NOWENNA STRACZEK
-
WIADOMOŚĆ
-
Potwierdzam to, co dziewczyny wyżej napisały. Nagle okazuje się, że doba jest jak z gumy i nie brakuje czasu na odmówienie NP. Poza tym ta nowenna bardzo uzależnia - ja właśnie odmawiam czwartą.
vanessa lubi tę wiadomość
-
Widzę, że wątek odżył. Bardzo lubię tu zaglądać, kto jest tu nowy to nie wie, że sporo czasu tu spędziłam modląc się w wiadomej intencji...
teraz zaglądam, bo to wątek miłych słów i ludzi którzy się wzajemnie wspierają i zawsze jak mam gorszy dzień gdy tu zajrzę to mi lepiej.Phyllis, ewwiel lubią tę wiadomość
-
Ja też tu bardzo lubię zaglądać Ostatnio jednak nie mam zbyt wiele czasu dla siebie, pracuję praktycznie na dwa etaty Tzn szefowa "prosi" mnie o jakieś dodatkowe rzeczy do zrobienia i niby mam za to dodatkową kasę ale to marne grosze w porównaniu z ogromem pracy. I nie mogę odmówić, bo ważą się losy zmiany mojej umowy...
Jest mi bardzo ciężko Rozważam zaczęcie kolejnej NP,tym razem w intencji mojego małżeństwa. Wszystko się sypie, te nieszczęsne starania odciskają ślad w naszych relacjach. Jest dużo złości, niezrozumienia. Z mojej strony niecierpliwość i rozpacz, chciałabym żeby on bardziej się angażował w sprawy domu i po prostu mnie słuchał. Z jego strony jakaś rezygnacja ale i zamiatanie problemów pod dywan. Strach przed odpowiedzialnością, podejmowaniem szybkich decyzji... Jest mi dziś trudno dziewczyny, trudniej niż zwykle...
W piątek mam monitoring, dziś 11 dc i o dziwo doskonale "czuję" jajnik... Żeby tylko była owu i znalazł się chociaż jeden dobry plemniczek...
Z drugiej strony boję się- nawet gdyby się udało to nasze małżeńskie problemy nie znikają.
Jak dobrze że jest ten wątekKocia lubi tę wiadomość
5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
nick nieaktualnyArturowa nie dajcie się z mężem temu pokonać! Niepłodność niestety potrafi wszystko rozwalić, małżeństwo, życie zawodowe, towarzyskie więc nie można na to pozwolić. Pamiętaj że oni to inaczej przeżywają co nie znaczy że im nie zależy. Myślę że w pewnym stopniu może to naszych panów nawet bardziej przygniatac niż nas, bo oni nie dość że się martwią przedluzajacymi się staraniami, to jeszcze do tego nami. My się wyplaczemy, wygadamy a u nich to siedzi w środku. Być może nie każdy facet tak ma ale wydaje mi się że większość.
To normalne że wpływa to na relacje w związku, jesteśmy pod wpływem ogromnego stresu.
Nowenna to świetny pomysł! Ja sama przymierzam się do kolejnej, tym razem już nie w intencji poczęcia tylko o spokój i umiejętność zawierzenia i powodzenia się z tym jak jest.
A dziś pomodle się za wasze małżeństwo. Będzie dobrze, zobaczysz.. Dużo siły i spokoju życzę!
arturowa lubi tę wiadomość
-
Lilah... nawet nie wiem jak ci dziękować. Wczoraj mieliśmy właśnie z mężem poważną rozmowę, wyjaśniliśmy sobie wiele rzeczy i od razu jest lepiej
Ten wątek jest cudowny, to niesamowite że się dogadaliśmy w wielu sprawach, które były ciężkie do ruszenia. Niby już ponad dwa lata wałkujemy ten temat, ale nie miałam pojęcia że on niektóre rzeczy odbiera tak bardzo inaczej niż ja...
Jadę zaraz na monitoring, boję się ale będzie co będzie.
