Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Jaszczureczka wrote:Lavenda- napiszesz mi jakiej wielkości torbiel Ci się zrobiła?
Niestety na karcie z wizyty nie mam podanych wymiarów 😐
Była ze mną dość długo, bo widzieliśmy ją przy drugiej owulacji, przy trzeciej już zniknęła.Jaszczureczka lubi tę wiadomość
27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06.2024 - dwie kreski
07.09.2024 - 💔 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔 -
Cień szansy wrote:Witam wszystkie Aniolkowe Mamy. Sama też jestem jedną z Was, chociaż moja dzidzia odeszła trochę wcześniej niż Wasze. Zwracam się z pytaniem do tych mam, które przed stratą dziecka urodziły dzidziusia bez większych komplikacji. Po pierwszej stracie udało mi się zajść w kolejną ciążę. Na ciążę czekaliśmy dosyć długo, bo w międzyczasie pojawiły się u mnie problemy zdrowotne (m.in. konieczność usunięcia gozka piersi, który przed pierwszą ciążą oceniany był przez lekarzy jako niegroźny, z którym niczego nie trzeba robić (błędny wynik biopsji piersi), a dopiero po poronieniu się uaktywnił (pierś zaczęła krwawić) i okazało się, że należy go szybko usunąć, gdyż może zezlosliwiec. Dzidzius uratował mi życie...? Być może...). Druga ciaza wiązała się z ogromnym stresem- lekarze ciągle straszyli mnie, że najprawdopodobniej urodzę przed 34 tc ze względu na moje problemy z nerkami. Ryzyko trysomii 21 oceniono jako 1:10, przez co konieczna była amniopunkcja, w drugiej połowie ciąży często krwawiłam. Na szczęście, mimo przeciwności losu (stan przedrzucawkowy), udało mi się donosić ciążę I poród wywoływany był dopiero w 37t1d ciąży. Dzidzius urodził się zdrowy. Kiedy teraz na Niego patrzę nie jestem w stanie wyrazić słowami wdzięczności za to, że z nami jest... Czy tak było od początku- niestety nie. Przez pierwsze 2 tygodnie po porodzie myślałam głownie o pierwszym dziecku, które straciliśmy. Patrzyłam na dzidziusia i płakałam po stracie tego pierwszego. Później zrozumiałam jak ogromny błąd popełniam...zrozumiałam, że to niewinne Maleństwo, które patrzy na mnie tymi swoimi malutkimi oczami potrzebuje mojej miłości i opieki. Pierwsza dzidzia jest gdzieś tam i nie jestem w stanie niczego dla niej zrobić, a mój synuś jest ze mną i mnie potrzebuje. Zaszła we mnie wtedy ogromna zmiana. Miłość, którą czuję do synka jest tak ogromna, że z pełną świadomością mogę stwierdzić, że nawet gdybym mogła to nie zmieniłabym niczego swoim życiu. Przede wszystkim nie chciałabym uniknąć tego pierwszego poronienia, bo gdyby ono nie zaistniało w tym momencie nie mogłabym tulic w ramionach tego konkretnego skarba (bo nie byloby możliwości, żeby ta konkretna komórka jajowa połączyła się z właśnie tym plemnikiem).
Być może będziemy starać się o kolejne dziecko, mimo tego że wiemy, iż ryzyko niepowodzenia będzie ogromne. I tak sobie myślę, że nawet w sytuacji straty kolejnej ciąży chciałabym pamiętać o tym, że fakt istnienia naszego synka jest wystarczajacy, by czuć ogromną wdzięczność i szczęście... że jesteśmy ogromnymi farciarzami mając przyjemność gościć w naszym życiu takiego cudownego człowieczka....że zawsze będę pamiętać o tym, że jest on naszym skarbem...skarbem który tak bardzo nas potrzebuje...
