PODLASKIE - łączmy nasze siły tutaj
-
WIADOMOŚĆ
-
julita wrote:a jak sobie radzisz z terminami wizyt? chodzi mi o to, że przyjmuje tylko we wtorki u Arciszewskich
na samym początku chodziłam do niego ale po 2 miesiącach stwierdziłam że monitoring u niego nie ma sensu skoro jest dostępny raz w tygodniu... było to irytujące bo jest on podpisany na stronie jako lekarz zajmujący się monitoringiem czyli teoretycznie powinna być możliwość częstszego dostępu, bo wiadomo np. pęcherzyk który sobie rośnie niekoniecznie będzie czekał do wtorku aby podjąć decyzje czy już coś dajemy na pęknięcie - taki przykład. Do teraz nie ogarniam jak to jest możliwe przy jednym dniu dostępności
ale co do samej osoby pana dr Kuć to zgodzę się z tobą w 100% - pozytywny gość
Ojej to dziwne, jestem zdziwiona, że nie zostałaś poinformowana o tym, że dla kobiet które są na monitoringu czy diagnostyce niepłodności, jest on dostępny w inne dni. Powiedział mi o tym przy pierwszej wizycie. Umawiając się na wizytę w rejestracji trzeba powiedzieć, że monitoring lub diagnostyka niepłodności i położne już wiedzą o co kaman (u Arciszewskich przyjmuje poza grafikiem w czwartki) natomiast jeśli i ten termin nie odpowiada to on sam umawia Cię w innej klinice (Kriobank na Stołecznej) przyjmuje tam chyba w każdy dzień, bo byłam tam u niego w różne dni tygodnia. .
Jest bardzo elastyczny i przyjmował mnie wiele razy nawet po godzinach pracy.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
antea wrote:Ojej to dziwne, jestem zdziwiona, że nie zostałaś poinformowana o tym, że dla kobiet które są na monitoringu czy diagnostyce niepłodności, jest on dostępny w inne dni. Powiedział mi o tym przy pierwszej wizycie. Umawiając się na wizytę w rejestracji trzeba powiedzieć, że monitoring lub diagnostyka niepłodności i położne już wiedzą o co kaman (u Arciszewskich przyjmuje poza grafikiem w czwartki) natomiast jeśli i ten termin nie odpowiada to on sam umawia Cię w innej klinice (Kriobank na Stołecznej) przyjmuje tam chyba w każdy dzień, bo byłam tam u niego w różne dni tygodnia. .
Jest bardzo elastyczny i przyjmował mnie wiele razy nawet po godzinach pracy.
a to inna sprawa kurcze no mi nikt nic nie powiedział w tamtym czasie heh
chodziłam do niego maj/czerwiec i to był taki czas że podobno Kuć miał zakończyć współprace z Arciszewskimi (tak mi na recepcji tłumaczyły pani), dodatkowo w tym okresie też urlopował i może stąd jego niedyspozycyjność.
Życzę ci szybkiego zajścia w ciąże a wierzę, że z pomocą dr Kuć nastąpi to szybko
-
monisia881 wrote:jestem i ja z podlasia :d
jesli chodzi o endoktrynologa kogo polecacie?antea lubi tę wiadomość
-Jack, jestem w ciąży!
-Nie przypominam sobie, żebyśmy...
-Byłeś pijany!
-Aż tak - nigdy! -
monisia881 wrote:jestem i ja z podlasia :d
jesli chodzi o endoktrynologa kogo polecacie?
Ja chodzę do prof Jacka Szamatowicza (endokrynolog ginekolog)
Moja siostra chodzi właśnie do dr Domitrza i też jest bardzo zadowolona
moremi lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Witam ja również od wczoraj jestem pacjentką doktora Zbrocha, z polecenia koleżanki. Ogólnie jestem zadowolona po pierwszej wizycie. Mam pcos. Poprzedni lekarz wypisał mi skierowanie na laparoskopię jajników. Dr Zbroch zdecydowanie odradził i dostałam na stymulację Letrozole, gdyż ostanie 4 miesiące byłam na CLO bez skutków. Od razu zlecił badanie części hormonów. Jak na razie podniósł mnie na duchuNajjulka
-
Cześć Podlasianki, tak pomyślałam że może kogoś to zainteresuje.
W czwartek 28 maja odbędzie się spotkanie nt. Choroby tarczycy a płodność. Wstęp z tego co piszą jest za free tylko trzrba się wcześniej zapisać.
Resztye informacji znajdziecie na stronie Kobiecy Białystok. Linka niestety nie mogę wkleić bo piszę z telefonu.**********************Gang 18+***********************
-
Cześć dziewczyny:) też jestem z podlasia; obecnie mam 10 cykl starań. Powiedzcie czy macie jakąś wiedzę na temat dr Pietrewicza? zapisałam się do niego na wizytę, ale jakoś ostatnio słyszałam, że ponoć już jedzie na opinii i nie do końca jest taki dobry... dodam, że od stycznie się leczę na hashimoto i hiperprolaktynemię. Zastanawiam się czy w sumie jest sens do niego iść, czy może lepiej zapisać się do Artemidy albo do Bociana...
