Krakowianki starające się o dziecko.
-
WIADOMOŚĆ
-
Selina wrote:
Asasa jak się czujesz? Opowiedz co u Was
Obecnie czuję się dobrze, za to pierwszy trymestr był ciężki, na początku myślałam, że nie będzie tak źle, ale później rozkręciły się mdłości, wymioty i zgaga. Teraz często kicham i czasami mam lekką zgagę.
Brzuszek już spory, nie da się ukryć. Malutką już czuję od jakiegoś czasu, ale to dzięki temu, że mam wysoko łożysko i na tylnej ścianie.
Miałam już połówkowe, potwierdzona dziewczynka, niby wszystko dobrze, oprócz jednej rzeczy, ma torbiele splotu naczyniowego, podobno to się wchłonie i o niczym nie świadczy, lekarz kazał się nie przejmować, no ale mimo wszystko martwi taka wiadomość.
Podczytuję Was na bieżąco, dobrze, że się diagnozujecie same, bo na lekarzy to nie ma co liczyć.
Selina kiedyś też czytałam, że w Krakowie z IUI i in vitro jest kiepsko i ludziska jeżdżą do innych miast, na śląsk, do Warszawy...
Anna Stesia masz całkowita rację, stres to najlepszy środek antykoncepcyjny, tylko łatwiej powiedzieć niż zrobić, żeby go ograniczyć, trzeba sobie pomagać różnymi środkami.
Anna Stesia lubi tę wiadomość
-
u mnie Milewicz nic nie wymyślił. A ze względu na jego sposób bycia mój mąż miał na niego alergie, poza tym wizyty u niegobyły zawsze opóźnione ok 2 godziny a zdarzało się że weszłam i było proszę zrobić ten hormon,,, i jak będzie wynik proszę przyjść, Pół dnia stracone nic się nie dowiedziałam i 150 zł nie moje za wizytę, Dlatego zrezygnowałam z leczenia u niego
Anna Stesia, Selina lubią tę wiadomość
Wszystko ma swój czas... -
Dziwna wrote:u mnie Milewicz nic nie wymyślił. A ze względu na jego sposób bycia mój mąż miał na niego alergie, poza tym wizyty u niegobyły zawsze opóźnione ok 2 godziny a zdarzało się że weszłam i było proszę zrobić ten hormon,,, i jak będzie wynik proszę przyjść, Pół dnia stracone nic się nie dowiedziałam i 150 zł nie moje za wizytę, Dlatego zrezygnowałam z leczenia u niego
No właśnie... Wiele osób się żali na ten jego sposób przyjmowania pacjenta, brak dobrych manier, spóźnienia i obcesowość. Moje kumpele, które mi radziły leczenie u niego mówiły, że szczerze tego nie cierpiały, ale zagryzały wargi i czasami wchodziły do gabinetu o 23:30 na dwuminutową wizytę. Ale rozumiem, że nie każdy jest w stanie to znieść, sama też go sobie zostawiałam jako ostateczność. -
Asasa wrote:Obecnie czuję się dobrze, za to pierwszy trymestr był ciężki, na początku myślałam, że nie będzie tak źle, ale później rozkręciły się mdłości, wymioty i zgaga. Teraz często kicham i czasami mam lekką zgagę.
Brzuszek już spory, nie da się ukryć. Malutką już czuję od jakiegoś czasu, ale to dzięki temu, że mam wysoko łożysko i na tylnej ścianie.
Miałam już połówkowe, potwierdzona dziewczynka, niby wszystko dobrze, oprócz jednej rzeczy, ma torbiele splotu naczyniowego, podobno to się wchłonie i o niczym nie świadczy, lekarz kazał się nie przejmować, no ale mimo wszystko martwi taka wiadomość.
Podczytuję Was na bieżąco, dobrze, że się diagnozujecie same, bo na lekarzy to nie ma co liczyć.
Selina kiedyś też czytałam, że w Krakowie z IUI i in vitro jest kiepsko i ludziska jeżdżą do innych miast, na śląsk, do Warszawy...
