Jak nie zwariować, gdy wszystko idzie nie tak
-
WIADOMOŚĆ
-
Nowaa Jaaa, jak to jest ze ktokolwiek śmie mówić, że macie się już poddać? W ogóle to jest jakieś dziwne że ktoś Wam mówi jak macie żyć i postępować i ocenia ile czasu powinniście walczyć,a kiedy przestać
niesłychane. Nie mogę się nadziwić bezczelnością co niektórych haha
Kiedy podchodzicie do in vitro? -
Osobiście uważam, że największym problemem Polski jest aktualnie rząd (jak również jego zagorzali wyborcy - tzw. żelazny elektorat) , którzy nam robią z Polski jesień średniowiecza.
Żaden wirus czy zaraza nie jest w stanie dokonać takich zniszczen...
Ewa1984 lubi tę wiadomość
-
Adry wrote:Nowaa Jaaa, jak to jest ze ktokolwiek śmie mówić, że macie się już poddać? W ogóle to jest jakieś dziwne że ktoś Wam mówi jak macie żyć i postępować i ocenia ile czasu powinniście walczyć,a kiedy przestać
niesłychane. Nie mogę się nadziwić bezczelnością co niektórych haha
Kiedy podchodzicie do in vitro?
A jak tam u Was?Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 października 2020, 12:11
Starania od 01.2018r.
Od 03.2020 AP - MP 🥰
Pcos,cykle bezowulacyjne, kir Bx, cytokiny skopane, komórki nk-23%
Stymulacje: clo+pregnyl (2 nieudane), lametta+pregnyl (2 nieudane).
Laparo+histero+drożność - korekta kształtu macicy.
Maz ok
Szczesliwy cykl-gonadotropiny+acard+intralipid+neoparin
15.12.2020r.-pęcherzyk ciążowy
28.12.2020r.- Nasz Dzidziuś ma ❤️
16.07.2021r.- 35tc SN Synuś ❤️
11.04.2023r.- beta 760 Nasz Drugi Cudzie zostań z nami! 🙏🙏
Czekamy na Dziewczynke 😍
-
Adry mąż ma ostre zapalenie rogówki. Lekarka powiedziała że tak ostrego to jeszcze nie widziała. Dostał leki i jest już lepiej ale ma za sobą kilka ciężkich dni z ogromnym bólem. Rocznica ślubu wypadła średnio bo nawet nie mogliśmy żadnego filmu obejżeć ani na spacer iść (światłowstręt) ale za rok sobie odbijemy.
Ja z kolei byłam dzisiaj na USG. Wszystko ok. Jutro miałam mieć wizytę z odbieraniem cytologii i decyzją co robimy z tą nadrzerką ale wszyscy ginekolodzy chorzy i nie wiadomo kiedy wyzdrowieją. Zapytałam o odbiór wyników w rejestracji, babka spytała czy dzieje się coś strasznego. Cóż, nigdy specjalnie wstydliwa nie byłam - mogę opowiedzieć grupie emerytów że nadrzerkę mam. Dostałam kopie cytologii i na szczęście wynik prawidłowy. Jednak ponieważ nie wiem na ile z tym można czekać we wtorek idę prywatnie.
Lavande współczuję ale skoro łagodnie to przechodzisz to może i dobrze, będziesz miała już z głowy (powtórne zakarzenia zą rzadkie z tego co wiem). -
To jest straszna kpina jak w tej chwili to wszystko funkcjonuje. Od mojego pierwszego zgłoszenia się do przychodni mija właśnie 10 dni. 7 dni od wymazu, a ja nadal nic nie wiem. Na infolinii covidowej pani zdaje się być niepełnosprawna umysłowo i odpowiada jak robot: "każda sprawa jest idywidualna". Mówi, że powinnam mieć wynik testu oraz termin izolacji na internetowym koncie pacjenta. Nic takiego tam nie mam. No to mam dzwonić do POZ. Dobrze, że moja przychodnia jest chyba jedyną w mieście, która nadal dobrze funkcjonuje i można się tam dodzwonic. W przychodni twierdzą, że nadal nie widzą mojego wyniku w ogólnopolskim systemie. Lekarz ma dziś do mnie oddzwonić po 15:00. Nie wiem czy będzie mógł nałożyć na mnie izolację nie widząc w systemie wyniku. W naszym powiatowym sanepidzie twierdzą, że czekają na decyzję lekarza i mam czekać na kontakt od nich. Twierdzą, że prawdopodobnie ja 10 dni od wyniku, a mąż i dzieci 20 (!!!!!). Ciężko w to uwierzyć. Testów im nie zrobią. Jesteśmy teraz pozostawieni sami sobie. Nikt tego nie kontroluje czy siedzimy w domu bo oficjalnie w systemie to nawet nie ma mpjego wyniku, a co dopiero kwarantanny. Nie wiem czy oni to wpiszą z datą wsteczną? Jeśli tak to wygląda to nie pokonamy wirusa póki wszyscy go nie przychorują albo na niego umrą.
-
NowaJaaa wrote:Narazie czekam na okres ... cykl idzie na rekord już 55 dzień, potem ruszamy leki immunologiczne z gonadotropinami .. wiem, ze ciagle pisze to samo, ale te moje długie cykle mnie poważnie we wszystkim zatrzymują.... i niestety musze czekać.. w takim tempie to in vitro chyba za rok 🤣
A jak tam u Was?
Kurcze strasznie długo coś ten cykl... A na wywołanie nic Ci nie dali?
