Poronienie I co dalej...
-
WIADOMOŚĆ
-
Jesli nastawilas sie na pochowek to odbierz, i nie doszukuj sie czy tam jest czy nie bo jego czesc napewno tam jest i robisz co mozesz zeby sie z nim pozegnac a na pewne rzeczy nie mamy wplywu i juz sie niedowiemy. Jesli go odbierzesz to bedziesz spokojna ze zrobilas tyle ile moglas jesli nie to zawsze bedziesz myslala ze może tam byl. Jezli pierwsza twoja mysl byla ze odbieracie to zrelizuj ten plan i bedziesz spokojniesza. Moje maleństwo mialo tez 2cm i to byl juz maly czlowieczek z glowka i raczkami trzymakam go na dloni i teraz wiem ze byl.
Leira, Martula78, NiecierpliwaOna lubią tę wiadomość
-
SiSi111 wrote:Jesli nastawilas sie na pochowek to odbierz, i nie doszukuj sie czy tam jest czy nie bo jego czesc napewno tam jest i robisz co mozesz zeby sie z nim pozegnac a na pewne rzeczy nie mamy wplywu i juz sie niedowiemy. Jesli go odbierzesz to bedziesz spokojna ze zrobilas tyle ile moglas jesli nie to zawsze bedziesz myslala ze może tam byl. Jezli pierwsza twoja mysl byla ze odbieracie to zrelizuj ten plan i bedziesz spokojniesza. Moje maleństwo mialo tez 2cm i to byl juz maly czlowieczek z glowka i raczkami trzymakam go na dloni i teraz wiem ze byl.
TAK racja. calkowicie się zgadzam. Nie ma co drążyć.
a u mnie hmmm...
pierwsza wiadomość- zrobiłam już badania wszystkie:
tsh 1,32
prolaktyna 10,42
Dobra wieść to taka, ze toxo idzie w zapomnienie bo przeciwciała w klasie Igm sa już bardzo niskie (niejednoznaczne). prawie na minusie. to znaczy, że infekcja już nie zagraża
Natomiast żeby skonfrontowac, czy mogę się już starać. byłam u lekarki, bardzo znanej i majacej świetne opinie. pracuje w Rudzie Slaskiej. powiedziała mi, że wszystko gra." macica nie pamięta," że było poronienie, a lekarze juz dawno odeszli od słynnych "standardowych 3 miesięcy po poronieniu".
Niestety usłyszalam doslowniie : że pomimo, że jestem zadbana i świetnie wyglądam, fizycznie w formie, jajniki eleganckie, macica piękna to mam się liczyc z kolejnym poronieniem, bo po 35 roku życia tak już jest. tyle.
2006 Kubuś
Aniołek [*] 14.01.18 -9tc2
Ola [*] 27.06.2018 - 14 tc -
Martula78 wrote:TAK racja. calkowicie się zgadzam. Nie ma co drążyć.
a u mnie hmmm...
pierwsza wiadomość- zrobiłam już badania wszystkie:
tsh 1,32
prolaktyna 10,42
Dobra wieść to taka, ze toxo idzie w zapomnienie bo przeciwciała w klasie Igm sa już bardzo niskie (niejednoznaczne). prawie na minusie. to znaczy, że infekcja już nie zagraża
Natomiast żeby skonfrontowac, czy mogę się już starać. byłam u lekarki, bardzo znanej i majacej świetne opinie. pracuje w Rudzie Slaskiej. powiedziała mi, że wszystko gra." macica nie pamięta," że było poronienie, a lekarze juz dawno odeszli od słynnych "standardowych 3 miesięcy po poronieniu".
Niestety usłyszalam doslowniie : że pomimo, że jestem zadbana i świetnie wyglądam, fizycznie w formie, jajniki eleganckie, macica piękna to mam się liczyc z kolejnym poronieniem, bo po 35 roku życia tak już jest. tyle.
