Niby wszystko ok ale zajść w ciążę nie można.. Zapraszam do rozmowy.
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Mój optymizm uleciał nie cierpię czekać i wszystko chyba celowo się opóźnia, żeby nauczyć mnie pokory i cierpliwości. A mąż straszy mnie delegacją 2-tygodniową gonią ich terminy i muszą nadrobić robotę a te jego delegacje to się chyba nigdy nie skończą
Mam śluz niby wodnisty i jest go dużo, ale nie jest przezroczysty i raczej wygląda jak mleko, a nie jak woda. Myślicie, że to może być mój śluz płodny?
Iwonka, skarpetki, pieluszki, butelki uwielbiam takie zakupy
Marleni wrote:Nie smutaj się, jak Cie to pocieszy to mojego męża też nie ma już od poniedziałku i wraca jutro, więc łączę się w tęsknocie :*
To będzie nam raźniej smucić się razem
Marleni wrote:Ja wczoraj miałam doła, bo zaczynam wątpić w ludzi, coraz więcej interesowności a coraz mniej prawdziwych ludzi ...
U mnie w pracy to jest na porządku dziennym i można jeszcze dorzucić rąbanie du*y na każdym kroku i każdemu na około wszyscy wszystkim, żeby było sprawiedliwie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 września 2015, 19:01
-
nick nieaktualny
-
Hej Kochane, czytam cały czas co u Was, Stokrotka ale miałaś przejścia, no niestety różnych ludzi na drodze spotykamy... Mam nadzieję, że juz o tym dziadku zapomniałaś
Am super wyniki, ten testosteron chyba za wysoki, ale ja się nie znam, w sumie sama nigdy nie badałam, ale juz chyba dma sobie spokój z tymi badaniami, bo juz siły na to nie mam
Sarenka baw się dobrze
Little, Marleni jak saopoczucie? Mam nadzieję, że lepiej
A u mnie negatyw, pójde do mojej lekarki za półtorej tygodnia i poproszę o cos na wcześnijesze pękanie, bo jak takie giganty rosną, to nie wiem jak to ma się udać.
Trzymajcie się kochane, miłego piątku i weekendu życzę
-
nick nieaktualnyHej dziewczyny, trochę się nie odzywałam, widzę, że dyskusja toczy się wokół waszych wyników nie chciałam nie wtryniać mając na głowie ,swoje, problemy. Dwa dni temu trafiłam do szpitala z ogromnym bólem brzucha, omdleniami i wymiotami,myślałam, że się zatrułam. W szpitalu zrobili mi betę wyszła - 540!. Diagnoza - ciąża pozamaciczna, krwotok w jajnikach, pełno skrzepów, przedostał się do brzucha od razu operacja, spuślili mi litr krwi i usunęli obumarły zarodek w prawym jajowodzie podcinając go. Niechce myśleć co by się stało, gdybym dalej stała przy stanowisku - aa pewnie się zatrułam, samo przejdzie Wypisali mnie do domu, jestem cała obolała, nie mogę wstać, bo zaraz mdleje. Niby przejdzie w okresie 2 tygodni. Ginekolog jeden, drugi mówił jakiś czas temu - no widzę ciąża młodsza pęcharzyk 8 mm prawidłowy umiejscowiony w macicy. Potem poronienie, krwawienie, normalne jak miesiączkowe. Czyli poronienie. Wydałam podobnie jak Am grubo ponad tysiąc w kierunku zakrzepicy, umawiając się do specjalistów. Teraz już nic niewiem - jaka pozamaciczna?? Powiem Was masakra się czuję, mam taki mętlik, że szok.
PS. Widze u Was powoli droga się prostuje, Am ruszyłaś z kopyta z wynikami.
Mnie za trzy miechy czeka hsg -
Cześć ewelinka
Ja się dziś czuję lepiej mąż wraca i mam sporo do zrobienia przed jego powrotem, więc czas mi szybko zleci
Z testosteronem to różnie bywa, ja mam w górnej granicy, ale w normie. Tylko, że ten testosteron łączy się bodajże z SHBG i niekoniecznie musi szkodzić, a we krwi jest jeszcze testosteron wolny, który z niczym się nie łączy. U mnie jest ponad normę (nie dużo, ale jednak za dużo). I to on może też mieszać.
Liczyłam na ciążę u Ciebie, szkoda może w październiku czeka nas rewolucja?
