Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Evitko ja co prawda depresji nie mam ale doskonale wiem o czym mówisz. Trzymam się kochana! Wysyłam Ci moc pozytywnej energii i ogromnego przytulasa.
Jomi dobrze mówi jeśli potrzebujesz idź po pomoc. Trzymam kciuki żebyś szybko poczuła się lepiej.Michałek 04.04.2009 - Nasz skarb.
Aniołek 08.11.2016//Aniołek 08.02.2017 //2.05.2020 Aniołek
ONA: 39 lat
Hiperprolaktynemia - Bromergon
IO - Siofor 500mg
ANA 3+ - Encorton 10mg
3 cykle z Clo ❌
Zioła ojca Sroki ❌
Wiesiołek
1 cykl Aromek 1x1 ❌
2 cykl Aromek 2x1 ❓
ON: 38 lat
Okaz zdrowia
Nasienie - Normozoospermia✅
Suple: magnez z B6, kwas foliowy, vit D3 i E, astaksantyna, cynk.
Droga do sukcesu jest zawsze w budowie... -
Kaczuszka86 wrote:KOCHANE NIE UWIERZCIE!!!!! Jest zdrowa ciąża!!!! Aż nie mogę w to uwierzyć!!! W piątek było pusto,nic nie było widać a dziś szok. Maleństwo ma 1 cm i serduszko 140.
Meeega gratulacje!!!Mój pierwszy cud - kochany Michałek ❤️❤️❤️
Mój drugi cud - kochany Juluś♥️♥️♥️
Nigdy się nie poddawaj chociaż byłoby to trudne! - Kiedy śmieje się dziecko - śmieje się cały świat
❤️❤️❤️ -
Powtarzam się Evitko - martwią mnie najbardziej Twoje złe przeczucia.
A L4 do czasu wyników? Może pojechalabys do Rodziców albo siostry?
U mnie tez średnio -miesiączka nie chce przyjść a mogłaby, a niestety powodem tego nie jest ten najbardziej wyczekiwanynosz kurde jak nie zaciazylam to mogłabym mieć choć okres w nagrodę, nie?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 marca 2017, 21:54
-
Evita wrote:A ja mam depresję dziewczyny. Czuję się bardzo samotna. W całej mojej sytuacji, ogólnie w życiu. W pracy kolejne dziewczyny idą na macierzyński. Znajomi zakładają rodziny. Nie mam ochoty na nic, zmuszam się do jakichkolwiek czynności typu praca, gotowanie. Teraz od 2 godz próbuje się zabrać za przygotowanie się do pracy na jutro. Chce mi się płakać, pić alkohol i żreć słodycze. Z mężem już prawie nie rozmawiamy ze soba. Nie chce nam się. Seks to jakaś odległa galaktyka na którą się na razie nie wybieram. Czekanie na diagnozę mnie dobija. Zresztą spodziewam się złych wieści. Spadło na mnie więcej niż jestem w stanie unieść. Wymiekam...
doskonale cie rozumiem, tez od kilku dni mam dola jak... normalnie lzy mi non stop leca, nerwowa jestem i nie mam ochoty na nic.. za duzo tego jak na mnie... moze wygladam na silna dziewczyne ale niestety tak nie jest...Mój pierwszy cud - kochany Michałek ❤️❤️❤️
Mój drugi cud - kochany Juluś♥️♥️♥️
Nigdy się nie poddawaj chociaż byłoby to trudne! - Kiedy śmieje się dziecko - śmieje się cały świat
❤️❤️❤️ -
Kaczuszka86 wrote:KOCHANE NIE UWIERZCIE!!!!! Jest zdrowa ciąża!!!! Aż nie mogę w to uwierzyć!!! W piątek było pusto,nic nie było widać a dziś szok. Maleństwo ma 1 cm i serduszko 140.
kiti lubi tę wiadomość
Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności jakie panują w naszych sercach...3 aniołki.
CORCIA 06.09.17r. -
Dziewczyny nie wstydzę się ani psychoterapeuty ani psychiatry ale psychiatra zawsze mi wciska leki na depresję i pyta po co mi dzieci. Przecież można bez nich żyć. Można tylko po co? A moja psychoterapeutka jest na urlopie, współczuje mi ale niewiele może zrobić.
