METODA NAPROTECHNOLOGI
-
WIADOMOŚĆ
-
A no właśnie to mi umknęło czy to dr Wasilewski
Ana, więc trzymam kciuki za wizytę!
I nie poddajemy się!
Luska, dzięki
Ja w napro dzielnie prowadzę już trzecią kartę, a u doktora jestem niecały rok i też mam zamiar jeszcze trochę wytrwać. I tak oprócz kasy nie mam nic do stracenia
Majeczka, a powiedz czy bakterie miałaś tylko Ty, czy oboje się leczyliście?
majeczka87 lubi tę wiadomość
-
Luska mój też uwielbia ten film.
Jeszcze tylko tydzień do wizyty ,a ja już schizuję czy nam się uda. Wczoraj miałam mega doła, Wszystko widziałam w czarnych barwach, mówiłam że nam się nie uda i takie tam, jak ten mąż ze mną wytrzymuje, podziwiam go. Ale dzisiaj mam za to wspaniały humor, odwrotnie niż wczoraj, chyba hormony mi świrują.
Dziewczyny nie traćcie nadziei, bo diabeł się tylko cieszy jak wątpimy w nasze leczenie. Wszystko dzieje się z jakiejś przyczyny, po coś.Głowa do góry i do przodu, dzieciaczki na nas czekająJeżeli Bóg dopuszcza, by coś w Twoim życiu runęło, to tylko po to, by na tych ruinach zbudować coś piękniejszego.
Nasz Ślub: 16.07.2011
-
Macierzanko oboje, uroplasme i te wszystkie inne bakterie tez we dwoje. Wg moich lekarzy jak jedno sie leczy to bez sensu bo drugie zaraz mu przekarze. ja jakos lepiej znosilam antybiotykoterepie, maialm tylko jeden dzien kryzysu gdzie sie fatalnie czulam a Mąż caly czas mial mdlosci.
Posiewy na uroplasme chlamydie i mykoplasme to podstawa, zrobic te posiewy bede radzila kazdej dziewczynieMacierzanka:) lubi tę wiadomość
Adaś skarbuś 56 cm szczęścia 3580 g miłości
Urodziłem się 12 lipca 2016
-
nick nieaktualnykochane mi to właściwie nie chodzi o kasę, zgrzeszyłabym gdybym powiedziała że nie stać mnie, stać, oboje pracujemy, średniej krajowej nie zarabiam ale jesteśmy w stanie trochę odłożyć więc na leczenie na razie mam, ale mi nie chodzi o pieniądze, tylko po prostu ciężko mi że ja nie mogę zajść, muszę brać leki, obserwować śluz, pilnować kiedy mam peak i liczyć kiedy przyjmować zastrzyki.. mąż mówi, że za dużo czytam i myślę o tym, ale jak mam o tym nie myśleć jak ciągle muszę pilnować jaki mam dzień cyklu, czy dzisiaj powinniśmy się kochać czy lepiej jeden poczekać żeby plemniki lepiej dojrzały? jak ja mam o tym nie myśleć?? i jeszcze wczoraj dowiedziałam się, że moja siostra jest w trzeciej ciąży, nie planowała, tak wyszło.. kocham ją i życzę jej jak najlepiej, tak jak wszystkim tutaj moim kochanym koleżankom życzę wszystkiego najlepszego, cieszę się, że się Wam udało ale jest mi ciężko, męczy mnie już powoli to leczenie więc daję sobie rok i mam nadzieję że dorosnę do roli matki adopcyjnej bo to nie są łatwe decyzje i cholernie duża odpowiedzialność.. ehh, kiepski mam humor, ale przejdzie mi ;/
-
Ktosiku nasz kochany każda z nas ma prawo do gorszych mysli. Wiesz cio to sie nie da niestety nie myslec. Ja sama podsuwalam lekarzowi pomysly co bym chciala za leki brac;p czlowiek jak sie stara, staje sie ekspertem i to jest bardzo obciazajace. Ja np obserowalam tez swoje cykle i zdalam sobie sprawe ze serduszkowalismy tylko do 2 dób po pozytywnym tescie owu, a powinnam trzy itd ;p
Sciskam Was mocno moje waleczne dziewczyny! I wiem że niedlugo będą kolejne świateczne prezenty :*ktosik lubi tę wiadomość
Adaś skarbuś 56 cm szczęścia 3580 g miłości
Urodziłem się 12 lipca 2016
-
Kosik, każda z nas przechodzi trudne chwile, ja kilka tygodni temu przeszłam prawie załamanie na wieść o ciąży bratowej, mimo tego, że z serca życzę jej jak najlepiej i co wieczór modlę się o ich maleństwo. Myślałam, że jestem już silna i "oswojona" z bezdzietnością, a tutaj jednak okazało się inaczej. Dlatego każda z nas, tutaj doskonale rozumie o czym piszesz, myślę, że każda ma dzień kiedy to już chciałaby rzucić to leczenie i odpocząć psychicznie od tych ciągłych obserwacji, leków, zapisków.
