plemniczka, staraczka i tyśka
-
WIADOMOŚĆ
-
Nie Libruś, ja nie mam takiego odczucia. Po prostu działasz ze zdrowym rozsądkiem. To o wiele lepsze niż nakręcanie się i wypłakiwanie co miesiąc hektolitrów łez, że się nie udało, a przecież były wszystkie objawy...
Blondi22, Shagga_80, Libra, Effcia28, Fedra lubią tę wiadomość
-
No i powiedziałam w pracy
Na początku wszystkich zatkało. Jak pokazałam szefowi najpierw zdjęcie USG, to spytał "o, Leos?" ? A ja na to "Nie, jego rodzeństwo:) ". Przez chwilę sta jak wryty, a potem mnie wyściskał, podobnie jak reszta moich "współpokojowiczy"
Kfjatus, Blondi22, Shagga_80, Libra, Muska, zbikowa, Rucia, gocha04, Fedra, Dodi lubią tę wiadomość
-
Libra wrote:ja to wogóle jakoś tak chłodno zaczęłam do tematu potomka podchodzić, że aż sama sobie się dziwię... nawet mój m to zauważył i zapytał się wczoraj, czy ja pragne, byśmy mieli dziecko, bo ostatnio podchodzę do sprawy z namiastką emocji... nawet się sama wczoraj zaczęłam zastanawiać... nakręcam się - łapię dół psychiczny... a jak podchodzę stonowana do tematu, to czy mi już przestało zależeć???
Kaja... ja już się przyzwyczajam do takiego stanu i nie "świruję", że w dniu @ mam tempkę pow. 37st. i wykres "na pewno ciążowy"
czy Wy też macie takie odczucie, że przestało mi zależeć?
Rozumujac w ten sposob, to mi nie ZACZELO zalezec (chociaz zalezy bardzo). Glownie ze wzgledu na to, ze moj P. jest osoba bardzo analityczna, to jakby podlapalam takie myslenie, ze nie ma co sie emocjonowac za bardzo tylko wszystko logicznie przemyslec, przetlumaczyc sama sobie i nie chodzi mi tylko o kwestie zajscia w ciaze, tylko wiekszosc spraw zycia codziennego. To naprawde pomaga nie wariowac z powodu kazdego malego niepowodzenia i tej wersji bede sie trzymac.czesto musze sobie przypominac o tej zasadzie, puki co, ale mam wrazenie ze jestem spokojniejsza odkad analizuje i probuje planowac pewne rzeczy.Blondi22, Libra, Shagga_80, Fedra lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnymauysia wrote:No i powiedziałam w pracy
Na początku wszystkich zatkało. Jak pokazałam szefowi najpierw zdjęcie USG, to spytał "o, Leos?" ? A ja na to "Nie, jego rodzeństwo:) ". Przez chwilę sta jak wryty, a potem mnie wyściskał, podobnie jak reszta moich "współpokojowiczy"
ale fajnie:) -
nick nieaktualnyzbikowa wrote:Libra wrote:ja to wogóle jakoś tak chłodno zaczęłam do tematu potomka podchodzić, że aż sama sobie się dziwię... nawet mój m to zauważył i zapytał się wczoraj, czy ja pragne, byśmy mieli dziecko, bo ostatnio podchodzę do sprawy z namiastką emocji... nawet się sama wczoraj zaczęłam zastanawiać... nakręcam się - łapię dół psychiczny... a jak podchodzę stonowana do tematu, to czy mi już przestało zależeć???
Kaja... ja już się przyzwyczajam do takiego stanu i nie "świruję", że w dniu @ mam tempkę pow. 37st. i wykres "na pewno ciążowy"
czy Wy też macie takie odczucie, że przestało mi zależeć?
Rozumujac w ten sposob, to mi nie ZACZELO zalezec (chociaz zalezy bardzo). Glownie ze wzgledu na to, ze moj P. jest osoba bardzo analityczna, to jakby podlapalam takie myslenie, ze nie ma co sie emocjonowac za bardzo tylko wszystko logicznie przemyslec, przetlumaczyc sama sobie i nie chodzi mi tylko o kwestie zajscia w ciaze, tylko wiekszosc spraw zycia codziennego. To naprawde pomaga nie wariowac z powodu kazdego malego niepowodzenia i tej wersji bede sie trzymac.czesto musze sobie przypominac o tej zasadzie, puki co, ale mam wrazenie ze jestem spokojniejsza odkad analizuje i probuje planowac pewne rzeczy.
No właśnie:) UFFF... po Twojej wypowiedzi doszłam do wniosku, że nie jest ze mnie zimna nieczuła baba... ja po prostu odnalazłam spokój ducha:)
dzięki:)zbikowa, Fedra lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Libra wrote:zbikowa wrote:Libra wrote:ja to wogóle jakoś tak chłodno zaczęłam do tematu potomka podchodzić, że aż sama sobie się dziwię... nawet mój m to zauważył i zapytał się wczoraj, czy ja pragne, byśmy mieli dziecko, bo ostatnio podchodzę do sprawy z namiastką emocji... nawet się sama wczoraj zaczęłam zastanawiać... nakręcam się - łapię dół psychiczny... a jak podchodzę stonowana do tematu, to czy mi już przestało zależeć???
