Wróżenie z wykresów- czarownice w oparach absurdu
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyciri22 wrote:Cytrynka jak na filmach hamerykanskich bawia sie na ulicy ;p
W końcu prawo jazdy jest od 16-tki
A mniejsze dzieciaki widzą się głównie na zajęciach dodatkowych typu baseball czy balet. Oczywiście zawożone przez rodziców albo opiekunkę. Bez tych zajęć dzieciakom trudno mieć przyjaciół, bo... W szkole od pierszych lat nie mają stałej klasy, tylko na różne przedmioty chodzą z różną grupą, więc trudno złapać więź. Ale jeszcze istotniejsze - szkoła nie udzieli informacji na temat drugiego dziecka, bo preferują zakaz takich indywidualnych spotkań, żeby inne dzieci nie czuły się dyskryminowane. Więc rodzice, odbierając dzieci ze szkoły, cichaczem wymieniają się kontaktami albo - częściej - na właśnie prywatnych, płatnych zajęciach mają taką możliwość. Dopiero wtedy jest szansa na umówienie dzieciaków w domu jednego z nich.
Polecam Wam książkę "Wrony w Ameryce" Marcina Wrony, dziennikarza TVN. Jest korespondentem w Waszyngtonie i wszystkie "kwiatki", które opisał w książce sprawdziły mi się na żywca, na miejscu Lekka, zabawna lektura. -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyJak już pisałam - opieka prenatalna też nieco się różni. Dziewczyny w UK na pewno też są zaskoczone, jak zupełnie inaczej niż w Pl można podejść do tematu.
Kolejną wizytę mam 22.09. i to będzie ostatni dzień 14tc. Ktoś by pomyślał: ale jak to tak? A gdzie usg genetyczne? Ano... nie ma. Jest za to tzw. triple test z krwi w 15-18 tc, który określa prawdopodobieństwo wystąpienia wad i ewentualnie wskazuje konieczność wykonania amniopunkcji. Generalnie standardowa opieka prenatalna to pierwsze usg w ok. 8tc, gdy możliwe już jest zobaczenie serduszka. Do 6 miesiąca wizyty są zwykle raz na miesiąc (lub częściej, jeśli zachodzi potrzeba - jak u mnie), w 7-8 miesiącu co dwa tygodnie, a w 9 miesiącu raz na tydzień. Usg wg potrzeb, czyli u mnie było już aż 5 w pierwszym trymestrze, niestety. -
nick nieaktualnyImpresja nie jest tak zle w sumie w pl wizyty tez co miesiac a zalecane sa tylko 3 usg chyba ze cos sie dzieje (mowimy o nfz) i ja tak mialam plus takie usg jak krwawilam i potem jak mi cisnienie skakalo wiec to wcale nie takie glupie. Badania z krwi to u nas tez sa dla osob po 35 roku zycia. Dla mlodszych jak cos w usg wyjdzie.
Ale nie martw sie. Jeszcze troche i w ogole nie bedzie badan zadnych jak pis podpisze swoja ustawe ;p -
nick nieaktualnyTutaj zwykle ubezpieczenie = prywatnie
Bo sama sobie opłacasz składki, dodatkowo w każdym roku masz tzw. deductible, czyli kwotę, do której i tak sama płacisz, np. $2000 (słyszałam o szczęśliwcach z deductible na poziomie $250 i tych, co wtopili z ubezpieczeniem i podpisali umowę z kosmicznie wysokim). Czyli co miesiąc płacisz $500-$1000 za ubezpieczenie, a dopiero po przekroczeniu kwoty deductible ubezpieczyciel zaczyna pokrywać koszty leczenia. Do tego dochodzi czasem co-pay, czyli kwota którą dodatkowo i tak nadal dopłacasz do wizyty, np. $20-$50. Wychodzi na to, że często trzeba najpierw w danym roku zainwestować z $10 000, żeby cokolwiek skorzystać I często ubezpieczenia zdrowotne nie pokrywają opieki dentystycznej. Trzeba sobie wykupić dodatkowy plan. Oczywiście wszystko działa w przeliczeniu rocznym, czyli od stycznie znowu startujesz od zera, znowu musisz zainwestować, żeby cokolwiek otrzymać. Tutaj ciążę ludzie co do miesiąca czasem planują, bo jak zajdziesz początkiem roku, to w koszt ciąży wejdzie tylko jedno deductible, w przeciwnym razie dwa, bo nastąpi nowy rok rozliczeniowy. Jeden plus ciążowy - jest coś takiego jak Medicaid (ubezpieczenie publiczne) i ono pokrywa opiekę zdrowotną w ciąży kobietom o niskich dochodach i koszty samego porodu (a te są kosmiczne!) chyba dla wszystkich Amerykanek, ale tego nie jestem pewna. Oczywiście nie ma czegoś takiego jak urlop czy zasiłek macierzyński. Jest tylko 8 tyg tymczasowej niezdolności do pracy po porodzie (coś w rodzaju L4). Welcome in America! -
nick nieaktualnyO mamo to juz jest hardkor. Noo nie zle. W sumie w pl nawet nie majaca kobieta ubezpieczona ma darmowa opieke i porod a dziecko tez jest ubezpieczone. Dlatego kiedys tyle kobiet z zagranicy do nas przyjezdzalo rodzic bo w pl nie sciagaja kasy od pacjentek za porod. (tak nam nauczycielka polozna tlumaczyla w szkole)
-
nick nieaktualnyZ dziećmi tutaj zaczęło być podobnie, na pewno mają publiczne ubezpieczenie przy niskich dochodach, ale coś mi się o uszy obiło ostatnio, że w ogóle wszystkie dzieci mają prawo do public aid. Co oczywiście budzi niezłe oburzenie, bo idzie z kasy podatników, wszystkich. W USA jest teraz obowiązek ubezpieczenia, jeśli nie ma się takowego, to jest kara finansowa co roku. Ale jak kogoś nie stać na ubezpieczenie, to i $700 kary go nie zmusi do tego.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyWiesz, Ciri, w Pl możesz się czuć bardziej bezpiecznie, bo kiedy stracisz pracę, to UP Cię ubezpieczy, wystarczy się zarejestrować. A tutaj przestaniesz opłacać prywatne ubezpieczenie i jesteś w dupie nagle. Bo współmałżonek np. ma jakieś dochody i już przekraczacie próg do publicznego ubezpieczenia. Wtedy jedynie (jak w Pl) ratuje dopisanie do ubezpieczenia małżonka... o ile takowe mu w ogóle oferują, bo nie każdy pracodawca to robi niestety. Dlatego tutaj dodatkowe benefity w pracy (jak ubezpieczenia, plan dentystyczny, darmowe studia) bardzo determinują wybór miejsca pracy. Służby mundurowe mają sporo takich benefitów. Ludzie są skłonni wybrać ryzykowną pracę (umówmy się - policjant w USA a policjant w Pl to zupełnie inny level zagrożenia), byle otrzymać te dodatki.