Pierdolenie za przeproszeniem. Ty już odbębniłaś swoją statystykę! Teraz będzie już dobrze Kiedy wracasz do starań?NiecierpliwaOna lubi tę wiadomość
-
Zgadzam się w 100% z SiSi
Martula[\b] dobrze,że dobrze a co do wieku,to moim zdabiem statystyki już wypełniłyśmy i wystarczyMartula78 lubi tę wiadomość
Wojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Martula78 wrote:Powiem Wam, że złapałam strasznego doła. chyba to depresja. nic mnie już nie cieszy. Myslę, ze mi się już nie uda. bo niby dlaczego mialoby się udac?
A dlaczego miałoby się nie udać? Zwłaszcza, że już raz urodziłaś! Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują więc, że masz pełne predyspozycje, żeby urodzić jeszcze raz, albo dwa czy trzySiSi111, Martula78, NiecierpliwaOna lubią tę wiadomość
-
dasz radę Martula78, i wszystkie tu damy rade bo silne jesteśmy a dowodem na to jest to ze jesteśmy na forum, szukamy przyczyn, wspieramy się i nie siedzimy z założonymi rękami i co najważniejsze nasze marzenia nie umarły wraz z naszymi dziećmi i niepowodzeniami. ja też mam różne fazy od walecznej i pozytywnie nastawionej po ta cholerną depresje. jestem tak zmienna ze aż siebie nie poznaje ale chyba to normalne bo NiecierpliwaOna już o tym pisała niedawno:) ja sobie powtarzam ze nie można się poddawać bo jak już same wiemy najlepiej życie jest tak kruche ze trzeba wycisnąć z niego tyle ile się da, doceniać to co mamy i żyć tak aby niczego nie żałować jeśli dane będzie mi urodzić dziecko bedę NAJSZCZĘŚLIWSZA jeśli nie to musze pamietać o meżu, rodzinie, dzieciach w niebie i być porostu szcześliwą.
Przepreszam Was za referat ale jak to napisze to bardziej w to wierzę i sie do tego stosuje, ale fakt bywa różnie...Martula78, Leira, NiecierpliwaOna lubią tę wiadomość
-
Pani ginusia powiedziała, że nie widać śladu po zabiegu. Szyjka zamknięta, ścianki macicy wygładzone, endometrium 7 mm, co na 10 dc jest dobrze, tzn tak powiedziała. Mam brać kwas foliowy i działać Zatem od jutra zaczynamy Boje się jak cholera, że nie zafasolkujemy, że zafasolkujemy i znowu stracimy maleństwo, ale nie zamierzam się poddawać Będzie dobrze. Musi być
Martula, nie ma powodu dla którego miałoby nam sie nie udać. Przegoniłaś już toxo., przebadałaś się, będzie dobrze. Zajączek Wielkanocny przyniesie nam prezent pod choinkę, tak jak już wcześniej pisałam
A Leira za chwilkę się szczęśliwie rozwiąże i będzie nam kibicować w akompaniamencie Małego CyckożercySiSi111 lubi tę wiadomość
Wojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Nie poddawajcie się dziewczyny. W końcu się uda. Ja po swoim poronieniu obejrzałam na YT chyba milion filmów dziewczyn, które poroniły, z czego jedna miała milion chorób i mutacji genetycznych co sumarycznie dało jej 17% szans na donoszenie ciąży i urodzenie zdrowego dziecka i.. udało się! Fakt, że zajęło to trochę czasu, było kilka poronień, ale udało się. Ten film dał mi największą nadzieję - że się w końcu uda, ale trzeba próbować i próbować póki wiek nam na to pozwala.
SiSi111 lubi tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny. Załatwiłam wszystko w domu pogrzebowym. Właśnie wróciłam do domu. Kremacja jutro, pogrzeb (bez ceremonii) w piątek o 10:30. Tak jak pisałam Wam wcześniej maluszek będzie pochowany w ogrodzie pamięci dzieci martwo urodzonych. Będzie na wspólnym kamieniu jego tabliczka upamiętniająca. Tylko my weźmiemy udział w pochówku i to będzie takie zakończenie dla nas.
