Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
SylwiaG., nie ma słów, które opiszą nasze starty. Strasznie Ci współczuję 😔 Każdy moment, w którym tracimy nasze maleństwo jest zły, ale okres świąt potęguje jeszcze bardziej nasz ból. Przecież święta to czas nadziei, już zawsze będzie się nam kojarzył ze stratą 💔
Ja za miesiąc będę przeżywać rocznicę odejścia synka. Nie ma dnia, żebym o Nim nie myślała. Nie ma tygodnia, żebym nie analizowała tego co się wydarzyło.
Początek był tragiczny, dlatego doskonale wiem co czujesz. Myślę, że każda mama z tego forum bardzo dobrze Cię rozumie 😔 Ja widziałam przed sobą tylko czarną dziurę i nie wierzyłam, że będzie lepiej. Daj sobie czas - to oklepane stwierdzenie słyszałam non stop. Ale tylko czas w naszym przypadku może pomóc. Dobrze jest też mieć przy sobie kogoś bliskiego. Mam nadzieję, że w tym strasznym momencie jest ktoś obok Ciebie, że masz wsparcie. Przytulam z całych sił 🫂🫂🫂13.12.2013 synek Oliwier 😍
06.2018 poronienie w 6tc😪
08.2018 poronienie zatrzymane w 8tc 😪
01.2023 poronienie w 6tc 😪
05.2023 poronienie w 7tc 😪
31.01.2024 Aniołek Adaś z 33tc 😭👼💔
"Jeśli czasem patrzysz w niebo, to znaczy, że jeszcze w coś wierzysz..."
05.10. - II 😍
14.10. - mamy ❤️
23.11. - I prenatalne - 6,4cm maleństwa 😘 USG w porządku
22.01 - II prenatalne - 470 g Królewny ❤️👶
-
Hej…
Niestety, ale dołączyłam do was mamy aniołków. 9 listopada 2024 urodziłam mojego pięknego synka w 31tc. Poród był wywoływany ponieważ biedactwo udusiło się pępowiną (czekam jeszcze na badania histopatologiczne dla pewności, że wszystko genetycznie było okej) Na wszystkich badaniach łącznie z prenatalnymi synek był okazem zdrowia i ruchliwym dzieckiem i niestety to go zabiło… okręciła mu się pępowina wokół szyjki i go straciliśmy 💔 coraz bliżej jest nasza data porodu czyli 9 stycznia i serio nie wiem jak mam sobie dać psychicznie radę z tym wszystkim. W końcu to ja najbardziej cierpię, bo był ze mną 24/7 i czułam jego ruchy, przyzywałam całą ciążę, dbałam o nas i mimo wszystko nie dałam rady… niby się nie obwiniam, ale jest w głowie myśl „co by było gdybym przeżyła ten dzień inaczej” wiecie co jest najgorsze? Nasz Maksiu, bo tak ma na imię miał już określone godziny kiedy się budził także znałam to na pamięć. Buszował w brzuszku koło godziny 15 a o 20 już był z aniołkami… także pewnie stało się to właśnie o 15 kiedy ja myślałam, że wszystko okej i moje serduszko się tylko rusza jak zwykle. Cholernie się boję kolejnej ciąży, że znowu mi się to przydarzy… ale jednocześnie najbardziej na świecie chcę mieć dziecko, jeśli nie mogę mieć Maksia (chociaż to właśnie on jest moim marzeniem) to przynajmniej żebym została obdarzona jego rodzeństwem. I wiecie co? Denerwuje mnie gadanie „tak miało być” „będziecie mieli jeszcze dziecko” „tak się dzieje” OK, ale czemu dzieje się tak ludziom, którzy kochają dzieciątka najbardziej na świecie? Dlaczego nie tym, którzy są w patologii i biją czy zabijają biedne dzieci… nigdy nie zrozumiem dlaczego Bóg dał nam naszego skarba, a po krótkiej chwili go odebrał. Nie ma dla mnie wytłumaczenia tej sytuacji. Powiedzcie proszę jak sobie radzić… bo miałam za niedługo rodzić, a zamiast tego to chodzę na grób synka i jedyne co mogę dla niego kupić to znicze, wkłady, kwiaty czy zabawki na grobek… i jeszcze pytanie, kiedy mogłyście się starać o kolejną ciążę po stracie w 3 trymestrze? Mi lekarz powiedział, że pół roku, ale jak tyle wytrzymać…?Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 grudnia 2024, 22:11
Monika.a lubi tę wiadomość
9/11/24 Maksymilian 31tc 👼💔 -
SylwiaG wrote:Część.
Postanowiłam dołączyć i opisać naszą historię.
Starania zaczęliśmy w sierpniu 2020 roku. U mnie PCOS i insulinooporność. Więc wiedziałam że będzie trudno. Początkowo staraliśmy się na luzie. Ja zrobiłam kilka badań i szukałam lekarza który by nam pomógł. Tak na staraniach minęły nam 2 lata. Aż trafiłam na fajną lekarkę która po wynikach badań przedstawiła konkretny plan działania. Mąż zrobił wyniki nasienia, które były delikatnie za niskie, ale otrzymał zestaw witamin, ja dostałam mini dawkę euthyroxu aby obniżyć TSH i próbowaliśmy dalej.
