Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
MonaLiza tak bardzo mi się przykro zrobiło jak przeczytałam twój post. Niewiele mogę pomóc w tej sytuacji, ale mocno cię przytulam i wiedz, że nie jesteś sama.
Niebieskaaa to co napisałaś o kwietniówkach normalnie zaparło mi dech ze zgrozy. Ja na razie bałam się najbardziej 14/15 tyg kiedy straciłam swoje maleństwo. A teraz po tym wpisie chyba nie przestane się bać przez całą ciąże. -
Gaduaaa wrote:ja w takich najgorszych chwilach się zmuszałam do wszystkiego.. na siłę do ludzi, na zakupy.. i to u mnie działało... i właśnie takie przeświadczenie, że są ludzie którzy mają na prawdę gorzej.. są w dużo gorszych sytuacjach.. a życie stoi otworem.. trzeba je brać.. nigdy nie jest tak źle jak nam się wydaje.. nigdy się nie poddawać.. szukać w sobie siły i czerpać ją z czegokolwiek
Genshirin dziekuję za słowa wsparcia. Samej mi siebie szkoda.. Ale jak to mówi mój mąż - użalam się nad sobą i wyszkuję problemów.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 grudnia 2016, 08:56
-
MonaLiza wrote:Ja się w ogóle zmuszam by wstać z łóżka. Jakby nie pies i robota to ja bym przespała całe życie. Ale od nowego roku zapisuję się na angielski, dosyć odkładania wszystkiego. I mimo zmęczenia, znudzenia postanowiłam zapisac się też na jakiś fitnes. Ale póki co smęcę, jestem pokłócona z mężem i o tyle.
Genshirin dziekuję za słowa wsparcia. Samej mi siebie szkoda.. Ale jak to mówi mój mąż - użalam się nad sobą i wyszkuję problemów.
i oczywiście żeby się szybko udało zaciążyćMonaLiza lubi tę wiadomość
FabianCyprian
Tymuś
-
Genshirin wrote:MonaLiza tak bardzo mi się przykro zrobiło jak przeczytałam twój post. Niewiele mogę pomóc w tej sytuacji, ale mocno cię przytulam i wiedz, że nie jesteś sama.
Niebieskaaa to co napisałaś o kwietniówkach normalnie zaparło mi dech ze zgrozy. Ja na razie bałam się najbardziej 14/15 tyg kiedy straciłam swoje maleństwo. A teraz po tym wpisie chyba nie przestane się bać przez całą ciąże.
Genshirin, niestety te wszystkie najczarniejsze koszmary dzieją sie naprawdę. Nie potrafię sobie wyobrazić bólu tych kobiet. Wiadomo, ze po pierwszym trymestrze ryzyko poronienia znacznie spada, ale jednak ciagle sa te procenty... sama czasem nie wiem czy czytać takie informacje czy nie... jednak jak sie juz troszke z kimś zzyje choćby internetowo to takie historie bolą. Dziewczyna, która straciła synka była mi jeszcze bliższa, bo jej synek miał mieć transfuzje w brzuchu z powodu konfliktu, a ja tez byłam dzieckiem po transfuzji i mocno ja wspierałam. U mojej mamy wystąpił konflikt w grupach głównych krwi i w drugiej czy trzeciej dobie życia miałam transfuzje krwi. Mama mi nie raz opowiadała ta historie, podkreślając, ze walczyłam i byłam bardzo silna. A lekarze przygotowywali mamę na moja smierć. Ehhh czy nie mogłoby być łatwiej...
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
nick nieaktualnyNiebieska, aż dziwne, że w NO nie badają szyjki w ciąży, na chłopski rozum to się wydaje łatwym i podstawowym badaniem, nie?
Współczuję konieczności powtarzania glukozy. W ciąży z córką też pierwszy raz zwymiotowałam po kilkunastu minutach i musiałam powtarzać po kilku dniach.
