Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Jacqueline, Nadzieja,
Dziękuję.
Wiecie, ta @ to jest tak straszny zawód... ale i ulga jednocześnie. Wreszcie, przynajmniej na kilka tygodni, koniec tego napięcia, oczekiwania, testowania, odganiania okresu, zaklinania rzeczywistości. Psychicznie dla mnie zawsze to jest koszmarny czas. A teraz przynajmniej wiem na czym stoję. Zawsze coś.Nadzieja1988!, M@linka, Jacqueline lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyM@linka wrote:Był obchód. Na szczęście mnie nie wypisują jeszcze. Ordynator powiedział - czekamy. Mecze sie straszliwie tym leżeniem ale tu w szpitalu czuje sie bezpieczniej - w domu to dopiero bym świrowała.
Zrobiłam sie przesadna, juz o plamieniu nic nie będę pisac, bo rano zapeszyłam (wiem to głupie;) i kurde dzis gorzej niż wczoraja do tego brzuch pobolewa wiec dostałam stresa czyt. "świra"
-
nick nieaktualnyM@linka wrote:No to wróć "witam w skończonym 7 tyg;-)" tak brzmi dla mnie logiczniej.Jak przeżyjmy ten 7 pechowy tydzień to będzie maleńki krok na przód. Teraz szczególnie wsłuchuje sie w znaki ciała bo w połowie tego tygodnia serduszko kropusia majowego zatrzymało sie. (wybaczcie powtarzam sie, lecz bardzo się denerwuje. W glowie walczę z myślami typu "bije?niebije? A może właśnie przestało"...walczę by noe oszaleć. Z rana zmowilam juz nowennę, chyba zacznę druga...moje maleństwo w rękach Boga i jego woli
-
nick nieaktualnyJa właśnie wróciłam z Biedronki i kupiłam torbę na kółkach na wyjazd. Bo mamy jedną duża a drugą małą a jeszcze w razie "W" zawsze rzeczy do szpitala na wyjazdach mam mieć ze sobą. Więc w małą spakuję do szpitala a w dużą nas bym na 7 dni nie zmieściła i jeszcze jednej brakowało jednej. Walizki mają pourywane kółka... No i na szczęście znalazłam w Biedronce ostatnią nie jest jakaś wielka ale za 65 zł może być
Czaiłam się jeszcze na zestaw 3 częściowy - 2 walizek z torbą podręczną ale kosztował dobrze ponad 200 zł więc sobie dopuściłam bo fajne ale teraz kasy na to szkoda i nie potrzebuję w tej chwili tyle.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 lipca 2016, 11:17
-
Annak to zaczynamy ten cykl razem, @ przyszła i do mnie, wczoraj wieczorem plamienie, a w nocy już się rozkręciło, zaznaczam dziś 1dc. Oby dla nas obu był szczęśliwy! Ilu dniowe masz cykle? kiedy przewidujesz owu?
Malinka Jaq trzymajcię się dzielnie i czekamy na same dobre wieści.M@linka, Jacqueline lubią tę wiadomość
Synuś, największe szczęście :*
Córcie ur. 28.02.18r.
04.2016 [*] 10tc 09,11.2016 cb
-
Asiu,
No to próbujemy razem. 4 lipca to data, którą lubię. Miałam kilka ważnych wydarzeń w swoim życiu w tym dniu. Więc może to właśnie będzie moja data ostatniej @ do powtarzania potem przez całą ciążę. Oby u nas obu tak było.
Z tymi moimi cyklami to jest różnie, prawdę mówiąc. Przez ostatnie 3 miesiące miałam dokładnie po 29 dni. Ale w obecnym cyklu @ przyszła później. Cykl miał 32 dni. Co do owu to tym bardziej trudno mi przewidzieć, ale u mnie zwykle bywała późno (16-18dc), tylko że to stare dane, z czasów kiedy cykle miałam po 33-35dc. W tym miesiącu chyba podejdę na monitoring mniej więcej w połowie, żeby wiedzieć, na czym stoję.
A jak u Ciebie? -
Karola - mama Julci i ... ? wrote:hejka u mnie dupa
dzis @ ale może i dobrze bo juz nerwy miałam zaczynamy nowe staranka
Karola,
No to jest nas już trójka, która dostała dzisiaj @.
Wygląda na to, że będziemy w grupie obsadzać połowę lipca na ostre działania. -
Od rana wysłuchuję non stop ktg, chwile po 8-mej zaczęli, już mnie to zaczyna denerwować, nie wiem w końcu czy dziś będzie to usg, niby coś mówili, że tak, ale żaden lekarz nie przychodził od obchodu.