Ikarku siostra w Afryce, realizuje marzenia. Także muszę wytrzymać w pracy bo w kwietniu i w maju chce wziąć urlop i jak teraz zniknę to mi nie dadzą....Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 marca 2017, 22:01
Evita
4 straty
immunologia+ nieprawidłowy kariotyp
-
Magdzie łącze sie w bólu jesli chodzi o kp. Juz cieszylam sie ze jest z tym ok. Ale maly od kilku tyg wije się przy cycu, pręży szarpie sutki i ogólnie jest bardzo niespokojny co zamienia błogie karmienie w koszmarek
dzis byliśmy u poloznej laktacyjnej okazuje sie ze mam trudności z technika nadziewania młodego na cyca. Polozna pokazala jak to robic ale w domu to mi i tak nie wychodzi - młody denerwuje sie jeszcze bardziej a ja cala upocona i tez ryczec się chce
bo Kuźwa probuje a ciągle idzie nie tak - normalnie cycki opadają..
Pokarmu dobra ilość, młody przybiera...ale tak biedny niepokoi soe przy tej piersi.
Elaria mam tak samo jak Ty - moje szczęście to dostroić sie z młodym w karmieniu.
Alisa - zazdradzczam podejścia do kp - chciałabym miec właśnie takie
Kaczuszka - uff normalnie nie wierze...
Evitko...tulę mocno
-
Kaczuszka co za wiadomość,jeszcze dziś pisałam ze strasznie to dziwne ze nagle "tam" pusto ...ja pierdziele,niech ta lekarka z piątku odda ci te dwa dni wyjęte z życia!
Evitka kochana moja,teraz jest czas stagnacji bo czekasz na wyniki ale zobaczysz za chwile to wszystko nabierze tempa i da ci nowa sile,zaraz histero,zobaczysz będzie dobrze,wytrwaj jeszcze chwilkę,proszę cie -
Evita wrote:A ja mam depresję dziewczyny. Czuję się bardzo samotna. W całej mojej sytuacji, ogólnie w życiu. W pracy kolejne dziewczyny idą na macierzyński. Znajomi zakładają rodziny. Nie mam ochoty na nic, zmuszam się do jakichkolwiek czynności typu praca, gotowanie. Teraz od 2 godz próbuje się zabrać za przygotowanie się do pracy na jutro. Chce mi się płakać, pić alkohol i żreć słodycze. Z mężem już prawie nie rozmawiamy ze soba. Nie chce nam się. Seks to jakaś odległa galaktyka na którą się na razie nie wybieram. Czekanie na diagnozę mnie dobija. Zresztą spodziewam się złych wieści. Spadło na mnie więcej niż jestem w stanie unieść. Wymiekam...
Evitka domyślam się jak się czujeszmiałam podobne depresyjne przygnębienie jeszcze 3 miesiące temu. Do pracy jak zombi bo nie mogłam spać, leżałam całe wolne dnie w głowa w tv, bez chęci na zrobienie czego kolwiek, jadłam słodycze i tyłam więc i z powodu wagi też kolejna zalamka. Całkiem się zaniedbalam, sypialnia była jak laboratorium a mąż już nie miał do mnie siły a małżeństwo wisiało na włosku...
Nasze historie to ciężkie brzemię...ale po każdym upadku każde moje podniesienie dawało mi więcej siły
25.11.2013 [*] 8tc zaśniad częściowy
23.11.2014 [*] 9tc puste jajo płodowe
31.10.2015 [*] Ula 22tc niewydolność szyjki
19.11.2017 nasz największy skarb Norbert -
Kaczuszko. Gratulacje tego centymetrowego kaczatka
Malinkaaa..ty tez wymiekasz?? Jeny....ale i tak lepiej chyba niz u mnie..tez zycze ci cierpliwosci i buziaki dla mlodego ;*
Evita...mialam tak samo...pare miesiecy temu....albo i nawet pare lat temu.....ja zdecydowalam sie na leki....ale kuracja trwala krotko bo zaczrly sie starania...z tym ze ja depresja...tez z innego powodu ..rodzinne sprawy...praca....dobila ...a potem sie troszke dzwignelam...i wpadlam w jeszcze wieksze bagno niz bylam....
