Gorące mamuśki 🤰❤️
-
WIADOMOŚĆ
-
Miałyście kiedyś taką sytuację, że dziecko siedziało na podłodze i nagle staciło równowagę i przewróciło się na plecki i uderzyło głową o podłogę?? Kurde nam się dzisiaj tak zdarzyło i chyba nie zasnę 😥😥12.2020 dziewczynka ❤️ po 6cs
11.2024 staramy się o rodzeństwo -
Nowastaraczka wrote:Nie cieszę się że też cierpicie ale troche mi lżej bo ja już nawet nie mam siły walczyc jak slysze "przeciez wszystkie dzieci lubia jezdzic w aucie i zazwyczaj zasypiaja". No nie. Leoś wyspany musi być zabawiany non stop bo by chciał wyjśc a z kolei śpiący nie daje rady zasnąć 🤷♀️ chyba na palcach jednej ręki byłyby podroze w miare okej a reszta to pudło zabawek i ja wymordowana jak po robocie w cyrku
KarolinaMaria, my zaczynamy od połowy września bo dopiero wtedy wrócimy z wakacjiNowastaraczka lubi tę wiadomość
-
Karolina, Zulu, tak dokładnie. Wielokrotnie słyszałam jak mówi "chodź do mamusi, mamusia ukocha" chociaż najczęściej się reflektuje i mówi "babusia ukocha". Uważam, że ona próbuje sobie wnukiem rekompensować brak drugiego dziecka, tylko my z mężem jej na to nie pozwalamy i jasno stawiamy granice, że to my jesteśmy rodzicami, a ona babcią.
Jak u nich jesteśmy albo oni u nas to non stop nosi, całuje, przytula Olka, mój mąż mówi żeby go zostawiła bo on tak nie chce, bo chce się bawić na macie, to mówi że dzieci trzeba tak tulić, że mojego męża cały czas tak nosiła, a ja ją wtedy gaszę, że gdybyśmy nosili non stop Olka to nie nauczyłby się siadać i raczkować 🤦
Mnie najbardziej rozwala jakie "problemy" a raczej spostrzeżenia ona ma w stosunku do Olka. Np zachwyca się jaką ma piękną, kształtną głowę, albo jak mu pięknie w granacie, bieli i czerwieni (nie wiem skąd ta czerwień bo Olek nic czerwonego nie ma 😂). Albo ostatnio pokazuje jej niechodki jakie kupiłam Olkowi na jesień, a ona do mnie "no tak, bo głupio by wyglądał w kurtce bez butów" a ja zonk i mówię że mu kupiłam żeby nie zmarzł a nie żeby głupio nie wyglądał. Ciągle chce mu kupować pluszaki żeby je tulił bo "dzieci tak robią" a Olek ma gdzieś pluszaki i najbardziej kocha zakrętki od słoików.
To jest naprawdę niesamowicie ciepła, dobra, pomocna, bezinteresowna kobieta, kocha Olka z całego serca, ale czasem zwraca uwagę na takie pierdoły albo ma takie wyobrażenie macierzyństwa jak mała dziewczynka 🤦 -
Ewa z Olek nie raz uderzył tak o podłogę, szafkę itd
Najważniejsze żeby nie upadło na coś ostrego czy kanciastego.Ewa88 lubi tę wiadomość
-
Ewa88 wrote:Miałyście kiedyś taką sytuację, że dziecko siedziało na podłodze i nagle staciło równowagę i przewróciło się na plecki i uderzyło głową o podłogę?? Kurde nam się dzisiaj tak zdarzyło i chyba nie zasnę 😥😥
Wik, ja odstaiwam pod okiem CDL. Myslalam, ze bralas jakies leki na zahamowanie.Ewa88 lubi tę wiadomość
Mikołaj 💗 07.09.2020
Adam 💗28.05.2023 -
Nowastaraczka wrote:Nie cieszę się że też cierpicie ale troche mi lżej bo ja już nawet nie mam siły walczyc jak slysze "przeciez wszystkie dzieci lubia jezdzic w aucie i zazwyczaj zasypiaja". No nie. Leoś wyspany musi być zabawiany non stop bo by chciał wyjśc a z kolei śpiący nie daje rady zasnąć 🤷♀️ chyba na palcach jednej ręki byłyby podroze w miare okej a reszta to pudło zabawek i ja wymordowana jak po robocie w cyrku
Robota w cyrku wygrała wszystko 😂😂
Ja też ciągle słyszę, że przecież dzieci momentalnie zasypiają w aucie.