O ucichło, z przychodni chyba odsyłali tutaj, a już skończyli dziś przyjmowaćWiadomość wyedytowana przez autora: 4 lipca 2016, 12:07
12.12.2017 - jestemIzabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
nick nieaktualnyCzasem, jak was czytam, to się zastanawiam, czy lepiej się stresować, że się nie może zajść w ciążę, czy tym, że jest się w ciąży i martwić się, czy się utrzyma.
Córka mnie co i rusz molestuje o braciszka lub siostrzyczkę. W ogóle od kiedy dowiedziała się o ciąży (w lutym) to nagle zaczęła bawić się lalkami, kiedy zawsze lalki szły w kąt po jednym dniu, a wózek zarastał kurzem. Od pół roku ciągle niańczy lalki. I nawet mi wczoraj powiedziała, że lubi lalki, odkąd dowiedziała się, że będzie siostrą. Ona ma prawie 8 lat. Mówię, że też byśmy z tatą chcieli mieć jeszcze jednego maluszka, ale to nie tylko od nas zależy.
Kurczę, ja bym chciała wiedzieć, wóz albo przewóz. Będzie dziecko, albo nie będzie. Jakbym wiedziała, że nie będzie, to bym przeżyła, bo w sumie nie staraliśmy się o drugie. Ale ta niepewność, obawa, że już za stara jestem, że więcej się nie uda, a ja będę bezsensownie tracić nerwy, czas i pieniądze... naprawdę chcę mieć pewność, że to mam sens, albo że nie ma i żyć zupełnie innymi planami i priorytetami. Nawet w pracy nie mogę wytrzymać (akurat mam urlop), bo jest coraz gorsza atmosfera, a ja się łudzę, że może od następnego miesiąca będzie ciąża i L4. Choć sama wiem, że tak nie można! Sama sobie robię krzywdę takim myśleniem. Więc jak będzie? Wóz, czy przewóz!? -
Elaria nie pisz ze jesteś za stara na ciążę! Moja teściowa jednego z synów rodziła mając 41 lat i w życiu nie myślała że to późno albo że nie da sobie rady.
Co do pracy to mam podobnie, gęsta atmosfera raz lepiej raz gorzej.mam dosyć tego stresu i huśtawki emocjonalnej.jak bym zaskoczyła to może udałoby się zresetować na jakiś czas.
25.11.2013 [*] 8tc zaśniad częściowy
23.11.2014 [*] 9tc puste jajo płodowe
31.10.2015 [*] Ula 22tc niewydolność szyjki
19.11.2017 nasz największy skarb Norbert -
Elaria,
Doskonale Cię rozumiem.
Również uważam, że nie ma nic gorszego niż stan zawieszenia i niepewności.
Zresztą do tego nawiązywałam dziś rano, pisząc o tej uldze, która (mimo rozczarowania) ogarnęła mnie po przyjściu okresu. Oczywiście to jest przykład w mniejszej, tylko jednomiesięcznej skali. Ale jednak.
Najgorsze jest to, że się ciągle nie wie. Że część życia jakoś zawsze jest zawieszona. Że nie wiadomo, w którą stronę ze sobą iść. Nie znoszę tego stanu.
Oczywiście można samej podjąć decyzję, że koniec tej niepewności i rezygnuję z marzeń. Wtedy skończy się zawieszenie. Ale czy człowiek nie będzie żałował...? Zwłaszcza jeśli, tak jak mnie, udało się dojść już tak daleko w tych poszukiwaniach odpowiedzi i diagnostyce. -
Cześć Kochane,
Malina dobrze, że zostaniesz jeszcze trochę w szpitalu, też na Twoim miejscu byłabym spokojniejsza, że opieka jest tuż obok. Dużo pozytywnego myślenia przesyłam do Ciebie:)
annak ja po wizycie u doktorajest ok, ale szczerze mówiąc jestem trochę....przestraszona czekającą mnie walką. Do tej pory to było takie ocieranie się o temat leczenia niepłodności, teraz otwarcie muszę przyznać, że coś jest ze mną faktycznie nie tak (to jest najtrudniejsze), skończyło się bagatelizowanie problemu przez tych wszystkich całych specjalistów (nie znosiłam tego, ale z drugiej strony w tle dawało mi to spokój: uff wszystko ze mną ok - po prostu nie wychodzi - taki przypadek, los) i teraz na poważnie muszę się zdiagnozować. Jestem trochę przygnieciona i psychicznie i finansowo
Chociaż wiem, że to nie wina lekarza, tylko tych popierdół sejmowych, które uważają, że niepłodność to przecież żadna choroba, więc po co refundować leczenie...PACANY. Amen.