Stosunkowo udanego weekenduewelinka2210 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyHsg za 3 miesiące dopiero. Pożegnałam się z myślą o dziecku na najbliższe kilka miesięcy, najpierw chcę porobić kilka dodatkowych badań i przede wszystkim ZMIENIĆ LEKARZA i odpocząć! Nie mam pojęcia, przecież moje bhcg osiągnęło spokojnie ponad 1000, więc powinna być wdoczna w jajowodzie. Lekarz w szpitalu złapał się za głowę. Powiedział, że niechce wchodzić w kompetencję lekarza, ale może wcale nie było żadnego pęcherzyka, choć gdy powiedziałam, że pokazywał mi go na monitorze i mogłabym rzec, że tam był odparł, że w takim układzie nie wyklucza bliźniaczej O rany, a czytałam, że to bardzo rzadki przypadek.
Am tarczyca tak? trochę naskrobałyście, zanim się cofnę i znajdę to wiesz, moje wymęczone oko zdąrzy usnąć -
Maleficent wrote:Hej dziewczyny, trochę się nie odzywałam, widzę, że dyskusja toczy się wokół waszych wyników nie chciałam nie wtryniać mając na głowie ,swoje, problemy. Dwa dni temu trafiłam do szpitala z ogromnym bólem brzucha, omdleniami i wymiotami,myślałam, że się zatrułam. W szpitalu zrobili mi betę wyszła - 540!. Diagnoza - ciąża pozamaciczna, krwotok w jajnikach, pełno skrzepów, przedostał się do brzucha od razu operacja, spuślili mi litr krwi i usunęli obumarły zarodek w prawym jajowodzie podcinając go. Niechce myśleć co by się stało, gdybym dalej stała przy stanowisku - aa pewnie się zatrułam, samo przejdzie Wypisali mnie do domu, jestem cała obolała, nie mogę wstać, bo zaraz mdleje. Niby przejdzie w okresie 2 tygodni. Ginekolog jeden, drugi mówił jakiś czas temu - no widzę ciąża młodsza pęcharzyk 8 mm prawidłowy umiejscowiony w macicy. Potem poronienie, krwawienie, normalne jak miesiączkowe. Czyli poronienie. Wydałam podobnie jak Am grubo ponad tysiąc w kierunku zakrzepicy, umawiając się do specjalistów. Teraz już nic niewiem - jaka pozamaciczna?? Powiem Was masakra się czuję, mam taki mętlik, że szok.
PS. Widze u Was powoli droga się prostuje, Am ruszyłaś z kopyta z wynikami.
Mnie za trzy miechy czeka hsg
Maleficent, tulę mocno nie wyobrażam sobie bólu, który teraz przeżywasz -
nick nieaktualnyNa szczęście jest to do zbicia będzie dobrze, podreperujece się trochę lekami i będzie boom ciążowe. Kciuki za rewolucje październikową, wątek Zwei wrześniowy jak widać jest szczęśliwy, październikowy też będzie! U mnie jakieś +- pół roku ale po tych przeżciach to nawet nie myślę próbowac szybciej. Grunt to jak widać dobra opieka lekarska, żeby odpowiedni lekarz Was przez to przeprowadził. Dzięki za słowa otuchy!
Co się dzieję z Primą? naraze widać też musi odpocząć od wszystkiego.
Podążają do mnie rodzice z teściową, nie jestem w stanie zrobić sobie samodzielnie posiłku a mam specjalną dietę, mało tego musi mnie ktoś kurdę umyć, bo mąż w pracy a mam co kilka godzin przemywac ranę i generalnie bardzo dbac o higienę intymną bo sączy się jeszcze czarna krew. Inwalidka, ale będzie czas, że znowu będę z uśmiechem na ustach przykładać się do staran. A u was niedługo widzę suwaczki! No -
nick nieaktualnyMarleni wrote:Myślałam o Tobie ostatnio co się z Tobą dzieje.
