METODA NAPROTECHNOLOGI
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja mam pierwsze indywidualne spotkanie w przyszły poniedziałek. Nalepki juź z mężem przyklejamy od kilku dni i coraz więcej pytań do instruktora pojawia mi się w głowie (koniecznie muszę je zapisać, bo uciekną!)
Niestety podjęcie decyzji o odłożeniu starań na ten pierwszy miesiąc obserwacji bardzo źle na mnie podziałało i od 3 nocy śnią mi się ciążowo-dzieciowe koszmary -
Ita wrote:Ja mam pierwsze indywidualne spotkanie w przyszły poniedziałek. Nalepki juź z mężem przyklejamy od kilku dni i coraz więcej pytań do instruktora pojawia mi się w głowie (koniecznie muszę je zapisać, bo uciekną!)
-
Na razie ciężko mi się wypowiedzieć... Zaczęłam obserwacje parę dni przed @ a wtedy mam zawsze dni suche, więc ocena była łatwa.
Teraz przyszła wredna @ więc pojawiają się pierwsze wątpliwości co uznać za krwawienie małe, średnie a co za plamienie. (to właśnie pytanie do instruktora. na razie zliczam zużyte podpaski...)
A co będzie za chwilę? Bardzo, bardzo dużo obserwowania. Myślałam, że poranna rutyna z termometrem jest męcząca, ale to był pikuś!
Sprawdzanie śluzu kilka, kilkanaście razy dziennie:
- przed i po siusianiu
- przed i po wypróżnieniu
- przed i po kąpieli
- przed pójściem spać
Podobno i tu można wpaść w rutynę.
Poza tym jest też duża ilość rodzajów śluzów i odczuć. Większa niż ta do której byłam przyzwyczajona. Do tej pory istniało dla mnie tylko: brak śluzu, śluz kremowy, śluz płodny (czyli rozciągliwy niezależnie od tego czy przezroczysty czy nie i od tego jak bardzo rozciągliwy). Na odczucia nie zwracałam wcześniej uwagi (sucho, mokro, ślisko). -
A czy przydatne to dopiero zobaczymy
Chociaż mam chyba już na swoim koncie pierwsze ważne odkrycie!
Do tej pory na pytanie o obfitość miesiączek odpowiadałam "normalne", ale żaden ginekolog nie pytał co według mnie jest normalne (5dni okresu w trakcie którego przez większość dni rzadko zmieniam podpaski a np. tylko 1 dzień obfitszego krwawienia).
Nowa Pani Dr uświadomiła mi, że moje @ mogą być skąpe (dopytywała właśnie o częstotliwość zmiany podpasek, ale ciężko było mi coś powiedzieć bo nigdy nie zliczałam tylko zaznaczałam sobie cały czas na wykresie średnie krwawienie. Bo DLA MNIE ono było średnie), ale mam się upewnić prowadząc wykresy. -
Ita wrote:Teraz przyszła wredna @ więc pojawiają się pierwsze wątpliwości co uznać za krwawienie małe, średnie a co za plamienie. (to właśnie pytanie do instruktora. na razie zliczam zużyte podpaski...)
A z tymi podpaskami to nie wiem czy dobra interpretacja... bo ja np. bardzo często zmieniam a bardziej wg. mnie mam skąpe. To zależy jaka ilość (że tak powiem wprost) zabrudzenia komuś przeszkadza i wymienia podpaskę. Np. ktoś uzna że już "tyle" i trzeba podpaskę wymienić a następna stwierdzi przy takiej samej ilośći że dopiero "tyle" i jeszcze nie ma potrzeby wymieniać i w takim wypadku przy takiej samej obfitości krwawienia jedna zużyje np. 6 podpasek a drga 3.
Ciekawa jestem co Ci doradzi w sprawie interpretacji miesiączki.
