Kiedy ciąża? wiek.
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Mi stuknie czydzieściczy w tym roku, akurat w miesiacu urodzin mojego pierworodnego oficjalnie jestem dojrzałą, doświadczoną, wykształconą, spełnioną i szczęsliwą przyszłą mamą. nieoficialnie... jestem nadal nastolatką w sercu, mam fiu bździu w głowie i czasami jak coś palnę to sama się zastanawiam skąd mam maturę, nie wspominając o magistrze. wiem, że będę super mamą (choć na pewno nie perfekcyjną), mam dobry kontakt z dziećmi, jestem nauczycielką (pracowalam w szkole średniej), i dyscyplinę mam rodu super niania (z wersji angielskiej).
i jesli chodzi o wiek i ciążę, to na ciążę byłam już gotowa na 1wszym roku studiów. mentalnie. ale nie życiowo. i nie wierzę, że są mamy w wieku -eścia które są super przygotowane na bycie mamą. i w to wliczam: wychulanie się, wypodróżowanie się, wykawowanie się z koleżankami, wyedukowanie się, wynudzenie się, wyspanie się, i inne wy-. Mamy z wiekiem -eścia mimo że będą nalegać na wszystkie super "za" byciem młodą mamą, to jak dojdą do -dziestki zrozumieją o czym piszę
Najważniejsze wy- to WYNALEZIENIE faceta, który będzie odpowiedzialny. Już na zawsze! Zycze wam tego serdecznie!
mar, ilenka, Nalka, berry, Foto_Anna lubią tę wiadomość
-
Wiek chyba raczej nie jest taki istotny. Piszecie tu tak, jakby te ok. 10 lat różnicy dawało wam straszną przewagę. Każda z nas dojrzewa trochę inaczej, przecież to nie jest tak, że w wieku x lat jesteś gotowa na dziecko i tylko w tym momencie, jedna będzie miała 20 inna 30. Uważam, że w wieku 18 lat, no to nie jest najlepszy wiek, jednak szkołę trzeba skończyć, maturę zdać, bo obecnie nie oszukujmy się jest to minimum. To czy ktoś ma studia, czy nie nie jest dla mnie wyznacznikiem `mądrości` czy dojrzałości.
Moim zdaniem bycie gotowym na dziecko składa się z kilku części:
- to jak samodzielne jesteśmy (znam dziewczyny, które mają ok 28 lat i ledwo co gotują o utrzymaniu domu już nie wspomnę, bo np. mama robi za nią wszystko od A do Z )
- nasze możliwości finansowe ( nie oszukujmy się może `pieniądze szczęścia nie dają`, ale są one istotna częścią naszego życia w miłość dziecka się nie ubierze i brzuszka mu nie napełni, choć to też bardzo ważne, by dzieciątko kochać)
- partner ( szczerze mówiąc póki nie poznałam mojego obecnego partnera, to byłam na nie do dziecka, a teraz? wiem, że to ten, że on tego chce, że da radę, że odda się naszemu maleństwu i mi w 100% )
- dojrzałość psychiczna (jak radzimy sobie ze stresem, z odpowiedzialnością itd )
Ale co ja wiem? Przecież mam 22lata i co mi do waszego bagażu życiowego? A no i tu w pewnych sprawach sądzę, ze przeżyłam o wiele więcej niż nie jedna 30 i pewnie wiele mniej niż inna pani mająca tę dojrzałość wiekową.
Co do imprezowania... Jedne dziewczyny szaleją latami, innym wystarczy rok czy dwa, ja wyszalałam się w trzy lata i fakt chętnie pójdę na imprezę, ale jak nie wybiorę się, to nie płaczę, ba czasem po prostu nie mam ochoty skakać jak głupek w klubie. Bycie mamą nie oznacza zamknięcia w czterech ścianach. Można pójść raz na jakiś czas na imprezę, czy na kawę z koleżanką, a jak jeszcze masz taką z dzieckiem, to na lody do parku ( malec się wybawi w towarzystwie, a wy razem pilnując obgadacie wszystkie sprawy).
Czytając wypowiedzi niektórych dziewczyn mogę tylko się upewnić, że wiek nie jest wyznacznikiem dojrzałości.
jaskolka89, Ewa99, Jula222 lubią tę wiadomość
-
Ja od 17ego roku zycia jestem z moim N. Nie wybawilam sie, bo nigdy tego nie potrzebowalam, nie imprezowalam, wolalam na domowke pojsc do kumpeli, albo u siebie grilla ogarnac. Studia zaczelam, nie skonczylam - z dzieckiem zaoczne tez da sie ukonczyc.
