Dziewczyny z rocznika '82 starające się o pierwsze dziecko
-
WIADOMOŚĆ
-
hm ja nie wiem, mój gin jest również zdania że nawet przy naturalnej owulce daje się stymulacje, bo poprawia sie jakość komórek jajowych
mnie w każdym bądź razie będzie znowu stymulował w nowym cyklu
Progesteron też mam w porządku a mimo wszystko jem albo dupka albo luteinę. Na poprzednim pomiarze 7dpo miałam na poziomie 39. A lekarz orzekł, że luteine jeść bo, cytuję: to naturalny progesteron, jak nie pomoże to i nie zaszkodzi.
co lekarz to opinia heh ;/Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2014, 13:11
-
nick nieaktualnyLucy wrote:hm ja nie wiem, mój gin jest również zdania że nawet przy naturalnej owulce daje się stymulacje, bo poprawia sie jakość komórek jajowych
mnie w każdym bądź razie będzie znowu stymulował w nowym cyklu
Progesteron też mam w porządku a mimo wszystko jem albo dupka albo luteinę. Na poprzednim pomiarze 7dpo miałam na poziomie 39. A lekarz orzekł, że luteine jeść bo, cytuję: to naturalny progesteron, jak nie pomoże to i nie zaszkodzi.
co lekarz to opinia heh ;/
a dodam może jeszcze, że to opinia jest do konkretnego przypadku kobiet z NISKĄ REZERWĄ JAJNIKOWĄ... bo taka ścieżka postępowanie nie jest ogólnikowa, tylko szczególna -
Nie będziemy się spierać, bo co lekarz to opinia a my lekarzami nie jesteśmy. Dodam tylko, że mój lekarz w ogóle nie uznaje badania hormonów, bo żeby było miarodajne trzeba by badać przez kilka cykli co dzień, żeby obserwować jak organizm je wydziela i jakie są wyrzuty (czytałam i ma to sens). Ja nie badam AMH bo się boję wyniku zwłaszcza po laparoskopii. Ale robienie nic przez lekarza trudno nazwać sensownym podejściem. Mi też gin nie chciał dać luteiny, ale jak opowiedziałam jaką mam fazę lutealną to dał na próbę. Jak powiedziała Lucy nie zaszkodzi, a nuż tu tkwi problem?? Jak pójdziesz na in vitro i tak cię chemią tak na szpikują, że będziesz świecić
Tak czy siak trzymam za ciebie kciukiLucy lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyja tez się nie opieram tylko i wyłącznie na opinii lekarzy... przeczytałam rekomendacje ginekologiczne... rozmawiałam w wieloma dziewczynami, które mają dokładnie taki sam problem niskiej rezerwy (to nie tylko niskie amh, ale i podwyższone fsh oraz marna ilość pęcherzyków antralnych na jajnikach) i wychodzi na to, że taki jest właśnie sposób postępowania specjalistów z klinik leczenia niepłodności z kobietami o obniżanej rezerwie jajnikowej, który daje największe szanse na powodzenie
ale oczywiście zdarza się, że i od nich usłyszałam o cudach, gdzie niektóre zaszły naturalnie... niestety odsetek takich kobiet jest dużo dużo niższy niż kobiet z dobrą rezerwą...
ja na prawdę wiele przeczytałam i decyzję podjęłam w pełni świadomie, ponieważ nie chce mi się czekać kolejnych lat i wydawać kolejnych tysięcy na metody mniej skuteczne... wolę zainwestować tam, gdzie mam największą szansę na doczekanie się naszego cudu licząc na to, że odpowiem pięknie na stymulację, bo mój organizm jest wolny od chemiiWiadomość wyedytowana przez autora: 24 czerwca 2014, 14:42
-
Ok, jak powiedziałam życzę powodzenia. Zresztą każdej tego życzę. Dla mnie klinika to ostateczność i zanim tam pójdę chcę spróbować tańszych metod. Mój gin i tak dał mi jeszcze tylko trzy cykle i będę musiała iść dalej, ale wiedząc że spróbowałam wszystkiego i że pozostaje tylko in vitro.
