NOWENNA STRACZEK
-
WIADOMOŚĆ
-
Sylvka wrote:Ja sądzę, że kiedyś się dowiemy...ale nie tutaj. Skoro był sens cierpienia Jezusa to i naszego musi być. Pozdrawiam ciepło.
Pozdrawiam i pamiętam o każdej z Was w modlitwieSylvka, Agafia83 lubią tę wiadomość
-
hipisiątko wrote:My przeszliśmy wszystko : ogromny remont domu, rozbudowę domu, dwie stresujące operacje, stratę kilku najbliższych osób w rodzinie, zagraniczne długie wczasy o których marzylismy kilka lat i nic to nie dało. Cud się nie zdarzył.
-
Witajcie,
Chciałam się z Wami podzielić informacją, która wczoraj na mnie spadła prosto z nieba Okazało się, że jestem w ciąży. Gdy się o tym dowiedziałam cała się trzęsłam, nie mogłam w nocy spać. Tak trudno mi było w to uwierzyć... To dziecko jest prawdziwym cudem. Dlatego czuję się zobowiązana, aby dać świadectwo. Może komuś pozwoli uwierzyć, otworzyć oczy, czy też coś zmienić…(ostrzegam, nie będzie krótko).
Oboje z mężem mieliśmy problemy z płodnością i w zasadzie lekarz już mógł nam zaproponować tylko sztuczne wspomaganie rozrodu... Nasze ułomności fizyczne dla Boga nie były jednak żadną przeszkodą, jedyna jaka była - tkwiła we mnie i była duchowa. W dniu 27 października 2017 r. (w ostatni dzień części błagalnej NP, którą odmawialiśmy wspólnie z mężem i moją mamą) otrzymałam pierwsze słowa poznania na mszy uzdrowieniowej u o. Witko. Na tej mszy była też moja mama, która – jak sama później wyznała – niemalże żebrała u Jezusa dar potomstwa dla mnie. W czasie natchnienia o. Witko powiedział: „Jest tu kobieta, która modli się o potomstwo dla pewnego małżeństwa” i że „Bóg obdarza ich darem nowego życia”. Nie wiem dlaczego, ale poczułam, że te słowa odnoszą się do mojej mamy i dotyczą właśnie mnie… Kolejne słowa poznania usłyszałam 19 listopada 2017 r. Umówiliśmy się wtedy z mężem na modlitwę wstawienniczą do księdza – charyzmatyka, który posługuje w mojej dawnej parafii. Ksiądz ten – mimo że ma charyzmaty - żyje nieco w ukryciu i nie odprawia takich mszy jak o. Witko. W czasie indywidualnej modlitwy wstawienniczej za mnie i męża ksiądz pod natchnieniem Ducha Świętego przekazywał nam różne informacje. Wtedy dopiero dowiedziałam się, jaka przeszkoda duchowa „przeszkadza” Bogu w obdarowaniu mnie łaską macierzyństwa. Po tym spotkaniu miałam silną walkę duchową w sobie, w dniu 22 listopada 2017 r. przystąpiłam jednak do spowiedzi.
