Zaczynamy- pocztakujace wracaja do staran od Nowego Roku
-
WIADOMOŚĆ
-
lucy1983
muszę coś zmienić w swoim życiu, ale nie wiem jak się za to zabrać...
współczuje bardzo koleżance - ja też w 14 tyg się dowiedziałam o tym, że serduszko nie bije....
to najgorsza wiadomość jaką w życiu dostałam
eh... biedna...
nie bądź smutna! dzidziuś czuje emocje!
nie jesteś sama dzidzia jest z tobą -
Jangwa bardzo dobrze, że sprawdziłaś! Ciekawe skąd te CRP znowu... Ale dobrze się czujesz już?
Truskawczko dlaczego masz umowę na 10 miesięcy? Ja też jestem nauczycielem i mam umowę na czas nieokreślony... Współczuje dyrektorki... To tym bardziej boli w pracy, w którą oddajesz całą siebie Ja mam szczęście, że moja jest tak cudowną kobietą, że tylko wódki się z nią napić
Jejku Truskaweczko Twój mąż powinien dostać porządnego kopa w tyłek, żeby się opamiętał! Nie jest przecież sam na tym świecie... Ehh Kochana mam nadzieję, że mu się w głowie poukłada!
Ja byłam dwa razy oddać krew i dwa razy im zemdlałam. Pani mi powiedziała, że "zbawianie świata przez krew nie jest dla mnie" i wlepili mi zakaz
Ania i tak jesteś wytrwała, że nie chcesz wcześniej testować! Trzymam kciuki
-
nick nieaktualnyWitam się dziewczynki!
U mnie dziś jakiś spadek formy, czuję się okropnie ale to chyba przez te upały wczoraj dopadła mbie buegunka ale już chyba jest lepiej... zostałam nawet w domu bo bałam się że w biurze nie wytrzymam. Jeden dzień przeżyją beze mnie...
Teuskaweczko - zacznij małymi krokami od zmiany nawyków żywieniowych i nie poddawaj się jak parę razy nie wyjdzie. I pogadaj na serio z mężem ale bez krzyków i stresu bo nic nie wskórasz, wręcz przeciwnie. I niech też zacznie zmiany stopniowo, może najpierw od piwa? Dla mnie jego zachowanie jest niezrozumiałe. Życzę powodzenia! No a z pracą to ciężko mi coś doradzić, ja bym jednak może szukała coś w okolicy, masz auto to dojedziesz a może warunki będą lepsze i bez tych układzików...
Ja bym się nie nadawała do oddawania krwi... -
Lucy, współczuję sensacji ze strony układu pokarmowego, należą one do jednych z bardziej przykrych i dających się we znaki. Oby szybko przeszło.
A co do oddawania krwi to nigdy nie oddawałam, ale chyba też byłby problem, bo panie z miejscowego laboratorium już mnie znają i jak widzą że wchodzę do gabinetu to łapią się za głowę. Mianowicie nie mam żadnych żył na wierzchu, zawsze jest problem żeby znaleźć jakąś porządną z której można by było coś wycisnąć i rzadko kiedy pobieranie kończy się bez siniaka na pół ręki. A więc same chęci nie wystarczą10tc [*] 13.02.15 Nigdy Cię nie zapomnimy.
-
Tulisiu ja mam to samo... Kiedyś mi baba powiedziała w przychodzi, "że dlaczego ja z takimi żyłami przychodzę", no myślałam, że szlak mnie trafi... zapytałam czy mam sobie dla niej je wypruć na wierzch...
Jak poszłam pierwszy raz oddać to tam też mnie Pani ochrzaniła, aż się popłakałam, bo powiedziała, że ona tu podbiera tylko na badania, ale jak mnie wezwą na górę to mają taką igłę, że żyła nie da rady. Ale powiedziałam, że nie wiedziałam i chciałam spróbować... to trochę jej przeszło. No niestety nie każdy może... -
KkasienkaA - jest lepiej pobolewa, ale już nie tak bardzo jak w poniedziałek. Właśnie nie wiem skąd to CRP może być. Lekarz powiedział, że takie CRP może być nawet przy zapaleniu zęba więc to szukanie igły w stogu siana pewno... Zobaczymy co jutro moja doktor powie ... (pewno nic nowego).
