POŁOŻNA ZAPRASZA
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyKoleżanko Justi2, z tymi "dziewczynami o wrednych charakterach" to może się nie zapędzaj, bo zaręczam Ci, że nie tylko Ty na tym forum studiowałaś kierunek medyczny (ja studiowałam kier. lekarski, a pewna jestem, że znajdzie się tu też kilka lekarek, pielęgniarek czy położnych), a same studia bez praktyki to dopiero początek rozwoju zawodowego. Trochę pokory, jeśli ktoś Cię poprawia, to sprawdź, czy może nie ma racji, zanim zaczniesz obrażać innych.
-
Wszędzie jakieś zgrzyty, mam wrażenie że niektóre osoby wchodzą specjalnie na wątku aby komuś wytknąć błąd, poprawić, postawić do pionu,no a jakże- pokora musi być!! co z tego że studiowałaś kierunek lekarski? ile masz dzieci?Jesteś taka mądra doświadczona, wyuczona? to co tu robisz zamiast się rozwijać zawodowo? masz czas na takie pyskówki przez internet?Nie podobają Ci się odpowiedzi, rady? żegnam z wątku! Krótka piłka.
Cigaretta, Justi2, bosa, agniesja, Morwa, Anatolka, klara_bella, livia30, Evaa, roletka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDaria jestem tego samego zdania, zawsze znajdzie się ktoś mądrzejszy. Justi chciała dobrze, zaoferowała pomoc, jest wiele chetnych które chcą się czegoś dowiedzieć, watek jest bardzo ciekawy, ale zawsze jest źle !!!! Justi nie odchodz !!!!
bosa lubi tę wiadomość
-
Sigma wrote:Koleżanko Justi2, z tymi "dziewczynami o wrednych charakterach" to może się nie zapędzaj, bo zaręczam Ci, że nie tylko Ty na tym forum studiowałaś kierunek medyczny (ja studiowałam kier. lekarski, a pewna jestem, że znajdzie się tu też kilka lekarek, pielęgniarek czy położnych), a same studia bez praktyki to dopiero początek rozwoju zawodowego. Trochę pokory, jeśli ktoś Cię poprawia, to sprawdź, czy może nie ma racji, zanim zaczniesz obrażać innych.
dariaa wypowiedziała się za mnie dziękuję dariaa może ktos inny dotrze do tej kobietyWiadomość wyedytowana przez autora: 13 grudnia 2014, 23:01
Justi2 -
Cigaretta wrote:Daria jestem tego samego zdania, zawsze znajdzie się ktoś mądrzejszy. Justi chciała dobrze, zaoferowała pomoc, jest wiele chetnych które chcą się czegoś dowiedzieć, watek jest bardzo ciekawy, ale zawsze jest źle !!!! Justi nie odchodz !!!!
Cigaretta, bosa, Morwa, Anatolka lubią tę wiadomość
Justi2 -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyDaria - poczytaj temat od początku, to się (może) dowiesz czemu napisałam co studiowałam. Przykro mi, ale pożegnać z wątku to możesz ewentualnie siebie, jeśli nie chcesz w nim uczestniczyć. Nade mną władzy nie masz choć pewnie Ci się to nie podoba.
Nie chodzi o żadne pyskówki, tylko o fakty - nacięcie krocza nie jest w Polsce procedurą standardową od 2012 roku. Same studia jak widać nic nie dają - pewnie koleżanka Justi skończyła studia przed 2012 r., nie dokształcała się po magisterce i tak to wyszło, że nie miała okazji poznać nowego rozporządzenia. Nie rozumiem tylko czemu wciskać na siłę przestarzałe informacje uwiarygadniając je ukończonymi studiami, zamiast przeanalizować sytuację i przyznać rację (faktom, nie mnie).
Justi2 wrote:obrażać to ty zaczęłas to po pierwsze a po drugie szkoda mi czasu na pisanie z tobą nie czytaj moich wiadomosci skoro nie jestes zainteresowana...
dariaa wypowiedziała się za mnie dziękuję dariaa może ktos inny dotrze do tej kobiety
Zacytuj post, w którym zaczęłam Cię obrażać bo może mam amnezję.Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 grudnia 2014, 00:07
-
nick nieaktualny
-
Sigma - moze czas zrozumiec - chcemy tu rad Justi i tylko Jej. Ton, w ktorym rady sa udzielane tez ma dla nas znaczenie.