Kaja... ja już się przyzwyczajam do takiego stanu i nie "świruję", że w dniu @ mam tempkę pow. 37st. i wykres "na pewno ciążowy"
czy Wy też macie takie odczucie, że przestało mi zależeć?
Rozumujac w ten sposob, to mi nie ZACZELO zalezec (chociaz zalezy bardzo). Glownie ze wzgledu na to, ze moj P. jest osoba bardzo analityczna, to jakby podlapalam takie myslenie, ze nie ma co sie emocjonowac za bardzo tylko wszystko logicznie przemyslec, przetlumaczyc sama sobie i nie chodzi mi tylko o kwestie zajscia w ciaze, tylko wiekszosc spraw zycia codziennego. To naprawde pomaga nie wariowac z powodu kazdego malego niepowodzenia i tej wersji bede sie trzymac.czesto musze sobie przypominac o tej zasadzie, puki co, ale mam wrazenie ze jestem spokojniejsza odkad analizuje i probuje planowac pewne rzeczy.
No właśnie:) UFFF... po Twojej wypowiedzi doszłam do wniosku, że nie jest ze mnie zimna nieczuła baba... ja po prostu odnalazłam spokój ducha:)
dzięki:)
Libra w żadnym razie! Ja tez tak teraz mam. W ogóle żadnych tam ekscytacji temperaturami i przemyśleniami czy ten objaw brzucha to zapłodnienie/zagnieżdżenie itp. Wczoraj nawet miałam rozmowę z moim m, gdzie mnie zapytał, że może sobie synka dzisiaj zmajstrujemy, a ja mu na to, że jak już to by był zmajstrowany w zeszłym tygodniu bo się codziennie kochaliśmy prawie przy owulacji, a dzisiaj to już okres niepłodny. Jakos tak na sucho mu to wyjaśniłam, że aż się zdziwił...
Też się nie nakręcam już. Jak sobie te objawy wyszukiwałam ostatnio to i tak nic z tego nie było. Zajmuje się przygotowaniami do Swiąt, dalej omawiam sprawy działki z deweloperem i rozwiązuje wszystkie pojawiające się po drodze problemy. A dziecię jak ma być to będzie i jakoś mi przestało zależeć - nie na samym dziecku (broń Boże) ale na zajściu tu i teraz, bo ziemia się zawali
No i muszę powiedzieć, że dobrze mi z tym, spokój znalazłam
To chyba jest to o czym wszyscy lekarze zawsze mówią
zbikowa, Libra, Shagga_80, Fedra, Dodi lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyja sie już dzisiaj pożegnam:) zaraz wyjeżdżam do PUP-u po umowy i do domciu:), bo mam dzisiaj odbiór godzin:)
a w domu biorę się za końcowe porządki, pranko, prasowanko i upiekę z 2 placki;)
jak nie zasnę, to wieczorkiem wpadnę poczytaćmiłego dnia:)
Muska, mauysia, Effcia28, Fedra, Dodi lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyzbikowa wrote:Libra wrote:ja to wogóle jakoś tak chłodno zaczęłam do tematu potomka podchodzić, że aż sama sobie się dziwię... nawet mój m to zauważył i zapytał się wczoraj, czy ja pragne, byśmy mieli dziecko, bo ostatnio podchodzę do sprawy z namiastką emocji... nawet się sama wczoraj zaczęłam zastanawiać... nakręcam się - łapię dół psychiczny... a jak podchodzę stonowana do tematu, to czy mi już przestało zależeć???
Kaja... ja już się przyzwyczajam do takiego stanu i nie "świruję", że w dniu @ mam tempkę pow. 37st. i wykres "na pewno ciążowy"
czy Wy też macie takie odczucie, że przestało mi zależeć?
Rozumujac w ten sposob, to mi nie ZACZELO zalezec (chociaz zalezy bardzo). Glownie ze wzgledu na to, ze moj P. jest osoba bardzo analityczna, to jakby podlapalam takie myslenie, ze nie ma co sie emocjonowac za bardzo tylko wszystko logicznie przemyslec, przetlumaczyc sama sobie i nie chodzi mi tylko o kwestie zajscia w ciaze, tylko wiekszosc spraw zycia codziennego. To naprawde pomaga nie wariowac z powodu kazdego malego niepowodzenia i tej wersji bede sie trzymac.czesto musze sobie przypominac o tej zasadzie, puki co, ale mam wrazenie ze jestem spokojniejsza odkad analizuje i probuje planowac pewne rzeczy.
