Starając się o pierwsze dziecko
-
WIADOMOŚĆ
-
Beatrix wrote:Nigdy nie bralam. Moje cykle sa w miarę regularne więc myslalam ze taka moja natura;) To można kupić bez recepty?
29l.
Wyniki męża- ok
HSG- jajowody drożne
Histeroskopia - usunięte zrosty przy szyjce macicy. Najprawdopodobniej czynnik maciczny
Po ponad 2 latach starań
16.01 BetaHCG - 195,10
20.01 Beta 896,40
24.01 Beta 2646
Czekamy na synka 💙 termin 30.09.20r. -
To musze sobie zakupic. Moze będę bardziej znosna dla otoczenia w tym okresie
Dzieki dziewczyny za podpowiedź.kłot lubi tę wiadomość
33 l, 4 cs, olej z wiesiolka - nie ma poprawy, kwas foliowy, testy owu., conceive plus, Jodid200
Tsh - 3.080 (styczen), Tf3 - 2,95, ft4 - 1.41 -
Polecam, ja w zeszłym cyklu zaczęłam pić niepokalanka i pierwszy raz w życiu miałam bezbolesny okres. Zawsze musiałam się faszerowac tabletkami żeby funkcjonować a czasami wymiotowalam z bólu. A tym razem rewelacja, jestem zachwycona efektami
kłot lubi tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny podpowie ktoś gdzie w Warszawie najlepiej zrobić sono HSG??34l, starania od 2017, Hashimoto
02.2018 -HyCoSy - OK
31.08.2018 - 1 IUI
27.09.2018 - 2 IUI
11.2018 - start w Novum
12.2018 -histeroskopia Ok
30.03.2019 - ICSI - 9dpt - 65,2 l; 11dpt - 220 -
Jaszmurka naczytałam się o tym HSG i soon HSG a chciałabym nie tracić cyklu (podobno są przeciwwskazania po tym tradycyjnym) No i dwa jod który przy Hashimoto nie jest wskazany tez mnie odstrasza! A powiedz Ty leczysz się s Unicare? I miałaś sono czy zwykle ?34l, starania od 2017, Hashimoto
02.2018 -HyCoSy - OK
31.08.2018 - 1 IUI
27.09.2018 - 2 IUI
11.2018 - start w Novum
12.2018 -histeroskopia Ok
30.03.2019 - ICSI - 9dpt - 65,2 l; 11dpt - 220 -
KIM127 wrote:Jaszmurka naczytałam się o tym HSG i soon HSG a chciałabym nie tracić cyklu (podobno są przeciwwskazania po tym tradycyjnym) No i dwa jod który przy Hashimoto nie jest wskazany tez mnie odstrasza! A powiedz Ty leczysz się s Unicare? I miałaś sono czy zwykle ?
Chodziłam wcześniej do gina z Unicare. Robiłam sono z podobnych powodow co Ty, ale glownie dlatego, ze balam sie bolu i nie chcialam czekac na hsg w szpitalu.
W Unicare nie mialam problemu z umowienien dogodnego terminu. Wymagaja jedynie posiewu z szyjki i aktualnej cytologii.
Jedyny minus to koszt, ale nie znalazlam nigdzie duzo taniej. W ktoryms szpitalu tez robia sono, koszt to 550 zl, wiec taniej niz w unicare, ale ciezej z terminami dlatego zrezygnowalam.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lutego 2018, 00:58
-
Dziękuje za informacje. A powiedz ile płaciłas i potrzebna jest wizyta u lek z unicare przed badaniem ? Bo to ewentualnie dodatkowy koszt.34l, starania od 2017, Hashimoto
02.2018 -HyCoSy - OK
31.08.2018 - 1 IUI
27.09.2018 - 2 IUI
11.2018 - start w Novum
12.2018 -histeroskopia Ok
30.03.2019 - ICSI - 9dpt - 65,2 l; 11dpt - 220 -
Dziękuje i rozumiem ze trafiasz do jednego z lekarzy którzy akurat są dostępni?! I rozumiem ze jesteś zadowolona z przebiegu zabiegu jak i rzetelności lekarza?34l, starania od 2017, Hashimoto
02.2018 -HyCoSy - OK
31.08.2018 - 1 IUI
27.09.2018 - 2 IUI
11.2018 - start w Novum
12.2018 -histeroskopia Ok
30.03.2019 - ICSI - 9dpt - 65,2 l; 11dpt - 220 -
Hsg wykonuje tylko kilku lekarzy, na stronie sa wypisani ktorzy to. Mozesz wybrac konkretnego np. Po opiniach na znanym lekarzu
Tak, nie mialam sie do czego przyczepic. Moje hsg wypadalo jakos miedzy swietami a sylwestrem i umawaialam je w ostatniej chwili, lekarz przyjal mnie juz po godzinach swojej pracy. -
Jak tak sprawdzałam to wszyscy oni maja dobre opinie. Kogo Ty wybrałaś? Ja myślałam o Dr Stec.34l, starania od 2017, Hashimoto
02.2018 -HyCoSy - OK
31.08.2018 - 1 IUI
27.09.2018 - 2 IUI
11.2018 - start w Novum
12.2018 -histeroskopia Ok
30.03.2019 - ICSI - 9dpt - 65,2 l; 11dpt - 220 -
Cześć dziewczyny! Dawno mnie tu nie było, chociaż staram się czytać codziennie - ale nie mam czasu pisać, bo postanowiłam sobie, że mój kolejny post tutaj będzie zawierał w sobie opis tego, co robiłam, żeby się udało
Część z tych rzeczy jest głupia i pewnie nie ma wpływu, ale mimo wszystko powiem
No to tak... zaczęło się jesienią 2016, kiedy stwierdziłam, że odstawiam całkiem alkohol i idę do lekarza zrobić podstawowe badania. Z tym alkoholem tak naprawdę wydaje mi się, że nie ma sensu, ale u mnie był trochę inny przypadek - byłam zaprawiona w bojach po studiach ścisłych i chyba nawet z przyzwyczajenia lubiłam wypić piwo po pracy do kolacji - wychodziło kilka piw tygodniowo, więc zdecydowałam się to uciąć jednym ruchem i odtruć organizm
Zaczęłam brać kwas foliowy (mąż też - dobry na plemniki) - gdzieś tam wyczytałam, że najlepiej brać min. 3 miesiące przed zajściem w ciążę. Z perspektywy - z tego, co doczytałam, miesiąc - góra 2 wystarczy.
Do ginekologa poszłam specjalnie w połowie cyklu i trafiłam na naprawdę rozsądną panią doktor - wtedy jeszcze nie wiedziałam, ale chyba tak właśnie powinna wyglądać pierwsza wizyta staraniowa Zrobiła mi USG, było na 2-3 dni przed owulacją - i to akurat z obu jajników Jednak ze względu na ten kwas foliowy postanowiliśmy poczekać.
Dostałam skierowanie na USG piersi, cytologię, mocz, morfologię, a do tego różyczkę, cytomegalię i toksoplazmozę. Te trzy ostatnie są idealne do zrobienia przed ciążą, bo w razie czego można poczekać na wyleczenie.
W tym pakiecie brakuje mi jeszcze TSH - to też na pewno warto zrobić.
Odczekaliśmy te trzy miesiące i zaczęliśmy działać - na początku na spokojnie, potem wsiąknęłam w forum, zaczęło się mierzenie temperatury, odliczanie dni po owulacji itd Od początku z żelem conceive w tubce - ale to ze względu na poślizg, my zawsze używaliśmy jakiegoś żelu, więc musiałam znaleźć jakiś zamiennik dotychczasowego.
W 4cs (3-5dc) zrobiłam hormony i inne badania polecane na forum - FSH, LH, prolaktynę, estradiol i TSH. Do tego można dorzucić jeszcze testosteron i AMH(drogie!) - ja akurat nie robiłam. Prolaktyna wyszła marna, jednak wielu lekarzy twierdzi, że prolaktyna może dwojako utrudniać proces zapłodnienia - może blokować owulację, jak również blokować wydzielanie progesteronu. Jeśli owulacja jest, a progesteron 7dpo jest dobry, podobno wysoka nie ma znaczenia.