U nas tak było do 2m. A teraz to jedno wielkie rykowisko 😁🙈Nowastaraczka lubi tę wiadomość
-
U nas ostatnio apogeum wścieklizny u Olka. Myślę, że na pewno mamy skok, bo praktycznie codziennie nabywa nowe umiejętności i wymyśla różne wygibasy. Budzi się w nocy żeby trenować - pełza po całym łóżeczku, buja się w pozycji czworaczej, robi żabie skoki. Jak go wyciągam i próbuję ululać na rękach, to trzaska mnie po twarzy, drapie, szczypie, wyrywa włosy. Dzisiaj w nocy to już miałam ochotę wyskoczyć z okna w pewnym momencie 😵 W ciągu dnia też jest ciężko, bo wrócił lęk separacyjny (wcześniej zniknął na jakiś czas) i ciężko mi nawet wyszykować nas na dwór czy na wyjazd (tak jak dzisiaj na szczepienie), bo Olek nie chce, żebym od niego na krok odchodziła i włącza syrenę. Swoje posiłki jem z nim na macie, a on się jeszcze upomina żebym się z nim dzieliła. Dzisiaj jedliśmy razem bułkę 😂 Mąż wrócił do pracy i już drugi dzień pracuje po 12h, bo mają teraz remont i robią nadgodziny. Jeszcze 3 dni będzie tak pracował, a piątek ma mieć niby wolny. Zarówno dzisiaj jak i wczoraj tylko kilka słów zamieniliśmy, ale udało mi się namówić go na suszarkę do prania i na mop parowy. Chyba dla świętego spokoju mi przytakiwał 😂 Ale suszarka to naprawdę must have, bo idzie jesień i kiedy jest deszczowa pogoda, to w naszym mieszkaniu nie sposób suszyć prania, bo słabo schnie i zaczyna śmierdzieć 😑 Brak przewiewu robi swoje niestety.
Dziękuję Wam za odpowiedzi w sprawie rozmiarów jakie noszą noworodki, zamówiłam ciuszki na 62 bo po prostu zapytałam szwagierki, co wolą żeby im kupić. Mówi, że syn urodził im się 3800g i 56 cm i nosił rozm. 56 tylko przez 2 tygodnie. Swoją drogą, Malutka to będzie siostrzenica mojego męża, a nie bratanica jak napisałam wczoraj. Jestem zakręcona i piszę głupoty 😂
Co do szacowania na usg, to wiem, że często te pomiary się rozjeżdżają z rzeczywistym stanem rzeczy 😅 Chociaż u mnie akurat nie było dużej różnicy, bo tydzień przed terminem Olek "ważył" na usg 4260g i doktor powiedziała, że w dniu terminu może mieć około 4,5 kg. Z kolei przy przyjęciu do szpitala na usg wyszło 4800g, a półtora godziny później Olek przyszedł na świat z wagą 4790g, czyli niemal tak samo 😅 Ale wiem, że czasem te pomiary nijak się mają do rzeczywistej wagi maluszka. -
Nowastaraczka wrote:Nie cieszę się że też cierpicie ale troche mi lżej bo ja już nawet nie mam siły walczyc jak slysze "przeciez wszystkie dzieci lubia jezdzic w aucie i zazwyczaj zasypiaja". No nie. Leoś wyspany musi być zabawiany non stop bo by chciał wyjśc a z kolei śpiący nie daje rady zasnąć 🤷♀️ chyba na palcach jednej ręki byłyby podroze w miare okej a reszta to pudło zabawek i ja wymordowana jak po robocie w cyrku
No to witaj w klubie 😂🤷
Niestety Leoś jak Maks w tym temacie.
Nie chce mi się już słuchać, że przecież dzieci lubią jeździć w aucie i w nim odrazu zasypiają, ano nie wszystkie.Nowastaraczka lubi tę wiadomość
Córcia❤️05.2015 (3 cs) 39t1d - 2650 g hipotrofia // spadek do 2450 g SN
Synek💙10.2020 (5cs) - 40t2d - 3100 g spadek do 2895 SN+CC
[/url]
Autoimmunologiczne zapalenie tarczycy + jej niedoczynność -
Wik
wszystkiego najlepszego dla Gucia!
Laila
nie miałam dziś czasu na foto Maksa.
