80-rocznik
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyJa chodzę prywatnie do bardzo dobrej gin w Warszawie. Ona mimo, że prywatnie mnie przyjmuje, to daje skierowania. Np. HSG robiłam na NFZ (a czekałam tyle, co na wyniki posiewów i do następnego cyklu). Ona też mnie skierowała do Poradni Leczenia Niepłodności w Wawie, mówiąc, że przynajmniej inseminację będę miała na NFZ, a miejsce poleca (Pl. Starynkiewicza w Warszawie). Tam podobno czeka się długo (no ja się zapisywałam w kwietniu na sierpień) na pierwszą wizytę, a potem to normalnie, jak trzeba to i kilka razy w miesiącu (np. monitoring).
Obecnie u mojej pani gin, mam cykl z zastrzykiem Pregnyl + biorę zastrzyki z Clexane po owulacji (jeszcze 3 mi zostały). Clexane pomaga w przypadku mutacji genu. Właśnie mam sobie zrobić badanie na tę mutację, a Clexane dostałam "w ciemno", a nóż pomoże. Oprócz tego biorę Metformax (bo mam zdiagnozowaną insulinooporność) i Duphaston (ale to w drugiej fazie cyklu).
Co do naturalnych wspomagaczy różnych rzeczy próbowałam. Olej z wiesiołka, siemię lniane, żel Conceive Plus. Na razie nic nie przynosi skutku. Teraz czekam jeszcze z 10 dni. Brzuch już mnie boli okresowo, więc podejrzewam, że znów się nie udało. Najgorzej to jest jak się nie zna przyczyny.
A o grzybku tybetańskim słyszałam. Moja bratowa to pije i nawet chciała mi dać spróbować, ale wyglądało okropnie i nie skusiłam się. -
Rutelka wrote:Ja chodzę prywatnie do bardzo dobrej gin w Warszawie. Ona mimo, że prywatnie mnie przyjmuje, to daje skierowania. Np. HSG robiłam na NFZ (a czekałam tyle, co na wyniki posiewów i do następnego cyklu). Ona też mnie skierowała do Poradni Leczenia Niepłodności w Wawie, mówiąc, że przynajmniej inseminację będę miała na NFZ, a miejsce poleca (Pl. Starynkiewicza w Warszawie). Tam podobno czeka się długo (no ja się zapisywałam w kwietniu na sierpień) na pierwszą wizytę, a potem to normalnie, jak trzeba to i kilka razy w miesiącu (np. monitoring).
Obecnie u mojej pani gin, mam cykl z zastrzykiem Pregnyl + biorę zastrzyki z Clexane po owulacji (jeszcze 3 mi zostały). Clexane pomaga w przypadku mutacji genu. Właśnie mam sobie zrobić badanie na tę mutację, a Clexane dostałam "w ciemno", a nóż pomoże. Oprócz tego biorę Metformax (bo mam zdiagnozowaną insulinooporność) i Duphaston (ale to w drugiej fazie cyklu).
Co do naturalnych wspomagaczy różnych rzeczy próbowałam. Olej z wiesiołka, siemię lniane, żel Conceive Plus. Na razie nic nie przynosi skutku. Teraz czekam jeszcze z 10 dni. Brzuch już mnie boli okresowo, więc podejrzewam, że znów się nie udało. Najgorzej to jest jak się nie zna przyczyny.
A o grzybku tybetańskim słyszałam. Moja bratowa to pije i nawet chciała mi dać spróbować, ale wyglądało okropnie i nie skusiłam się.
Hej
A powiedz mi na jakiej podstawie zdiagnozowali Ci insulinooporność?
a jak ta Pani doktor się nazywa jeśli możesz się podzielić? długo do niej chodzisz?neomi34 -
nick nieaktualnyPani doktor nazywa się p. Żaboklicka - Kurowska. Myślę, że to nie grzech ją polecić na forum, publicznie. Chodzę do niej od stycznia. Prywatnie bardzo trudno się do niej dostać na pierwszą wizytę, a potem już jako stała pacjentka jesteś regularnie zapisywana w miarę potrzeb, nawet co kilka dni. Ale na pierwszą wizytę prywatnie czekałam 3 miesiące.
