Dziewczyny z rocznika '82 starające się o pierwsze dziecko
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyDziewczynki nie ma czasu na doła!!!
Słuchajcie, przestałam się tym przejmować jak na razie. I na dobre mi to wychodzi bo jak przypomnę Sobie to mierzenie temp i itp - masakra. OD @ do owulki a potem do @. I tak dni upływały nie wiem na czym a do tego stres - a przecież jest tyle do zrobienia. Dziś postanowiłam iść na ZUMBĘ i nie mogę się doczekać...nie zamierzam marnować życia na staranka. Powiem Wam, że miałam strasznego dołka przez to tak samo i intuicyjnie mam przekonanie, że taki stan nie sprzyja zafasolkowaniu. Mój mąż nawet był znudzony i chyba przymuszany...nie było spontaniczności w serduszkowaniu. Nie byłam w stanie tego ciągnąć...
Teraz humor dopisuję mi i powiem Wam że seks zupełnie inaczej wygląda. Już dawno nie było takiej namiętności...Jeżeli wrócimy do staranek to nie zamierzam prowadzić tak wnikliwych obserwacji bo idzie zwariować. Pełen spontan. Znalazłam też fajną Pani Doktor, która nie tylko mnie prowadzi ale też wspiera i mówi że na pewno uda się...
Dziewczyny jeżeli nie wiem z jakich przyczyn nie mogła będę mieć dzieci to zostaje zawsze adopcja. Powiem Wam że jak była młodsza to przez 4 lata chodziłam do domu dziecka. Wiem jak te dzieciaczki marzą być kochane, przytulane, są spragnione czułości. A wiem że były takie przypadki, że wkrótce kobietki po adopcji miały własne dzieciaczki. Także jest zawsze wyjście z nawet najtrudniejszej sytuacji ...
Głowa do góry!!!KUNIAK lubi tę wiadomość
-
Minika_31, pewnie,że masz rację.Ja i tak juz znacznie bardziej wyluzowuję niż w poprzednich cyklach.
Tyle że przy stymulacji i inseminacji niestety nie można tak całkiem się wyluzować,bo to jest życie od @ do pierwszej wizyty,potem stymulacja,potem kolejne monitoringi,potem sama IUI,znowu monitoring (i stres,czy jajo pękło,a jeśli tak,to kiedy),a potem odliczanie dni brania luteiny aż do testu.
I choćby nie wiem co,przy takim rytmie nie mogę,nie potrafię o tym wszystkim zapomnieć i się odstresować... Eh, życie...
-
No i niestety w moim wypadku adopcja nie wchodzi w grę.Wielki szacun dla osób,które myślą inaczej (wielki ukłon dla Ciebie,Minika_31),bo dzięki nim świat jest lepszym miejscem,ale je pragnę dziecka,które byłoby częścią nas,krwią z naszej krwi i miało nasze geny.Mój mąż jeszcze bardziej kategorycznie niż ja wyklucza taką możliwość -prędzej da się przekonać do in vitro.
MINIKA_31 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyXYZ dziękuję za serdeczne słowa...
Nie dziwię się, że masz dość. Jestem w innej jak na razie sytuacji i nie wiem do końca jak to wszystko wygląda. Tym bardziej, że nie dzieję się to naturalnie jak powinno być. Masz wiele na głowie i pewnie mocno trzeba się poświęcać.
Każda z Nas chce mieć Swoje upragnione dzieciątko i wierzę, że Nam się uda . Nie wiem dlaczego tak jest...może żeby bardziej to wszystko docenić, przekonać się...
Ale nie wolno nigdy poddawać się i rezygnować!!!
Zobaczycie jeszcze wspomnicie moje słowa ))XYZ lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyhej Dziewczyny!
U mnie chyba dobre wieści. Odebrałam wyniki ( 22dnc) i PRL - 18 ng/ml a po MTC po 1 h - 80ng/dl, po 2 h 256 ng/dl. Jeśli chodzi o Progesteron 16ng/dl. Może wiecie jaki powinien być wyniki po 2 h od wzięcia MTC? Bo pierwszy wyniki jest ok wzrosła 4,4x.