Ja krew oddawałam z 2 lub 3 razy problemów nie było, ale to dawno temu ... -
dziewczynki, ja mam żyły porządne
jest gdzie wbić tą iglichę
i szybko bo z 5 min mi pobrali 450ml
troche za mało wcześniej piłąm, trzeba ok 1,5l płynu, a ja byłam po 0,5 l i w tym kawa+ herb, wiec wiecej wysikałam niż zostało
ale chciałam coś "dobrego" zrobić - badania mam wszystkie, wiec mi nie zależało na nich wcale, na czekolady się nie łaszę jak to babcia powiedziała, a dostałam super kubek www.twojakrew.pl fajny, ale nie po to poszłam
troszkę pani dr miała problem bo poronienie było równo pół roku, ale dopuściłą mnie
-
nick nieaktualny
-
lucy1983 wrote:Witam się dziewczynki!
U mnie dziś jakiś spadek formy, czuję się okropnie ale to chyba przez te upały wczoraj dopadła mbie buegunka ale już chyba jest lepiej... zostałam nawet w domu bo bałam się że w biurze nie wytrzymam. Jeden dzień przeżyją beze mnie...
Teuskaweczko - zacznij małymi krokami od zmiany nawyków żywieniowych i nie poddawaj się jak parę razy nie wyjdzie. I pogadaj na serio z mężem ale bez krzyków i stresu bo nic nie wskórasz, wręcz przeciwnie. I niech też zacznie zmiany stopniowo, może najpierw od piwa? Dla mnie jego zachowanie jest niezrozumiałe. Życzę powodzenia! No a z pracą to ciężko mi coś doradzić, ja bym jednak może szukała coś w okolicy, masz auto to dojedziesz a może warunki będą lepsze i bez tych układzików...
Ja bym się nie nadawała do oddawania krwi...
uważaj na odwodnienie przy biegunce, zwłąszcza z powodu ciąży.
Dużo pij najlepiej wody - ona najlepiej przyswajalna jest.
Doszłam do wniosku, że mój mąż to takie duże dziecko - czasem jest kochany poprostu, kwiaty kupi bez okazji, często słodycze mi kupuje, zawsze o córce pamięta, kupuje jej to co lubi, ale są i wady... dość duże, ale może jeszcze go jakoś zmienie, tzn w przypadku picia i palenia, może kiedyś uda mu się rzucić, on wychowywał się bez rodziców od kąd skończył rok, był u babci i dziadka, którzy o niego walczyli, wiec mu wszystko podstawiali pod nos i mam rezultat, ja musiałam na wszystko zapracować, uskładać i poprosić rodziców o pozwolnie, mi zawsze było trudniej, mojemu bratu za to łatwiej, tak to już jest.
Z innej beczki:
mam plagę mszyc na tarasie, a drzwi zawsze otwarte bo z tarasu wchodzi się do naszej zaadoptowanej sypialni, i mszyce nas obłażą - fuj!!!
Psikałam różnymi specyfikami i doopa, troche wodą potopiłam, a to wszystko przez to, że był tam koperek w doniczce zasiany, i jego zaatakowała mszyca, małe czarne milimetrowe wredne robaczki - miliony robaczków, jutro się tym zajmę na dobre, babcia ma coś na mszyce zapsikam wszystko - huśtawkę, poręcze, balustrady, dywaniki, drzwi wszystko!
ja im dam! -
lucy1983 wrote:Dokładnie to już pół roku minęło... I u Ciebie i u mnie... Jak ten czas leci... Ja to w głowie mam zakodowaną bardziej datę kiedy dzidzia miała przyjść na świat...
Truskaweczka trzymaj się Słońce!
rodziłąbym w przyszły wtorek, a moja koleżanka z którą zaszłyśmy w ciąże - w październiku - urodziła śliczną Martynkę w niedziele w nocy
bardzo się cieszę, że jej się udało, wszystko dobrze, rodziłą 6h, ale nacieli ją i jeszcze troszkę pękła, ale i tak mówi, że jest nie źle
dziewczynka prześliczna ważyła 3700
ja miałam rodzić tydzień po niej, wspomnienia wracają, teraz byśmy razem z wózeczkami mykały po mieście, ehh
na razie nie przeżywam tego aż tak bardzo, terminu na 28.07.2015 -
KkasienkaA wrote:Jangwa bardzo dobrze, że sprawdziłaś! Ciekawe skąd te CRP znowu... Ale dobrze się czujesz już?