Poradzicie coś? -
Cześć dziewczyny
Ja również jestem z Podlasia a dokładniej z Białegostoku Niestety jestem chyba niechlubną rekordzistką bo nasze starania trwają 4,5 roku w tym czasie przerobilismy 6 lekarzy i dwie kliniki. Ja osobiście nie mogę powiedzieć żadnego dobrego słowa ani o Bocianie ani o Artemidzie i nie chodzi o to ,że nam się nie udało ale o to, że podejście do pacjentów pozostawia wiele do życzenia.
Na początku byłam pacjentką dr. Pietrzyckiego niby wszystko ok ale przez półtora roku chodziłam z nawracającymi torbielami i nigdy nie usłyszałam ,żadnej diagnozy zawsze tylko, że wszystko ok proszę się starać i za wszelką cenę namawiano nas na badanie nasienia. Wykonaliśmy badanie i faktycznie wyniki poniżej normy ale nie jakieś tragiczne więc kuracja witaminami i decyzja o zaprzestaniu leczenia. Po około roku gdy dalej nic nie wychodziło a wyniki były praktycznie w normie za namową trafiliśmy do Artemidy do dr Domitrza pierwsza wizyta niby spoko ale gdy lekarz zobaczył moje wyniki świadczące o tym, że nie było owulacji i torbie na usg i powiedział, że wszystko jest ok i mam normalnie owulację to delikatnie zwątpiłam. Jednak postanowiliśmy dać mu drugą szansę i poszliśmy z mężem wspólnie w celu konsultacji endokrynologicznej mojego męża. Doktor stwierdził, że wyniki męża są ok (mimo,że nie były ) ale po kilku minutach powiedział, że on właściwie to się nie do końca na tym zła (tak, to były jego słowa) i powiedział,że powinniśmy skonsultować to z innym lekarzem mimo wszystko wizyta kosztowała 120 zł, więcej tam nie wróciliśmy.
Kolejny etap to ponowna wizyta w Bocianie tym razem u dr Mrugacza zachęciły nas do tego jego super opinie w internecie. Jakie było moje zdziwienie gdy okazało się, że ten lekarz taki cudowny nie jest. Na pierwszej wizycie zaproponował nam inseminację, powiedział, że koszt to jakieś 700-800 zł zgodziliśmy się, w międzyczasie wizyta kontrola która nie dość, że było opóźniona o 2 godziny to trwała 5 min lekarz stwierdził, że mam "marne pęcherzyki" ale żeby kochać się za 2 dni bo może coś się wydarzy a za 3 dni przyjść na inseminację. Ślepo wierzący, że wie co robi zrobiliśmy jak powiedział. W skutek tego inseminacja została wykonana nasieniem po 1 dniu abstynencji, na przerośniętym pęcherzyku (więc na pewno owulacji nie było) a żeby tego było mało gdy rozłożyłam nogi do inseminacji okazało się, że mam silną grzybicę pochwy mimo, że dzień wcześniej byłam na wizycie i mówiłam, że mnie coś"tam" swędzi. Inseminacja została zrobiona i przepisane antybiotyki na grzybicę. Nie muszę chyba wspominać, że się nie udało. Koszt inseminacji z lekami i wizytami zamknął się w kwocie około 1400 zł a nie 700-800 jak mówił lekarz.
Rozpisałam się, ale niestety moje doświadczenia są takie a nie inne. wydaliśmy już mnóstwo pieniędzy. Piszę to, żeby każda z Was był świadoma tego co proponują jej lekarze ja dziś nigdy w życiu bym się nie zgodziła na tą inseminację bo ona nie miała prawa się udać.
Obecnie zastanawiamy się nad wizytą w napro u dr Wasilewskiego.Reggina lubi tę wiadomość
starania od lutego 2011
6 lekarzy żadnej konkretnej diagnozy
Czerwiec 2015 - naprotechnologia
Grudzień 2015 - laparoskopia (PCO, endo, naprawa źle zbudowanej macicy)
WALCZYMY !! -
ana90 wrote:Cześć dziewczyny
Ja również jestem z Podlasia a dokładniej z Białegostoku Niestety jestem chyba niechlubną rekordzistką bo nasze starania trwają 4,5 roku w tym czasie przerobilismy 6 lekarzy i dwie kliniki. Ja osobiście nie mogę powiedzieć żadnego dobrego słowa ani o Bocianie ani o Artemidzie i nie chodzi o to ,że nam się nie udało ale o to, że podejście do pacjentów pozostawia wiele do życzenia.