Anna Stesia masz całkowita rację, stres to najlepszy środek antykoncepcyjny, tylko łatwiej powiedzieć niż zrobić, żeby go ograniczyć, trzeba sobie pomagać różnymi środkami.
Nawet mnie nie strasz, u mnie tez na razie samopoczucie w porządku, ale jak mi dojdą jakieś atrakcje to będzie kiepsko. Takimi torbielami to chyba faktycznie nie ma co się przejmować, ale łatwo mówić, gorzej zrobić.
U mnie stres mi rozregulował jelita, hormony, cykle. Nie ma nic gorszego. No i wszechobecna chemia - w jedzeniu, w powietrzu. -
Bao wrote:Anna Stesia, dzięki za dokładny opis tego, co zmieniłaś w swoim stylu życia. Bardzo cenne i przydatne dla mnie! Część też uskuteczniam, ale na razie stopniowo. Powiedz, odstawiłaś cukier radykalnie, w 100% czy po prostu mocno ograniczyłaś? Czasem bywa jako dodatek w produktach, których byśmy się zupełnie nie spodziewali, stąd moje pytanie. Zastąpiłaś go czymś typu ksylitol? Ja, jak już, to używam ksylitolu, ale zdarza mi się zjeść coś słodkiego (o wiele rzadziej niż dawniej) lub np. wypić sok przecierowy, gdzie jest dodatek cukru trzcinowego.
Z góry dzięki, dużo zdrowia dla Ciebie i Brzuszka!
Dzięki za życzenia
Cukru nie odstawiałam radykalnie, wyeliminowałam tylko sacharozę, i to stopniowo, żeby sobie nie pozwolić na głody glukozowe. Dalej spożywam fruktozę w owocach, ksylitolu unikam, czasem dodam do jakiegoś deseru miodu lub syropów - z tapioki czy klonowego. Ostatnio do spodu tarty dodałam też łyżeczkę dark muscovado. Powiem Ci, że gdy nie jesz wielu słodkich rzeczy to smak się wyostrza i nie ma potrzeby bardzo słodzić, żeby danie było słodkie. Pierwsze, co polecam zrobić to całkowicie wyeliminować rzeczy kupne (batoniki, czekoladki, ciastka w cukierni, soki itp.). Potem można zaczać samemu piec, ale zawsze dawać np. 1/3 porcji cukru, jaka jest w przepisie. Z czasem będzie można i to ograniczyć, np. ja teraz piekę słodząc np. tylko 1 bananem.
Aha, i co jest jeszcze ważne w diecie - eliminacja lecytyny sojowej. Zupełnie zrezygnowałam z tego świństwa, a choć dodają ją do tysięcy rzeczy to za każdym razem, gdy wyczytam ją w składzie, nie kupuję tego produktu. -
Selina wrote:Kahanka podczas badania drożności czy lyzeczkowania wszystkiego nie da się zdiagnozować. Przy laparo oceniają Ci tak wszystko w środku, ale w sumie nie wiem czy zleciliby Ci to skoro masz jajowody drożne i nic nie wskazuje, że trzeba laparoskopowa się badać.
Anna Stesia wiesz co z tym Bromkiem to też mam wątpliwości co robić. Przyzwyczaiłam się już do niego, ale nie wiem czy jak odstawie teraz to czy owu będzie ok bo na pewno pomógł mi na wyższego proga poprzez obniżenie prolaktyny. Na jakim poziomie miałaś prolaktynę jak Ci to lekarz przepisywał? Ja na początku miałam 43 a ostatnio chyba w czerwcu było 25, więc jeszcze niby ciut za dużo i z pół tabletki na 1 przeszłam. Też myślałam by go odstawić i niech się dzieje co chce, ale nie wiem czy można tak poprostu całkiem odstawić. A Twój mąż miał ok wyniki seminogramu?
Co do Milewicza, to sama nad nim myślałam, ale narazie jednak rezygnuję. Pójdę do tego diabetologa i immunologa, czekam jeszcze z 2tygodnie na wyniki p.ciał Ana2.
Czuję, że muszę znów wyluzować i nie przejmować się tym wszystkim co mi wyszło, bo chyba to faktycznie w głowie siedzi.