Lekarz powiedział, że mogę sobie brać ziołowy cyclodynon i powinien pomóc - to jest właśnie ten cyclodynon, o którym pisałyście stronę wcześniej - to nic innego jak castagnus polecany na zbicie prolaktyny właśnie. Tyle że w cyclodynonie jest trochę więcej substancji czynnej, niż w castagnusie, ale jest też dość drogi. Od 4cs zaczęłam też brać wiesiołek na śluz (po 6 dziennie) i akurat u mnie naprawdę fajnie zadziałał. Zaczęłam też mierzyć temperaturę i badać szyjkę macicy.
co 1-2 dni w okolicach owulacji, kończyliśmy ze mna na dole, przez jakieś 15 min po leżałam. Czasem robiłam świecę, czasem trzymałam nogi na ścianie. To raczej nie pomogło, ale fajnie się leżało, więc czemu nie
Od 5sc zaczęłam też pić zioła o. Sroki (mieszanka nr 3) i Inofolic. Na dzień-dwa przed spodziewaną owulacją poszłam na USG potwierdzić pęcherzyk - to był już sierpień, a ostatni raz robiłam USG jakoś w październiku, więc chciałam sprawdzić, czy nadal jest ok. Zbadałam też progesteron 7dpo - było 37, i dla mnie to było takie wow. Aż się bałam, że za duży.
Dzień-dwa po spodziewanym terminie @ zrobiłam test ciążowy i wyszła słaba druga kreska. Od razu pojechałam na betę, postanowiłam poczekać 2 dni na przyrost, żeby zrobić mężowi niespodziankę.
Po drodze na betę kościół - od paru miesięcy modliłam się o dzidziusia. Nigdy mi to jakoś specjalnie nie wychodziło, bo nie potrafię przestać traktować tego jak transakcji - jak się pomodlę, to dostanę dziecko Ale może kiedyś do tego dojdę. Tak czy inaczej dawało mi to też sporo spokoju i takiego poczucia, że w ten czy inny sposób kiedyś się uda.
Kupiłam składniki na uroczystą kolację, przygotowałam sobie cały plan i w poniedziałek rano ruszyłam na drugą betę. Po dwóch godzinach miałam wyniki i słaby przyrost. Zamiast kolacji był płacz i strach przed ciążą pozamaciczną. W kolejnym tygodniu odwiedziłam kilka razy lekarzy, z nadzieją, że może chociaż będzie się dało zlokalizować ciążę, ale oczywiście nic nie było widać do samego okresu, który przyszedł niecałe 2 tygodnie po terminie. Powitałam go z ulgą.
Zaraz potem pojechaliśmy na urlop na rowerach. Byłam zła. Na rocznicę ślubu kupiliśmy sobie wino i po raz pierwszy od roku wypiłam alkohol. Odpuściłam sobie całkiem na czas urlopu.
Potem zrobiłam mnóstwo badań, żeby się upewnić, że ten biochem był tylko wynikiem przypadku, a nie czegoś u mnie - i że to się nie powtórzy. Wywaliłam mnóstwo pieniędzy, wyszło tylko tyle, że mam polimorfizmy MTHFR i PAI. Znowu konsultacje z kilkoma lekarzami, stanęło na zmianie kwasu foliowego na metylowany oraz Acardzie. Kwas zmetylowany polecam wszystkim, bo bardzo duża część dziewczyn to MTHRF ma (więc tak naprawdę nie ma co się nim strasznie przejmować), a zmetylowana wersja nie zaszkodzi, a może bardzo pomóc.
Odstawiłam więc Inofolic, zamiast tego kwas zmetylowany + sam mio-inozytol (czyli taki autorski Inofolic - w końcu w cyklu z Inofolikiem zaszłam w ciążę). Doczytałam, że w mieszance Sroki część ziół może wywoływać skurcze macicy, zaczęłam więc pić je tylko do owulacji.
Przy okazji badań zrobiłam też witaminę D - wyszło za mało (jak podobno u 90% osób), zaczęłam brać 4000jm dziennie, za radą immunologa. Witaminę D też bardzo polecam - w końcu jest nazywana witaminą płodności
Kupiłam mężowi Centrum On (tam też już jest kwas foliowy) i L-karnitynę, razem ze mną pił też zioła i witaminę D.