Bienwiem co ci doradzic...zawsze sie mowi bedzie dobrze. .ale wiem ze to dziala jak plachta na byka..
Buziaki ;* -
Aaaaa zapomnialabym !!!!!!!
Dziewczyny !
Idzie wiosna...lato....!!!
Wiec.... Na co czekacie???
KUPUJCIE NAMIOTY !!!!!Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 marca 2017, 23:10
sy__la, M@linka, Niebieskaa, annak, Ikarzyca, Genshirin, Evita, Elmo13, Mamaokruszka lubią tę wiadomość
-
Cześć Dziewusie,
Dzień dobry? Dobry wieczór? Dobranoc?
Nie wiem, co to się pisze o takiej godzinie.
Witam się w kolejnym trzygodzinnym cyklu życia, w którym dzień miesza mi się z nocą, a jawa ze snem.
Ale mam rzeczy do napisania.... Niestety muszę na raty.
Po pierwsze to chciałam powiedzieć, że wiem i nie umknęło mi, że pytałyście, co u mnie (jak się czuję po cc i jak płynie życie z Avą). Napiszę, odpowiem, obiecuję, ale tyle się tu dzieje, że nie wiadomo od czego zacząć odpisywanie. Widzę jednak, że swoimi aktualnymi doświadczeniami będę mogła wpisać się idealnie w kontekst dyskusji, którą otworzyła Magdzia.
Ale po kolei...Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 marca 2017, 05:31
M@linka, Elaria, Mamaokruszka lubią tę wiadomość
-
Magdzia,
Przede wszystkim, ja muszę napisać, że Cię kocham!
Serio! Jak czytam Twoje posty, to po prostu odpadam. Choćbym nie wiem, jaki miała nastrój, zawsze mi się gęba uśmiechnie. I nie gniewaj się na to, bo wiem, że czasem piszesz o trudnościach po Twojej stronie. Ale ja się nie uśmiecham z powodu tych trudności, tylko tego jak PRAWDZIWIE Ty o nich piszesz.
Macierzyństwo non-fiction. Wcześniej ciąża non-fiction.
Dzięki Ci za to!
W tym, albo jakimś kolejnym trzygodzinnym interwale matczynym będę pisać o tym, co u mnie, ale pokrótce zajawię już teraz: witam w klubie matek mających problem z karmieniem!
Magdzia, siedzimy w tym klubie walczących o kp / z kp / na rzecz kp / przeciwko kp / w imię kp (nieodpowiednie skreślić) RAZEM! Jest nas więcej! Jest nas większość!!
Przez ostatnie dni przeczytałam na ten temat chyba cały internet i dochodzę do wniosku, że osoby niemające problemu z karmieniem piersią (albo i w ogóle karmieniem jako całością) to mniejszość. To NAS jest większość! Tych co miętoszą cycki o 4:00 nad ranem, żeby:
(a) coś wreszcie z nich poleciało
(b) wreszcie przestało z nich lecieć
(c) dziecko się przyssało
(d) dziecko się odessało
(e) dziecko się obudziło
(f) dziecko przestało krzyczeć
(g) dziecko nie gryzło, nie szarpało się, nie pojękiwało, nie boksowało sutków
...i tak dalej, i tak dalej.
Mój wielki apel do wszystkich młodych matek jest taki, żeby nie mieć do siebie żalu. O nic.
A już zwłaszcza mam taki apel do matek na tym wątku. Bo my już dawno udowodniłyśmy, że kochamy nasze dzieci nad życie. Udowodniłyśmy jeszcze zanim one były na świecie! (to nas różni od innych mam). Więc nie musimy udowadniać nic piersią, jeśli ona akurat nie współpracuje (zgadzam się ze słowami Alisy).