Wyrzeczenie się przez mnie tego grzechu pozwoliło już Bogu działać we mnie, o czym przekonałam się później. W dniu 12 grudnia 2017 r. odbyła się msza w intencji daru potomstwa dla nas. Tego dnia było święto Matki Bożej patronki życia poczętego. Jednocześnie trwał adwent, postanowiliśmy zatem pojechać z mężem na weekendowe rekolekcje adwentowe. Moja mama poleciła mi wtedy zawierzyć naszą niepłodność Matce Bożej, która przecież w tym wyjątkowym okresie była brzemienna i oczekiwała na narodzenie dziecka. Całe rekolekcje gorliwie się modliłam do Matki Bożej o to, żeby pozwoliła mi poczuć ten sam cud, którego ona doświadczyła, gdy Bóg dał jej począć. W czasie tych rekolekcji Bóg postawił na mojej drodze jezuitę, który po wysłuchaniu, z jakim problemem przyjechałam powiedział, że niedawno był w Betlejem i przywiózł piasek z Groty Mlecznej, który może nam pomóc. Nie wiedziałam o co mu chodzi (jaki piasek, jaka grota?). Dodał, że w zasadzie sam nie wie po co go przywiózł, bo nie ma wśród znajomych lub w rodzinie nikogo, kto miałby problemy z posiadaniem potomstwa, ale czuł, że musi go zabrać, bo komuś będzie on potrzebny. Podarował nam ten piasek, piliśmy go codziennie jednocześnie modląc się do Maryi. Na załączonej do piasku broszurce napisane było „Wiara i wytrwała modlitwa przez pośrednictwo Tej, która godna była nosić w swoim łonie Syna Bożego czynią cuda”. O ten cud się modliliśmy. Równocześnie niemalże codziennie po pracy jeździłam na adorację Najświętszego Sakramentu prosząc Jezusa o to, by wejrzał na moje małżeństwo. Podczas jednej z takich adoracji (było to jakość między 8 a 10 stycznia) byłam bardzo poruszona czytaniami, jakie na te dni były głoszone na mszach św., tj. historią Anny, matki Samuela, która wiele lat nie mogła mieć dziecka i w końcu Bóg na nią wejrzał. Pod wpływem tego poruszenia przed NS złożyłam Bogu obietnicę, że jeśli mnie dotknie tą łaską, której tak bardzo pragnę, to poczęte dziecko oddam Jemu, żeby mógł nim rozporządzać wedle swojej woli. No i dwa tygodnie później okazało się, że jestem w ciąży.
Dla Boga nie ma nic niemożliwego, przeszkodą często jesteśmy my, nasze zatwardziałości, grzechy, z których nie zdajemy sobie sprawy, a które nie pozwalają łasce działać. Bunt nic nie da, trzeba się ukorzyć przed Bogiem i wsłuchać się w Jego wolę.
Sylvka, Ania89, strawberry, Bella01, Agafia83, vanessa, Pia88, Kasiastaraczka lubią tę wiadomość
-
Kochana piękne świadectwo! Chwała Panu za to, że uczynił kolejny cud. Niech będzie uwielbiony
Ja ostatnimi czasy odpuściłam i zawierzyłam się totalnie woli Bożej. Jak nigdy. Czuję niesamowitą siłę i ulgę...
Dzięki za te słowa, dodają mi jeszcze większej wiary w to jak Pan jest dobry
ALLELUJA!edka85 lubi tę wiadomość
3.08.22r. Anielka 🍼👶🥰
5.09.21r. Antosia 11 +3 tc [*] 💔👼
27.08.20r. [*]
27.07.19r. Błażej 🍼👶🥰
7.07.16r. [*]
3.08.15r. [*]
-
Edka! Cudowne wieści. Ja trwam w nadziei dalej. Mam przekonanie że Bóg obdarzy mnie łaską macierzyństwa. Ja na pewno mam jakieś przeszkody duchowe ale wierzę że Jezus pomoże mi je zwyciężyć. Spokojnej ciąży kochana :*"I jaśniejsze niż południe wzejdzie ci życie,
a choćby ciemność zapadła, będzie ona jak poranek.
Możesz ufać, bo jeszcze jest nadzieja..."
Księga Hioba -
Yousee Pomimo wielu upadków i złości, ja też miałam przekonanie, że Bóg obdarzy mnie ostatecznie tą łaską. Takie myślenie jest bardzo ważne, bo jest dowodem na ufność Bogu, tzn. "wiem, że możesz mi to uczynić". Ale nie pytajmy "dlaczego wciąż tego robisz", tylko "co ja mam zrobić, aby otrzymać tę łaskę". Dla Boga nie ma przeszkód fizycznych (zdrowotnych), są tylko przeszkody duchowe - a tych Bóg sam nie usunie. To leży tylko w naszej mocy.
