Gorące mamuśki 🤰❤️
-
WIADOMOŚĆ
-
Lalia wrote:Co do kilogramów, to ja nadrabiam 3 miesiące diety cukrzycowej i święta mnie w tym bardzo wspierają 😂
Przed ciążą ważyłam 62 kg, przed porodem 72,2 a wczoraj (tydzień po porodzie) na wadze zobaczyłam 64,4 kg, więc prawie 8 z 10 kg już mi zeszło 👌
Ale, że moja komfortowa waga to 57-59 kg więc mam zamiar jeszcze troszkę nad sobą popracować 😉Lalia lubi tę wiadomość
12.10.2020 ❤️
14.05.2024 ❤️ -
SzalonaOna wrote:Tak samo mówiłam po ciąży z synem! 😂I tym sposobem z tabletek jest Kornelia 😂
Pomyśleć, że jeszcze rok temu żyć mu nie dawałam. Tylko seks, seks i seks 😎
Ounai, aż taką optymistką nie jestem.
Lubię się znęcać nad sobą. Pisałam Wam, ze przygotowywalam się już do maratonu, ale poród NEVER!SzalonaOna, Lalia, KarolinaMaria, Iryska, emdar, Nowastaraczka, Inaa89, Ania81, kic83, dmg111 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyW kwestii seksu... No u mnie dramat. Myślałam, że coś się ruszy, ale niestety. W tej kwestii chyba nigdy nie pogodzę się z moim małżeństwem, choć naprawdę aż tak źle nigdy nie było. Była 1 próba, ale zakończona fiaskiem, nie z mojej winy, bo ja to najarana jak czołg na Ruskich jestem. Nie wiem co się dzieje, rozważam już zakup jakichś kropelek żeby potajemnie mu wlewać, bo naprawdę nie wytrzymam
-
nick nieaktualny
-
Sylwucha wrote:Dlatego mówię, że z własnej woli się nie zdecyduję 😉 A jak się zdarzy, to się zdarzy. Ale ja jestem na plastrach, a mężowi bez gumy nie pozwalam się zbliżać 😎
Pomyśleć, że jeszcze rok temu żyć mu nie dawałam. Tylko seks, seks i seks 😎
Ounai, aż taką optymistką nie jestem.
Lubię się znęcać nad sobą. Pisałam Wam, ze przygotowywalam się już do maratonu, ale poród NEVER!
Sylwia, Ty masz wymarzoną, wg mnie, sytuację. Dwujajowe bliźniaczki, czyli rodzeństwo jak z dwóch kolejnych ciąż. Każda będzie inna, inny charakter, wygląd, zainteresowania, a 'machnęliście' je za jednym razem 😎
Co do złych wspomnień, wydaje mi się, że każdy przeżywa trudne sytuacje inaczej. Nie da się porównywać porodów, bolesnych przeżyć itd. I to nie jest kwestia pielęgnacji wspomnień. Ja nie wiem co mi życie przyniesie, ale jak sobie przypomnę 5 tygodni leżenia z krwiakiem w 1 trymestrze, ciągłe plamienie skrzepami i strach przy każdej wizycie w wc, czy płód już wypadł, czy jeszcze się we mnie trzyma, to nie wiem czy będę chciała być w drugiej ciąży. Wcale tego nie wspominam, nie wracam do tamtych chwil, wspominam ciążę jakoś od 15tc. Ostatnio włączyłam sobie na kompie USG I trymestru i musiałam to wyłączyć, bo tamto badanie to był jeden wielki stres, czy maluch jeszcze żyje, czy będzie bić mu serce, pamiętam, że jak na nie jechałam to byłam strasznie zmęczona, bo nigdzie w tym czasie nie wychodziłam i zwyczajnie nie miałam siły. Dopiero teraz widzę jak mnie tamten czas przeciorał psychicznie i jak strasznie zepchnęłam to do podświadomości ;( jak mnie ktoś pyta, czy wymiotowałam na początku, ja odpowiadam, że nie, ten ktoś mówi 'o to super', to mam ochotę wyć, bo nie wymiotowałam jak kot, ale miałam większe zmartwienie. Wiem, że wiele kobiet ma na koncie poronienie i moja historia o zagrożeniu poronieniem nie jest niczym szczególnym, ale to są moje emocje i mam do nich prawo. Jak ostatnio pakowałam dokumenty do torby szpitalnej, w tym mój wypis ze szpitala i zaczęłam go czytać, to sobie pomyślałam 'serio było tak źle??'.
Do porodu podchodzę z optymizmem, wiem, że będzie cholernie boleć, że będzie ciężko, ale dzięki Waszych historiom wiem też, że da się to przeżyć. Nastawiam się, że może się skończyć CC, że mogę mieć problemy z laktacją, że mała będzie źle spać. Ale to tylko teoria, może też będę mieć traumę, ale to żaden wstyd.Sylwucha, emdar, edyciak., Ania81, kic83 lubią tę wiadomość
'90
06.05.2020 r. II 🦄
13.01.2021 r. godz. 11.00 Matylda 3280 g, 51 cm -
KarolinaMaria wrote:Sylwia, Ty masz wymarzoną, wg mnie, sytuację. Dwujajowe bliźniaczki, czyli rodzeństwo jak z dwóch kolejnych ciąż. Każda będzie inna, inny charakter, wygląd, zainteresowania, a 'machnęliście' je za jednym razem 😎
Co do złych wspomnień, wydaje mi się, że każdy przeżywa trudne sytuacje inaczej. Nie da się porównywać porodów, bolesnych przeżyć itd. I to nie jest kwestia pielęgnacji wspomnień. Ja nie wiem co mi życie przyniesie, ale jak sobie przypomnę 5 tygodni leżenia z krwiakiem w 1 trymestrze, ciągłe plamienie skrzepami i strach przy każdej wizycie w wc, czy płód już wypadł, czy jeszcze się we mnie trzyma, to nie wiem czy będę chciała być w drugiej ciąży. Wcale tego nie wspominam, nie wracam do tamtych chwil, wspominam ciążę jakoś od 15tc. Ostatnio włączyłam sobie na kompie USG I trymestru i musiałam to wyłączyć, bo tamto badanie to był jeden wielki stres, czy maluch jeszcze żyje, czy będzie bić mu serce, pamiętam, że jak na nie jechałam to byłam strasznie zmęczona, bo nigdzie w tym czasie nie wychodziłam i zwyczajnie nie miałam siły. Dopiero teraz widzę jak mnie tamten czas przeciorał psychicznie i jak strasznie zepchnęłam to do podświadomości ;( jak mnie ktoś pyta, czy wymiotowałam na początku, ja odpowiadam, że nie, ten ktoś mówi 'o to super', to mam ochotę wyć, bo nie wymiotowałam jak kot, ale miałam większe zmartwienie. Wiem, że wiele kobiet ma na koncie poronienie i moja historia o zagrożeniu poronieniem nie jest niczym szczególnym, ale to są moje emocje i mam do nich prawo. Jak ostatnio pakowałam dokumenty do torby szpitalnej, w tym mój wypis ze szpitala i zaczęłam go czytać, to sobie pomyślałam 'serio było tak źle??'.
Do porodu podchodzę z optymizmem, wiem, że będzie cholernie boleć, że będzie ciężko, ale dzięki Waszych historiom wiem też, że da się to przeżyć. Nastawiam się, że może się skończyć CC, że mogę mieć problemy z laktacją, że mała będzie źle spać. Ale to tylko teoria, może też będę mieć traumę, ale to żaden wstyd.KarolinaMaria, Lalia, Ania81 lubią tę wiadomość
-
SzalonaOna wrote:W kwestii seksu... No u mnie dramat. Myślałam, że coś się ruszy, ale niestety. W tej kwestii chyba nigdy nie pogodzę się z moim małżeństwem, choć naprawdę aż tak źle nigdy nie było. Była 1 próba, ale zakończona fiaskiem, nie z mojej winy, bo ja to najarana jak czołg na Ruskich jestem. Nie wiem co się dzieje, rozważam już zakup jakichś kropelek żeby potajemnie mu wlewać, bo naprawdę nie wytrzymam
-
nick nieaktualnySylwucha wrote:Ale o co chodzi? Nie bryka mu? Może potrzebuje wspomagaczy? Rozmawialiscie?