Ja jestem przeciwniczką jakiegokolwiek terroru. Zwłaszcza takiego, który pogrąża i mamę, i - co za tym idzie - dziecko. Jeśli się nie da, to się nie da. Jeśli nie mogę, to nie mogę. Chcę - walczę. Ale jeśli walka ma mnie kosztować za dużo, to rezygnuję z niej.
Ja sama bardzo chcę karmić piersią. I walczę. Cały czas walczę. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie ewoluowała:
1. Najpierw z przyczyn zdrowotnych (bo zdrowiej, bo bezpieczniej, bo odporność i inne takie)
2. Potem z przyczyn metafizycznych (bo więź, bo jedność, bo ona to przedłużenie mnie i odwrotnie, bo łączność jak w czasach brzucha i inne takie)
3. A teraz, po 12 dniach macierzyństwa - walczę głównie (i teraz to ja mogę wystawić się na lincz) z przyczyn praktycznych (bo szybciej, bo wygodniej, bo więcej snu, bo można byłoby żyć!!).
I w ogóle się tego nie wstydzę.
Jest ciężko. I to bardzo.
Ale powiedziałam sobie (i tutaj Magdziu dedykuję te słowa Tobie, może u Ciebie też zadziałają) coś, czego nauczyłam się na psychoterapii. Słowa, które u mnie zawsze przynoszą ulgę.
Co NAJGORSZEGO (absolutnie, nieskończenie NAJGORSZEGO) może się stać, jeśli nie uda mi się karmić piersią?
Odpowiedź: po prostu przejdę na butelkę i mm.
Kobiec kropka. Przejdę, jak tysiące mam, które nie mogły lub nie chciały inaczej.
Nie będzie trzęsienia ziemi, końca świata, moje dziecko nie podupadnie na zdrowiu, nie będzie inne od rówieśników, nie będzie poszkodowane, porzucone, czy niekochane, ani wytykane palcami.
Po prostu będę karmić butelką.
Kiedy sobie to uświadomiłam, poczułam spokój. Bo kiedy coś sobie demonizujemy, to rośnie w naszej głowie problem, potencjalne konsekwencje, etc. A trzeba sobie zdać sprawę, że te konsekwencje na ogół są zupełnie niestraszne.
* * *
Oj, miało być krótko i bardzo wstępnie. Wyszło jak zawsze
I na dodatek bardzo ciążowo. Za co przepraszam dziewczyny starające się.
Ale nagle dotarło do mnie, że choć piszę(-emy) tutaj nagle też o kwestiach typu karmienie, to nic nie zmienia się w zakresie tytułu wątku. Zaczynamy znowu starania - taki jest nasz świat. Starania o ciążę, starania o jej utrzymanie, starania o szczęśliwy poród, a potem starania o to, by nakarmić swoje dziecko tak, aby i ono i mama byli zadowoleni.Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 marca 2017, 05:33
M@linka, Evita, sy__la, Mamaokruszka lubią tę wiadomość
-
Acha, i jeszcze:
Magdziu,
Pisałaś o dołku.
No to ja dopiszę Ci jeszcze: ja też PŁAKAŁAM.
Chyba ze 3 dni. Od niedzieli, tej co przyszła 3 dni po urodzeniu Avy.
Wyłam w domu.
I ani przez moment nie kłóciło się to z tym, co napisałam Wam o swoim porodzie i z euforią, jaka towarzyszyła i towarzyszy temu co dzieje się teraz w moim życiu.
Od razu powiedziałam sobie, że to typowy baby blues (kiedyś myślałam, że to jakaś ściema). Ten płacz i załamanie były silniejsze ode mnie. Ale ja wiedziałam, że to hormony. Czułam, że to rodzaj rozpaczy przychodzącej z zewnątrz. Mąż cały czas mi mówił, że to normalne, że spadają levele dziesiątek substancji w moim organizmie, że dokłada się zmęczenie, że MAM PRAWO sobie poryczeć, bo moim ciałem targają jakieś procesy, których nigdy wcześniej nie doświadczyło.
