Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Postanowiłam założyć taki temat, ponieważ uważam, że strata dziecka w późnej ciąży znacznie różni się od poronienia. Tracąc dziecko, które się zna, do którego się mówi, które kopie, które reaguje na ulubioną melodię i nielubiane dźwięki, które ma już imię i urządzony pokój, przeżywa się zdecydowanie większą traumę niż tracąc zarodek i marzenia z nim związane.
Przeżyłam jedno i drugie, niestety, więc wiem o czym piszę. Wiem także, że jedyną podporą, poza mężem, jest rozmowa z inną mamą, która ma takie same doświadczenia.
Moja córeczka zmarła bez wykrytego powodu w 40tc (luty 2013), we wrześniu b.r. poroniłam w 9tc.
Jeśli ktoś chce się wyżalić, wysmucić i wypłakać albo spróbować pocieszyć kogoś po stracie to myślę, że to jest właściwe miejsce.Mała_Mii, Melevis, Kasionek, Basia2003, Ala97 lubią tę wiadomość
-
Niewyobrazalny smutek. Straszne wspomnienie pozostajace w glowie do konca zycia. Wyrzuty sumienia, nawet gdy lekarze mowia, ze nie ma wytlumaczenia, ze to przypadek. Trzeba to samemu przezyc zeby zrozumiec.
Paula90, luthien lubią tę wiadomość
-
Ja tez uważam ze stara "małej" ciąży jest "lżejszym" przeżyciem...Ledwo sie wygrzebałam po poronieniu w 12 tygodniu...Wiec nie potrafię sobie wyobrazić jak by moje życie wyglądało po stracie dziecka w późnej ciąży... Bardzo,bardzo mocno Ci współczuje...
-
żal, smutek, brak spełnienia i ta niemoc
14ty tydzień to "prawie początek", ale już odbywa się to jak normalny wczesny poród, tracisz wody, dużo krwi i nadzieję... potem widzisz śliczne nóżki i rączki, paluszki i paznokcie, drobniutką ośmicentymetrowa kruszynkę, którą musisz wziąć w ręce, oczyścić, ułożyć i pochować z należną godnością
swój cud, szczęście i miłośćpeppapig lubi tę wiadomość
czekamy na Henia
Bąbelek 13.10.2013 (14tc)
Maluszek 19.11.2014 (8tc) -
nick nieaktualnyKochane ja też przeżyłam porod mojej martwej córeczki w 39 tc zabrakło mi 6 dni do porodu;( córeczka nazywa.się.Anastazja urodzilam ja 20.07 o.15.50 u mnie również nie znaleziono przyczyny mała była zdrowa pod.każdym względem badania histopatologiczne też nic wszystko ok;(.rodzilam sn wiem co.czujecie kochane pochowalam ja.w.dniu terminu porodu 25.07 zaraz minie 3 miesiące od tego koszmaru.. Staralam się.o nią z mężem rok;( myslalam że tylko ja na tym portalu to przezylam(znam tylko.Karole84 też to przeżyła) a tak myslalam że nikt tego nie doswiadczyl.. Dziś wiem że nacodzien mijamy aniolkowe mamy
Gosiaaak lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyTo jest straszne uczucie pochować własne.dziecko.. Całą historię.dokładniej opisalam.w.pamiętniku... Najgorsze jest to.że tak długo na nią czekałam a nie.zdążyłam nawet poznać.. Ciągle mam jej buzinke przed oczami.. Była taka podobna do mnie.. Mam jej.zdjęcie ciągle jestem w nie wpatrzona powinnysmy kochane kupować.zabawki pieluszki a.możemy jedynie aniolki,znicze i kwiatki to przygnebiajace.. Moja myszka przez te 9 miesięcy dała mi tyle radości że przez całe życie nie było aż tyle szczęścia..Bardzo za nią tęsknię.. Przytulam was wszystkie abiolkowe mamusie
-
nick nieaktualnyWitam wszystkie dziewczyny.Wiem co czujecie i co przeżywacie.Ja musiałam urodzić naszą córeczkę w 21tyg. Nasz mały Aniołek urodził się 27.08 za niedługo będą 2 miesiące z mężem staraliśmy się o maleństwo 4 lata gdzie miałam jeszcze 2 poronienia w 9 tyg. Tym razem mieliśmy nadzieje że wszystko będzie dobrze, że się uda, niestety wyszło inaczej.