Na pewno bromergonu nie można odstawić z dnia na dzień, tylko lepiej schodzić z dawek - najpierw z tydzień pół, potem kolejny tydzień 1/4 i potem odstawienie. Ja tak zrobiłam.
Moja prolaktyna była na czczo około 30, ale po metoklopramidzie miałam 12 razy większą, a dopuszczalna jest tak 5-7. Ginekolog i endo zalecili bromka, pobrałam trochę, ale się kiepsko czułam, po czym drugi endo mi powiedział, że moje wyniki wcale nie są takie złe i żebym się nie truła dodatkowo.
U męża wszystko było ok, badał się w sumie tylko raz (a trzeba powtórzyć chyba po 3 tygodniach, czego już nie zrobił).
I z serca Ci radzę - nawet nie tyle, żebyś wyluzowała, bo przy staraniach to trudne, ile żebyś sobie dała czas oraz realistyczne cele. Mnie to bardzo pomogło i uwolniło głowę, bo nie cykałam się jak wcześniej przy każdym cyklu, tylko powiedziałam "robie, co mogę, ale mam też inne rzeczy na głowie, a nie tylko starania. Kiedyś w końcu się uda, ale wcale nie musi już". -
Hej teraz sobie przypomniałam jeszcze ze tez jak się leczylam na tą hiperprolaktynemie W recepcie dostałam 1 pduleko dostinex zazywalam go chyba 2 mies (a powinnam dłużej, ale wyczytałam że może zmniejszać szanse) w tym czasie cykl mi się skurczył do 25 dni ale piersi nie przestały jakoś boleć ogólnie zapomniałam czasami go zażyć chyba raz na tydzień się go brało-nie jestem przykładna pacjentka i ten jeden cykl 25 dni a następny już okazał się ciążowym w 30 dniu cyklu ogólnie wychodzi na to że im mniej mi zależało na ciąży i na wyleczeniu się czy obniżeniu wyników badań i zaryzykowalam ze znow bedzie ciaza pozamaciczna bo nie skontrolowalam po ktorej stronie jest ovu -to wtedy ona się pojawiła.no i wiadome że chciałabym dziopke byłoby po równo mąż i pies ja i mariolka;-)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2017, 21:18
Anna Stesia lubi tę wiadomość
2014- ciąża pozamaciczna Hiperprolaktynemia-> Dostinex
02.03.2018 Igusia na świecie (3cs)
08.2020 misja rodzeństwo ( 2021zaś.
02.01.22- II --> rośnij
-
nick nieaktualnyAnna Stesia to chyba i ja zacznę pomału go odstawiać, bo biorę już od lutego, nie wiem czy jest sen dalej. Pewnie prog mi nieco spadnie, ale jak coś to mam jeszcze jakąś luteinę w domu w razie wu.
Co do cukru to mam to samo, tym bardziej teraz jak dostałam wyniki, że mam IO to wiem, że właśnie przez moje upodobanie do słodyczy jadłam ile widziałam Jestem chuda jak paytk, mam lekką niedowagę, więc mówiłam sobie A co będę sobie odmawiać?! No ale jednak trzeba. Ja radykaldnie odstawiłam WSZYSTKO co słodkie, niczego nie słodzę. Piję 1-2 herbaty dziennie (owocowa lub zielona i czasem rumianek lub mięta) i czasem kawę i jakoś da się żyć bez cukru Jem tak samo tylko ten w owocach a chleb staram się kupować dla diabetyków, ale nie zawsze jest. Powinnam jeszcze więcej wody pić, ale o ile latem to nie było problemu tak teraz jakaś masakra... mam problem żeby tego pilnować Nie jem też nic przetworzonego, wędliny pomału zaczynają mnie odrzucać, ech nie wiem czy to dobrze.
Co do luzu z głową, to pewnie jeszcze trochę czasu mi to zajmie, ale z dnia na dzień jest lepiej Muszę pogadać z mężem, powiedzieć mu czego chcę (żebyśmy wyluzowali) i żeby i on nie czuł spięcia, że MUSIMY JUŻ, bo nic nie musimy. Spadło mu bardzo libido, może to właśnie przez te ostatnie przejścia - moje badania, ciągłe latanie po lekarzach w ciągu dnia a później z powrotem do pracy i na tip top żeby zdążyć. Myślę, że obydwoje to za bardzo przeżywamy. Rok minął i trzeba coś zmienić.
