Wróżenie z wykresów- czarownice w oparach absurdu
-
WIADOMOŚĆ
-
Matleena, to stanowczo brzmi jak dół od hormonów. Ja w takich sytuacjach ostrzegam męża, że mi hormony świrują i on już wtedy nie bierze do siebie moich zaczepek i nagłych stanów depresyjnych wywołanych przez głupoty
Sądzę, że ciążę biochemiczną przeżywałabym tak samo, jak prawdziwe poronienie. Też jestem wierząca. A poza tym mam nastawienie, że to coś mikroskopijne to już moja dzidzia, tylko w formie na razie dość pierwotnej
-
mar wrote:zwei.. kochana! RÓW MARIAŃSKI JAK W MORDĘ STRZELIŁ! myślę, że to bardzo dobry znak:) to oznacza, że Twój rowek ma się dobrze i jest gotowy na pytongowanie!
http://www.iv.pl/images/73001256609807689818.jpg
No identiko! Nie wiem tylko, czy pytong jest aż taki głębinowy, może mu latarkę zakupię
-
zuzzi wrote:Matleena, to stanowczo brzmi jak dół od hormonów. Ja w takich sytuacjach ostrzegam męża, że mi hormony świrują i on już wtedy nie bierze do siebie moich zaczepek i nagłych stanów depresyjnych wywołanych przez głupoty
O nie, ja tak już nie mówię, bo on potem za każdym razem, jak mam jakąś pretensję, to twierdzi, że to wina hormonów, a lrzeciez często to jednak jego wina! Przestałam używać tego argumentu, raczej staram się wyjść w odpowiednim momencje do innego pokoju i ugryźć się boleśnie w rękę Wtedy hormony stopują
zuzzi wrote:Sądzę, że ciążę biochemiczną przeżywałabym tak samo, jak prawdziwe poronienie. Też jestem wierząca. A poza tym mam nastawienie, że to coś mikroskopijne to już moja dzidzia, tylko w formie na razie dość pierwotnej
Maczek lubi tę wiadomość
-
Matleena, ja właśnie uważam, że nic się nie dzieje przypadkowo. Ja jestem jedną z tych osób, które nie planują. Puszczam wodze i jedyne co robię, to koryguję własne zachowania, wykorzystując nadarzające się okazje. Nigdy nie planowalam, że będę się w życiu zajmować tym, co robię, nigdy nie planowałam, że będę żyć tu, gdzie żyję. Nie powiem, że życie mi się super układa, ale doceniam dobre momenty i akceptuję te złe. Uważam, że zbytnie skupienie się na celu i na dążeniu do niego przesłania nam pewne rzeczy, przestajemy widzieć siebie na tle innych ludzi, zapominamy o nich, robimy się egoistyczni. Egoizm i głupota to coś, co denerwuje mnie w innych najbardziej.
Jeśli coś jest mi pisane, to pojawi się w końcu. Mogę temu jakoś pomóc, ale nie rzucę wszystkiego, żeby skupić się na tym jednym celu, bo życie ma zbyt wiele wymiarów, żeby myśleć tylko o dziecku, albo tylko o kasie, albo tylko o karierze. Czasem czuję, że buddyzm, byłby dla mnie...
Z wiarą mam ten problem, że wiele razy zostałam oszukana przez "pośredników", wiele razy się na nich zawiodłam, więc do kościoła nie chodzę. Wiem, że tam na górze jest Ktoś Mocny, kto nad nami czuwa, dbam o to, żeby być dobrym człowiekiem, ale nie stosuję się do przykazań, tylko kieruję własnym poczuciem etyki. Jeśli koleżanka , zagorzała katoliczka wymyśla na homoseksualistów, to się po prostu odwracam i sobie idę, bo nie znam cudowniejszej pary ludzi, bardziej dobrej i mądrej w swoim związku, niż para moich koleżanek - lesbijek. Nie rozumiem jak ktoś wyznający religię, która jest, jakby nie patrzeć, religią miłości, może mówić takie rzeczy. Wydaje mi się, że ktoś tu coś spieprzył po drodze- "pośrednicy" przetłumaczyli religię po swojemu i w swoich małych kramach co niedzielę sprzedają wersję, która pozwala im legalnie żyć za nasze podatki, wykorzystywać nasze nieletnie dzieci i wpływać na życie społeczne i polityczne.
Bleh.
Dobraaaa, dajcie jakieś lżejsze tamatyMaczek, Amelcia, Emma80 lubią tę wiadomość
-
Matleena wrote:Tak poza tym muszę zamówić witaminy dla siebie i dla męża. Macie coś godnego polecenia? Najlepiej, żeby mu te żołnierze wzmocniło, bo jeśli tam jest problem, to za 3 miechy powinno być lepiej, nie?
edit: ale się to nostalgicznie zrobiło, cieszę się że to nie tylko ja mam takie różne odjazdy lubię czytać co piszecie.. bardzo mądrze i dojrzale piszecie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 stycznia 2015, 13:54
-
Matleena, a odnośnie tych suplementów, to z czym masz w cyklu największe problemy? Ja się nieco oczytalam z supli, przypomnij mi czy masz jakieś stwierdzone choroby albo wyniki badań poza normą?
-
Poważne tematy...
Ja wyznaję zasadę, że "co komu przeznaczone, to na drodze rozkraczone". Uczę się życia bez planowania długoterminowego, bo nijak ma się to do zdarzeń, z którymi muszę się zmierzyć na codzień. I jak mawia mój 80-letni dziadek: jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było.
