gosia2020 wrote:
Witam was moje drogie
Anitko tak się ciesze że moge zobaczyć u ciebie zieloną kropkę
Niestety u mnie jest fatalnie, wczoraj ciężki miałam dzień zwłaszcza wieczór już po prostu nie daje rady, płacze jak głupia, mąż mnie wspiera i w sumie też ma dość. Patrząc na ten wykres nie mogę uwierzyć że nam się nie udało. Przecież dość często się kochaliśmy. Doprawda z myśleniem o dziecku. Ja wiem że stres blokuje zajście w ciaże. Więc będe wpadać tylko na zapisanie tempki, nie będe patrzeć na moje objawy ani na to czy mam śluz taki czy taki. Poprostu niech się dzieje co chce

Gosiu nie płacz, to nic nie da. Tylko bardziej się pogrążysz. Do mnie wczoraj, nie wiem w sumie pod wpływem czego (chyba nieogolone nogi i nieumyte włosy mi to uświadomiły), dotarło, że od kiedy zaczęliśmy się starać o maleństwo przestaliśmy tak na serio być sobą, przynajmniej ja... O ile w styczniu, lutym i marcu w ogóle nie wiedziałam o co chodzi w tych temperaturach i innych gadach, wszystko było ok, o tyle od kwietnia do lipca myślałam, że zgłupieję. Przestałam chodzić na fitness, co sprawiało mi ogromną radość, bo gdzieś przeczytałam, że to może blokować owulację (dopiero gin mi uświadomiła, że owszem, ale to u zawodowych sportsmenek lub takich, które wyczynowo trenują), żyłam z termometrem w ręku, ciągle myślałam czy to juz, czy może jeszcze chwilę, kupowałam testy i robiłam je na długo przed spodziewanym okresem, bo ja chciałam mieć dziecko już, teraz! Potem ta cudowna radość, dwie kreseczki i chodzenie po sklepach oglądanie wózków, bo przecież jestem w ciąży...Radość trwała krótko, ból trawi mnie do dzisiaj

Wczoraj sobie coś uświadomiłam, że przecież to może trwać długo i co mamy tak cały czas myśleć tylko o dziecku? Zatracić siebie i swoje pasje? A później kiedy dziecko się pojawi żyć tylko dla niego? Ma patrzeć na rodziców, którzy osiągnęli swój cel i spoczęli na laurach, którzy gdzieś po drodze zgubili radość życia? Fakt radością będzie dzidziuś, ale każdy z nas powinien żyć też choć trochę dla siebie, być takim malutkim egoistą. Postanowiłam, że będę mamą, ale zadbaną, aktywną, która będzie mogła dawać malutkiemu synkowi czy córeczce przykład,że mimo przeciwności losu, trzeba iść przez życie, cieszyć się nim i realizować siebie.
Dziecko to naprawdę nasze największe marzenie, ale takie zadręczanie może utrudnić jego pojawienie się na świecie!
Że też dopiero to do mnie dotarło! Przecież jestem doskonałym przykładem - zaszłam w ciążę w wakacje, kiedy byłam aktywna, podróżowaliśmy, opalaliśmy się całe dnie, ciągle byliśmy gdzieś i po coś. Wcale nie leżałam czekając na ciążę i maluszek uznał, że takich rodziców chce!