Puste jajo płodowe - wątek dla "oszukanych"
-
WIADOMOŚĆ
-
Chaga wrote:Kasionek, dziekuje, wierze bo co pozostaje a Tobie zycze wszystkiego dobrego bo widze po pustym jaju cos sie dzieje u Ciebie
-
U mnie wyglądało to tak:
Pierwsza próba, pierwszy miesiąc starań w kwietniu zeszłego roku i od razu nam się udało. Cieszyliśmy się do pierwszej wizyty... Okazało się że ciąża jest młodsza, jednak lekarz kazał się nie martwić bo tak się zdarza, duphaston i 2 tyg czekania na diagnozę-puste jajo, nawet nie wiedziałam że coś takiego istnieje. Szpital i zabieg. Macica nie chciała się sama oczyścić.
Od sierpnia 2017 znów zaczęliśmy działać w temacie. Marzec 2018 dwie kreski. Czułam lekki strach, ale przecież lekarze poprzednio mówili że puste jajo płodowe zdarza się raz w życiu najczęściej. Tym razem nie zwlekałam z wizytą. Od razy dostałam duphaston i euthyrox(okazało się że mam lekką niedoczyność tarczycy). Niestety i tym razem los nie okazał się dla nas łaskawy, po 4 tygodniach latania na usg i robienia bety znów puste jajo płodowe. Znów zabieg...29.11.3019 Hania ♥️♥️♥️
17.04.2019 6t5d ♥️-->l130/min
30.07.2019 połówkowe 451 gram dziewczynki 😍
I ciąża-puste jajo płodowe 8tc 31.05.2017
II ciąża-puste jajo płodowe 10tc 12.04.2018 -
Dzień dobry, dziś po wizycie i wiecie co ?
czekamy kolejny tydzień !
nie widać już pęcherzyka żółtkowego za to wykształciła się jakaś struktura powiedzmy przypominająca zarodek ale bez echa serca
wszystko na usg wygląda prawidłowo jakby to był 5-6 tydzień tylko tego serduszka brak.... a mamy niby już 10 tydzień
jakby tego było mało zarodek wydaje się jakby był przepołowiony na pół
oszaleje chyba
jakby tego było mało wygląda to na ciaze bliźniaczą jednoowodniwą tylko że serduszka nie biją
co ze mnie za przypadek ?
A co u Was? jak się czujecie ?marzec 2018 - puste jajo
-
Chaga wrote:Dzień dobry, dziś po wizycie i wiecie co ?
czekamy kolejny tydzień !
nie widać już pęcherzyka żółtkowego za to wykształciła się jakaś struktura powiedzmy przypominająca zarodek ale bez echa serca
wszystko na usg wygląda prawidłowo jakby to był 5-6 tydzień tylko tego serduszka brak.... a mamy niby już 10 tydzień
jakby tego było mało zarodek wydaje się jakby był przepołowiony na pół
oszaleje chyba
jakby tego było mało wygląda to na ciaze bliźniaczą jednoowodniwą tylko że serduszka nie biją
co ze mnie za przypadek ?
A co u Was? jak się czujecie ? -
Hej Dziewczyny,
1) MOJA HISTORIA AŻ DO ZABIEGU/PORONIENIA SAMOISTNEGO.
