Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
SylwiaG., nie ma słów, które opiszą nasze starty. Strasznie Ci współczuję 😔 Każdy moment, w którym tracimy nasze maleństwo jest zły, ale okres świąt potęguje jeszcze bardziej nasz ból. Przecież święta to czas nadziei, już zawsze będzie się nam kojarzył ze stratą 💔
Ja za miesiąc będę przeżywać rocznicę odejścia synka. Nie ma dnia, żebym o Nim nie myślała. Nie ma tygodnia, żebym nie analizowała tego co się wydarzyło.
Początek był tragiczny, dlatego doskonale wiem co czujesz. Myślę, że każda mama z tego forum bardzo dobrze Cię rozumie 😔 Ja widziałam przed sobą tylko czarną dziurę i nie wierzyłam, że będzie lepiej. Daj sobie czas - to oklepane stwierdzenie słyszałam non stop. Ale tylko czas w naszym przypadku może pomóc. Dobrze jest też mieć przy sobie kogoś bliskiego. Mam nadzieję, że w tym strasznym momencie jest ktoś obok Ciebie, że masz wsparcie. Przytulam z całych sił 🫂🫂🫂13.12.2013 synek Oliwier 😍
06.2018 poronienie w 6tc😪
08.2018 poronienie zatrzymane w 8tc 😪
01.2023 poronienie w 6tc 😪
05.2023 poronienie w 7tc 😪
31.01.2024 Aniołek Adaś z 33tc 😭👼💔
"Jeśli czasem patrzysz w niebo, to znaczy, że jeszcze w coś wierzysz..."
05.10. - II 😍
14.10. - mamy ❤️
23.11. - I prenatalne - 6,4cm maleństwa 😘 USG w porządku
-
Hej…
Niestety, ale dołączyłam do was mamy aniołków. 9 listopada 2024 urodziłam mojego pięknego synka w 31tc. Poród był wywoływany ponieważ biedactwo udusiło się pępowiną (czekam jeszcze na badania histopatologiczne dla pewności, że wszystko genetycznie było okej) Na wszystkich badaniach łącznie z prenatalnymi synek był okazem zdrowia i ruchliwym dzieckiem i niestety to go zabiło… okręciła mu się pępowina wokół szyjki i go straciliśmy 💔 coraz bliżej jest nasza data porodu czyli 9 stycznia i serio nie wiem jak mam sobie dać psychicznie radę z tym wszystkim. W końcu to ja najbardziej cierpię, bo był ze mną 24/7 i czułam jego ruchy, przyzywałam całą ciążę, dbałam o nas i mimo wszystko nie dałam rady… niby się nie obwiniam, ale jest w głowie myśl „co by było gdybym przeżyła ten dzień inaczej” wiecie co jest najgorsze? Nasz Maksiu, bo tak ma na imię miał już określone godziny kiedy się budził także znałam to na pamięć. Buszował w brzuszku koło godziny 15 a o 20 już był z aniołkami… także pewnie stało się to właśnie o 15 kiedy ja myślałam, że wszystko okej i moje serduszko się tylko rusza jak zwykle. Cholernie się boję kolejnej ciąży, że znowu mi się to przydarzy… ale jednocześnie najbardziej na świecie chcę mieć dziecko, jeśli nie mogę mieć Maksia (chociaż to właśnie on jest moim marzeniem) to przynajmniej żebym została obdarzona jego rodzeństwem. I wiecie co? Denerwuje mnie gadanie „tak miało być” „będziecie mieli jeszcze dziecko” „tak się dzieje” OK, ale czemu dzieje się tak ludziom, którzy kochają dzieciątka najbardziej na świecie? Dlaczego nie tym, którzy są w patologii i biją czy zabijają biedne dzieci… nigdy nie zrozumiem dlaczego Bóg dał nam naszego skarba, a po krótkiej chwili go odebrał. Nie ma dla mnie wytłumaczenia tej sytuacji. Powiedzcie proszę jak sobie radzić… bo miałam za niedługo rodzić, a zamiast tego to chodzę na grób synka i jedyne co mogę dla niego kupić to znicze, wkłady, kwiaty czy zabawki na grobek… i jeszcze pytanie, kiedy mogłyście się starać o kolejną ciążę po stracie w 3 trymestrze? Mi lekarz powiedział, że pół roku, ale jak tyle wytrzymać…?Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 grudnia, 22:11
Monika.a lubi tę wiadomość
9/11/24 Maksymilian 31tc 👼💔 -
SylwiaG wrote:Część.
Postanowiłam dołączyć i opisać naszą historię.
Starania zaczęliśmy w sierpniu 2020 roku. U mnie PCOS i insulinooporność. Więc wiedziałam że będzie trudno. Początkowo staraliśmy się na luzie. Ja zrobiłam kilka badań i szukałam lekarza który by nam pomógł. Tak na staraniach minęły nam 2 lata. Aż trafiłam na fajną lekarkę która po wynikach badań przedstawiła konkretny plan działania. Mąż zrobił wyniki nasienia, które były delikatnie za niskie, ale otrzymał zestaw witamin, ja dostałam mini dawkę euthyroxu aby obniżyć TSH i próbowaliśmy dalej.