Truskawczko dlaczego masz umowę na 10 miesięcy? Ja też jestem nauczycielem i mam umowę na czas nieokreślony... Współczuje dyrektorki... To tym bardziej boli w pracy, w którą oddajesz całą siebie Ja mam szczęście, że moja jest tak cudowną kobietą, że tylko wódki się z nią napić
Jejku Truskaweczko Twój mąż powinien dostać porządnego kopa w tyłek, żeby się opamiętał! Nie jest przecież sam na tym świecie... Ehh Kochana mam nadzieję, że mu się w głowie poukłada!
Ja byłam dwa razy oddać krew i dwa razy im zemdlałam. Pani mi powiedziała, że "zbawianie świata przez krew nie jest dla mnie" i wlepili mi zakaz
Ania i tak jesteś wytrwała, że nie chcesz wcześniej testować! Trzymam kciuki
niestety pracuje w szkole społecznej a prezes to *****
on pobiera duuuża pensję, a nam nauczycielom z różnymi stopniami awansu daje najniższą pensje krajową, etat 23h + zebrania, rady, wywiadówki, pikniki, imprezy itd
w tym roku etat ma być około 40h dla mnie z 16 dziecmi w grupie, codziennie 8h + rady, zebrania itd...
nie wiem czy dam rade tyle godzin z dziećmi w wieku 2,5 roku do 4 lat, płaczące, z pampersami, karmić ich trzeba czasem, są kochani ale to będzie ciężki rok, tak bardzo się go boję...
już 8 lat pracuje i najdłużej 2 lata w jednej pracy, dlatego na zastępstwa dają umowy po 10 miesięcy
a tu w stowarzyszeniu praca jest ciężka, trzeba się wykazywać a i tak nic z tego...
nie miałam szczęścia się załapać nigdzie na stałę, zawsze byłam w złym miejscu o złym czasie.
szukam nadal pracy, skłądam podania, były 3 lata, że dojeżdzałam 80km w dwie strony, to męczące i czasochłonne, często na popołudniu praca, wracałam o 18 do domu, a wyjeżdzałam 10.30, był czas, że jechałam o 3.00 rano (tylko takie miałam połączenie) a wracałam na 15.00 - masakra, wykończona byłam...a w domu dziecko 4 letnie czekało, a ja nie miałam siły się pobawić, smutne czasy, często na drodze był wypadek, musiałam jechać na około 70 km w jedną stronę, a bałam się tyle dojeżdzać, w paliwie było to 600zł, busem 4 h jazdy dziennie za 300zł i 6 km pieszo, eh tak źle i tak niedobrze.
tu mam pracę na miejscu, ale marne grosze a praca ciężka...
w naszej gminie jest nowy burmistrz, któy wydał pisemny zakaz przyjmowania nowych osób na stanowiska nauczycielskie, dyrektorzy mają starym pracownikom dobić do 1,5 etatu, jeśli ktoś nie chce jest zwolniony! Nie mają wyjścia, biorą po półtora etatu, a młodzi nie mają pracy! Tragedia, wszędzie indziej złożyłam i nic
Nadal czekam. -
nick nieaktualnyLucy oby ta jelitowka szybko przeszla :* zdrowka duzo ci zycze :*
Truskaweczko nie przejmuj sie tym co mowi twoja mama, ze nie powinnas miec wiecej dzieci!! To jest tylko twoja i twojego meza decyzja ile chcecie miec dzieci i kiedy sie na nie zdecydujecie.
A zmienic nawyki meza bedzie ci bardzo trudno palenie i picie niestety wciaga. Ja mysle ze powinnas pogadac z nim bardzo powaznie czy on chce miec jeszcze dzieci czy nie. Jesli chce to znajdzie w sobie motywacje do rzucenia tych uzywek. -
nick nieaktualny
-
Truskaweczko jak czytam o tej Twojej pracy to aż mi włosy na głowie stają! Masakra po prostu, ale kurcze te dojazdy to nic fajnego... I jeszcze co za burmistrz! Normalnie czytam i własnym oczom nie wierzę... Bardzo Ci współczuję, zwłaszcza że to co pisałaś o zachowaniu dyrekcji to normalnie mobbing!!!
Mama Mai śliczne imię! Mąż się przekona jak będzie słyszał jak mówisz do brzuszka Wojtuś to szybciutko mu się spodoba
Do nas zadzwonili znajomi, z którymi planujemy wyjazd, żebyśmy jechali jednak dziś w nocy... Ja kurcze kilka kilogramów przetworów zaczętych... Nie spakowani... Na wariata teraz! Albo jak za starych dobrych czasów- na spontanie! Ale już się zmęczyłam i muszę posiedzieć, bo mnie brzuch rozbolał -
nick nieaktualnyU mnie już lepiej dzięki Mamo Mai za pamięć to chyba jednak było ze zmęczenia i upału no i może jakieś jedzenie mi nie podeszło. Dziś odpoczęłam i jest ok.