Karolina
A są jakieś rzeczy, z których się tak prawdziwie cieszyłaś?
Mój mąż tak ma, że zawsze znajdzie dziurę w całym, i nigdy się nie umie "prawdziwie" z czegoś cieszyć.Córcia❤️05.2015 (3 cs) 39t1d - 2650 g hipotrofia // spadek do 2450 g SN
Synek💙10.2020 (5cs) - 40t2d - 3100 g spadek do 2895 SN+CC
[/url]
Autoimmunologiczne zapalenie tarczycy + jej niedoczynność -
nick nieaktualnyAnnia wrote:Wik po jakim czasie zanikł Ci pokarm?
Gratulacje dla Gutka z okazji 10 miesiecy.
Emdar, mieliscie sesje roczkowa? Szukam insporacji jak ubrac Mikolaja. -
nick nieaktualnyOunai wrote:Motylku przepraszam, ale nie mogę tego czytać. Wyszłaś za mąż za faceta który ma dziecko, które sprawia problemy. Była taka już zanim zaszłaś z nim w ciążę. Mąż zrzucał na Ciebie opiekę zanim wzięliście ślub, więc wiedziałaś w co się pakujesz. Gdyby Twój mąż chciał się pozbyć Twoich dzieci to byś się rozwiodła. A Wy wszyscy przerzucacie tą dziewczynkę jak zabawkę. Zamiast pójść prywatnie do psychologa przynajmniej do czasu wizyty na NFZ czekacie a dziecko cierpi. Albo miejcie jaja i zacznijcie być rodzicami albo niech jej biologiczni rodzice zrzekną się praw i dziecko trafi do ludzi, którzy tylko marzą żeby zbudować prawdziwy dom. Nawet psa się nie przerzuca co tydzień od jednego do drugiego domu. Naprawdę, aż serce mi pęka czytając jak ta mała dziewczynka ma poranioną psychikę. Budowanie rodziny patchworowej to nie tylko kupowanie takich samych sukienek i butów dzieciom z dwóch rodzin. To Budowanie od nowa miłości i zaufania, to orka na ugorze, ciężka praca.
Twój mąż jest ojcem Zuzi i Matyldy. Jeśli starsza córkę ma gdzieś to duże prawdopodobieństwo że młodsza też tak samo będzie wychowywać. Myślę, że Wy wszyscy powinniście iść do poradni, żeby ktoś z Wami pogadał, bo naprawde, robicie ogromną krzywdę Waszym dzieciom. Tak, dzieciom, bo Twoje dzieci na to patrzą i uczą się wzorców. I dla nich w przyszłości takie traktowanie dzieci będzie normalne.
Jeśli ktoś się nie zgadza ze mną to trudno. Wiem, że ostro pojechałam, ale nie mam sumienia żeby milczeć.
Nie narzekam na to, ze bede musiala z nia odrabiac lekcje, czynodbierac ja ze szkoly. Narzekam na to, ze moj maz troszke olal swoje obowiazki i czas mu pewne rzeczy przypomniec.
Ttak jak napisalas, wiedzialam w co wchodze. Wiedzialam, ze ma dziecko. Ale nie wiedzialam wczesniej, ze to dziecko ma takie problemy, w krorych nikt z nas nie potrafi pomoc.
Bylismy u osychologa nie raz. Kazdy z nich twierdzil, ze to naturalny bunt i ze lada chwila minie. No nie mija. Zamiast wydawac kase na co lepszego psychologa, zdecydowalismy sie pojsc na terapie rodzinna. Wszyscy w 3,wlasnie po to, zebysmy i my umoeli rozmawiac na tak trudne tematy.
Co do Matyldy - o to sie nie martwie. Na codzien jest zaangazowany moxno w opieke nad nia. Czasem mam wrazenie, ze tez bardziej kocha moja Kornelke, bo to takie jego oczko w glowie.
I nie jest tak, ze kazda sekunda w domu jest zla. Zyjemy nornalnie, jak kazdy z Was. Ale czasem napieotrzenie problemow jest takie, ze ma sie ochote wyskoczyc za okno.
Jakbys sie czula, gdyby Twoje dziecko nie zjadlo lanapki, bo to Ty ja zrobilas?
Jakbys sie czula, gdyby na kazde Twoje zdanie czy dobre, czy zle, dziecko reagowalo krzykiem?