Bardzo Ci dziękuję za rady!
Asasa super, że już lepiej teraz bez mdłości a z córeczką na pewno będzie wszystko dobrze, zobaczysz. Chciałabym powiedzieć Nie martw się, ale wiem, że się tak nie da. Rób wszystko, żeby Wam było dobrze i tak jeszcze parę miesięcy
Dziwna dobrze wiedzieć o tym Milewiczu też słyszałam opinie o tych wizytach po nocy, zasypianiu podczas wizyty i chamskim zachowaniuAnna Stesia lubi tę wiadomość
-
Selina wrote:Anna Stesia to chyba i ja zacznę pomału go odstawiać, bo biorę już od lutego, nie wiem czy jest sen dalej. Pewnie prog mi nieco spadnie, ale jak coś to mam jeszcze jakąś luteinę w domu w razie wu.
Co do cukru to mam to samo, tym bardziej teraz jak dostałam wyniki, że mam IO to wiem, że właśnie przez moje upodobanie do słodyczy jadłam ile widziałam Jestem chuda jak paytk, mam lekką niedowagę, więc mówiłam sobie A co będę sobie odmawiać?! No ale jednak trzeba. Ja radykaldnie odstawiłam WSZYSTKO co słodkie, niczego nie słodzę. Piję 1-2 herbaty dziennie (owocowa lub zielona i czasem rumianek lub mięta) i czasem kawę i jakoś da się żyć bez cukru Jem tak samo tylko ten w owocach a chleb staram się kupować dla diabetyków, ale nie zawsze jest. Powinnam jeszcze więcej wody pić, ale o ile latem to nie było problemu tak teraz jakaś masakra... mam problem żeby tego pilnować Nie jem też nic przetworzonego, wędliny pomału zaczynają mnie odrzucać, ech nie wiem czy to dobrze.
Co do luzu z głową, to pewnie jeszcze trochę czasu mi to zajmie, ale z dnia na dzień jest lepiej Muszę pogadać z mężem, powiedzieć mu czego chcę (żebyśmy wyluzowali) i żeby i on nie czuł spięcia, że MUSIMY JUŻ, bo nic nie musimy. Spadło mu bardzo libido, może to właśnie przez te ostatnie przejścia - moje badania, ciągłe latanie po lekarzach w ciągu dnia a później z powrotem do pracy i na tip top żeby zdążyć. Myślę, że obydwoje to za bardzo przeżywamy. Rok minął i trzeba coś zmienić.
Bardzo Ci dziękuję za rady!
Asasa super, że już lepiej teraz bez mdłości a z córeczką na pewno będzie wszystko dobrze, zobaczysz. Chciałabym powiedzieć Nie martw się, ale wiem, że się tak nie da. Rób wszystko, żeby Wam było dobrze i tak jeszcze parę miesięcy
Dziwna dobrze wiedzieć o tym Milewiczu też słyszałam opinie o tych wizytach po nocy, zasypianiu podczas wizyty i chamskim zachowaniu
Z wędlinami bardzo dobrze, że odstawiasz. Ja jestem mięsożerna, ale nie kupuję wędlin tylko sobie np. raz w tygodniu piekę schab lub indyka na kanapki. Chleb staram się też piec sama, ostatnio odkryłam gryczany i jest pyszny. Dużo piję wody, ale to dlatego, że jestem migrenowcem i nie mogę sobie pozwolić na "przesuszenie". Teraz zresztą piję jeszcze więcej, mam duże pragnienie. Nie piję też mleka, choć jem produkty mleczne (jogurty, żółty ser, śmietanę). Pilnuję też, żeby jeść 5 posiłków dziennie, choć jest to bardzo trudne (na życzenie gastrologa prowadzę dziennik gastryczny i dzięki temu łatwiej mi zaobserwować, co mi szkodzi i czy w ciągu dnia zjadłam wszystko jak należy).
