Wróżenie z wykresów- czarownice w oparach absurdu
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyemaj wrote:Impra ja przede wszystkim potrzebuje dobrego lekarza, bo już chyba nie mam nerwów na samodiagnozy, samoprowadzenie leczenia, samobadania (az telefon podpowiada mi samobójstwo).
Od jakiegoś czasu zaczynam się przepraszać z naturalnymi metodami. One jednak na dłuższą metę wychodzą taniej, ale wymagają anielskiej cierpliwości. Żałuję, że nie znalazłam tego info wcześniej, ale ośrodek w Karpaczu skupia się na "leczeniu" dietą dr Dąbrowskiej par bezskutecznie starających się o dziecko. Po różnych zdrowotnych przejściach zafundowałabym sobie chętnie takie oczyszczanie, dowitaminizowanie warzywami i wyciszanie. No bo o wizycie w klinice Gersona to nawet nie marzę Ja jednak z tych, co muszą mieć ciszę w głowie, żeby coś zaskoczyło. Na przyszłość marzy mi się cisza we flakach też Choć dzisiaj to i jednego i drugiego brakuje niestety.
Maczku, już wiem, że nie dla mnie jakiekolwiek posiłki poza domem. I pieczywo ciemne mogę jedynie chyba do kosza wrzucić. Nawet jak je połączę z białkiem i tłuszczem, to wywala cukier na 130-145 (przy połowie małej bułki czy 1 kromeczce chleba). A jak zjadłam sałatkę grecką z takim chamskim, kupnym, pszennym bread stick'iem, to tylko 110 było. Wolę chyba nie wiedzieć, co do tych ciemnych chlebków ładują
Wpadłam na pomysł, że w przyszłym tygodniu leczo sobie zrobię
Mnóstwo cukini i papryki, pomidory, cebulka, a zamiast kiełbaski - grillowany kurczak
Jutro grill u teściów, więc wciągnę jakieś chude mięsko z warzywami i powinno być ok
-
Impra, to było kupne pieczywo? Zapomnij nie wiem, czy w USA też, ale tutaj "razowce" barwią karmelem, żeby były takie ładne, brązowe. Poza tym w większości z nich jest jednak jasna mąka. Najlepiej piec. Choć ja miałam moment, że nawet po domowym razowym chlebie mi wywalało cukier. Wtedy jadłam te chrupkie "kafelki", które pieklismy z mąki żytniej razowej, otrąb i masy ziaren.
Impresja lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyemaj wrote:Ktosiowa ginka nie liczyła stosunku, stwierdziła tylko, że faktycznie fsh trochę za wysoko (9.88), ale już do niej będę chodzić. Jutro zapisuje się do nowej- jak coś powie ciekawego to dam Ci znać.
Impra o diecie Dąbrowskiej nie czytałam, ale ch6ba się zapoznam:)
Gerson...zawsze mam ochotę polecać przypadkom nie do leczenia.
(mi raz fsh wyszło 14... ale po paru miesiącach powtarzałam i spadło do 6, nie wiem odczego, może od tych supli na jajka)Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 września 2016, 10:26
-
emaj wrote:Ktosiowa ginka nie liczyła stosunku, stwierdziła tylko, że faktycznie fsh trochę za wysoko (9.88), ale już do niej będę chodzić. Jutro zapisuje się do nowej- jak coś powie ciekawego to dam Ci znać.
Impra o diecie Dąbrowskiej nie czytałam, ale ch6ba się zapoznam:)
Gerson...zawsze mam ochotę polecać przypadkom nie do leczenia.
U mnie 10,2
-
nick nieaktualnyemaj wrote:Ojejku jeszcze nie, za dużo rzeczy i zdrowotnie i zawodowo mam na głowie i już się gubię co piwnnam zrobić. Stwierdziłam, że wszystko po kolei, teraz mam plan na obgadanie spraw z nową ginką i jakby się przypadkiem w tym cyklu nie udało to w nowym cyklu powtórzę badania + amh + jeszcze raz przed owulacja.
-
Prywatnie.
Ale w październiku idę do lekarza do klinki na NFZ. Dostałam skierowanie od lekarki, do której chodzę prywatnie. Lekarz zajmuje się zarówno kobietami jak i mężczyznami . Termin krotki (dostałam termin na przyszły tydzień od rozmowy, ale ze względu na Stelaża przeniosłam na październik).
Edycja: w ogóle pierwszy raz spotkałam się u lekarza z propozycją: jak będzie mieć pani kłopotyz zarejestrowaninem sie (do tej klinki na NFZ), to proszę dać znać, ja tam podejdę. I pierwszy raz zadzwoniłam do lekarza na jego komorkę... A idę do lekarki 29 września, bo muszę z nią porozmawiać, jak bardzo mam być szczera u tego lekarza na nfz, bo ona wypisala skierowanie na mnie, a chodzi bardziej o Stelaża i jego armię.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 września 2016, 12:21
Impresja, Blondik lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny