Starania o drugiego maluszka
-
WIADOMOŚĆ
-
O matko, Iza to jakas kumulacja dziwnych zdarzeń przed komunią. No Ty raczej jako mama powinnaś być, bo jednak Zuzia na Ciebie liczy.
Co do Oli musicie w niedzielę spróbować, a jak nie, to zostaje dziadek (a myślisz że przez ten czas jak Was nie będzie pampers bedzie bardzo pełny? ) ale pomysł z tą Panią też jest dobry. Jesli mała ją zna i dziadek będzie, to czemu nie poprosić. Zawsze to wyjście z sytuacji. I myślę, że Ola będzie lepiej znosic niż nudna msza w kościele. -
A zapytam, to nagle taki zwrot akcji z samochodem? Bo u nas był duży problem z fotelikiem (i wstyd sie przyznać),ale czasami bywało, że jechała na kolanach 🤦♀️ bo np trzeba było ns szczepienie jechać. A za żadne skarby w fotelik się nie dało włożyć..
-
My bardzo mało jeździmy i ogólnie jest niechęć A od świat to już w ogóle nie chce (nie bylo mowy zeby z nia posiedziec w gosciach bo tak sie darla) i chyba bardziej chodzi o to żeby gdziekolwiek być niż dom i własne podwórko. Myślałem że z czasem jej minie (Zuzia też nie chciała jezdzic) Ale nic z tego.
I przyznam się co dziś zrobiłam, trudno za hejt. Bo do tej pory próbowałam tak na spokojnie A nie przez siłę. Dałam dziś Oli syrop uspokajający, wyciszajacy, głównie się go daje przed spaniem. Dałam mniej niż zalecają. Ubrałam jak na spacer i próbowałam włożyć do fotelika, nie dało rady, poplakala się aż prawie usnela mi na rekach A że był już czas jechać po Zuzie to próba nr 2, na siłę wsadzilam, przytrzymalam, przypielam, taki był szał że buty zbieralam spód samochodu, a ja skopana i z drzacymi rękami, tak się darla że aż teściowa poszła sobie gdzieś daleko i chyba pierwszy raz nie interweniowała. Pod szkołą była obrażona ale Zuzia wyciągnęła ją na plac zabaw A jak przyszło wracać (a nie chciała) to już nie było problemu wsiąść do fotelika. Jutro spróbujemy znowu, pod szkołą plac zabaw zamknięty Ale bardzo blisko kościoła mamy salę gdzie będzie obiad i tam pojedziemy, pokażemy, najwyżej nie wejdzie do kościoła tylko będzie pod albo pójdzie z kims tam na salę na plac zabaw. Nawet wyciagnelam nieuzywana juz spacerówke. Może ten syrop to nie najlepsze rozwiązanie Ale raz na jakiś czas to chyba nie zaszkodzi. Aby tylko wyszła z domu, przekonała się że gdzieś indziej też jest fajnie. -
A Ola ma 2.5 latka? Hmm kurcze a moze jakaś choroba lokomocyjna, może coś ją przestraszyło. Bo to wychodzi na to, że to ogolnie na jazdę ma taką awersje. Wiesz ja nie oceniam z tym syropem, sama wyjęłam dziecko kilka razy z fotelika, a też nie powinnam. Więc łatwo mówić jak sie nie zna sytuacji.. I w niej nie jest. Więc nie można oceniac powierzchownie.
-
Kropka chyba cos w tym jest co napisałaś o tesciowych.
Iza ja bym też na siłę włożyła. Sory ale to sa takie rzeczy, ktorych nie da sie wyeliminować z życia... Szczególnie komunia córki... Pytanie czy jeśli wpada w szał to czy ci w kościele wysiedzi. Może lepiej i tak zostawić na czas mszy a ty sie skupisz na córce.
U nas Szymkowi coraz więcej rzeczy naszczęście udaje sie wytłumaczyć. Ale nie odpuszczam, wie że nie to nie. Płacze wtedy no ale trudno, inaczej trójka mi na głowę by weszła 🤣 -
Mnie jedna myśl przerazala- A co kiedy nagle, na cito będę musiała gdzieś jechać z Olą. Są różne sytuacje w życiu. I przecież niedużo ale jeździliśmy, razem z mężem, ja sama z Olą, sama z dziewczynami i było dobrze. A teraz 🤔. Po dzisiejszym nie odpuszczę. Będę ją ciągac ze sobą wszedzie gdzie sie da.
Ja to się w sumie cieszę że ta komunia to już. Ciężkie były te ostatnie 2 tyg., tyle spotkań w kościele, księdzu ciągle coś nie pasowało, kilka prób po 2-3 godz., te całe przygotowania. A z drugiej strony szok że to już 😲.