W ramach mojego nieszczęsnego 'pomodlę się, a dostanę dzidziusia' zaczęłam Nowennę Pompejańską - to już w ogóle pomagało mi wierzyć, że się uda. Mam też świetną bazylikę niedaleko - w ogóle strasznie lubię zakonników, zwykli księża rzadko trafiają się dobrzy, a zakonnicy bardzo często. Na studiach chodziliśmy tam dla genialnego księdza, który teraz podróżuje po świecie i kręci filmy na youtube Zawsze lubiłam tam chodzić, a jakoś w okolicach wakacji dowiedziałam się, że patron całego zakonu jest patronem par starających się o dziecko i kobiet w ciąży (szczególnie zagrożonej) - pasowało! I rzeczywiście, w bazylice znalazłam ciemną kaplicę z kilkoma klęcznikami, a przed nią skrzynkę na prośby o potomstwo. A więc postanowiłam, że przynajmniej raz w tygodniu się tam przejdę chociaż na chwilę - bardzo to lubię, bo jest ciemno, nikogo nie ma, a o odpowiedniej godzinie z kaplicy obok słychać zakonników odmawiających po łacinie modlitwy - robi się taki klimat starego klasztoru.
Na takim zestawie jechaliśmy aż do końca października, kiedy po trzech cyklach od poprzedniego razu znowu się udało Pierwsze kilka dni były koszmarne, bo niemal sobie wmówiłam, że biochemiczna się powtórzy i już nie mam siły szukać przyczyny. Ale beta rosła! Pod koniec siódmego tygodnia poszłam zobaczyć serduszko i tu znowu strzał w twarz - nie ma jeszcze zarodka. A naprawdę powinien już być. Lekarka stwierdziła, że wszystko jest ok, bo mógł mi się cykl wydłużyć. Ale wydłużony cykl to przesunięta owulacja, a ja przecież zrobiłam test ciążowy 11 dni po owulacji - wyszedł wtedy kiedy miał wyjść, więc o żadnym przesunięciu nie było mowy. Stwierdziła wtedy, że ona nie patrzy na owulację, tylko na pierwszy dzień miesiączki. To niech się zdecyduje, bo albo mówi o wydłużonym cyklu, albo nie.
Byłam zła i zrezygnowana, ale jednocześnie zupełnie nie ufałam lekarce. Chciałam pójść do kogoś, kto zrobi długie USG, wszystko sprawdzi i powie mi coś konkretnego. Umówiłam się na szybko do kliniki z dobrym sprzętem i kilka godzin później poszłam na drugie USG - spodziewałam się długiego szukania jakiegoś śladu zarodka, a po paru sekundach widziałam już 6mm zarodka z bijącym serduszkiem na ekranie! Prawda, że szybko urósł w te kilka godzin? Tak że pamiętajcie, że jak już się uda, to na pierwszą wizytę koniecznie sprawdzony lekarz ze sprawdzonym sprzętem - ja złapałam pierwszy pasujący termin i zafundowałam sobie parę godzin rozpaczy.
Kończę tę przydługą opowieść Już chyba rozumiecie, czemu tak długo nie pisałam - wcześniej nie było szans, żeby znaleźć tę bitą godzinę na napisanie posta Dopiero wolna sobota z dala od męża pomogła
Może znajdziecie w mojej historii jakiś pomysł, z którego będziecie chciały skorzystać i może jakoś w ten sposób uda się Wam stworzyć Waszego różowego dzidziusia
Szczególnie mocno kciuki za dziewczyny z PCOS i bez owulacji!
Agaa, jak monitoring? Pękł?
Kasiulka90, KIM127 lubią tę wiadomość
Dziewczynka Dwie kreski 23.11.17 (19.08 cb)
MTHFR 1298A-C homo, PAI-1 4G homo -
Mi świetnie, serdecznie gratuluję!
Klaudynka_86 spadek hormonu nie świadczy o czymś dobrym (tak mi się wydaje), ale może akurat wystąpił błąd laboratoryjny ? Ja powtórzyłabym jeszcze raz bete.
Wczoraj miałam dostać @, ale póki co nadal nie ma. Brzuch nie boli, co jakiś czas jedynie lekko kuje. Zastanawiam się, czy testować, czy jednak poczekać kilka dnia. Raczej myślę, że okres przyjdzie później.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lutego 2018, 16:31
mi88 lubi tę wiadomość
-
Klaudynka_26 wrote:Hej dziewczyny! Jestem nowa, w środę robiłam bete (13dpo) i wyszła 35,8 ,a w piątek powtórzyłam i wyszła 33,1 ;(( nie ma na co liczyć nie ? (dalej nie mam nawet plamienia, trochę mnie tylko brzuch pobolewa )
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lutego 2018, 16:58
Dziewczynka Dwie kreski 23.11.17 (19.08 cb)
MTHFR 1298A-C homo, PAI-1 4G homo