Na wiosnę dodatkowo zrobiłam cytologię płynną i test na HPV i tu kolejne uderzenie. Okazało się, że wyniki cytologii słabe i dodatkowo HPV dodatni ( jeden z tych najgorszych odmian - wysoko onkogenny) Dostałam skierowanie na kolejne badania i czerwone światło dla starań. Czekając na wyniki kolposkopii wyjechaliśmy na urlop pod koniec lipca. Przed wyjazdem założyłam że to kolejny cykl bezowulacyjny ( 50dc) i było jedno ❤️. Na urlopie po niecałych 2 tygodniach okazało się że wysikałam ⏸️. Po urlopie wyniki przyszły słabe - dysplazja szyjki i zalecenie konizacji. Jednak ze względu na ciążę zalecenie obserwacji szyjki co 12 tygodni.
Ciąża rozwijała się wzorowo. Ja prawie nie czułam że jestem w ciąży. Czułam się dobrze, nie miałam mdłości. W 8 tygodniu miałam plamienie ale dostałam leki i wszytko było dobrze. Pierwsze prenatalne w porządku, jedynie wysokie ryzyko preeklampsji i wprowadzony acard. Kontrola szyjki w porządku. Lekarz mówił że nie ma się czym martwić i powinnam urodzić bez problemu drogami natury.
W 20 tygodniu zaczęłam czuć ruchy maluszka. Wizyty co miesiąc pokazywały że dzidzia rośnie i jest wszytko w porządku, szyjka długa nie nie wskazywalo na to że może się coś dziać. Drugie prenatalne planowane na 19 grudnia. Tydzień wcześniej się przeziębiłam, bez gorączki jedynie kaszel, katar i gardło. Miałam mocny kaszel ale nic nie wskazywało na to co zobaczę na USG.
17 grudnia druga kontrola szyjki i już na badaniach lekarz stwierdził rozwarcie i uwypuklenie pęcherza płodowego. Skierował nas do szpitala. W szpitalu pilne przyjęcie i załozony szew ratunkowy. Jednak w nocy stwierdzono odpływaanie wód płodowych.
Kolejnego dnia stwierdzono małowodzie. Próbowaliśmy walczyć o dzidzię, jednak kolejnej nocy zaczęły się delikatnie skurcze. Lekarze stwierdzili zaskarżenie wewnątrzmaciczne. Ze względu na zwiększone CRP musieliśmy ściągnąć szew i pozwolić dzidziusiowi się urodzić.
19 grudnia nasz mały Maksymilian urodził się bez oznak życia w 23tygodnu ciąży.
Część nas umarła razem z nim. Wszytko tuż przed świętami gdzie mieliśmy się cieszyć naszym małym cudem.
Czuję się okropnie. Nie wiem co ze sobą zrobić.🗓️Luty '25⭐🌈🙏⏳
39tc.💔🕊️
wrzesień '24 cb💔
🔸PCOS
🔸trombofilia wrodzona🩸🧬
🔸immunologia?⏳
Metformina+Euthyrox+Acard+Utrogestan💊
Fertistim+Probiotyki+B12+D3+Omega 3💊 -
Ang3llica wrote:Hej…
Niestety, ale dołączyłam do was mamy aniołków. 9 listopada 2024 urodziłam mojego pięknego synka w 31tc. Poród był wywoływany ponieważ biedactwo udusiło się pępowiną (czekam jeszcze na badania histopatologiczne dla pewności, że wszystko genetycznie było okej) Na wszystkich badaniach łącznie z prenatalnymi synek był okazem zdrowia i ruchliwym dzieckiem i niestety to go zabiło… okręciła mu się pępowina wokół szyjki i go straciliśmy 💔 coraz bliżej jest nasza data porodu czyli 9 stycznia i serio nie wiem jak mam sobie dać psychicznie radę z tym wszystkim. W końcu to ja najbardziej cierpię, bo był ze mną 24/7 i czułam jego ruchy, przyzywałam całą ciążę, dbałam o nas i mimo wszystko nie dałam rady… niby się nie obwiniam, ale jest w głowie myśl „co by było gdybym przeżyła ten dzień inaczej” wiecie co jest najgorsze? Nasz Maksiu, bo tak ma na imię miał już określone godziny kiedy się budził także znałam to na pamięć. Buszował w brzuszku koło godziny 15 a o 20 już był z aniołkami… także pewnie stało się to właśnie o 15 kiedy ja myślałam, że wszystko okej i moje serduszko się tylko rusza jak zwykle. Cholernie się boję kolejnej ciąży, że znowu mi się to przydarzy… ale jednocześnie najbardziej na świecie chcę mieć dziecko, jeśli nie mogę mieć Maksia (chociaż to właśnie on jest moim marzeniem) to przynajmniej żebym została obdarzona jego rodzeństwem. I wiecie co? Denerwuje mnie gadanie „tak miało być” „będziecie mieli jeszcze dziecko” „tak się