Na początku byłam pacjentką dr. Pietrzyckiego niby wszystko ok ale przez półtora roku chodziłam z nawracającymi torbielami i nigdy nie usłyszałam ,żadnej diagnozy zawsze tylko, że wszystko ok proszę się starać i za wszelką cenę namawiano nas na badanie nasienia. Wykonaliśmy badanie i faktycznie wyniki poniżej normy ale nie jakieś tragiczne więc kuracja witaminami i decyzja o zaprzestaniu leczenia. Po około roku gdy dalej nic nie wychodziło a wyniki były praktycznie w normie za namową trafiliśmy do Artemidy do dr Domitrza pierwsza wizyta niby spoko ale gdy lekarz zobaczył moje wyniki świadczące o tym, że nie było owulacji i torbie na usg i powiedział, że wszystko jest ok i mam normalnie owulację to delikatnie zwątpiłam. Jednak postanowiliśmy dać mu drugą szansę i poszliśmy z mężem wspólnie w celu konsultacji endokrynologicznej mojego męża. Doktor stwierdził, że wyniki męża są ok (mimo,że nie były ) ale po kilku minutach powiedział, że on właściwie to się nie do końca na tym zła (tak, to były jego słowa) i powiedział,że powinniśmy skonsultować to z innym lekarzem mimo wszystko wizyta kosztowała 120 zł, więcej tam nie wróciliśmy.
Kolejny etap to ponowna wizyta w Bocianie tym razem u dr Mrugacza zachęciły nas do tego jego super opinie w internecie. Jakie było moje zdziwienie gdy okazało się, że ten lekarz taki cudowny nie jest. Na pierwszej wizycie zaproponował nam inseminację, powiedział, że koszt to jakieś 700-800 zł zgodziliśmy się, w międzyczasie wizyta kontrola która nie dość, że było opóźniona o 2 godziny to trwała 5 min lekarz stwierdził, że mam "marne pęcherzyki" ale żeby kochać się za 2 dni bo może coś się wydarzy a za 3 dni przyjść na inseminację. Ślepo wierzący, że wie co robi zrobiliśmy jak powiedział. W skutek tego inseminacja została wykonana nasieniem po 1 dniu abstynencji, na przerośniętym pęcherzyku (więc na pewno owulacji nie było) a żeby tego było mało gdy rozłożyłam nogi do inseminacji okazało się, że mam silną grzybicę pochwy mimo, że dzień wcześniej byłam na wizycie i mówiłam, że mnie coś"tam" swędzi. Inseminacja została zrobiona i przepisane antybiotyki na grzybicę. Nie muszę chyba wspominać, że się nie udało. Koszt inseminacji z lekami i wizytami zamknął się w kwocie około 1400 zł a nie 700-800 jak mówił lekarz.
Rozpisałam się, ale niestety moje doświadczenia są takie a nie inne. wydaliśmy już mnóstwo pieniędzy. Piszę to, żeby każda z Was był świadoma tego co proponują jej lekarze ja dziś nigdy w życiu bym się nie zgodziła na tą inseminację bo ona nie miała prawa się udać.
Obecnie zastanawiamy się nad wizytą w napro u dr Wasilewskiego. -
Tak robiłam ale wszystko na własna rękę na podstawie informacji przeczytanych na rożnych forach bo żaden lekarz nigdy nie zaproponował takich badań . Tarczyca ok a prolaktyna podwyższona udało mi sie ja zbić ale ile sie musiałam nagadać żeby dostać leki udało mi sie ja zbić ale od tego czasu mina z rok i nigdy żaden lekarz nie mowiła o tym żeby badanie powtórzyć . Mam tez podwyższony testosteron i brak śluzu płodnego do tegompeawdopodobnie problem z pekaniem pęcherzyków . Moja ostatnia pani gin stymulowała mnie dwa cykle cLo w miarę dobrze na nie reagowałam ba nawet po 10 dniach od owulacji beta dawała nadzieje wynik powyżej 3 ale nic z tego nie wyszło i gin powiedziała ze zostało nam in vitro . Myśle ze lekarze olewaja moje symptomy bo jestem młoda dlatego tez postanowiliśmy spróbować napro ze względu na szczegółowa diagnozęstarania od lutego 2011
6 lekarzy żadnej konkretnej diagnozy
Czerwiec 2015 - naprotechnologia
Grudzień 2015 - laparoskopia (PCO, endo, naprawa źle zbudowanej macicy)
WALCZYMY !! -
To faktycznie na bardzo kiepskich lekarzy trafiałaś. Ja sobie badania też na własną rękę zrobiłam ale jak tylko dostałam wyniki - miałam tsh podwyższone i prolaktynę też, to od razu poszłam do rodzinnego lekarza i dostałam skierowanie do endokrynologa. Wprawdzie i tak poszłam prywatnie, bo na wizyte na fundusz musiałabym rok czekać. Ale lekarka od razu ustawiła mi leki, prolaktyne jeszcze musiałam zrobić po obciążeniu metaklopramidem. na każdej wizycie robi mi usg tarczycy, więc pod tym względem nie mam co narzekać. Kwestia lekarza tak naprawdę. Może faktycznie warto spróbować naprotechnologii. Nie znam się na tym za bardzo, ale jak się już tyle staracie to na pewno warto spróbować przed ewentualnym in vitro.