Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
sy__la wrote:Annak na 16:40 - chyba jajko zniose do tego czasu... A dziś jeszcze się obudziłam z płaczem
moja wina, bo wczoraj naogladalam się o eugenice, aborcji ... Picka ze mnie, nie sądziłam ze to ma taki wpływ na mózg!! Mój M. na mnie nakrzyczal i ma rację
Wiesz, że wczoraj właśnie o tym myślałam...
Ja bardzo przeżywam (tak ogólnie) wszystko to, co się obecnie dzieje: te zmiany, protesty. Zawsze tak było.
Ale teraz, kiedy jestem w ciąży, o wiele trudniej przechodzi mi się przez te tematy. Doszłam do wniosku, że to podwójne obciążenie dla mnie: raz - cała ta debata wokół kwestii terminacji ciąży i zmiany, jakie chcą nam zafundować, strach przed fanatykami. Dwa - przechodzenie tego, kiedy samej jest się w ciąży. Całymi dniami dyskutuje się w TV o chorobach, wadach, płodach, "zabijaniu". Bardzo trudno jest to znieść w ciąży.
Odcinaj się szybko od myślenia za dużo. Zrób coś miłego dla siebie i czekaj na popołudniowe spotkanie z dzieckiem! -
Elaria wrote:Dzwonilam, mam sie wcisnac na wizyte. Gdzies miedzy 16 a 17. Zobaczymy ile babek bedzie.
Rozumiem, że nic się nie zmieniło i mąż będzie?
Bo jak nie, to ja chyba w pociąg wsiądę i na Pomorze uderzam.
Kochana, pamiętam jak szłam na wizytę 30.08, po wakacjach, jak na wyrok. Pamiętam ściśnięty żołądek rano. I pamiętam, jak popłakałam się ze szczęścia na kozetce, kiedy zobaczyłam bijące serce.
Błagam, błagam, błagam los i cały świat, żebyś dzisiaj to przeżyła! -
Elaria, trzymam kciuki. Ale wiesz? Jakoś czuję przez skórę że będzie dobrze.25.05.2010 Aniołek 9 tc
03.10.2011 - Synuś, mój mały - wielki cud
17.04.2015 - Aniołek 8 tc
03.01.2016 - Aniołek 8 tc
29.04.2016 - Aniołek 9 tc
25.07.2018 - Córcia
Cuda się zdarzają, czasem nawet dwa razy -
Dzień dobry miłe Panie.
Trzymam kciuki za wizyty dzisiejsze.
Promyczku, daj znać - wiemy, że jest bardzo chujowo, ale odezwij się.
U nas dziś słoneczko. W nosie mam katar, w gardle kluchę i jestem zła, bo się wczoraj szczepiłam i mi teraz nie zadziała szczepienie... A bardzo chciałabym nie mieć w ciąży grypybo wiecie, że jestem w ciąży, co nie? już 6 dzień
skrzat1988, KammaMarra, M@linka lubią tę wiadomość
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
Dziewczynki moje kochane,przepraszam Was mocno za moją nieobecność...
Potrzebowałam chyba czasu..w sumie to niewiem na co..może na nową nadzieję,niewiem..po prostu dopadła mnie taka jakaś stagnacja,nie mogłam do końca oswoić się z myślą że narazie nie mogę wznowić starań..a widząc Wasze suwaczki (zwłaszcza M@linki,z którą szłyśmy łeb w łeb, przeżyłyśmy w podobnym czasie 2 poronienia) było mi cholernie przykro i żal że też nie jest mi to dane...do tego doszły myśli czy podjęłam dobrą decyzję w sprawie leczenia...cholernie drogiego leczenia..
przepraszam,nie myślcie sobie o mnie zle,naprawdę trzymam kciuki za Wasze maleństwa ale chyba potrzebowałam czasu żeby zrozumieć że w moim przypadku muszę jeszcze chwilę zaczekać i w końcu przyjdzie i moja kolej..
Ale muszę jeszcze dodać że w kryzysowych dla Was momentach byłam z Wami duchem i trzymałam mocno mocno kciuki
Bianka4 lubi tę wiadomość
-
Arleta myślę, że nikt tu się nie obrazi. Ja Cię rozumiem:* Miałam tak samo. Po miesiącu jest już ze mną trochę lepiej:)
vertigo ja jestem już w 16 dniu ciąży
Niebieskaa lubi tę wiadomość
-
skrzat1988 wrote:Arleta myślę, że nikt tu się nie obrazi. Ja Cię rozumiem:* Miałam tak samo. Po miesiącu jest już ze mną trochę lepiej:)
vertigo ja jestem już w 16 dniu ciążyhah
FabianCyprian
Tymuś
-
M@linko, pieknie wygladasz! mam nadzieje, ze ja tez zachowam taka figurke:) jak juz strachy odejda na boczny plan to przypominam sobie, ze moze warto smarowac brzuch kremem (mam jakies 2 specyfiki,a nawet 3) i zaczynam przypominac sobie o moich "zmartwieniach" sprzed poronien, tzn. czy nie bede wygladac jak hipopotamek. Na razie nic na to nie wskazuje, bo wymioty dalej sa stalym punktem dnia, chociaz zobaczymy...wcinam mezusiowe kotlety schabowe i sama sie chyba zdziwie jakby to byla dziewczynka...No ktora dziewczynka chcialaby zywic sie kotletami ??? I bynajmniej chyba tylko to ostatni trawic.
