.
Tamte święta spędziłam pijąc barszcz z kartonu z gotowymi pierogami. Przy życzeniach świątecznych nie byłam w stanie mówić... święta każde jedne są najsmutniejsze na świecie
Ale mam jeszcze nadzieję.
I nigdy nie przestane wierzyć w moje Córki.
Również tak mysle: ze przed jej śmiercią życie poprostu było...Jej śmierci otworzyła mi oczy na życie I serce na ludzi.
Żyje inaczej co prawda z żalem bo bez niej...
Ale inaczej widzę wszystko...pełniej.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 grudnia, 23:41
12.12.2019- 4kg,54cm- zdrowa Izabela!
03.10.202💔 3480g,58cm,38tc Różyczka.👼😭
Mutacje hetero pai1 i mthfr1
Świat rozsypal się jak cienkie lustro. Na miliony kawałków a ja trwam.
Boże,dlaczego wymyśliłeś los człowieka który musi iść przez życie sam? Całkiem Sam. -
Cześć,
Szukam miejsca, w którym mogłabym opisać naszą historię. Znam to forum, na początku czytałam tutaj opowieści staraczek z PCOS, później wątek majowych mam 2025 i sama liczyłam na to, ze niedługo i ja pochwalę się swoją szczęśliwą historią.
Starania zaczęliśmy 2 lata temu, mam PCOS, zdawałam sobie sprawę z tego, że może być trudno. Odstawiłam antykoncepcję i próbowaliśmy wraz z mężem pomóc mi dojść do zdrowia. Trwało to długo, masa różnych diet, suplementów, wizyt u lekarzy i dietetyków. Aż w końcu trafiliśmy na Akademię Płodności i na ich diecie moje zdrowie zaczęło się poprawiać. W maju tego roku udaliśmy się do kliniki niepłodności po pomoc. Mimo diet i suplementów, pęcherzyki nie rosły, a jak rosły to nie pękały. Po 3 miesiącach stymulacji udało się. Zaszłam w ciążę.
Z mężem cieszylismy sie bardzo! Bylismy tez wystraszeni, ale bardzo szczesliwi, w koncu nasze malenstwo do nas przyszlo. Wszystkie badania wychodzily idealnie. Dzieciatko rozwijalo sie bez zarzutu. Rosło, ruszalo sie. Ja zaczelam odczuwac jego ruchy. Az do tej jednej wizyty.
Bylismy przed badaniami II trymestru. Zwykla kontrolna wizyta, mialobyc szybkie usg i do domu.
Lekarz w trakcie badania stwierdzil małowodzie i skierował nas na patologie ciazy. Od razu pojechalismy do szpitala i zostawili nas na oddziale.
W szpitalu wykluczona zostala opcja uciekania wod plodowych.
W trakcie badan kolejnego dnia uslyszalam wyrok. Moje dzieciątko ma wadę letalną. Lewa nerka nie wykształciła się, a prawa nie pracuje. Stwierdzono bezwodzie.
Nie pamietam co wtedy sie ze mna dzialo, mialam ochote wyskoczyc przez okno, uciec i zniknac razem z moim Dzieckiem. Nasze maleństwo nie mialo już wód płodowych, nie moglo sie ruszać, serduszko się zatrzymało. Podjęto decyzje o terminacji ciązy.
Po 4 dniach wywolywania porodu roznymi lekami, urodzilam naszego śpiącego Synka. Był najpiekniejszym Dzieciątkiem jakiego w życiu widziałam. Mielismy mozliwosc zostac z nim przez 2 godziny, az zabrali mnie na łyżeczkowanie po porodzie.
Był taki malutki, taki bezbronny i taki śliczny.
Czuję zlosc, smutek, jeszcze przed chwila czulam jego ruchy, teraz go nie ma.
Byliśmy w 18 tc. -
Memilia wrote:Cześć,
Szukam miejsca, w którym mogłabym opisać naszą historię. Znam to forum, na początku czytałam tutaj opowieści staraczek z PCOS, później wątek majowych mam 2025 i sama liczyłam na to, ze niedługo i ja pochwalę się swoją szczęśliwą historią.