A Wojtuś to fajne imię mam ulubionego kuzyna o tym imieniu
Kkasieńka - ale numer z tym wyjazdem! Ale uważaj na siebie i Antosia i niech mąż ci pomoże z tym całym pakowaniem...
Ja mam pytanko do ciężarówek: od kiedy można chodzić do szkoły rodzenia? Bo znalazłam dwa terminy u jednej fajnej położnej tu u mnie i jeden zaczynałby się w moim 23. tyg a drugi dopiero w 34. I jestem w kropce, bo pierwszy wydaje się być trochę za wcześnie a drugi ciut za późno bo co jak by trafił się wcześniak? Chyba do niej napiszę i zapytam co ona na ten temat sądzi i czy w ogóle są wolne miejsca... Ale byłabym wdzięczna za wasze opinie. -
KkasienkaA
Pdziwiam Cię - w ciąży jesteś a wszystko robisz!
Jeszcze wypad na wakacje a tu naprawde zaawansowana ciąża
Super tak jest
Strasznie mi się podoba w miarę normalne życie podczas ciąży
O ile zdrowie pozwoli oczywiście
I jeszcze przetwory robisz - super
Ale odpocznij koniecznie, bo zdrowie jest najważniejsze, nie przemęczaj się -
Lucy to dobrze, że już lepiej Podobno w ciąży nie trudno o biegunki, ale trzeba je monitorować Kochana ja u nas w szkole napisałam do Pani kiedy mam termin i ona powiedziała, który kurs dla nas najlepiej. A na stronie szkoły jest info: "Przyszłych rodziców zapraszamy na zajęcia od 27/28 tygodnia ciąży tak, aby można było je ukończyć nie później niż 3-4 tygodnie przed wyznaczonym terminem porodu.". My idziemy w 31 tygodniu, trwa 5 tygodni Kończymy w pierwszy wtorek września, a termin mamy na 11 października. Myślę, że warto zapytać w szkole, oni doradzą
Truskaweczko dziękuję bardzo za miłe słowa! ja i tak mam wyrzuty, że mało mogę robić, no ale już tylko 3 miesiące i prawdziwa robota dopiero się zacznieTruskaweczka83 lubi tę wiadomość
-
Kasienka uważaj na siebie i Antosia no i oczywiście udanego wyjazdu
Mama_Mai mi się podoba imię Wojtus a mąż się przyzwyczai i nawet polubi to imię szybciej nic myślisz fajnie ze juz się zdecydowaliscie, zawsze to już tak inaczej jak mieszkaniec brzuszka ma swoje imię
Lucy mi te terminy o których piszesz tez wydają się trochę niedopasowane ale jakbym miała wybierać to wolałabym ten wcześniejszy bo 34 tc to jednak już poznawo trochę. My zaczęliśmy chodzić w 26 tc i zajęcia trwają 10 tygodni, raz w tygodniu jest spotkanie
Ja ogólnie czuje się dobrze, ale w nocy ciężko mi usnac. Nic nowego, ból pleców i straszna zgaga. No i gorąco. Gorąco tez udzieliło się mojemu pieskowi który dostał udaru lekarz twierdzi ze to bardziej ze względu na wiek bo ma już 14 lat ale i upały się do tego przyczyniły. Strasznie to przezylam bo jestem do niego bardzo przywiązana a myślałam że będę musiała juz go żegnać, na szczęście po lekach i kroplowkach poprawia mu się. Nadal słabo chodzi ale jest na pewno lepiej niż w poniedziałek. -
Dziękujemy bardzo
pszczoła mi na ból pleców bardzo pomaga mój rogal, muszę się położyć na 10 min i przechodzi na parę godzin. A potem znowu Biedy piesek!!! Współczuję Ale cieszę się, że już jest lepiej... My już wywieźliśmy naszą sunię do rodziców i jakoś tak pusto bez niej... Nie chcę myśleć jakby jej zabrakło.
Dziewczynki Kochane ja się żegnam na parę dni, będę Was podczytywała w miarę możliwości, bo też czekam mocno na Wasze wizyty Może dam radę z netem to i czasem coś naskrobię Buźki! :*Tulisia, lucy1983 lubią tę wiadomość