Arletka, ciesze sie, ze jestes szczera i sie do nas odezwalas. Rozumiem bardzo Twoje uczucia i jak kazdej z nas zawsze zyczylam bobaska to zwyczajnie mialam chwile smutku i zwatpienia. Co do tych drogich badan...to ja mysle, ze jest sporo drog do upragnionego celu, ale Ty wybralas najlepsza opcje jaka pojawila Ci sie na drodze, walczysz i sie nie poddajesz, a cel jest coraz blizszy. Odezwij sie czasem do nas, jesli znowu poczujesz potrzebe ucieczki.
Srzaciku, wyczuwam powiew optymizmu! a co mowi Twoj lekarz? czy Ty przypadkiem nie dalas sobie czasu do pazdziernika (albo to lekarz postawil taka granice), a potem chcialas pomyslec o innych drogach?
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
nick nieaktualnyGaduaaa wrote:Dzień dobry dziewczyny
Elaria myślę dziś o Tobie i mocno trzymam kciuiki
Vertigo mam nadzieję że dzisiejszy dzień będzie pozytywniejszy
Abby jak tam Twój @ ?
Promyczku jesteś bardzo dzielna *.*
Malina nie martw sie na zapaswszystko będzie dobrze
zalalam łóżko
Wczoraj obcielam włosy
Nie jest źle w końcu dziś mój drugi dzień trzeciej i ostatniej ciazy -
Arleta wrote:Dziewczynki moje kochane,przepraszam Was mocno za moją nieobecność...
Potrzebowałam chyba czasu..w sumie to niewiem na co..może na nową nadzieję,niewiem..po prostu dopadła mnie taka jakaś stagnacja,nie mogłam do końca oswoić się z myślą że narazie nie mogę wznowić starań..a widząc Wasze suwaczki (zwłaszcza M@linki,z którą szłyśmy łeb w łeb, przeżyłyśmy w podobnym czasie 2 poronienia) było mi cholernie przykro i żal że też nie jest mi to dane...do tego doszły myśli czy podjęłam dobrą decyzję w sprawie leczenia...cholernie drogiego leczenia..
przepraszam,nie myślcie sobie o mnie zle,naprawdę trzymam kciuki za Wasze maleństwa ale chyba potrzebowałam czasu żeby zrozumieć że w moim przypadku muszę jeszcze chwilę zaczekać i w końcu przyjdzie i moja kolej..
Ale muszę jeszcze dodać że w kryzysowych dla Was momentach byłam z Wami duchem i trzymałam mocno mocno kciuki
Arletka cieszę się, że się odezwałaś! Już myslałam, że na stałe postanowiłaś nas opuścić, Opowiedz co u Ciebie? Na jakim teraz etapie jesteś? czy zaczełaś brać metę na tę insulinooporność?
-
Dziękuję Dziewczyny
Jutro moja wizyta - nie widziałam synka aż 3 tyg. Na szczęście zakotłuje się od czasu do czasu w brzuszku. Jestem ciekawa co powie lekarz na te bakterie tym razem i jak tam moja szyjka. Ostatnio nie wiem czy pisałam ale miała ponad 4 cm. Mam nadzieję, że nadal bez zmian.
Elario również czekam na wieści. Bardzo bym chciała aby i Tobie się udało.
Promyczku dzielna Ty nasza! Jak Annak dziś przypominała sobie swoje czekanie na wyrok i te radość z bijącego serduszka to mnie się przypomniało jaką i my mieliśmy radość z widoku bijącego serduszka - też płakałam ze szczęścia na kozetce, modliłam się i wszytsko. Powtarzałam "boże, boże tyle na to czekaliśmy"
A dwa tyg po tym wszytsko runęło w gruzach z niewielkim krwawieniem pojechałam na IP i do dziś pamiętam, że moja nadzieja nie gasła do ostatnich chwil. Pocieszałam siebie i meża -plamienia, krwawienia sie zdarzają. Może to nic złego, może serduszko bije, może to fałszywy alarm...jak to bedzie fałszywy alarm to jedziemy w weekend do Czestochowy dziekować Bogu i zdązyłam się jeszcze pomodlić..ale ta cisza na ekranie i słowa lekarza były strasznie przeszywające ...i co, i co panie doktorze??? doktor milczał wpatrując się dłuższą chwilę w monitor..po chwili odezwał się.."no niestety nie macie pańsywo szczescia do tych ciąż, nie ma akcji serca" - nie wytrzymałam na tej kozetce i wybuchnełam płaczem, powtarzałam w kółko "boze dlaczego...boże dlaczego" ehh... pierwszy raz widziałam też męża który płakał... bylismy zdruzgotani tym bardziej ze juz miało byc dobrze, juz brałam "żelazny zestaw"...
