Poronienie I co dalej...
-
WIADOMOŚĆ
-
U mnie po 2 tabletce też ruszyło, bolało okropnie, dostałam wszystkich możliwych działań ubocznych (wymioty, biegunka i drgawki). Ledwo wzięłam trzecią tabletkę, ledwo z toalety wstałam z pomocą położnej.
Weź sobie do szpitala najlepiej koszulkę nocną, a nie piżamę. Ułatwia sprawę przemieszczania się i w ogóle.
Co do żelu, ja nie mam problemu ze śluzem. Cały czas mam go sporo a w dni płodne mnie zalewa. Pewnie z żelem będzie powódź
Na ból brzucha i psychiczny żal zapodałam sobie dzisiaj piwko. Do tego planuję już weekend i jakoś jest lżej. Mamy imprezę firmową z pracy męża w sobotę, a w piątek wybieramy się na romantyczną kolację Płodne pewnie za 2 tygodnie najwcześniej, ale chcemy miło spędzać czas bez stresów wcześniej od czwartku idę do nowej pracy, więc też jakoś mysli odciągnę od tego wszystkiegoLaura 01.09.2019 🩷
Szymon 27.12.2023 🩵 -
Alex0806 , to dobrze , że tak sobie planujecie do przodu, trzeba myśleć pozytywnie i się dobrze nastawiać na życie. Mi też takie planowanie bardzo pomaga, mówią że trzeba szukać szczęścia e codziennych chwilach, jest to trudne ale podobno wykonalne
23.08.2018 [*] Nasza Dziewczynka (11+0 tc)
23.08.2017 [*] Nasz Chłopczyk (8+5 tc)
Dodatnie ANA
MTHFR 1298A (homozygota)
PAI-1 4G/5G
Fatalne cytokiny -
Sunshine współczuję przejść.. Przykro mi że musimy to przechodzić...
U każdej z nas jest inaczej, u mnie zaczęło się godzinkę po pierwszej dawce dwóch tabletek, bolało okropnie dostałam jakiś płyn uspokajający, kilka tabletek i kroplowke i po niej poczułam się lepiej. Ale po jakimś czasie ból znów wrócił, dostałam jakieś 4-5 kroplowek w ciągu dnia ale przeżyłam wszystkie trzy aplikacje. Ból okropny ale do wytrzymania. Najważniejsze to się nie nastawić na najgorsze. Bo później jest panika... Tak jak u mnie. Gdyby nie leki uspokajające to chyba bym tam padła.Ja zabieg i tak miałam ale podobno bardzo płytki. Tak się dowiedziałam na kontroli. Więc może jednak warto spróbować przecierpiec je. Dzieeczyna z mojego pokoju dopiero po 3 dawce zareagowała silnym krwawieniem... I też poszła decyzja o zabiegu.
Także spokojnie, nie denerwuj się Dasz radę! Trzymamy za Ciebie tu kciuki! -
A ja tydzień temu miałam zabieg, to był 11 tydzień , a dziś zawazylam bialawą wydzielinę z obu piersi
23.08.2018 [*] Nasza Dziewczynka (11+0 tc)
23.08.2017 [*] Nasz Chłopczyk (8+5 tc)
Dodatnie ANA
MTHFR 1298A (homozygota)
PAI-1 4G/5G
Fatalne cytokiny -
dla mnie też zabieg był wybawieniem. Wiem, ze zabieg to ostatecznośc, bo moga wystaic póxniej komplikacje, typu zrosty, bo dla szyjki jest lepiej, zeby sama sie otworzyła, niż ma to lekarz robic mechanicznie, ale myślę, ze te komplikacje wystęopuja na tyle rzadko, że nie stanowi to az takiego problemu. Dla mnie zabieg jest psychicznie o niebo leoszy. Po tabletce cały czas czekasz, az się zacznie. Tak naprawde nie wiesz czego się spodziewać. Wiesz, ze masz w sobie martwe dziecko i nei wiesz jak to będzie wyglądało, jak długo będzie trwało, a potem krew, ból i to trwa i czekasz az się skończy. TZn tak to sobie wyobrażam. W momencie zabiegu, usypiaja Cię, a kiedy się budzisz jest już po wszystkim, bez całej tej traumy, krwi, przeciągania w czasie. JA jestem bardzo zadowolona, ze zdecydowano się na zabieg, a nie na podanie kolejnej porcji lekówWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Ja w sumie przeżyłam 2w1, a nawet 3w1.