Kazda z Nas jest kompletnie inna, naprawde dziewczyny, ale wybaczcie - nie trzeba byc po 30stce, zeby dojrzec do dziecka. Jesli ktoras tak uwaza, to znaczy ze strasznie dlugo jej sie zeszlo, zeby dorosnac, skoro imprezy byly wazniejsze.
Inna sytuacja, ze nie kazda zdazy tego jedynego poznac tak szybkoWiadomość wyedytowana przez autora: 1 maja 2014, 23:44
ilenka, Ewa99, sylwiaśta159, Jula222 lubią tę wiadomość
-
Agataa wrote:Wiek chyba raczej nie jest taki istotny. Piszecie tu tak, jakby te ok. 10 lat różnicy dawało wam straszną przewagę.
Czytając wypowiedzi niektórych dziewczyn mogę tylko się upewnić, że wiek nie jest wyznacznikiem dojrzałości.
I o to wlasnie mi chodzi - 10 lat to jest ogrom różnicy, straszna przwaga. No chyba ze siedzisz na tylku i nic ie robisz cale lata. Oczywiscie ze kazda dojrzewa na swoj sposob i tak jak napisalam ja (jak najbardziej) bylam gotowa juz po skonczeniu matury na to aby zostac mamą, ale dziekuje Bogu ze tak sie nie stalo, bo w moim zyciu wiele sie zmienilo w przeciagu tych 10 lat! przeszłam kilka poważnych związków (cieszę się że żaen nie skonczyl sie ciążą), przeszłam kilka miejsc zamieszkania (polska, anglia, cypr), poznałam mnóstwo ludzi z każdej części świata, wydałam kase na podróże, restauracje, przeloty, torebki (takie porównania).
Nie dziwi mnie wcale podejscie młodych mam do super zycia z dzieckiem u boku, bo co moga innego powiedziec? ze im luksusy nie potrzebne? że studia to nie wyznacznik mądrości? że poznawania świata wcale nie jest do szczęścia potrzebne? że na fryzjera nie mają bo po maturze dostały taką pracę a nie inna? że wychulały się w ciągu 3 lat szkoły średniej??? cieszę się, że na wszystkie pytania można odpowiedzieć tak. tylko jak dojdzie taka mama do 30tki to wtedy zastanowi się czy na pewno jest spełniona. bo wiele z tych osób które znam, poznałam, znałam i zostały rodzicami po szkole średniej teraz jest albo po rozwodzie, albo po zdradzie, albo w drugim związku, walka o dzieci, walka o pieniądze, a ci nieliczni którzy przetrwali razem prowadzą przeciętne życie, licząc każdy grosz.
i ja nie mówie ze ze mna tak nie bedzie za 10 lat. może będzie podobnie, ale doświadczenie tych ważnych 10 lat nauczyło mnie czego chce od faceta, co sama mogę mu dać, czego chcemu od związku, czego od dzieci (patrząc na wiele błedów popełnianych przez innych rodziców), ciesze się na myśl że będę mogła dziecku wyjaśnic wiele spraw bo wiedza na studiach dała mi możliwość pouczyć się dla siebie a wieczorami znajdę czas na poczytanie książki dziecku zamiast uczyć sie do sesji.
owszem, nie trzeba być po 30tce. można być przed 30tką, można być przed 40tką. natomiast mamy dwudziestoparuletnie dojrzewając do mojego wieku zaczynają myśleć podobnie jak ja.
ale oczywiście te które 30 nie mają dalej bedą walczyć słownie.
każdy ma prawo do opinii. pozdrawiam mamy i staraczki!!santoocha, Natka88, Foto_Anna lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnytak, każdy ma swoją rację od 16 roku zycia moje rowiesniczki biegaly po dyskotekach- ja wolalam pograc z rodzicami w chinczyka. tak jest do dzis, wolę isc na ognisko np. i z kazdym rokiem mi sie to nasila, wiec nie sadze by mialo to się zmienić poza tym, wszystko wyjdzie w praniu. nie ma co gdybac. wszystko zalezy od naszych temperamentów.
Mona :), Agataa lubią tę wiadomość
-
kalitria wrote:Nie dziwi mnie wcale podejscie młodych mam do super zycia z dzieckiem u boku, bo co moga innego powiedziec? ze im luksusy nie potrzebne? że studia to nie wyznacznik mądrości? że poznawania świata wcale nie jest do szczęścia potrzebne? że na fryzjera nie mają bo po maturze dostały taką pracę a nie inna? że wychulały się w ciągu 3 lat szkoły średniej???