Yousee. Ufam, że niebawem i Ty będziesz dzielić się swoim świadectwem
Sylvka Bardzo dobry materiał. Dziewczyny, naprawdę warto to obejrzeć!Sylvka, Agafia83 lubią tę wiadomość
-
Dzieeczyny a ja właśnie nie mam tego poczucia co Wy. Mam nadzieję, ale nie czuję tego... Dziś wybieram się na Msze o uzdrowienie. Jeśli któraś z okolic Krakowa to warto do centrum JP II o 17.003.08.22r. Anielka 🍼👶🥰
5.09.21r. Antosia 11 +3 tc [*] 💔👼
27.08.20r. [*]
27.07.19r. Błażej 🍼👶🥰
7.07.16r. [*]
3.08.15r. [*]
-
Edka pytam wciąż co mam zrobić co mogę zrobić ale nie słyszę jeszcze odpowiedzi. Ale wszystko ma swój czas. Czekam więc z nadzieją i ufnością.
Sylvka lubi tę wiadomość
"I jaśniejsze niż południe wzejdzie ci życie,
a choćby ciemność zapadła, będzie ona jak poranek.
Możesz ufać, bo jeszcze jest nadzieja..."
Księga Hioba -
Dziewczyny jakie są wasze historie?
Ja dopiero nie dawno powróciłam na ten wątek, coś tam kiedyś się udzielałam ale bardzo znikomo.
Teraz jakoś bardziej potrzebuje wsparcia duchowego, są dni kiedy sobie dobrze radzę a są takie że czuję się bezsilna.
I choćbym bardzo chciała to w kółko Macieju tak jest.
Dobrego dnia!3.08.22r. Anielka 🍼👶🥰
5.09.21r. Antosia 11 +3 tc [*] 💔👼
27.08.20r. [*]
27.07.19r. Błażej 🍼👶🥰
7.07.16r. [*]
3.08.15r. [*]
-
edka85 gratuluję Ci serdecznie!!!29 lat. Moja historia [blog]: waiting4.pl
"Im bardziej w życiu ma się pod górkę, tym piękniejsze będą później widoki" -
Sylvka. Byłam na wielu mszach o uzdrowienie, zawsze z nadzieją oczekiwałam, że ksiądz powie coś do mnie. Czasami nie powiedział nic, co mogłabym dopasować do siebie, a czasami mówił o uzdrowieniu jakiejś pary z niepłodności i później okazywało się, że to jednak nie dotyczy mnie. Pomimo odczucia takiej porażki chodziłam na każdą mszę do o. Witka. Nie poddałam się. No i w końcu doczekałam się słów poznania, mimo że nie zostały one skierowane bezpośrednio do mnie.
Yousee. Wiele razy byłam w złym stanie psychicznym, mówiłam sobie, że to koniec starań, że muszę wreszcie pogodzić się z tym, że spędzimy starość samotnie. Czułam złość na to, że innym udaje się bez problemu, a nawet nie odmówili jednej modlitwy w tej intencji. Była we mnie zazdrość. Uczucie tak silne, że dręczyło mnie nawet na rekolekcjach adwentowych, na których byliśmy z mężem w połowie grudnia. W czasie rekolekcji była możliwość adoracji NS. Adorowałam Go przez 1,5 godz. Tyle miałam Bogu do powiedzenia. On widocznie widział moje powyższe rozterki, bo pod koniec adoracji usłyszałam (nie wiem jak to nazwać...) taki jakby wewnętrzny głos, że <ta sama łaska może być dla jednych pragnieniem, a dla innych stać się krzyżem. Każdy zostanie jednak rozliczony z tej łaski>. Dobrze zrozumiałam sens tych słów, całkowicie po tym odeszła ode mnie zazdrość i złość.Sylvka lubi tę wiadomość
-
Ja po wczorajszej Mszy o uzdrowienie, zamiast radości znów poczułam rozgoryczenie. Dokładnie tak jak mówisz, że nie usłyszałam żadnego słowa skierowanego bezpośrednio do mnie... chociażby co mam dalej robić, jak postępować, jak się modlić.... czy brnąć w naprotechnologie mimo naszej beznadziejnej sutuacji z kariotypem, czy zająć się całkowicie sprawą adopcji. Mam tysiąc myśli i emocji na minutę, raz myślę że walczę dalej, za chwilę opadają emocje i jestem załamana, za kolejne godziny napalam się że biorę się za spotkanie w osrodku adopcyjny, chwilę później myślę żeby umówić się do instruktorki modelu creightona. Po czym stwierdzam, że to wszystko bez sensu i nawet nie chce mi się jeździć na spotkania bo mam wszystkiego dość.