Zaraz po świętach wielkanocnych, na dzień przed spodziewaną @ (przy cyklach 26 dniowych jak w zegarku) zrobiłam test - 2 kreski!! Ogromna radośc, bo zaskoczyło już w drugim cyklu starań. Pobiegłam do lekarza w 3t5d, ale na usg nie było jeszcze nic widać. Beta dzień wcześniej wynosiła 134,5; następna po 6 dniach (4t3d) 1053. Ładnie rosła, nie bylo się do czego przyczepić. Następna wizyta w 5t5d - na usg widać malutki pęcherzyk, wg wielkości wygląda na tydzień młodszy (4t5d), wymiary jakieś 0,59 cm. Gin zakomunikowała, że to puste jajo, że rozwój mógł się zatrzymać. Zleciła betę i wynik z tego samego dnia: 1877. Okrutnie słaby przyrost pomiędzy poprzednim badaniem. Dwa dni później kolejna kontrola, usg nie wykazało niestety powiększenia się pęcherzyka. Na wszelki wypadek zaopatrzylam się na weekend w podpaski i wkładki. Psychicznie nastawiałam się na zakończenie ciąży, tym bardziej, że tydzień wcześniej przestały mnie boleć piersi. Czułam, że cos jest nie tak. Dzień po badaniu, pod wieczór na bieliźnie zauważyłam kilka jasnoróżowych plamek. Nazajutrz (czyli wczoraj ) z samego rana kolejne plamki w kolorze kawy z mlekiem. Popołudniu kilka małych skrzepów krwi. Dwie godziny później znów kilka małych skrzepów i dodatkowo coś co pierwszy raz bylo mi dane zobaczyć - pęcherzyk o wyglądzie i konsystencji wątróbki (przepraszam za tak dokładny opis, ale może komuś się przyda).
Po tym zdarzeniu wyleciało jeszczee kilka większych skrzepow i od tej pory pojawia się tylko delikatne plamienie.
Za 2 dni idę na usg żeby sprawdzić czy nie trzeba łyżeczkować (oby nie!). Brzuch i krzyż bolą mnie jak podczas okresu - wspomagam się paracetamolem i jak na razie jest ok.
2) DIAGNOZA LEKARSKA, BADANIA, LEKI, PROGNOZY NA PRZYSZŁOŚĆ
Gin twierdzi, że tak się zdarza, że prawdopodobnie byl to przypadek. Leków poki co nie dostalam. Mam jedynie łykac codziennie Femibion Natal 1, ma on pozytywnie wpływać na kolejne dojrzewające komórki jajowe. Badania dla mnie i dla partnera podobno nie są w tej chwili konieczne (zakładając, że jest to jednorazowy przypadek PJP).
Jeśli chodzi o zalecenia w kwestii starań - mimo poronienia samoistnego moja Gin twierdzi, że warto posłuchać starej szkoły ginekologów, a mianowicie zaczekać 3 cykle na uspokojenie sie organizmu. Opowiadała, że podczas robienia specjalizacji spotkała sie z przypadkiem PJP, kobieta poronila samoistnie i zaszla w ciążę w pierwszym cyklu po. Niestety ta ciąża okazała się również PJP.
I teraz pytanie do Was: co o tym sądzicie? Pytam z ciekawości, bo chcę na spokojnie sobie to przeanalizować. Chodzi mi konkretnie o aspekt fizyczny, zakładając,że staraczka jest w dobrej kondycji psychicznej Jedni twierdzą, że dobrze jest zacząć się starac już w pierwszym cyklu po poronieniu, bo organizm jest wtedy najbardziej płodny. Inni, że trzeba zaczekać 2-3 cykle, aby organizm się ogarnął i doszedł do siebie. Czytałam gdzieś (chyba nawet na tym forum ) że jedna z dziewczyn po poronieniu PJP odczekała dłuższy czas i niestety nic nie ruszyło i żałuje, że nie zaczęła się starać w pierwszym cyklu. Wiem, że każdy organizm jest inny i że przyszłośći się nie przewidzi - po prostu chciałabym poznać Waszą opinię na ten temat