dzieje” OK, ale czemu dzieje się tak ludziom, którzy kochają dzieciątka najbardziej na świecie? Dlaczego nie tym, którzy są w patologii i biją czy zabijają biedne dzieci… nigdy nie zrozumiem dlaczego Bóg dał nam naszego skarba, a po krótkiej chwili go odebrał. Nie ma dla mnie wytłumaczenia tej sytuacji. Powiedzcie proszę jak sobie radzić… bo miałam za niedługo rodzić, a zamiast tego to chodzę na grób synka i jedyne co mogę dla niego kupić to znicze, wkłady, kwiaty czy zabawki na grobek… i jeszcze pytanie, kiedy mogłyście się starać o kolejną ciążę po stracie w 3 trymestrze? Mi lekarz powiedział, że pół roku, ale jak tyle wytrzymać…?🗓️Luty '25⭐🌈🙏⏳
39tc.💔🕊️
wrzesień '24 cb💔
🔸PCOS
🔸trombofilia wrodzona🩸🧬
🔸immunologia?⏳
Metformina+Euthyrox+Acard+Utrogestan💊
Fertistim+Probiotyki+B12+D3+Omega 3💊 -
SylwiaG wrote:Najgorsze jest to, że ciągle się zastanawiam co mogłam zrobić inaczej. Czy jest coś co mogłam zrobić, żeby do tego nie doszło.
Mam dokładnie tak samo… np „czy jakbym przeżyła ten dzień inaczej to czy nadal byłby w moim brzuszku”. Zastanawiałam się czy iść do psychologa, ale czy to mi pomoże? Wydaje mi się, że chyba same musimy to przerobić w głowie, a nie obcy człowiek, który tego nie przeżył. Najlepszym wsparciem jesteśmy chyba dla siebie my nawzajem - mamy aniołków.9/11/24 Maksymilian 31tc 👼💔 -
Ang3llica wrote:Hej…
Niestety, ale dołączyłam do was mamy aniołków. 9 listopada 2024 urodziłam mojego pięknego synka w 31tc. Poród był wywoływany ponieważ biedactwo udusiło się pępowiną (czekam jeszcze na badania histopatologiczne dla pewności, że wszystko genetycznie było okej) Na wszystkich badaniach łącznie z prenatalnymi synek był okazem zdrowia i ruchliwym dzieckiem i niestety to go zabiło… okręciła mu się pępowina wokół szyjki i go straciliśmy 💔 coraz bliżej jest nasza data porodu czyli 9 stycznia i serio nie wiem jak mam sobie dać psychicznie radę z tym wszystkim. W końcu to ja najbardziej cierpię, bo był ze mną 24/7 i czułam jego ruchy, przyzywałam całą ciążę, dbałam o nas i mimo wszystko nie dałam rady… niby się nie obwiniam, ale jest w głowie myśl „co by było gdybym przeżyła ten dzień inaczej” wiecie co jest najgorsze? Nasz Maksiu, bo tak ma na imię miał już określone godziny kiedy się budził także znałam to na pamięć. Buszował w brzuszku koło godziny 15 a o 20 już był z aniołkami… także pewnie stało się to właśnie o 15 kiedy ja myślałam, że wszystko okej i moje serduszko się tylko rusza jak zwykle. Cholernie się boję kolejnej ciąży, że znowu mi się to przydarzy… ale jednocześnie najbardziej na świecie chcę mieć dziecko, jeśli nie mogę mieć Maksia (chociaż to właśnie on jest moim marzeniem) to przynajmniej żebym została obdarzona jego rodzeństwem. I wiecie co? Denerwuje mnie gadanie „tak miało być” „będziecie mieli jeszcze dziecko” „tak się dzieje” OK, ale czemu dzieje się tak ludziom, którzy kochają dzieciątka najbardziej na świecie? Dlaczego nie tym, którzy są w patologii i biją czy zabijają biedne dzieci… nigdy nie zrozumiem dlaczego Bóg dał nam naszego skarba, a po krótkiej chwili go odebrał. Nie ma dla mnie wytłumaczenia tej sytuacji. Powiedzcie proszę jak sobie radzić… bo miałam za niedługo rodzić, a zamiast tego to chodzę na grób synka i jedyne co mogę dla niego kupić to znicze, wkłady, kwiaty czy zabawki na grobek… i jeszcze pytanie, kiedy mogłyście się starać o kolejną ciążę po stracie w 3 trymestrze? Mi lekarz powiedział, że pół roku, ale jak tyle wytrzymać…? -
S.o.k. wrote:Rozumiem Cię... u mnie też był termin na 9 stycznia😭 ..Straciłam córeczkę troche szybciej niż ty...ja w 26 tygodniu ciąży. Nie wiem co było przyczyną. Nie wiem dlaczego moja córeczka umarła we mnie...Wszystkie badania w ciąży były dobre, dzieciak wad nie mial, pępowina to też nie była przyczyną śmierci. Wszystko było dobrze, a dziecka nie ma....jest tylko cmentarz.....Każdego dnia myśle jak by to by było teraz...czy teraz już bym tuliła swoje dziecko, czy bym rodziła normalnie w planowaną date......teraz jest najgorszy czas...tak że wiem co czujesz...💔💔💔