Jakbys sie czula, gdyby dziecko wykrzyczalo Ci, ze nie kazqla Ci tyle dzieci robic?
Jakbys sie czula wiedzac, ze Ttwoje dziecko ma nadzieje, ze tata z mamusia sie zejda, mimo, ze oboje sa w innych malzenstwach?
No wlasnie. Czulabys sie zapewne tak jak ja.
I tylko dlatego Wam czasem opisuje swoje emocje. Tylko dlatego. Bo ja tez jestem czlowiekiem. Ja tez popelniam vledy. Bywam zmeczona, bywam rozdrazniona. Ale jestem przede wszystkim mama. To co rovie, robie dla dzieci. WSZYSTKICH. Chcialabym miec rodzine jak z dilmu, poukladana, usmiechnieta. Ale zycie jest rozne. Raz jest fajnie i wesolo, a raz ma sie ochote rzucic pod pociag.
Czy to jednak daje Ci prawo do takiej oceny mnie? Nie.
Czy ja Ciebie kiedykolwiek zjechalam brzydko mowiac, kiedy skarzylas sie na meza? Nie. A tez mohlam wiele napisac.
Tyle, ze ja wiem, ze forum to tylko wyjeta z zycia czesc. O 95% nie wiecie. Bo o tym nie pisze. A chyba po to te miejsce jest, zeby w gorszych momentach dostac wsparcie? Choc ostatnimi czasy widze, ze sie myle.
Mysle, ze zwyczajnie do Was nie pasuje. Nie jestem slepo zapatrzona w dzieci, nie wiem dokladnie w jkim wieku Matylda usiadla, ani kiedy Kornelia zaczela robic na nocnik.
Ale widze, ze zwlaszcza Tobie ostatnio przeszkadzam. Bo dieta nie taka, bo cwwiczenia noe takie, bo za szybko chudne, bo dzieci kocham nierowno.
Przykro mi, kiedy to pisze, ale od pewnego czasu to Twoja niechec do mojej osoby czuje.
Naprawde odechciewa mi sie tu udzielac, mimo, ze naleze do bardzo usmiechnietych i pozytywnych osob. -
nick nieaktualnyLalia wrote:Suszareczko, z tego co mój teść mówił, to moja teściowa była przerażona sama ciążą i porodem ledwo w niej była. Opowiadałam Wam, że w dniu kiedy miała termin porodu sama sobie zbadała i stwierdziła że ma rozwarcie i się uparła że ma jechać do szpitala, w szpitalu chcieli ją odesłać ale ona się uparła że zostaje i z tego co ja wnioskuje to miała indukcję porodu, ale tak ja nafaszerowali głupim jasiem że ona tego porodu nie pamięta. Mój mąż był duży, miał 62cm i ważył 4200g więc na pewno mogła mieć ciężki poród, ale z tego co mówi to ona chyba w godzinę urodziła. Przed ciążą cały czas mówiła że mamy jeszcze czas na dziecko, jak już w ciąży byłam to mnie namawiała na CC, Olka traktuje czasem jak swoje dziecko i wielokrotnie słyszałam jak mówi do niego "chodź do mamusi, mamusia ukocha" itd. Moja teściowa kocha dzieci, jest świetna, ale wydaje mi się że jest niesamowitą panikarą i ma masakrycznie niski próg bólu, a to spowodowało że się bała kolejnej ciąży, porodu a nawet drugiego dziecka, bo kiedyś mi powiedziała że się zastanawiała czy potrafiłaby pokochać drugie dziecko tak samo mocno. Wydaje mi się że strach przed tym wszystkim był większy niż pragnienie kolejnego dziecka. A mój mąż też był wychowywany pod kloszem, tylko z nimi, izolowany od wszystkich.
Ja tylko nie rozumiem czemu przenosi to na nas, w sumie to powinna się raczej cieszyć że my nie mamy takich obaw..
Karolina, dzięki za kciuki za moją owulację 😁
Clover, woow, Olek to już solidny chłopczyk 💙
Kic, czekam na fotkę Maksa 🥰🥰🥰
Emdar, czy w Waszym żłobku jest adaptacja?? Mogłabyś mi napisać jak wygląda??
Motylku, niestety muszę zgodzić się z dziewczynami. Jako matka, mam praktycznie zerowe doświadczenie, ale jako pedagog z kilkuletnim już stażem, muszę napisać wprost, że robicie wszyscy Zuzi krzywdę.