A ja beczałam coraz bardziej, bo mi było wstyd. Że przecież czekałam na moją córynkę tyle lat, tak o nią walczyłam, a teraz płaczę. Ale wiedziałam, że nie płaczę PRZEZ NIĄ, tylko OBOK NIEJ. Przez głupie hormony.
I Ty, kochana, też tak do tego podejdź. To jest stan, który trwa chwilę i przejdzie. Ja potraktowałam go jak chorobę i przeszedł. Bez żadnego lekarstwa. Trzeba było po prostu to przetrwać.
Napiszę jeszcze parę słów więcej o tym, co u mnie, ale najpierw....M@linka, Koteczka82, Mamaokruszka lubią tę wiadomość
-
Kaczuszko,
O jeeeennnyyyyy!!!
Ale wiadomość! Rewelacja!
Nie masz pojęcia, jak się cieszę!
To jest wiadomość... na miarę Wielkanocy! (nie chcę tu bluźnić, więc wątku nie rozwijam, ale pewnie łatwo się domyślić).
Będę nudna, ale - podobnie jak inne dziewczyny - pomyślałam już wcześniej, że coś dziwnego jest z tym Twoim feralnym badaniem i "znikającym" dzieckiem. Jakoś... za szybko się to zadziało, biorąc pod uwagę konsekwencję zdarzeń i poprzednie badanie. I miałam wtedy napisać Ci o tym, poddać w wątpliwość wynik tego badania, ale nie chciałam tworzyć sztucznych nadziei. Pomyślałam, że Ty możesz tego nie chcieć, bo czasem takie słowa są denerwujące. Poza tym, chyba brakowało mi wtedy energii, by dodawać innym sił.
Ale cieszę się, że miałam wówczas dobre przeczucia.
O rany...
Bosko.
Czarnulko,
Ale ja tu u Ciebie nie widzę żadnych powodów do braku pozytywnej energii.
Wszystko gra przecież. Na tak wczesnym etapie ciąży rzadko widać serducho. I to obojętne, czy byłby etap 5t1d czy 5t6d. Pikawka może być widoczna w poniedziałek na wizycie, ale też nie musi (!). Pamiętaj o tym! I nie będzie to znaczyło nic złego, gdyby tak się stało! Wydaje mi się, że formalnie uznaje się 8. tydzień (albo 9.?) za taki graniczny, kiedy serduszko już powinno być.
Więc głowa do góry!
Co do rozmiarów i różnic też się nie przejmuj. Taką kropuchę trudno precyzyjnie zmierzyć. Ja zawsze przywołuję tutaj mój przykład z dużo większym już dzieckiem i moje badanie USG I trymestru. Miałam dwa w jednym dniu i różnica pomiarów wynosiła, nie pamiętam dokładnie, ale jakoś ponad 0,5 cm przy dziecku mającym około 5 cm. A co dopiero jak się mierzy takie maleństwo.
Fajnie, że lekarz zaprosił Cię w poniedziałek na "poprawiny". Czekamy na wiadomości, a Ty w międzyczasie naciesz się trochę pobytem w Pl.
Yoselyn,
Z niecierpliwością będę czekać na Twoje wieści po wizycie domowej z OA.
Pomijając fakt, że bardzo kibicuję Tobie i Twojemu mężowi, to interesuje mnie cały ten proces tak czysto poznawczo. Napisz koniecznie, jak było, jak już będzie po.
A tak w ogóle to 5 kwietnia - dobra data. Miałam mieć wtedy cc planoweMiałam wtedy mieć mój wielki początek nowej drogi, tylko, że dziecię się pospieszyło na świat. No to ja oddaję ten mój wielki początek na rzecz Was. Niech ta wizyta i data dla Was okaże się wstępem do wielkiego początku.
Ruda,
Co u Ciebie?
Update'uj nas koniecznie!
Elaria,
Ojć z tym wózkiem
Gdyby mnie ktoś zapytał, obstawiłabym dokładnie odwrotnie - że części materiałowe będą naruszone, a stelaż w super formie. A tu proszę.
Udało Ci się dodzwonić do producenta?
Jestem ciekawa, jak się to potoczyło.Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 marca 2017, 05:37
czarnulka24 lubi tę wiadomość