Bardzo mi przykro, że nas to dotknęło i nadal będzie się działa taka niesprawiedliwość… robiłaś może badania po porodzie? Czy lekarz sprawdzał wyniki tarczycy na początku ciąży? Albo czy np nie masz trombofili? To badanie wykonuje się podobno dopiero po 3 poronieniach w wczesnych lub po 2 stratach późniejszych. Jednak mój ginekolog zalecił, że jeśli nie przerasta mnie koszt (dałam 532zł) to lepiej żebym to zrobiła. U mnie mimo, że przyczyną jest pępowina wokół szyjki to wolimy z lekarzem wykluczyć ewentualności przed kolejną ciążą. Jeszcze czekam na wyniki. Albo jeśli wykonywałaś badania to jakie inne? Bo lekarz powiedział mi tylko o tym jednym. Czy jakoś sobie Radzisz? Pytam, bo straciłaś dzieciątko troszkę szybciej, ale z drugiej strony wątpię żeby cokolwiek „zagoiło” się w sercu po takim czasie…9/11/24 Maksymilian 31tc 👼💔 -
U mnie PTP byl wyznaczony na 26.12.
Wymarzony synek zdrowy, zabezpieczona wszystkimi lekami, maksymalnymi dawkami, badania genetyczne, ani histpat nie wykazały niczego.. 🥺 I mimo rozmowy z 5 różnymi lekarzami w szpitalu, każdy rozkladal rece. Nikt nawet nie mial pomysłu, co mogło byc przyczyna.
Ludzie czasami gadaja głupoty, bo tylko tak potrafia 🤷♀️ przykre dla nas, ale ja osobiście uwazam, ze większość z nich zwyczajnie nie wie, co powiedzieć, więc mówi to, co mu sie wydaje byc dobre.. Tylko nie wie, ze dla nas to jak uderzenie w policzek.Hashimoto + GB.
Trombofilia (PAI-1 4G homo, czynnik II protrombiny hetero, obnizone bialko S).
Nadciśnienie, arytmia.
_______________________________________________
Po ponad 2 latach starań:
Moja mała wojowniczka 💜
22.02.2022 (36+2)
_______________________________________________
Druga dzielna dziewczynka ❤️
29.11.2023 (38+4)
_______________________________________________
Nasz aniołeczek 👼
20.07.2024 💔 (18+1) -
Ang3llica wrote:Bardzo mi przykro, że nas to dotknęło i nadal będzie się działa taka niesprawiedliwość… robiłaś może badania po porodzie? Czy lekarz sprawdzał wyniki tarczycy na początku ciąży? Albo czy np nie masz trombofili? To badanie wykonuje się podobno dopiero po 3 poronieniach w wczesnych lub po 2 stratach późniejszych. Jednak mój ginekolog zalecił, że jeśli nie przerasta mnie koszt (dałam 532zł) to lepiej żebym to zrobiła. U mnie mimo, że przyczyną jest pępowina wokół szyjki to wolimy z lekarzem wykluczyć ewentualności przed kolejną ciążą. Jeszcze czekam na wyniki. Albo jeśli wykonywałaś badania to jakie inne? Bo lekarz powiedział mi tylko o tym jednym. Czy jakoś sobie Radzisz? Pytam, bo straciłaś dzieciątko troszkę szybciej, ale z drugiej strony wątpię żeby cokolwiek „zagoiło” się w sercu po takim czasie…
Po 8 tygodniach wróciłam do pracy...było ciężko...ale w pracy szybciej czas leci, i nie męcze siebie myślami 24/7...jak to było w domu. Zamknełam się dla ludzi, nie chce chodzić na urodziny, w gości i t.d. Wkurza mnie to że mój mąż musi jeszcze innym tlumaczyć, dlaczego nas nie będzie czy dlaczego nie spotkamy się...... wkurza jakie ludzi są głupie i nie potrafią nic zrozumieć bez tłumaczenia...
Kupiłiśmy sobie z mężem zawieszki w krztałcie serduszka i zawsze nosimy ją na szyji....to serduszko naszej dziewczynki...zawsze jest z nami❤️ Kiedy parze w lusterko, to się uśmiecham do niej i jest mi lzej ...❤️tylko to moge robić teraz... -
Cześć. Kurcze nie wiem od czego zacząć.. czuję, że muszę się wygadać komuś kto mnie zrozumie, czyli Wam.. Jedna ciąża donoszona, jest synek na świecie.
W kwietniu tego roku poroniłam dziecko w 8tc.. i w październiku znów poroniłam, a raczej urodziłam martwe dziecko w 15tc..
