METODA NAPROTECHNOLOGI
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
KMK wrote:Vanessa u mnie jest podejrzenie zespołu antyfosfolipidowego. Zrobiłam w piątek serię badań. Kurcze na wyniki czeka się 2-3 tyg.
Bardzo jestem ciekawa wyników.
winnych badaniach m.in
Ja mam niskie allo mlr które u części kobiet powoduje poronienia u innych niemożliwość zagnieżdzenia zarodka a u jeszcze innych nie ma to wpływu i bez problemu zachodzą i donoszą ciążę. lekarz mówił że niektóre kobiety leczą sie ponad 10 lat i zachodzą dopiero po szczepieniach które podnoszą allo mlr.
Nie ma reguły w której grupie kobiet sie jest. Bardzo możliwe że ja przez to nie moge zajść w ciążę, ale jeszcze są inne powody ale najbardziej prawdopodobny to ten związany z allo mlr.
W moim przypadku żaden zwykły gin by na to nie wpadł, bo już nie wiedzieli co ze ną robić bo niby było wszystko ok.
KMK wrote:Ciekawe po ilu latach zwykły gin by na to wpadł. Myślę że po stu.
Kochana oby to był klucz do Waszego SZCZĘŚCIAWiadomość wyedytowana przez autora: 15 marca 2015, 13:47
-
nick nieaktualnyVanessa jak i te badania nic u mnie nie wyjaśnią, a jednocześnie nowe leki nie pomogą to już jako ostanie, zrobimy badania genetyczne (kasę będę musiała dodrukować w piwnicy )
Z tym allo mlr to faktycznie złożona i nieprzewidywalna sprawa.
Kurcze to wszystko jest takie... głupie! Jak to możliwe, że zachodzenie w ciążę - najprostszy fizjologiczny proces na którym opiera się życie idzie nam wszystkim tak opornie!
Dobrze że wiosna już tuż tuż. Człowiek inaczej myśli, nawet jeśli w życiu nadal jest średnio to w sercu jakoś tak bardziej zielono
vanessa lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
KMK wrote:No pewnie - wyślę Ci wyślę trochę na drobne wydatki. Tylko wiesz, banknociki będziesz musiała wyciąć sama z kartki A4 bo palce mnie już bolą od nożyczek.
-
nick nieaktualnyGianna wrote:Reniu,
A jak Ty go póki co widzisz??
Ja korzystam z pomocy dr. Sieradzkiej i jestem BAAARDZO zadowolona
My byliśmy na paru wizytach u tego lekarza. O ile na początku wrażenie było bardzo pozytywne, w szczególności dot. empatii i delikatności, o tyle później zauważyłam jakby "błądzenie po omacku" w próbie zdiagnozowania mojego problemu i - niestety, chęć wzbogacenia się. Rozumiem, wszyscy kształcimy się i chcemy z tego otrzymywać przyzwoity dochód w przyszłości, ale dla mnie to przybrało wręcz znamiona żerowania na naiwnych. W środę idziemy na pierwszą wizytę do Invicty, nie mam do dyspozycji 15 lat na maluszka.
Doktor Sieradzka widzę że ma super opinie na internecie, ja niestety zraziłam się do naprotechnologii. Powodzenia Tobie życzę, mam nadzieję że nie rozczarujesz się tak jak ja -
Renia7910 wrote:Doktor Sieradzka widzę że ma super opinie na internecie, ja niestety zraziłam się do naprotechnologii. Powodzenia Tobie życzę, mam nadzieję że nie rozczarujesz się tak jak ja
-
Renia 7910!
Jeśli ja miałabym kontakt z naprotechnologią tylko przed dr. Banacha, to niestety pewnie miałabym podobne odczucia.
Zanim zdecydujecie się na in vitro, to naprawdę z całego serca polecam Ci zmianę lekarza. We Wrocławiu jest dr. Sieradzka. Na Śląsku, w Gliwicach i w Bytomiu przyjmuje dr. Binkiewicz. To są znakomici lekarze, którzy zdecydowanie nie wyciągają kasy.
Dr. Sieradzka ma bardzo ludzkie podejście, a pieniądze też nie są przeszkodą. Warto z nią o tym rozmawiać szczerze.