-
nick nieaktualnyWorka przykro mi bardzo.. Zobaczcie cały czas tu ktoś dołącza jest nas tyle a nie powinno.. Dlaczego to się.zdaza? I nawet nie ma przyczyny.śmierci.. W wielu przypadkach to.zagadka na całe życie.. Moja ciążą była wzorowa i z dnia na dzień taka tragedia.. Dziś 19 mijaja 3 miesiące mojego koszmaru a jutro moja maleńka.skończyłoby 3 miesiące byłaby już taka dużą tak strasznie tęsknię.za nią.. Przytulam.was kochane
-
nick nieaktualny
-
Witam Was dziewczyny:) Chcialabym sie przypaczyc do Was i mam nadzieje, ze moze wspolnie znajdziemy ukojenie dla kazdej z nas. Na poczatku opowiem Wam swoja historie choc pewnie niektore z Was juz ja znaja.
O nasz corke nie staralismy sie dlugo. W sierpniu 2012 zamieszkalismy razem a w pazdzierniku juz bylam w ciazy. Wszystko przebiegalo wzorowo. Zadnych plamien w ciazy. Wszystko bylo pieknie az do 3.06.2013r. Poczulam silne bole i wrazenie,ze nosze dziecko miedzy nogami. Pojechalam do szpitala i tam sulyszalam: wody plodowe pani nie odeszly, skurczy pani nie ma prosze spokojnie wrocic do domu i leze. Tak tez zrobilam. Na drugi dzien rano nie moglam juz wytrzymac z bolu. Mialam wrazenie, ze cos mnie od srodka rozrywa, mala skakala jak na trampolinie. Wsiadlam w auto i szybko do szpitala. Tam uslyszalam: zaczyna sie akcja porodowa. Lekarka uspokajala mnie, ze w 36 tygodniu ciazy rodza sie juz zdrowe dzieki, ktore przezywaja. Troche sie uspokoilam. Mialam cc (polozenie posladkowe). Jednak gdy urodzila sie Julka wszystko sie zmienilo. Malutka sie dusila i miala niska wage urodzeniawa. Mierzyla 47cm i wazyla 1860g. Do dzis nikt nie wie jaka byla tego przyczyna. Bylam na badaniach prenatalnych i tam tez uslyszalam, ze wszystko jest w jak najlepszym porzadku. Od razu malutka zabrali do centrum zdrowia dziecka na intentywna terapie do inkubatora. Okazalo sie, ze ma wrodzone zapalenie pluc. Zastosowali u niej poltora tygodniowa kuracja antybiotykowa. Malutka powoli dochodzila do zdrowa. Z dnia na dzien byla coraz silniejsza i szybko przybierala na wadze. Tak sie cieszylismy, ze wszystko idzie ku dobremu. Po 1,5tyg zostala przeniesiona na oddzial patoologii noworodka do lozeczka gdzie po 3 dniach uslyszalam od lakarki prowadzacej: moze pani isc z corka na pokoj matka-dziecko. Zostana tam panie na obserwacji do czwartu-piatku i bedziecie mogli wrocic do domu. Siedzialam i plakalam ze szczescia. Wtedy po raz pierwszy bylam ze swoja coreczka sam na sam. Po raz pierwszy moglam ja wyciagnac i wziasc na rece. Przytulic. Odliczalam minuty, godziny do powrotu do domu. Wszystko bylo idealnie. Mala jadla juz sama z butelki (zanikl mi pokarm a wczesniej karmiona byla przez sade). Sielanka trwala 4 dni...Julcia dostala wysokiej goraczki, biegunke, nie przyjmowala pokarmu. Setki badan, multum diagnoz az wkoncu uslyszalam: pani corka ma martwicze zapalenie jelit? Czulam sie jakby mi ktos w pysk szczelil. Jak to? Skad to sie wzielo?! Setki pytan i brak odpowiedzi. Lekarza pocieszali, uspokajali, ze wszystko bedie dobrze, ze takie rzeczy sie zdarzaja...owszem ale czemu mi?! Jednak nadzieja byla do samego konca. Cala noc siedzialam na korytarzy pod sala mojej corki, kiedy tylko mnie wpuscili to