-
nick nieaktualnyJa Ciebie bardzo dobrze rozumiem, bo i dla mnie klinika to ostateczność... mieliśmy wiele szans... nim podejdziemy do in vitro będziemy mieć ponad 30 cykli starań za sobą... żeby te jajniki inaczej u mnie wyglądały, to bym jeszcze powalczyła z inseminacją... niestety strach przed tym, że może mnie dopaść przedwczesna menopauza skłania mnie do szybkiego działania... ja na pewno nie podważam decyzji waszych lekarzy w waszych przypadkach, bo oni się najlepiej znają na tym mając przed sobą wasze wszystkie wyniki, obrazy usg i in. Zgodzić się nie mogę z tym, że lekarz mój nic nie robił, bo porobił mi wszelkie badania, skierował na usunięcie guza. Tyle do niego chodzę, że rozmawiamy na luzie jak dobrzy znajomi. Jestem przekonana, że jest ze mną szczery, przedstawiając fakty chce obrać jego zdaniem najskuteczniejszą drogę, by osiągnąć zamierzony efekt nie wyrzucając kasy w błoto. Wiem, że jakbym się uparła, to on przepisałby mi clo, luteinę, czy zrobił inseminację... w końcu ja za to płacę. A skoro ja płacę, to ja ostatecznie podejmuję decyzję. Przedstawił mi wszystkie opcje, szanse i to my z mężem zadecydowaliśmy. Ja zaufałam lekarzom, mam nadzieję, że trafnie mnie zdiagnozowali i że się na nich nie zawiodę
-
No ja osobiście to nie ufam nawet najlepszym lekarzom na 100%, w większości przypadków mam wrażenie że błądzą po omacku, na jednym się znają lepiej to znowu co innego kuleje. Nawet mój gin zanim mi zrobił HSG, stymulację i laparoskopię kazał mi czekać rok po tym jak poszłam do niego po JUŻ roku bezskutecznych starań. I mimo, że ma fajne podeście do pacjentek, jest dostępny we dnie i w nocy, kasy nie zdziera i pewnie nawet dużo dzięki niemu zaoszczędziłam, to w głowie mam że mogłam być w tym momencie już rok bliżej celu, a to mnie bardzo boli Rozumiem cię, gdybym miała tak jak ty też od razu szłabym na in vitro żeby mieć szansę na chociaż parę jajeczek. Powiedz mi tylko AMH robiłaś tylko raz??
-
Taaa, dziś nie ma lekarza kóremu mozna ufać..taka prawda.
O poprawie jakości komórek jajowych czytałam bodajże w dwumiesięczniku dla starajacych się, w artykule pod którym podpisał się jakis profesor z kliniki gdzieś tam.
W przypadku Libry myslę, że inaczej to wygląda ze względu na te AMH. W przypadku naszym pewnie stąd inaczejWiadomość wyedytowana przez autora: 25 czerwca 2014, 08:12
olka30 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyolka30 wrote:No ja osobiście to nie ufam nawet najlepszym lekarzom na 100%, w większości przypadków mam wrażenie że błądzą po omacku, na jednym się znają lepiej to znowu co innego kuleje. Nawet mój gin zanim mi zrobił HSG, stymulację i laparoskopię kazał mi czekać rok po tym jak poszłam do niego po JUŻ roku bezskutecznych starań. I mimo, że ma fajne podeście do pacjentek, jest dostępny we dnie i w nocy, kasy nie zdziera i pewnie nawet dużo dzięki niemu zaoszczędziłam, to w głowie mam że mogłam być w tym momencie już rok bliżej celu, a to mnie bardzo boli Rozumiem cię, gdybym miała tak jak ty też od razu szłabym na in vitro żeby mieć szansę na chociaż parę jajeczek. Powiedz mi tylko AMH robiłaś tylko raz??
Co do poprawy jakości komórek jajowych... Mój lekarz twierdzi, że obecnie medycyna nie zna leku. Są doniesienia, że dobrze działa na niektóre kobiety z niską rezerwą DHEA (Dehydroepiandrosteron) - jest chemicznie podobny do testosteronu i estradiolu i może łatwo być w nie przekształcony. Jest jednak za mało naukowo potwierdzonych danych, żeby zalecać stosowanie DHEA na szerszą skalę. I oczywiście trzeba badać stężenie tego, by nie przekraczać norm
I masz rację, że lekarze często błądzą po omacku, bo niestety ja uważam, że oni nie szukają przyczyny a po kolei je eliminują. Niestety medycyna nie zna jeszcze odpowiedzi na wiele pytać - tak też usłyszałam od lekarza w odpowiedzi na niektóre pytania tuż po tym, jak odpowiedział mi "nie wiem"Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 czerwca 2014, 10:14
olka30 lubi tę wiadomość
-
Ja tu na ovu znajduję w ciąży kobietki, które już się pogodziły z tym, że się w ich przypadku nie uda, a miały sytuację jeszcze gorszą niż twoja Libra, więc wierzę w to, że i tobie pisane dziecko. Wiem o czy mówisz, bo też mi się po nocach śni, że w końcu usłyszę że już za późno i trzeba było przyjść wcześniej, ale.. Kiedyś jako głupia siksa była u wróżki ( a bardziej starej wioskowej czarownicy) i mi wywróżyła problemy z zajściem w ciąże. Mojej kuzynce też. Obu się nam sprawdziło. Ale powiedziała mi że będę miała dzieci i trzymam się kurczowo tej myśli. Tyle że nie powiedziała czy własne czy adoptowane, ale mam nadzieję że jednak choć jedno będzie mi dane urodzić.