Czytając wpisy mam, które posiadają starsze dzieci, a straciły Maluszka, odnoszę wrażenie, że w tej sytuacji zapomina się o tym cudzie, którym jest to pierwsze dziecko, które żyje z nami i dla którego jesteśmy całym światem... Czy rzeczywiście tak to odczuwacie? Czy strata jednego dziecka powoduje, że przestaje się dostrzegać cudu istnienia tego Malenstwa, które już z nami jest? Bo jeśli tak, to muszę jeszcze raz przemyśleć decyzję o staranie się o kolejne dziecko, bo w razie niepowodzenia nie chcę, żeby mój cud przestał być cudem...
Myślę, że to zbyt ogólne pytanie do zbyt dużej ilości mam, więc wypowiedzieć mogę się tylko ze swojej strony.
Nigdy, ani przed chwilę nie przestałam być wdzięczna i doceniać tego, że mam w domu zdrową dziewczynkę z nudnej ciąży.
Gdy rodziłam mojego martwego chłopca tylko ona trzymała mnie przy życiu. Była i jest jak moja kotwica, żeby być tu na ziemi i dla niej znoszę wszystkie trudy.
Ta wdzięczność jest jeszcze wieksza w obliczu takiej straty.27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06.2024 - dwie kreski
07.09.2024 - 💔 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔 -
Kochane, ja wysikałam drugą bladą kreskę.
Termin porodu (gdyby się udało) to 9 września 2025. Rok i dwa dni po urodzeniu martwego synka.
Nie myślałam, że się uda, wiec jestem turbo wdzięczna, ale i przerażona.
Boję się biochema i złudnej nadziei.Marysia996, sewi3, Fabregasowa, Ang3llica, Sisska lubią tę wiadomość
27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06.2024 - dwie kreski
07.09.2024 - 💔 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔 -
Lavenda wrote:
Gratuluje Kochana, trzymam kciuki by los się dla Ciebie odwrócił.
Niech 2025 będzie lepszy dla nas wszystkich tutaj 🤧Lavenda lubi tę wiadomość
👩🦰1990, 🧔1986
Ja: niedoczynność tarczycy, po LEEP
10.2024 19t 🩷💔 -
Lavenda wrote:
Oby ten 2025 był dla nas wszystkich lepszy 💔
Obyśmy wszystkie niedługo mogły „pocieszyć” się dwoma kreskami i „nudną” ciążą a przede wszystkim żywym, zdrowym maluszkiem ❤️🩹Lavenda lubi tę wiadomość
9/11/24 Maksymilian 31tc 👼💔 -
Bardzo Wam dziękuję 🥺 ten wątek wiele dla mnie znaczy.
Rozmowy na tym forum po stracie były kojące, czułam się całkowicie zrozumiana.
Mam nadzieję, że utrzymam tą ciążę. Z drugiej strony nie chcę Was tym tutaj zarzucać, bo wiem, że zaglądając na ten wątek jesteśmy w cholernie trudnym miejscu w swoim życiu. Mam tylko wielką nadzieję, że nigdy więcej nie opiszę tu swojej historii. Tak bardzo o to proszę.
23 grudnia wychodząc z pracy przed świętami, mój asystent, a zarazem dobry kolega powiedział mi o ciąży swojej żony. W pierwszym cyklu..
Cieszyłam się, gratulowałam, przytuliłam. Łzy poleciały i sama nie wiem czy to były łzy szczęścia.
Nie chcę żeby dołączały tu kolejne osoby, bo żadna nie zasługuje na to, aby musieć szukać takiego miejsca..
Ale jeżeli ktoś dołączy to niech wie, że znajdzie tu zrozumienie i wsparcie.Fabregasowa lubi tę wiadomość
27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06.2024 - dwie kreski
07.09.2024 - 💔 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔 -
Fabregasowa wrote:Gratuluje Kochana, trzymam kciuki by los się dla Ciebie odwrócił.