P.s. to, ze jest zapis, ze "naciecie krocza nie jest standardowa procedura" to czesto teoria. Papier przyjmie wszystko. Praktyka jest b.czesto inna - czy nam sie to podoba czy nie. Wszystkie mamy, ktore sie udzielily w watku to potwierdzily - praktyke, a nie to, co ktos gdzies w 2012 zapisal.Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 grudnia 2014, 08:26
Cigaretta, bosa, Morwa lubią tę wiadomość
-
A ja wam opowiem swoją historię co do nacięcia krocza. Szczerze w ciąży o tym nawet nie myślałam, dopiero pod koniec stwierdziłam,że tego nie chce. Jak już nadszedł ten czas, a wszystko działo się w mega szybkim tępie 0 2 dostałam pierwszy skurcz a o 4 tuliłam już swoją kruszynkę. A więc tak zdążyłam dojechać do szpitala lekarz mnie zbadał przebił pęcherz płodowy, potem pielęgniarka zrobiła mi lewatywe( myślałam,że obejdzie się bez niej, ale według mnie lepsza lewatywa, niż narobienie położnej,czy lekarzowi pod nos) wypróżniłam się i szybko na sale porodową, tam to wszystko działo się w mega szybkim tępię,ból niesamowity jak parłam czułam jak bym miała zaraz wybuchnąć,powiedziałam o tym położnej, ona zapytała,czy chce być nacięta, zapytałam czy jest to konieczne,powiedziałam ,ona ,że wszystko jest strasznie naciągnięte a dopiero widać główkę, stwierdziłam,że chce być nacięta, więc druga położna mnie przecieła, zrobiła to fatalnie, bo przed skurczem(bolało trochę) potem zaczął się skurcz i wyszła nasza myszka za 3 parciem. Oczywiśćie w między czasie pirwsza połózna zwróciła uwage tej drugiej,że nie dała mi zastrzyku przed cięciem w krocze i że zrobiła to przed skurczem. Ale nie żałuje tego, po wszystkim przyszedł lekarz znieczulił mi krocze,założył kilka malutkich szwów, po 2 h pojechałam na normalną sale z mężem i córeczką. W nocy obudziły mnie przerażliwe krzyki po kilku h przywieżli mi sąsiadkę, jej mąż opowiadał,że jaj poród to był najgorszy widoka jaki widział w życiu, babka nie dała sobie przeciąć krocza, powiedziała,że całą ciążę ćwiczyłą ćwiczenia dna miednicy i mięśnie Kegla. Efekt? Popękała w 3 miejscach najgorsze chyba było pęknięcie w odbycie. Miała bardzooo dużo szwów. Ja po tych 3 h normalnie wstałam do łażienki z lekkimi zawrotami ale wstałam,musiałam się zająć córką i wypróżnić, a ona wstała hm tzn nie sama dopiero na drugi dzień, nie mogła w ogóle się ruszać i chodzić. Na prawdę to było straszne. Nie mówię jest to jakiś dyskomfort przy siadaniu,ale tylko w pierwszych dniach, trzeba mieć po prostu do tego pozytywne nastawienie,nie panikować starać się normalnie siadać, ja już po powrocie do domu na prawdę starałam się normalnie siadać,aby to jakoś rozruszać. Położna mi przepisała coś na tą rane,mąż pojechał od razu do apteki i bardzo pomogło. Dziś? Hm po ranie nie ma ani śladu,W ogóle szwy się bardzooo szybko zagoiły. Teraz też staramy się o drugiego dzidziusia i nie zrezygnuje z cięcia krocza. Chociaż zastanawiam się nad znieczuleniem, chyba,że wszystko się znów potoczy tak szybko,wtedy będzie to niemożliwe. Ale ogólnie w ciąży byłam bardzo aktywna,ćwiczyłam w domu, chodziłam z mężem na długie spacery.
bosa lubi tę wiadomość
-
Tez sadze, ze to indywidualna sprawa, ale jesli dobrze zrobione, to nacinanie chyba nie jest takie straszne (chociaz ja to taki cykor jestem, ze nawet urodzic naturalnie sie boje, tylko cc). W szkole rodzenia, do ktorej chodzilam (wiem, ze znowu to mowie, ale jest to tez jakis tam glos w dyskusji i praktyka w szpitalu), polozna mowila, ze one sprawdzaja, jak duzo krocze moze wytrzymac, ze one widza, jak sie rozciaga (porownala to do gumy do zucia, ktora jak sie ja rozciaga, to zmienia kolor;() i wiedza, czy pacjentka da rade urodzic bez naciecia, czy popeka, wtedy proponuja ciecie (proponuja, nie pod przymusem nacinaja). Moja kolezanka tam rodzila i byla zadowolona. Co fajne, w tym szpitalu nie zwlekaja z cc, jesli sa podstawy ani nie ma problemu ze znieczuleniem, jest to standard, jesli tylko pacjentka sobie tego zyczy.
PS nie myslcie, ze reklamuje szpital, ja akurat tam nie rodzilam, ale nastepnym razem (jesli sie uda zajsc;)) na pewno bede.Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 grudnia 2014, 10:28
-
nick nieaktualnyJa też miałam nacinane krocze.
Przed ciążą bardzo się tego bałam. Ale dobra położna wie kiedy naciąć i nacięcie podczas skurczu nie boli. Czułam jakby mnie komar ugryzł- dosłownie. Ja i tak popękałam w środku na szyjce, więc nie wiem co bez nacięcia bym tam miała na podwoziu
Pamiętam, że jak zobaczyłam jak położna rozkłada nożyczki i inne takie to sobie myślę- oby to było do pępowiny a nie do krocza...