SZkoda że musisz tyle znosić, mam nadzieje że to cierpienie ma głębszy sens
Wspieram Cie, i bardzo mi przykro że jedna kobietka a tyle doznaje
:* Trzymaj się Kochana
Dziękuję! Dużo to dla mnie znaczy, bo jakoś tutaj najlepiej się wygadać, aniżeli nawet bliskim osobom. Wszystkie z nas się tu z czymś borykają a cel jest jeden - posiadanie potomstwa, więc potrafimy się wzajemnie zrozumieć. Muszę Was podczytać,bo niewiem jak u każdej postepy, nie wiem do czego się odnosić. Co tam Marleni u Ciebie? Jakieś postępy? Może szykuję się nam juz jakaś ciąża co? -
Maleficent bardzo mi przykro, ale Cię spotkały doświadczenia... Teraz oby szybciutko wszystko do normy wróciło i żebyś się dzieciaczka jak najszybciej doczekała :* Rzeczywiście trzebaby poszukać nowego lekarza... Wierzę, że będzie dobrze
Marleni, Little dziękuję
Marleni ja właśnie ostatnio jakoś mocniej czuję u nas tego dzieciaczka, nie poddaję się, tylko już nie mogę słuchać tego gadania, że się zablokowałam i jak odpuszczę, to się uda... Bo mi się wydaje, że to bardziej medyczne przyczyny, właśnie ta tarczyca np. i te za duże pęcherzyki. Mam nadzieję, że moja lekarka tego nie zbagatelizuje, bo ona już nie ma na mnie poysłu, wszystko przebadane i teoretycznie pomimo tej niewielkiej niedoczynności już dawno powinnam być w ciąży. A czasem mam takie mysli, że juz nie doczekam się biologicznego dzieciaczka... no ale trzeba walczyć dalej, bo coż innego nam pozostaje?
Ale jak teraz dostanę okres, to jeszcze miesiąc i mina 2 lata odkąd zaszłam w ciążę no i jeszcze miesiąc październik czyli dla mnie teoretycznie najbardziej płodny, bo moje urodziny wdedy wypadają Także tego - na Rewolucje Paźdzernikową sie szykuję albo z testowaniem po wrześniu albo na zapłodnienie w październiku
No i dalej czysto - zaleje mnie pewnie z minuty na minutę - luteina mi zajebiście cykle wyregulowała Ale ja chce już iść do domu -
Marleni wrote:Ewelinko oby nie zalało oby oby :*
A kiedy konkretnie masz urodzinki? Ja 3 października
Nie wiedziałam, że w miesiąc urodzenia ma się zwiększoną płodność ... hmm jak to się człowiek uczy całe życie.
A niechaj będzie, przyłączam się i niech będzie Rewolucja PAździernikowa !!Marleni lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMarleni wrote:Właśnie cel jest jeden drogi różne, ale dzięki radom które sobie dajemy tak naprawdę sobie pomagamy, bo każda może coś podpowiedzieć. W kobietach siła!
Zmiana lekarza to dobra decyzja !!! zasługujesz na szczęście !!!
Tylko się nie poddawaj, za długą drogę przeszłaś żeby teraz to zaprzepaścić, bedę się modliła abyś trafiła na lekarza któremu będzie się chciało chcieć CI pomóc :*
U mnie to bez zmian, czyli mąż ma kiepskie nasienie, ze mną wszystko "w porządku" - a ciąży nie ma. W tym cyklu wszystko ładnie idzie, ale nie nastawiam się bo mi się po ludzku nie chce już nastawiać
Całuje Cie mocnoo i przytulam zdalnie <tuli tuli>
Kurde czyli jak w opisie wątku, niby wszystko okej a ciąży brak. Wiesz skoro badania u Ciebie wszystkie okej to tylko przysuplementować męża i w końcu się uda, skoro żadnych oznak problemów z zajściem, trzeba poczekać, a będzie dobrze ;*Marleni lubi tę wiadomość
-
Marleni wrote:Właśnie cel jest jeden drogi różne, ale dzięki radom które sobie dajemy tak naprawdę sobie pomagamy, bo każda może coś podpowiedzieć. W kobietach siła!
Zmiana lekarza to dobra decyzja !!! zasługujesz na szczęście !!!