W poprzednim cyklu wynik podstawowy 17 a po MTC po 1h 188 - przekroczona 12x. Dziewczyny nie brałam leków a jest spadek także może rzeczywiście ma rację mu endo, że zależy to tylko od pewnych czynników.
Po drugie w tym cyklu nie odczuwam żadnego bólu piersi, gdzie wcześniej od owulacji były bardzo wrażliwe. Czuję wyraźną różnice.
Co tym sądzicie? -
Ja zawsze miałam problem z bolącymi piersiami i całym tym PMS-em. W cyklu, w którym zaczęłam brać bromergon piersi nie bolały mnie wcale, nie miałam też innych przedmiesiączkowych objawów. Chyba to właśnie prolaktyna jest winowajcą. Teraz PRL mam prawie w normie (ok. 16 ng/ml), nie biorę już bromergonu i zaczynam odczuwać bolące piersi dopiero ok. 3 dni przed miesiączką.
-
nick nieaktualnyDzięki za info.
No właśnie, w sumie do @ 3dni i nie czuję żeby mnie bolały a wcześniej od owulacji bardzo odczuwałam. Ból zmniejszał się w czasie @ a potem na nowo. Babka mówiła mi, że może poprzednia ciąża mogła spowodować wzrost PRL i trzeba czasem odczekać aż spadnie. Może tak było? Teraz jest prawie 4msce po poronieniu i może samo się unormowało.
Czy robiłyście Sobie kilka razy PRL? czy zawsze wychodziła podwyższona?Przed rozpoczęciem leczenia?
Przede wszystkim ta pierwsza bez MTC.
Tak zastanawiam się od czego mogą zależeć takie skoki? sam stres? może jak teraz odpuściłam i od razu mniej stresu i mniejsza PRL? przecież nie będę robiła PRL co cykl? tu akurat tak wyszło bo zmieniłam ginka i musiałam na nowo powtórzyć badania.
Zrobiłam jeszcze dziś przeciwciała antykardiolipinowe trzy klasy. Wyniki za tydzień. -
Cześć dziewczyny:@ A mnie dziś spotkała przykra sytuacja z koleżanka , spotkałyśmy sie a ona wręczyła mi książkę "Czas na dziecko" z jakimiś amerykańskimi wypocinami o zbawiennym wpływie medytacji na poczęcie , czujecie? tym bardziej nie na miejscu ze wiedziała ze pół roku temu miałam zabieg ( Oczywiście sie jej nie wygadalam,bo jak znow sie nie uda to co wręczy mi amerykański poradnik jak oddychać żeby nie poronic .?
olka30 lubi tę wiadomość
-
Ja robiłam prolaktynę wiele razy i raz wychodziła podwyższona raz w normie, ale w sumie zawsze wartości min. koło 30, więc do starań i tak za dużo, a po MTC wzrost prawie 30-krotny za każdym razem.. W piątek idę zobaczyć co po ponad miesiącu na Dostinexie.. Ale w cyklu z Dostinexem i bóle i PMS był większy, więc nie wiem o co kaman.. Może to dlatego, że jestem uczulona na alkaloidy sporyszu i nawet malutkie dawki odczuwam negatywnie.. Mam nadzieję że chociaż prolaktyna drgnie w dobrą stronę
-
nick nieaktualnyDzięki!
Kuniak !
Kurcze ze mną nikt nie porusza tematu ciąży od czasu poronienia. A wcześniej też były rady także nie przejmuj się, może chciała pomóc ale nie wyczuła sytuacji do końca. Czasem tak bywa.
Nie czytam żadnych poradników i nigdy nie czytałam...może jest w tym jakaś prawda ale czasem człowiek wie co jest najlepsze dla niego. Dlatego mamy swój rozsądek i intuicję.
Ola!