Z tego co piszesz, Zuzia ma problemy z nauką i koncentracją oraz przejawia tzw. "zachowania trudne", czyli pyskuje, nie wykonuje obowiązków itd W jej przypadku, na 99% wynika to z sytuacji rodzinnej.
Po pierwsze, ona nie ma domu. Jest przepychana między ojcem a matką, nie ma swojego miejsca, a za tym żadnego poczucia bezpieczeństwa. Ona nie wie, czy jedzie do mamy, czy wraca do mamy. Druga sprawa, ona z nikim z Was nie ma więzi, nikomu nie ufa i podejrzewam też, że może czuć się niekochana. Możliwe, że to są tak desperackie uczucia, że dla niej "kochać" to spędzać czas, poświęcać uwagę, nie ważne w jaki sposób. Widzi, że mama i tata są cały czas z nowymi rodzinami, a ona nie jest z nikim. Więc jak już jest u taty, to robi wszystko żeby być zauważona, niezależnie czy w dobrym czy w złym świetle.
Kolejna sprawa, z tego co Ty piszesz, to Z. jest autentycznie niechciana.. Mama jej nie chce bo jej będzie przeszkadzać przy nowym dziecku, tata się nią nie interesuje, a Ty traktujesz jak intruza, bo nie napisałaś nam że w końcu Zuzia będzie u Was dwa tygodnie tylko że znowu będziesz ją miała na głowie.
Moim zdaniem, powinniście się spotkać we czwórkę: Ty, Twój mąż jego ex i jej nowy partner i ustalić plan opieki nad Zuzia. Skoro mieszkacie od siebie w odległości 100km to moim zdaniem opieka dzielona nie ma sensu, bo nie dacie radę zmieniać się co tydzień. W tej sytuacji jeden z rodziców powinien mieć opiekę stałą, a drugi weekendowa. Dzięki temu Zuzia będzie miała dom, będzie miała stabilną sytuację rodzinną, ten sam sposób wychowania, będzie miała stałe obowiązki itd. i dzięki temu może będzie łatwiej Wam zabudować z nią relacje. Bo bez obrazy, ale z tego jak i co piszesz, to trudno mi sobie wyobrazić jak Z przyjeżdża a Wy do niej "Cześć Zuzia, super że przyjechałaś!".. bardziej widze "to znowu Ty.."
Pon-pt my, a sb-ndz matka.
Problemem tez nie jest sama opieka naprzemienna, a to, ze w obu domch ma rozne obowiazki. Tam jest/byla sama do tej pory. Mama dala jej telefon i z glowy. Dlatego tak super jest u mamy, niczego nie wymaga, posprzata za nia pokoj. U nas wyglada to inaczej. Dzieci razem wychodza z pieskiem przed nasze okna. Ida tez razem wyrzucic smiexi. Nigdy nie jest tak, ze Z ribi sama cos, a Filip siedzi. Nie. Jesli sorzataja pokoj wieczorem po zabawie to tez wszyscy razem. Jesli moga obekrzec bajke na tv to tez razem. To nie jest tak, ze mowimy "Zuzia posprzataj pokoj, wyjdz z psem i wyrzuc smieci" a Filip siedzi. Rovia to wszystko razem. Kazdy ma dopasowany ovowiazek do swoich mozliwosxi. Jesli dostaja kieszonkowe, to tez wszyscy.
W kazdym razie... Jak u nas zaczyna sie wymagac, to wtedy jest akcja pt.chce do mamy, bo u mamy nic nie musze robic. Jak teraz zabieralismy ja od mamy, to juz u niej sie awanturowala, bo mama zaczela od niej wymagac czegos tam i Z nagle chce do domu.
Ucieka tam, gdzie jej wygodniej.