Dodam jeszcze że ostatnio moja mama narzekała na swoją drugą wnuczke ze tylko by jeździła, że jak widzi samochód to ją ciągnie. A ja krótko i na temat- to się cieszcie i zabierajcie wszędzie żebyście nie mieli jak ja.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 maja 2022, 20:05
-
Iza37 wrote:Mnie jedna myśl przerazala- A co kiedy nagle, na cito będę musiała gdzieś jechać z Olą. Są różne sytuacje w życiu. I przecież niedużo ale jeździliśmy, razem z mężem, ja sama z Olą, sama z dziewczynami i było dobrze. A teraz 🤔. Po dzisiejszym nie odpuszczę. Będę ją ciągac ze sobą wszedzie gdzie sie da.
Ja to się w sumie cieszę że ta komunia to już. Ciężkie były te ostatnie 2 tyg., tyle spotkań w kościele, księdzu ciągle coś nie pasowało, kilka prób po 2-3 godz., te całe przygotowania. A z drugiej strony szok że to już 😲.
Dodam jeszcze że ostatnio moja mama narzekała na swoją drugą wnuczke ze tylko by jeździła, że jak widzi samochód to ją ciągnie. A ja krótko i na temat- to się cieszcie i zabierajcie wszędzie żebyście nie mieli jak ja.
O matko znam to z jazdą samochodem. Teraz jak zmieniliśmy fotelik. To tylko niestety telefon albo grająca zabawkę jej wrzucamy. Ale przed zmianą fotelika. To tylko uginały mi sje nogi jak słyszałam, że muszę sama pojechać z nią gdzieś... I wolałam nawet i 15 minut w zime iść pieszo z wózkiem niz samochodem podjechać.
No mijemy nadzieję, że to tylko chwilowe u Was. Że za chwilę jej przejdzie..
A impreza więcej tego zmartwienia, tych prób niz to będzie wszystko trwało 😉
Więc jutro musisz sie wyluzować 😊 -
Iza37 wrote:Kropka A jak u was po zmianie fotelika jest gorzej to może fotelik nie pasuje? Jeździ tyłem?
Z tym wyluzowaniem dzisiaj może być problem. Jeszcze myślę jak to wszystko zorganizować.
Po zmianie fotelika jest lepiej az boję sie zapeszać i o tym mówić 🙈
Trzymamy kciuki za jutrzejszy dzień oczywiście 😊
Ja dziś zaspałam 🤣 me dziecię śpi i ja też jakoś 🙈 a zaraz ma być teściowa pobawić sie wnuczką.. Będzie że śpię do południa 🤣😄 -
Iza37 wrote:Kropka w takim razie woź corcie jak najwiecej.
My chyba temat fotelika mamy przerobiony. Też żeby nie zapeszyc. Ale do kościoła Ola nie chciała dziś wejść.
Postanowiłam że zostawię Ole w domu. No to mam teraz w domu Armagedon.
Trzymam kciuki za jutro, miejmy nadzieję, że Ola poczuje powage atmosfery.. Swoją drogą, może ona się czegoś boi, bo tak pół dnia o tym rozmyślałam. A dziadkowie nie straszą np jak nie bedziesz grzeczna, to Cie obcy zabiorą czy coś w tym stylu. 🤔
Tak, staramy się jeździć z nią jak najwięcej gdzie się da i ile. Tylko że zawsze we dwójkę. Ale myślę, że muszę sie odważyć sama pojechać na jakiś dystans -
Dzięki dziewczyny. Jestem dobrej myśli. A Pani Ukrainka naprawdę chętna zostać z Olą więc po tej burzy którą urządziła nam rano teściowa nawet nie powinnam się zastanawiać tylko postawić na swoim i zostawić w domu. Nawet jest pomysl ze jak nie da rady to bedzie dzwonic i maz wroci do domu po Ole, jemu bardziej pasuje wyjść z kościoła niż mi. Niech mówią że jestem wygodna i wyrodna.
-
Iza37 wrote:Dzięki dziewczyny. Jestem dobrej myśli. A Pani Ukrainka naprawdę chętna zostać z Olą więc po tej burzy którą urządziła nam rano teściowa nawet nie powinnam się zastanawiać tylko postawić na swoim i zostawić w domu. Nawet jest pomysl ze jak nie da rady to bedzie dzwonic i maz wroci do domu po Ole, jemu bardziej pasuje wyjść z kościoła niż mi. Niech mówią że jestem wygodna i wyrodna.
Czyli dobrze rozumiem, że teściowa upiera się, żeby pojechała z Wami? Eh... To jeszcze mało kłopotu masz a ta Ci doprawia... Moim zdaniem takie małe dzieci nie muszą być w kościele. Wiadomo komunia sioatry bardzo ważne wydarzenie. Ale, ale to jest małe dziecko które nie rozumie wszystkiego, bedzie miała czas jeszcze z oswojeniem się z kościołem. A po za tym najważniejsze, to Wy z mężem decydujcie...