I ciąża - puste jajo płodowe - 6t2d (22.04.2018)
II ciąża - biochemiczna - 4t5d (12.08.2018) -
Ja po pierwszym PJP dostałam zielone światło już w drugim cyklu po zabiegu. Wszystko się ładnie odbudowało i lekarz mówił że z medycznego punktu widzenia nie ma przeciwwskazań i jeśli psychiczne czuje się dobrze to możemy działać. Wiem że są osoby które od razu po PJP zachodziły w ciąże i nie miało to żadnych dalszych konsekwencji. Zresztą lekarze z którym się konsultowałam mówili mi że jeśli z przyczyn losowych zdarzyło się PJP to nie ma to wpływu na kolejną ciążę. Mi udało się zajść po 8 cs, i znów puste jajo płodowe... Więc jak widać akurat dla mnie czas nie miał znaczenia.29.11.3019 Hania ♥️♥️♥️
17.04.2019 6t5d ♥️-->l130/min
30.07.2019 połówkowe 451 gram dziewczynki 😍
I ciąża-puste jajo płodowe 8tc 31.05.2017
II ciąża-puste jajo płodowe 10tc 12.04.2018 -
1)moja historia
To była moja druga ciąża. Pierwsza przebiegła książkowe. W drugą udało się zająć w pierwszym cyklu starań, ale była radość. Trwała dokładnie 4 tygodnie, bo do ginekologa zdecydowalam się pójść w 8 tygodniu ciąży, by już coś konkretnego zobaczyć. Jakie było rozczarowanie gdy podczas wizyty okazało się, że nie ma nic oprócz pęcherzyka. Gin kazała czekać 4 tyg na kolejka wizytę i zleciało standardowe badania, których de facto nie zrobiłam. Na wizytę poszłam po 2 tygodniach, bo termin był strasznie odległy jak na nietypową sytuację. Na wizycie w pęcherzyku pojawiło się coś jeszcze, ale nie wiem czy pęcherzyk zoltkowy czy zarodek bez echa. Był to skończony 10 tydzień, więc dostałam skierowanie do szpitala. Tam lekarz potwierdził ciążę obumarłą i jeszcze tego samego dnia dostałam 4 tabletki cytotec. Poronilam pęcherzyk niestety będąc na ubikacji. kolejnego dnia wykonali usg, niestety ściany macicy były grube i konieczne było lyzeczkowanie, na szczęście pod narkozą.
zaleceń nie mam jeszcze żadnych, czekam na wynik histopatologiczny i wizytę u ginekologa. -
nick nieaktualnyhej, a to moja historia:
Starania zaczęliśmy po ślubie i po 2 latach ogromne zaskoczenie potwierdzone betą. Cieszyliśmy się bardzo, aż do pierwszej wizyty u gina w 8 tyg. Szuka zarodka i nic, PJP, puściłam straszną beksę, poczułam się jak idiotka.. jeszcze chwile temu opowiadałam mu o swoich objawach, a tu nagle "nic nie ma". szok. miałam czekać 2 tyg na poronienie, ale nic się nie działo, więc sama zgłosiłam się do szpitala. Dostałam coś na wywołanie krwawienia a potem zabieg - 7.01.2017(tego, jak się mną zajmowali w szpitalu nie wspominam dobrze).
Po 4 cyklach zaczęliśmy kolejne starania, ale bez skutku i w końcu zainteresowaliśmy sie bardziej stanem naszego zdrowia. Od kolejnego cyklu zaczynam brać CLO i zastrzyk i zobaczymy..
ogólnie chyba wróciłam do równowagi psychicznej, ale nadal wkurza mnie to, jak słyszę, że lepiej, że "to" się stało szybciej niż póxniej.. otóż NIE dla mnie, nie ma to znaczenia!
mam nadzieję, że już nam sie to nie przytrafi.. nie pamiętam, czy mój gin mówił, ile razy to się może zdarzyć.. któraś z Was sie orientuje? -
Mówią ze podobno raz w zyciu, ale na forum jest dziewczyna ktora miała 2 razy za soba......