-
Tak w ogóle, podsyłam trochę świątecznego spamu 😉
Jutro standardowo usunę 😉
Pierwsza Wigilia w nowym domu 😍 z naszymi łobuzami ❤❤
.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 stycznia 2021, 00:19
emdar, KarolinaMaria, Iryska, Angie1985, SzalonaOna, Ania81, Nikaa92, Fragaria, Inga28, Lalia, Nowastaraczka, Ladyo, Nadzieja94, kiniusia270, Gagatka, Ounai, Inaa89, Zulugula, Ewa88 , Suszarka, kic83, calanthe, dmg111 lubią tę wiadomość
-
Ounai, ja się z Tobą w pełni zgadzam. Ale zgadzam się też z Karoliną. To nie jest kwestia pielęgnacji wspomnień. Chyba żaden człowiek nie karmi się świadomie złymi wspomnieniami, a stara się tylko dobrymi. Zwlaszcza jak dotyczy to finalnie cudownych przeżyć,a przecież wydanie
na świat swojego dziecka jest cudem. Ale jak coś wraca do nas mimowolnie na samo wspomnienie o tym wydarzeniu, to znaczy ze to naprawdę wywarło na nas swego rodzaju ślad psychiczny. To jest kwestia bardzo osobnicza. Ja przepracowałam swój poród z psychologiem, zwłaszcza że miałam depresję poporodowa, i uważam że sam poród się do tego w znacznej mierze przyczynił. Mnie całkowicie zaskoczyły moje emocje związane z bólem, strachem o siebie,o małego. A byłam świetnie nastawiona do porodu. Oczytana, obstawiona dobrymi historiami, ale jednocześnie świadoma że wcale nie musi być tak super jak bym sobie tego życzyła. Ale tego że będzie aż tak słabo się nie spodziewałam, i bardzo mnie to zszokowało. I pamiętam ze na początku słabo psychicznie reagowałam jak słyszałam historie o zalewie euforii po porodzie, o fali miłości do dziecka od pierwszego spojrzenia. Ja tego nie poczułam od razu, musiało minąć parę dni abym patrząc na Julka rozpływała się w miłości do niego. Bardzo to przeżyłam, wyrzucałam sobie że jestem wyrodną matką. Bardzo zszokowało mnie moje odczuwanie tego wszystkiego. Jak zaczęłam o tym rozmawiać z przyjaciółkami czy znajomymi to okazało się, ze nie jestem w tym sama. Kazda z nas jest inna, każda inaczej przyzywa zmiany w życiu, ból, strach itd... Jestem stara baba, naprawdę nie jedno w życiu przezylam i nie jedno widziałam, ale jak dotychczas to poród jest dla mnie wydarzeniem które odcisnęło na mojej psychice największy ślad. Uważam też,że kwestia psychiki powinna być bardziej poruszana w szkołach rodzenia. To naprawdę ważny element ciąży, porodu, połogu, początków z maluchem, a u mnie na szkole rodzenia bylo o tym może z 10 minut. I to tak potraktowane pt"kobieta może odczuwać obniżenie nastroju, płaczliwość, rozdrażnienie ".Serio? Ja - i wiem juz teraz ze nie jestem jakimś odosobnionym przypadkiem- czułam się najgorzej psychicznie ever, i mało to przypomniało "rozdrażnienie". Kończąc ten przydługi elaborat, pozwólmy sobie na odczuwanie wszystkich emocji, i tych super i tych mniej przyjemnych bo mamy do tego pełne prawo. Początek macierzyństwa naprawdę nie musi wyglądać jak z Instagrama:) W sumie nie tylko początek 😉Sylwucha, KarolinaMaria, Ounai, Ania81, Suszarka lubią tę wiadomość
42 lata
08.03.2019 puste jajo płodowe💔
17.02.2020 Julek 💙 -
Motylku, a może on się boi, że zajdziesz w ciążę, albo że zrobi Ci krzywde i będzie Cię bolało. Nie wiem jak U Ciebie, ale u mnie pierwszy seks po porodzie był dosyć bolesny.
