Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Ale powiem Wam że wczoraj u Malinowskiego były tłumy kobiet..starsze,młodsze i te na wizytę i te,na szczepienia..z dziećmi,z mężami i w ciąży też było dużo
Jakaś babka rejestrując się powiedziała że dziewczynka z którą była to zasługa profesora i tak fajnie się zrobiło...a nbabka w rejestracji odpowiedziała,że prof. "ma już tyle dzieci" że nie jest w stanie zliczyć
większość kobiet tam ma przeróżne problemy:od niemożności zajścia po poronienia także naewno prof ma duże sukcesy w tych kwestiachEvita lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyinessa wrote:Witajcie
przepraszam,ze tak wtrace sie ale chciałam napisac kilka słów co u nas w szpitalu ( mam problem tutaj z netem i ogolnie z zasiegiem bo to stary szpital grube mury)
Jutro bedzie podejmowana decyzja co maja z nami zrobictzn jaki rodzaj porodu,chodzi o bezpieczenstwo synka i moje oraz gdzie bede rodzic ( chodzi lekarzom o to czy nie trzeba nas przewiezc do kliniki neonatologii i gdzie do jakiego miasta!)
Napewno musimy chociaz jeszcze kilka dni wytrzymac bo wczoraj i dzis jeszcze maja podac nam steryd - Celestone.
Gabrys ogólnie jest Malenki ale troche przybiera wg wczorajszego USG wazy ok 2080 ale na drugim USG gdzie badali przepływy dokładnie juz wazył ok 1983 !!!
Przepływy sa srednie,szyjka sie skraca czuc juz opuszek ( cokolwiek to znaczy hyhyhy)
mamy nadzieje,ze synus jeszcze kilka dni posiedzi w brzuszku aby płucka dojrzały.
Ale wg lekarzy ciaza juz jest donoszona a bezpieczniej Gabrysiowi bedzie poza brzuszkiem.
To na dzisiaj tyle
Kochane moje jestem z Wami i wspieram Was buziaki
Polecam nadal nas Waszej pamiec -
nick nieaktualnyNiebieskaa wrote:Dzieki Asia za wiadomosc. Wiesz co...jutro rano gadam z lekarka przez telefon i zapytam o to. Do tej pory szybko zachodzilam w ciaze, wiec rozumiem, ze owulacja byla i to bez problemow. Ale moze ta prolaktyna oszalala troche po poronieniach..albo od stresu... Teraz chyba tez mam owulacje, bo czuje to w ciele, testy pozytywne (chociaz wiem ze nie oznaczaja 100procentowo owulacji)... udalo mi sie umowic rozmowe na jutro, takze dowiem sie co dalej. Zapewne ta lekarka zleci mi ziola albo naturalne preparaty.
daj znać po wizycie. O której masz wizytę?
-
nick nieaktualnyCoconue wrote:Inneska trzymajcie sie. Chyba powinnas maksymalnie lezezc zeby nie przyspieszyc porodu. Mysle o Was.
A ja jestem po rozmowie z szefowa. Kazala mi isc na L4 i wiecej sie w pracy nie pokazywac. Milo z jej strony -
Niebieskaa wrote:Wlasnie tez slyszalam, ze badanie prl z obciazeniem jest przestarzala metoda. Napisze jutro, co mi powie ta lekarka:) Na razie przywiozlam z Polski pol walizki witamin, ziol i innych specyfikow. Mam wlasnie tak jak Ty skrzacie..ze zrobie wszystko, zaplace za wszystko, pojade wszedzie, zeby sie udalo. Ale nie chce przesadzic, bo jak na razie to mam dwa skrajne pomysly na mnie: jeden od dr Jerzak ktory zaklada garsc lekow kazdego dnia, a drugi pomysl od lekarki z Indii ktory zaklada kropelki, witaminki, oklady i ziola. Staram sie wyposrodkowac...biore leki od Jerzak i uzupelniam metodami tej drugiej lekarki np. biore probiotyk, pije ziolowy specyfik na ukojenie nerwow:). Ale mam przeczucie, ze zaskocze jak po prostu wreszcie wyluzuje, co mi trudno przychodzi.