Ja miałam raz, we wrześniu..... dowiedziałam sie w 10 tygodniu....w lutym znow bylam w ciazy ...naszczescie nie bylo PJP ale w 11 tygodniu poroniłam, serduszko przestało bic.....Poszłam na kontrole i nagle szok...2 tygodnie wczesniej wszystko było ok serce biło...Jestem po poronieniu wywołanym farmakologicznie za tydzien mam kontrole.....to było moje 4 poronieni.... -
nick nieaktualny
-
Kasionek , Nie chce sie na razie zgodzic na zabieg chce poczekac jeszcze tydzien, jak nie bedzie wyjscia to dopiero wtedy. dzis juz sie opanowalam ale nie wiem nawet czy jestem w stanie sie sama z siebie zglosic do szpitala.marzec 2018 - puste jajo
-
Chaga wrote:Kasionek , Nie chce sie na razie zgodzic na zabieg chce poczekac jeszcze tydzien, jak nie bedzie wyjscia to dopiero wtedy. dzis juz sie opanowalam ale nie wiem nawet czy jestem w stanie sie sama z siebie zglosic do szpitala.
-
Lili_E wrote:hej, a to moja historia:
Starania zaczęliśmy po ślubie i po 2 latach ogromne zaskoczenie potwierdzone betą. Cieszyliśmy się bardzo, aż do pierwszej wizyty u gina w 8 tyg. Szuka zarodka i nic, PJP, puściłam straszną beksę, poczułam się jak idiotka.. jeszcze chwile temu opowiadałam mu o swoich objawach, a tu nagle "nic nie ma". szok. miałam czekać 2 tyg na poronienie, ale nic się nie działo, więc sama zgłosiłam się do szpitala. Dostałam coś na wywołanie krwawienia a potem zabieg - 7.01.2017(tego, jak się mną zajmowali w szpitalu nie wspominam dobrze).
Po 4 cyklach zaczęliśmy kolejne starania, ale bez skutku i w końcu zainteresowaliśmy sie bardziej stanem naszego zdrowia. Od kolejnego cyklu zaczynam brać CLO i zastrzyk i zobaczymy..
ogólnie chyba wróciłam do równowagi psychicznej, ale nadal wkurza mnie to, jak słyszę, że lepiej, że "to" się stało szybciej niż póxniej.. otóż NIE dla mnie, nie ma to znaczenia!
mam nadzieję, że już nam sie to nie przytrafi.. nie pamiętam, czy mój gin mówił, ile razy to się może zdarzyć.. któraś z Was sie orientuje?
Może zdarzyć się częściej niż jeden raz w życiu. Ja jestem już po drugim PJP.i przy pierwszym mówili że to jest częsty przypadek i jednorazowe PJP nie rzutuje w żaden sposób na przyszłe ciąże. W większości przypadków trafia się tylko raz w życiu.29.11.3019 Hania ♥️♥️♥️
17.04.2019 6t5d ♥️-->l130/min
30.07.2019 połówkowe 451 gram dziewczynki 😍
I ciąża-puste jajo płodowe 8tc 31.05.2017
II ciąża-puste jajo płodowe 10tc 12.04.2018 -
Chaga wrote:Kasionek , Nie chce sie na razie zgodzic na zabieg chce poczekac jeszcze tydzien, jak nie bedzie wyjscia to dopiero wtedy. dzis juz sie opanowalam ale nie wiem nawet czy jestem w stanie sie sama z siebie zglosic do szpitala.
Też uważam, że jeśli nie ma już nadziei to lepiej próbować szukać pomocy w szpitalu. Nie musi to być od razu zabieg. W niektórych szpitalach dają tabletki na wywołanie poronienia i bardzo często udaje się to bez zabiegu. A im dłużej się zwleka tym większe jest szansa na nabawienie się jakiejś infekcji, tak mi to tłumaczyli dwukrotnie w szpitalu. Wiem jak okropnie musisz się czuć z podjęciem takiej decyzji. Ściskam Cię bardzo mocno.29.11.3019 Hania ♥️♥️♥️
17.04.2019 6t5d ♥️-->l130/min
30.07.2019 połówkowe 451 gram dziewczynki 😍
I ciąża-puste jajo płodowe 8tc 31.05.2017
II ciąża-puste jajo płodowe 10tc 12.04.2018