-
serena1989 wrote:Cześć dziewczyny. Załatwiłam wszystko w domu pogrzebowym. Właśnie wróciłam do domu. Kremacja jutro, pogrzeb (bez ceremonii) w piątek o 10:30. Tak jak pisałam Wam wcześniej maluszek będzie pochowany w ogrodzie pamięci dzieci martwo urodzonych. Będzie na wspólnym kamieniu jego tabliczka upamiętniająca. Tylko my weźmiemy udział w pochówku i to będzie takie zakończenie dla nas.
Podziwiam Was za te pochówki i życzę dużo siły tego dnia -
U nas firma pogrzebowa nazywa to Pokropkiem. Wszystko trwało ok 10-15 min. Ksiądz pomodlił się nad grobkiem. Byłam tylko ja i mój mąż. Ksiądz powiedział nam wtedy, że te modlitwy "pogrzebowe" dzieci nienarodzonych są inne, i że kościół uznaje świętość tych dzieci, mimo że nie były ochrzczone, ale nie zgrzeszyły, zatem możemy się modlić nie za dziecko, ale do tego dzieckaWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Dawno mnie u Was nie było dziewczyny
Dużo się u mnie działo
Serena podziwam Cię naprawdę. Jesteś bardzo silna :* :*
Leira co tam u Ciebie? Dobrze się czujesz?
Ja byłam w poniedziałek u swojej gin która olała mnie totalnie. Jak powiedziałam że wyszła mi jedna mutacja to nawet nie zapytała jaka.. Ale szczęśliwym trafem dodzwoniłam się wczoraj do MedART w Pzn do dr Kubiaczyk-Paluch i akurat ktoś odwołał wizytę więc pojechałam jeszcze tego samego dnia.
Jestem tak optymistycznie nastawiona, pocieszona, uspokojona i nie wiem co jeszcze powiedzieć. Wspaniała, życzliwa kobieta. Pierwszy raz byłam u lekarza który zadawał mi pytania a nie ja jemu! Poczułam się naprawdę zaopiekowana i niezlekceważona ze względu na mój wiek, jedną mutację i "tylko" jedno poronienie.
Dałam jej wszystkie wyniki i mówię że wyszla mi tylko jedna mutacja. A ona mówi: no jedna ale jaka..
Obszernie mi o niej opowiedziała. Powiedziała również że wyniki kwasu foliwoego i b12 mogą wyjść dobrze nawet z braniem syntetyków ale w związku z mutacją, "w środku" i tak może się dziać źle pomimo dobrych wyników. Dlatego mam przyjmować metyle: 5-P-5 25mg raz w tygodniu, folian 0,4mg raz dziennie, metylokobalamina 1000ug dziennie i do tego wit D 4000j dziennie oraz koniecznie acard 75mg!
Po pozytywnym teście clexane 40mg i duphaston.
Zrobiła mi również wymazy na chlamydia, mycoplasma i ureaplasma. Czekam za wynikami. Jeśli coś wyjdzie źle, mamy wstrzymać się ze staraniami. Mam nadzieję że wszystko wyjdzie okej.
Tłumaczyła że ta przy tej mutacji czesto są problemy z niedokrwieniem płodu dlatego tak ważne jest branie leków przeciwzakrzepowych. I to najprawdopodobniej było przyczyną u mnie i nie donosilabym żadnej zdrowej ciąży bez tych leków. Dodatkowo powiedziała że moje komórki jajowe od początku mogą być już uszkodzone.
Straciłam znowu 500zł ale uważam że było warto. Przede wszystkim dowiedzieć się czegoś od specjalisty po to by się uspokoić i tak nie martwić oraz nie brać leków po omacku.
Opowiedziałam jej też o mojej ginekolog że to zlekceważyła i że mówiła mi o grypach i żeby się nie starać. Usłyszalam że nieważna pora roku.. jak ma być to będzie.
No i jeśli nie wyjdzie nam nic po pół roku starań to mamy przyjść by szukać przyczyny.
A i wiem pierwszy raz w życiu z którego jajnika była owu - lewy (ze strukturą ciałka żółtego) i ile wynosi moje endometrium! 13,2mm
Teraz mam nadzieję że będzie tylko lepiej..
