czy bliscy wiedzą o staraniach?
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja moze nie tyle co powiedziałam o staraniach co o tym że choruje na pcos i powiedziałam na czym to polega i ze czeka mnie leczenie i że nie chce słyszec wuiecej pytań w stylu kiedy wreszcie bedziemy miec wnuka?po tej wiadomości wszystko sie uspokoiło a ja w spokoju zajełam sie leczeniem:)ze skutkiem pozytywnym:)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 kwietnia 2013, 15:37
Nina, Fedra lubią tę wiadomość
-
ann2224 wrote:Ja moze nie tyle co powiedziałam o staraniach co o tym że choruje na pcos i powiedziałam na czym to polega i ze czeka mnie leczenie i że nie chce słyszec wuiecej pytań w stylu kiedy wreszcie bedziemy miec wnuka?po tej wiadomości wszystko sie uspokoiło a ja w spokoju zajełam sie leczeniem:)ze skutkiem pozytywnym:)
super że się udało... u mnie pytają, ale głównie moja rodzina, mam do tego nachalną ciotkę która prawie rok temu zapytała kiedy dzieci? bo dla kogo budujecie ten dom? (akurat byliśmy tuż przed przeprowadzką na swoje) prawie się z nią pokłóciłam wtedy, powiedziałam jej że dla siebie -
hej u mnie wie tylko moja rodzina a mojego meza nie tylko jego rodzenstwo tesciow mam z tych co pytaja na okraglo ale ja uwazam ze to nie ich sprawa tylko slysze kiedy i kiedy mam juz dosc takiego gadania maja juz wnuki ktorymi sie nie interesuja a caly czas pytaja co z nami mam im ochote powiedziec spadajcie i zajmijcie sie swoimi sprawami
-
dokładnie, czasem mam wrażenie że niektórzy pytają tylko dla "zasady" bo powinno się mieć dzieci i już, nie ma innej opcji, to przeważnie ciotki jakieś itd
moi rodzice też pytają bo niewiedzą że się staramy już od prawie roku, ze znajomych wie tylko moja przyjaciółka i to od niedawna bo w końcu musiałam komuś bliskiemu powiedzieć a nikomu innemu nie ufam, wiem że by się rozniosło zaraz. Mąż rozmawia tylko ze mną na ten temat, też nie chce się dzielić, a jeszcze niedawno dowiedzieliśmy się że ciotka znowu kogoś pytała kiedy my wreszcie będziemy mieć te dzieci heh -
nick nieaktualnyCiekawy watek ! Ja jestem w takiej samej sytuacji jak Ann i postąpiłam podobnie ( choć niestety jeszcze sie nie doczekałam pozytywnego zakończenia ), rodzina najbliższa i bliscy znajomi wiedza ze mam PCO i ze nie powinni zadawać pytać o kiedy, a reszcie świata mowie ze się nie staram i jak się zdarzy to się zdarzy ! W moim przypadku 'bezdzietność' trwa już tak długo ze chyba reszta rodziny się przyzwyczaiła, ze jestem czarna owca ! Co do samych starań i leczenia to wie tylko moj partner i jedna przyjaciółka która mam problemy z zajściem.
-
heh, no ja też powoli zaczynam być czarną owcą, nie mogę za bardzo ponarzekać na stan zdrowia bo z badań wynika że nic mi nie jest, ovu jest itd. Jesteśmy po ślubie prawie 2 lata, mieszkamy już na swoim, ja coraz starsza więc rodzina nie może tego zrozumieć na co my jeszcze czekamy. Mam w rodzinie parę którym urodziło się dziecko 10 lat po ślubie dopiero w wieku 34 lat ale to dalsza rodzina i jakoś nikt nie pamięta że coś takiego miało miejsce ostatnio też sąsiadka mojego męża pytała czy już się wzięliśmy do roboty, ehh jak nie ciotki to sąsiadki
Przyjaciółka chyba była zaskoczona trochę jak jej powiedziałam bo też myślała że narazie nie chcemy -
....a żeby było "śmieszniej" rodzinka przysłała nam po swoich dzieciach (bo się akurat przeprowadzają i już im niepotrzebne żeby targać ze sobą) z zagranicy całą wyprawkę, tzn foteliki, nosidełka, huśtawka elektr, niania elektr, butelki też nowe i jeszcze łóżeczko turystyczne ma przybyć plus masa innych rzeczy. Nie ma właściwie tylko wózka, no i dziecka. Oczywiście ładnie podziękowaliśmy i powiedzieliśmy że może kiedyś się przyda
-