W piątek w południe (po porannym plamieniu) dowiedziałam się, że serduszko nie bije i dostałam skierowanie na szpital. Postanowiłam poczekać i skonsultować się z innym lekarzem w poniedziałek, przy okazji dając sobie czas na zorientowanie się w procedurach szpitalnych.
Od porannego plamienia później nie było już żadnej krwi. Wieczorem przyszedł ból. Na początku lekki, myślałam że po tym wszystkim, całej rozpaczy, wylanych łzach itd. Myślałam, że jak położę się i zasnę to minie. Nie minęło. Ból nasilał się coraz bardziej. Teoretycznie wiedziałam, że się zaczyna, ale nie było krwi. W końcu mąż nie mogąc na mnie już patrzeć jak się męczę wywiózł mnie do szpitala. Wylądowałam tam ok 1 w nocy, z wielkim burczeniem dyżurującego lekarza. Na miejscu już wymiotowałam z bólu. Dostałam no-spę i skurcze się uspokoiły. Mogłam zasnąć. Rano, gdzieś o 7 podali mi 2 tabletki Cytotek. Kompletnie nic się nie działo, nic nie bolało, zero skurczy. Mój mąż przyjechał około 9:30. Jak wstałam żeby się przywitać, chlusnęła krew (a 5 minut wcześniej byłam w WC i było czysto). Cóż z tego, że miałam założoną podpaskę, wszystko przeleciało, krew poszła po nogach, zalałam podłogę.
Pielęgniarka posłała mnie do łazienki żebym się ogarnęła. Jedna tabletka wypłynęła razem z krwią. Bałam się, że poronię do WC, ale w krwi nie było żadnych skrzepów, raczej żywa czerwona krew.
Trochę to trwało zanim się umyłam. Zawołali mnie na obchód, akurat kończył się na mojej sali, więc lekarz wziął mnie zaraz na zabiegówkę. W ciągu tych 3-4 minut od wyjścia z łazienki podpaska znowu zaczęła przeciekać. Na fotelu dwie pielęgniarki na zmianę mnie wycierały. Lekarz miał problem ze zbadaniem mnie. Nic nie powiedzieli, ale widziałam ich miny. Telefon do anestozjologa, że ma przyjść jak najszybciej będzie umiał. Puścili mnie z powrotem na sale, tym razem z dwoma podpaskami połogowymi jedna na drugiej.
Nie zdążyłam dobrze usiąść, a już anestozjolog był. Wróciłam do zabiegówki - podpaski już przecieknięte. A potem już poszło.
Obudziłam się już w sali troszkę po 10. Całość akcji, od krwawienia do końca zabiegu trwała pół godziny.
A więc przeżyłam zarówno ból skurczy, krwawienie i zabieg. Wszystko za jednym razem. I mam nadzieję, że tyle starczy...
W tym wszystkim cieszę się, że mój mąż był wtedy ze mną.Magdalena Wiktoria 07.03.2019r.
Aniołek Marta [*] 06.01.2018 r. -
W pierwszaj ciazy mialam odrazu zabieg bez tabletek, w drugiej najpierw tabletki, odeszly mi wody i dopiero zabieg, w trzeciej byly tylko tabletki. Fizycznie i psychicznie najgorzej znoslam poronienie na samych tabletkach, to byl horror ale nie nede pisac szczegolow, opieka tez zawalila sprawe ale lekarze uznali ze jesli da sie bez zabiegu to lepiej bez bo trzy zabiego na szyjce w tak krotkim czasie to kiepsko rokuje. Teraz musze co dwa tygodnie jezdzic na sprawdzanie szyjki wlasnie ze wzgledu na trzy poronienia.