Ważne żeby trafić na dobrego lekarza, a twój chyba wie o czym mówi, więc trzeba mieć nadzieję.. -
nick nieaktualnyolka30 wrote:Ja tu na ovu znajduję w ciąży kobietki, które już się pogodziły z tym, że się w ich przypadku nie uda, a miały sytuację jeszcze gorszą niż twoja Libra, więc wierzę w to, że i tobie pisane dziecko. Wiem o czy mówisz, bo też mi się po nocach śni, że w końcu usłyszę że już za późno i trzeba było przyjść wcześniej, ale.. Kiedyś jako głupia siksa była u wróżki ( a bardziej starej wioskowej czarownicy) i mi wywróżyła problemy z zajściem w ciąże. Mojej kuzynce też. Obu się nam sprawdziło. Ale powiedziała mi że będę miała dzieci i trzymam się kurczowo tej myśli. Tyle że nie powiedziała czy własne czy adoptowane, ale mam nadzieję że jednak choć jedno będzie mi dane urodzić.
Ważne żeby trafić na dobrego lekarza, a twój chyba wie o czym mówi, więc trzeba mieć nadzieję..
To ja też miałam podobnie... Ale kiedyś na studiach przed egzaminem poszłam z koleżanką na kawę i przysiad się do nas Pan twierdząc, że musi nam coś powiedzieć.
Mojej koleżance powiedział, żeby rzuciła chłopaka, bo on się rozpije i zacznie brać narkotyki. Z domu zrobi melinę. A ją i dzieci będzie bił. Powiedział, żeby zwróciła uwagę na chłopaka, który nie jest w jej typie a pozna go w grudniu. To będzie dla niej najlepszy opiekuńczy mąż i pierwszy urodzi im się syn. I faktycznie się tak stało, poznała swego męża w grudniu i mają syna. A jej chłopak pije, ćpa, a jego obecna dziewczyna trafiła pobita do szpitala będąc w 8 miesiącu ciąży.
Mi powiedział, że późno za mąż wyjdę a jeszcze później urodzę 2 dzieci. I że muszę się regularnie badać na serce i kobiecie sprawy, bo inaczej umrę na raka nim skończę 42 lata. I co? Wyszłam za mąż mając niespełna 29 lat, dzieci jeszcze nie mam. Jak na razie z sercem problemy niewielkie, ale sprawy kobiece się sprawdziły (wycieli guza, kolejny rośnie). Powiedział mi też, co mam powtórzyć przed egzaminem i to się sprawdziło także. Mój egzamin z wpisem trwał 3 min i oczywiście dostałam 5. Także też trzymam się tej nadziei, że w końcu się uda
-
Jejku, aż mi ciarki na ręce powychodziły.. Masakra..
Ja byłam z koleżanką przed maturą i pierwsze co nas spytała czy chcemy wiedzieć wszystko, ale nie chciałyśmy słuchać o śmierci bliskich itp. więc nam nie mówiła i dobrze bo koleżanki mam umarła niedługo potem. Ale przepowiedziała mi chorobę mamy, niespodziewane dziecko w rodzinie i wiele innych rzeczy. Późne małżeństwo też (ślub miałam 2 dni po 29 urodzinach) i powiedziała że mąż będzie oczytany (się zastanawiam czy to miał być ten, bo czasem taki głupi że boli)..