Starania zaczęliśmy 2 lata temu, mam PCOS, zdawałam sobie sprawę z tego, że może być trudno. Odstawiłam antykoncepcję i próbowaliśmy wraz z mężem pomóc mi dojść do zdrowia. Trwało to długo, masa różnych diet, suplementów, wizyt u lekarzy i dietetyków. Aż w końcu trafiliśmy na Akademię Płodności i na ich diecie moje zdrowie zaczęło się poprawiać. W maju tego roku udaliśmy się do kliniki niepłodności po pomoc. Mimo diet i suplementów, pęcherzyki nie rosły, a jak rosły to nie pękały. Po 3 miesiącach stymulacji udało się. Zaszłam w ciążę.
Z mężem cieszylismy sie bardzo! Bylismy tez wystraszeni, ale bardzo szczesliwi, w koncu nasze malenstwo do nas przyszlo. Wszystkie badania wychodzily idealnie. Dzieciatko rozwijalo sie bez zarzutu. Rosło, ruszalo sie. Ja zaczelam odczuwac jego ruchy. Az do tej jednej wizyty.
Bylismy przed badaniami II trymestru. Zwykla kontrolna wizyta, mialobyc szybkie usg i do domu.
Lekarz w trakcie badania stwierdzil małowodzie i skierował nas na patologie ciazy. Od razu pojechalismy do szpitala i zostawili nas na oddziale.
W szpitalu wykluczona zostala opcja uciekania wod plodowych.
W trakcie badan kolejnego dnia uslyszalam wyrok. Moje dzieciątko ma wadę letalną. Lewa nerka nie wykształciła się, a prawa nie pracuje. Stwierdzono bezwodzie.
Nie pamietam co wtedy sie ze mna dzialo, mialam ochote wyskoczyc przez okno, uciec i zniknac razem z moim Dzieckiem. Nasze maleństwo nie mialo już wód płodowych, nie moglo sie ruszać, serduszko się zatrzymało. Podjęto decyzje o terminacji ciązy.
Po 4 dniach wywolywania porodu roznymi lekami, urodzilam naszego śpiącego Synka. Był najpiekniejszym Dzieciątkiem jakiego w życiu widziałam. Mielismy mozliwosc zostac z nim przez 2 godziny, az zabrali mnie na łyżeczkowanie po porodzie.
Był taki malutki, taki bezbronny i taki śliczny.
Czuję zlosc, smutek, jeszcze przed chwila czulam jego ruchy, teraz go nie ma.
Byliśmy w 18 tc.
Tak bardzo mi przykro, że też musiałaś przez to przejść, tulę 🫂
mama aniołka lubi tę wiadomość
04.2023 💔8tc
18.12.2023💔19+6tc💔
Mój Maleńki wraz z Tobą odeszła część Nas💔
Kiedyś Cię przytulę😍
12.2024 ⏸️ Grudniowy cud💫🌈
Trombofilia złożona: v-leiden, PAI-1, MTHFR
👫Kariotypy prawidłowe, ryzyko 1%
25.09.24 🟢 -
Memilia wrote:Cześć,
Szukam miejsca, w którym mogłabym opisać naszą historię. Znam to forum, na początku czytałam tutaj opowieści staraczek z PCOS, później wątek majowych mam 2025 i sama liczyłam na to, ze niedługo i ja pochwalę się swoją szczęśliwą historią.
Starania zaczęliśmy 2 lata temu, mam PCOS, zdawałam sobie sprawę z tego, że może być trudno. Odstawiłam antykoncepcję i próbowaliśmy wraz z mężem pomóc mi dojść do zdrowia. Trwało to długo, masa różnych diet, suplementów, wizyt u lekarzy i dietetyków. Aż w końcu trafiliśmy na Akademię Płodności i na ich diecie moje zdrowie zaczęło się poprawiać. W maju tego roku udaliśmy się do kliniki niepłodności po pomoc. Mimo diet i suplementów, pęcherzyki nie rosły, a jak rosły to nie pękały. Po 3 miesiącach stymulacji udało się. Zaszłam w ciążę.