Rozumiem Twoje podejście i nie mam zamiaru się spierać - przez te "10 lat" nabrałaś doświadczenia. Każda kobieta spełnia się w inny sposób, nie twierdzę, że życie z dzieckiem jest super i eksta, bo są cięższe dni i te piękniejsze, są problemy, po prostu życie codzienne.
W gimnazjum miałam koleżankę, staliśmy grupa przed szkołą, bo miała być wywiadówka i kierować mieliśmy rodzicami do sali, w końcu szła para i ktoś rzucił `o dziadków ktoś wysłał, ciekawe kto?`. Dziewczynie się przykro zrobiło, jej mama (swoja drogą równa babka) urodziła ją mając tak z 40 lat, ojciec miał z 50. Zawsze mi zazdrościła mamy, bo moja miała ze mną całkiem inny kontakt, bo w końcu była młoda mamą. tym przykładem chcę tylko pokazać, że bycie młoda, czy też tą `dojrzałą wiekowo` mamą ma swoje plusy i minusy.
Co do studiów, to jestem na 3 roku, który w zasadzie dobiega już końca, czy te studia dały mi przewagę nad kimś kto skończył technikum? Hym... chyba nie, bynajmniej kiedyś pewnie zaprocentują. Wyszalałam się i w ogólniaku i na studiach.
Co do luksusu.. Każdemu jest co innego do życia potrzebne, jedni uznają, że luksusem jest własne auto, a inni, że mieszkanie, a jeszcze inni, że dom.
Zegar tyka taka prawna im później zaczynasz o dziecko starania, tym mniejsza szansa na jego poczęcie.
Ja jestem z tej grupy, która woli mieć dziecko w młodym wieku, ale nie mam nic do przyszłych mam, które planują dziecko po 30, każdy ma swoje życie i może nim kierować jak chce, bo przecież znamy same siebie najlepiej i wiemy co dla nas dobre, co udźwigniemy i kiedy
Życzę Ci Kalitria, żeby wszystko poszło po Twojej myśli no i zdrowia dla Ciebie i MaluszkaJula222, kaarolaa lubią tę wiadomość
-
A widzisz, zachowanie gimnazjalisty który zwrócił uwagę na "babcie" może być powiązane z wychowaniem w domu. I tu wydaje mi sie ze rodzice niewystarczajaco dużo przywiązali uwagi do wychowania dziecka, wiadomo z rożnych powodów o których wspomniałem w moim wcześniejszym poście i które kształtują nas wszystkich. Ja np. Nie wyobrażam sobie żeby moje dziecko w jakikolwiek sposób okazało brak szacunku dla drugiej osoby. Czy stara, chora, brzydka, czy kulawa. A jeśli zdarzy sie podobna sytuacja w przyszłości ze moje dziecko będzie świadkiem to odrazu będę ćwiczyć odpowiednie reakcje a nie śmiech z kolegami. Znam wiele osób - matek, które maja w nosie to co sie dzieje z ich dziećmi, w co są zamieszane, co robią lub jakiego języka używają. Czemu? Bo są zmęczone, bo maja lepsze rzeczy do robienia, bo szukają wrażeń albo jeszcze co innego. Nie mówię tez ze wszystkie młode mamy takie są. Ja najnormalniej w świecie polecam dojrzeć jak dobre wino, porozgladac sie, upewnić, poczytać, dopytac. A ze zazwyczaj jest to czas około 30tkowy to juz inna sprawa.
santoocha, samira, mar lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnydokładnie, ale też musisz przyznać, że nigdy nie wiesz jak twoje dziecko będzie zachowywało się z dala od ciebie i czasem chocbys nie wiem jak dobrze starała się je wychować to takie wydarzenie o jakim mówiła agataa może mieć miejsce, ale to tylko tak na marginesie
znam wiele dzieci, które przy rodzicach każdemu mówią dzień dobry, kłaniają się tak nisko że mogłyby z ziemi jeść, pięknie się wysławiają i mamusie chodzą dumne jak pawie a jak ttylko mamusia znika z pola widzenia dziecka to zaczynają rzucać mięsem i robić o wiele gorsze rzeczy więc nie do końca to kwestia wychowania -
ja nadal uważam, że to kwestia wychowania. każde złe zachowanie ma jakieś źródło. i czy to bedzie tv, pc, koledzy, czy rodzina - nie ma znaczenia. ważne jest mieć na dziecko oko i w momencie wybryku zgnieść wszystko w zarodku (czy jak to się tam mówi), bo jeśli się raz oleje, to dzieci dobrze wiedzą potem na ile mogą sobie pozwolić. wychowanie to potężne słowo. i tylko rodzice którzy są ślepo zapatrzeni w swoje pociechy dadzą się przez nie omamić. albo tez rodzice, którym sie wydaje (tak jak opisalas) ze wszystko jest pieknie. rozsądni rodzice muszą mieć i oczy i uszy dookoła głowy. i dodatkowo słuchać. nie tylko dziecka, ale sąsiadów, nauczycieli, kolegów dziecka, dziadków. słuchać i analizować. różne rzeczy mogą się przytrafić. wiele dzieci eksperymentuje. brzydkie słowa, nawyki, zachowania. najważniejsze to dać przykład. uczyć. przez opowiadanie, rozmawianie, spędzanie wspólnie czasu, bycie autorytetem. ty jako - mama. twoj maz - jako tata. to jest podstawa i to jest ta dojrzałość o której myślę.