A co spowodowało wymioty? Za słodkie? Dodałaś soku z połowy cytryny? Mi to pomogło wytrzymać to ohydztwo za drugim razem.
A propos... ALISAAAAA!, żyjesz, czy umarłaś z głodu?Serio, odezwij się.
Niebieska, niektórzy ludzie (lekarze też) tak działają na psyche. Widziałam wykład tej Jerzak, nie wygląda na groźną, ale strasznie zasadniczą. Nie lubię takich ludzi. Jak byłam dzieckiem, rodzice wozili mnie do takiej starej lekarki (miała z 90 lat?) od leczenia nadwagi u dzieci. Tak mnie zjebała (bo inaczej nie nazwę), za to że byłam pulchnym dzieckiem (kuźwa, dzieckiem! 11 letnim) i powiedziała, że grubasów nie lubi, że traumę mam do dziś. Przyjmowała w swoim starym, nawiedzonym domu (jak u Gargamela), w gabinecie był też mój ojciec, a ona mi kazała rozebrać się do naga, zaglądała między nogi, komentowała mój wyglądKoszmar! Oczywiście, poza pogłębieniem kompleksów i wyrobieniem lęku przed białymi fartuchami, żadnych korzyści nie wyniosłam z jej leczenia. W życiu nie byłam u dietetyka, boję się ważenia w gabinetach, a ciśnienie mi skacze do 150/90 i wyżej, jak mi mierzą. A w domu mam książkowe 120/70. Codziennie mierzę je w ciąży, bo lekarze (gin, diabetolog) nie dowierzają.
A jeszcze a propos kwietniówek i ich tragedii, no właśnie trochę spokoju załapałam po wczorajszej wizycie, ale takie informacje wytrącają znów człowieka z równowagi.
MonaLiza, jak Cię czytam, to mi to pachnie depresją. Może specjalista by Ci pomógł. A może szczera rozmowa z mężem? Oni czasem nie rozumieją naszych emocji, albo skrywają swoje tak głęboko i nie pokazują na zewnątrz. Nie wiem, jakim człowiekiem jest Twój mąż. Ja swojego uważam, za najlepszego przyjaciela, jemu pierwszemu się zwierzam i on słucha. Choć w przypadku starań to akurat dziewczyny z forum były najbardziej pomocne.
Mam pytanie odnośnie konfliktu serologicznego, lekarz kazał mi ponownie zrobić odczyn Coombsa. Zdziwiłam się, po co?? Przecież mam już jedno dziecko z mężem, grupy krwi nam się nie zmieniły. Wiem, że lekarze z ostrożności nie dowierzają (i słusznie), kto jest ojcem dziecka, ale skoro robiłam to badanie na początku ciąży, to po co mam powtarzać? -
Elaria kochana, bogaty kraj a oferuje jedno usg! To dopiero niedorzeczność, ja głośno mowię co o tym sadze i oczywiscie nie raz spotkałam sie ze złowrogim wzrokiem Norwegów, natomiast paru osobom otworzyłam oczy. Moja jedna koleżanka mowi do mnie:" czyli to ze poroniłam 3 razy to nie był przypadek? Ale mam zdrowa córkę wiec lekarze mówili ze wszystko ok.. mówili tylko ze to moze dlatego ze juz stara byłam (miała wtedy 37 lat)" ok... to zdarzyło sie jakies 10 lat temu wiec moze teraz juz nie usłyszałaby takich rzeczy.
Niestety nie wiedziałam, ze można wypić razem z cytryna, nie wiedziałam tez ze mam przyjść ze swoją glukoza:) zmulilo mnie okrutnie, serce waliło, słabo mi sie zrobiło, ciemno przed oczami i rzyg... nie byłam w stanie tego opanować. Mysle ze nie mam żadnych problemów z cukrzyca, ale dla świetego spokoju zrobie to badanie jutro. W No badali mi tylko raz cukier na czczo i tyle. Masakra co opowiadasz o przygodach z lekarka, trauma murowana. A J. ..nie moge jej juz tak demonizować, z wizyty na wizytę jest coraz milsza, mnie nie trzeba pocieszać i tego od niej nie oczekuje, natomiast kiedy na 1. Wizycie opowiadałam z emocjami cała historie a ona odpowiadała pojedynczymi słowami , zero mimiki, wizyta 10 min , i tylko skierowanie na kolejne badanie to poczułam sie dziwnie... potem jak powiedziała ze nie skonsultuje wyniku telefonicznie, ze ma przylecieć maz albo mam wysłać rodziców to sie poryczalam ze stresu. Moj tato sie wściekł i powiedział ze najwyżej moze do niej zadzwonić i jej cos powiedzieć niemiłego nt traktowania pacjentów. Jest po prostu cholernie konkretna i zasadnicza, prawda. Usg tez... tylko u poleconych lekarzy, innych wynikow nie akceptuje. Ale przynajmniej jest skuteczna..
Ojeeej dziewczyny, nie chciałam Was straszyć, na kwietniowkach jest duzo dziewczyn i takie tragiczne historie to jednak niewielki procent.
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Gaduaaa dziękuję Ci serdecznie. A ja Tobie życzę bezproblemowej, spokojnej ciąży – takiej jaka powinna być. I szczęśliwego rozwiązania.
Niebieskaa to nie miałaś łatwego przyjścia na ten świat. Może dlatego teraz masz tyle siły. Osobiście się spotkałam niedawno z historią znajomej, która wiedziała, że jej dziecko ma tyle mutacji, że urodzi przedwcześnie martwe. Nie chciała go zobaczyć.. Straszne są te historie, ubolewam, że muszą mieć miejsce. Mój brak ciąży to przy tym pikuś.
A czy słyszałyście coś na temat wymiany dowodów osobistych i ankiecie, w której trzeba będzie wpisywać ilość przebytych ciąż i poronień? Bo ja nie wiem ile w tym prawdy i wierzyć mi się w sumie w to nie chce.
Elaria mój mąż to niestety trudny przypadek. Jest bardzo zamknięty w sobie, zimny. Jako, że nie miałam ojca to podświadomie wybieram sobie facetów niedostępnych.. I masz babo placek.
Gaduaaa lubi tę wiadomość
-
Witam was nie jestem w stanie odnieść się do każdej z osobna ale podpisuje się również pod schiza majtkowa
pomimo tego że w żadnej z moich ciąż nigdy nie miałam plamienia nic to i tak ciągle zaglądam przy każdej wizycie w toalecie... A np. Wczoraj wieczorem jak leżała z synkiem zasypial to nie umiałem wyczuć ruchów małej tak długo ja szturchalam az poczułam ze się rusza potem to nadrobila ale kolejna schiza ... Tak niestety będzie do porodu strach przed najgorszym a im dalej tym większy ... Ale damy radę bo kto jak mi my ?
Mona lisa pisałaś wczoraj ze zastanawiasz się czy śledzić cykl dokładnie czy trochę odpuścić i Kama też pisałaś że ten cykl bez monitoringu to co mogę powiedzie z własnego doświadczenia ze ja obserwował swój cykl mieszam T ale na monitoring nie chodziłam pewnie niektóre z was pamiętaj moja historie tej ciąży długo cykl luteinie na wywolamnie @ a tu nagle owu w 45 dc i ciaza bez problemów jak do tej pory. Więc ja trochę odpuscila właśnie bo czekałam na @ i nie liczyłam na ten cykl a tu taka niespodzianka wiec może warto troszeczkę odpuścić inpoprostu w okolicach domniemanej owu używać męża i siebie poprostu co 2-3 dni aby w razie czego do wstrzelic...Gaduaaa lubi tę wiadomość
Aniołek (8t) marzec 2016
-
nick nieaktualnyNiebieska, a ja Ci pisałam kilka dni temu (dokładnie w ten poniedziałek): "Niebieska, a masz jakieś skierowanie na tę krzywą? Bo mi nie chcieli podać glukozy bez skierowania z obawie, że im zemdleję.
Kup glukozę 75g, najpierw pobiorą ci krew na czczo (8-12 godzin bez jedzenia), potem wypijesz to paskudztwo (można wcisnąć pół cytryny). I pobiorą ci krew po godzinie i po dwóch. Możesz zrobić krzywą insulinową, a nie tylko tę glukozową. Insulinowa kosztuje u nas w Diagnostyce ok 80 zł. Ale będziesz miała pełen obraz."
Posłuchałabyś starszej koleżanki, to wiedziałabyś, żeby swoją glukozę przynieść i cytrynkę wcisnąć
MonaLiza... wybory, wybory.. ja wybrałam przeciwieństwo mojego ojca. Ja mam charakter po ojcu za to. Na szczęście poglądy inne.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 grudnia 2016, 10:00
Niebieskaa lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyElaria: żyję i wychodzę dzisiaj:-) z diagnozą: hipoglikemia reaktywna.
Zalecenia: 5-6 posiłków, w odstawke cukry
proste . Brak wskazań do metforminy.
Także no jak ja wparuja na święta do teściowej to jak świnia w pomidory:-)Elaria, Niebieskaa, Natikka123, promyczek 39, Ikarzyca lubią tę wiadomość
-
Elmo13 nie wiem czy odpuszczę czy nie, szkoda mi czasu. Mój gin z kliniki powiedział bym 4 miesiące brała clo, bez monitoringów. Ale co z torbielami ewentualnymi? Może będzie torbiel i będę go jeszcze dobijać clo?
Chciałam wczoraj kupic fraxiparynę, bo mam już receptę. Ale babka w aptece powiedziala, ze w ogóle nie ma w hurtowniach. To jak ja mam to kupic -
Elaria wrote:Niebieska, a ja Ci pisałam kilka dni temu (dokładnie w ten poniedziałek): "Niebieska, a masz jakieś skierowanie na tę krzywą? Bo mi nie chcieli podać glukozy bez skierowania z obawie, że im zemdleję.
Kup glukozę 75g, najpierw pobiorą ci krew na czczo (8-12 godzin bez jedzenia), potem wypijesz to paskudztwo (można wcisnąć pół cytryny). I pobiorą ci krew po godzinie i po dwóch. Możesz zrobić krzywą insulinową, a nie tylko tę glukozową. Insulinowa kosztuje u nas w Diagnostyce ok 80 zł. Ale będziesz miała pełen obraz."
Posłuchałabyś starszej koleżanki, to wiedziałabyś, żeby swoją glukozę przynieść i cytrynkę wcisnąć
MonaLiza... wybory, wybory.. ja wybrałam przeciwieństwo mojego ojca. Ja mam charakter po ojcu za to. Na szczęście poglądy inne.
Prawda Kochana i dziekuje za ten post!!!! I ja pamiętałam ten wpis po wydarzeniach!!! Ale powiem Ci, ze rozum schowałam do kieszeni. Badanie miałam rano, dzień po wizycie u gina a to takie emocje dla mnie były, ze do labu we wt szlam zaspana i na autopilocie. U gina trzymałam sobie nogi bo tak mi sie telepaly ze stresu, ale uwagi biorę sobie do serca i jutro powtarzam badanie;))
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
sy__la wrote:O Boże! Też jeszcze nie czytałam
Az się boję tam wejść i zacząć nadrabianie...
Wiec ciagly lek i niepokoj bedzie towarzyszlyl nam do konca...ja momentami nie zagladalam wogole na forum na poczatku bo balam sie tych zlych wiesci od was czy od marcowek...balam sie bo ja to okropnie przezywam...jak kazda z nas pewnie. ..
Niebiska czekam tez na info.