Napiszę jak to było w październiku.
Obudziłam się rano ze skurczem macicy, była ściśnięta, więc wzięłam nospe, ale nie puszczało. Poszłam siku a tam w wc widać że w nocy sikalam z krwią, poleciał mi sluz z krwią w trakcie robienia siku. Skurcz nie puszczał. Odwieźliśmy z mężem synka do przedszkola i pojechaliśmy do szpitala. Było żywe dziecko na usg. Dali kroplówkę ale skurcze się nasilały i krwawiłam. Dali kolejna kroplówkę, skurcze coraz gorsze, jakby porodowe.. Nagle poczułam jak coś pękło w brzuchu, skurcz puścił i poleciały wody i krew.. zrobili za chwilę usg i dziecka juz nie było, prawdopodobnie było w drogach rodnych.. Jak jechałam na łyżeczkowanie to skurcze były mega mocne, az błagałam o coś na ból, chyba w trakcie urodziłam bo poczułam jak coś wyskoczyło ze mnie, takie dość spore i nieregularnych kształtów..
Nie znam przyczyny starty ciąży, nie robiłam badań genetycznych. Mój ginekolog twierdzi, że to prawdopodobnie natura zadziałała, ponieważ z wyników z krwi z badań prenatalnych wyszło mi pośrednie ryzyko Trisomii 21.. Ja w to nie wierzę jakoś, bo usg prenatalne było idealne.
Wiecie co jest najgorsze? Że siostra męża jest w ciąży i ma ten sam termin co miałam ja.. Wiemy o jej ciąży od początku, ona o mojej ciąży nie wiedziała i nadal chyba nie wie..
Jest mi cholernie źle.. Chciałabym raz jeszcze spróbować transferu, ale strasznie boję się powtórki. Teraz już cała ciąża obarczona by była strachem, że się coś nagle stanie.. Tym bardziej, że tutaj nie było żadnych objawów, nic co wskazywało by na nadchodzącą stratę.. Kilka dni przed poronieniem miałam wizytę u lekarza i wszystko było dobrze.
W dodatku, w każdej ciąży mam cukrzycę ciążową, więc dodatkowy stres i obawa żeby nie zaszkodzić dziecku plus dobijająca rekstrekcyjna dieta...
Mąż jest na nie i nie chce już więcej próbować.
Ja mam mega mieszane uczucia i nie wiem co mam robić..
-
Dziewczyny bardzo mi przykro że tutaj dołączyłyście, jak poczytacie tutaj historie na forum to dostrzeżecie ten schemat żałoby, teraz właśnie jesteście na etapie co mogłam zrobić inaczej żeby było dobrze, ale później do Was dotrze, że tak naprawdę nic nie mogłyście zrobić, bo robiłyście wszystko z myślą o dzieciątku, żeby było mu najlepiej, więc Wy krzywdy mu nie zrobiłyście. Nas ratuje tylko czas, odgrywa kluczową rolę na poukładanie sobie w głowie wszystkiego i obrania ścieżki na dalsze życie, jakiekolwiek.
Jeśli chodzi o psychologa to polecamy tutaj fundacje Ernesta, bo Panie są bardzo przeszkolone w rozmowach z kobietami, które straciły swoje upragnione dzieci, więc na pewno nie usłyszycie głupot w stylu „będziesz miała kolejne dziecko, więc tak nie przeżywaj „
A jeśli chodzi o pytanie kiedy można się starać o kolejne dziecko po wysokiej stracie to myślę, że kwestia zgody lekarza, ale też i Twoja decyzja. My straciliśmy synka w 34 tc, na dwóch wizytach popołogowych u dwóch różnych lekarzy usłyszeliśmy, że jest wszystko ok i można się starać. W ciągu tych 8 tyg porobiliśmy przeróżne badania i podeszliśmy do starań. Udało się 4 mce po porodzie.Fabregasowa lubi tę wiadomość
-
Ja wiem że chce się starać o kolejne dziecko od razu jak lekarz pozwoli ale jeszcze nie rozmawiałam o tym z mężem. Myślę że dla nas to jeszcze za wcześnie na taką rozmowę. Jeszcze przed nami do zorganizowania pogrzeb. Czekam na dokumenty, ktore mają przyjść pocztą. Nie miałam ochoty ani siły załatwiac tego osobiście. We wtorek mam pierwszą konsultacje z moim lekarzem, zobaczymy co powie.💊 Sundose
💊 Metformax
💊 Euthyrox
🏡 okolice Wrocławia
💔19.12.24 👼 Maksymilian 23 tydzień -
Kochane mamy, które dolaczyłyście do tego wątku, tulę Was najmocniej.
Nam udało się postawić pomnik maluchowi 20 grudnia, więc byłam już spokojniejsza i w wigilię zamiast do rodziny pojechałam z mężem do naszego Maksia. Serce pękało na kawałki, ryczałam w drodze na cmentarz i spowrotem.
To ciężki czas. Teraz i zawsze. Ale nie ma silniejszych niż my.