Foliany już zamówione. Wybrałam aliness metylokobalamina i 5-P-5 ze Swanson. Nie wiem tylko o zrobić z wit. D. Trochę dużo te 4000j ale może tak musi być.
Za Was wszystkie dziewczyny trzymam mocne kciuki! :* -
U mnie powoli do przodu, czekam teraz na szkołę rodzenia (zaczynam 20 marca) i USG III trymestru (koniec marca), już nie mogę się doczekać, głupio to zabrzmi, ale ja ciągle nie wierzę, że jestem w ciąży, a urodzenie dziecka w dalszym ciągu wydaje mi się abstrakcyjne.
Bondzik bardzo się cieszę, że trafiłaś w końcu na specjalistę! Przy takiej opiece musi się udać Zawsze uważałam, że specjalista to taka osoba, która jak odpowie na Twoje pytanie to sprawi, że zrozumiesz o co chodzi. Bo większość lekarzy gada i nic z tego nie wynika, nie ma w tym logiki, Ty od lekarza wychodzi i uświadamiasz sobie, że nic nie wiesz. Jak ktoś jest dobry w tym co robi, rozumie pewne procesy, to umie to przekazać człowiekowi o mniejszej wiedzy i to jest świetny lekarz! Szkoda tylko, że za dobrze wykonaną pracę trzeba człowiekowi płacić dodatkowo, pomimo że płacimy składki NFZ
Rozumiem, że jak wszystkie badania wyjdą OK, to zaczynasz starania? -
Dziewczyny, ratunku, pomocy
Wczoraj u ginusi wszystko było ok, ale dzisiaj zaczyna mnie coś tam swędzieć i piec co mogę kupić bez recepty, co nie zaszkodzi w staraniach?Wojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
NiecierpliwaOna wrote:Dziewczyny, ratunku, pomocy
Wczoraj u ginusi wszystko było ok, ale dzisiaj zaczyna mnie coś tam swędzieć i piec co mogę kupić bez recepty, co nie zaszkodzi w staraniach?
Możesz kupić wiele leków - globulek bez recepty, aczkolwiek mogą nie być skuteczne. Jeśli swędzi i piecze to można podejrzewać grzyba, sprawdź sobie jeszcze śluz - jeśli jest biały i w konsystencji przypomina twaróg to z dużym prawdopodobieństwem grzyb. Najlepiej jakbyś poszła jeszcze raz do gina, biorąc pod uwagę, że niedawno miałaś zabieg.
Na przyszłość kup sobie Lactovaginal - glubulki z kwasem mlekowym - probiotyk - dopochwowe i po każdej wizycie u gina, kiedy masz badanie zakładaj sobie globulke - infekcja mogła się wziąć właśnie z tego (bazując na tym co napisałaś). Tak samo jakbyś miała wybrać się na basen czy w jakieś miejsce o zwiększonej podatności zakażenia
Doraźnie możesz kupić sobie olejek z drzewa herbacianego (kilka zł kosztuje w aptece) i dawać kilka kropel na bieliznę, ale nie ryzykowałabym stosowania przypadkowych globulek na własną rękę kiedy starasz się o kolejne maleństwo. -
NiecierpliwaOna wrote:Dziewczyny, ratunku, pomocy
Wczoraj u ginusi wszystko było ok, ale dzisiaj zaczyna mnie coś tam swędzieć i piec co mogę kupić bez recepty, co nie zaszkodzi w staraniach?
Mi zawsze pomagał clotrimazolum
Mi właśnie gin zapytała sie o świądy a ze czasem miewam, zrobila wymazy na te bakterie. Trochę sie boje wyniku ze musiałabym przerwać starania.
Leira staramy sie od lutego ale za pierwszym razem nie wyszlo. Zobaczymy ile to potrwa. Jak sie uda, na pewno dam znać -
Wydzieliny na razie nie ma żadnej. Może uda mi się znowu wbić do ginusi,a te globulki kupię,żeby mieć w domuWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Czytam Was dziewczyny co jakiś czas i wierze się się uda zajść w zdrową ciąże.
