METODA NAPROTECHNOLOGI
-
WIADOMOŚĆ
-
wracając do tej torbieli to bylam przez lekarza - zwyklego gina skierowana na wyciecie tej torbieli, on byl przekonany po usg ze to torbiel endometrialna. Po laparoskopii nagadali mi ze to torbiel czynnosciowa i pokonamy ją lekami. G...prawda sie okazało, w wypisie nic nie napisali o torbieli, wydali protokół na laparoskopie diagnstyczną. ustawili się tak specjalnie, zeby nie miec problemów prawnych. Bardzo szybko zdecydowalismy sie na Białystok po tej operacji, Wasilewski z przekonaniem stwierdził ze to torbiel endometrialna i zasugerował deliatnie co wydarzyło sie w szpitalu na NFZ. Tam po prostu nie mieli zapewne odpowiednich narzedzi i osób do usunięcia bez naruszenia jajnika. Torbiel nie rosnie, ma cały czas 2,5 cm i juz czas na usunięcie bo marker Ca 125 jest już podwyższony. Najlepiej byłoby zajśc w ciąże teraz w tym cyklu i uniknęłabym laparo. Ale musi stac się cud...
-
Pola.91 wrote:Kochana a u kogo będziesz miała laparoskopię w Białymstoku? Trzeba do końca mieć wiarę i nadzieję, że się uda w tym cyklu
-
@Aishha, ja własnie zaszłam w cyklu przed laparo i gdy dzowniłam i odwoływałam to się lekarz śmiał, ale mówił że nie ja pierwsza czasem potrzeba i warto zorbić to laparo - serio, przy okazji Ci jajowody sprawdzą itd - więc nawet jeśli będzie ten zabieg to się nie martw - może to jest własnie to na co czekacie, czego Wam trzeba
Ja miałam ten Ca-125: 66,6 U/ml i to był pierwszy cykl po odstawieniu Visanne (wczesniej lecyzłam sie u zwykłego gina i on mi dał właśnie visanne, ale potem przeszłam na napro i kazali mi odstawić).
@Pola, ja się wtedy u Barczentewicza leczyłam, on wymagał karty z 3 cyklami (ja miałam chyba 2,5 gdy do niego jechałam)Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 października 2018, 10:48
-
Babelki wrote:@Aishha, ja własnie zaszłam w cyklu przed laparo i gdy dzowniłam i odwoływałam to się lekarz śmiał, ale mówił że nie ja pierwsza czasem potrzeba i warto zorbić to laparo - serio, przy okazji Ci jajowody sprawdzą itd - więc nawet jeśli będzie ten zabieg to się nie martw - może to jest własnie to na co czekacie, czego Wam trzeba
Ja miałam ten Ca-125: 66,6 U/ml i to był pierwszy cykl po odstawieniu Visanne (wczesniej lecyzłam sie u zwykłego gina i on mi dał właśnie visanne, ale potem przeszłam na napro i kazali mi odstawić).
@Pola, ja się wtedy u Barczentewicza leczyłam, on wymagał karty z 3 cyklami (ja miałam chyba 2,5 gdy do niego jechałam)
Rozumiem, że jestes z lubelskiego?
-
dzieki Pola
@Sess - mama z ubrankami - taka sytuacja wynika z tego, że rodizna uważa że wy też zaciążycie - tylko potrzeba Wam czasu i dlatego dla nich taka sytuacja nie jest nietaktem i mogą też nie rozumieć Twojej reakcji kiedys moja jedna znajoma w odpowiedzi na moje utyskiwania o kłopotach z zaciążeniem zasmiała się i powiedziała: prosze cie, chyba mi nie powiesz że przez 10 lat nie zjadziesz - bardzo mnie to wtedy wybiło z rytmu i w sumie racja - to jest problem co najwyżej, że nie zachodzę w ciążę teraz a nie, że nie zajdę wcale - z resztą ile znacie par które po 10 latach nie mają dzieci? ja znam jedną internetowo. Za to znam takie które po 5,6,8 lat się starały i mają w końcu i znam takie kóre w 2 lata napro się wyrobiły - tych znam najwięcej z resztą zapytacjcie Wasilewskiego ile ma par, które lecza się u niego 2 lata i nie udąło im się zaciążyć? kilka pewnie jest ale myślę że to serio mały procent w sotsunku do wszytskich, którzy się do niego zgłaszają - napro serio pomaga -
Babelki, masz racje, napro często konczy sie powodzeniem ale przewazie dlatego, że kobieta jest leczona i prowadzona do 100% płodnosci, z męzczyzną czesto zbyt wiele nie da sie zrobic jesli np masz obnizone parametry nasienia po przejsciu świnki w dziecinstwie. Oprocz uregulowania hormonów i wprowadzenia prawidlowej diety i suplementacji nie możesz zrobic w takim przypadku nic.