Z mężem cieszylismy sie bardzo! Bylismy tez wystraszeni, ale bardzo szczesliwi, w koncu nasze malenstwo do nas przyszlo. Wszystkie badania wychodzily idealnie. Dzieciatko rozwijalo sie bez zarzutu. Rosło, ruszalo sie. Ja zaczelam odczuwac jego ruchy. Az do tej jednej wizyty.
Bylismy przed badaniami II trymestru. Zwykla kontrolna wizyta, mialobyc szybkie usg i do domu.
Lekarz w trakcie badania stwierdzil małowodzie i skierował nas na patologie ciazy. Od razu pojechalismy do szpitala i zostawili nas na oddziale.
W szpitalu wykluczona zostala opcja uciekania wod plodowych.
W trakcie badan kolejnego dnia uslyszalam wyrok. Moje dzieciątko ma wadę letalną. Lewa nerka nie wykształciła się, a prawa nie pracuje. Stwierdzono bezwodzie.
Nie pamietam co wtedy sie ze mna dzialo, mialam ochote wyskoczyc przez okno, uciec i zniknac razem z moim Dzieckiem. Nasze maleństwo nie mialo już wód płodowych, nie moglo sie ruszać, serduszko się zatrzymało. Podjęto decyzje o terminacji ciązy.
Po 4 dniach wywolywania porodu roznymi lekami, urodzilam naszego śpiącego Synka. Był najpiekniejszym Dzieciątkiem jakiego w życiu widziałam. Mielismy mozliwosc zostac z nim przez 2 godziny, az zabrali mnie na łyżeczkowanie po porodzie.
Był taki malutki, taki bezbronny i taki śliczny.
Czuję zlosc, smutek, jeszcze przed chwila czulam jego ruchy, teraz go nie ma.
Byliśmy w 18 tc.
Przytulam mocno, Wasza historia jest prawie identyczna jak nasza tez wszystko idealnie az do tej ostatniej wizyty.... Malowodzie praktycznie bezwodzie, szpital.... Wody tez nie uciekaty. U nas na drugi dzien rano w szpitalu serduszko synka juz nie bito... byc moze wada letalna? Nie wiem i nigdy sie nie dowiem. My bylismy w rozpoczetym 20 tygodniu ;( urodzit sie piekny malutki, podobny do tatusia. Spiacy tak spokojnie spiacy... to byto pót roku temu a mi wydaje sie ze to byto wczoraj... synek miat byé z nami w te swieta... Boli nieprzerwanie -
Cześć Dziewczyny! Memilia przytulam Cię mocno ❤️
Ja trafiłam na to forum i wątek dopiero po stracie w lecie tego roku. Pamiętam, że mimo ogromnego bólu, który przebija się tutaj w każdej wiadomości, czułam po prostu zrozumienie..
Myślałam, że „wyszłam” już z tego wątku. Minęło pół roku - nie staraliśmy przez ten czas, bo najpierw nie byłam gotowa, potem leczyłam poszpitalne bakterie, potem się bałam i szukałam rozwiązan, które zabezpiecza mnie na przyszłość.. mimo, że wróciłam do pracy, widuję się z ludźmi, to nie żyje.. wegetuję, z dnia na dzień zawikłana w co raz to nowe obawy oraz trudne decyzje do podjęcia w związku z moim zdrowiem. To wszystko poszło w bardzo złym kierunku. Czasami myślę, że może łatwiej byłoby już nie próbować i nie mieć dzieci, to jedyna szansa, że sytuacja się nie powtórzy. Mam żal do siebie - jakoś tak zawsze czułam że mogę mieć problem z zajściem w ciążę, udało się w pierwszym cyklu, no to nie udało się donosić.. po poronieniu niestety owulacje nie wróciły, więc teraz nawet starać się bez wspomagania nie sensu. Mam poczucie winy w stosunku do mojego męża, bo u nas przyczyna niepowodzenia to mój organizm. Mam żal do siebie, nic mnie nie cieszy, od pół roku mój organizm jest w trybie walki ciągle w ogromnym stresie, cały czas czuję ścisk w żołądku, gule w gardle, nie potrafię nawet normalnie obejrzeć filmu.. bo moje myśli błądzą gdzieś w zupełnie innym kierunku. W tym roku pierwsze święta bez choinki, bez strojenia domu.. może i bez wigilii.29 lat
06.2024 💔💔 18tc
rekonwalescencja
Mutacja MTHFR, PAI - 1 (hetero)
insulinooporność, niedoczynność tarczycy
długie cykle po poronieniu
Wymazy MUCH ✅
Biopsja endometrium - październik? -
ZxZmania wrote:Cześć Dziewczyny! Memilia przytulam Cię mocno ❤️
Ja trafiłam na to forum i wątek dopiero po stracie w lecie tego roku. Pamiętam, że mimo ogromnego bólu, który przebija się tutaj w każdej wiadomości, czułam po prostu zrozumienie..
Myślałam, że „wyszłam” już z tego wątku. Minęło pół roku - nie staraliśmy przez ten czas, bo najpierw nie byłam gotowa, potem leczyłam poszpitalne bakterie, potem się bałam i szukałam rozwiązan, które zabezpiecza mnie na przyszłość.. mimo, że wróciłam do pracy, widuję się z ludźmi, to nie żyje.. wegetuję, z dnia na dzień zawikłana w co raz to nowe obawy oraz trudne decyzje do podjęcia w związku z moim zdrowiem. To wszystko poszło w bardzo złym kierunku. Czasami myślę, że może łatwiej byłoby już nie próbować i nie mieć dzieci, to jedyna szansa, że sytuacja się nie powtórzy. Mam żal do siebie - jakoś tak zawsze czułam że mogę mieć problem z zajściem w ciążę, udało się w pierwszym cyklu, no to nie udało się donosić.. po poronieniu niestety owulacje nie wróciły, więc teraz nawet starać się bez wspomagania nie sensu. Mam poczucie winy w stosunku do mojego męża, bo u nas przyczyna niepowodzenia to mój organizm. Mam żal do siebie, nic mnie nie cieszy, od pół roku mój organizm jest w trybie walki ciągle w ogromnym stresie, cały czas czuję ścisk w żołądku, gule w gardle, nie potrafię nawet normalnie obejrzeć filmu.. bo moje myśli błądzą gdzieś w zupełnie innym kierunku. W tym roku pierwsze święta bez choinki, bez strojenia domu.. może i bez wigilii.
Tak mi przykro.
Ja z perspektywy czasu wiem, że potrzebny jest czas by móc ułożyć sobie przeszłość w głowie. Jedni potrzebują go więcej inni mniej. Nie zmuszanie się do przyspieszania tego czasu.
Daj sobie szansę.
Pamiętam ostatnie święta a chciałabym zapomnieć.
NAJGORSZE w moim życiu. Puste. Żadne.
12.12.2019- 4kg,54cm- zdrowa Izabela!
03.10.202💔 3480g,58cm,38tc Różyczka.👼😭
Mutacje hetero pai1 i mthfr1
Świat rozsypal się jak cienkie lustro. Na miliony kawałków a ja trwam.
