Poronienie I co dalej...
-
WIADOMOŚĆ
-
To dobrze że bierzesz acard ja biorę 150 i 0.4 heparyny ale mam Pai homo, leiden hetero i MTHFR homo. Do tego od wczoraj encorton ale to na immunologię.
Lubięswieczki mdłości to dobry objaw ja wcześniej nie miałam, teraz się zaczynają Ale nie wymiotowalam jeszcze.Laura 01.09.2019 🩷
Szymon 27.12.2023 🩵 -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
ok zapytam lek jak pójdę po jedbym dovrym okresie. chce zrobić lh i fsh oraz profesteron prolaktyne.
robię zestawy tych hormonów raz na 2-3 lata i zawsze wychodzimy super. jesienią robilam twz tarczyce tez norma.ono (*) - 05.2011
ono (*) - 01.2019 -
SiSi111 wrote:Oj Bidulo... zapisalas sie juz na zanieg, czujesz ze cos sie zaczyna czy cisza?
Teraz to żadne pocieszamie nie ukoi bolu ale musicie nas obserwowac i wierzyc ze dla każdego kiedys zaswieci słońce. A te wszytkie cierpienia tez nas ksztaltuja i kiedys za dlugi czas znadxircie w nich sens. ANIOLKI beda czuwać -
anka1981 wrote:biedaczko. wspolczuje bardzo. biegnij na szpital aby czasem nie zaczely się jakies powiklania .
ściskam Cię w zalu. czasem trzrba wierzyć ze wszystko ma swój czas i miejscem ja to przeżywam od 2 tyg. w tym czasie widziałam tylko się z moim i z dziećmi. nie chcialam widywac sie ze swiatem. mialam zal o wszystkim do wszystkich. nawet mojemu się oberwalo. no i bylam tu na forum. czasami anonimowo człowiek moze więcej niz osobiście. -
Anka, Irwine- bardzo mi przykro, wiem ze żadne słowa pocieszenia tutaj nie pomogą ale musicie być teraz silne! A poroniłam w kwietniu (poronienie zatrzymane- tabletki +zabieg), za zgoda ginekologa odrazu rozpoczęliśmy starania i aktualnie 34 tydzień. Niecierpliwaona- super ze jesteście już w domu! Dziewczyny na początku ciąży- ja tez miałam kłucia, bolały mnie plecy, podbrzusze, wymiotowałam, nie wymitowalam i wszędzie doszukiwałam się kłopotów, niestety takie juz pewnie będziemy, po naszych przejściach, zagryzcie zeby i głowa do góry, tyle z nas trzyma kciuki ze musi być tylko dobrze!
-
Irvine90 wrote:Cisza, nic się nie zaczyna próbowałam dzisiaj w 2 szpitalach, ale one zwyczajnie nie funkcjonują w weekend. Nie dość, że przeżywam horror, to jeszcze muszę się prosić o zabieg... Nic nie załatwiłam. Muszę czekać do poniedziałku...
-
Lubieswieczki, już w domu, kolejny pobyt mam wyznaczony na za 2 tygodnie wiec teraz przedemna intensywny czas aby dokończyć zakupy i popakowac torby (chociaż po cichu liczę ze i za te 2 tygodnie mnie jeszcze wypuszcza ale przygotowana będę musiała być).
-
Irvine90 wrote:Cisza, nic się nie zaczyna próbowałam dzisiaj w 2 szpitalach, ale one zwyczajnie nie funkcjonują w weekend. Nie dość, że przeżywam horror, to jeszcze muszę się prosić o zabieg... Nic nie załatwiłam. Muszę czekać do poniedziałku...
nue wiem co poradzic. tule mocno ibede oczekiwac wieści w ponono (*) - 05.2011
ono (*) - 01.2019 -
Irwin ja sie dowiedzialam ze serduszko mojego malenstwa zatrzymalo sie na 8tyg w 13tyg, zapisalam sie na zabieg i czekalam ok tyg. Jak pojechalam to i tak sie migali z przyjeciem ze miejsc nie ma, bylo dużo zalieszamia itd, boziu ile ja nerwow wtedy zjadłam. Nie dosc ze poronienie to jeszcze szukanie miesca w szpitalu:(
Kropka zbietaj sily w domu:)
Niecierpliwaona pewnie masz wesolo w domu:)
Ja tez robilam.badania na testdna.
Co do klucia w brzuchu na poczatku ciazy to jak najbardziej tez mialam. -
Dzięki dziewczyny, jesteście kochane. Postanowiłam poczekać do tego poniedziałku i wtedy walczyć o przyjęcie w szpitalu i już. To i tak jest trauma, horror i najgorsze dni mojego życia, więc nie wyobrażam sobie jeszcze teraz czekać nie wiadomo ile. Wiadomo, że krwawienie może nie pojawić się jeszcze nawet przez kilka tygodni, a oni każą czekać... najwyżej faktycznie będę symulować bóle
-
Sisi w sumie to nie ma za dużo co pisać, w sensie mamy codzienną rutynę, nie dzieje się wiele ekscytujących rzeczy. Z ciekawostek to powiem Wam, że mój mały na przełomie 5/6 miesiąc odrzucił MM (nie miałam pokarmu swojego, więc musiałam MM dawać) i aktualnie wypija jedną, niewielką butelkę dziennie, co spowodowało konieczność pełnego rozszerzenia diety i całe dnie stoję przy garach, więc wesoło mamy. Na szczęście maluch wszystko zjada i nie muszę się męczyć z karmieniem, za co bardzo jestem wdzięczna, bo wiem jak ciężko bywa z niejdkami.
Irvine bardzo Ci współczuję, sama też przez to przechodziłam, też pierwsza ciąża i poronienie, no myślałam, że pęknie mi serce. Na wolne łóżko w szpitalu również musiałam czekać i to dwa razy, bo u mnie tabletki nie zadziałały i skończyło się zabiegiem. Kolejna ciąża jednak zakończyła się szczęśliwie i mam syna, czego również i Tobie życzę. Jedno poronienie nic nie przekreśla, choć wiem, że mocno siada na psychikę.