przy inkubatorze znow na intensywnej terapi i powtarzalam ciagle: kobieto nie poddawaj sie, nie zostawiaj mnie samej. Byly to najgorsze godziny mojego zycia. I wtedy po raz pierwszy zobaczyla co to jest walka o zyci. Malutkiej nagle przestalo bic serduszko. Zostalam wyrzucona z sali i tylko slyszalam biganine, zamieszkanie, reanimacje. Poskutkowalo. Uwierzylam w to, ze jest silna. Niestety na drugi dzien nad ranem sytuacja sie powtorzyla. Reanimacja zawiodla. Moja kruszynka zmarla o 5.40 nad ranem. Miala dokladnie 3 tygodnie. Uczucia: placz,smutek, rozpacz i obwinianie calego swiata. Przez chwile pomyslala,ze tez chce umrzec, ze ona mnie tam potrzebuje. Co gorsze uslyszalam, ze to przez zaniedbanie lekarzy. Gdyby byla opeeracja mala by moze dzis zyla a tak co mi pozostalo? Bol, kilka zdjec i filmikow i malenki grobek nad krotym placze co dzien. Bol nadal jest taki sam. Nie ma slow, czynow,ktore potrafia przynies ukojenie...mama3 aniolków, macduska, Ala97, Izabela🌺 lubią tę wiadomość
-
Pierwsza mysla po stracie bylo: musze miec dziecko. Sterta ubranek, lozeczko, przygotowany pokoik, foteliki i multum innych rzeczy czekajacych na corke w domu. Wszystko paletalo mi sie pod nogami. Nie umialam nic pochowac. Zamknelam jej pokoj jak jakas twierdze. Nikomu nie pozwalalam tam wejsc. Wyczekiwalam tylko na chwile, kiedy zostane sama w domu szlam do tego pokoju siadalam na podlodze bralam jej zdjecia i w placzu pokazywalam jej wszystkie rzeczy ktore czekaly na nia. Czasem nawet krzyczalam z bolu do jej zdjec. Dlaczego mi to zrobila. Czemu zostawila mnie sama. Czemu tyle bolu. Wlasne mysli zabijamy mnie od srodka. Postanowailam zrobic setki badan, pomiary blizny i stan blizny na macicy i zaczac starania od nowa. Slyszalam rozne opinie,zeby pol roku odczekac, rok. Jednak wszystkie te uwagi wlatywaly mi jednym uchem i wylatywaly drugim. Tak pragnelam dziecka. 3.10.2013r od niechcenia zrobilam test ciazowy. Ku mojemu zdziwieniu zobaczylam bladziutka 2 kreseczke. Nie moglam uwierzyc. Polecialam do apteki po 3 testy roznych firm i robilam je jak szalona. Nie mialam juz watpliwosci. Udalo sie! Radosc, lzy szczesnia ale przede wszystkim strach. Kazdego dnia budze sie i boje, ze sytuacja sie powtorzy. Rok temu dostalam na swoje urodziny ten wspanialy prezent i tym razem tez sie udalo w tym samym czasie. Ciesze sie ogromnie ale teraz jeszce bardziej mi jej brakuje. Przypominam sobie chwile spedzone razem z nia. Mam w domu test ciazoowy, ktory robilam jak zaszlam z Julka. Pierwsze zdjecia z usg. Ten bol chyba nigdy nie minie. Zawsze bedzie gdzies tam na serca dnie schowany... Zycie jest niesprawiedliwe. Dlaczego nas to spotyka? Co takiego zrobilysmy w zyciu, ze swiat zeslal na nas taka kare?
Ala97 lubi tę wiadomość
-
Werko współczuję Ci z całego serca
Klaudiaa bardzo mi przykro, że tyle złego Cię spotkało, że to takie niesprawiedliwe, by małe bezbronne dzieciątko musiało od samego pierwszego oddechu walczyć z tym światem.......ale mocno wierzę w to, że jeszcze do nas, Aniołkowych Mam, przyjdzie nasze szczęście i rozświetli nam TĘ stronę naszej duszy, ....... po burzy zawsze świeci słońce
....ale dlaczego te burze muszą być naszym udziałem?