My z mężem już chyba dorośliśmy do roli rodziców adopcyjnych. 2 listopada byliśmy na pierwszej wizycie w ośrodku adopcyjnym , teraz gromadzimy potrzebne dokumenty i za ok tydzień pierwsza rozmowa z psychologiem!
Z drugiej strony nie porzuciliśmy jeszcze naprotechnologii, nadal się obserwuję, leczę, jeżdżę na wizyty. Zrozumiałam, że zarówno leczenie, jak i procedura adopcyjna - to są dwie drogi które prowadzą do upragnionego celu, któraś z tych dróg pozwoli nam zostać rodzicami. I to nie jest tak, że zaczynając adopcję, muszę zakończyć leczenie, bo tej nadziei na własne dziecko nie da się wymazać z serca, z drugiej strony nie chcemy cały czas żyć tylko tą nadzieją, dlatego zaczęliśmy procedurę, jeśli Bóg pozwoli to będziemy mieć maleństwa z pod serca i z serca , jedno drugiego nie wyklucza.
A o samej adopcji chcę powiedzieć, choć jesteśmy dopiero na starcie, że nie ma czego się bać, to nieprawda, że wymagają ogromnych zarobków, własnego, najlepiej M5 itp, itd. Najtrudniej chyba podjąć samą decyzje, niestety towarzyszy ogromny strach o zdrowie dziecka, ale to chyba tak samo jak w ciąży naturalnej.
Co do leczenia, to też ostatnio byłam na zastępstwie u dr Karoliny (Wasilewski był chory) i uważam, że jest świetna, dużo mądrych rzeczy nam powiedziała. U mnie również , jak u większości brązowe plamienia, czyli jakiś stan zapalny, więc jesteśmy na antybiotyku. Dodatkowo zaleciła u mnie bezwzględną dietę o niskim ig to z uwagi na pco, dodatkowo chce to połączyć z dietą paleo, chce całkowicie wykluczyć gluten i zobaczymy co będzie. Boje się tylko, że niewiele ze mnie zostanie, bo jestem szczupła, po prostu będę musiała jeść dużo, ale tylko produkty "dozwolone". Zaczęłam 3 kartę obserwacji, chcę ją dokończyć, jeśli się nie uda, zostawiamy naprotechnologie i koncentrujemy tylko na adopcji...
Majeczka a Ty stosowałaś jakąs dietę?majeczka87, ktosik, Ewosińska lubią tę wiadomość
-
No karolina jest super, szkoda ze nie przyjmuje gdzies na nfz... nawet ta ciazowa wizyta mnie 200 zl kosztowala.;/ jeszcze 20 tego do niej ide zeby zobaczyc czy cos tam wogle we mnie siedzi
u mnie kazala tez o niskim indeksie glikemicznym jesc, ale nei wyszlo Nie mam pco i pecherzyki pekaly wiec uznalam ze nie ma takiej potrzeby sama jej powiedzialam ze chce brac niepokalanka to pozwolila;)
od czerwca z polecenia doktora wasilewskiego bylam na diecie bez pszenicznej, potym jak sie dowiedzialam ze jestem w ciąży to ją przerwalam. Na toleracje glutenu robilam badanie i nie mam celiakii
Adaś skarbuś 56 cm szczęścia 3580 g miłości
Urodziłem się 12 lipca 2016
-
nick nieaktualnydzięki dziewczyny
we wtorek jak się dowiedziałam o ciąży siostry to mnie dobiło, cały wieczór płakałam i teraz jakoś boję się spotkania z siostrą, ona wie że my się leczmy, tylko ona wie, mamie nie mówiłam. bo wiecie inaczej gdy dowiaduję się o Waszych cudach a inaczej gdy zaciąża ktoś kogo znam osobiście i to jeszcze "przez przypadek".. Was znam tylko wirtualnie i wiem, że Wasze ciąże łatwo nie przyszły, a siostra to siostra.. ona się cieszy, a ja? nie wiem jak teraz mam siedzieć z nią przy stole na niedzielnym obiedzie i słuchać o dolegliwościach ciążowych, jak mam powstrzymać łzy?? nie chcę żeby pomyślała, że jej źle życzę czy coś tylko to jest bardzo ciężka sytuacja dla mnie.. powiedziałam mężowi, że jak się jeszcze dowiem, że dziewczyna jego brata okaże się że też jest w ciąży, a sa ku temu podejrzenia, to to mnie chyba już dobije totalnie
powoli zaczynam zachowywać się jak autorka książki "czekając na dziecko"...Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 listopada 2015, 11:27
-
ktosik-doskonale wiem co czujesz: ja w czasie naszych starań przeżyłam 2 ciąze siostry.Gdy była z drugim dzieckiem w ciązy, podarowała mamie zdjęcie z usg-jako urodzinowy prezent.No to ja wyszłam z pokoju i w ryk.Cieszyłam się,że jest w ciąży, martwiłam o jej i dzidziusia zdrowie, ale nie tak jak wtedy gdy nosiła pierwsze dziecko pod serduchem. Z trzecim dzieckiem zaliczyli wpadkę-tym razem chciała mi osobiście powiedzieć(wiele czasu minęło zanim zrozumiała, poczytała jak się czują osoby niepłodne), ale wygadała się nasza mama, którą zastałam płaczącą-a ona płakała nad nami, bo chcemy i nie idzie i nad moją siostrą, bo nie chcieli a mają.No i w tamtym czasie my też z tych samych powodów ryczałyśmy z siostrą.Więc bardzo "mokro" w naszej rodzinie się zrobiło;-) Ale ja cieszyłam się na to dziecko-było mi go żal,że był niechciany na początku.No a potem wszystko się poukładało-my nadal się staramy a mój najmłodszy siostrzeniec skończył w sierpniu 2 latka i jest mega.A w rodzinie mojej siostry wszytko gra-wsxzyscy mają takie poczucie,że teraz wszystko jest na swoim miejscu,że to trzecie dziecko to był ten brakujący puzel.
Asiak, majeczka87 lubią tę wiadomość
" Bóg nie wysyła nas na pole bitwy bez potrzebnego nam sprzętu" -
Ja, o ciąży bratowej dowiedziałam się od mojego brata, z którym mam generalnie bardzo dobry kontakt. Zadzwonił któregoś popołudnia i zakomunikował, że są w ciąży, są dodatkowo niesamowicie zaskoczeni, ponieważ udało się za pierwszym razem! Wiedział, że my staramy się już 4 lata, że jest nam ciężko, ale jego szczęście wzięło górę, nie zastanowił się nad sposobem przekazania mi tej informacji. Myślę, że do tej pory nie domyśla się, że powiedział coś "nie tak". Ja oczywiście pogratulowałam i w głębi ucieszyłam się, że nigdy nie musieli przechodzić przez katorgi "starania się" ale ta wiadomość spowodowała, że przez 2 dni nie mogłam wyjść z łózka, nawet do pracy nie poszłam, tylko płakałam nad własnym losem. I dodatkowo obwiniałam się za moje "potworne" zachowanie, bo jak można być smutnym z tak radosnej wiadomości?