A pomogą mi wyleczyć grzybicę z którą zwykły gin nie może sobie poradzić? -
No i mam problem... nie wiem do którego instruktora sie wybrać bo mam do wyboru 4 szkoda że nie ma opinii jak o lekarzach
Na razie próbuję po wyglądzie wybrać hehe ale ta pani która mi nie przypadła do gustu jest najbliżej no to mamy problem... Wyślę do tych pań maila z pytaniami które chciałabym zadać przed rozpoczęciem i zobaczę która co odpiszę i czy tak samo się cenią, bo na stronie jednej był cennik i kurs kosztuje 120 zł ale pewnie tamte tak samo bo wszystkie w Krakowie. -
wszystkiego idzie się nauczyć przy drugim cyklu obserwacji już będzie łatwiej i powiem że po pewnym zasie stanie się to rutyna tak jak codzienne czynności jak np mycie zębów, przed nami już 7 spotkanie z instruktorem, na podstawie obserwacji lekarz dopiera mi odpowiednie leczenie, i wiele się poprawiło w moich cyklach, mimo to że jeszcze nie jestem w ciąży i tak jestem zadowolona z tej metody, bo dzięki temu wyszły nieprawidłowości i jest włączone leczenie, którego wcześniej nie było bo nikt wcześniej nie widział żadnych problemów ginekologicznych
vanessa, aniulkab86 lubią tę wiadomość
"Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności, jakie panują w naszych sercach".Jan Paweł II
-
troszkę to kosztuje nie ukrywam, spotkania u instruktora 100 zł oczywiście plus dojazd (55 km)wizyta u lekarza napro 100-150 zł, (plus dojazd)choć z drugiej strony wcześniej na wizyty do ginekologa też chodziłam prywatnie i w zasadzie nie widział żadnych problemów, bo nawet wysoki poziom prolaktyny zlekceważył.Więc ja dopiero zaufałam lekarzowi naprotechnologowi, on zapoznał się z moja wcześniejszą dokumentacją, z moimi obserwacjami, dokładnie zbadał, zaangażował się, nie jest to dla niego rutyna, ale indywidualne podejście do pacjentki, poświęci tyle czasu ile potrzeba."Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności, jakie panują w naszych sercach".Jan Paweł II
-
Vanessa oczywiście, ze dam znać
Iownka nie wiem, czy mozna tak na forum nazwiska wymieniać, ale chyba można To dr Binkiewicz, który przyjmuje w Bytomiu i w Gliwicach, do którego namiary dostałam od obecnej tu powyżej Sylwuni Jest też ordynatorem szpitala w Pyskowicach.
Co do rodzajów śluzu, to ja byłam przyzwyczajona właśnie do takich określeń jak mało, ślisko, mokro, przejrzysty, mętny, itp.jak jeszcze rysowałam wykresy na papierze. Tu na ovu mi ich brakowało, bo rozciągliwy a rozciągliwy to dla mnie nie zawsze to samo. Więc wierzcie mi dziewczyny, ze po pewnym czasie te określenia się bardzo przydają.sylwiunia, Iownka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyIta wrote:dlaczego ta Warszawa jest tak cholernie droga?!
Czy tylko w Wawie wizyty u lekarza i u instruktorów kosztują ponad 50-100 zł drożej niż w pozostałych miastach?!
vanessa mi lekarz wyszukał problemy z prolaktyną, czego leczenie i tak pozostaje dyskusyjne, bo różnie lekarze do tego podchodzą, zatem od kilku miesięcy biorę 1/2 tab. Bromergonu..wcześniej już, jeszcze przed przyjściem do przychodni napro miałam stwierdzoną niedrożność jednego jajowodu, od poprzedniego lekarza dostalam skierowanie na laparo i już po przejsciu na napro poprzedni lekarz to laparo mi wykonał, podczas zabiegu wyszła drożnosć po podaniu kontrastu (być moze udrożniony przez kontrast)..no i oprócz tego nic więcej nie zdignozowano..lekarz podjrzewa endometrozę, jednak nie potwierdziła sie ona podczas laparo, ale mimo wszystko dostałam leki na nią...