Bardzo słusznie
Ja w pierwszym cyklu starań (i jednocześnie pierwszym na owu) wpisywałam na wykres wszystkie objawy i wtedy detektor oszalał - no wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały ciążę...jak może niektóre pamiętają JUŻ DZWONIŁAM DO GINKI MÓWIĄC, ŻE BĘDĘ POTRZEBOWAŁA WIZYTĘ U NIEJ,BO NA PEWNO JESTEM W CIĄŻY! Potem przyszła @ i choć nie załamałam się (miałam plan na nowy cykl więc nawet ucieszyłam się SERIO, że będę mogła sprawdzić nabytą wiedzę ) to w przyszłym cyklu zaczęłam patrzeć realnie - ból w podbrzuszu tak samo może zwiastować @ jak i ciążę, podobnie obrzmiałe piersi...inne objawy jak mdłości, wymioty, ból głowy mogą oznaczać wszystko...dlatego wiem,że tylko spokojna analiza może nas uratować przed szaleństwem
PS. Libra znam jednego lekarza z Piotrkowa, podobno niezły, ciekawe,czy i u Niego dowiadywałaś się o wizytę i ciekawe czy "na miejscu" też ma dobrą opinię jak uważa Go moja Mama...ja pamiętam,że kiedyś byłam u Niego z Mamą i jej koleżanką ot tak, bez zapisu...chyba,że Mama moja zapisywała nas o czym ja nie wiedziałamzbikowa, Libra, Muska, Fedra, Dodi lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyShagga_80 wrote:zbikowa wrote:Libra wrote:ja to wogóle jakoś tak chłodno zaczęłam do tematu potomka podchodzić, że aż sama sobie się dziwię... nawet mój m to zauważył i zapytał się wczoraj, czy ja pragne, byśmy mieli dziecko, bo ostatnio podchodzę do sprawy z namiastką emocji... nawet się sama wczoraj zaczęłam zastanawiać... nakręcam się - łapię dół psychiczny... a jak podchodzę stonowana do tematu, to czy mi już przestało zależeć???
Kaja... ja już się przyzwyczajam do takiego stanu i nie "świruję", że w dniu @ mam tempkę pow. 37st. i wykres "na pewno ciążowy"
czy Wy też macie takie odczucie, że przestało mi zależeć?
Rozumujac w ten sposob, to mi nie ZACZELO zalezec (chociaz zalezy bardzo). Glownie ze wzgledu na to, ze moj P. jest osoba bardzo analityczna, to jakby podlapalam takie myslenie, ze nie ma co sie emocjonowac za bardzo tylko wszystko logicznie przemyslec, przetlumaczyc sama sobie i nie chodzi mi tylko o kwestie zajscia w ciaze, tylko wiekszosc spraw zycia codziennego. To naprawde pomaga nie wariowac z powodu kazdego malego niepowodzenia i tej wersji bede sie trzymac.czesto musze sobie przypominac o tej zasadzie, puki co, ale mam wrazenie ze jestem spokojniejsza odkad analizuje i probuje planowac pewne rzeczy.
Bardzo słusznie
Ja w pierwszym cyklu starań (i jednocześnie pierwszym na owu) wpisywałam na wykres wszystkie objawy i wtedy detektor oszalał - no wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały ciążę...jak może niektóre pamiętają JUŻ DZWONIŁAM DO GINKI MÓWIĄC, ŻE BĘDĘ POTRZEBOWAŁA WIZYTĘ U NIEJ,BO NA PEWNO JESTEM W CIĄŻY! Potem przyszła @ i choć nie załamałam się (miałam plan na nowy cykl więc nawet ucieszyłam się SERIO, że będę mogła sprawdzić nabytą wiedzę ) to w przyszłym cyklu zaczęłam patrzeć realnie - ból w podbrzuszu tak samo może zwiastować @ jak i ciążę, podobnie obrzmiałe piersi...inne objawy jak mdłości, wymioty, ból głowy mogą oznaczać wszystko...dlatego wiem,że tylko spokojna analiza może nas uratować przed szaleństwem
PS. Libra znam jednego lekarza z Piotrkowa, podobno niezły, ciekawe,czy i u Niego dowiadywałaś się o wizytę i ciekawe czy "na miejscu" też ma dobrą opinię jak uważa Go moja Mama...ja pamiętam,że kiedyś byłam u Niego z Mamą i jej koleżanką ot tak, bez zapisu...chyba,że Mama moja zapisywała nas o czym ja nie wiedziałam
daj nazwisko -
nick nieaktualnyLibra wrote:ja sie już dzisiaj pożegnam:) zaraz wyjeżdżam do PUP-u po umowy i do domciu:), bo mam dzisiaj odbiór godzin:)
a w domu biorę się za końcowe porządki, pranko, prasowanko i upiekę z 2 placki;)
jak nie zasnę, to wieczorkiem wpadnę poczytaćmiłego dnia:)
Ja też miałam plan coś porobić...i nawet odeszłam od kompa,ale nie daleko bo do telefonu, bo wciąż usiłuję się dodzwonić do Szpitala w Bełchatowie próbując ustalić bliższy termin wizyty dla Młodego...i wciąż bezskutecznie, nikt nie chce odebraćI dlatego ZNÓW weszłam tu...a czeka prasowanie firanki z kuchni - wczoraj Stary pościągał mi wszystkie firanki a potem poupinał (po upraniu) kuchenna, kwalifikuje się do prasowania...a ja jeszcze nie znalazłam czasu
Wczoraj też M zrobił mi zakupy, więc jak wróci dziś z pracy robimy dwie sałatki na świętaBlondi22 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny