METODA NAPROTECHNOLOGI
-
WIADOMOŚĆ
-
Asiak a to Ty leczysz sie u dra Wasilewskiego? wiem że kilka stron wcześniej ktoś pisał że był u niego tylko nie chce mi sie szukać
Nasz lekarz jest chyba najdroższy z napro. Wizyta kosztuje 150 zł za godzinę ale u niego w gabinecie siedzi się co najmniej 1,5 godz.
Wiesz nie dziwie się że masz złe nastawienie po złych doświadczeniach ja mam tak samo. Już straciłam wiarę po 5 latach że ciąża może być moim udziałem nawet na badania mi sie nie chce chodzić bo nie widze sensu w leczeniu i nie chodzi mi o metode tylko ogólnie straciłam wiarę że się uda nawet jak będę się leczyć. Z resztą ostatnie badania nie są optymistyczne i raczej długo leczyć się nie będziemy bo nie wszystko da sie leczyć. -
Tak postanowiliśmy leczyc sie u Wasilewskiego w Białymstoku, nasza instruktorka jak sie dowiedziała o naszym wyborze to powiedziała "ze każda para wraca od niego z dzieciaczkiem"- zobaczymy, czas pokaże... Nawet tak nie mów "ze stracilas wiarę", pamiętaj nadzieja umiera ostatnia i trzeba wierzyć ze sie uda, a nawet jeśli nie uda sie biologicznie to jest jeszcze adopcja. Ja tez przechodzilam rożne etapy podczas tych ostatnich lat starań ale teraz mam jakieś dziwne przeczucie ze prędzej czy pózniej wszystko sie dobrze skończy, jak sie nie uda naturalnie to podchodzimy do adopcji, ale czuje i wierze ze będziemy mieć własne dziecko A co sie dzieje u Ciebie ze mówisz ze nie da sie tego leczyc?
-
Testy na nietolerancje chce zrobic na wlasna reke. Czesto byla 4 w karcie co moze o tym swiadczyc plus jestem alergikiem. Na laparoskopie i hsg tez chce sie zapisac. Lecze sie w Polsce mieszkam w UK dlatego wszystko przyspieszam. Ktoras moze sie orientuje ile to moze kosztowac?
-
Asiak wrote:Nawet tak nie mów "ze stracilas wiarę", pamiętaj nadzieja umiera ostatnia i trzeba wierzyć ze sie uda, a nawet jeśli nie uda sie biologicznie to jest jeszcze adopcja. Ja tez przechodzilam rożne etapy podczas tych ostatnich lat starań ale teraz mam jakieś dziwne przeczucie ze prędzej czy pózniej wszystko sie dobrze skończy,
Miałam bardziej na myśli to że nie bedziemy sie długo leczyć jeżeli bedzie to coś poważniejszego wymagającego skomplikowanego długotrwałego leczenia bo zwyczajnie nas na to nie stać więc nasze leczenie bedzie krótkotrwałe z powodów finansowych. -
Vanessa smutne to co piszesz, niestety w naszym pięknym kraju jest tak ze jak juz sie choruje to trzeba mieć gruby portfel a czasem i to nie pomaga bo potrzebne sa jeszcze znajomosci, z doświadczenia - przez te ostatnie lata wysyłali nas tylko na kolejne badania a moze gdybyśmy mieli znajomego lekarza to ktoś tez zacząłby z nami konkretnie rozmawiać bez zbędnych ceregieli. U nas pieniądze nie sa jakimś większym problemem ale czasami mam wrażenie ze wyrzucamy je w błoto... Ja tez mam tak jak Ty- ciąża wydaje mi sie czymś nieprawdopodobnym, nieosiągalnym, ale nie moge przestać wierzyć Bóg kiedyś mnie wysłucha, myśle sobie ze moze tylko chce mi dać takiego "pstryczka" w nos, a moze ma na nas inny plan, moze chce żebyśmy byli rodzicami dla jakiegoś skrzywdzonego przez los dzieciaczka
-
Asiak u nas najprawdopodobniej nie ma szans na leczenie, bo wyszło mi bardzo niskie allo MLR. W takim przypadku zalecane sa szczepienia limfocytami męża ale u mnie to nie wchodzi w gre bo mam dodatnie ANA i w takim przypadku szczepień nie wolno robić więc wychodzi że nic nie da sie zrobić. Tak wyczytałam w różnych źródłach i na pewno wizyta w przyszły czwartek to potwierdzi.
My sie do adopcji przede wszystkim nie kwalifikujemy więc nie bierzemy tego pod uwagę. -
Tak jak powiedziałas wizyta dopiero w przyszły czwartek, nie jesteś lekarzem więc nie stawiaj sobie sama diagnozy!!!! A moze jest inna droga leczenia? Domyślam sie ze czekanie jest najgorsze ale musisz uzbroić sie w cierpliwość i poczekać jeszcze ten tydzień do wizyty u dr. Nie poddawaj sie! trzymam kciuki zeby jednak Twoja diagnoza sie nie sprawdziła, i koniecznie daj znać co Ci powiedzieli. Jakoś tak przykro mi ze świadomością ze tak łatwo sie poddałas, czytałam cały wątek o napro i Twoje wypowiedzi były takie optymistyczne, pełne nadzieji - trzeba walczyć ! A co do adopcji to tez trzeba iść do ośrodka i zapytać a moze jednak sie kwalifikujecie
-
Asiak wiem masz racje należy poczekać co lekarz powie... ale sama wiesz jak to jest. Czy łatwo sie poddałam? nie wiem czy można to powiedzieć po 5 latach...