-
nick nieaktualnyNoo ja tego nie neguje ze u was jest gorzej tylko tak sobie rozkminiam ze u nas trzeba miec papierek ale masz wszystko. Bardziej o to chodzilo ze u nas to wszystko kwestia papierku i co z tego ze dziecko nie musi byc przez rodzica unezpieczonu ale jak idziesz do przychodni z 2 tygodniowym dzieckiem i wyskakuje jako nie ubezpieczony musisz milion papierow wypelniz ze jest ubezpieczony lub nie leciec zalatwic papierek ze go panstwo ubezpiecza.
-
nick nieaktualnyNie powiedziałabym, że jest gorzej. Musisz płacić zdecydowanie więcej, ale masz dostęp do naprawdę dobrego leczenia. Doceniasz to w momencie prawdziwych tragedii typu nowotwór czy rzadka choroba dziecka. Płacisz kupę kasy za studia, ale znajdziesz po nich dobrą pracę. Zawsze jest coś za coś. Zdecydowanie inna jest mentalność - tutaj każdy od dziecka wie, że musi sobie sam radzić, że musi pracować, że nie może się bać życia. Ta pewność siebie i determinacja są nie do przecenienia. Jeśli moje dziecko będzie miało szansę tutaj żyć, to liczę, że nie będzie takie wystraszone jak matka
emaj lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyHeheh noo niby tak. Masz racje cos za cos jak zawsze moj G np jest za takim rozwiazaniem jak u was jesli chodzi o ubezpieczenie i w ogole.
U nas masz wiele za nic a tam gdzie naprawde potrzebuja ludzie pomocy to jej noe dostaja. Zwykly przyklad dzisiejszej mojej wizyty w urzedzie. Szlam po becikowe bo mi sie nalezy. Kasy moze nie mam duzo ale sobie radzimy. Przez przypadek wyszlo ze wedlug urzedu nie mamy kasy na wychowywanie dziecka i dostane 1500zl za wypelnienie kilku papierkow... A ktos kto naprawde kase potrzebuje, zarabia ale za malo zeby np chore dziecko utrzymac dostanie o wiele mniej pieniedzy ktore w zaden sposob mu nie pomoga.
Najpierw miala duze wyrzuty ze moge wziac ta kase ale z drugiej strony tyle jest osob ktore kombinuje zeby dostac i dostaje a ten kto powinien dostac nie ma nic i nawet jak nie wezme dalej nie bedzie mial. A ja za to przybajmniej sobie splace szybciej samochod ktory zostal zakupiony do roboty i choc troszke "rozpieszcze" dziecko. -
nick nieaktualnyDla mnie ideałem są ubezpieczenia prywatne, ale z Europy Zachodniej, np. opieka prenatalna we Francji. USA mają oderwane od rzeczywistości ceny świadczeń. Średnio 3-4 razy wyższa cena niż gdziekolwiek indziej na świecie. I jako jedyny rozwinięty kraj nie mają świadczeń macierzyńskich.
-
nick nieaktualnyCytrynka_ wrote:Impra zapewne da sie do tego systemu przyxwyczaic. Z czasem
Taki goal na przyszłość dla mnie - druga ciąża prowadzona przez amerykańskiego lekarza. Teraz zmieniłam poradnię z typowo polskiej na amerykańską, w amerykańskim szpitalu, ale mój lekarz z pochodzenia jest Polakiem, więc jest dwujęzyczny, jedna z pielęgniarek również (trochę tak metodą kompromisu to zrobiłam). Najpierw byłam wydygana, a okazuje się, że udaje mi się dogadać też z pozostałą częścią personelu, nawet jak nie mam przy sobie płynnie mówiącego Stelaża. Strach ma wielkie oczy -
nick nieaktualnyCytrynka_ wrote:Impra przy nastepnej ciazy bedziesz wiecej rozumieć. Bo juz staz w hameryce bedzie dluzszy. Bylebys nie zgnusniala w domu a wychodzula do ludzi.
Dagn_, ciri22, Cytrynka_, myshka84, WiedźmaMaKota, kattalinna, Blondik, emaj lubią tę wiadomość