Dziś już jest dobrze, staram się z tym pogodzić, choć nie wiem jak będę siedziała przy jednym stole z moja bratowa i jej wielkim brzuchem, nie wiem jak zniosę widok maleństwa, staram się na to przygotować. Tylko czasem mi przykro jak słyszę od bratowej np., że usg dopochwowe jest dla niej niemiłym doświadczeniem, myślę sobie, że ja muszę na nie chodzić przynajmniej raz w miesiącu i tez tego nie lubię, ale co mam za wyjście? Pary "bezproblemowe" nie są w stanie zrozumieć co czujemy my "staraczki", nie można ich o to obwiniać, szkoda tylko, że niektórym brakuje chociażby minimum empatii.
majeczka87, Ewosińska lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny ja też Was doskonale rozumiem, chyba wszystkie przez to przechodziłyśmy, przechodzimy... Ja podczas tych 5 lat starań musiałam przeżyć dwie ciąże najlepszej przyjaciółki, było bardzo ciężko cieszyłam się z nią, a w domu płakałam i ciążę mojej siostry... niestety ja sobie z tym nie poradziłam odcięłam się od znajomych, rodziny, którzy mieli maleńkie dzieci bądź spodziewali się dziecka.
Gdy udało mi się zajść w ciążę wszystko się zmieniło... bardzo Wam dziewczyny tego życzę
Mimo tego, że mamy już jedno dziecko a staramy się o rodzeństwo dalej takie informacje, że ktoś jest w ciąży z najbliższego otoczenia, wywołują smutek ...
-
nick nieaktualnymi moja siostra powiedziała przez telefon bo nie było ostatnio sposobności by porozmawiać bezpośrednio, ja tez oczywiście jej pogratulowałam i myslę że nie dałam jej poznać że cierpię, ona wie, że jeździmy do Białegostoku ale nie rozmawiam z nią o swoich problemach, wahaniach czy o swoich "dołach", nie płaczę jej do słuchawki, właściwie przy nikim nie płaczę z powodu swoich problemów, tylko przy moim mężu, jemu się wypłakuję, on mnie pociesza i przytula, dobrze że go mam nie żalę się mojej siostrze bo co to da? ona mnie nie zrozumie tak do końca, będzie mówiła ze współczuje i rozumie bo co innego miałaby powiedzieć? na pewno jej nie obwiniam, że ona nie ma problemów takich jak ja, chociaż też jedno maleństwo straciła,
jest po prostu ciężko bo ja się leczę, modlę i nic.. może źle się modlę, nie wiem..
przez te ostatnie informacje nawet śluz płodny mi się nie pokazuje choć to już 9dc i zawsze już miałam..
smętną atmosferę chyba tu wprowadziłam, przepraszamWiadomość wyedytowana przez autora: 12 listopada 2015, 12:57
-
nie masz absolutnie za co przepraszać, tylko ten kto się stara i cierpi z każda miesiaczka i któremu brakuje nie raz nadziei, może powiedzieć ze rozumie. Tak jak ja nigdy nie powiem ze rozumiem strate maluszka, bo moge sie tylko domyslac jaka to tragedia i co czują rodzicę i zawsze chyle czola nad tymi ktorzy stracili dziecko lub staraja sie juz bardzo długo. Dziekuje Wam że sie przed nami otwieracie, jesteśmy tutaj by sie nawzajem wspierać :*
ktosik lubi tę wiadomość
Adaś skarbuś 56 cm szczęścia 3580 g miłości
Urodziłem się 12 lipca 2016
-
nick nieaktualny
-
Luska wrote:Jokaa, musi być jakiś powód niepękających pęcherzyków, kiedyś też miałam ten problem przed laparoskopią, jednak po 3 ampułkach choragonu (pregnylu) pęcherzyk u mnie pękł. To że raz nie pękł u Ciebie, wcale nie znaczy że pęcherzyk nie pęknie u Ciebie w kolejnym cyklu, głowa do góry:). Zespół LUF (niepękniętego pęcherzyka) niekoniecznie pojawia się w każdym cyklu. Przyczyn jednak może być wiele, podwyższona prolaktyna, insulinooporność, endometrioza itp. Ja leczyłam te niepękające pęcherzyki u gin-endo i on podawał już zastrzyk przy wielkości pęcherzyka 20 mm, powiedział że jak pęcherzyk jest zbyt duży to już może nie pęknąć. raz przy wielkości 27 mm dostałam zastrzyk i go nie ruszyło, była torbiel 3cm, brałam na to orgametril, wchłonęła się.