Niech 2025 będzie lepszy dla nas wszystkich tutaj 🤧
Kochana, a Wy w jakim jesteście teraz miejscu?
Jak się czujecie? 🫂27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06.2024 - dwie kreski
07.09.2024 - 💔 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔 -
Lavenda - dzięki.
Trzymam kciuki🤞🤞🤞Lavenda lubi tę wiadomość
----
2024
2024.11 - poronienie chybione 14w
2024.09 - 37dc II
2024.07 - biochem - 30dc ||
----
2023
40w4 | 3280g - ♀️ - 2023.04
----
2022
40dc II
----
Hashimoto i insulinooporność:
Metformina 2x850 ; Q-10 ; Folian ; B12 ; NAC ; R-ALA ; Wit D, C, E ; Mioinozytol 4g ; DHA
----
2021
41w2d - ♀️ - 2021.04
----
2020
2020.07 FET >29dpt ❤
2020.06 I IVF > 1 zarodek w 3 dobie
2020.01 4 IUI - biochem
---
2019
3 IUI - biochem
2 IUI - biochem
1 IUI - puste jajo płodowe
---
2018 - pierwsza wizyta w klinice
---
2016 - początek starań -
Dziewczyny potrzebują pomocy.
11.11.23 poroniłam miałam ponad 2 tygodnie krwawienia.
05.12 byłam Na wizycie kontrolnej doktor dała mi leki na wywołanie miesiączki po poronieniu.
Oraz miałam sporą torbiel krwotoczna
Od 12.12. dostałam plamien ale najgorsze jest to za ja nadal mam krwawienie.
Czy to jest normalne?
Że pierwsza miesiączka po poronieniu tyle trwa?
Nie wiem co mam robić.
A bardzo mnie to zaczyna martwić
Nie wiem cZy to temat na ten wątekWiadomość wyedytowana przez autora: 29 grudnia 2024, 19:56
-
Lawenda gratulacje. Mam nadziejęze wszystko będzie dobrze.
Fabregasowa widzę że jesteś po LEEP. Czy miałaś problemy z szyjką w ciąży? Czy lekarz mówił że mogą być problemy z utrzymaniem ciąży? Wygląda na to że ja będę miała też ten zabieg i się zastanawiam czy i jak to ewentualnie wpłynie na kolejną ciążę.Lavenda lubi tę wiadomość
💊 Sundose
💊 Metformax
💊 Euthyrox
🏡 okolice Wrocławia
💔19.12.24 👼23 tydzień -
Cień szansy wrote:Witam wszystkie Aniolkowe Mamy. Sama też jestem jedną z Was, chociaż moja dzidzia odeszła trochę wcześniej niż Wasze. Zwracam się z pytaniem do tych mam, które przed stratą dziecka urodziły dzidziusia bez większych komplikacji. Po pierwszej stracie udało mi się zajść w kolejną ciążę. Na ciążę czekaliśmy dosyć długo, bo w międzyczasie pojawiły się u mnie problemy zdrowotne (m.in. konieczność usunięcia gozka piersi, który przed pierwszą ciążą oceniany był przez lekarzy jako niegroźny, z którym niczego nie trzeba robić (błędny wynik biopsji piersi), a dopiero po poronieniu się uaktywnił (pierś zaczęła krwawić) i okazało się, że należy go szybko usunąć, gdyż może zezlosliwiec. Dzidzius uratował mi życie...? Być może...). Druga ciaza wiązała się z ogromnym stresem- lekarze ciągle straszyli mnie, że najprawdopodobniej urodzę przed 34 tc ze względu na moje problemy z nerkami. Ryzyko trysomii 21 oceniono jako 1:10, przez co konieczna była amniopunkcja, w drugiej połowie ciąży często krwawiłam. Na szczęście, mimo przeciwności losu (stan przedrzucawkowy), udało mi się donosić ciążę I poród wywoływany był dopiero w 37t1d ciąży. Dzidzius urodził się zdrowy. Kiedy teraz na Niego patrzę nie jestem w stanie wyrazić słowami wdzięczności za to, że z nami jest... Czy tak było od początku- niestety nie. Przez pierwsze 2 tygodnie po porodzie myślałam głownie o pierwszym dziecku, które straciliśmy. Patrzyłam na dzidziusia i płakałam po stracie tego pierwszego. Później zrozumiałam jak ogromny błąd popełniam...zrozumiałam, że to niewinne Maleństwo, które patrzy na mnie tymi swoimi malutkimi oczami potrzebuje mojej miłości i opieki. Pierwsza dzidzia jest gdzieś tam i nie jestem w stanie niczego dla niej zrobić, a mój synuś jest ze mną i mnie potrzebuje. Zaszła we mnie wtedy ogromna zmiana. Miłość, którą czuję do synka jest tak ogromna, że z pełną świadomością mogę stwierdzić, że nawet gdybym mogła to nie zmieniłabym niczego swoim życiu. Przede wszystkim nie chciałabym uniknąć tego pierwszego poronienia, bo gdyby ono nie zaistniało w tym momencie nie mogłabym tulic w ramionach tego konkretnego skarba (bo nie byloby możliwości, żeby ta konkretna komórka jajowa połączyła się z właśnie tym plemnikiem).
Być może będziemy starać się o kolejne dziecko, mimo tego że wiemy, iż ryzyko niepowodzenia będzie ogromne. I tak sobie myślę, że nawet w sytuacji straty kolejnej ciąży chciałabym pamiętać o tym, że fakt istnienia naszego synka jest wystarczajacy, by czuć ogromną wdzięczność i szczęście... że jesteśmy ogromnymi farciarzami mając przyjemność gościć w naszym życiu takiego cudownego człowieczka....że zawsze będę pamiętać o tym, że jest on naszym skarbem...skarbem który tak bardzo nas potrzebuje...
Czytając wpisy mam, które posiadają starsze dzieci, a straciły Maluszka, odnoszę wrażenie, że w tej sytuacji zapomina się o tym cudzie, którym jest to pierwsze dziecko, które żyje z nami i dla którego jesteśmy całym światem... Czy rzeczywiście tak to odczuwacie? Czy strata jednego dziecka powoduje, że przestaje się dostrzegać cudu istnienia tego Malenstwa, które już z nami jest? Bo jeśli tak, to muszę jeszcze raz przemyśleć decyzję o staranie się o kolejne dziecko, bo w razie niepowodzenia nie chcę, żeby mój cud przestał być cudem...
Ja mam dwie córki, potem straconego synka (nie biorę pod uwagi biochemicznych). O pierwsza starałam sie ponad 2 lata, trudna ciaza, wczesniak. O druga krócej, trudna ciaza, ale donoszona (mniej sie przejmowałam, bo znalam już te "problemy"). Czy druga corka sprawiła, ze pierwsza zaczęłam traktować inaczej? Nie.
Tez nie kocham ich mniej od śmierci malego. Kocham je jeszcze bardziej.
Chce byc w ciazy, ale wiem, ze jesli sie nie uda to mam juz je.
Bardzo odczulam stratę, bo to mial byc moj wymarzony syn, cudowna niespodzianka, ale.. W zaden sposob nie wpływa to na moje wspaniałe corki, które juz mam. I choć czasem mi źle, ze mam je tylko dwie zamiast ich troje to patrząc na nie doceniam jeszcze bardziej, ze sa, bo ich też moglo nie być, a jednak wypelniaja moj świat.
Myślę, ze to zależy od osoby. To ty powinnaś wiedzieć, co myślisz i czujesz, nikt za Ciebie nie odpowie. Abstrahując od tego, ze nikt nie jest w stanie przewidzieć tego, co sie wydarzy, gdy dziecko sie urodzi.
Nie mniej jednak odpowiadając za siebie na Twoje pytanie - nie, kolejne dziecko nie sprawia, ze pierwsze przestaje być cudem.Ang3llica lubi tę wiadomość
Hashimoto + GB.
Trombofilia (PAI-1 4G homo, czynnik II protrombiny hetero, obnizone bialko S).
Nadciśnienie, arytmia.
_______________________________________________
Po ponad 2 latach starań:
Moja mała wojowniczka 💜
22.02.2022 (36+2)
_______________________________________________
Druga dzielna dziewczynka ❤️
29.11.2023 (38+4)
_______________________________________________
Nasz aniołeczek 👼
20.07.2024 💔 (18+1) -
@cień szansy
Ja chyba po tych dwóch stratach bardziej doceniłam to, że mam synka na świecie.. Bo raczej już kolejnego dziecka nie będzie, więc staram się bardziej doceniać każdy dzień spędzony z tym maluchem.. każdy jego dotyk, przytulas.. już nigdy nie będzie tak mały jak teraz, a te malutkie rączki zarzucone na moją szyję to najpiękniejsze uczucie na świecie.. I chcę te chwile zapamiętać na zawsze.
@lavenda
Gratuluję 🥰
Ja termin porodu tej drugiej straconej ciąży miałam na 18 kwietnia - dzień poronienia wcześniejszej ciąży.Ang3llica, Lavenda lubią tę wiadomość
-
Cień szansy, nie do końca rozumiem skąd to wrażenie, że po stracie dziecka to pierwsze przestaje być cudem.
Ja, tak naprawdę po śmierci małego zrozumiałam, że mój starszy syn z bezproblemowej ciąży jest największym szczęściem jakie mnie spotkało.
Ale to nie oznacza, że nie będziemy cierpieć miesiącami, często latami za tym skarbem, który straciłyśmy.
Z drugiej strony co mają powiedzieć mamy, które nie mają jeszcze dziecka, bo to pierwsze, wymarzone odeszło. One wciąż czekają na cud.
Cieszę się, że odnalazłaś szczęście trzymając w ramionach swoje żywe dziecko ❤️
Lavenda, możesz dołączyć do wątku "poród martwego dziecka - tęczowa ciąża...", jesteśmy tam dla mam w ciąży po późnych stratach i tych starających się dalej.
Wielkie gratulacje 🫶 Trzymam mocno kciuki!13.12.2013 synek Oliwier 😍
06.2018 poronienie w 6tc😪
08.2018 poronienie zatrzymane w 8tc 😪
01.2023 poronienie w 6tc 😪
05.2023 poronienie w 7tc 😪
31.01.2024 Aniołek Adaś z 33tc 😭👼💔
"Jeśli czasem patrzysz w niebo, to znaczy, że jeszcze w coś wierzysz..."
05.10. - II 😍
14.10. - mamy ❤️
23.11. - I prenatalne - 6,4cm maleństwa 😘 USG w porządku
-
Lavenda, widzę twoja stopkę, bardzo mi przykro 🥲
u mnie kłody pod nogi, wykryto mi polipa w jamie, nie chce czekać kilka miesięcy na histeroskopie, bo potem odczekać i pół roku strzeli. Od 2lat utknelam w pracy w której jestem wypalona i bez szans na rozwój, chce zaciążyć jak najszybciej bo zmiana w obecnym momencie też mi oddali starania. Tak źle i tak ch**owo
SylviaG, do 19tc nie było problemów ale w trakcie wywoływania porodu też szyjka nie współpracowała- była całkowicie zamknięta, balonika też dwukrotnie nie udało się założyć. Nie zaczęłam nawet krwawić, w ostatniej fazie miałam skurcze co 40s i położna powiedziała że skoro nie krwawie to jeszcze długa droga przede mną... A 2min później odeszły mi wody 🥲
Położna na innym badaniu powiedziała mi później że czasem szyjka się skroca a czasem też się nie otwiera na czas porodu, więc różnie może być. Na pewno będę pilnowała długości, chętnie wymusze też Szew szybciej niż wcześniej👩🦰1990, 🧔1986
Ja: niedoczynność tarczycy, po LEEP
10.2024 19t 🩷💔 -
sewi3 wrote:Cień szansy, nie do końca rozumiem skąd to wrażenie, że po stracie dziecka to pierwsze przestaje być cudem.