ja mam wrazenie ze moi tesciowie to mysla ze jak nie ma dzieci to nie jest rodzina a ja mysle inaczej i to mnie wkurza bo wiem ze tesciowa gada po rodzinie jaki to jej syn biedny ma zone ktora nie moze dac mu dziecka z gory zalozyla ze to moja wina chociaz moj M sie nie badal wiec nie wiadomo czy z nim wszystko jest ok a pozatym w jego rodzinie tez rodzenstwo bardzo dlugo staralo sie o potomstwo i pierwsze ciaze konczyly sie poronieniem a moja tesciowa potrafila mnie po poronieniu pocieszyc mowiac ja nie wiem co z toba jest nie tak ja w ciaze zaszlam odrazu po slubie i jak tu wytrzymac z ta jedza mi sie wydaje ze ona mozgu nie uzywa tylko mowi co jej slina na jezyk przyniesie nie zdaje sobie chyba sprawy ze jej slowa rania moze niepowinnam tak mowic ale jej nie cierpie i najlepiej zerwalabym kontakt nigdy nie moglismy na nich liczyc w zadnej kwesti ale z drugiej strony sa to rodzice mojego M niestety
-
Moi rodzice ani teściowie nigdy dosłownie mnie o to nie zapytali. Moja mama strasznie interesuje się wszystkimi dziecmi w okolicy i wszystkim cos kupuje. Wiec wiadomo ze nie może się doczekać wnukow, tata zresztą tez! Poza tym to czasem się ciotki i wujkowie pytaja a ja im odpowiadam ze na wszystko przyjdzie czas!!! Ostatnio tylko mojej najbliższej koleżance powiedziałam jak długo się staramy. Nie lubie o tym rozmawiać, bo cisna mi się lzy do oczu, gdyż jestem bardzo wrazliwa
Tesciowej w zartach ostatnio powiedziałam ze musimy się wziąć do roboty to ona mi powiedziała ze jeszcze masz czas-zaskoczyla mnie tym?Paula90, Majka86 lubią tę wiadomość
-
Eavonne a ile czasu się staracie?
Ja powiedziałam moim rodzicom i teściowej, bo miałam zabieg w szpitalu i to się bezpośrednio łączyło ze staraniami i możliwością zajścia w ciąże. Na szczęście nic więcej nie dopytują.
Powiedziałam również w pracy mojej najbliższej paczce, ale teraz żałuje. Moje starania trwają 12 cykli - znajomi czasami dopytują, jedna koleżanka starała się krócej i zaszła. Czuje presje... -
aniczka wrote:ja mam wrazenie ze moi tesciowie to mysla ze jak nie ma dzieci to nie jest rodzina a ja mysle inaczej i to mnie wkurza bo wiem ze tesciowa gada po rodzinie jaki to jej syn biedny ma zone ktora nie moze dac mu dziecka z gory zalozyla ze to moja wina chociaz moj M sie nie badal wiec nie wiadomo czy z nim wszystko jest ok a pozatym w jego rodzinie tez rodzenstwo bardzo dlugo staralo sie o potomstwo i pierwsze ciaze konczyly sie poronieniem a moja tesciowa potrafila mnie po poronieniu pocieszyc mowiac ja nie wiem co z toba jest nie tak ja w ciaze zaszlam odrazu po slubie i jak tu wytrzymac z ta jedza mi sie wydaje ze ona mozgu nie uzywa tylko mowi co jej slina na jezyk przyniesie nie zdaje sobie chyba sprawy ze jej slowa rania moze niepowinnam tak mowic ale jej nie cierpie i najlepiej zerwalabym kontakt nigdy nie moglismy na nich liczyc w zadnej kwesti ale z drugiej strony sa to rodzice mojego M niestety
też widzę że dla starszego pokolenia małżeństwo to jeszcze nie rodzina, to tylko małżeństwo...Ewik lubi tę wiadomość
-
KlaraM wrote:aniczka wrote:ja mam wrazenie ze moi tesciowie to mysla ze jak nie ma dzieci to nie jest rodzina a ja mysle inaczej i to mnie wkurza bo wiem ze tesciowa gada po rodzinie jaki to jej syn biedny ma zone ktora nie moze dac mu dziecka z gory zalozyla ze to moja wina chociaz moj M sie nie badal wiec nie wiadomo czy z nim wszystko jest ok a pozatym w jego rodzinie tez rodzenstwo bardzo dlugo staralo sie o potomstwo i pierwsze ciaze konczyly sie poronieniem a moja tesciowa potrafila mnie po poronieniu pocieszyc mowiac ja nie wiem co z toba jest nie tak ja w ciaze zaszlam odrazu po slubie i jak tu wytrzymac z ta jedza mi sie wydaje ze ona mozgu nie uzywa tylko mowi co jej slina na jezyk przyniesie nie zdaje sobie chyba sprawy ze jej slowa rania moze niepowinnam tak mowic ale jej nie cierpie i najlepiej zerwalabym kontakt nigdy nie moglismy na nich liczyc w zadnej kwesti ale z drugiej strony sa to rodzice mojego M niestety
też widzę że dla starszego pokolenia małżeństwo to jeszcze nie rodzina, to tylko małżeństwo...