Martula - powiem Ci, że trafiłaś na jakąs straszną flądrę - ja ona mogła tak powiedzieć -my już wypełniłyśmy statystyki. Beszczelna!!! Idz do innego lekarza. Ja też jestem po trzydziestce, zagar biologiczny tyka każdej z nas, ale sa kobiety które rodza pierwsze dziecko po 40 r. zycia i jest dobrze. Nie ma reguły.
NIecierpliwa - mi tez pomagał zestaw clotrimazolum, ale berdziej bezpieczny jest probiotyk dopochwowy i nasiadówka z NAGIETKA LEKARSKIEGO - przez kilka dni.
Podziwiam te dziewczyny które określiły płec dziecka i je pochowały. Kosztowało Was to na pewno dużo więcej łez wysiłku. Gdyby u mojego maleństwa zaczęło chociaż bić serduszko tez chciałabym znać płeć pochować, miec miejsce gdzie mogę przyjść i się pożegnać. Przyjmuję jednak , że była to jakaś wada letalna, jeśli zarodek rozwinął się tylko do 6 t. c. ....
Wczoraj znalazłam taki list i przeryczałam pół wieczora p- zamieszczę poniżej. Może coś w tym jest, ze nasze Aniołki chca abyśmy były silne.
Mnie coś wewnętrzne tłucze jakiś ciężar, żal do losu, poczucie niesprawiedliwości, zmęczenie, smutek. Mam wrażenie ze z otoczenia nikt mnie nie rozunie: mama mówi dobrze ze masz córcie, lepiej teraz niż później miałoby się to stać, mąż wyjechał. Nie wiem czy nasz związek nie będzie miał jakiegoś kryzysu - do tematu nie wracamy, ja może bym chciała, ale on milczy. To czekanie na rozpoczęcie starania, unormowanie- zwariować można. Zrobiłam już badania genetyczne na trombofilę wrodzoną, ale może w przyszłym tygodniu pobiore sobie jeszcze INR, D-dimery, i może chociaż antykoagulant tocznia. Coś moj ginekolog wspomniał o zespole antyfosfolipidowym, ale jakos temat sie nie rozwinął bo powiedziałam mu, ze pobrałam badania na trombofilię wrodzona i stwierdził, że bardzo dobrze.
Oto list :
"Kochana mamo,
wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć.
Ale ja jestem...istnieję ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istnieję.
Kidy byłem tam na dole ,w Twoim ciepłym brzuchu godzinami zastanawiałem się,
jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym opowiadałaś
gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć.
Ja wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos chłonąłem każde słowo ,
każdą informację, a potem cichutko, że by Cię nie obudzić, kiedy wreszcie
zasypiałaś...marzyłem.
Wyobrażałem sobie te wszystkie cudowne miejsca i Ciebie
,jak wyglądasz...
Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu było po
dziesięć palców i zastanawiałem się czy jestem do Ciebie podobny.
Chyba nie – myślałem – bo Ty pewnie jesteś piękna, a ja taki dziwny..
pomarszczony...no i po co mi te dziesięć palców?
A potem się wszystko jednego dnia zmieniło.
Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści.
"To nie może być prawda" -mówiłaś godzinami.
Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz, prosisz i błagasz..
A ja nie wiedziałem o co i dlaczego?
Chciałem Cię bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki, żebyś poczuła,
że ja tu jestem i Cię kocham. Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej.
A potem nadszedł tez straszny dzień.
Zobaczyłem, że ktoś świeci mi po oczach, straszne światło wpadło w głąb Ciebie.
I nagłe wszystko zrobiło się czarne.
A mnie coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał mnie na rękach, ale to
nie byłaś Ty.
A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko wokoło mnie zalewał błękit we wszystkich odcieniach.
Byłem ten sam, mały pomarszczony, z dziesięcioma palcami u rąk.
Ale Ciebie nigdzie nie było.
Obok mnie siedział mały rudy chłopczyk.
Witaj – powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Gdzie moja mama? - zapytałem.
On wtedy opowiedział mi wszystko.
Że nie każde dziecko trafia do swoich rodziców.
Że to nie ma związku z tym jak bardzo mnie chcieli i kochali,
że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych małych Aniołków.