-
Współczuję wam dziewczyny ze teraz przez to przechodzicie, ja nadal boje sie o ciaze ale z każdym dniem jak czuje Mala jest lepiej. Musicie byc dzielne bo przed każda z nas sa jeszcze piekne chwile, po tych cierpieniach docienia sie je jeszcze bardziej.
-
Dziewczyny a propo poronień z grupy marcowek.. Tak mi się przypomniało.
Mój ginekolog prowadzący jeszcze przed zabiegiem powiedział mi coś takiego: Statystycznie wśród ciąż poczętych w miesiącach marzec/kwiecień jest najwięcej poronień w porównaniu do ciąż poczętych w innych miesiącach roku.
Nie wiem z czego to wynika, ale podobno są jakieś badania które to potwierdzają.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 września 2018, 16:17
-
nick nieaktualny
-
U mnie było poczęcie w kwietniu... Mieliśmy prezent na rocznicę ślubu. Oby na kolejną już był brzuszek. Jakbym teraz zaszła to termin na czerwiec. W tym roku w czerwcu straciliśmy naszego malucha. Byłoby cudownie poprawić wspomnienia o tym miesiącu tym bardziej, że 8 czerwca mam urodziny
My w tym miesiącu fundujemy sobie randki, imprezy i miłe wrażenia w sobotę zaliczyliśmy wesele, dzisiaj kino, od czwartku zaczynam nową pracę, a w sobotę mamy imprezę z pracy męża I jeszcze w piątek planujemy romantyczną kolację i obalenie butelki wina I jakoś to mnie trzyma, żeby nie myśleć, że to ostatni miesiąc starań przed przerwą. Chyba, że się udaLaura 01.09.2019 🩷
Szymon 27.12.2023 🩵 -
U mnie poczęcie było luty/marzec więc może coś w tym jest.
Alex mam nadzieję że Ci się uda! A teraz korzystacie póki możecie Może ten cykl będzie naszym szczęśliwym. Chociaż u mnie jakaś taka spina się zrobiła... Ciągle siedzę w kalendarzu i obmyslam gdzie co i jak będzie najlepiej.... Także świetne macie podejście -
sunshine03 wrote:Violet flower tylko, że to poród miał być w marcu, a nie poczęcie w naszym przypadku.
-
Alex, Lubieswieczki no ja mam nadzieję że wszystkim nam się uda w tym cyklu!
Ja tak sobie dziś pomyślałam, że jak do grudnia ciąży nie będzie, to psychicznie będzie mi bardzo ciężko... 21 grudnia miało się urodzić nasze dziecko. ...
Więc chciałabym chociaż już do tego czasu wiedzieć że jestem w ciąży.
Alex podejście masz super! Ja już też mimo wszystko staram się luzować, bo wiem, że presja nam nie pomoże.
Lubieswieczki mimo wszystko też czasem jeszcze zaglądam do kalendarza, ale staram się nie popadać w paranoję. Za dużo już historii usłyszałam i przeczytałam, że jak się wskoczyło na luz to się udało. Aczkolwiek moje obydwie dotychczasowe ciąze były jak dotąd z obliczeń i celowania w dni płodne. Więc nie wiem jakie podejście lepsze.