Skrzacie...a Wy leczycie sie w jakiejs klinice nieplodnosci? Jak dlugo kazal Wam sie lekarz starac zanim pojdziesz np. na monitorin owulacji? Dla mnie to jest naprawde zagadka co sie dzieje, jak wlasciwie wszystko jest w porzadku. A nie masz PCO? to zostalo wykluczone?
A propos "zmasowanego ataku metod wspomagajacych"to maz mi przywiozl z Pl wszystkie skladniki do przyrzadzenia ziol O. Sroki, ale tego nie wlaczylam w swoj skomplikowany plan:)
A propos jeszcze tej prolaktyny...to ja mam cykle jak w zegarku, zawsze mialam (+/- 1 czy 2dni) a od kiedy biore glucophage to dostaje okres idealnie po 30dniach. Wydaje mi sie ze owulacja tez jest: testy pozytywne i odczuwam to w jajnikach...teraz progesteron w 21 dniu cyklu wynosi 17, wiec ok... z tego co wyczytalam to duze prawdopodobiensto ze byla wlasciwa owulacja. Moze u mnie ta prolaktyna nie robi duzej szkody... no nic..zobacze jutro co powie lekarz.
My staraliśmy się po poronieniu od czerwca 2015 do końca roku "na własną rękę" - nic z tego nie wyszło, więc poszłam do gina. Dał mi Castagnus na 3 miesiące i kazał wrócić z pozytywnym testem ciążowym. Niestety nie udało się, więc w marcu przedłużył mi kurację castagnusem na kolejne 3 miesiące, które właśnie teraz mijają. Powiedział, że jak do tego momentu się nie uda to będziemy robić stymulację cyklu, CLO itd. Z tym, że zaznaczył, że w miarę możliwości chce odwlec ten moment jak najdalej, bo widzi, że wszystko jest u mnie ok i nie chce mnie faszerować lekami...
Monitoringu całej owulacji nie miałam nigdy. Tylko widziałam raz na USG, że jest pęcherzyk dominujący, wielkością zgodny z dniem cyklu, innym razem byłam już po owulacji. Lekarz widział płyn i endometrium też miało dobrą grubość. Generalnie na USG zawsze wszystko wychodziło dobrze, zgodnie z normami, żadnych nieprawidłowości nikt nie zauważył. Może dlatego do tej pory nie zaproponowano mi monitoringu.
I teraz mam dylemat czy iść do tego lekarza na stymulację w lipcu czy szukać innych dróg. Dostałam tutaj namiary na dobrych specjalistów. Może spróbuję nakłonić kogoś na ten kompletny monitoring owu. Może skuszę się na napro. Nawet nie ze względów ideologicznych, ale po prostu dlatego, że skoro wszystko niby jest dobrze, to nie chcę brać hormonów i innych silnych leków bez potrzeby, Może faktycznie wystarczy poobserwować swój organizm i wtedy wyjdzie co jest nie tak. Może jakiś drobny szczegół, który będzie łatwo wyeliminować.
Nie wiem, Niebieska, powiem Ci, że nie mam już siły być własnym lekarzem. Jestem zmęczona wymyślaniem kolejnych cudownych sposobów na zajście w ciążę, ale tonący brzytwy się chwyta...więc szukam jakichś kolejnych suplementów, maści, żeli i innych pierdół...myślę, że one działają trochę jak placebo. Dopóki je wybieram w internecie, zamawiam, kupuję, czekam na przesyłkę to jestem pewna, że pomogą, że teraz będzie super. A potem jak zaczynam je brać, faszerować męża to ta wiara ulatuje i sobie myślę, po co ja to wszystko żrę...przecież to o kant d.py, tylko wydaję pieniądze. No i teraz jestem właśnie w takim kiepskim momencie cyklu, wczoraj trochę płakałam. Dziś już nie płaczę, ale jestem zgorzkniała i oschła dla wszystkich. Ta sinusoida uczuć mnie kiedyś wykończy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 czerwca 2016, 12:53
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Nadzieja1988! wrote:Dobrze że tak szybko masz wizytę. Przy okazji może będzie można określić dzień owulacji na podstawie usg
daj znać po wizycie. O której masz wizytę?
Nadziejko...chetnie poszlabym na wizyte w gabinecie:))))Ale juz wrocilam do Norwegii, a lekarz w Pl nie chcial mi zrobic usg, bo powiedzial, ze i tak juz jest po owulacji. Rozmowa jutro to bedzie telefoniczna konsultacja wynikow.