kaarolaa lubi tę wiadomość
-
Okres gimnazjalny... Cóż to wielki bunt, wtedy to rodzic ma nikły wpływ na `dziecko` tak na prawdę. Rodzic powie A, a dziecko specjalnie, na przekór będzie krzyczeć B, każdy człowiek inaczej przeżywa okres dojrzewania. Z resztą nawet takiej 20/30/40/50 czasem się coś wymsknie
Prawda jest taka, że czasem dzieci są bardzo bezwzględne, a my nie mamy wpływu na to jak inne matki swoje pociechy wychowują. Możemy mieć jedynie nadzieję, ze będzie coraz więcej świadomych i kochających mam -
Ja sama po sobie uważam, że o jakieś 3 lata spóźniliśmy się ze staraniami. Ze 3 lata temu byłam w identycznej sytuacji, a nawet lepszej bo miałam lepszą trochę pracę. Żałujemy oboje bardzo, że tyle lat ( 5 lat od zaręczyn) czekaliśmy ze ślubem. Ale teraz wszystko nadrabiamy
Ale to co dziewczyny wcześniej pisały - im jesteśmy starsze, tym większa przepaść między nami a dziećmi. Wychowanie to jedno, w każdym wieku mama wychowa dziecko jeśli się bedzie starać - ale im młodsza mama, tym lepszy kontakt, nadążanie za nowoczesnością itp. Przynajmniej tak bym chciała
Mój N już sam mówi ze mając 33 lata, jeśli dziecko urodzi się za rok, czy 2 ( jak Bóg da) będzie po 50tce jak dzieciak osiągnie dojrzałość...Agataa, sylwiaśta159 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCzytam z ciekawoscia ten watek i przebieg dyskusji wymusil na mnie zalozenie konta. Specjalnie po to, by dorzucic swoje zdanie.
Mam (az) 32 lata i staram sie (dopiero) o pierwsze dziecko od... prawie poltora roku. Strasznie dlugo i zaluje, ze nie zdecydowalam sie wczesniej, mimo wczesniejszej gotowosci i checi. Z drugiej strony zdazylam osiagnac swego rodzaju sukces w postaci samodzielnosci i niezaleznosci, a to trwalo niestety. Jednak sa pewne wartosci, ktore chce przekazac dziecku, a moge to zrobic dopiero teraz, gdyz sa nimi wlasnie ta samodzielnosc i niezaleznosc. Poza tym, moze to egoistyczne, ale zalezy mi, by moje dziecko, opowiadajac w szkole czy przedszkolu, co robia jego rodzice, moglo powiedziec, ze mama pracuje w wyuczonym zawodzie, a praca jest jej hobby. Jakos przykro by mi bylo, gdyby moja pociecha musiala mowic, ze mama jest mama i tyle, siedzi w domu i nic nie robi.
Jeden post nie wyczerpuje tematu, zaraz zakrzycza mnie przeciwniczki. Coz, to tylko forum, zycie toczy sie gdzies indziej.
Pozdrawiam i tym "starszym" zycze bezproblemowych ciaz i zdrowych dzieci, a "mlodszym" tez zdrowia. -
Dla mnie to kompletna bzdura, ze im starsza mama tym wieksza przepasc miedzy dzieckiem a rodzicem. Nic glupszego nie slyszalam juz dawno! Serio...
