Starania o drugiego maluszka
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyU nas tez nie jest kolorowo z mieszkaniem. Mieszkamy od 3 lat z tesciowa i jej mężem plus dziadek. Fakt ze mamy do dyspozycji 3 pokoje ale żeby cżuć się swobodnie to niestety tak nie jest. Nie zapraszamy tu nikogo i czekam na dzień kiedy się wprowadzimy.
U nas to w ogile telenowela. Tesciu został ojcem i dziadkiem w jednym roku. Dziwny układ niestety..Mój M pracował u ojca ale jego żona kazała go zwolnić wiec został bez pracy z małym dzieckiem. Później okazało się ze ma przepuklina na kregoslupie wiec operacja, rehabilitacja.
Teraz z ojcem się prawie nie widuje,sam zaproponowal rozwiązanie z mieszkaniem. Zobaczymy czy dojdzie do skutku. Sam ma dwa domy bo sobie kupił w Hiszpanii a my mieszkamy u rodziców. Tez nigdy nie liczyłam na coś na tacy. Ale pomoc by mógł a nie zwalniać z pracy i jeszcxe robić schody niestety..nam kredytu nikt nie da tak czy inaczej. Zobaczymy w Nowym Roku jak się sprawy potoczą. Póki co musimy uzbierać na wkład własny i to tyle albo aż tyle. -
oooo widzę dziś mieszkania na tapecie...to temat rzeka...
my też wynajmujemy i próbujemy odłożyć coś na wkład własny...ale ciągłe słuchanie że lepiej byśmy sobie kupili mieszkanie zamiast wynajmować bo finansowo wyjdzie podobnie to mnie dobija...moi rodzice nie rozumieją że jasne bardzo chętnie pójdę na swoje, ale niestety nie znalazłam jeszcze z minimum 20 tysięcy na wkład własny, żeby wziąć kredyt na swoje -
nick nieaktualnyMy mielismy 1 pokój. Pozniej dostalismy od babci meza 2 pokoje i kobietka myslala ze tulk6o pomalujemy i juz a my zerwalismy podlogi (pod stara podloga dol i piach) oraz tynki i sie zaczely narzekamia babci bo nie tak mialo byc. Wlozylismy w remont kupe kasy, bardzo nam pomogl moj tata a teraz zalujemy bo gdybysmy wiedzieli jakie beda stosunki miedzy domownikami to wybudowalibysmy sobie mniejszy domek i z czasem by go wykończył i zamieszkal. Teraz szkoda zostawic to co mamy.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 listopada 2017, 13:21
-
nick nieaktualnyCo do mieszkania to my mamy o tyle dobrze że mamy swój domek na wsi który nałeży do mojego męża ale mieszkamy z ojcem i bratem mojego męża mamy dla siebie 4 pokoje na górze i pokój na dole plus własna kuchnia i łazienka .I nie nażekam choć brat mojego męża pije więc wolała bym go wcale nie oglądać bo nie lubie pijaków a jak w lato śpi pijany na podwurzu przed domem to nie moge nikogo zaprosić bo wstyd mi ..no ale brata nie wyrzuci przecież z domu
-
Prawda taka,że bez pomocy ciężko o własne mieszkanie. Mało komu udaje się tak totalnie bez pomocy innych. Co znam przypadki to albo rodzice dali na wkład własny,albo sfinansowali wykończenie mieszkania. A jedno to duży komfort psychiczny mieć świadomość własnego mieszkania.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 listopada 2017, 13:34
-
ewka1990 wrote:Co do mieszkania to my mamy o tyle dobrze że mamy swój domek na wsi który nałeży do mojego męża ale mieszkamy z ojcem i bratem mojego męża mamy dla siebie 4 pokoje na górze i pokój na dole plus własna kuchnia i łazienka .I nie nażekam choć brat mojego męża pije więc wolała bym go wcale nie oglądać bo nie lubie pijaków a jak w lato śpi pijany na podwurzu przed domem to nie moge nikogo zaprosić bo wstyd mi ..no ale brata nie wyrzuci przecież z domu
Mój niestety potrafi być jeszcze agresywny i do tego kretyn się OŻENIŁ I ZROBIL DZIECKO! Po hu... my to było? Nikt nie wie, ale na szczęście nie mieszka z nami, chociaż i w tym szczęściu jest nieszczęście bo mieszka z moimi rodzicami czego mama strasznie żałuje. Bo on ciągle pijany, bratowa to fałszywa suka nie z tej ziemi, żyją za darmo praktycznie i ostatnio jak się piklocilismy i mu to wypomnialam to chciał mnie pobić
potem nie odzywali się do mamy przez miesiąc i tyle dalej niczym się nie przejmują, za to ja powiedziałam mamie że tam więcej nie zajade. Reszta rodzeństwa też rzadko jeździ przez nich, a mama jak chce z nami o czymś pogadać to musi iść na dwór bo ściany mają uszy.