Powiem Wam, ze zazdroszcze Wam tego, ze raz dwa umawiacie wizyte albo wsiadacie w pociag i jestescie u lekarza, albo ze mozecie prywatnie zrobic wyniki. W No nie mozna zrobic badan prywatnie, wszystko musi byc zatwierdzone przez lekarza rodzinnego, a skoro lekarz po 2. poronieniu proponuje mi morfologie krwi to ja mu podziekowalam od razu za wspolprace...
Arletko! cos czuje, ze "Malina" Ci pomoze, jak mi nie pomoze plan, ktory mam to tez do niego sie zapisze.
Skrzacie...dobrze Cie rozumiem z ta sinusoida uczuc. Wrocilam do No a tu maz czekal z bukietem kwiatow...stara sie jak moze, zeby mnie wesprzec i dodac mi otuchy, ale prawda jest taka, ze jedynym skutecznym wsparciem bedzie dla mnie zdrowo rozwijajaca sie ciaza. Z tego co piszesz, to jeszcze nie wyprobowaliscie wszystkich metod, wiec jeszcze jest sporo pomyslow:)i wlasnie...skoro wszystko jest niby ok to rozumiem pewien sceptycyzm do tony lekow. U mnie tez niby wszystko ok oprocz tego, ze jajniki Maja troche za duzo pecherzykow i ciutke za wysokie tsh, a teraz jeszcze ta prolaktyna. Ale jak dla mnie to jest to wynajdywanie problemow tam gdzie ich nie ma. Ale moze pomoze...Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 czerwca 2016, 13:13
Arleta lubi tę wiadomość
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Skrzat,
Powiem Ci, że dla mnie psychicznie najtrudniejsze (oczywiście poza samymi stratami) były te momenty, kiedy czułam, że jestem zdana sama na siebie, że sama muszę decydować i sama muszę brać na siebie odpowiedzialność za leczenie. Tak bardzo chciałam znaleźć lekarza, który będzie mnie prowadził za rękę i powie wszystko od A do Z, co mam robić. Niestety to cud, żeby na takiego trafić. Ale, jak wiesz, mnie na tamtym początkowym etapie (problemów z ciążą) udało się go znaleźć.
Jeśli mogę Ci coś doradzić - może faktycznie powinnaś "oddać się w czyjeś ręce". Zdjąć z siebie ciężar podejmowania decyzji i kombinowania. Bo to bardzo osłabia człowieka. Ty powinnaś się skupić jedynie na 7-dniowych maratonach z mężem i ewentualnie łykaniu czegoś, co może pomóc.
Inessko,
Trzymam mocno kciuki! Myślę o Tobie o Gabrysiu! Jeszcze chwilka i będziecie razem z nim już po drugiej stronie brzuszka. Życzę Wam dużo zdrowia i siły! Czekamy na wieści, jak tylko będzie coś więcej wiadomo. -
Annak - masz rację. ja teraz włąsnie mam ten etap, że sama dźwigam ciężar decyzji jakie leczenie itd. nie mam lekarza, któremu ufam, a który miałby na mnie konkretny plan działania. wszystko po omacku...
Niebieskaa - a przypomnij jakie leki masz? pewnie gdzies pisałaś ale przy tej ilosci wpisów przeoczyłamMama Aniołka [*] 15.12.2015r.
-
Annak....pytanie czy to jest w ogole mozliwe zeby tak "oddac sie w czyjes rece", bo z tego co opisuja dziewczyny tutaj to wielokrotnie same musialy pilnowac wielu rzeczy, jak juz zaufaly i czuly, ze lekarz jest kompetentny i czujny, to nagle prawda byla inna:(((.
I to co mnie nigdy nie przestanie zadziwiac...dlaczego informacje od lekarzy nt jednej i tej samej sprawy tak bardzo sie roznia...
Twoj przyklad z infekcja i nieodpowiednim lekiem niestety nie zacheca do zaufania:(
ok...moze to moj kolejny slaby dzien i zniechecenie teraz przemawia.
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
daktylek wrote:Annak - masz rację. ja teraz włąsnie mam ten etap, że sama dźwigam ciężar decyzji jakie leczenie itd. nie mam lekarza, któremu ufam, a który miałby na mnie konkretny plan działania. wszystko po omacku...