Że będzie mi teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy oboje nauczyć się żyć bez siebie.
I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo.
Płakałem tak jak Ty.
I cierpiałem tak jak Ty.
Ale jest mi tu naprawdę dobrze.
Mam tu wielu przyjaciół, wiele zabawy i radości.
Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo.
Pomagamy starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie.
Znajdujemy ich rodziny, mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie.
Możesz być ze mnie dumna, mamo.
Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę.
No...czasami tylko robimy sobie psikusy i troszkę rozrabiamy..
Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek ,mój Przyjaciel wytłumaczył mi że
nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście.
Czasem tylko wolno mi pojawić się w Twoich snach ...nic więcej.
Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty.
I skrzydełka mi nie działają tak jak kiedyś.
Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i...zabrał mnie na ziemię.
Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem.
Wiedziałem że to Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś ze bardzo cierpisz...tęsknisz...
Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć.
Musisz żyć, bo wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów.
Bo są gdzieś dzieci którym musisz pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą która powoduje teraz Twój wielki ból.
Więc piszę, mamo ten list.
Pierwszy i ostatni.
Musisz wziąć się w garść, uśmiechać ,żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham i wiem że
to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można.
Każda Twoja łza powoduje,
że moje skrzydełka znikają.
Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę.
Tu na górze istnieję dzięki tobie i Twoim myślom o mnie.
Ale tylko tym dobrym myślom.
Mamo uśmiechaj się częściej.
Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna chwila.
Dzięki Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego.
Proszę, mamo, żyj dalej.
Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym. Nie smuć
się bo smutek powoduje, że znikam.
Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy Tobie.
Kocham Cię mamo..."
--
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 marca 2018, 16:06
SiSi111, chessy lubią tę wiadomość
Córcia - 24.01.2012 r.
Aniołek mój kochany- 19.02.2018 r (6tc/10tc)
Przebyty zespół HELLP, PCOS,późna owulacja mutacja: MTHFR_677C-T -heterozygota, PAI-1 4G - homozygota
ANA3 dsDNA(+)graniczny
-
Anet85 wrote:Czytam Was dziewczyny co jakiś czas i wierze się się uda zajść w zdrową ciąże.
Martula - powiem Ci, że trafiłaś na jakąs straszną flądrę - ja ona mogła tak powiedzieć -my już wypełniłyśmy statystyki. Beszczelna!!! Idz do innego lekarza. Ja też jestem po trzydziestce, zagar biologiczny tyka każdej z nas, ale sa kobiety które rodza pierwsze dziecko po 40 r. zycia i jest dobrze. Nie ma reguły.
Ja mam 31 lat - potwierdzam.
Co do kryzysu w związku to musicie zrozumieć też swoich partnerów - ja tego nie wiedziałam i chyba dopiero psycholog mi to uświadomił. Oni to przeżywają tak samo jak my - tyle, że oni nie lubią o tym gadać bo zwyczajnie wracanie do tematu tak bardzo rozwala ich psychicznie, że omijają temat szerokim łukiem. Miałam tak samo - też ciągle chciałam o tym gadać i miałam żal do mojego M., że niewystarczająco mnie wspiera.
Wtedy psycholog zapytał mnie: "A jak sobie Pani wyobraża wsparcie od partnera, co dokładnie miałby on zrobić dla Pani?"
I dotarło do mnie, że w zasadzie to on wszystko robi: bo jak płaczę to mnie przytula, wspiera i pociesza, że będziemy mieć kolejną, tym razem już zdrową ciążę. Jak zaczęłam to analizować to doszłam do wniosku, że chyba oczekuję od niego niemożliwego: albo cofnięcia czasu i naprawienia sytuacji, albo gwarancji, że kolejna ciąża będzie już OK. Po prostu przelewałam mój żal na niego, a on w sumie nie był winny - pomagał mi na tyle na ile był w stanie.
Tak więc nie oczekujmy od naszych chłopów niemożliwego. Doceńmy to, że są, zbierzmy się w sobie, zafiksujmy się na celu, myślmy pozytywnie i do boju - UDA SIĘ!
SiSi111 lubi tę wiadomość