Insulinooporoność zdiagnozowała mi właśnie p.gin na podstawie badań krzywej cukrowej i krzywej insulinowej (z krwi). Robi się na czczo, potem się pije 70g glukozy, kolejne pobranie krwi za 1 h i kolejne za 2h. -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyneomi34 wrote:Super, to mnie pocieszyłaś
No niestety, żeby w pełni zdiagnozować cukrzycę lub insulinooporność trzeba zrobić krzywą cukrową i insulinową i to najlepiej 3 stopniową czyli na czczo, po 1h i 2h. Ja płaciłam za to badanie, nie czekam na skierowania od gin na NFZ, bo się nie doczekam.
Chyba cukier to 8 zł.
A insulina 35 zł kosztowała.
Mnożąc to przez 3 wychodzi prawie 130 zł za całość. Niestety tanio nie jest, ale czego się nie robi dla celu.
Trzymam kciuki. -
Zgadza się jutro idę do Pani endokrynolog i zobaczymy co ona mi powie Czytałam o tej pani doktor dużo pozytywów. Ja już głupieje, bo sama nie wiem czy tu w Lublinie to nie szkoda kasy wydawać bo jakoś dziwnie tu leczą byłam stymulowana clo parę razy ale u innego lekarza i nic to nie dało a teraz kolejny lekarz znowu chce mnie tym stymulować nie bardzo rozumiem a Ty jaki masz plan działania?
neomi34 -
nick nieaktualnyNoemi34, i jak tam u pani endokrynolog? Co do stymulacji CLO, to zależy. Ja mam potwierdzone monitoringiem, temperaturą i obserwacją doskonałe wręcz cykle. Pęcherzyki pięknie rosną, pękają, a cykle trwają książkowo od 25-27 dni. Ja wiele razy zmieniałam lekarza w przeciągu tego roku, właśnie dlatego, że leczyli mnie nie tak jak mi się wydawało, że powinni.
Gin nr 1. Mój pierwszy prywatny w trakcie starań. Na pierwszej wizycie bez żadnych badań przepisał mi końską dawkę Metformaxu 3x1. Zaczęłam brać, ale po kilku tygodniach stwierdziłam, że facet mnie nawet nie zbadał w kierunku cukrzycy, a podaje leki. Zmieniłam lekarza.
Gin nr 2. Prywatnie. Ten o Metformaxie nie wspomniał. Za to, od razu stymulacja CLO + Duphaston. Wykupiłam leki. Ale CLO do dziś leży nie rozpoczęte. Stwierdziłam, że po co będę brała Clostylbegyt, skoro mam owulacje i pęcherzyki pięknie rosną. Zmieniłam lekarza. (tego gin nr 2 używam w przypadku infekcji, jak muszę się dostać do gin z dnia na dzień).
Gin nr 3. Prywatnie. Obecny i najlepszy. Pani zleciłam mi badanie na krzywą cukrową i insulinową. Dała skierowanie na HSG. Jajowody drożne, a z krzywej wyszła insulinooporność. Wróciłam więc do Metformaxu, ale po diagnozie potwierdzonej badaniami. Co do CLO powiedziała, że nie ma potrzeby stymulować, bo mi pięknie wszystko rośnie. Ostatnio dostałam od niej skierowanie do Poradni Leczenia Niepłodności (w Wawie). Zapisałam się. Wizyta pod koniec sierpnia.
W między czasie byłam u dwóch ginekologów na NFZ. Obydwoje w zeszłym roku, kazali się starać i odesłali mnie z niczym. U jednej pani to aż się popłakałam, że tak zlała temat, a podobno najlepsza w całej przychodni.
A dziś akurat byłam u gin na NFZ (zapisywałam się z 3 miesiące temu). Pobrał mi wymaz z szyjki macicy na bakterie tlenowe, beztlenowe, myko... coś tam i Chlamydia. Oprócz tego mam skierowanie na usg piersi. Także szczena mi opadła, że tak ładnie mnie przyjął.