-
Violet ja tak samo będę miała w styczniu. Termin miałam na 1 stycznia i już planowaliśmy święta u nas a nie rodziców, bo co jak się zacznie szybciej... do tej pory chciałabym być już w bezpiecznej ciąży. O niczym innym nie marzę. W pracy dam radę mimo nowych wyzwań, z mężem nam się dobrze układa, pieniądze odłożone są i chcemy kupić dom albo mieszkanie w miejscowości rodzinnej. Tylko dziecka nam brakuje.Laura 01.09.2019 🩷
Szymon 27.12.2023 🩵 -
Sisi i ja w sierpniu miałyśmy zobaczyć nasze maleństwa. Tymczasem ja pożegnałam je w styczniu,a ona swoje w lutym. Nie wiem jak Sisi,ale ja 18.08-w terminie planowanego porodu Bogusi,miałam strasznego doła. Mimo iż pod moim sersem bijš dwa inne serduszka. Teraz znowu czekamy na nasze maleństwa. Co prawda obie many trrmin na luty,ale ja na pewno do lutego nie dotrwam,zatem prawdopodobne hest,że w rocznicę naszych strat będziemy szczęśliwie tulić nasze maleństwa. Czego i Wam z całego serca życzęWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
alex0806 wrote:Violet ja tak samo będę miała w styczniu. Termin miałam na 1 stycznia i już planowaliśmy święta u nas a nie rodziców, bo co jak się zacznie szybciej... do tej pory chciałabym być już w bezpiecznej ciąży. O niczym innym nie marzę. W pracy dam radę mimo nowych wyzwań, z mężem nam się dobrze układa, pieniądze odłożone są i chcemy kupić dom albo mieszkanie w miejscowości rodzinnej. Tylko dziecka nam brakuje.
U nas to samo. Właśnie kończymy wykańczanie naszego mieszkania. Do końca października pewnie się do niego wprowadzimy. Z pracą i kasą też dobrze. Ja co prawda mam synka, ale strasznie mi przykro kiedy co chwila dopytuje o braciszka /siostrzyczkę bo nie chce już być sam. Wiadomo, że prośby dziecka nie są dla nas główną motywacją, ale, tym bardziej jest trudno. -
Witajcie Dziewczyny,
bardzo przykro mi, że kolejne do nas dołączają Trzymajcie się, Kochane, na pewno doczekacie swojego szczęścia, choć wiem, jak bardzo jest Wam teraz ciężko. Z serca Wam kibicuję.
Ja byłam bardzo niecierpliwa i starałam się od razu po poronieniu (w moim przypadku luz i starania wykluczały się, dzialaliśmy codziennie), poroniłam w 9 tc, ciąża zatrzymała się na 6tc. Samoistnie, w domu, totalny hardkor, ale za wszelką cenę chciałam uniknąć łyżeczkowania. Poroniłam w połowie stycznia, w marcu zaszłam w kolejną ciążę. Miałam termin na sierpień, ale przyznam, że chyba to wyparłam... Na pewno było mi łatwiej, bo jestem w kolejnej ciąży...
Odzywam się po dłuższej przerwie, ciężko mi ostatnio pisać, bo mam zepsuty laptop, a z telefonu pisać za bardzo nie lubię. Sporo też wyjeżdżałam i nie miałam głowy do forum.
Co do poronień dzieci poczętych w określonych miesiącach, nie jestem lekarzem, może dlatego trudno mi w to uwierzyć. Nie umiem sobie np wytłumaczyć, na czym by to miało polegać - że np w marcu czy kwietniu komórka jajowa gorzej się łączy z plemnikiem i powstają wady? Nie wiem, może faktycznie tak jest, ale jakoś ciężko mi to przyjąć. Ja mam pierworodnego poczętego na przełomie lutego i marca, a teraz kolejne dziecko z marca. Wierzę, że będzie dobrze.
U mnie ok, fizycznie czuję się nadal, jakbym była w I trymestrze z tą różnicą, że brzuszek jest widoczny i czuję ruchy. Nadal mam wymioty i ogólnie nie jestem w formie, ale to wszystko to nic.
Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła być bardziej na bieżąco. Ściskam Was mocno.
❤️2013
❤️2015
❤️2018
❤️2020