Jak nie zwariować, gdy wszystko idzie nie tak
-
WIADOMOŚĆ
-
A ja mówię, nie widzę w tym nic złego. Oczywiście nie mówię szczegółów i nie wiadomo komu. Potem się okazało że koleżanki też mają/miały problemy i jedziemy na tym samym wózku.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 września 2018, 13:25
czekamynadzidzie lubi tę wiadomość
-
Z dwojga złego dobrze, że tak wcześnie się to skończyło. Wiadomo. Rozmawiałam dziś z kuzynką, która rok temu miała to samo. Niestety od tamtego czasu cisza z ciążą. Wiem, że wiele osób przez to przechodzi. Kurde sam stres w tym miesiącu. Sama jestem na siebie zła, że to przeżywam bo przecież byłam tego świadoma. Jestem zła, że taki mięczak ze mnie. Powinnam przejść nad tym do porządku dziennego. Czekanie też nie pomaga bo wiem, że to tylko formalność. Może za niedługo to przegryzę.
-
Nefre_ ms wrote:no ale powiedz mi , nie boisz się, że jak powiesz to zaczną CI wszyscy pomagać? Przynosić dobre rady w stylu wyluzuj i pojedź na wakacje + milion historii o ludziach, którzy jak zaadoptowali dziecko to zaszli w ciąże? Czuję się czasami jakby mi ktoś opowiadał bajkę o czerwonym kapturku i mam ochotę powiedzieć, że znam zakończenie i nie muszę tego słuchać.. Otwierasz się dopiero przy ludziach, którzy przeżyli to co Ty, bo nie pierdolą tak jak cała reszta, tylko mówią konkrety. Polacy znają się na wszystkim, na polityce, na chorobach, na piłce nożnej i na budownictwie. Kazdy jest specem od wszystkiego i jak mu opowiesz swoją historię, to się stanie specem od Twojej macicy. A ja nie mam ochoty słuchać dobrych rad.. MOja teściowa wie co nam się przydażyło i dwa miesiące po zabiegu przyniosła mi namiary na lekarzy. Takiej pomocy też nie potrzebuje. Dopiero co wtedy uwierzyłam,że nic się nie stało, a ona mnie wysłała do specjalisty..
O to, to! Dokładnie. Właśnie tego nie chcę, współczucia, dobrych rad albo pocieszania nie martw się, wyluzuj i samo przyjdzie! Co innego pogadać z kimś o kim też wie, że ma problemy, ale w innej sytuacji nie mam ochoty sama się zwierzać znajomym, bo i po co? Zwłaszcza, że to nie jest tak, że sama się żalę ludziom na ten temat, więc po co mi ich pocieszanie... Ludzie sami nie wiedzą, co mówić w takiej sytuacji więc czują chyba, że powinni coś doradzić. Ale nie wiem, naprawdę myślą, że za radą typu "wyluzuj i odpuść" doznam olśnienia..? Przecież to są takie frazesy... Jak mi ktoś mówi o problemach o których nie mam pojęcia, albo są mi zupełnie obce to nie silę się na radę, raczej wysłucham i wesprę dobrym słowem i daję przestrzeń do wygadania się, zamiast głosić takie morały.Córeczka 08.2019 ❤️
Synek 10.2022 💙 -
nick nieaktualnyLavende86 wrote:Evell a jak to u Ciebie wyglądało? Ja nie wiem czego mogę się spodziewać. Obejdzie się bez zabiegu? Wczoraj byłam w szoku i nke dopytałam. Co zrobić jak coś się zacznie?
U mnie to wyglądało,tak że ja od początku miałam plamienia potem żywa krew i szpital tam dostałam leki na podtrzymanie ale potem już niestety zarodka nie było odstawiłam luteine i wszystko się samo oczyściło. Lavendo myśl pozytywnie,jeszcze będzie dobrze...
Dziewczyny jestem po wizycie pęcherzyk jest w prawym jajnika ładny trzymanie za mnie kciuki żery tym razem się udało )Multiwitamina, Arienkas83, Lavende86, malutka_mycha, czekamynadzidzie lubią tę wiadomość
-
Lavende Ale to nie możesz się przejmować że kuzynka od tego czasu nie zaszła. Nie wiesz czy są pod kontrolą lekarza, jakie ma problemy.
Ja powiem tak- jak nam nie wyjdzie do 8 m-cy to pójdę do lekarza. Wcześniej nawet mam zamiar iść na monitoring by się uspokoić. Nie mam zamiaru wdrażać we wszystko męża, nie musi nawet wiedzieć, tak nawet teściowa mi poradziła. Bo on potem się odwraca tyłem mówiąc że świruje, że nie jestem lekarzem.
Nie bądź zła że przeżywasz- to normalne!! Po drugie nie powiem Ci że będzie dobrze, ale zawsze jest jeszcze jakaś tam szansa. A jak nie to powiedz sobie - UDAŁO SIĘ,ZASZŁAM W CIĄŻĘ!!!! Widać masz choć jeden jajowód drożny, mąż w miarę dobre nasienie (nawet bdb bo w 2cs po histero
Zobacz jest progres, uda się znów tylko trzeba troszkę poczekać!! Ja się z tego w sumie cieszyłam że coś zaskoczyło, mąż też mnie tak pocieszał.[/QUOTE]
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 września 2018, 14:09
Nefre_ ms, Lavende86 lubią tę wiadomość
-
Cześć wszystkim
Dawno mnie ni e było, postanowiłam się wyłączyć i spróbować się ogarnąć, zrelaksować i mieć po cichu nadzieję.
