Biedroneczko już Ci gratulowałam na innym wątku, ale co tam

Serdecznie Gratuluję
Słuchajcie, no to ja już się mogę pochwalić, co tam się działo na dzisiejszej wizycie. Otóż w 17 dc nie ma już żadnych pęcherzyków, jest tylko pozostałość po (czyli ciałko żółte) i mnóstwo płynu za macicą. Ilekolwiek pęcherzyków było, wszystkie pękły.
Rozmawiałam również o całym tym leczeniu, o stymulacji. I wychodzi na to, ze lek działa poprawnie, bo do owulacji dochodzi, pęcherzyki pękają. Proponowałam wcześniej podanie pregnylu na pęknięcie, ale pękają same więc bez sensu.
Wspomniałam również, że myślimy o przystąpieniu do IVF. Nie zniechęciła mnie, ale zasugerowała żeby jeszcze spróbować stymulować. Poza tym ma wziąć jutro moją kartotekę i skonsultować z profeseorem jednej z klinik w moim regionie. Oświadczyła, ze na pewno nam ułatwi całą procedurę kwalifikacji do IVF i że nie będziemy musieli czekać kilka miesięcy na samą kwalifikację. Tak wiec póki co czekam do czwartku na decyzję, jaką podejmą wspólnie z tym panem profesorem mądralińskim

Ona ma cągle nadzieję, że jednak w tym cyklu jeszcze się uda.
A i zapytałam o badanie na antyciała plemnikowe, czyli wrogi śluz. Tak więc powiedziała, jak to pisała niedawno pracę o niepłodności kobiecej i opiniach klinik, które uważają, ze od tego już sie odchodzi. Tzn przeciwciała mogą tyć, śluz zabija żywe, zdrowe plemniki, ale tych plemników właśnie po to jest kilkanaście, ba kilkadziesiąt milionów żeby choć kilka dostało sie tam gdzie trzeba. A i tak zapładnia tylko jeden!
Trochę jestem spokojniejsza, bo wiem, że lekarz jest za mną a nie przeciwko mnie i że naprawdę stara się mi pomóc. I nawet ja zdecydujemy się na in vitro to nam w tym pomoże.