LUBELSKIE - ŁĄCZMY SIĘ :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Monia85 wrote:Kamilka przypomnij mi gdzie robiłaś badania genetyczne?? po tym co dzisiaj powiedział Bakalczuk będę nalegać na skierowanie. Długo czekałaś?
Tam było najszybciej. I na wizycie od razu było badanie - pobranie krwi. A np. W poradni genetycznej Ziemi Lubelskiej było o miesiąc dłużej czekanie. I to dopiero była wizyta. A potem kolejne 2-3 miesiące na badanie krwii. Także trzeba dzwonić i się umawiać. Czasem miejsce się zwalnia.04.2008 [10t]
12.2009 zdrowa córcia
09.2014 [8t]
11.2015 [7t]
10.2019 zdrowy synek -
Dzieki za odp. Ja chyba jakas przewrażliwiona się stałam... Nad wszystkim się zastanawiam,boję się zeby nic nikomu nie bylo... najchetniej to mężowi i córce porobilabym pakiety badan- chcoc tych podtswaowych... Jakas straszna panikara się zrobilam..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Hej Dziewczyny
MIKKA,
Ja też tak miałam po poronieniu - zawsze się szybko stresowałam, ale wtedy to już przeszłam samą siebie. Masa badań, wyszukiwanie chorób, przyczyn poronienia, lęk przed ponowną stratą kolejnej ciąży. Stałam się tak jak Ty przewrażliwiona. Moja rodzinna to w pewnym momencie miała mnie już dość, a ja jej ciągle tłukłam, że muszę być zdrowa zanim zajdę w koleją ciążę. Teraz z perspektywy czasu wiem, że trochę przesadzałam, ale jeśli czujesz, że coś może być nie tak to drąż. Trzeba zaufać swojemu instynktowi. Bo lepiej przekonać się, że nic nie dolega, jak odpuścić i potem żałować.
Miłego dnia Wam życzę Dziewczyny dziś już piątek i pewnie dla większości niebawem początek weekenduWiadomość wyedytowana przez autora: 15 stycznia 2016, 11:16
mikka lubi tę wiadomość
-
Ja dopiero teraz przypominam sobie ze mniej wiecej od 6 tyg ciąży powtarzalam mężowi, że czuję ze cos jest nie tak, ciagle mnie cos tak kulo w jednym i tym samym miejscu...ale mąż mówil ze pewnie przewrazliwiona jestem i ze jest ok, gin mowila ze macica się rozciaga wiec dalam spokój i pomyslalam ze moze rzeczywiscie panikuję...potem czułam się jakos nieswojo, ale wymiotowałam na poczatku ciązy wiec sadzilam ze to moze hormony...ale dzien pozniej zaczelam krawawic i trafilam do szpitala, potem nadszedl jakis tydzien spokoju, sądzilam ze juz bedzie ok i w niedziele zaczął mnie pobolewac brzuch, tak jakby malenkie twardnienie, ale mialam zapisany magnez i nospe wiec brałam codziennie i mi przeszlo- ale troche sie marwtilam i po wtorkowym usg mialam zadzwonic do gin i przyspieszyc wizytę, no ale...niestety we wtorek dowiedzielismy się, że naszemu malenstwu przestalo bic serduszko i tak patrząc z perspektywy czasu wyrzucam sobie, że moze niepotrzebnie posluchalam innych, ze moze jakbym pojechala wtedy do gin i powiedziala ze troche twardnieje mi brzuch to moze...nie wiem juz nic nie wiem...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 stycznia 2016, 11:55
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
MIKKA, nie ma co się w tej chwili zastanawiać "co by było gdyby" Jest tu i teraz i nad tym się trzeba skupić. Bo jak zapewne wiesz stres nie wpływa korzystnie. Wierzę, że może jest jeszcze ten Twój ból świeży, ale czasu niestety nie cofniesz.
Ściskam Cię mocnomikka, Mona_M lubią tę wiadomość
-
hewa- moja głowa to póki co jeden wielki mętlik... Jednego dnia mysle, że nie mogłam nic zrobić, ze los tak chciał, a drugiego myslę, ze moze nie dopilnowalam czegos, moze cos przeoczylam.. Mój mąż się wkurza i mówi, żebym przestała się obwiniac bo tak to nigdy nie pozwolę sobie na szczęście. Wierzę, że nasz Aniołek na nas patrzy, nie chce sprawiać mu przykrości, ze jego odejscie sprawiło rodzicom tak wiele bólu, ale czasem po prostu cos we mnie pęka- siadam i placzę...z bezsilnosci, z tęsknoty, z bólu...
Staram się zeby bylo dobrze, czasem mysle, ze daje radę, czasem nie mam na nic sily... Ale patrzę w przyszlośc..chciałabym jeszcze spróbowac i zeby tym razem nasze dzieciatko zostalo z nami tutaj."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
MIKKA, mąż ma rację, nie ma co się obwiniać, bo się tak zablokujesz, że nie ruszy.
Szczęście do Was wróci, zobaczysz. Tylko teraz Ty musisz uwierzyć, że tak będzie.
Trzymam kciukimikka lubi tę wiadomość
-
Jak dziś- piosenka Schiller mit Heppner- Leben (I feel you) nabiera dla mnie nowego znaczenia...dzis juz inaczej postrzegam życie... takie kruche i nieprzewidywalne..ale kocham je!"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
ja bałwana nie ulepiłam ale za to wywinęłam orła Nie wiem jak u was, ale u mnie (mieszkam poza Lbn) biało że ho ho...
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
nick nieaktualny
-
Ja miałam jutro jechac do Lbn z córka na morflogię, ale jak tak dalej bedzie bialo to chyba sobie odpuszczę...bo jesli mialabym stac w korkach to ja podziękuję... ale z drugiej strony w koncu od tego jest zima zeby byl snieg...
Niech sie wyzimuje teraz bo chce juz wiosne i chce zebysmy rozpoczeli wykanczanie domu w srodku i się przeprowadziliWiadomość wyedytowana przez autora: 15 stycznia 2016, 16:30
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
nick nieaktualny
-
Monia85 wrote:Kto się zna?
Tsh 0.69
Tt3 5.73
Ft4 15.22
Wszystko w normie luxmedu
Monia- co prawda się nie znam ale chyba ok, na pewno lepsze wyniki niz moje, moje tez niby w normie ale ostatnio (przed staraniami) mialam np. TSH 1,91 i tak myslalam ile powinno najlepiej wynosic tsh dla starających się?Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 stycznia 2016, 17:18
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
nick nieaktualny
-
hipisiątko wrote:tsh dla staraczek powinno wynosić ok 1, moja endo mówi, że od 0,5 do 1,5 może się wahać tsh
czyli jak mialam 1,91 to było jednak ciut za wysokie na starania..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
http://www.alpacasquare.pl/2014/02/jak-interpretowac-wyniki-badan.html
artykuło TSH i...wg niego miałam za wysokie tsh na starania..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
nick nieaktualny
-
Mona_M wrote:Mikka różnie mówią. Ja miałam 2,06 i zaszlam.
no wlasnie nie o samo zajscie chodzi tylko o utrzymanie ciązy i o to zeby dzidzius byl zdrowy. Juz kilka razy w necie znalazlam inf ze najbezpieczniej zeby tsh byo max do 1,5..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II