Na wiosnę dodatkowo zrobiłam cytologię płynną i test na HPV i tu kolejne uderzenie. Okazało się, że wyniki cytologii słabe i dodatkowo HPV dodatni ( jeden z tych najgorszych odmian - wysoko onkogenny) Dostałam skierowanie na kolejne badania i czerwone światło dla starań. Czekając na wyniki kolposkopii wyjechaliśmy na urlop pod koniec lipca. Przed wyjazdem założyłam że to kolejny cykl bezowulacyjny ( 50dc) i było jedno ❤️. Na urlopie po niecałych 2 tygodniach okazało się że wysikałam ⏸️. Po urlopie wyniki przyszły słabe - dysplazja szyjki i zalecenie konizacji. Jednak ze względu na ciążę zalecenie obserwacji szyjki co 12 tygodni.
Ciąża rozwijała się wzorowo. Ja prawie nie czułam że jestem w ciąży. Czułam się dobrze, nie miałam mdłości. W 8 tygodniu miałam plamienie ale dostałam leki i wszytko było dobrze. Pierwsze prenatalne w porządku, jedynie wysokie ryzyko preeklampsji i wprowadzony acard. Kontrola szyjki w porządku. Lekarz mówił że nie ma się czym martwić i powinnam urodzić bez problemu drogami natury.
W 20 tygodniu zaczęłam czuć ruchy maluszka. Wizyty co miesiąc pokazywały że dzidzia rośnie i jest wszytko w porządku, szyjka długa nie nie wskazywalo na to że może się coś dziać. Drugie prenatalne planowane na 19 grudnia. Tydzień wcześniej się przeziębiłam, bez gorączki jedynie kaszel, katar i gardło. Miałam mocny kaszel ale nic nie wskazywało na to co zobaczę na USG.
17 grudnia druga kontrola szyjki i już na badaniach lekarz stwierdził rozwarcie i uwypuklenie pęcherza płodowego. Skierował nas do szpitala. W szpitalu pilne przyjęcie i załozony szew ratunkowy. Jednak w nocy stwierdzono odpływaanie wód płodowych.
Kolejnego dnia stwierdzono małowodzie. Próbowaliśmy walczyć o dzidzię, jednak kolejnej nocy zaczęły się delikatnie skurcze. Lekarze stwierdzili zaskarżenie wewnątrzmaciczne. Ze względu na zwiększone CRP musieliśmy ściągnąć szew i pozwolić dzidziusiowi się urodzić.
19 grudnia nasz mały Maksymilian urodził się bez oznak życia w 23tygodnu ciąży.
Część nas umarła razem z nim. Wszytko tuż przed świętami gdzie mieliśmy się cieszyć naszym małym cudem.
Czuję się okropnie. Nie wiem co ze sobą zrobić.39tc.💔🕊️
11.09 cb💔
Pasożyty?👩🔬🪱
trombofilia wrodzona🩸🧬
immunologia🛑
wymazy✅
Metformina+Euthyrox+Acard+Utrogestan💊
Fertistim+B12+Omega 3💊 -
Ang3llica wrote:Hej…
Niestety, ale dołączyłam do was mamy aniołków. 9 listopada 2024 urodziłam mojego pięknego synka w 31tc. Poród był wywoływany ponieważ biedactwo udusiło się pępowiną (czekam jeszcze na badania histopatologiczne dla pewności, że wszystko genetycznie było okej) Na wszystkich badaniach łącznie z prenatalnymi synek był okazem zdrowia i ruchliwym dzieckiem i niestety to go zabiło… okręciła mu się pępowina wokół szyjki i go straciliśmy 💔 coraz bliżej jest nasza data porodu czyli 9 stycznia i serio nie wiem jak mam sobie dać psychicznie radę z tym wszystkim. W końcu to ja najbardziej cierpię, bo był ze mną 24/7 i czułam jego ruchy, przyzywałam całą ciążę, dbałam o nas i mimo wszystko nie dałam rady… niby się nie obwiniam, ale jest w głowie myśl „co by było gdybym przeżyła ten dzień inaczej” wiecie co jest najgorsze? Nasz Maksiu, bo tak ma na imię miał już określone godziny kiedy się budził także znałam to na pamięć. Buszował w brzuszku koło godziny 15 a o 20 już był z aniołkami… także pewnie stało się to właśnie o 15 kiedy ja myślałam, że wszystko okej i moje serduszko się tylko rusza jak zwykle. Cholernie się boję kolejnej ciąży, że znowu mi się to przydarzy… ale jednocześnie najbardziej na świecie chcę mieć dziecko, jeśli nie mogę mieć Maksia (chociaż to właśnie on jest moim marzeniem) to przynajmniej żebym została obdarzona jego rodzeństwem. I wiecie co? Denerwuje mnie gadanie „tak miało być” „będziecie mieli jeszcze dziecko” „tak się dzieje” OK, ale czemu dzieje się tak ludziom, którzy kochają dzieciątka najbardziej na świecie? Dlaczego nie tym, którzy są w patologii i biją czy zabijają biedne dzieci… nigdy nie zrozumiem dlaczego Bóg dał nam naszego skarba, a po krótkiej chwili go odebrał. Nie ma dla mnie wytłumaczenia tej sytuacji. Powiedzcie proszę jak sobie radzić… bo miałam za niedługo rodzić, a zamiast tego to chodzę na grób synka i jedyne co mogę dla niego kupić to znicze, wkłady, kwiaty czy zabawki na grobek… i jeszcze pytanie, kiedy mogłyście się starać o kolejną ciążę po stracie w 3 trymestrze? Mi lekarz powiedział, że pół roku, ale jak tyle wytrzymać…?39tc.💔🕊️
11.09 cb💔
Pasożyty?👩🔬🪱
trombofilia wrodzona🩸🧬
immunologia🛑
wymazy✅
Metformina+Euthyrox+Acard+Utrogestan💊
Fertistim+B12+Omega 3💊 -