W mojej rodzinie jest małżenstwo juz po 60tce, które nie doczekalo sie dzieci. Tutaj widac po wyglądzie cioci (weszla do rodziny) ze ma problemy z hormonami. Wiem tylko, że Białystok nawet nie dał rady.
Przyjaciółka moja jest juz 8 lat po slubie i nie znają przyczyny, tak przynajmniej twierdzą, ja moge tylko sie domyslać o co chodzi.
-
Aishha - to prawda, problem męski jest niestety trudny. Wiem, że napro ma podjeście na zasadzie podkręcić na maksa kobietę żeby nawet słabsze nasienie dąło radę, trudno raczej jest leczyć mężczyzn (choć ja pomocy bym szukała w ziołach u dr Różańskiego) choć coś tam można zorbić i w tej kwestii.
Nie chcę tutaj wmawaić, ze każdy napewno itd ale realnie patrząc na problem w znaczącej większości par potrzebny jest czas (tj leczenie, zmiany w organiźmie, czasem cud)- przychodzi moment kiedy te dzieci się pojawiają. Oczywiście może być tak, że będzie się w tej grupie która dzieci rodzonych się nie doczeka, takie pary były od poczatku świata i są nadal, ale to mała grupa - patrząc na moją rodzinę i Twoja to na takie 2 rodziny jest jedna taka para. W rodzinie do mojego wujka była para 35+ i nie mieli dzieci, leczyli sie 'normalnie' itd i gdy mnie się udało to mój wujek im dał namiary i wysłał ich do Barczentewicza i nie minęły 2 lata a doczekali sie dziecka - gdy wcześniej wieele lat nic, byli bardzo zmaożni - ja bardzo wierzę w naprotechnologię - widzę, że czasem te 'lata leczeń' u 'zwykłych lekarzy' można wyrzucić do kosza - nie zawsze oczywiście.Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 października 2018, 17:09
-
@Aishha, nie weź mnie proszę teraz za wariatkę ale powiem CI że w sprawie męskiego nasienia to można spróbowac takiego czegoś:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=1373.0
Tam jest skład podany pewnego preparatu - można to samemu namieszać, brakujące zioła zamówić u kogoś z tego forum. Tam nie ma nic co szkodzi, a może akurat pomoże.
Nie chciałam CI na priv wysyłać, bo wolę upubliczniać porady aby w razie czego ktoś mógł coś skrytykować albo dodac itd - to daje poczucie bezpieczeństwa w ogóle to nawet nie chciałam o tym pisac, żebyście na mnie nie patrzyły jak na nawiedzoną ale najwyżej trudnoWiadomość wyedytowana przez autora: 9 października 2018, 17:49
-
Ja akurat jestem otwarta na propozycje
Cześć z tego składu mąż bierze, chyba teraz skupimy się na pewnej diecie płodności, która zawiera wszystko co plemniki potrzebują.