Co do luzu - to łatwo się mówi, ale oczywiście trudno jest to wprowadzić w życie. Przegadanie wszystkiego z pewnością pomoże, mężowi też, bo trudno jest współżyć na zawołanie, zwłaszcza mężczyźnie. Myśmy tez przez to przechodzili - człowiek czasem był zmęczony, myślami jeszcze w pracy czy w innych obowiązkach, a tu trzeba było wyskakiwać z majtek. Na szczęście powiedzieliśmy sobie od poprzedniego cyklu, że wcale nie musimy od razu zachodzić w ciążę, że jeśli nie uda się do końca tego roku to tragedii nie będzie i nagle okazało się, że można się kochać, zamiast "robić dzieci". Myślę, że to też nam bardzo pomogło. Widzę, że zaczynasz dochodzić do podobnych wniosków, a to już jest połowa sukcesu - bo masz rację, nic nie musicie już, teraz, zaraz. Będzie dobrze! -
Dziewczyny, rok temu myślałam, że nie zachodzę w ciążę przez prolaktynę (poziom ok. 30), przejęłam się tym poziomem prolaktyny tak, że na bromku jeszcze mi skoczył w górę na powyżej 40, wysłano mnie nawet na rezonans przysadki. Zarówno na bromku, jak i na quinagolidzie (norprolac) prolaktyna mi skakała. Ani jednemu, ani drugiemu lekowi nie udało się jej obniżyć do normy, a co dopiero do połowy normy. Jadłam je jak cukierki, zero skutków ubocznych, prócz piersiowych: bolały mnie na nich piersi (gdy nigdy wcześniej mi nie dokuczały!), takie twarde, zbite, nieregularne w dotyku się zrobiły, nawet wydawało nam się z Mężem, że mam guzek, leciałam w stresie na USG, dużo strachu się najedliśmy, ale czysto. Gdy wylądowałam w klinice A., dr Ch. stwierdził, że przy takim poziomie prolaktyny jaki mam, nie ma co się truć. Więc odstawiłam i już nawet tej prolaktyny nie kontroluję. Wiem, że u mnie skacze ze stresu. Niestety ciężko mi go zredukować, bo od 13 lat mam nerwicę, a niepłodność też w nerwicy nie pomaga.
Co do zdrowego stylu życia..
Ja praktycznie nie jem mięsa (bo nie lubię), ale nie nazwę się wegetarianką, bo sporadycznie mi się zdarza coś hapsnąć, np. jak teściowa zaprosi na niedzielny obiad:D Nie słodzę od dawna, jak koniecznie trzeba coś posłodzić, to stosuję ksylitol, ale to rzadko. Trochę słodyczy się zdarzy, ale niecodziennie - w stosunku do moich wcześniejszych przyzwyczajeń, ogromna redukcja. Jedno opakowanie czekoladowych cukierków jem już od ponad miesiąca, dawniej zjadłabym w dwa dni. Kolejnego nie kupię I rzeczywiście im mniej słodyczy się je, tym mniej do nich ciągnie, a jak już się zje, to szybko zamulają. Oczywiście patrzę na składy, zapamiętam to z lecytyną sojową, dzięki Ania! Kawę zamieniłam na zbożówkę, normalną kawę piję tylko na mieście, raz/dwa razy w tyg. Ograniczam gluten, ale to głównie dlatego, że mam wzdęcia od niego, ale nie odstawiam zupełnie, bo słyszałam, że z tego często więcej szkody niż pożytku. Jego ograniczenie dobrze też działa na redukcję wagi;) Ostatnimi czasy (po laparoskopii) udało mi się schudnąć 3 kg i mam teraz BMI 20,2.