Ja z checia zrobilabym tak, ze wiecej czasu spedza z nami, a np. Weekend u mamy. Tylko:
a) boje sie swojej pracy zmianowej plus odbierania ich ze eszystkich placowek
b) moj maz trenuje i 3x w tyg popoludniami go nie ma, a w pozostale dni zazwyczaj popoludnia ma pracujace
c) jej matka jest troszke dziwna i potrafi ludziom slutecznie utrufniac zycie - w sensie nie idzie nigdy na to co my proponujemy
Wrzesien jest rozplanowany na probe. Nie wiem jak i czy damy rade z dojazdani. Ale jesli to plus wizyta w poradni sprawi, ze choc troszke nam wszystkim lzej bedzie na duszy, to bede obstawac przy tym, zeby tak juz zostalo.Pysiek12 lubi tę wiadomość
-
Lalia, jak piszesz o swojej teściowej to troszkę mi się z moją mamą kojarzy. Ona rodziła mnie dobę, bo byłam dużym dzieckiem ale nikt chyba nie wpadł na to, żeby jej cc zrobić, bo nie spodziewali się tak dużego dziecka. Ciągle mi to opowiadała kiedy byłam w ciąży, co wcale mi nie pomagało, bo wiedziałam, że Olek będzie duży i tylko mnie niepotrzebnie straszyła. Od początku ciąży mówiła mi też, że na pewno będę mieć anemię, bo ona miała w obu ciążach. Tymczasem ja hemoglobinę ciągle miałam około 14, dopiero pod koniec trochę spadła, ale i tak była wysoko. Później mi tłukła do głowy, że ja mam BARDZO niski próg bólu i na pewno ciężko mi będzie przejść przez poród. A podczas przyjęcia do szpitala lekarka była w szoku, że mam już 7 cm rozwarcia i pytała zdziwiona, czy mnie to nie boli i czemu nawet się nie krzywię. Bolało, ale nie jakoś przesadnie i nie dawałam tego po sobie poznać, chociaż mimo wszystko poczułam ulgę kiedy już mi dali znieczulenie przed cc. Po cc też jakoś robiłam dobrą minę do złej gry, a na drugi dzień już w ogóle nie chciałam leków przeciwbólowych, to położna mnie opieprzyła żebym nie była taka harda, tylko brała jak dają. W sumie największy ból odczuwałam chyba już kiedy byłam w domu, blizna mnie strasznie rwała i dodatkowo przez 2 tygodnie strasznie bolał mnie kręgosłup, wtedy faktycznie wyłam z bólu. Ale podsumowując, nie wydaje mi się, żebym miała jakiś przesadnie niski próg bólu, ale oczywiście mama wiedziała lepiej. Po porodzie stwierdziła, że dobrze, że miałam to cc, bo na pewno z sn bym sobie nie poradziła. Później dziwiła się, jak mogę w ogóle mieć problemy z kp, skoro ona nie miała. Chyba tutaj najbardziej mnie zraniła, bo cały czas mi tłukła do głowy, że MUSZĘ karmić piersią i przez to jej gadanie czułam się straszną matką przez to, że mi nie wychodzi, a kiedy zaczęłam podawać Olkowi mm to normalnie bałam się jej o tym powiedzieć... Oprócz tego już Wam kiedyś pisałam, że jak byliśmy u rodziców czy oni u nas to mama dosłownie wyrywała mi Olka kiedy płakał, tak, jakbym nie potrafiła się nim sama zająć... No i doprowadziła do takiego stanu rzeczy, że w ogóle nie chciało mi się z nią spotykać. W końcu już nie wytrzymałam i wygarnęłam jej, że ja nie jestem już dzieckiem, że mam już swoją rodzinę i wiem, jak się opiekować własnym synem, a ona fajnie, że chce mi pomóc, ale nie może mi mojego dziecka zabierać, bo ja wtedy czuję się nic nie warta. No i najpierw się obraziła, a później przemyślała temat i przyznała mi rację, zwłaszcza, że tato wziął moją stronę. Teraz co jakiś czas wyskakuje z jakimiś swoimi mądrościami, ale ja po prostu uświadamiam jej, że będę robić po swojemu i tyle. Chociaż ostatnio musiałam z nią na chwileczkę Olka zostawić bo musieliśmy z mężem oboje jechać do banku, to położyła go spać z głową na poduszce, chociaż sto razy jej tłumaczyłam, że powinien spać na płaskim 😅 Albo nie rozumie, że Olek już nie jest małym dzidziusiem i nie będzie leżał na plecach - kiedy jest na brzuszku czy na czworakach, to ona po chwili do niego "chodź, może już się na plecki połóż, bo się zmęczyłeś" i dziwi, się, że ona go kładzie na plecy a on fik i juz jest na brzuchu znowu. No, ale na to już przymykam oko, bo jest dużo lepiej niż było, a też nie mogę się do wszystkiego czepiać, bo to jej wnuk i jestem wdzięczna, że tak troskliwie się nim opiekuje - myślę, że będę coraz częściej prosić, żeby na chwilkę z nim została. O mojej teściowej niestety nie mogę tego powiedzieć, bo mam wrażenie, że ona ma Olka w nosie i że wnuki już się jej znudziły. No, ale z drugiej strony to nie ma obowiązku się nim przesadnie interesować i może to lepiej, bo mojemu chrześniakowi który mieszka z nią na dole na wszystko pozwalała i teraz nie mogą sobie z nim zupełnie dać rady. Ja nie mówię, że nie będę popełniała żadnych błędów wychowawczych i że Olek nie będzie rozpieszczony, ale jeśli tak się stanie to wolę jednak mieć pretensje do siebie, a nie do kogoś.