Myślę że dieta i lekami się uda w końcu. Taki oto mój plan a co będzie to się okaże. Zdrowsza dieta Tak czy inaczej nie zaszkodzi
-
Kurczę dawno nie czytałam Waszych wpisów w sumie ostatnie 3 miesiące to napro poszła w odstawkę, odpoczywam od leków, obserwacje "jako takie" dieta delikatnie mówiąc nagięta, i mega mi dobrze z tym było. Znalazłam też innego lekarza z takim samym doświadczeniem co Wasil w Białymstoku, kolejki znacznie krótsze (dzwoniąc na początku miesiąca zostaliśmy zapisani na koniec tego samego miesiąca) może temu że to nowy gabinet i jeszcze mało osób go zna a Pani dr leczy też w Warszawie. W tym miesiącu porównamy opinie dwóch lekarzy, zobaczymy jak jeden i jak drugi ma pomysł na Nas. Lecz przyznam czytając Wasze wpisy, zmotywowałyście mnie. Że jednak dwa lata w napro to minimum. Nam minął już rok i może temu potrzebowałam tak długiej przerwy od tego wszystkiego. Fajnie tak poczytać i stwierdzić że " One mają wciąż nadzieję, im też się nie chce, też mają doła, ale walczą dalej" Niestety od motywacji w Naszym małżeństwie jestem ja a mąż po ostatnim kryzysie emocjonalnym i co gorsza obwinianiu się nadal nie może się podnieść, i jak ja powiedziałam że odpoczywam to on chętnie na to przystał. Lecz czytając Was wiem że musimy powrócić, i nie poddawać się tak szybko. DZIĘKUJĘ! Ps. mam też takie doświadczenie że jak zaczęliśmy głośno mówić że to nie tak że my nie chcemy tylko że nie możemy mieć to ogrom ludzi zaczęło się za Nas modlić, jestem w szoku że nawet takie osoby z którymi "po pijaku na babskim wieczorze" coś się powiedziało a one pamiętają i się modlą, nie będąc naszymi przyjaciółki tylko czując taką potrzebę. To daje takie poczucie wsparcia i trochę zapewnienia że się uda. I myślę czasem że to dziecko będzie po prostu wymodlone przez Nas i naszych najbliższych i dalszych znajomych a nie wyleczone. Lecz w sumie z własnej strony musimy zrobić wszystko aby nie żałować.starania od 2016
Oligaasthenozoospermia & PCOS
-
hej, Dzik, trochę Cie tu nie bylo. Wiesz co, ja Ci powiem, że mi szkoda czasu na jakis przerwy. Pewnie to dobrze robi na glowe ale jak pomysle, że mialabym cykl lub dwa sie nie starac to w glowie mi sie to nie miesci. Nawet mam w glowie plan zeby po laparoskopii chociaz raz serduchowac wem, durna ja
Jak stracimy nadzieje to znaczy, że poddajemy sie bez walki. A walka o dziecko jest warta nawet wielu lat. Jak juz zobaczymy te dwie kreski i przytulimy swoje malenstwo na bank przeszłośc pojdzie w niepamiec.
Kazda ma wzloty i upadki, przede wszystkim podyktowane naszymi hormonami ale piers do przodu i walczymyDzik lubi tę wiadomość
-
Aishha masz 10000000% racji Co prawda my działaliśmy i też widziałam kiedy jest owulacja ale to był powrót do działań z pierwszego roku starania się o dzidziusia spontan i zachcianki żywieniowe teraz poczekam na @ i wracam, obiecuję! a ta dieta co wspominałaś, to z akademii płodności ?
starania od 2016
Oligaasthenozoospermia & PCOS
-
taaak dlugo sie zbierałam żeby wykupic diete, kosztuje niewiele ale mój "stary" zaraz by gadał, że znowu cos wymyslam
nawet nie wiedział, że kupiłam hehe
Mam zamiar poswiecic sie 100% tej diecie i udowodnić sobie i męzowi, że to ona jest najwazniejsza, W koncu nasze problemy z plodnoscia nie wziely sie z nikąd. Uważam, że to byle jakie jedzenie, konserwanty, chemia i zanieczyszczone srodowisko jest winne.
-
niewiele ? a to nie jest 500zł dla pary na tydzień czasu? Po tych październikowych wizytach myślałam o wykupieniu jej, i postawieniu na jedną kartę, nawet lekkim ograniczeniu leków a skupieniu się 100% na diecie.starania od 2016
Oligaasthenozoospermia & PCOS