-
nick nieaktualnySylwucha wrote:Motylku, a może on się boi, że zajdziesz w ciążę, albo że zrobi Ci krzywde i będzie Cię bolało. Nie wiem jak U Ciebie, ale u mnie pierwszy seks po porodzie był dosyć bolesny.
-
nick nieaktualny
-
Emdar, masz rację, że mało się mówi o tym co jest po porodzie. Książki skupiają się na pielęgnacji dziecka. U mnie w szkole rodzenia mówiono o tym, że w połogu można się źle czuć, że hormony itd. i że trzeba sobie na to pozwolić. Ale tak jak piszesz '10 minut i po temacie'. Gdyby nie to forum to bym nie wiedziała, że rana po nacięciu może być kłopotliwa, że to się może paskudzić, że mogę miec sutki pogryzione do krwi, że oczyszczanie po porodzie trochę trwa, że krwawienie po czasie nie jest normalne itd. Dzięki temu pojadę szpitala z Ginexidem, kompresami na brodawki itp. Takie rzeczy powinny być w każdej liście wyprawkowej czy artykule o wyprawce. A tam głównie skupiają się ile pieluszek tetrowych kupić i jaki kocyk jest lepszy... 🙄
emdar, Sylwucha, Lalia, Enigvaa, Ania81 lubią tę wiadomość
'90
06.05.2020 r. II 🦄
13.01.2021 r. godz. 11.00 Matylda 3280 g, 51 cm -
Ounai wrote:Jakże ja Cię rozumiem. Ale muszę odstawić też ze względu na Martę bo obsypuje ją po czekoladzie.
Dziewczyny, powiem Wam coś w kwestii porodow. Moja mama urodziła 4 dzieci. Jak rodziłam syna to wiele godzin siedziałam ze skurczami u mojej mamy, dopiero jak były co 3-4 min (czyli po ok 10h) pojechaliśmy do szpitala i moja mama powiedziała że miałam ciężki poród. Długo też mnie trzymali z partymi i nie pozwalali przeć bo młody nie chciał się wstawić w kanał. Ostatecznie rodziłam 16h.Córkę rodziłam 5h. Skurcze były silne i intensywne. Ból był nie do zniesienia, przy 7 cm zaczęłam odlatywać, po prostu robiłam to co położna kazala ile nic więcej. Fizycznie byłam tak wykonczona, że czekałam żeby kangurowanie się skończyło bo nie miałam sił trzymać małej, a bałam się że zasnę i ją upuszczę. Ale co jest ważne moim zdaniem to to jakie wspomnienie będziecie w sobie pielęgnować. Jeśli za każdym razem wspominając poród będziecie myśleć o bólu to właśnie to najbardziej utkwi Wam w pamięci. Natomiast jeśli będziecie się starać te wspomnienia zastąpić dobrymi właśnie tak zapamiętacie poród. Ja osobiście skupiam się na tym jak mała zaczęła płakać i jaka była piękna. I to jest moje główne wspomnienie. Reszty staram się nie pamiętać. Gdybym skupiła się na wspomnieniu bólu to po moim pierwszym ciężkim porodzie w życiu bym się nie zgodziła na urodzenie drugiego dziecka
Mam bardzo podobne podejście do Ciebie. Wg mnie nie ma sensu rozpamiętywać tych "przykrych" wspomnień a warto pielęgnować to co dobrego nas spotkało.