W Pana Boga wierzę. Do kościoła chodzę (nawet męża zabieram i wiem, że mu ciężko, ale chodzi również). Tak jak pisała Zwei, nie podzielam wielu poglądów głoszonych przez księży/biskupów, choć nadzieję na zmiany daje mi papież Franciszek, który niejednokrotnie wzrusza mnie prostotą swojego przekazu. Coś musi się zmienić. Pan Bóg nie jest drobiazgowy, jest miłością i dobrem. W takiego Boga wierzę.
Jak część z Was wie, w listopadzie straciłam dziecko - poronienie w 12 tc. Podczas całej ciąży modliłam się o zdrowie dla małego. Po jako takim otrząśnięciu się, próbuję to sobie wytłumaczyć, że być może moja modlitwa została wysłuchana. Natura sama doprowadza do selekcji, a ludzie z ogromnymi wadami genetycznymi się nie rodzą/rodzą bardzo rzadko. No i tyle.
Edit:
P.S. Mężowi podawałam zestaw witamin odpowiadający androwitowi, ale zbuntował się, że tyle tego, więc teraz dostaje salfazin zachwalany przez Mar + kwas foliowy.
P.S.2. Głowa mnie migrenowo napierdaczaaaaa i palec w dupce nie pomaga, macie jakieś inne rady?Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 stycznia 2015, 15:19
Maczek lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
a ja miałam jeden taki cykl kiedy zobaczyłam pozytywny test ciążowy - wielka radość potem się potwierdziło ale po tygodniu nagle @ i już test negatywny. Przyjacióły mi współczuły, wszyscy się użalali.. a ja? Ja się cieszyłam, że potrafię zajść w ciążę mimo endometriozy! (gorzej z jej utrzymaniem później ale to i tak była dla mnie wielka radość, co oznaczało że nie mam zapchanych jajowodów i jajeczkuję) więc jedyne co pamiętam z tego całego okresu "mini-ciąży" to wielka radość, że się da - czy jestem złym człowiekiem przez to? powinnam się użalać nad sobą i płakać.. hmm.
lauda. - orgazmy są dobre na ból głowy -
madeleine.m wrote:Do dziewczyn z gdańska. Szukam dobrego ginekologa. Takiego z pasją.
Mam gina z pasją, ale to gin-położnik, nie podejmuje się leczenia niepłodności. Obawiam się, że jak pójdę do niego pod koniec miesiąca, to mnie pogoni do specjalistymadeleine.m lubi tę wiadomość
-
Mnie tam po naprawdę dobrym orgazmie potrafi głowa rozboleć - bo się zapowietrzam i hiperwentyluję
Betonowe gacie maaaam. Nastrój nieustannie leci w dół, mimo moich zabiegów mających na celu podciągnięcie go za mordę do góry. Nawet nasze refleksyjne wpisy, mimo że mądre i rozsądne, wywołały we mnie nieproporcjonalnie dużą dawkę smutku i nostalgii.
Ridż już się do mnie skrada...
-
u mnie chyba też Ridż się skrada...najpierw mega wkur*** sama nie wiem o co, teraz nastrój na płakanie o wszytsko. czyli tzw chuj**nia z grzybnią...
mma nadzieje, że u Was lepiej
ja straciłam Alę w 10 tyg (miała Zespół Turnera)... czsami myślę, że się pozbierałam, ale każda kolejna @ to cios i wszystkie żale wracają...no i czekanie na wyniki badan genetycznych, jak czekanie na wyrokWiadomość wyedytowana przez autora: 7 stycznia 2015, 15:53
-
Gupi ten progesteron, jak spada, to człowiek się ma ochotę pociąć nożem do smarowania masła...
Nasikałam na pierwszy papierek w tym cyklu. Kreska blada, ale mocniejsza niż kiedykolwiek.
Jestę diamentę!
lauda. lubi tę wiadomość
-
Matleena, ja zaczęłam od dwoch suplemetów: witaminy D3 oraz inozytolu, takiego zwykłego. Byłam wtedy w dość słabej kondycji psychicznej, do której doprowadził mnie poprzedni pracodawca. Brałam końskie dawki D3, bo wiedziałam, że jako haszimotka mam pewnie niedobór. [badania potwierdziły, że mimo końskich dawek nadal mam niedobór, ale lewnie mniejszy ]
Do końskich dawek trzeba brać dodatkowo witaminę K2, ale jak będziesz brać D3 w ilości 1000 jednostek, nawet podwojną dawkę, to krzywdy sobie nie zrobisz bez K2. Zwłaszcza zimą. Ja biorę D3 5000j
Co mi dały D3 i zwykły inozytol? Niesamowity luz w dupie. Uspokoiłam się, a inozytol sprawił, że mam jaśniejszy umysł, nie zdarzają mi się zaćmy. D3 poprawiła mi nastrój, stany depresyjne wyparowały. Od czasu do,czasu pojawia się euforia, której nie doświadczyłam od lat. To cudowne uczucie- czuć się jak po odrobinie alkoholu, zupełnie bez alkoholu! Wystarczy, że coś mnie niesamowicie ucieszy! Poczułam różnicę po ponad miesiącu zażywania.Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 stycznia 2015, 16:24
Emma80 lubi tę wiadomość