-
Dziewczyny, ja dzisiaj skończyłam 29 lat. Byłam z mężem na urodzinowej kolacji, moja mama została z Igą. Tego mi było trzeba - wyjscia we dwoje, bez patrzenia na zegarek. Była dobra restauracja, odświętne stroje, pyszne jedzenie, czas na rozmowę na luzie, żarty, przypomnienie sobie że jesteśmy nie tylko rodzicami. Jeśli dawno nie byłyście na randce z partnerami to polecam gorąco ❤️
PS mąż mi obiecał że za rok, na 30stkę, weźmie mnie do restauracji z gwiazdką Michelin. Już zaczynam szukać szaleńca który zostanie wtedy z naszą dwójką 😂Ladyo, kic83, Nowastaraczka, dmg111, Ounai, Ewa88 , asias86, Inaa89, Lalia, Belie, Annia, emdar, KarolinaMaria, Zulugula, SzalonaOna, Clover lubią tę wiadomość
Iga ❤️ 7.01.2021
Jagoda ❤️ 7.04.2022 -
Suszarko
wszystkiego najlepszego 🥂🎂
Życzę Ci spokojnej ciąży 🥳Nowastaraczka, dmg111, Suszarka lubią tę wiadomość
Córcia❤️05.2015 (3 cs) 39t1d - 2650 g hipotrofia // spadek do 2450 g SN
Synek💙10.2020 (5cs) - 40t2d - 3100 g spadek do 2895 SN+CC
[/url]
Autoimmunologiczne zapalenie tarczycy + jej niedoczynność -
Oh mamuśki.
Ja zazwyczaj nie komentuję jakiś osobistych wpisów ale zrobię wyjtek.
To tylko internety, ułamek naszego życia i tak na prawdę każdy może się kreować na kogo chce. Chyba cała magia forum matek polega na wzajemnym wsparciu, żeby se czasem ponarzekać że nam dzieci beczą w aucie albo zapytać jak sobie poradzić z ząbkowaniem czy że stary nas wkurzył. Czy to znaczy że nie kochamy dziecka albo starego? No nie
Czy Motylek może mieć gorszy dzień i chec wyzalenia sie bo jej ciezko? Może.
Czy Z. Się czuje tak jak opisałyscie, odrzucona ? Być może.
Czy to wina Motylka? No nie. Ona się stara ogarnąć sytuację a tutaj po prostu o tym opowiada bo pewnie tak jest lżej.
Nie ma sensu się argumentować o racjach bo każda z nas ma swoje problemy, swoje doświadczenia i perspektywy. Fajnie jest sobie podoradzać i to jest super ale nie ma sensu zamiast wsparcia kierować gorzkie słowa.
Dajmy sobie troche miłości i zrozumienia bo w realu kłopotów mamy co dość. To ja zacznę.
Motylku, jesteś super mamą i podziwam ile ogarniasz w tak młodym wieku. Ja przy jednym dziecku i połowie Twoich obowiazków jestem zmęczona 😄
Jestem pewna, że sobie poradzisz z trudną sytuacją z Z. i wymyślisz sposób aby dotrzeć do męża.
Emdar, Twoje emocje ze żlobkiem są zrozumiałe, na bank będę tak samo przeżywać. Chyba trzeba myśleć pozytywnie, Julek zawładnie żlobkiem zdobędzie przyjaciół i nowe umiejętnosci a Ty na chwilę wyjdziesz z roli mamy
Więcej się juz nie odnoszę bo ten post jest wystarczajaco dlugi jak na mnie 😁dmg111, Ewa88 , Glonojadek, emdar, kiniusia270, Zulugula, KarolinaMaria, Iryska, SzalonaOna, Clover, kic83, Suszarka, Wik89 lubią tę wiadomość