Ja, tak naprawdę po śmierci małego zrozumiałam, że mój starszy syn z bezproblemowej ciąży jest największym szczęściem jakie mnie spotkało.
Ale to nie oznacza, że nie będziemy cierpieć miesiącami, często latami za tym skarbem, który straciłyśmy.
Z drugiej strony co mają powiedzieć mamy, które nie mają jeszcze dziecka, bo to pierwsze, wymarzone odeszło. One wciąż czekają na cud.
Cieszę się, że odnalazłaś szczęście trzymając w ramionach swoje żywe dziecko ❤️
Lavenda, możesz dołączyć do wątku "poród martwego dziecka - tęczowa ciąża...", jesteśmy tam dla mam w ciąży po późnych stratach i tych starających się dalej.
Wielkie gratulacje 🫶 Trzymam mocno kciuki!
U mnie niestety już się to konczy... czekam na krwawienie 😭27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06.2024 - dwie kreski
07.09.2024 - 💔 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔 -
Fabregasowa wrote:Lavenda, widzę twoja stopkę, bardzo mi przykro 🥲
u mnie kłody pod nogi, wykryto mi polipa w jamie, nie chce czekać kilka miesięcy na histeroskopie, bo potem odczekać i pół roku strzeli. Od 2lat utknelam w pracy w której jestem wypalona i bez szans na rozwój, chce zaciążyć jak najszybciej bo zmiana w obecnym momencie też mi oddali starania. Tak źle i tak ch**owo
SylviaG, do 19tc nie było problemów ale w trakcie wywoływania porodu też szyjka nie współpracowała- była całkowicie zamknięta, balonika też dwukrotnie nie udało się założyć. Nie zaczęłam nawet krwawić, w ostatniej fazie miałam skurcze co 40s i położna powiedziała że skoro nie krwawie to jeszcze długa droga przede mną... A 2min później odeszły mi wody 🥲
Położna na innym badaniu powiedziała mi później że czasem szyjka się skroca a czasem też się nie otwiera na czas porodu, więc różnie może być. Na pewno będę pilnowała długości, chętnie wymusze też Szew szybciej niż wcześniej
Bardzo współczuję, tego uczucia życia w zawieszeniu. 🥺 Poniekąd rozumiem..
Życzę Ci aby to wszystko ruszyło, poszło w którąś stronę. Bo to wykończające i totalnie niesprawiedliwe.
Myślę o Tobie. Odezwij się czasami.27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06.2024 - dwie kreski
07.09.2024 - 💔 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔 -
Dziękuję serdecznie za odpowiedzi. Naprawdę pomogły mi w podjęciu decyzji o tym, że warto jeszcze raz spróbować... Mimo tego, że w moim przypadku ryzyko niepowodzenia i to przede wszystkim w 3 trymestrze ciąży, jest spore.
Moje wątpliwości dotyczące hipotetycznego wpływu niepowodzenia na mojego brzdąca wynikały poniekąd z tego, że dwoje moich znajomych, których rodzeństwo zmarło tragicznie w młodym wieku, mówiło mi o tym jak bardzo odrzuceni i pozostawieni sami sobie zostawali po tych tragediach. Rodzice każdego z nich skupiali się przede wszystkim na stracie swojego dziecka, zapominając o tym, że przecież ktoś z nimi jeszcze został... Wiem, że to całkiem inna sytuacja, na którą w ogóle nie mamy wpływu. Ale na staranie się o kolejne maleństwo, mimo tego, że może być problem z utrzymaniem ciąży, mam wpływ. I tak sobie myślę, że skoro jestem świadoma tego, że w razie niepowodzenia muszę pamiętać o tym, że jeden cud w moim życiu już zaistniał, powinnam być w stanie sprostać tej sytuacji... Być może zastanawiacie się dlaczego od razu zakładam, że może być źle. Chcę po prostu odpowiedzialnie podejść do tej sprawy właśnie ze względu na synka.