A i kwestia pracy/umowy też się pięknie wyjaśniła- wszystko jest po mojej myśli
Dzięki wielkie za odpowiedź
ewwiel, Lilah lubią tę wiadomość
5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
Arturowa cieszę się bardzo, że sprawa z Mężem się poprawiła:) Czytałam Twój post, ale nie wiedziałam co Ci napisać bo sama mam taki problem. Nie chodzi o Męża ale właśnie o życie z ludźmi... tak jak napisała Lilah u mnie ta sytuacja ogromnie odbiła się na życiu towarzyskim, rodzinnym. Ludzie z którymi wczesniej się spotykałam teraz mnie przerażają. Mam tu na myśli małżeństwa z malutkimi dziećmi, albo bliskie mi kobiety w ciąży. Jedna z dziewczyn z mojej rodziny, z którą miałam bliskie relacje jest teraz w 6 miesiącu ciąży. Sama o Jej ciąży wiem od około 4 miesięcy i od tamtej pory sie z Nią niewidzialam... za miesiąc mamy rodzinną uroczystość, a której się zapewne spotkamy i to mnie przeraża... Chodzi mi nawet po głowie żeby nie jechać ale to ważne wydarzenie dla naszej rodziny ze str Męża i właśnie ze względu na Niego pojadę tam bo i tak ze wgledu na mnie nie spotykamy się już z ogromną grupą ludzi którzy są dla Niego ważni. W tym przypadku chodzi o najbliższą rodzine.. nie chcę żeby przeze mnie zerwał z nimi kontakt ale to ogromnie trudne. Wiem, że przyplace to spotkanie ogromnym smutkiem i będę je "odchorowywala" całe wieki ale muszę tam być dla Niego ;(
Aniołek [*]
Nasza Księżniczka [*]
Kocham Was moje Dzieciaczki całym sercem :* -
Dziewczyny, jeśli macie ochotę pomodlić się o swoje małżeństwo, to wrzucę link do modlitwy, po ktora sama sięgam:
http://pl.aleteia.org/2016/08/27/modlitwa-o-to-bysmy-byli-szczesliwym-malzenstwem/
Arturowa, cieszę, się, ze wszystko się układa, czekamy na wieści z monitoringu.
Break, ściskam mocno. Wiem, ze to trudne, serce się kroi... Pisałaś, ze odmawiasz nowennę, może ona Ci pomoże. Słyszałam o wielu przypadkach uzdrowien relacji rodzinnych. Moja przyjaciolka jest tego przykładem. Prosiła o co innego a dostała odnowione relacje ze szwagierka.arturowa lubi tę wiadomość
-
Dzięki Ewwiel
Break, napisze ci tylko to, co usłyszałam ostatnio będąc na ślubie znajomych. Ksiądz im powiedział tak: " Od prawie wszystkiego można uciec. Ale od dwóch osób NIE MOŻNA wam uciekać- od Boga i od swojego małżonka". Doskonale cię rozumiem, też miałam/mam fazę unikania ludzi. Powoli się to zmienia ale wiem że to trudne i wymaga po prostu czasu i akceptacji własnych ograniczeń.
Co do monitoringu to stał się cud ! Wyhodowałam pęcherzyk o odpowiednich rozmiarach (19,38 mm) i miałam zastrzyk z pregnylu potem wiadomo co i teraz sobie odpoczywam. Cieszę się że zareagowałam tym razem na leki. Costilbegyt wcale nie działał, dopiero letrozol dał radę. Ale najdziwniejsze jest to, że z nim właśnie mam mniejsze endometrium (niecałe 7 mm) niż z clo, które podobno upośledza endo.
Dziękuję wam wszystkim za dobre słowa :*
ewwiel lubi tę wiadomość
5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
Ewwiel, ale test już zrobiłam Chciałam się przekonać na własne oczy czy po pregnylu wychodzą pozytywy
Teraz martwię się czy pęcherzyk na pewno pękł i czy seks był w odpowiednich godzinach. I przede wszystkim, czy można w ogóle liczyć na cokolwiek z obniżonymi parametrami nasienia... Mimo wszystko jajniki na pewno się cieszą z owulacji5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
No nie miałam zamiaru badać.. ale myślisz że trzeba by było? Ja i tak zawsze mam za niski i biorę luteinę... We wtorek mam monit, zobaczymy czy pękł Niedawno czułam taki pulsujący ból po lewej stronie (tej z pęcherzykiem) to może coś tam się dzieje.
Postaram oddać to wszystko Bogu, sama i tak już niewiele mogę zrobić. Dobrze że jest komu o tym przypomnieć Alleluja i do przodu5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
Piękne podejście!!! Alleluja i do przodu
Arturowa, ja tez brałam lutke, zawsze na lutce progesteron po owu max 18. W szczęśliwym cyklu nagle poszybował na 34, wiec nadzieja zaczęła się tlic, odstawiłam lutke i czekałam na @. Jak nie pojawiała się i zrobiłam test, to pobiegłam na badanie progesteronu. Spadł do 20, wiec sama wróciłam do brania luteiny.