Jak juz wspomnialam nieoficialnie jestem nadal zbzikowaná dwudziestolatká która ma fiu bzdziu w glowie. nikt mi nie daje moich lat (33 w tym roku). ostatnio padlo haslo 24! az mis ie plakac chcialo, że tak niepoważnie mnie ludzie odbieraja, ale to wszystko tkwi nie w latach, tylko w samopoczuciu. nie wyglądam, nie czuję się, nie będę babcią dla swojego dziecka. nie będzie też miedzy mna a dzieckiem żadnej przepaści. bede mu czytac ksiazki, bed grac z nim w pilke, będę z nim skakać po łóżku albo nurkować w basenie. a jak będzie mieć lat 17 - to ja nie wiem czy sam będzie chciał żeby nas coś łączyło wiekowo... co??? zamiłowanie do tej samej muzyki? na koncerty będę z nim jeździć? czy będziemy oglądać tak samo durne filmy jak inny 17latkowie? nie trzeba być "młodym", żeby byc ogarniętym w tym czym się interesuje twoje dziecko! wystarczy z nim rozmawiać, obserwować i być obok. tego potrzebują dzieci.
i hasła takie jak gimanazjalista to buntownik. h e l o ł! ja też miałam te naście lat, gimazjum nie było, ale też mieliśmy akcje nie od parady. jednak nikt nauczycielowi kosza na głowę nie zakładał (może raz napluł do kawy), nie kręcił filmików (choć nawet jakby były wtedy takie technologie, nikt by sie nie odważył), nie było wyzywania starszych osób w tramwajach, ani dźgania nożem kolegi z klasy... był jako taki szacunek. nauczyciel miał autorytet. ojciec strzelił buntownika w pysk i była cisza. była dyscyplina. a teraz wychodzą skutki "bezstresowego wychowania". chyba raczej "bezinteresowanego wychowania".
każdy ma to co sobie wypracuje. a żeby wypracować powtórzę: potrzeba DOŚWIADCZENIA.santoocha lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnya ja i owszem. Moja mama urodziła mnie mając 20 lat i zawsze miałyśmy ŚWIETNY kontakt a mama mojego P który również ma 21 lat maobecnie 55 lat. Nie rozumie pewnych zachowań (choć akurat dziecko popiera), nie nadąża za pewnymi sprawami, ma staroświeckie myślenie ktrego nikt nie potrafi jej wybić z głowy, choćby to, że jak już masz pracę t POD ZADNYM POZOREM nie mozesz jej zmienic na lepsza NO BO JAK TO? co to za pracownik ktory sa rzuca prace!!! ale akurat to nieistotne.
Co do bezsresowego wychowania owszem jest takie i nikt mi nie powie, że nie. U mnie w domu nie było bicia ale każda z nas ( ja i moje siostry) wiedziała gdie jest jej miejsce w domu i życiu, nie przelewało się ale niczego nam nie brakowało. Natomiast mojarówieśniczka która miała wszystko, DOSŁOWNIE wszystko czego niektórzy dorośli mogli tylko pooglądać, a jej mama wychowywała ją z książką w ręce i próbowała nauczyc moją mamę psychologicznego podejścia do dziecka i co ma teraz? Dziewczyna była dzieckiem lekkich obyczajów(tak dzieckiem, bo w wieku 12 lat straciła dziewictwo nie wiadomo z kim) i robi to do dziś, ćpa i z nożem w ręku chodzi po domu. A wiecie dlaczego? z opinii psychologa dziewczyna miała wszystko, piękny dom, rodziców, wszystkie modne gażdzety ubrania ale zabrakło jej NORMALNEJ mamy, nie takiej mówiącej do dziecka językiem super niani, a normalnej mamy. Zdanie psychologa potwierdza słowa tej dziewczynki.
Wiecie co? ta dyskusja jest BEZ SENSU. Wiadomo, że młodsze będa szły za swoimi racjami a starsze za swoimi, po coś w końcu każda zdecydowała się na dziecko w takim a nie innym wieku, tak? Każda więc ma innne zdanie i niestety zawsze będą one różne.
Pozdrawiam.Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 maja 2014, 18:16
-
sylwiaśta159 wrote:Wiecie co? ta dyskusja jest BEZ SENSU. Wiadomo, że młodsze będa szły za swoimi racjami a starsze za swoimi, po coś w końcu każda zdecydowała się na dziecko w takim a nie innym wieku, tak?
tak. Dlatego wróc do tego wątku jak będziesz miała lat czydzieścipare i przeczytaj go sobie jeszcze raz.santoocha lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnytaaaak ) a podobno na tym wątku nikt nie neguje żadnych wyborów
powiedz mi Pani mądra skąd możesz wiedzieć że to akurat TWÓJ wybór jest słuszny? ahh no taaaaaaak, przecież przeżyłaś 10 lat więcej posiadasz obrzydliwie duży bagaż życiowych doświadczeń a tylko taka kobieta może być dobrą matką. Gratuluję myślenia.