Dopiero dzisiejsza Msza jakoś doprowadziła mnie do uspokojenia wewnętrznego i musiałam baaaardzo przepraszać PANA za swoje wczorajsze fochy3.08.22r. Anielka 🍼👶🥰
5.09.21r. Antosia 11 +3 tc [*] 💔👼
27.08.20r. [*]
27.07.19r. Błażej 🍼👶🥰
7.07.16r. [*]
3.08.15r. [*]
-
Tak, doskonale to rozumiem i pamiętam. Taki mętlik też miałam. Najpierw wielomiesięczne leczenie nas obojga i nic. Zrobiliśmy przerwę uznając, że może się uda. Nie udało się. Po kolejnych x miesiącach stwierdziłam, że coś trzeba zrobić. Ale już sama nie wiedziałam za co się zabrać. Zadzwoniłam do kliniki napro, ale później uznałam, że w zasadzie potrafię dobrze obsługiwać ten model creightona, więc po co mam iść...Z uwagi na to, że mąż wcześniej miał coraz gorsze wyniki zdecydował się pójść na wizytę do androloga. Umówił się na koniec stycznia. Wcześniej musiał jednak zrobić badanie nasienia, które zaplanowano na 25.01. Bardzo mnie to martwiło, bo niby badanie, ale jednak wymaga popełnienia grzechu. Cały czas o tym myślałam i nawet trochę "wytykałam" Bogu, że to przez Niego mąż musi robić takie badania. Im bliżej było tego badania, to nachodziła mnie natrętna myśl "a jeśli jesteś w ciąży?". Tak często mnie ta myśl atakowała, że w końcu stwierdziłam, że ok, zrobię test (choć było jeszcze przed terminem @). Kupiłam test, który miałam wykonać rano 24.01. I nie był to jakiś test za złotówkę, lecz taki za naście złotych, super polecany i w ogóle. I co się okazało - był wadliwy. Szok, nigdy w życiu nie widziałam wadliwego testu, na którym nie pojawiła się żadna kreska. A ja miałam tylko ten jeden test. Wściekłam się, bo już nakręciłam się na sprawdzanie, a tu taka lipa. Byłam tak zła, że uznałam, że nie odpuszczę. Natychmiast pojechałam do lab na badanie bety. To miała być tylko formalność, tak na uspokojenie, że na następny dzień mąż może iść z czystym sumieniem na badanie. Wieczorem przyszły jednak wyniki bety, no i mąż nie poszedł nazajutrz na to badanie
strawberry, melba, Sylvka, Bella01 lubią tę wiadomość
-
Edka u mnie było podobnie z tym badaniem, ostatni raz kiedy miał iść też się z tym gryzłam. Okazało się że jest ciąża więc uciezszonaszoba odwołałam badanie, ale niestety szybko się radość skończyła.3.08.22r. Anielka 🍼👶🥰
5.09.21r. Antosia 11 +3 tc [*] 💔👼
27.08.20r. [*]
27.07.19r. Błażej 🍼👶🥰
7.07.16r. [*]
3.08.15r. [*]
-
nick nieaktualny
-
Cześć, pozwolę sobie dołączyć do Was. Niestety nie czytałam wszystkiego, za dużo do czytania
Na wstępie powiem, że nigdy NP nie odmawialam, ale może kiedyś...
Przeczytałam z wielkim zapałem historię edki, jest bardzo poruszająca. To jest dowód na to, że przez wiarę i upór (to jak poruszyć niebo) otrzymała najpiękniejszą łaskę.
Ja w staraniach o dziecko odmawialam nowenne do Św Rity. Uważam, że to ona mi pomogła. Przy następnej ciąży też prosiłam Św Ritę, dar otrzymałam, ale na krótko. Poronienie zatrzymane. Teraz też jej zawierzam, ale także modlę sie do Pana Jezusa modlitwą o. Dolindo.Sylvka lubi tę wiadomość
Ty jesteś jeden Święty, Panie Boże, który cuda czynisz (Ps 77,15). -
nick nieaktualny