-
Iza37 wrote:My po imprezie. Jestem szczęśliwa i zadowolona. Moje dziecko też. Jestem zmęczona ale tak kompletnie na ryjek jeszcze nie padam. Czekam aż dzieci wreszcie padną 😂. Niedawno wróciliśmy do domu.
Dałaś radę! Czyli Zuzanna już może odetchnąć głeboko. I Ty również 😉
A jak Ola? -
A, po śniadaniu na deser wzięłam jakiś valerin max (chyba najmocniejsze co było w aptece 😂) i poszło. W kościele było bardzo długo, byliśmy już o 11 na zdjęciach, a wszystko skończyło się kilka minut przed 14 😲. I chyba stara się robię czy co bo jak Zuzia przyjmowała komunię i później jak pięknie mówiła podziękowania katechetom to ja robiłam wszystko żeby nie wybuchnąć płaczem, łzy miałam w oczach. Córka wyglądała pięknie, tylko włosy szybko jej się proste zrobiły A tuż przed mszą przebieralam ja w kościelnej łazience bo w domu wydawało się być zimno A pod kościołem gorąco. I pogodę mieliśmy jak marzenie 😎. Na sali super mimo tłumu (7 komunii-ponad 500 osób na 1 wielkiej sali), jedzenie super, mase dzieci bo ponad 75 zabawialy animatorki.
Trochę przeprawy było z Olą bo jak zorientowala się że będziemy wychodzić to w ryk i tylko do mnie. Nie miałam jak się ubrać. A postawilam na swoim i chcialam zostawic ja w domu. Skończyło się tym że siłą oderwalam ją zaryczana od siebie, oddalam teściowej, potem Pani Ukrainka ją wzięła i po prostu wyszłam bo już był czas. A ona bidula z tego płaczu poszła spać. Jeszcze pod kościołem teściowa że powinnam ja ubrać i zabrać itp.itd. A potem wpadłam do domu, z euforia do Oli że jedziemy na plac zabaw (to narazie jedyna opcja żeby dała się wsadzić do fotelika 😂), szybko ubrałam (niestety w spodnie bo nie dała założyć sobie sukienki) i pojechalismy. A wieczorem kiedy już była bardzo zmęczona i płakała za domem fotelik samochodowy okazał się bezpiecznym azylem i ukojeniem dla dziecka 😆 mimo że trochę czekała aż pozalatwiamy sprawy na sali. A jak nie dawała się zapiac bo taki miała kaprys to wymyśliłem że pan policjant na mnie nakrzyczy i będzie chciał pieniążki za które mogłabym kupić jej lizaka, i po sprawie-bo przejęła się tym panem policjantem.
Śpia wreszcie to i ja idę. -
Moim zdaniem tak czy siak dobrze zrobiliście, bo to była Wasza decyzja. Czy byś zabrała, to tez było by super, bo to nadal Wasza decyzja. A mała przynajmniej sie wyspała przed imprezką 😉
I najważniejsze macie. to wszystko za sobą już i koniec stresu.
A ja stoję pod żłobkiem. Bo koniec gluta i dziś od nowa się adaptujemy... Oczywiście 3 minuty było fajnie. Poszła do zabawek i dzieci. I jak już buty zakladalam do wyjścia. To sie rozpłakała. Chodze niedaleko. Ale co chwile słyszę jakis płacz. Roboty przed żłobkiem, wiec nie do końca wiem czy to moja Marcelinka. Ale raczej to ona. Bo jednak płacz swojego dziecka z daleka sie rozpoznaje. Ah 😔 -
Kropka to obce panie, obce otoczenie. A wyobraź sobie co ja mam teraz w domu jak moja mała ryczy na widok babci, babci z którą mieszkamy, która zna od urodzenia. Jak jesteśmy sami, jest mąż to jest dobrze, jak ona przychodzi to nawet jak ja jestem obok to płacze i muszę wziąć na ręce, nie ma mowy żebym wyszła. Wczoraj jak płakała to mniej jak Pani Ukrainka ją nosiła niż babcia.
Teściowa nigdy ze mnie "nie zejdzie", dziś już swoją gadke zaczęła, skrytykowala prezent Zuzi od mojej mamy (bo taki cieniutki łańcuszek kupiła, bo ona na chrzest kupiła grubszy), i wiele innych. Chyba to jej sport jeździć po synowej. -
Iza moja mała tez ma tak na widok babci - matki moje męża. Już nawet tam nie jeździmy bo szkoda mi dziecka, trudno, ale mała zawsze tam wyje tak, jakby ją obdzierali ze skory. Rodzina męża pewnie myśli ze jestem niemoralna ale szczerze to o to nie dbam, u nikogo innego takich akcji nie ma… Tez za nimi nie przepadam wiec w sumie się cieszę, ze mam wymówkę.