Kitaja lubi tę wiadomość
czekamy na Henia
Bąbelek 13.10.2013 (14tc)
Maluszek 19.11.2014 (8tc) -
nick nieaktualnyWspółczuje ci Klaudiaa. Ja tez wiele razy zastanawiam sie dlaczego my??? Dlaczego nas to spotkało i czym zawiniliśmy. A wokół mnie teraz najwiecej kolezanek znajomych jest w ciazy albo juz urodziły zdrowe dzieciaczki. Pozdrawiam was dziewczynki i życze miłej niedzieli.Mam wielka nadzieje ze nam wszystkim sie uda i tez bedziemy sie cieszyc naszymi skarbami:)
-
To sa wlasnie dziewczyny te pytania na ktore nikt nie zna odpowiedzi: dlaczego my? czemu nas takie cos spotkalo? Ja mam dokldnie ta samo. Wiekszosc moich kolezanek, znajomych jeszcze z czasow gimnazjum pozachodzily w ciaze w podobnym czasie co ja. Wiekszosc z nich jezdzi juz z wozkami a druga polowa czeka na rozwiazanie. A ja? Ci mi pozostalo? Droga na cmentarz...Tylko w tym miejscu jestem blizej ze swoja coreczka. Choc czasem sie zachowuje tak jakby ona nadal byla, zyla. Mowie do niej, spiewam, opowiadam jej co robilam bo przeciez ona jest i bedzie na zawsze w moim sercu. Nie ma drugiej takiej samej osoby, ktora moze zrozumiec martke po stracie dziecka jak kobieta, ktora nama na wlasnej skorze tego doswiadczyla... Czasem sobie mowie, ze pal cie licho z tym bolem co my przechodzimy ale kur*wa czemu winne sa te malenstwa? Dlaczego sie tyle musialy nacierpiec. Dlaczego Boga dal nam dziecko zeby nam je tak szybko odebrac?!...
-
nick nieaktualnyKlaudiaa.kochana ja też to zadaje i wykrzykuje Bogu po.co dałeś skoro i tak ja zabrales.. Każdego dnia chodzę.ta samo.droga.. Droga by być bliżej niej.. Tylko dlaczego akurat na cmentarz? A nie do lozeczka by dac jej jeść,przewinac przytulić.. Ja też często mówię do mojej malutkiej.. Ciężko jest żyć że swiadomoscia że nasze dzieci zmarły.. Nosimy je.9 miesięcy czujemy pierwsze i ostatnie ruchy.. A to boli jeszcze bardziej.. Wszystkie moje przyjaciolki mają dzieci.. 2 w zeszłym roku urodzily i 3 w tym.. 2 znich miały termin podobny do mnie nasze dzieci różniły się kilkoma dniami. One wszystkie chodzą z wozkami a ja że zniczami,kwiatkami;((
-
Klaudia93 wrote:Klaudiaa.kochana ja też to zadaje i wykrzykuje Bogu po.co dałeś skoro i tak ja zabrales.. Każdego dnia chodzę.ta samo.droga.. Droga by być bliżej niej.. Tylko dlaczego akurat na cmentarz? A nie do lozeczka by dac jej jeść,przewinac przytulić.. Ja też często mówię do mojej malutkiej.. Ciężko jest żyć że swiadomoscia że nasze dzieci zmarły.. Nosimy je.9 miesięcy czujemy pierwsze i ostatnie ruchy.. A to boli jeszcze bardziej.. Wszystkie moje przyjaciolki mają dzieci.. 2 w zeszłym roku urodzily i 3 w tym.. 2 znich miały termin podobny do mnie nasze dzieci różniły się kilkoma dniami. One wszystkie chodzą z wozkami a ja że zniczami,kwiatkami;((
No dokladnie...z takim samym zaopatrzeniem chodze na cmentarz...Dzisiaj jade z mama jej przystroic grobik na Wszystich Sw....Nigdy bym nie pomyslala, ze w takim dniu bede chodzila i zapalala znicze na grobie wlasnego dziecka...;(
-
nick nieaktualnyI tu się z Tobą zgadzam całe marzenia,plany,miłość,nadzieję mieszczą się w tych maleńkich grobkach;( wolałabym.sama umrzeć ale.żeby ona żyła, oddalabym.jej swoje serce.. Tak mocno ja kocham.. Klaudia mamy dopiero. Po 20 lat i przechodzimy piekło.. Najgorsze z najgorszych.. Mam tyle pytań a nikt nie umie na nie odpowiedzie. Do tego cykle są bezowocne..;(
Sandraa lubi tę wiadomość