Odniosę się jeszcze do starań po stracie.
Pazdziernik - 2 pęcherzyki pękły - nie udało się, okazało się, że progesteron szoruje po dnie - niedomoga lutealna
Listopad - mieliśmy przymusową przerwę, męża nie było w kraju
Grudzień - jutro będę testować, myślę, że mogło się udać.
Myślę, że ciąża po stracie już nigdy nie będzie taka sama.. nie wyobrażam sobie tego stresu, a z drugiej strony pragnę tego najmocniej.
Fabregasowa, Marysia996 lubią tę wiadomość
27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06.2024 - dwie kreski
07.09.2024 - 💔 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔 -
Mój lekarz kazał odczekać 6 miesięcy, ale szczerze mówiąc chyba mam ochotę zacząć po max 4 miesiącach… na kontroli po połogu wszystko okej i okres dostałam już w 5t+2d. Domyślam się, że lekarz sam nie chce mieć na sumieniu kolejnego dzieciątka gdyby mi się nie udało i byłoby poronienie przez za szybkie próby, a dwa, że chyba też ma na myśli mój stan psychiczny. Może się mylę, ale teraz wydaje mi się, że jedyne co może mi jakkolwiek pomóc to właśnie kolejna ciąża i żywe, zdrowe dzieciątko w moich ramionach… nic nigdy nie wypełni pustki po synku, ale jeśli nasz Maksiu opiekuje się nami z nieba to my chcemy zaopiekować się tutaj na ziemi jego rodzeństwem.
Lavenda, bardzo sie ciesze, ze udało sie wam postawić maleństwu pomnik ❤️🩹 ja muszę się wybrać w końcu za wyceną w różnych kamieniarstwach i za 4-6miesiecy planujemy też właśnie żeby już był pomnik.
To straszne, że zamiast pieluch i chusteczek musimy się zadowolić kupowaniem rzeczy na grób… Ale szczerze mówiąc cieszy mnie kiedy coś kupuje dla synka…
Czy polecacie jakieś inne badania oprócz trombofilii? Co do tarczycy to mam niedoczynność, ale leczona i jest w normie.
Pisząc tutaj daje mi to trochę ulgę, że jest ktoś kto mnie rozumie ❤️🩹Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 grudnia 2024, 20:20
9/11/24 Maksymilian 31tc 👼💔 -
Ang3llica wrote:Mój lekarz kazał odczekać 6 miesięcy, ale szczerze mówiąc chyba mam ochotę zacząć po max 4 miesiącach… na kontroli po połogu wszystko okej i okres dostałam już w 5t+2d. Domyślam się, że lekarz sam nie chce mieć na sumieniu kolejnego dzieciątka gdyby mi się nie udało i byłoby poronienie przez za szybkie próby, a dwa, że chyba też ma na myśli mój stan psychiczny. Może się mylę, ale teraz wydaje mi się, że jedyne co może mi jakkolwiek pomóc to właśnie kolejna ciąża i żywe, zdrowe dzieciątko w moich ramionach… nic nigdy nie wypełni pustki po synku, ale jeśli nasz Maksiu opiekuje się nami z nieba to my chcemy zaopiekować się tutaj na ziemi jego rodzeństwem.
Lavenda, bardzo sie ciesze, ze udało sie wam postawić maleństwu pomnik ❤️🩹 ja muszę się wybrać w końcu za wyceną w różnych kamieniarstwach i za 4-6miesiecy planujemy też właśnie żeby już był pomnik.
To straszne, że zamiast pieluch i chusteczek musimy się zadowolić kupowaniem rzeczy na grób… Ale szczerze mówiąc cieszy mnie kiedy coś kupuje dla synka…
Czy polecacie jakieś inne badania oprócz trombofilii? Co do tarczycy to mam niedoczynność, ale leczona i jest w normie.
Pisząc tutaj daje mi to trochę ulgę, że jest ktoś kto mnie rozumie ❤️🩹
Straciliście synka na wyższym etapie niż my, więc nie wiem jak to jest z regeneracją, ale rozumiem całkowicie potrzebę kolejnej, tym razem zdrowej i nudnej ciąży.
Dla mnie to było odliczanie dni do pierwszej normalnej miesiaczki po poronieniu.
3 tygodnie po niej miałam owulkę, ale zrobiła się torbiel, bo niby sygnał wyszedł, ale hormony nie działały jeszcze tak jak trzeba. W kolejnym cyklu właśnie ta podwójna owulacja, pęcherzyki pękły, ale progesteron nie ogarnął.
Mimo wielkiego stresu ciało szybko wróciło do normalnego trybu (z lekką pomocą - progesteron po owulce).
Aspekt psychiczny jest bardzo ważny, ja czuję się gotowa i razem z mężem podjęliśmy decyzję, że w naszym przypadku czekanie nie byłoby wcale uzdrawiające. Wręcz przeciwnie.
Oczywiście mieliśmy zielone światło od gina i genetyka (po leczeniu i badaniach).