Z kolei w tej ciaży już nie było mega radości z bijacego serduszka...raczej umiarkowane emocje, że jakiś tam etap zaliczony i dużo obaw i strachu... i w sumie tak jest do tej pory. Dlatego rozumiem Wasze uczucia i podziwiam, jak przez nie przechodzicie. Ten ból straty oczekiwanego jest dla mnie niewyobrażalny
Mam nadzieję, ze Bóg nie ma w planach doświadczać mnie późną stratą ciąży...lecz wszytskiego trzeba się spodziewac mając nadzieje na najlepsze... Nie wiem jak zniosłabym jakby coś się stało z Dominisiem. Nie wiem. Tak mi Bog dużo dał.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 października 2016, 10:50
-
Malinko wszystko na pewno będzie dobrze.
Modlę się za Was za wszystkie brzuchatki i Elarię i Promyczka ,
dzisiaj po pracy jadę się pomodlić do kościoła, jakoś jest mi lżej,
będę o Was myśleć!
M@linka wrote:Dziękuję Dziewczyny
Jutro moja wizyta - nie widziałam synka aż 3 tyg. Na szczęście zakotłuje się od czasu do czasu w brzuszku. Jestem ciekawa co powie lekarz na te bakterie tym razem i jak tam moja szyjka. Ostatnio nie wiem czy pisałam ale miała ponad 4 cm. Mam nadzieję, że nadal bez zmian.
Elario również czekam na wieści. Bardzo bym chciała aby i Tobie się udało.
Promyczku dzielna Ty nasza! Jak Annak dziś przypominała sobie swoje czekanie na wyrok i te radość z bijącego serduszka to mnie się przypomniało jaką i my mieliśmy radość z widoku bijącego serduszka - też płakałam ze szczęścia na kozetce, modliłam się i wszytsko. Powtarzałam "boże, boże tyle na to czekaliśmy"
A dwa tyg po tym wszytsko runęło w gruzach z niewielkim krwawieniem pojechałam na IP i do dziś pamiętam, że moja nadzieja nie gasła do ostatnich chwil. Pocieszałam siebie i meża -plamienia, krwawienia sie zdarzają. Może to nic złego, może serduszko bije, może to fałszywy alarm...jak to bedzie fałszywy alarm to jedziemy w weekend do Czestochowy dziekować Bogu i zdązyłam się jeszcze pomodlić..ale ta cisza na ekranie i słowa lekarza były strasznie przeszywające ...i co, i co panie doktorze??? doktor milczał wpatrując się dłuższą chwilę w monitor..po chwili odezwał się.."no niestety nie macie pańsywo szczescia do tych ciąż, nie ma akcji serca" - nie wytrzymałam na tej kozetce i wybuchnełam płaczem, powtarzałam w kółko "boze dlaczego...boże dlaczego" ehh... pierwszy raz widziałam też męża który płakał... bylismy zdruzgotani tym bardziej ze juz miało byc dobrze, juz brałam "żelazny zestaw"...
Z kolei w tej ciaży już nie było mega radości z bijacego serduszka...raczej umiarkowane emocje, że jakiś tam etap zaliczony i dużo obaw i strachu... i w sumie tak jest do tej pory. Dlatego rozumiem Wasze uczucia i podziwiam, jak przez nie przechodzicie. Ten ból straty oczekiwanego jest dla mnie niewyobrażalny
Mam nadzieję, ze Bóg nie ma w planach doświadczać mnie późną stratą ciąży...lecz wszytskiego trzeba się spodziewac mając nadzieje na najlepsze... Nie wiem jak zniosłabym jakby coś się stało z Dominisiem. Nie wiem. Tak mi Bog dużo dał.05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
KammaMarra wrote:Malinko wszystko na pewno będzie dobrze.
Modlę się za Was za wszystkie brzuchatki i Elarię i Promyczka ,
dzisiaj po pracy jadę się pomodlić do kościoła, jakoś jest mi lżej,
będę o Was myśleć!
Kammamara jakoś boję się i nawet nie potrafię myśleć kategoriami NA PEWNO.