I pytam się babeczki czy będę nacinana. Powiedziała, że tak, bo mam bardzo twarde krocze, mało się rozciąga skóra wokół i tak będzie bezpieczniej i żebym powiedziała kiedy idzie skurcz i ona wtedy ciachnęła.
Gorzej z szyciem i pierwszym tygodniem po porodzie, ale to już inna bajka
Po szwach ani śladu, nawet blizny nie mam, ginekolog kiedyś nawet nie zauważył, że miałam szycie
Można ileś tam przed porodem robić masaż krocza, smarować jakimiś olejkami i podobno krocze będzie bardziej rozciągliwe podczas porodu -
Szpital, o ktorym ja mysle ma certfikat "szpital bez bólu" - cos takiego, wiecie o co chodzi. Jako nieliczna na forum mialam HSG ze znieczuleniem, nie na śpiocha calkiem, ale ze znieczuleniem takim, ze nic nie czulam. Absolutnie zadnego bólu. Mialam tam laparoskopie i tez bylo ok. W srode bede miala histeroskopie - tez ze znieczuleniem - na spiocha 10-15 minut, tak jak przy punkcji do ivf mialam. Znam miejsca, ze histeroskopia tez jest bez znieczulenia. Moze tez warto sie zorientowac co do takiego certyfikatu w szpitalu, o ktorym sie mysli. Znieczulenia przy porodzie w tym, o ktorym ja mysle tez sa dostepne jesli sie chce bezplatnie.
Aaaa, nie dopisalam. Szpital jest panstwowy. Za nic nie placilam.Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 grudnia 2014, 10:49
-
AggneSs wrote:A ja wam opowiem swoją historię co do nacięcia krocza. Szczerze w ciąży o tym nawet nie myślałam, dopiero pod koniec stwierdziłam,że tego nie chce. Jak już nadszedł ten czas, a wszystko działo się w mega szybkim tępie 0 2 dostałam pierwszy skurcz a o 4 tuliłam już swoją kruszynkę. A więc tak zdążyłam dojechać do szpitala lekarz mnie zbadał przebił pęcherz płodowy, potem pielęgniarka zrobiła mi lewatywe( myślałam,że obejdzie się bez niej, ale według mnie lepsza lewatywa, niż narobienie położnej,czy lekarzowi pod nos) wypróżniłam się i szybko na sale porodową, tam to wszystko działo się w mega szybkim tępię,ból niesamowity jak parłam czułam jak bym miała zaraz wybuchnąć,powiedziałam o tym położnej, ona zapytała,czy chce być nacięta, zapytałam czy jest to konieczne,powiedziałam ,ona ,że wszystko jest strasznie naciągnięte a dopiero widać główkę, stwierdziłam,że chce być nacięta, więc druga położna mnie przecieła, zrobiła to fatalnie, bo przed skurczem(bolało trochę) potem zaczął się skurcz i wyszła nasza myszka za 3 parciem. Oczywiśćie w między czasie pirwsza połózna zwróciła uwage tej drugiej,że nie dała mi zastrzyku przed cięciem w krocze i że zrobiła to przed skurczem. Ale nie żałuje tego, po wszystkim przyszedł lekarz znieczulił mi krocze,założył kilka malutkich szwów, po 2 h pojechałam na normalną sale z mężem i córeczką. W nocy obudziły mnie przerażliwe krzyki po kilku h przywieżli mi sąsiadkę, jej mąż opowiadał,że jaj poród to był najgorszy widoka jaki widział w życiu, babka nie dała sobie przeciąć krocza, powiedziała,że całą ciążę ćwiczyłą ćwiczenia dna miednicy i mięśnie Kegla. Efekt? Popękała w 3 miejscach najgorsze chyba było pęknięcie w odbycie. Miała bardzooo dużo szwów. Ja po tych 3 h normalnie wstałam do łażienki z lekkimi zawrotami ale wstałam,musiałam się zająć córką i wypróżnić, a ona wstała hm tzn nie sama dopiero na drugi dzień, nie mogła w ogóle się ruszać i chodzić. Na prawdę to było straszne. Nie mówię jest to jakiś dyskomfort przy siadaniu,ale tylko w pierwszych dniach, trzeba mieć po prostu do tego pozytywne nastawienie,nie panikować starać się normalnie siadać, ja już po powrocie do domu na prawdę starałam się normalnie siadać,aby to jakoś rozruszać. Położna mi przepisała coś na tą rane,mąż pojechał od razu do apteki i bardzo pomogło. Dziś? Hm po ranie nie ma ani śladu,W ogóle szwy się bardzooo szybko zagoiły. Teraz też staramy się o drugiego dzidziusia i nie zrezygnuje z cięcia krocza. Chociaż zastanawiam się nad znieczuleniem, chyba,że wszystko się znów potoczy tak szybko,wtedy będzie to niemożliwe. Ale ogólnie w ciąży byłam bardzo aktywna,ćwiczyłam w domu, chodziłam z mężem na długie spacery.Justi2