W dniu wypisu ze szpitala dostaliśmy info, że mamy się starać po pierwszej normalnej miesiączce... my jednak, na szczescie, zaczęliśmy od badań i wyszło zakazenie wewnatrzmaciczne. Więc trochę ciężko mi zrozumieć te różne zdania ginów na temat starań. Warto poczytać najnowsze badania na ten temat.27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06.2024 - dwie kreski
07.09.2024 - 💔 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔 -
Ang3llica wrote:Mój lekarz kazał odczekać 6 miesięcy, ale szczerze mówiąc chyba mam ochotę zacząć po max 4 miesiącach… na kontroli po połogu wszystko okej i okres dostałam już w 5t+2d. Domyślam się, że lekarz sam nie chce mieć na sumieniu kolejnego dzieciątka gdyby mi się nie udało i byłoby poronienie przez za szybkie próby, a dwa, że chyba też ma na myśli mój stan psychiczny. Może się mylę, ale teraz wydaje mi się, że jedyne co może mi jakkolwiek pomóc to właśnie kolejna ciąża i żywe, zdrowe dzieciątko w moich ramionach… nic nigdy nie wypełni pustki po synku, ale jeśli nasz Maksiu opiekuje się nami z nieba to my chcemy zaopiekować się tutaj na ziemi jego rodzeństwem.
Lavenda, bardzo sie ciesze, ze udało sie wam postawić maleństwu pomnik ❤️🩹 ja muszę się wybrać w końcu za wyceną w różnych kamieniarstwach i za 4-6miesiecy planujemy też właśnie żeby już był pomnik.
To straszne, że zamiast pieluch i chusteczek musimy się zadowolić kupowaniem rzeczy na grób… Ale szczerze mówiąc cieszy mnie kiedy coś kupuje dla synka…
Czy polecacie jakieś inne badania oprócz trombofilii? Co do tarczycy to mam niedoczynność, ale leczona i jest w normie.
Pisząc tutaj daje mi to trochę ulgę, że jest ktoś kto mnie rozumie ❤️🩹
Dodam jeszcze, że mnie również cieszy nowa lampka lub figurka na grób. Myślę, że takie miejsce jest ważne i pomaga wyrzucić z siebie masę emocji.
Ja bym zrobiła wymazy na różne infekcje, grzyby i bakterie.
Robiłam kiry i mimo, że wyszedł ten lepszy to moja ginekolog wdrożyła acard.
Śmiało, pisz i wylewaj to co leży na Twoim sercu. 🫂 Nikt inny nie zrozumie Cię tak dobrze jak inne matki opłakujące swoje dzieci.27l.
Mamy córkę!
Maj 2017
10.06.2024 - dwie kreski
07.09.2024 - 💔 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔 -
Hm...Ja wam powiem coś na temat ciąży PO później stracie.
Moja córka odeszła w 38tc. Zdrowa. Najprawdopodobniej przez skrzep.
Bardzo chcieliśmy mieć kolejna ciążę. Natychmiast.
Tak bardzo chcieliśmy wypełnić ta pustkę Po niej
Miesiącami się nie udawało.
Każdego tego miesiąca myślałam a co JEŚLI się uda?? Jakie uczucie wtedy będzie z nami?
W grudniu wykonałam test :II. Beta przyrasta,jestem przed I Wizyta.
Z perspektywy tego starania się, wiem i cieszę się że jednak trochę to trwało. To nie jest tak że się zapomnina raczej... te wspomnienia stają się trochę za mgła.
Nie rozdrapuje tego aż tak często. Noszę w sercu Moja córkę i daje sobie też przerwy od żałoby....
Dobrze ze ta kilku miesieczna przerwa nastąpiła bo nabrałam trochę dystansu.
Teraz myślę że...cieszę się że nie udało się szybciej,nie byłam wtedy gotowa by to dźwignąć. Odseparowywuje te dwie histore... chciałabym cieszyc się z tej ciąży i nie myśleć o tym dlaczego w niej jestem, a raczej traktować jako... nowa ciążę. Zebym nie obarczała Tego dziecka jakąś presją, rozumiecie ?
Nie wiem czy to się uda.
Ale mam nadzieję że nadejdzie moment że będę w Tej ciąży z Tym dzieckiem szczęśliwa. Choć myślę że to szczęście może być inne.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 grudnia 2024, 09:48
12.12.2019- 4kg,54cm- zdrowa Izabela!
03.10.202💔 3480g,58cm,38tc Różyczka.👼😭
Mutacje hetero pai1 i mthfr1
12.12.24--->II 🤰
8.02.25----> I prenatalne. Bez zastrzeżeń. Czekam na Pappa 🙏
23.08.2025---> termin 🙏
Heparyna,acard,metylowany kwas foliowy,...duphrason,
Nie da się zastąpić utraconego dziecka. Ale wiarą w Niego jest niezłomna. Kocham Was dzieci !
Świat rozsypal się jak cienkie lustro. Na miliony kawałków a ja trwam.