U nas oki. Ja już tydzień po operacji, wszystko ok, do niedzieli siedzę w domu a potem wracam normalnie do pracy
Aktualnie, kolokwialnie mówiąc, obijam się -
Córcia dobrze, coraz szybciej biega, dużo się śmieje, kocha zwierzątka (koty, fretki, świnkę morską). Jest zafascynowana ptakami i woła na ich widok krrrr, krrrrr. Jak wracam z pracy to się do mnie przykleja i wymaga żeby się nią zajmować. Nawet czas na gotowanie (z nią) jest ograniczony bo jak tylko znudzi się jej obserwowanie tego robię i pomoc(wrzucanie wszystkiego co się da do zlewu) to jest płacz i żadna zabawka jej nie zajmę. Mama ma się z nią bawić i koniec.
Adry lubi tę wiadomość
-
Tak. Mam wpisaną izolację od 24.10 do 2.11. Potem mam się kontaktować z nimi i powiedzieć czy miałam 3 doby bezobjawowe to wtedy mi zdejmą izolację. Teraz musimy się dowiedzieć co z męża kwarantanną. Na koncie pacjenta oczywiście echo.
Gorzej, że naszedł mnie tak kur*wski kaszel, że wypluwam płuca. Mam takie napady kaszlu, że aż tchu brakuje i kręci się w głowie. Coś mi zalega na klacie. Wzięłam jakiś syrop Acodin i ulga minimalna. I to uczucie braku tchu od czasu do czasu. Chyba tego 2 będę ściemę walić, że już jest ok bo coś czuję, że ten kaszel szybko mi nie minie.
Adry - teraz już nie robią testów rodzinom. I nie trzeba też mieć 2 testów negatywnych. Laboratoria już i tak ledwo wydalają. Izolacja się kończy i automatycznie możesz wracać jeśli nie masz objawów.
Jutro będę dzwonić do sanepidu znowu. Jest burdel. Rozmawiałam z koleżanką i mówiła, że na początku października zadzwoniła do niej miła pani z sanepidu, że - uwaga, uwaga - jest ona już od 6 dni na kwarantannie. Haha. A koleżanka dp niej, że nikt jej nie powiadomił i że była na chrzcinach dzień wcześniej. A pani z sanepidu, że ups i że zostały jej 4 dni. Teraz ma problem bo nie ma na to żadnego dokumentu a w sanepidzie nic jej nie chcą dać. Teraz jest drugi raz na kwarantannie bo syn miał pozytywa ze szkoły. Najlepsze, że po tym chrzcie wszyscy złapali covida i byli wściekli na znajomą, a ona przecież nie wiedziała, że ma kwarantannę. No i ona covida nie miała - zero objawów.
Mąż dzwonił do pracy czy jesteśmy wpisani do kontroli na kwarantannach i nie jesteśmy. Także policja nas nie sprawdzi Możemy dalej się szwendać 😂 -
A to Lavende już zostałam z tyłu w tymi testami. U mnie nadal cisza. Nadal nie znam osobiście nikogo kto by to przechodził... Znajomy znajomego, znajoma znajomej, ale tak żeby powiedzieć o moja siostra czy koleżanka z pracy to nie. Znam kilka osób co na kwarantannie były, a tak to cisza w eterze.
A dzieci mają jakieś objawy? Masz pomysł skąd mogłaś się zarazić? Macie kogoś kto doniesie Wam zakupy? -
Lavende86 wrote:A u Was nikt nie ma covida? U nas jest istny wysyp. Siostry znajomych położyło. U szwagra w pracy codziennie ktoś ma pozytywa. Znajomej syn. Co chwilę się o kimś dowiaduję.
To co wypisujesz to abstrakcjia dla mnie. U nas na zadupiu to ma jeszcze ręce i nogi . Kazdy się pilnuje i pilnują jego. Chociaż wczoraj na wizycie lekarz mój jasno stwierdził że służba już jest przeciążona. U męża w pracy mimo braków pilnują się i ogarniają.
Młoda potwierdzona że młoda. Już wychodzi 1kg żywej i bardzo kopliwej młodej damy .KattQ, Lavende86, OwaOrzeszkowa lubią tę wiadomość
♡♡♡ Kornel ♡♡♡ 1.04.2019
♡♡♡Klaudia♡♡♡17.01.2021 -
Kolega kolegi też ma covid i u niego objawy to gorączka i mega jelitówka.
Wczoraj pisała do mnie koleżanka z mojego miasta, że ma covid i strasznie ją pozamiatało. Mówi, że nie życzy nikomu. Leży i nie może się ruszyć i poci się strasznie.
Moja siostra dziś straciła węch. Też miała kontakt z moją mamą. Ze mną nie.
Adry - ja złapałam od mamy, jak jeszcze była zdrowa bo od momentu choroby nie była u mnie. Musiała już wcześniej zarażać. Moja matka nie miała testu, ale na bank miała covida wg mnie. Mój ojciec też.
Dzieci sztuk 3 wszystkie ok i nic im nie jest. Teraz jak kminie to mały przez kilka dni robił więcej kup i 3 dni czasami lekko pokaszliwał ale nie jak na chorobe. Myślałam, że przez zęby ma więcej śliny czy coś. Córka mówiła, że jej gorąco i się rozbierała ale temperature miała ok i myślałam że wydziwia. Mówiła też że jest zmęczona kilka razy co u niej jest dziwne bo ona normalnie jest jak Duracel, ale myślałam że to przez przedszkole, wczesne wstawanie, jesień itd... wiadomo. Ogólnie chorzy w ogóle nie byli.