Wciąż zdecydowanie za mało piję (piję głównie zbożówkę i herbaty ziołowe, ale tak z 3-4 szklanki dziennie tylko), muszę się więcej ruszać (ale teraz było to trudne, bo wciąż trwa moje miesięczne L4 po laparo więc siedzenie w domu, a i trochę się bałam, że mi się ranki rozejdą) i zredukować stres, co jest naaaajtrudniejsze. No i z tymi pięcioma posiłkami to meeega trudne. Ale może przynajmniej uda mi się wejść na cztery mniejsze zamiast trzech, będę do tego dążyć
Fajnie, że jesteście, bardzo dobrze mi się Was czyta.Anna Stesia lubi tę wiadomość
Ur.1985: endometrioza jajnikowa i otrzewnowa III st, adenomioza, zatykające się jajowody, AMH 1,4 (2016)->1,19 (2017)->0,85 (2019), FSH - 11 (2019), komórki słabej jakości - repetitive immature oocyte syndrome (IOS) w IVF. Mąż OK.
wiosna 2018 - długi protokół ->
7 komórek:
3 niedojrzałe (2 GV, 1 MI),
2 zdegenerowane (Liza),
2 dojrzałe (MII)
(IMSI)->1 zarodek (transfer moruli M.1 w 3 dobie)
jesień 2018 - krótki protokół ->
6 komórek:
4 niedojrzałe (MI),
1 zdegenerowana (Liza),
1 dojrzała (MII)
-> nie zapłodniła się -> 0 zarodków
IVF KD? -
Bao, super, że lekarz rozsądny i powiedział Ci o tej prolaktynie to samo, co mój. Mnóstwo czynników ma wpływ na poziom prolaktyny i czasem trujemy się lekami, a okazuje się, że nasz wynik był po stresie, gorzej przespanej nocy czy podróży.
Pisałam o lecytynie sojowej, gdyż kiedy zaczęłam brać lewotyroksynę, wyczytałam na ulotce leku, że soja zaburza jej wchłanianie. Potem zaczęłam więcej o niej czytać i jest to syf nad syfy. Tak samo jak glutaminian sodu. Glutenu też nie odstawiłam, bo nie zdążyłam zrobić sobie badań na nietolerancję, a jeśli nie ma stwierdzonej nietolerancji to nie ma sensu go redukować.
A pięć posiłków to u mnie jest tak, że jem porządne śniadanie, potem jem drugie (lekkie, np. garść słonecznika i jabłko), potem obiad, potem podwieczorek (często jakiś koktajl lub kawałek ciasta), potem kolacja - najczęściej jakaś kanapka. Więc tych posiłków wiele nie ma do przygotowania, zawsze najwięcej to obiad, ale też i śniadanie (lubie zjeść duże i na ciepło). Kolacja jest leciutka i najpóźniej do 21:00 (kładę się spać późno w nocy).
Masz super BMI, takie w sam raz do zachodzenia w ciążę!
A tak przy okazji to powiem Wam dziewczyny, że mam dzisiejszą betę - 662! Przyrost o 152% (we środę miałam 253). Cieszę się i jednocześnie drżę z niepokoju, czy wszystko będzie w porządku z maluchem. -
Cześć
miło mi do was dołączyć i od razu poproszę o radę - czeka mnie HSG i poszukuję sensownego miejsca na jego wykonanie, najlepiej bezboleśnie (jestem nadwrażliwa na badania ginekologiczne). Zaraz potem bedziemy podchodzić do inseminacji - ma znaczenie gdzie? później ew. In-Vitro (ale tu coś lekarka bąka o Warszawie)
Kilka słów o mnie:
- lat 29, starania od ponad roku, u mnie hiperplolaktynemia, IO (opanowane), nieregularne @ naprawione dupkiem. Teraz cykle regularne, z naturalną owulką i pękaniem Mój mąż 38 lat, ze słabymi wynikami ilościowymi i ruchliwościowymi plemników.
Sugestie lekarki: inseminacja/in-vitro -
Anna Stesia - gratulacje, wspaniała beta! Też taką chcę!
Selina - przepraszam, że wcześniej nie odpisałam, ale na kilka dni odpuściłam.
Widzę, że masz podobne mutacje, co ja. Dziś udało mi się skonsultować z genetykiem online - z Katarzyną Końską, ona też przyjmuje na Życzkowskiego i strasznie mnie podniosła na duchu ta rozmowa. Zacytuję Ci kilka fragmentów poniżej.