Asiak, fajnie, że "dojrzeliście" do decyzji o adopcji. To daje takie poczucie, że nie jeteśmy w sytuacji bez wyjścia. Będę śledzić Wasze losy adopcyjne, bo sami na wiosnę będziemy składać dokumenty do ośrodka.
Ja też tak mam, że unikam znajomych kobiet, które są w ciąży. Teraz mamy trudną sytuację, bo mama mojej chrześnicy jest w trzeciej ciąży. Zachodzi co roku bez problemu. Co sobie postanowią z mężem, że chcą mieć już kolejne to im się za chwilę udaje. I nie mam sił, żeby się z nimi widywać, przez co cierpią moje kontakty z chrześnicą. Nie wiem, czy nawet w święta dam radę się z nimi spotkać
Mam wrażenie, że niedługo już nie będę miała znajomych, bo wszyscy się dzieci spodziewają
I jeszcze te komentarze - jesteś młoda, jeszcze będziesz mieć dziecko. Skoro teraz mam problemy z poczęciem dziecka to czas tym bardziej działa na moją niekorzyść. Ale moje tłumaczenia nic nie dają. Dlatego tematu unikam, zwierzam się głównie jednej koleżance, mężowi i piszę tu na forum.
Właśnie dostałam wyniki badań. Testosteron ponad normę, 57,74 ng/dl. To może przeszkadzać, prawda? Czym się to zbija?Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 listopada 2015, 14:28
-
Joka no u mnie to wlasnie zwiastowalo endomende, ale pojawialy sie tez torbiele. Warto wlasnie zrobic histero zeby zobaczyc co sie dzieje, bo wtedy widac.tej choroby nie da sie inaczej stweirdzic lub wykluczyc jak tylko zajrzec do srodka. U mnie podczas laparoskopii stweirdzono ją 10 lat temu. Lubi robic zrosty, wlasnie LUF, wiec moze przyda wam sie generalne czyszczenie
Noo testosteron chyba dosc duzy.... nio moze przeszkadzac, bo zaglusza estrogeny. a one odpowiadaja za pekanie pecherzykow. Moze tu jest pies pogrzebany.. Czym sie leczy... pojecia nie mam kochana ale mysle ze naprodktorek wie napewno
Adaś skarbuś 56 cm szczęścia 3580 g miłości
Urodziłem się 12 lipca 2016
-
Cześć kobietki a ja myślałam, że to tylko ze mną jest coś nie tak że płaczę na wieść o każdej ciąży w rodzinie lub wśród koleżanek .
My przez 5 lat starań tez z wieloma ciążami musieliśmy się oswoić .
Od znajomych też się odcięliśmy, męża wszyscy znajomi mają dzieci i mimo, że część z nich wie o naszych problemach to relacje nie są takie jak trzeba no bo przecież my nie mamy dzieci więc nie rozumiemy ich problemów no i wiadomo nie mamy aż tylu wspólnych tematów .
Powiem Wam, że co miesiąc gdy przychodzi @ myślę ile jeszcze ile musimy czekać na upragnione maleństwo a najgorszy jest strach,że to pragnienie może nigdy się nie urzeczywistnićstarania od lutego 2011
6 lekarzy żadnej konkretnej diagnozy
Czerwiec 2015 - naprotechnologia
Grudzień 2015 - laparoskopia (PCO, endo, naprawa źle zbudowanej macicy)
WALCZYMY !! -
nick nieaktualnyehh, ten tekst "nie masz dzieci to nie wiesz" albo "jak będziesz miała swoje to zobaczysz jak to jest" słyszałam to nie raz, czasami nie dosłownie ale w ten deseń, więc przestałam się wypowiadać w towarzystwie na ten temat
czasem lepiej się w język ugryźć, niestety nie zawsze potrafię..
słuchajcie, w tym cyklu zaczęłam brać castagnusa i śluz mi się nie pokazuje, kurcze może przerwać? czy jak już zaczęłam to brać? właściwie nie uzgodniłam tego z dr, ale jak to ziolowy lek to chyba nie zaszkodzi?