Już jestem po kolejnej IUI, niestety tym razem kompletna klapa. Wczoraj odebrałam wyniki. Po IUI która wykonał inny lekarz bo moja była na urlopie już mi coś nie pasowało. Po całym zabiegu czułam się jak w piekarni. Dr niby miły ale rachu ciachu i do widzenia. Nawet nie miała USG przed podaniem, nie wiem jakie miałam endo, czy wszystkie komórki pękły (3 dni wcześniej u mojej dr na USG miałam 4 piękne pęcherzyki).
Pojechaliśmy nad morze żeby nie myśleć, żeby nie analizować, żeby zając głowę przyjemnościami i spacerami. Odcięliśmy się od wszystkich i od netu żeby nie czytać. Wróciliśmy we wtorek. Wyjazd udany, ale powrót do rzeczywistości już mniej. Wczoraj beta i progesteron i dół. Okazało się że progesteron miałam poniżej wszelkiej normy 0,46, mimo przyjmowania go w tabletkach. Mój organizm robi co chce wbrew wszystkiemu. Jak wysłałam wyniki dr to powiedziała że jak się decydujemy dalej to dostane progesteron w zastrzykach jak po in-vitro.
Pokłóciłam się z moim o całokształt starań. Jeszcze dostałam od dr info że możemy startować do kolejnego podejścia pod jej opieką teraz lub dopiero w listopadzie bo w październiku wyjeżdża. Chyba zrobimy przerwę na suplementację przeciwutleniaczami na poprawę jakości komórek i pod opieką diabetolog. Myślimy o 2 cyklach. Moja psychika sięga dna. Wczoraj po otworzeniu wyników moje łzy same leciały i nie chciały przestać. Jakoś dotarłam do domu, mąż przytulił pocałował, było ok. A później on przeszedł nad tym do porządku dziennego z tekstem przecież się tego spodziewaliśmy. Ja tak nie umiem. Zaczął się czepiać ze płaczę i chodzę smętna po chacie. Nastała cisza w związku. Ja sobie poryczałam pod prysznicem i prawie całą noc. Nie wiem czy jeszcze coś więcej zniosę. Dlatego chyba przerwa dla mnie bardzo długa może pomoże.
Adopcje rozważam już bardzo ale to bardzo poważnie, tymbardziej że jej proces też nie jest krótki.
P.S. Później postaram się Was nadrobić. Nie wiem czy będę się jakoś bardzo udzielać, ale podczytywać będę.
7 lat starań....
insulinooporność
MTHFR - układ heterozygotyczny
AMH: 0,69 (05.2018)
SONO HSG -OK !!!!
31.05.2018 (IUI) - 4tc
24.08.2018 (IUI) - -
nick nieaktualnyNefre_ ms wrote:Ja też mam na prawym jajku w poniedziałek idę sprawdzić, czy pękł, bo powinien w niedziele zachcieć wg mojego gin.. A u Ciebie?
Zachcięć? . Mi normalnie pękają ja nie biorę nic na pęknięcie.U mnie tylko problem jest z owulacją bo jej nie mam niestety i biorę clo. -
nick nieaktualnyNefre_ ms wrote:Ja nie wiem, czy mi pękają, czy nie, bo nigdy nie byłam sprawdzić. A mam te plamienia po i lepiej duphaston wziąć po pęknięciu, bo tak może zatrzymać owu.
Powiem ci,že ja też mam plamienia ale przed @ ,chociaż ostatnio miałam w 12 dc więc dziwne trochę? Ja od poniedziałku teraz będę brała Luteine bo po duphastonie tyje może z tą luteiną bedzie lepiej ... -
Wróbel wrote:Znowu zasłabłam. Tym razem skończyło się kartką. Czekam na badania w szpitalu ale powinno być dóbrze. Ratownicy mówili że nie podejżewają nic złego ale na wszelki wypadek trzeba mnie zbadać.
A może ciśnienie czy coś? A może też nie są to objawy cukrzycy ciążowej? Tak mi się coś przypomniało, ale nie znam się niech zbadają.
-
nick nieaktualnyNefre_ ms wrote:Nie wiedziałam, że ma takie skutki uboczne... duphaston Ci nie pomógł na plamienia? Ja mam żywa krew + skrzepy 7/8 dni po skoku temperatury.. potem plamienia, , dzien przerwy i @. Zobaczymy jaki będzie ten cykl.
w 12 dc to prawie na owulacje.. Chociaż ja też nmiałam tak że przed owu kropelka krwi w śluzie ale to może być jakieś pęknięte naczynko nawet.
No niestety ma a przynajmniej w moim przypadku,a ty bierzesz luteine ?
Wróbelku trzymaj się tam będzie dobrze; *
Multi kochana a ty jak się czujesz ?