Ale po tym jak mojej kuzynce sprawdziła się wróżba na temat problemów z poczęciem dziecka czułam, że u mnie też się sprawdzi i żałuję że wcześniej nie zaczęłam szukać. No ale.. Moja kuzynka poroniła 6 razy, a teraz w lipcu mój M idzie za chrzestnego jej drugiego synka, więc da się!Libra lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyNie wiem czy to widać z tonu moich wypowiedzi, ale ja nie jestem załamana. In vitro nie jest dla mnie wyrokiem, ale szansą na posiadanie naszego dziecka. O dzieciach to już nie marzę, bo jak już urodzę choć jedno, to będę przeszczęśliwa i nie będę miała już śmiałości prosić o więcej. Teraz to pragnę tylko jednego - by udało się za pierwszym podejściem do in vitro, to byłoby ekstra:)
olka30, Lucy lubią tę wiadomość
-
Dla mnie in vitro też nie jest wyrokiem tylko szansą, czy jedną z możliwości jak kto woli. Bynajmniej nie jestem przeciwniczką, ale po prostu ja zanim pójdę do kliniki chcę wykorzystać wszystkie dostępne metody wspomagania naturalnego, żeby mnie tam już nie zwodzili, że jeszcze tego albo tamtego nie próbowałam, więc się do niczego nie kwalifikuję. Dość mnie już lekarze zwodzili i chcę usłyszeć konkretny plan działania
Libra lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyolka30 wrote:Dla mnie in vitro też nie jest wyrokiem tylko szansą, czy jedną z możliwości jak kto woli. Bynajmniej nie jestem przeciwniczką, ale po prostu ja zanim pójdę do kliniki chcę wykorzystać wszystkie dostępne metody wspomagania naturalnego, żeby mnie tam już nie zwodzili, że jeszcze tego albo tamtego nie próbowałam, więc się do niczego nie kwalifikuję. Dość mnie już lekarze zwodzili i chcę usłyszeć konkretny plan działania
-
nick nieaktualny
-
czesc Kobiełki przybywam na chwile,zeby poczytac co u Was slychac:) Libra-ostatnio czytalam o tym leku czy czyms odmladzajacym jajniki- faktycznie ponoc to dziala!! mysle ze warto zglebic ten temat, podobno moze odmlodzic jajniki o 10 lat! czyli nadzieja dla malopecherzykujacyh jajnikow jest:)
ja za to wyladowalam na zwolnieniu na kregoslup... bol nie do opisania,nie wiadomo co mi jest ale za to doweidzialam sie na usg ze mam jutro owulacje coz za cudowna wiadomosc- kwiczac z bolu oddam sie mezowi... a druga wiadomosc jest gorsza-mam powiekszony jajnik- prawie 5 cm:(( az sie boje myslec o co kaman. co najsmieszniejsze lekarz ktory ostatnio badal mnie stwierdzil ze mam strasznie male jajniki,ledwo wyczuwalne- to sie zdziwi jak zobaczy foto z usg:D
no to uciekam,bo mam niby odwyk od forum,zeby sie nie nakrecac,ale prawie codziennie podczytuje Was i trzymam kciuki:)))
-
nick nieaktualnyolencja wrote:czesc Kobiełki przybywam na chwile,zeby poczytac co u Was slychac:) Libra-ostatnio czytalam o tym leku czy czyms odmladzajacym jajniki- faktycznie ponoc to dziala!! mysle ze warto zglebic ten temat, podobno moze odmlodzic jajniki o 10 lat! czyli nadzieja dla malopecherzykujacyh jajnikow jest:)
ja za to wyladowalam na zwolnieniu na kregoslup... bol nie do opisania,nie wiadomo co mi jest ale za to doweidzialam sie na usg ze mam jutro owulacje coz za cudowna wiadomosc- kwiczac z bolu oddam sie mezowi... a druga wiadomosc jest gorsza-mam powiekszony jajnik- prawie 5 cm:(( az sie boje myslec o co kaman. co najsmieszniejsze lekarz ktory ostatnio badal mnie stwierdzil ze mam strasznie male jajniki,ledwo wyczuwalne- to sie zdziwi jak zobaczy foto z usg:D
no to uciekam,bo mam niby odwyk od forum,zeby sie nie nakrecac,ale prawie codziennie podczytuje Was i trzymam kciuki:)))
jeżeli to cos na odmładzanie jajników to coś innego niż DHEA (Dehydroepiandrosteron), to poproszę o namiary. Chętnie zapoznam się z treścią i przedyskutuje stosowanie z lekarzem. DHEA już przyjmuje drugi miesiąc, zobaczymy jakie będą efektyWiadomość wyedytowana przez autora: 26 czerwca 2014, 07:36
-
Przyjęłam
Właśnie sobie przypomniałam, że jakoś niedawno czytałam, że jacyś super naukowcy ostatnio odkryli, że to nie jest tak że mamy pulę jajeczek na całe życie jak zawsze twierdzili tylko, że jajeczka mogą się odnawiać czy jakoś tak. I to podobno potwierdzone. Więc rzeczywiście może odkryli jakiś lek, który to wspomaga