A Wy Aniolkowe Mamy, które macie u boku swoje starsze skarby, pamiętajcie, że dzieci bardzo przeżywają to, jeśli mamusia i tatuś są zatopieni w smutku. I to mimo tego, że przecież nie zostali sami. Moi znajomi, o których wcześniej wspomniałam, zwracali też uwagę na to, że tak naprawdę rodzice w ogóle o śmierci rodzeństwa z nimi nie rozmawiali, a oni też czuli się zagubieni... I mimo tego, że już są dorośli, ciągle czują się przez tę sytuację mało wartościowi.... mniej ważni dla rodziców... Koleżanka straciła siostrę kiedy miała 11 lat, a kolega stracił swojego brata w wieku 6 lat. Teraz każde z nich ma ponad 40 lat, a uczucie bycia kimś gorszym dla rodziców jest z nimi cały czas... -
Fabregasowa wrote:Lavenda, widzę twoja stopkę, bardzo mi przykro 🥲
u mnie kłody pod nogi, wykryto mi polipa w jamie, nie chce czekać kilka miesięcy na histeroskopie, bo potem odczekać i pół roku strzeli. Od 2lat utknelam w pracy w której jestem wypalona i bez szans na rozwój, chce zaciążyć jak najszybciej bo zmiana w obecnym momencie też mi oddali starania. Tak źle i tak ch**owo
SylviaG, do 19tc nie było problemów ale w trakcie wywoływania porodu też szyjka nie współpracowała- była całkowicie zamknięta, balonika też dwukrotnie nie udało się założyć. Nie zaczęłam nawet krwawić, w ostatniej fazie miałam skurcze co 40s i położna powiedziała że skoro nie krwawie to jeszcze długa droga przede mną... A 2min później odeszły mi wody 🥲
Położna na innym badaniu powiedziała mi później że czasem szyjka się skroca a czasem też się nie otwiera na czas porodu, więc różnie może być. Na pewno będę pilnowała długości, chętnie wymusze też Szew szybciej niż wcześniej
Dzięki za wyjaśnienie. Ja się boje ze własnie przez ten zabieg szyjka w kolejnej ciąży będzie się za szybko skracać. Chociaż nie powinnam się jeszcze tym przejmować bo czekam na kolejne badania jak już mi się wszytko wygoi I dopiero po kolejnej kolposkopii będę wiedziałam czy szyjka do konizacji.
💊 Sundose
💊 Metformax
💊 Euthyrox
🏡 okolice Wrocławia
💔19.12.24 👼23 tydzień -
Lavenda przykro mi 😔
Lavenda lubi tę wiadomość
----
2024
2024.11 - poronienie chybione 14w
2024.09 - 37dc II
2024.07 - biochem - 30dc ||
----
2023
40w4 | 3280g - ♀️ - 2023.04
----
2022
40dc II
----
Hashimoto i insulinooporność:
Metformina 2x850 ; Q-10 ; Folian ; B12 ; NAC ; R-ALA ; Wit D, C, E ; Mioinozytol 4g ; DHA
----
2021
41w2d - ♀️ - 2021.04
----
2020
2020.07 FET >29dpt ❤
2020.06 I IVF > 1 zarodek w 3 dobie
2020.01 4 IUI - biochem
---
2019
3 IUI - biochem
2 IUI - biochem
1 IUI - puste jajo płodowe
---
2018 - pierwsza wizyta w klinice
---
2016 - początek starań