Jakie badania mam zlecone od p. gin nr 3 (tej obecnej)? Mam zrobić badanie z krwi na mutację genu MTHFR. Oprócz tego nic. Staramy się, monitorujemy, biorę zastrzyki z Clexanu 0,2, miałam zastrzyk w tym cyklu z Pregnylu na pęknięcie pęcherzyka, biorę Acard, Metformax, wit. D (bo mam mega niedobór), kwas foliowy i Duphaston w drugiej fazie cyklu. Za tydzień pewnie będę już w kolejnym cyklu (bo jednak czuję, że się nie udało), więc znów zapisuję się do mojej gin nr 3 na monitoring, pewnie znów zastrzyki i pewnie coś jeszcze (bo ona zawsze powtarza, że nie możemy stać w miejscu). I tak pewnie upłynie mi czas do wizyty w Poradni Leczenia Niepłodności. A potem tam pewnie inseminacja, jedna, druga, piąta... i jak trzeba będzie to invitro.
Ależ się rozpisałam... -
nick nieaktualny
-
Moja droga też już jest długa i kręta ja wszędzie prywatnie bo jakoś w nfz nie wierzę
1 doktor bez badań kazał się starać, stymulował CLO, pregnyl na pęknięcie i tak przez kilka miesięcy w między czasie miałam robioną drożność, która wyszła oki
Po czym stwierdziłam dość bez badań nie zajdziemy daleko więc stwierdziłam, że dziękuje.
2 doktor spojrzał na wypis ze szpitala po laparoskopii i powiedział in vitro bez niczego więc też zrezygnowałam, bo bez badań bez niczego o tak o to nie
3 Pani doktor zdawała się kompetentna i tu pełen pakiet badań estradiole,progesterony, prolaktyny, wrogość śluzu, w końcu badania nasienia i wszystko super, inseminacji 4 z marnym skutkiem na clo i raz w tym na gonalu. Dwa zakończone moją chorobą, jedno w czasie wysokiego tsh i jedno z betą powyżej 5 ale długo nie trwało. Po czym pani doktor chciała prywatnie zrobić drożność ale już podziękowałam, bo pracuje w szpitalu i mogła dać do siebie ale po co lepiej sobie zarobić. Podziękowałam
4 Pani doktor obecnie chodzę plan ułożyła ale ja miałam wypadek samochodowy i dopiero teraz do niej wróciłam bo na pół roku starania były zawieszone. W między czasie zrobiłam hsg u innego lekarza wszystko ok. powtórzyłam prolaktynę, progesterno, lh, fsh i wszystko ok. Jedyne co mam to TSH podwyższone na chwilę obecną, TRABY i antyTPO więc po 4 latach leczenia choroby Hasimoto okazał się, że to Choroba Gravesa-Basedowa i się podłamałam ale pani endokrynolog powiedziała, że trzeba być dobrej myśli a jak się nie uda to próbować invitro ale w Białymstoku.
Po skrócie to moja historianeomi34 -
nick nieaktualnyNo to też przeszłaś już sporo. Ja nie robiłam badania TRAb (czy jak tam ono się nazywa)... Może też powinnam zrobić.
Co do invitro w Białymstoku, to słyszałam same dobre opinie.
Mnie przeraża fakt, że to zajmuje tyle czasu... Nigdy w życiu bym się nie spodziewała, że będę w ciążę zachodzić kilka lat. Wszystkie plany wstrzymane, wszystko czeka, aż w końcu się uda. Jak zajdę w ciążę, to budujemy dom, przeprowadzamy się na wieś, rzucam pracę pod Warszawą i szukam czegoś na odludziu lub idę na swoje... eh. A na razie to tylko plany, które od roku wiszą gdzieś ponad nami, nieosiągalne. -
No ja od mojej endo, która prowadzi wiele dziewczyn w ciąży mówiła, że jakby miała próbować to tylko tam. A jej ciążę też prowadził jeden z lepszych lekarzy profesor Jakiel więc wie co mówi. A co tam poza tym u Ciebie słychać?
Ja dziś zakupiłam całą siatkę leków encortn, clo, inofolic, castangus, i mężusiowi promen i zaczynamy branieneomi34