jesli chodzi o męża to boryka sie z niedoczynnością tarczycy, ale tu nie trzeba być naprotechnologiem aby stwierdzić, ze tsh jest za wysokie..dodatkowo miał bakterię e.coli w nasieniu. aktualnie bierzemy masę supelmentów, ja jestem stymulowana femarą..ale nie sprawdzono wczesniej, mimo, ze to metoda "naturalna", czy ja rzeczywiscie mam problem z dojrzewaniem pęcherzyków.. To co obecnie najbardziej mnie irytuje i sprawia, zę jestem dość nieufna to fakt, iż wygląd moich cykli na karcie obserwacji po rozpoczęciu leczenia drastycznie się pogorszył...dlatego jestem dość nieufna jesli chodzi o proponowane nam rozwiązania...mężowi parametry nasienia podniosły się, ale jęsli chodzi o mnie to nie opuszcza mnie przeczucie, że jest coraz gorzej...nie wiem, moze tak ma na początku być...dziś mieliśmy piąte spotkanie z instruktorką i usłyszelismy, ze pół roku leczenia to krótko..może dla kogoś to krótko...dla mnie to cała wiecznosć i kilka tysięcy w plecy..Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 marca 2014, 21:02
Sudela lubi tę wiadomość
-
Frutka a mówiłaś lekarzowi, instruktorce o swoich obawach dot. wyglądu cykli? Jeżeli nie to może porozmawiaj o tym i pokarz te wykresy jak było na początku i jak jest. Wiem na pewno lekarz analizuje te cykle ale warto sie zapytać dlaczego tak jest.
A z tym leczenie to wiadomo dla nas pół roku to wieczność ale może ta instruktorka ma rację bo oni się troche znają na tym i wiedzą jak wygląda leczenie i kiedy można się spodziewać efektów.
Ogólnie w tych sprawach każda z nas jest niecierpliwa i ie ważne czy stara się drugi cykl czy 30. Wiadomo im dłużej to dochodzi dodatkowy steres i przede wszystkim ból
Ja już po 4 latach przyzwyczaiłam sie do tego że co miesiąc dostaję @ i juz nie przeżywam rozczarowania i tak się zastanawiam jaka będzie moja cierpliwość jak zaczniemy leczenie... Najbardziej boję się tego że nastawię się na sukces a będzie porażka więc wolę sie nie nastawiać po prostu nie myśleć czy się uda czy nie. Na razie traktuję to jak konieczność pójścia do specjalisty bo coś mi dolega ale też boję się że ta instruktorka zacznie rozmawiać o staraniach roztrząsać ten temat itd. a wtedy juz nie będę taka "silna". Łatwiej mi to znieść jak z nikim o tym nie rozmawiam. Jak mi smutno to sobie popłaczę a pocieszenia od innych by mnie tylko dołowały i irytowały. -
nick nieaktualnylekarz sam przyznał, że cykle jeśli chodzi o śluz itp. wyglądają gorzej...nie bardzo potrafił to wytłumaczyć (moze to, moze tamto...) nie drążyłam tego, bo juz podczas wcześniejszej wizyty wyrazilam swoje wątpliwosci co do sposobu leczenia mnie, stymulowania mnie i wogóle głównego skupienia sie na mnie, podczas gdy był duży problem z nasieniem...lekarz stwierdził, ze gdyby bylo ze mną ok. jak mówilam, to już dawno doszłoby do zapłodnienia bo parametry nasienia ostatnio poprawiły się...szkoda tylko, zenie zauważył, że od poprawy tych parametrów minęły dwa cykle, w tym staraliśmy się jeden cykl..lekarz dla mnie innego leczenia nie widzi..jesli stymulacja nie poskutkuje, podejrzewam,z ę skończy się niestety wąski wachlarz możliwości dla nas...stymulacja clo była niewypałem totalnym...stymulacja femarą jest lepsza chociaż jeśli chodzi o to, ze nie zanika mi śluz płodny, ale jak jest z rośnięciem pęcherzyków na razie nie wiem.. z tego wszystkiego mam jedno przemyslenie, które pojawiło sie u mnie dość szybko: naprotechnologia taka "naturalna" wcale nie jest.. ostatecznie dyskusja z lekarzem skończyła sie na tym, ze oczywiscie to moja decyzja, czy będę brała proponowane leki, czy też nie..czyli niczego właściwie nie zyskałam, a straciłam dodatkową kasę, bo wizyta sie wydłuzyla..