Boże,dlaczego wymyśliłeś los człowieka który musi iść przez życie sam? Całkiem Sam. -
Postanowiłam napisać. Podczytywałam ten wątek od połowy roku, kiedy zawalił się mój świat. Po wielu latach starań, pustym jaju płodowym, wreszcie zobaczyłam na ekranie USG bijące serduszko. Wszystko było idealnie. Dziecko rosło, fikało na ekranie. Naiwnie pozwoliłam sobie uwierzyć, że tym razem będzie dobrze. Mój świat runął na badaniach prenatalnych. Wysokie ryzyko trisomii 21, wiem, to nie wyrok, ale nasze dziecko miało już ogromną przezierność i równie ogromny obrzęk całego ciała. Skierowano nas na wczesną amniopunkcję, nie łudziłam się, że wyjdzie dobrze, bo widziałam na usg ten obrzęk. Lekarz powiedział, że daje małej około 3 tygodni... Serce najpewniej nie wytrzyma. Po dwóch tygodniach, w których każdego dnia zastanawiałam się, czy moje dziecko jeszcze żyje, przyszedł wynik. W dniu, gdy mieliśmy wizytę u perinatologia z omówieniem wyników amniopunkcji nasza córka już nie żyła... Trafiłam do szpitala w 16 tygodniu. Później pogrzeb i ta pustka, gdy człowiek nie wie, co ma z sobą zrobić, ma ochotę jedynie uderzać głową w ścianę. Boję się świąt. Zawsze się bałam, bo kolejne lata mijały, a u nas nadal nie było ciąży. Teraz boję się po stokroć. Zuzia miała się urodzić 12 grudnia. Dlaczego znowu to na nas spadło? Nie wiem. Przebadaliśmy wszystko. Wniosek? Mieliśmy pecha. Znowu. Jestem po transferze naszego ostatniego zarodka z tej procedury. Mogłabym zbadać betę już dzień przed wigilią, ale nie chcę sobie tego robić. Postanowiłam iść na badanie po świętach. Może chce jeszcze żyć jakąś złudną nadzieją. I tak będzie wystarczająco trudno. Paradoksalnie to, że wiem, że nie jestem sama w tej tragedii, że takich kobiet jest więcej, daje minimum oparcia. Wiedza, że to się jednak jakoś kula, mimo tego bólu, pozwala jakoś trwać. Planuję kolejną procedurę, gdyby nie wyszło, ale strach jest już większy niż na początku. Na szczęście mam wspaniałego psychologa. Leki już odstawiłam. Nigdy nie chciałam ich brać, ale wtedy to była wyższa konieczność. Ściskam każdą z Was6.12.2022 💔 puste jajo
28.06.2024 💔 Zuzia 16 tc -
Cześć.
Kasztanek - czytając Twoją historię miałam wrażenie, że początek sama napisałam, tylko tydzień utraty ciąży się nie zgadzał. Rozumiem decyzje o przesunięciu testowania - ślę siłę na wytrwaniu w postanowieniu i nie niszczeniu sobie głowy myślami o testowaniu.
U mnie serce nie biło w 14tc na standardowej kontroli, tydzień po badaniach prenatalnych, gdzie już było źle (przezierność 3.6mm, widoczny obrzęk, beznadziejny stosunek pappy do bety, ryzyko skorygowane 1:3 w trisomii 21), ale ciąża była żywa.
Poroniłam następnego dnia po kontroli, w szpitalu o 22:20 raptem po 2 dawkach cytotecu (12:00 I 15:00). Miałam w tym czasie wyjątkowego pecha - zobaczyłam za dużo w czasie poronienia, przez co przeżyłam traumę i prawie zemdlałam jak mnie wieźli na zabieg (zrobiło mi się czarno przed oczami, wzrok zaczęłam odzyskiwać jak mi anastezjolog coś podała, mój puls wynosił przez moment 44), o 23:20 byłam po zabiegu, o 3:00 już się normalnie poruszałam, około 11:00 byłam ponownie w domu.
Po tygodniu udało się mieć konsultacje z terapeutą, myślałam, czy nie skorzystać z pomocy psychiatry, ale po około 10 dniach od poronienia nie miałam epizodów depresyjnych, więc odpuściłam. W moim przypadku trauma w czasie poronienia przykryła sam fakt straty, więc jak już myślałam, że może temat za mną (trauma przestała przytłaczać po około 4 tygodniach) to uderzyło mnie to dopiero na początku tamtego tygodnia. Smutek i żal trwały relatywnie krótko (około 4 dni, bez epizodòw depresyjnych), po 3 dniach od zakończenia nieprzyjemnych odczuć miałam konsultacje z terapeutą (zeszły czwartek), z ktòrej wynikło, że nie potrzebuję opieki psychiatry.