Trzymam za wszystkie ciezarowki tu kciuki !!!!!!! Zeby nic zlego sie nie dzialo !!!!!! Aby nasze fasolki trzymaly sie brzucha do tego 38 tc !!!!!!!!!!
A wam staraczki...wiary...choc wiwm jak o nia trudno...
Kwestia tez jakim sie jest czlowiekiem....
U mnie byla ciezka droga psychiczne doly ...depresja...terapia. ..
I tu znalazlam ta nadzieje !!!!
Bo od poczatku widzialam osoby ktore naprawde przeszly wiele strat a dzieci sie porodzily !!!!!!!
Te kobiety dla mnie sa bohaterkami !!!!
Chociaz kazdej z nas nalezy sie to miano.!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 grudnia 2016, 10:40
-
Nigdy nie zapomnę dnia w którym trafiłam do szpitala na łyżeczkowanie. A wraz ze mną menelka do porodu z którymś tam dzieckiem. Weszła sobie z piwami do szpitala. Pielęgniarka spojrzała na mnie i powiedziała "ta co by chciała nie może, a ta co nie powinna ma". Taka to niesprawiedliwość na świecie no. Jedni piją, ćpają i wszystko ok. A my niektóre na lekach, zastrzykach i nic.. Czasem nachodzą mnie takie myśli, czy nie bawię się w Boga. Może on ma na mnie inny plan, może nie powinnam mieć dzieci. A za wszelką cenę, wbrew naturze i losowi próbuję to zmienić..
-
MonaLiza,
Ja myślę podobnie jak Elaria, że to depresja... może nawet nie tylko puka do Twoich drzwi, ale już je przeszła.
Wiele z rzeczy, o jakich piszesz, przypomina mi siebie z czasów, gdy chorowałam na tę przeklętą chorobę.
Może powinnaś rozważyć pomoc np. psychoterapeuty...? To mogłoby być niezłe rozwiązanie, jeśli nie masz wokół siebie osób, którym mogłabyć się swobodnie wypłakać. Ja miałam o tyle dobrze, że mogłam wykorzystać rękaw męża. Zresztą to też on pchnął mnie w stronę terapii.
Jestem pewna, że znajdziesz w sobie moc i wyjdziesz z tego stanu, który teraz ciągnie Cię w dół. Najlepszym dowodem jest to, że już zaczynasz sobie organizować jakieś zajęcia, robisz plany, a więc gdzieś w środku Ciebie jest potrzeba, żeby ruszyć do przodu. To super! Choć warto pamiętać, że czasem są w naszym życiu takie momenty, kiedy po prostu powinniśmy pozwolić sobie na smutek i płacz. Jeśli na ten moment właśnie w tym jest Ci najbezpieczeniej, to może to też coś znaczy...
A propos fraxiparyny, to sprawdzałaś w więcej niż jednej aptece?
Ja biorę Clexane i był taki moment, że w mojej aptece koło domu ciągle mi mówili, że jej nie ma, że hurtownie sprzedają lek za granicę. A poszłam do apteki kilkaset metrów dalej i już była. Może u Ciebie będzie podobnie? -
MonaLiza wrote:Nigdy nie zapomnę dnia w którym trafiłam do szpitala na łyżeczkowanie. A wraz ze mną menelka do porodu z którymś tam dzieckiem. Weszła sobie z piwami do szpitala. Pielęgniarka spojrzała na mnie i powiedziała "ta co by chciała nie może, a ta co nie powinna ma". Taka to niesprawiedliwość na świecie no. Jedni piją, ćpają i wszystko ok. A my niektóre na lekach, zastrzykach i nic.. Czasem nachodzą mnie takie myśli, czy nie bawię się w Boga. Może on ma na mnie inny plan, może nie powinnam mieć dzieci. A za wszelką cenę, wbrew naturze i losowi próbuję to zmienić..
Ja myślę, że losowi trzeba czasem pomóc...
I uważam, ze dobrze robisz walcząc. Podobnie jak my wszystkie tutaj.