Teraz w ciąży jest moja siostra, krora zawsze miała książkowe cykle. W 7 tv zadzwoniła do mnie z pytaniem, czy lekko brązowe plamienia mogą oznaczać cos złego. Wysłałam ja na progesteron i dałam jej moja lutke, żeby zaczęła od razu brać, bo wynik badania miał być po weekendzie. Po lutce plamienia przeszły, wynik progesteronu 15. Wiec dobrze, ze zaczęła brać luteine, bo mogłoby być niebezpiecznie.
Myślę ze po usg i pewności ze pekl pęcherzyk, możesz zbadac progesteron. -
Dzięki, tak pewnie zrobię Kiedy ostatnio badałam progesteron w 22 dc to wyszedł mi 0,86. Także ten...
ewwiel lubi tę wiadomość
5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
Przy okazji dzisiejszego monitoringu spytałam się o ten progesteron, gin stwierdził że mogę badać tylko po potwierdzonych owulacjach, teraz to bez sensu.
Bo pęcherzyk nie pękł. Urósł z 19,31 mm do 26,62 mm. I sam raczej nie pęknie. Tzn jest mała szansa że sam pęknie ale to raczej można podciągnąć pod cud.
pozytywne jest to, że endometrium też urosło. Z 6,54 do 10,51, czyli super w normie itd.
Smutno mi. Nie liczyłam na ciążę w tym cyklu ale miałam wielką nadzieję że chociaż raz te jajniki zadziałają tak jak powinny
A i to nawet nie pęcherzyk tylko już "mała torbiel". Niestety czuję to,taki pulsujący ból z lewej strony, czasem promieniuje aż na miednicę. Za tydzień kolejne usg, jeśli nie pękł to od 1 dc antki. Nie chcę ich Boże ratuj...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 września 2016, 21:52
5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
Arturowa, często w takich przypadkach te niepękające pęcherzyki same wchłaniają się podczas miesiączki i tego Ci życzę. A w następnym cyklu lekarz powinien przepisać cos na pekanie pęcherzyków jeśli torbiel się wchlonie. Ja raz kiedys bylam na usg w 2 dc, zeby sprawdzic czy pecherzyk sie wchlonąl, zeby od 3 dc zaczac brac clo.
No i super, ze endometrium się poprawiło.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 września 2016, 14:29
-
ewwiel wrote:Arturowa, często w takich przypadkach te niepękające pęcherzyki same wchłaniają się podczas miesiączki i tego Ci życzę. A w następnym cyklu lekarz powinien przepisać cos na pekanie pęcherzyków jeśli torbiel się wchlonie. Ja raz kiedys bylam na usg w 2 dc, zeby sprawdzic czy pecherzyk sie wchlonąl, zeby od 3 dc zaczac brac clo.
No i super, ze endometrium się poprawiło.
Dziś już w ogóle nie czuję tego jajnika... Wczoraj bolało okropnie a dziś nic...5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
hipisiątko wrote:Po laparo jajowody obustronnie niedrozne. Tak bardzo nie chciałam in vitro bo nie zgodne z moimi przekonaniami a teraz nie zawaham go zrobić. I niech mnie nawet wyrzuca z kościoła.
pocieszać Cię też nie będę bo podejrzewam że nic to nie da
ale zapytam... Miałaś wcześniej hsg? czy spr Ci drożnośc pierwszy raz podczas laparo wcześniej nie. dobrze rozumiem?
Chodzi mi o to że mnie też wyszła niedrożność tylko wcześniej przed laparo miałam hsg i potem lekarz oglądał płytkę z hsg i widział gdzie jest ta niedrożność. Dał mi skierowanie na histeroskopie w celu udrożnienia bo u mnie wychodziło że niedrożność jest już na początku od strony macicy bo kontrast w ogóle nie wszedł do jajowodu. lekarz mówił że może to być np. zwykły polip taka pierdołka i powoduje niedrożność. Podczas histeroskopii okazało sie że mam zroty w macicy i mi je wycięli i poszerzyli wejście do jajowodu. Potem miałam laparo i powtórnie spr mi drożnośc i juz było wszystko ok czyli drożne.
Podobno lepiej zrobić normalne hsg z kontrastem i RTG bo wtedy widać dokąd kontrast dochodzi.
Przed histeroskopią lekarz mi jeszcze mówił że jeżeli po histeroskopii nadal będą niedrożne to skieruje mnie do Lublina (bodajrze) i tam jak będzie potrzeba udrożnią specjalistycznym sprzętem ale nie było już takiej potrzeby zastanów sie może nie jest tak źle jak myśliszhipisiątko lubi tę wiadomość