Ja już nawet nie pamietam, że byłam tak długo w szpitalu i że bylo ze mna tak źle psychicznie - nigdy nie byłam w takim stanie załamania jak tam. A teraz staram się pamietać te miłe cheile ze szpitala, świetne znajomości, miły personel, odwiedziny męża pod oknem. Andrzejowi jestem wdzięczna, że mnie tam wysłał, kto wie co by się stało jakbym dalej tak wojowała, ogarniała w mieszkaniu mając ten przyczep błoniasty który jest śmiertelnie niebezpieczny dla dziecka. Będąc w domu nawet nie wiedziałabym że sączą mi się wody, a gdyby mocne skórcze się zaczęły mogłyby spowodować urwanie się pępowiny i śmierć Poli. Nie sądziłam, że uznam że znajde powód że wszystko jest po coś i po coś był też ten szpital- a teraz już wiem że jednak to było po coś - abyśmy były bezpieczne, pod opieką. Będąc tam powiedziałam że już nigdy nie pójde do swojego ulubionego parku bo wodać z niego szpital - a teraz jeżdzę tam na spacery i opowiadam Poli o naszym pobycie tam. Wszystko zależy od nas,
No dobra, tylko brak mi pozytywnego podejścia w kwestii teściowejLalia, Ounai, Ania81 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa jestem po 3 wywolywanych porodach. Kazdy byl inny. Pierwszy raz rodzilam okolo 28h. Po pierwszym wywolaniu mialam tak silne bole, ze moglabym chodzi po scianach,przy tym zero rozwarcia. Polozna, stara rupa, wogole olala sytuacje.Gdyby nie to ze maz chodzil i meczyl inne polozne, mogloby sie zle skonczyc. Wreszcie lekarz po z badaniu mnie nakazal wstyrzmac porod i zaczac wszystko od poczatku. Doszly wymioty, nie moglam ruszyc sie z lozka. Koszmar jednym slowem. Drugi porod 1,5 pozniej to byla bajka, dostalam zzo na samym poczatku, porod okolo 15h. Zero bolu czulam. 3 porod jazda bez trzymanki. Rodzilam okolo 10h od momentu wywolania. Ostatnia faza byla bardzo szybka. Bol byl straszny. Ale dla mnie za kazdym razem najwazniejsze bylo by malenstwo bylo cale i zdrowe. Nastawienie mialam i mam, ze tak bedzie bolalo ale za to jaka piekna nagorda mnie za to czeka😍. Zaznacze, ze moj mlodszy syn byl siny, nie oddychal, serduszko ledwo bilo. Dopiero po jakims czasie go dostalam krzyczacego w nieboglosy 😂, uspokoil sie dopiero jak go przytulilam i dorwal sie do cycka.
Teraz czeka mnie znowu wywolanie, bo moja szyjka im blizej porodu tym bardziej staje sie "zelazna dziewica" 😂😂😂. Moim marzeniem jest by choc raz wszystko zaczelo sie naturalnie,ale zludzen nie mam😂😂😂😂😂. Jeden co postanowilam, ze od poczatku bedzie bez znieczulenia,bo mimo ze bolalo to ja uwazam ze to byl moj najlepszy porod.
Zobaczymy jak to bedzie jak sie zacznie😂😂😂😂😂, czy przypadkiem nie bede blagac o zzo 😂😂😂😂, bo boli -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Ounai wrote:Ja właśnie pytałam bo położna mi polecała, ale ze tego samego dnia mąż jechał do mojego gin po L4 to poprosiłam żeby zapytał no i powiedział, że może pomóc, ale to delikatne okolice i on nie zaleca, bo może też pogorszyć sprawę. To trochę jak z rumiankiem dla dzieci. Czasem pomoże a czasem zaszkodzi. Ja nie chciałam ryzykować bo jednak jakby miał mi się zrobić jakiś stan zapalny to dopiero by było. A pytałam dlatego, że mam uraz, bo w dzieciństwie mój brat miał czyraka, wszyscy kazali przemywać rivanolem i moja mama tak zrobiła. Zrobił mu się taki stan zapalny, że młody chodził po ścianach. W końcu rodzice wylądowali z nim na pogotowiu i musiał mieć to czyszczone chirurgicznie. Skończył z blizną na ręce
Kurde, bo mi z jednego szwu się sączy... i jest obrzęk dookoła. 😕 Podmywam się często i psikam Octeniseptem za każdym razem. Może jedną przymoczkę spróbuję zrobić z Rivanolu, jeśli nie zaobserwuje różnicy, to dam sobie spokój.