Adopcji nie bierzemy pod uwagę i nigdy z mężem nie rozmawialiśmy o tym. A nie kwalifikowalibyśmy sie z powodu niskich dochodów i raczej w obecnym stanie psychicznym odpadłabym na wstępie, ale jak juz wspomniałam nie jesteśmy na to gotowi i jak do tej pory nigdy nie rozważaliśmy tego. Co prawda czasem myślałam o tym ale nigdy nie pytałam męża co on na to bo sama nie jestem zdecydowana i nie chce na dzień dzisiejszy.
Może nadzieja i optymizm wróci za tydzień po wizycie albo będzie załamka tchu tchu wypluwam te słowa oby tak nie było. -
masz racje 5 lat to nie jest mało, my staramy się 3 lata, a tez często mam dość...
co do adopcji to bardzo trudna decyzja i tu nie chodzi o szereg wymogów które trzeba spełniać ale o samą decyzje którą jest bardzo trudno podjąć, trzeba być w pełni świadomym z czym wiąże się wychowanie dziecka które biologicznie nie jest Twoje, ale też trzeba pamiętać, że nigdy nie wiesz na kogo wyrośnie i jakim człowiekiem będzie Twoje własne dziecko, ale zostawmy ten temat, będziesz maiła swojego własnego malucha i tego się trzymajmy.
Życzę powodzenia na czwartkowej wizycie trzymam kciukivanessa lubi tę wiadomość
-
Ja się dowiedziałam dzisiaj, ze mam wynik dodatni na obecność lamblii czy okazuje się że lekarz strzelił w dziesiątkę ze zleceniem tego badania(niestety) dodatkowo estriadol w P+7 wyszedł bardzo wyskoki, dużo ponad normę nie wiem jeszcze co to znaczy...
-
Asiak wrote:Ja się dowiedziałam dzisiaj, ze mam wynik dodatni na obecność lamblii czy okazuje się że lekarz strzelił w dziesiątkę ze zleceniem tego badania(niestety) dodatkowo estriadol w P+7 wyszedł bardzo wyskoki, dużo ponad normę nie wiem jeszcze co to znaczy...
A ta lambia to coś bardzo strasznego czy takie sobie
Ja już trochę się oswoiła ze swoimi wynikami i nawet widze w tym plusy dzięki niepłodności i leczeniu napro mam szansę uniknąć poważnych skutków które niosą choroby objawiające się wysokim ANA. Obym tylko trafiła na tak dobrego immunologa jak nasz obecny ginekolog to będzie ogromny cud -
Dokładnie sa wyjatkowi nie wiem czy to poważne, to jest pasożyt którego w sobie noszę a skutkiem tego jest rownież nieplodnosc. .. Masz racje trzeba dopatrywać sie plusów w całej tej sytuacji najwyżej będziemy zdrowe a zobaczysz ze jak będziemy zdrowe to i w ciążę zajdziemy
vanessa lubi tę wiadomość
-
Asiak wrote:Masz racje trzeba dopatrywać sie plusów w całej tej sytuacji najwyżej będziemy zdrowe a zobaczysz ze jak będziemy zdrowe to i w ciążę zajdziemy
-
Ja wrocilam od Napro i ginekologa wczoraj. Pytam ginekologa czy mam PCOS. Powiedzial ze do ostatecznej diagnozy potrzebne sa 3 wyznaczniki, ja mam 2. Pecherzyk pekl ale sluzu nie bylo. Pozniej wizyta u Pani Laury. Od wejscia dieta bezmleczna na 3 mce. Do tego wynik tsh z 1.4 w zeszlym miesiacu skoczyl do 3.52 - Hashimoto. Dostalam selen, witamine d, magnez, witamine b6, clo, castagnusa, flavamed i przeciwalergiczne. Do tego luteina, duphaston i clexane w razie ciazy. Nie wiem czy bardziej sie ciesze czy moze plakac mi sie chce. Wydaje mi sie ze doktor wierzy w to ze sie szybko uda. Oby. Co prawda staramy sie od czerwca, ale leczymy dluzej.
-
Wiesz może dlatego wierzy że sie uda bo nie staracie się długo byłaś już w ciąży więc może wystarczy troche wspomóc tarczycę bo ona ma ogromne znaczenie dla płodności i będzie dobrze Była tutaj jedna forumowiczka Ita ( pozdrawiamy ją ) i oni starali się ponad rok lekarze mówili z tego co pamiętam że tylko in vitro może im pomóc a u lekarza napro dostała bodajże też selen i jakieś wspomagacze/leki na tarczyce i zaszła w pierwszym cyklu
Myślę że jeżeli już byłaś w ciąży (wywnioskowałam to po podpisie) to masz szanse znowu w niej być przy odpowiednim leczeniu a widzę że dostałaś trochę leków więc powinno wcześniej czy później pomóc Powodzenia -
Asiak wrote:Czy któraś z Was ma dużo sluzu w fazie lutealnej? Ja w tym cyklu obserwuje wyjątkowo dużo sluzu 6PC , nigdy go tyle nie było, cóż albo to wina lamblii albo cyclodynonu.
Ja zazwyczaj tak mam. W tym cyklu jakoś nie, ale ten cykl w ogóle jest jakiś inny
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 lutego 2015, 15:38