Tylko się nie poddawaj, za długą drogę przeszłaś żeby teraz to zaprzepaścić, bedę się modliła abyś trafiła na lekarza któremu będzie się chciało chcieć CI pomóc :*
U mnie to bez zmian, czyli mąż ma kiepskie nasienie, ze mną wszystko "w porządku" - a ciąży nie ma. W tym cyklu wszystko ładnie idzie, ale nie nastawiam się bo mi się po ludzku nie chce już nastawiać
Całuje Cie mocnoo i przytulam zdalnie <tuli tuli>
Marleni a jak długo Wy isę staracie? Bo zapomniałam... -
nick nieaktualnyewelinka2210 wrote:Maleficent bardzo mi przykro, ale Cię spotkały doświadczenia... Teraz oby szybciutko wszystko do normy wróciło i żebyś się dzieciaczka jak najszybciej doczekała :* Rzeczywiście trzebaby poszukać nowego lekarza... Wierzę, że będzie dobrze
Marleni, Little dziękuję
Marleni ja właśnie ostatnio jakoś mocniej czuję u nas tego dzieciaczka, nie poddaję się, tylko już nie mogę słuchać tego gadania, że się zablokowałam i jak odpuszczę, to się uda... Bo mi się wydaje, że to bardziej medyczne przyczyny, właśnie ta tarczyca np. i te za duże pęcherzyki. Mam nadzieję, że moja lekarka tego nie zbagatelizuje, bo ona już nie ma na mnie poysłu, wszystko przebadane i teoretycznie pomimo tej niewielkiej niedoczynności już dawno powinnam być w ciąży. A czasem mam takie mysli, że juz nie doczekam się biologicznego dzieciaczka... no ale trzeba walczyć dalej, bo coż innego nam pozostaje?
Ale jak teraz dostanę okres, to jeszcze miesiąc i mina 2 lata odkąd zaszłam w ciążę no i jeszcze miesiąc październik czyli dla mnie teoretycznie najbardziej płodny, bo moje urodziny wdedy wypadają Także tego - na Rewolucje Paźdzernikową sie szykuję albo z testowaniem po wrześniu albo na zapłodnienie w październiku
No i dalej czysto - zaleje mnie pewnie z minuty na minutę - luteina mi zajebiście cykle wyregulowała Ale ja chce już iść do domu
Też mi się wydaje, że ta blokada to coś takie naciągane. Każda tutaj pragnie dziecka, kobiety tu luzują, będzie to będzie nie to nie? Myślę, że są takie przypadki, ale w większości siłą rzeczy dziewczyny myślą o tym intensywnie nakręcają się i co. Zachodzą. Widać po testujących wątkach, że jest wysyp ciąż. Te kobity pewnie nie były tak zluzowane jak powinny być. Może bardziej dużą rolę odgrywa tu pozytywne nastawienie, nie zamartwianie się, ale o to czasem trudno. Ciężko powiedzieć. Mówię Wam z przykrego doświadczenia, naprawdę wam się uda, ciężej jest zachodzić i ronić z przyczyn ??, robić stos badań a i tak kop w dupkę. Wyleczycie to co macie do wyleczenia i za chwilę będzie zdrowa ciąża bez komplikacji. Czarownica wam to wróży
PS. Absolutnie ten post nie jest po to, żeby pokazać co jest ważne a co ważniejsze, co gorsze lub bardziej gorsze. Nie bagatelzujemy tutaj żadnego problemu, dla każdej jej własny jest ważny i wymaga obgadania, wygadania się. -
Maleficent wrote:Też mi się wydaje, że ta blokada to coś takie naciągane. Każda tutaj pragnie dziecka, kobiety tu luzują, będzie to będzie nie to nie? Myślę, że są takie przypadki, ale w większości siłą rzeczy dziewczyny myślą o tym intensywnie nakręcają się i co. Zachodzą. Widać po testujących wątkach, że jest wysyp ciąż. Te kobity pewnie nie były tak zluzowane jak powinny być. Może bardziej dużą rolę odgrywa tu pozytywne nastawienie, nie zamartwianie się, ale o to czasem trudno. Ciężko powiedzieć. Mówię Wam z przykrego doświadczenia, naprawdę wam się uda, ciężej jest zachodzić i ronić z przyczyn ??, robić stos badań a i tak kop w dupkę. Wyleczycie to co macie do wyleczenia i za chwilę będzie zdrowa ciąża bez komplikacji. Czarownica wam to wróży
PS. Absolutnie ten post nie jest po to, żeby pokazać co jest ważne a co ważniejsze, co gorsze lub bardziej gorsze. Nie bagatelzujemy tutaj żadnego problemu, dla każdej jej własny jest ważny i wymaga obgadania, wygadania się.
I powiem szczerze, że wolałabym juz nigdy więcej w ciąży nie być, niż znowu ją stracić. Ale pewnie dziewczyny, które nigdy nie były, myślą, że wolałby mieć pewność,że mogą zajść, bo zawsze można potem coś "naprawić" i się uda, ale ja nie chce już więcej strat przeżywać. Oczywiście nie wiem co mnie w życiu jeszcze spotka, przyjmę wszystko, (nawet kolejne straty pewnie też, bo silna jestem) aż się tego małego Robaka co się tak wlecze doczekam