Do końca 2014 roku ZAJDĘ W CIĄŻĘ !
-
WIADOMOŚĆ
-
Dżejzi wrote:Dziękuję
A czym tutaj się chwalić
Pójdę na łatwiznę i wkleję wpis z pamiętnika, bo działo się dużo
No więc tak Wszystko zaczęło się w czwartek 2.10.14r. wiezorkiem jak "wygłupiałam" się z mężem Przewróciłam się na plecy i zaczęła boleć łopatka, łzy w oczach i bezsilność jak nie mogłam ruszać lewą ręką No to na pogotowie. Na miejscu, stwierdzili że zwichięty bark i dali skierowanie do szpitala wojewódzkiego na prześwietlenie. Olałam to i nie pojechałam na to prześwietlenie, nie chciałam pakować się w gips przed ślubem
W piątek dużo przygotowań, mąż wziął wolne w pracy żeby mi pomóc, ale i tak było za mało rąk, bo moja jedna ręka była "gówno warta" Telefon do mamy: - Mamusiu POMOCY! Nie radzimy sobie.... -Dobrze zaraz przyjade... Maminka nam pomogła, troszkę się pośmialiśmy, ustaliliśmy o dalej, dekoracje zrobione. Wszystko dopięe na ostatni guzik. Około 24 kopiel w wannie i zaczął się ogromny ból... lód z lodówki, tabletki, maść rozgrzewająca i do spania. Przeszło na godzinkę, w tym czasie ukochany już zasnął a ja kręciłam się na wszystkie strony... Z bólu i nerwów.
SOBOTA! Budzik nastawiony na 5:00 mój i 5:30 od Mateusza. NIE SŁYSZAŁAM BUDZIKA!!!! Wstaliśmy o 7:23!!! Szybkie ubieranie, kurs po ciasa, przygotowanie do reszty wszyskiego, telefon do świadków, fryzjera, foografa. Fryz zrobiony, paznokcie przyklejone Zapomniałam zrobić makijaż i założyć biżuerię, a była przygotowana w widocznym miejscu! Godzina 9:28 ja panika, że nie zdążymy! Jesteśmy na miejscu. Ksiądz pyta czy jesteśmy gotowi, patrzę nie ma moich rodziców znowu panika i proszenie żeby jeszcze chwilkę poczekać.... Telefon do rodziców: - Gdzie jesteście? - W korku stoimy - Ile wam to zajmie? - 10 Min. -Ok czekamy.... Uspokoiłam się troszkę....
Ceremonia jak każda inna Teoretycznie, nasza była wyjątkowa. Popłakałam się jak Mężulek kochany mówił przysięgę i odwrotnie... Płakaliśmy oboje ze szczęścia... później obrączki i kolejny problem i spuchły pale z nerwów i Maeuszowi też, ja z jedną ręką nie potrafiłam tej obrączki mu założyć... Poógł mi KSIĄDZ! Obrączki założone, ceremonia skończona. Przed kościołem znowu łzy, życzenia i słowa Męża: -Żonko moja kochana, tak się cieszę, że mam Ciebie blisko... Kolejne łzy, przytulił mnie, pocałował i wszysy zaczęli klaskać Nie wiedziałam jak zareagować, cieszyłam się przez łzy
Wesele-> Wódka, zabawa, tańce, jedzenie i tak w kółko Chodziliśmy od stolika do stolika, żeby z każdym porozmawiać i UWAGA!!! Moja przyjaciółka jest w ciąży i 3 stycznia idziemy do nich na wesele... Godzina 23:57 przygotowanie do otrzepin i do podziękowania dla rodziców, najpierw śmiech zabawa, kolejni młodzi, taniec nowo wybranych młodych, którzy będą się hajtać w przeciągu roku i chyba 100 raz odśpiewane STO LAT! Podziękowanie z kolejnymi łzami i z nutką zabawy, taniec z rodzicami i wpadła kapela góralska, która przypadkiem przechodziła obok naszego domu weselnego (Przypadek? Możliwe ) Godzina 7:15 Koniec imprezy! Jak ja to wytrzymałam z bólem owulacyjnym, z bólem ręki, ze zmęczenia po 2 nieprzespanych nocach i z obrączką na spuchniętym palcu
Dżejzi, ale miałaś przygody!!! Pozdrawiam
-
nick nieaktualny
-
Przyszlam tu bo nie mam do kogo sie wyplakac. Marze o dzidzi, staramy sie z mezem pol roku z przereami na moje zapalenia pecherza, bakterie, grzybki. Brak mi juz sil, znow walcze z bolami okolic intymnych. Lekarze bezradni, a ja w psychicznej depresji. Myslalam, ze pazdziernik bedzie laskawy, ze zobacze 2 kreseczki. A tu juz brazowe plamienie i bol podbrzusza ns @, jestem wrakiem i nie mam z kim pogadac. Mam 29 lat; (
małaMyszka lubi tę wiadomość
Kasia -
Dżejzi- Wszytskiego naj dla Was :* A przezycia mieliście nie z tej Ziemi
A ja po USG...pęcherzyk gigant nie pękł...rosnie dalej Dostałam Duphaston 7 dni 3x1 tabl-mam nadzieję, że się wchłonie....i znowu czekanie ehhDżejzi lubi tę wiadomość
-
Evaa wrote:Jutro ide kupic migdaly ... ponodz maja dobry wplyw na plodnosc,,, wiec od jutra garsc migdalow dziennie...