jesli chodzi o instruktorkę to ona twierdzi, ze nie jest żle, choć indeksy śluzu wychodzą nam znacznie niższe niż na początku leczenia, gdy twierdziła, ze mogłoby być lepiej...więc jej zdaniem nie sugeruję sie wogóle..na ostatniej wizycie omawiajac mój cykl w którym według obserwacji śluzu owulacji być nie powinno, a według usg jednak wyszła, stwierdziłam, że w takim razie ta metoda taka idealna wcale nie jest..ciężko jej było wobec powyższego znaleźć argumenty..twierdziła, żeby się tym cyklem "nie przejmować", na co ja odpowiedziałam, ze ja sie nie martwię tym cyklem, tylko całym leczeniem..
wiem, że czytając moje posty można wyjsć z załozenia, ze skoro mi sie tak nie podoba, to po co się tam leczę itd itp. Otóż jeszcze mamy nadzieję, że coś zaskoczy..Poza tym nie oszukujmy sie, zbyt wielu alternatyw oprócz inseminacji i in vitro nie ma..mojemu mężowi pomogli, i wogóle nie twierdzę, zę nie pomagają...piszę to wszystko, bo wkurza mnie, gdy ktoś tak bezkrytycznie wychwala naprotechnologię pod niebiosa i wogóle..bo co? bo Kosciół popiera tą metodę to mam siedzieć cicho, gdy cos mi sie nie podoba? gdy oburzaja mnie ceny? gdy dostzregam błędy, rozbierznosci, niewiedzę? niestety życie jest życiem..Sudela, dojrzała, Justin34, Ewela2016 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyco do czasu starań...ja też się przyzwyczajam...ale gdy ktoś wyraża swoją opinię o tym "czy to długo czy krótko" nie siedząc w mojej skórze a przy tym biorąc kasę przy okazji tego, ze jednak sie nie udaje, to mnie to jednak denerwuje...tym bardziej, że często w różnych przedstawianych w mediach historiach małzeństw, które korzystały z napro i sie udalo, przedstawia sie te osoby, ktore cudownie "zaskoczyły" w 1-2 miesiace, max pół roku...dlaczego?
Sudela, vanessa, Justin34 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Sorry za idiotyczne pewnie pytanie, ale nie bardzo rozumiem: czym naprotechnologia różni się od klasycznego leczenia w klinice?
Dużo się ostatnio o tym słyszy, ale właściwie nie wiem, o co w tej całej naprologii chodzi i w jakim znaczeniu jest alternatywą? Będę wdzięczna za wyjaśnienia od osób "wtajemniczonych"
Rozumiem, że oprócz wizyt lekarskich i "normalnych" leków, jakie standardowo dają w klinikach, są spotkania z instruktorami i bardzo szczegółowe obserwacje cyklu (wiele gatunków śluzu o różnych porach dnia). Czy to jest jedyna różnica?
No i co z parami z tzw. problemem męskim?
No bo szczegółowe obserwacje cyklu raczej mają pomóc w stwierdzeniu ewentualnych nieprawidłowości u kobiety.
Ale co w sytuacji, gdy po tej stronie problemu nie ma (owulacje potwierdzone monitoringiem + badania hormonalne + jajowody drożne), natomiast występuje czynnik męski? Szczegółowe obserwacje śluzu w tym wypadku raczej nie pomogą...
Jak zatem wg naprotechnologii wygląda leczenie faceta? Czy czymś się różni od leczenia u lekarza androloga w klinice leczenia niepłodności?
-
XYZ napro różni się tak na prawdę tylko bardziej złożoną diagnostyką (i tym, że nie padnie propozycja inseminacji czy in vitro).
Na podstawie obserwacji śluzu lekarz jest w stanie dokładniej dobrać leczenie. Lekarstwa i badania są jednak dokładnie takie same jak w klinice czy u zwykłego gina (badania krwi, hormony, HSG, laparo, monitoring cyklu).
Znając swój cykl bardzo dokładnie możemy jednak lepiej trafiać w odpowiedni moment na badania (ważne np. przy późnych owulacjach - łatwiej wyznaczyć dzień na badanie progesteronu).
Problem męski. U nas był przez chwilę, ale chyba już to naprostowaliśmy. Lekarz napro zleci dokładnie takie same badania jak androlog (badanie nasienia, posiew, hormony). My dostaliśmy witaminy.
Z rzeczy odmiennych od tych, które oferuje klinika to na pewno zwracanie dużej uwagi na dietę obojga tj. diagnoza pod kątem nietolerancji pokarmowych.