Rzeczywiście miałaś wysoką PRL po MTC. Na pewno będzie mniejsza to bardzo dobry lek. Niestety tak to jest z tymi alkaloidami. jejku mam nadzieję że nie będę musiała wrócić do Bromergonu. -
KUNIAK wrote:Cześć dziewczyny:@ A mnie dziś spotkała przykra sytuacja z koleżanka , spotkałyśmy sie a ona wręczyła mi książkę "Czas na dziecko" z jakimiś amerykańskimi wypocinami o zbawiennym wpływie medytacji na poczęcie , czujecie? tym bardziej nie na miejscu ze wiedziała ze pół roku temu miałam zabieg ( Oczywiście sie jej nie wygadalam,bo jak znow sie nie uda to co wręczy mi amerykański poradnik jak oddychać żeby nie poronic .?
Kuniak..to niesamowite jak niektórym brak taktu i empatii...Czasem lepiej nic nie mówić po prostu...Trzymaj sie kochana
Eh a ja mam wrażenie ostatnio że błądzę po omacku...umówiłam się teraz na USG nadnerczy bo Androstendion też mi wyszedł ponad norme...generalnie wszystko niby dobrze tylko hormony nadnerczy cos nie halo. Niby byłam u ginekologa-endrokrynologa powiedziała że mam sie nie przejmować wynikami...ale poźniej w necie przeczytałam że ta lekarz ma koszmarne opinie...wiec zrobie USG może się czegoś dowiem -
Agis, ja też mam podwyższony androstendion. Endokrynolog powiedział mi jednak, że akurat w moim przypadku on nie wpływa na płodność...nie wiem na podstawie czego to wywnioskował, ale skoro tak mówi, to wierzę. Pozostałe hormony 'męskie' mam w porządku, tylko trochę podwyższony ten androstendion - 4,23 przy normie do 4.1. W listopadzie androstendion wynosił 5.59 ng/ml, więc od tamtego czasu jego poziom trochę spadł. Nie brałam żadnych leków.
-
Byłam na usg. No w końcu coś po mojej mysli
Juz po owulacji, jest płyn w zatoce, wszystko poszło super.
A najlepsze to jets to, że tetsy nie do końca były pozytywne, ale ja czułam że się coś święci (miałam bardzo szybko rozciągliwy sluz, juz w 8dc), więc od początku tygodnia zaczęliśmy działać intensywniej i dodaliśmy conceive plus. No zobaczymy..
Choć za wiele to się nie nastawiam. Narazie ciesze się że w końcu mam naturalną owulację
-
nick nieaktualnySuper Lucy!!!
Mam nadzieję,że będzie owoc z serduszkowania a jak nie to najważniejsze , że wszystko wróciło do normy.
Lucy a w jakich dniach byłaś na monitoringu?
Nie wiem dlaczego ale cały czas myślę, że dziś jest piątek może dlatego, że tak bardzo chce żeby już był. Myślałam, że w tym tyg. rozwiąże się wiele spraw ale jeszcze ciągła nie wiadoma. No zobaczymy w sumie jeszcze tydzień nie skończył się...
-
Tak, mnie też cieszy sam fakt, że w końcu u mnie normalność
Byłam w 4dc, 12dc i dziś w 16dc
to w 4tym bło tylko po to, żeby sprawdzić czy po @ zeszły torbiele. Zeszły i okazało się że już całkiem ładnie rosły pęcherzyki.Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 marca 2014, 13:32
-
nick nieaktualny
-
Początkowo nie czułam że pęcherzyk mi przerósł. Miałam nawet objawy owulacyjne, wzrost tempki, śluz poowulacyjny itd. Więc się cieszyłam i olałam temat usg. Potem zachodzę a tu torbiel.
A w kolejnym cyklu to już dawała czadu (a w zasadzie dawały, bo były dwie: 4.95cm i 3 cm). Krwawiłam sobie ot tak, wśrdoku cyklu, bolało przy stosunku, bolał cały bok, jak się dźwignęło coś to szarpał ból.
No nic fajnego