Sory że tak się wysypalam, ale jak słyszę o jakimś bracie alkoholiku to nie mogę wytrzymać.
-
nick nieaktualnyMnie tylko dobijal fakt ze jeśli ktoś ma możliwości pomocy to nie rozumiem takiego postępowania żeby się wypiąć czy robić schody. Sama jestem rodzicem i dla swojego dziecka wszystko bym zrobiła żeby mu to życie polepszac.
Ja nie należę do osób które żerują na kimś. Mój tata zmarł jak miałam 12 lat, mama została sama z 4 dorastajacych dzieci. Wiec kiedy mogłam odrazu do pracy poszłam. Żona teścia myśli ze my na coś liczymy cały czas bo ona jest taka na kasę cięta. Nigdy tak nie było. Tesciu sam zagadywal ze nam pomoże wziąć kredyt, da nam większą penje cxy coś takiego ale nigdy ze nam coś podaruje,bo nie ma nic za darmo. Ja zawsze sama wolałam liczyć ma sobie. Teraz nie wiem jak będzie. Padło hasło. Będzie super jeśli się zrealizuje. Jeśli nie to będziemy sami zdani na siebie ale wyprowadzić się trzrba żeby właśnie mieć ten komfort psychiczny.Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 listopada 2017, 14:00
-
My mamy kredyt, mamy swoje mieszkanie ale jakiś czas przed ślubem mieszkaliśmy z tesciami. Ciężko było i ciągle się klocilismy.
Hugolina87 lubi tę wiadomość
-
Nam sie udalo wziac kredyt jak bylo wymagane 5% wkladu. Fajnie nie płacić juz komuś ale perspektywa 30lat z kredytem tez nie brzmi super .. Ale jak inaczej robic skoro na to,ze dostaniemy mieszkanie po babci itp nie mieliśmy szans
-
nick nieaktualnyAdele przynajmniej splacasz swój kredyt a nie kogoś
tez mieliśmy brać kredyt i mieszkając tutaj odkładac na wkład lub remont, no ale nikt się nie spodziewał ze własny ojciec zwolni mojego M za nic w sumie, i to w tedy kiedy nam się urodzi dziecko..słabe to było. Może sumienie ruszyło i stad chęć pomocy dla nas jakas.tyle ze juz dużo razy mieliśmy różne rozmowy i naobiecywane cuda świata; ) no nic pożyjemy zobaczymy.
Z mojego handlu ciuchami 7 stów mi wpadlo ;p będzie na lekarza i badania haha -
nie rozumiem takiego podejścia rodziców, mój ojciec tyrał jak wół a sobie nic nie kupował tylko co rusz nam pomógł, czy podrzuciał raz na jakiś czas na rate kredytu a tak to siostrę moją młodsza kształcił bo studiuje dziennie we wrocławiu wiec połowe polski od nas, mieszkanie tam kosztujei życie też...ja swoim dzieciom też wszystkie kiedyś dam na co bedzie mnie stać
narazie odkładam na inseminację i badania. Muszę wierzyć ze się uda po nowym roku...
-
Mój tata też mi pomaga. Płacił mi za studia i może jest trochę zły na to,bo "wpakowalam " się w pieluchy a rozwój zawodowy zostawiłam na później. Jednak dla mnie chęć posiadania rodziny i dzieci było ważniejsze niż kariera. Może nie robię wszystkiego po kolei,ale na wszystko przyjdzie czas. Mam nadzieję ,że jak trochę odchowam następne maleństwo to jednak gdzieś praca w zawodzie się dla mnie znajdzie
. Może zrobię jakiś kurs czy szkolenie aby móc pracować w żłobku.
-
jangwa_maua wrote:Mój tata też mi pomaga. Płacił mi za studia i może jest trochę zły na to,bo "wpakowalam " się w pieluchy a rozwój zawodowy zostawiłam na później. Jednak dla mnie chęć posiadania rodziny i dzieci było ważniejsze niż kariera. Może nie robię wszystkiego po kolei,ale na wszystko przyjdzie czas. Mam nadzieję ,że jak trochę odchowam następne maleństwo to jednak gdzieś praca w zawodzie się dla mnie znajdzie
. Może zrobię jakiś kurs czy szkolenie aby móc pracować w żłobku.
najpierw wzielismy cywilny ślub, później dziecko sobie sprawiliśmyw 1 cyklu starań a później za pare miesiecy mieszkanie kupiliśmy i na końcu gdy synek miał 10 miesięcy wzielismy slub kościelny (ja studiowałam zaocznie wiec szło łatwiej) ale odkąd skończyłam 19 lat sama sie utrzymywałam prawie w 80 %
-
nick nieaktualny