Miało być już z górki, zaczęłam się lepiej odżywiać, wróciłam do ćwiczeń, smutnych I rozżalonych chwil było coraz mniej, porobiłam zaległa diagnostykę (cytologia, usg piersi, kontrola endokrynologiczna), wròciłam do lekòw na IO i supli na jakość jajeczek. W zeszły piątek po, wydawało mi się, okresie (albo 8dc albo 12dc miałam dziwne plamienia i bòle brzucha, więc ciężko mi ustalić dokładnie) poszłam na kontrolę do randomowego ginekologa z pakietu z pracy (okolo 2.5 tygodnia po wizycie u mojego Dr po poronieniu gdzie wszystko było ok po abrazji) i okazało się, że na moim lewym jajniku wyhodowała mi się cysta na 5,4cm!
Miałam poczekać do krwawienia I po najgorszym krwawieniu pójść na kontrolę. Poinformowałam mojego lekarza o sytuacji i on uspokajał, że to normalne po ciąży I może się nawet do 12tygodni utrzymywać.
Krwawienie przyszło dzień po USG, w sobotę - typowe okresowe krwawienie.
Dziś poszłam na kontrolę do tego samego lekarza - cysta nie zniknęła, dalej ma ponad 5cm, a ja dostałam po prostu okres. Już nawet nie piszę do mojego lekarza. Nie wzięłam antykoncepcji trójskładnikowej, bo jeszcze karmię młodsze dziecko, więc działać w ten sposób można dopiero jak odstawię. Mam czekać na kolejne krwawienie I mieć nadzieję, że może tym razem cysta się oczyści, a awaryjnie mam mieć ze sobą wszędzie skierowanie do szpitala, gdyby zaczęło mnie boleć. Jestem taka sfrustrowana, że dałam sobie upust łzami i pisząc to tu. Miałam się w lutym znów zacząć starać a mój organizm mnie sabotuje. Nie chce chudnąć (mimo, że już ma warunki) to teraz doszła to durna cysta----
2024
2024.11 - poronienie zatrzymane 14w
2024.09 - 37dc II
2024.07 - biochem - 30dc ||
----
2023
40w4 | 3280g - ♀️ - 2023.04
----
2022
40dc II
----
Hashimoto i insulinooporność:
Metformina 2x850 ; Q-10 ; Folian ; B12 ; NAC ; R-ALA ; Wit D, C, E ; Mioinozytol 4g ; DHA
----
2021
41w2d - ♀️ - 2021.04
----
2020
2020.07 FET >29dpt ❤
2020.06 I IVF > 1 zarodek w 3 dobie
2020.01 4 IUI - biochem
---
2019
3 IUI - biochem
2 IUI - biochem
1 IUI - puste jajo płodowe
---
2018 - pierwsza wizyta w klinice
---
2016 - początek starań -
Jaszczureczka, u mnie dwa pierwsze cykle po poronieniu, to były takie krótkie po dwa i pół tygodnia. Na pierwszej kontroli u ginekologa jeszcze widać było, że macica jest powiększona, szyjka też jeszcze ciążowa, jeden jajnik już wyprodukował pęcherzyk, a drugi, ten wcześniej bardziej aktywny, uśpiony. Trzeci cykl był dopiero właściwej długości. Może jak jajniki się całkiem obudzą u Ciebie, to ta torbiel zejdzie w końcu. Tego Ci życzę.6.12.2022 💔 puste jajo
28.06.2024 💔 Zuzia 16 tc -
Kasztanek - dziękuję, mam taką nadzieję.
Insane - zerknęłam na wątek grudniowy i widziałam, że działasz. Trzymam kciuki 🤞🤞🤞----
2024
2024.11 - poronienie zatrzymane 14w
2024.09 - 37dc II
2024.07 - biochem - 30dc ||
----
2023
40w4 | 3280g - ♀️ - 2023.04
----
2022
40dc II
----
Hashimoto i insulinooporność:
Metformina 2x850 ; Q-10 ; Folian ; B12 ; NAC ; R-ALA ; Wit D, C, E ; Mioinozytol 4g ; DHA
----
2021
41w2d - ♀️ - 2021.04
----
2020
2020.07 FET >29dpt ❤
2020.06 I IVF > 1 zarodek w 3 dobie
2020.01 4 IUI - biochem
---
2019
3 IUI - biochem
2 IUI - biochem
1 IUI - puste jajo płodowe
---
2018 - pierwsza wizyta w klinice
---
2016 - początek starań -