Niebieskaa - a przypomnij jakie leki masz? pewnie gdzies pisałaś ale przy tej ilosci wpisów przeoczyłam
jest na 1 stronie watku:) biore zestaw-standard: b6,b12, d, acard, glucophage, koenzym q10, Kwas foliowy 5mg, euthyrox. Do zestawu dolaczylam kelp i jakies ziolka (zeby tsh bylo nizsze) oraz probiotyk. I jeszcze pije taka mieszanke (ale na co to...to nie mam pojecia:P): ostropest, siemie, pylek pszczeli, wiesiolek.daktylek lubi tę wiadomość
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Niebieskaa,
Wiem... Ta jak pisałam, to graniczy z cudem, trafić na kogoś takiego.
Ja miałam takiego lekarza na etapie leczenia niepłodności. Dlatego wierzę, że się da. Tylko trzeba mieć szczęście.
Większość przypadków to niestety, jak wszystkie wiemy, totalnie rozczarowanie. Ale mamy tu na naszym wątku już naprawdę sporą bazę wiedzy o lekarzach. Może warto próbować obracać się (w miarę możliwości) wśród tych osób, które sobie polecamy. Może tam trafi się na takiego cudotwórcę...
No tak... mój przykład z "(nie)infekcją" to totalna masakra. A na końcu okazało się, że to chyba jednak najzwyklejsza infekcja i najprostszy lek za 5zł zaczął już pomagać (wczoraj byłam u kolejnego lekarza). No przykre to...
Na szczęście parę świetnych nazwisk udało nam się namierzyć. To jakaś nadzieja dla nas wszystkich.Goha, Niebieskaa lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Niebieskaa wrote:jest na 1 stronie watku:) biore zestaw-standard: b6,b12, d, acard, glucophage, koenzym q10, Kwas foliowy 5mg, euthyrox. Do zestawu dolaczylam kelp i jakies ziolka (zeby tsh bylo nizsze) oraz probiotyk. I jeszcze pije taka mieszanke (ale na co to...to nie mam pojecia:P): ostropest, siemie, pylek pszczeli, wiesiolek.
Niebieskaa lubi tę wiadomość
Mama Aniołka [*] 15.12.2015r.
-
nick nieaktualnyNiebieskaa wrote:Nadziejko...chetnie poszlabym na wizyte w gabinecie:))))Ale juz wrocilam do Norwegii, a lekarz w Pl nie chcial mi zrobic usg, bo powiedzial, ze i tak juz jest po owulacji. Rozmowa jutro to bedzie telefoniczna konsultacja wynikow.
Powiem Wam, ze zazdroszcze Wam tego, ze raz dwa umawiacie wizyte albo wsiadacie w pociag i jestescie u lekarza, albo ze mozecie prywatnie zrobic wyniki. W No nie mozna zrobic badan prywatnie, wszystko musi byc zatwierdzone przez lekarza rodzinnego, a skoro lekarz po 2. poronieniu proponuje mi morfologie krwi to ja mu podziekowalam od razu za wspolprace...
Arletko! cos czuje, ze "Malina" Ci pomoze, jak mi nie pomoze plan, ktory mam to tez do niego sie zapisze.
Skrzacie...dobrze Cie rozumiem z ta sinusoida uczuc. Wrocilam do No a tu maz czekal z bukietem kwiatow...stara sie jak moze, zeby mnie wesprzec i dodac mi otuchy, ale prawda jest taka, ze jedynym skutecznym wsparciem bedzie dla mnie zdrowo rozwijajaca sie ciaza. Z tego co piszesz, to jeszcze nie wyprobowaliscie wszystkich metod, wiec jeszcze jest sporo pomyslow:)i wlasnie...skoro wszystko jest niby ok to rozumiem pewien sceptycyzm do tony lekow. U mnie tez niby wszystko ok oprocz tego, ze jajniki Maja troche za duzo pecherzykow i ciutke za wysokie tsh, a teraz jeszcze ta prolaktyna. Ale jak dla mnie to jest to wynajdywanie problemow tam gdzie ich nie ma. Ale moze pomoze...
Niebieskaa lubi tę wiadomość