czyli nie jestem sama dobrze ze moi rodzice tacy nie sa martwia sie moim zdrowiem ale nie pytaja a jak pytaja to tylko dlatego ze chca pomoc i wesprzec a tesciowie to juz inna bajka ja doszlam do wniosku ze im mniej wiedza tym lepiej nie przepadam za nimi wiec po co mam sie dzielic z takimi ludzmi moimi problemami skoro i tak mi nie pomoga w niczym -
z podobnego założenia wychodzę, zamiast dzielić się ze wszystkimi swoim problemem wolę zachowac to dal siebie, ewentualnie powiedzieć zaufanej osobie. Pisałam już o ciotce i sąsiadce ale mam jeszcze kuzynkę (córkę tej ciotki natrętnej) a jednocześnie mamę mojej chrześnicy. Ona pyta chyba najczęściej, potrafi zadzwonić i spytać "a wy kiedy"? no i jak tu funkcjonować jak jest się atakowanym z każdej strony
-
W moim przypadku, stania od 8 miesiecy...ostatnio powiedziałam mamie, że staramy się o dziecko tzn. miałam mały kryzys, załamanie i powiedziałam mamie co i jak...a wcześniej nikt nie wiedział.
Strasznie dolinowały mnie opowieści mamy o tym w którym miesiąc jest ta i tamta dziewczyna, a to że będzie miała córeczkę a to ta synusia...mama nie zdawała sobie sprawy z tego jak cierpię, że też bym tego chciała:( teraz widzę, że ogranicza mi tych informacji....a tym bardziej cierpienia!natalkaa86 -
Konwalia wrote:Eavonne a ile czasu się staracie?
Ja powiedziałam moim rodzicom i teściowej, bo miałam zabieg w szpitalu i to się bezpośrednio łączyło ze staraniami i możliwością zajścia w ciąże. Na szczęście nic więcej nie dopytują.
Powiedziałam również w pracy mojej najbliższej paczce, ale teraz żałuje. Moje starania trwają 12 cykli - znajomi czasami dopytują, jedna koleżanka starała się krócej i zaszła. Czuje presje...
Tak z mierzeniem temp i ogolna obserwacja staramy się od stycznia tego roku.. Wiem ze to nie długo ale jesteśmy ze sobą 9 lat i jedynym srodkiem antykoncepcji był stosunek przerywany..
Fajny watek można się wyzalic lub tez pochwalić)) -
dokladnie super watek odrazu lzej na sercu a tak pozatym ludzie bywaja okrutni czasami powinni sie ugryzc w jezyk bo skoro para kilka lat po slubie nie ma dzieci i nigdy nie powiedziala ze ich nie chce miec to bliscy sami powinni sie domyslic ze moze sa jakies problemy z zajsciem i poprostu zmilczec i nie naciskac moja tesciowa jak poronilam to powiedziala ze to pewnie przez to ze lecialam w 9 tygodniu samolotem i dala mi do zrozumienia ze to moja winna zamiast pocieszyc wbila mi szpile w samo serce dlatego rozmawiam z nia tylko wtedy kiedy musze i nic jej nie mowie na pytanie co tam u was mowie dobrze i koncze temat
-
pozatym ja chce miec dzieci ale nic na sile jak sie nie uda naturalnie to rozwaze in vitro albo adopcje chociaz wiem ze tesciowa to chyba padnie jak sie dowie bo jak to adoptowane to nie swoje i ona pewnie nigdy by sie nie zgodzila a o in vitro to chyba nawet jej bysmy nie powiedzieli bo bedzie nam wypominala dziecko z probowki i rozgada po calej rodzinie sasiadach i miescie a mi nerwy nie sa potrzebne
-
widzę dziewczyny że zawsze i wszędzie jest taka "nagonka" czasem odpowiadam że jak się zdarzy to będzie a czasem że narazie mamy kota co do in vitro to pojęcia nie mam jak zareagowałaby rodzina, jakoś nigdy się na ten temat nie wypowiadali ale jeśli teraz nie mówimy o staraniach to raczej napewno o tym też nie, zresztą po drodze jest jeszcze inseminacja jak by co
-
ja dziewczyny również nie obeszłam się w te i w poprzednie święta komentarzami od rodziny na temat kiedy będziecie mieć dziecko? jedna ciotka juz nawet myślała, że jestem, bo ubrałam taką sukienkę odcinaną pod biustem..ech...no i co im mam już powiedzieć??? mówię, że już niedługo zaczniemy się starać itd, że kończymy remont domu, a tak naprawdę staramy się od pół roku i mamy poronienie po drodze, o którym nie wie dalsza rodzina...tak naprawdę chciałabym w końcu im wykrzyczeć, że TAK staramy się i bardzo pragniemy dziecka, ale jakos na razie nam nie wychodzi, mimo leczenia itd....