M@linka lubi tę wiadomość
-
Annak i Elaria...podpisuje sie pod Waszymi slowami. Niepewnosc jest trudna. Dzisiaj jak wrocilam do pracy to tez pomyslalam sobie, ze moze bede niedlugo w ciazy, ktora sie utrzyma i bede mogla cieszyc sie tym czasem, nie myslac o trudach w pracy. Od razu jednak przyszla mysl, ze jak bede takie plany robic to nigdy w ciaze nie zajde.
Powiem Wam, ze te pare dni na festiwalu daly mi taka energie, ze az sama sie dziwie, co sie nagle ze mna stalo. Bronilam sie bardzo przed radoscia z muzyki i koncertow, bo wymyslilam sobie, ze wtedy bede w ciazy i skakac nie bede, wiec tak sama siebie karalam za ten brak ciazy. Pierwszego dnia nie moglam sie przelamac, wymieszalam alkohol,zeby pozbyc sie napiecia a potem tylko zgaga itd. Ale pozniej zupelnie spontanicznie (i bez alkoholu:P)pozwolilam sobie na ta radosc, energie od ludzi, usmiechy, rozmowy z obcymi osobami, do szpiku kosci doswiadczylam tego, ze jest tyle pieknych chwil, miejsc i ludzi w zyciu od ktorych moge wiele dostac! a pisze to, zeby Wam wyslac promyczek dobrej energii:) wiem, ze nastana znowu trudne chwile, ale to cudowne oderwac sie od tego tematu, poczuc przez chwile, ze tyle dobrego i magicznego mozemy przezyc:)skrzat1988, Arleta, Evita, sylvuś lubią tę wiadomość
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Annak, Karola, Asia, widzę, że tutaj za ok. 2 tygodnie będzie się działo
Trzymam za Was kciuki, działajcie dzielnie
Malinko, Jacq, dobrze, że jesteście pod szpitalną opieką, niech Wam już zrobią te USG, ja i tak wierzę, że będzie dobrze.
Elaria, żaden z tych stresów, o których piszesz nie jest dobry, ale chyba każda z nas zna je oba i ciężko ich uniknąć. I nie jesteś za stara, przestań tak myśleć.
Nadziejko, wypocznij ile możesz, zbieraj siły na kolejne miesiące.
Bombelku, jesteśmy z Tobą, jeszcze trochę się podkuruj, a już niedługo zobaczysz Gabrysię, ona też potrzebuje silnej i zdrowej mamusi.
Malika, przepraszam, rzeczywiście teraz Ty jesteś pierwsza w kolejce do rozpakowania się
Pozdrawiam resztę dziewczynM@linka lubi tę wiadomość
-
Jagna 75 wrote:Mam brokuł i chce zrobic salatke,macie jakàs sprawdzoną z brokulą w roli głownej?
nie mam przy sobie dokladnego przepisu...ale cos podobnego znalazlam w internecie...pychaaa (ze strony: nakladajciesalate.blogspot.com):
"Sałatka z brokułami, fetą i prażonymi migdałami
brokuły (np. 2 sztuki lub spora paczka mrożonych)
1 opakowanie sera typu feta,
1 opakowanie płatków migdałowych ,
2 -3 łyżki jogurtu naturalnego np. typu greckiego,
2 łyżki majonezu,
3 ząbki czosnku,
sól, pieprz do smaku
Brokuły dzielimy na różyczki i wrzucamy do delikatnie posolonej wrzącej wody na około 6-8 minut- gotujemy na chrupko. Odcedzamy i przekładamy do miseczki czekając aż wystygną. W tym czasie przygotujemy sos mieszając jogurt z majonezem i czosnkiem przeciśniętym przez praskę. Na rozgrzanej patelni (bez użycia oliwy) prażymy migdały do momentu uzyskania złotego odcienia. Ser feta delikatnie rozdrabiamy na kawałeczki lub kroimy w sporą kostkę. Kiedy brokuły wystygną dodajemy do nich fetę (trochę możemy zostawić na wierzch), delikatnie mieszamy dodając odrobinę migdałów i połowę sosu. Kiedy już wszystko ze sobą wymieszamy polewamy pozostałą częścią sosu i posypujemy pozostałą fetą i migdałami.
Była pyszna nawet drugiego dnia. "
M@linka lubi tę wiadomość
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017