Jeśli chodzi o immunologa - poczytaj sobie opinie o nim na Znany Lekarz - moja dokładnie się z nimi pokrywa. Ja u niego byłam w Luxmedzie, przyjmuje chyba też w Scanmedzie. Nie wiem, czy przepisze Ci ten lek, ale jego zalecenia potwierdziły się z tym, co usłyszałam dziś od genetyk i zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie - wygląda na to, że jest na bieżąco. Na pewno zleciłby mi dodatkowe badania - śmiał się, że nie musi, bo już wszystkie zrobiłam
A tu informacja od genetyka:
genetyk wrote:Zacznę od wyników badań molekularnych. Nie stwierdzono u Pani mutacji w genach F2 i F5, które maja najsilniejszy wpływ na predyspozycję do zakrzepów - to dobra wiadomość.
W genie MTHFR bada się 2 zmiany: C677T oraz A1298C. Nie są to mutacje, tylko polimorfizmy, czyli warianty ponieważ występują u wielu osób. Ich obecność nie wyłącza działania enzymu, tylko zmniejsza nieco jego aktywność. W przypadku takiego układu, jak u Pani (homozygota A1298C i ujemny C677T) aktywność enzymu spada do ok. 80%. To nadal jest wysoka aktywność i w zasadzie wystarcza do metabolizmu kwasu foliowego.
Można jednak, niejako profilaktycznie, zastosować przy suplementacji kwasu foliowego jego zmetylowaną formę. To był dobry krok ze strony immunologa. Preparat, który Pani zażywa zawiera obie formy i jest dostosowany do kobiet z polimorfizmami MTHFR.
Przy takim układzie polimorfizmów I wcześniejszej suplementacji "zwykłego" kwasu foliowego, nie powinna być Pani w stanie niedoboru, więc nie należy się obawiać o wyższe ryzyko wad cewy nerwowej.
Proszę kontynuować zalecany preparat przy staraniach o ciążę.
Zmiana PAI-1 4G wiąże się z pewną tendencją do nadkrzepliwości, ale w niezależnych badaniach nie wykazano jej bezpośredniego wpływu na ryzyko poronień.
Przy takim układzie polimorfizmów w zasadzie nie ma wskazań do stosowania profilaktyki przeciwzakrzepowej przed lub w ciąży (np.Acard). Ale ostateczna decyzja leży w rękach ginekologa.
Selina, Anna Stesia lubią tę wiadomość
Dziewczynka Dwie kreski 23.11.17 (19.08 cb)
MTHFR 1298A-C homo, PAI-1 4G homo -
nick nieaktualnysmerfetka_k wrote:Cześć
miło mi do was dołączyć i od razu poproszę o radę - czeka mnie HSG i poszukuję sensownego miejsca na jego wykonanie, najlepiej bezboleśnie (jestem nadwrażliwa na badania ginekologiczne). Zaraz potem bedziemy podchodzić do inseminacji - ma znaczenie gdzie? później ew. In-Vitro (ale tu coś lekarka bąka o Warszawie)
Kilka słów o mnie:
- lat 29, starania od ponad roku, u mnie hiperplolaktynemia, IO (opanowane), nieregularne @ naprawione dupkiem. Teraz cykle regularne, z naturalną owulką i pękaniem Mój mąż 38 lat, ze słabymi wynikami ilościowymi i ruchliwościowymi plemników.
Sugestie lekarki: inseminacja/in-vitro
Bao z tego co widzę miesiąc temu miałaś hsg? Jak coś tam zostało udrożnione, to coś czuję że niebawem Wam się uda
Anna Stesia super beta! Oby tak dalej nic się nie bój, będzie dobrze na pewno
Anna Stesia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMi88 widzisz zdania są podzielone co do heparyny i acardu przy staraniach. Znajoma chodzi do ginekolog, która ma sukcesy w immunologii i na mthfr667 i Pai homo dała jej heparynę od owulacji. Większość lekarzy będzie miała takie zdanie jak ten immuno u którego byłam i ta genetyk (nie mówię, że są źli) a część uzna że trzeba się wspomóc wcześniej. Ja nie wiem co jest lepsze, w ciąży nigdy nie byłam i w ogóle to jest jakaś abstrakcja dla mnie, że mogę być ale co nam pozostało poza wiarą