Boże,dlaczego wymyśliłeś los człowieka który musi iść przez życie sam? Całkiem Sam. -
Witam wszystkie Aniolkowe Mamy. Sama też jestem jedną z Was, chociaż moja dzidzia odeszła trochę wcześniej niż Wasze. Zwracam się z pytaniem do tych mam, które przed stratą dziecka urodziły dzidziusia bez większych komplikacji. Po pierwszej stracie udało mi się zajść w kolejną ciążę. Na ciążę czekaliśmy dosyć długo, bo w międzyczasie pojawiły się u mnie problemy zdrowotne (m.in. konieczność usunięcia gozka piersi, który przed pierwszą ciążą oceniany był przez lekarzy jako niegroźny, z którym niczego nie trzeba robić (błędny wynik biopsji piersi), a dopiero po poronieniu się uaktywnił (pierś zaczęła krwawić) i okazało się, że należy go szybko usunąć, gdyż może zezlosliwiec. Dzidzius uratował mi życie...? Być może...). Druga ciaza wiązała się z ogromnym stresem- lekarze ciągle straszyli mnie, że najprawdopodobniej urodzę przed 34 tc ze względu na moje problemy z nerkami. Ryzyko trysomii 21 oceniono jako 1:10, przez co konieczna była amniopunkcja, w drugiej połowie ciąży często krwawiłam. Na szczęście, mimo przeciwności losu (stan przedrzucawkowy), udało mi się donosić ciążę I poród wywoływany był dopiero w 37t1d ciąży. Dzidzius urodził się zdrowy. Kiedy teraz na Niego patrzę nie jestem w stanie wyrazić słowami wdzięczności za to, że z nami jest... Czy tak było od początku- niestety nie. Przez pierwsze 2 tygodnie po porodzie myślałam głownie o pierwszym dziecku, które straciliśmy. Patrzyłam na dzidziusia i płakałam po stracie tego pierwszego. Później zrozumiałam jak ogromny błąd popełniam...zrozumiałam, że to niewinne Maleństwo, które patrzy na mnie tymi swoimi malutkimi oczami potrzebuje mojej miłości i opieki. Pierwsza dzidzia jest gdzieś tam i nie jestem w stanie niczego dla niej zrobić, a mój synuś jest ze mną i mnie potrzebuje. Zaszła we mnie wtedy ogromna zmiana. Miłość, którą czuję do synka jest tak ogromna, że z pełną świadomością mogę stwierdzić, że nawet gdybym mogła to nie zmieniłabym niczego swoim życiu. Przede wszystkim nie chciałabym uniknąć tego pierwszego poronienia, bo gdyby ono nie zaistniało w tym momencie nie mogłabym tulic w ramionach tego konkretnego skarba (bo nie byloby możliwości, żeby ta konkretna komórka jajowa połączyła się z właśnie tym plemnikiem).
Być może będziemy starać się o kolejne dziecko, mimo tego że wiemy, iż ryzyko niepowodzenia będzie ogromne. I tak sobie myślę, że nawet w sytuacji straty kolejnej ciąży chciałabym pamiętać o tym, że fakt istnienia naszego synka jest wystarczajacy, by czuć ogromną wdzięczność i szczęście... że jesteśmy ogromnymi farciarzami mając przyjemność gościć w naszym życiu takiego cudownego człowieczka....że zawsze będę pamiętać o tym, że jest on naszym skarbem...skarbem który tak bardzo nas potrzebuje...
Czytając wpisy mam, które posiadają starsze dzieci, a straciły Maluszka, odnoszę wrażenie, że w tej sytuacji zapomina się o tym cudzie, którym jest to pierwsze dziecko, które żyje z nami i dla którego jesteśmy całym światem... Czy rzeczywiście tak to odczuwacie? Czy strata jednego dziecka powoduje, że przestaje się dostrzegać cudu istnienia tego Malenstwa, które już z nami jest? Bo jeśli tak, to muszę jeszcze raz przemyśleć decyzję o staranie się o kolejne dziecko, bo w razie niepowodzenia nie chcę, żeby mój cud przestał być cudem...JoAnn lubi tę wiadomość
-
Lavenda- napiszesz mi jakiej wielkości torbiel Ci się zrobiła?----
2024
2024.11 - poronienie chybione 14w
2024.09 - 37dc II
2024.07 - biochem - 30dc ||
----
2023
40w4 | 3280g - ♀️ - 2023.04
----
2022
40dc II
----
Hashimoto i insulinooporność:
Metformina 2x850 ; Q-10 ; Folian ; B12 ; NAC ; R-ALA ; Wit D, C, E ; Mioinozytol 4g ; DHA
----
2021
41w2d - ♀️ - 2021.04
----
2020
2020.07 FET >29dpt ❤
2020.06 I IVF > 1 zarodek w 3 dobie
2020.01 4 IUI - biochem
---
2019
3 IUI - biochem
2 IUI - biochem
1 IUI - puste jajo płodowe
---
2018 - pierwsza wizyta w klinice
---
2016 - początek starań