Jest tak, jak mówi Vanessa - to nie problem metody, tylko niestety konkretnego lekarza, do którego trafiłaś. Po prostu warto go zmienić...vanessa, Fuma Foch lubią tę wiadomość
"Zamienię pustynię na pojezierze,
a wyschniętą ziemię na wodotryski." Iz 41,18
-
Renia -ja tez uwazam,ze za szybko sie zniechecasz.Tak,jak dziewczyny napisaly to nie wina metody tylko lekarza.Wszedzie sie tacy trafiaja,myslisz,ze w Invikcie takich nie ma?
Co to znaczy,ze nie masz 15 lat na maluszka? Leczenie napro tyle nie trwa:)
Zrobisz oczywiscie jak zechcesz ale nikt Cie tak nie zdiagnozuje jak naprotechnologia.
Dziewczyny dostalam wreszcie @.Teraz sprobuje sie dostac do lekarza i ciekawa jestem co dalej powie.Moja @ byla tym razem dziwna-mniej bolesna,mniej obfita ale za to czulam jakies skurcze i ciagle mi bylo niedobrze.Ciekawe czy to jednorazowe czy bedzie to stala tendencja.Niech nasza droga będzie wspólna. Niech nasza modlitwa będzie pokorna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. (Jan Paweł II)
-
Gianna wrote:Renia 7910!
Zanim zdecydujecie się na in vitro, to naprawdę z całego serca polecam Ci zmianę lekarza. -
nick nieaktualnyDzięki za odzew, już wyjaśniam. Nie jestem zdecydowana na invitro, myślę raczej o inseminacji, bo tylko taka opcja nam prawdopodobnie pozostaje. Upływ czasu jest dla nas o tyle niekorzystny, że parę latek już mamy (ja - 36, mąż - 41). To nasze pierwsze dziecko.
Nie biorę pod uwagę invitro, ponieważ obawiam się błędów genetycznych. Trochę za dużo tego wokół. Ostatecznością będzie adopcja. Aż ściska w gardle jak to piszę... -
Renia-ja bede miala w tym roku 38 lat wiec tez juz wiele czasu nie mamy.Ale chodzi mi o to ,ze moze lepiej najpierw poznac przyczyny niepowodzenia i potem podejmowac decyzje.Ja chce wiedziec w czym problem - w jajeczkowaniu,zagniezdzeniu,jeszcze czyms.Jezeli naprolekarz powie,ze nie ma szans to sie pogodze z ta sytuacja.Ale chce to uslyszec od niego bo tylko do niego mam zaufanie.I wiem,ze nie powie tego,zeby mnie namawiac na inseminacje czy in vitro.
O inseminacji nawet ten ekspert,ktory sie tu pojawia i znika nie mial dobrego zdania jako o skutecznej metodzie.
Ale jak juz pisalam to Twoja (Wasza) decyzja.
Zycze Wam duzo sily i zeby sie spelnilo Twoje marzenie o macierzynstwie.Niech nasza droga będzie wspólna. Niech nasza modlitwa będzie pokorna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. (Jan Paweł II)
-
Renia7910 wrote:Dzięki za odzew, już wyjaśniam. Nie jestem zdecydowana na invitro, myślę raczej o inseminacji,
Lepiej znaleźć przyczynę bo wtedy wiadomo dlaczego nie ma ciąży i w można ten dany konkretny problem wyeliminować a nie działać na ślepo nie wiedząc gdzie leży przyczyna. Ja np. miałam m.in. stan zapalny endometrium który uniemożliwia zajście i nie daje to praktycznie żadnych objawów i wiem że takie i wiele innych przypadków leczą tylko naprotechnolodzy.Fuma Foch, Asiak lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa juz jestem po pierwszej wizycie i wprowadzeniu do modely Creightona, obserwuje sie od wczoraj, a za tydzien mam konsultacje z instruktorka.
Wizyta w porzadku, lekarz duzo juz o nas wiedzial dzieki ankietom, ktore wypelnilismy i wyslalismy. Nazwal nas skomplikowanym przypadkiem i powiedzial, ze naturalna ciaza bedzie, ale potrzeba czasu.
Narazie zakladamy ze ze mna jest ok na podstawie tego co badali inni lekarze, ale wiadomo mam sie obserwowac. Naprolekarz poprosil, zebym zbadala kilka hormonow dla pewnosci, ze jest ok. Maz ma wcinac witaminki.
Ogolnie moge powiedziec, ze jestem zadowolona, ale nie bylo u mnie efektu wow, ze oni to nam na pewno pomoga. Chyba tylko dlatego, ze boje sie rozczarowania i podchodze z rezerwa. Spodziewalam sie, ze po tym spotkaniu wroce pelna sil, nadziei, wiary, a jest wlasciwie tak samo, jak przed wizyta.
Mysle tez, ze kolejna wizyta, po 3 miesiacach obserwacji (o ile bedzie potrzebna bedzie bardziej konkretna i moze wtedy poczuje, ze cos dzialamy.
Narazie nie ogarniam tego zapisywania obserwacji. Powiedzcie mi, czy jesli papier jest wilgotny, ale nic sie nie da podniesc to tez naklejam dzidziusia? I jeszcze jedno pytanie: wczoraj zaobserwowalam sluz bardzo rozciagliwy, prawie przezroczysty, dzisiaj poki co tylko wilgotny papier. Czy wczoraj mam traktowac jako pik i od dzisiaj naklejac zielone bobaski?
Prosze o pomoc te bardziej doswiadczone Wybaczcie, ze zameczam pytaniami.
KMK Ty bedziesz drukowac banknoty, a ja sie chyba zajme produkcja papieru toaletowegoWiadomość wyedytowana przez autora: 17 marca 2015, 20:10
-
nick nieaktualnyAnulkaa -
Super, że już po wizycie. I właściwie super że bez "fajerwerków". To znaczy że jest problem (co już zresztą wiecie) i że jest trudny. Że zarówno Wy jak i lekarz zdajecie sobie z tego sprawę, więc nie ma co skakać radośnie pod sufit.
Teraz sobie powolutku wystartujecie z badaniami i jakże ważnymi obserwacjami a dalej - sami zobaczycie
U mnie na wizytach tendencja depresyjna. Pierwsze wizyty - ryk po wyjściu z gabinetu. Kolejne - płacz w gabinecie. Ostatnio - łzy już przed wejściem. Strach się bać co będzie za 2 miesiące Ale ja to ogólnie jestem niezła agentka.
Tobie życzę tendencji wręcz przeciwnych.
Pewne jest to, że w końcu zostniecie gruntownie przebadani. A że nie da się tego zrobić w 1 dzień - no cóż.
I weź się wstrzymaj z tymi wyklejankami:P
Bo peak można wyznaczyć kilka dni wstecz. Zapisuj ile się da. A pod koniec cyklu zajmiesz się naklejkami. Zobaczysz - będzie wtedy o wiele łatwiej.
No chyba, że masz już na wizycie z instruktorką pochwalić się naklejkami. To wtedy podeślij nam tutaj po kolei obserwacje (1dc - blablabla, 2dc blablabla, 3dc blablabla) a my Ci pomożemy dobrać odpowiednie naklejki i ewentualnie oznaczenia. Bo tak wyrywkowo to nie da się znaczków i opisów podobierać. To wszystko ma swój logiczny ciąg. Jedno wynika z drugiego.
A skoro o naklejkach. Czy Wy wiecie, że przez 3 karty użyłam 4 (cztery) całkiem zielone naklejki (te bez bobasków). Całe moje karty są... patriotyczne. Do jednej trzeciej czerwono. A od jednej trzeciej do końca - białe bobaski (tak - mam nietolerancje pokarmowe i PCOS) -
nick nieaktualnyHehe a ja sie tak podpalilam, zeby juz naklejac. Moze rzeczywiscie do czasu spotkania z instruktorka bede tylko zapisywac co widze.
Zaczelam sie obserwowac od srodka cyklu, tak mi doradzili, zeby miec cokolwiek do pokazania - instruktorka wyczyta z tego, jakie bledy popelniam i jak najlepiej mi tlumaczyc. Nie wazne, ze to srodek cyklu.
W kazdym razie dzieki za wskazowki narazie moze zostawie karty, ten bobasek ktorego nakleilam wczoraj bedzie samotny poki co.
Problem jest niestety nie tyle skomplikowany, co ciezki do obejscia. Zakladajac, ze ze mna wszystko ok, to glownym winowajca jest chyba pewien lek, ktory maz bierze, z ktorego nie moze zrezygnowac i nie ma na co zamienic Ale bedziemy walczyc, wiadomoKMK lubi tę wiadomość
-
Dziewczęta, jestem 10 dni po Peak, zrobiłam test owulacyjny-został mi jeden jedyny, chciałam wyrzucić-wyszły 2 kreski: druga była nie aż tak wyraźna jak kreska testowa,ale nie mogę powiedzieć,że był to cień.Tempka dziś-37,3.Jak sądzicie-może coś być na rzeczy?" Bóg nie wysyła nas na pole bitwy bez potrzebnego nam sprzętu"