Wróżenie z wykresów- czarownice w oparach absurdu
-
WIADOMOŚĆ
-
zuzzi wrote:Taaa... metforminę
Najlepiej! Ale co tam, nerki mam przecież aż dwie
Na wyjeździe nie brałam mety ze względu na to, ze piłam więcej niż kieliszek wina... Poza tym przestałam ją brać wkeczorem - zażywam w południe, chociaż i tak jest o przedłużonym uwalnianiu, to nie wiem, czy to wiele zmienia
Jestem ciekawa, czy pan Dong pracuje nad moim endometrium i jajeczkami
-
mar wrote:dziewczyny jak miło tu do Was wrócić po całym dniu i poczytać Wasze posty od razu trochę humor się poprawia.
Ja mam dzisiaj generalnie doła - polecacie coś na doła? Byłam z małżem na nartach, potem nawet ognicho, bardzo miły dzień ze znajomymi ale od wczoraj czuję już dobrze mi znaną pustkę. Dzisiaj się obudziłam i już wiedziałam - nie zajdę w ciążę, nie jest mi to dane.. może to selekcja naturalna? może natura nie chce aby moje geny zostały przekazane dalej? Mam dość walki z endometriozą i mam dość dzielenia się z nią moim ciałem. Mam dość niezidentyfikowanych bóli brzucha. Nawet jeśli zajdę w ciążę to moja endo ją odrzuci. Od wczoraj mam temperaturę 36,6, nic nie jest wysoko, kolejny cykl nieudany. Kolejny lekarz mówi o in-vitro, inny mówi skolei żeby się starać naturalnie bo wszystko jest ok..
wybaczcie mi, że smęcę.. musiałam się komuś wyżalić a co jak co jest to wątek terapeutyczny.
Piję wino i pozdrawiam.
Ja i moja endometrioza.
Chyba Ci progesteron spadł dzisiaj, tak smęcisz. Miałaś wódę pić na to endo, nie wino
Ja już się zdeklarowałam, że invitro nie chcę. Invitro niczego nie leczy. To pójście na łatwiznę- lekarze uwielbiają iść na łatwiznę. Ja chcę być zdrowa i móc mieć dziecko. A nie- tylko mieć dziecko. Jeśli nie da się mnie wyleczyć, to niech giną te geny, trudno.
Co dziecku po chorej matce ze stanami depresyjnymi i cukrzycą? Którą się trzeba będzie na starość opiekować? Gdyby nie moje samozaparcie, zamiast u endo z diagnozą hashimoto, wylądowałabym na antydepresantach albo psychotropach u lekarzy innej specjalizacji Gdyby nie to, że drążę, za kilka lat lekarze obudziliby się, że mam cukrzycę, zapchane żyły i cholesterol nie do zbicia. Takich mamy specjalistów od leczenia w tym kraju... Także ten- walcz o swój dobrostan fizyczny i psychiczny, czytaj zagraniczne wyniki najnowszych badań na temat endometriozy, bo przecież u nas nic się nie dzieje, a lekarze się nie doszkalają. A dziecko się pojawi.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 stycznia 2015, 23:27
mar, Maczek lubią tę wiadomość
-
W związku z tym iż dzisiaj święto Trzech Króli to ja Wam opowiem historię o wyżej wymienionych Na poprawę humoru
Dawno dawno temu....I tak dalej hi hi hi
Przede wszystkim trzej mędrcy zakładali, że niebiosa kręcą się wokół nich - gwiazda świecąca na wschodzie znalazła się tam wyłącznie po to, by mogli za nią podążyć. Po drugie, dotarcie do stajni, gdzie narodził się Jezus, zajęło im całe dwa miesiące, prawdopodobnie dlatego, że nie chcieli się zatrzymać i pytać o drogę. Po trzecie, jaki pożytek miało nowo narodzone dziecko i jego wyczerpana matka z darów składających się ze złota, kadzidła (pachnącej żywicy używanej do okadzania) i mirry (silnie pachnący olej roślinny używany do balsamowania zmarłych)? I na koniec - Trzej Mędrcy? Kto widział trzech mądrych mężczyzn naraz?
Wyobraźmy sobie, że w opowieści występują Trzy Królowe. Spytałyby o drogę, przybyły na czas, żeby pomóc w porodzie, i przyniosły praktyczne dary, taki jak pieluszki, butelki, zabawki i bukiet kwiatów. Następnie usunęłyby zwierzęta na dwór, wysprzątały stajnię, zrobiły zapiekankę i pozostały w kontakcie pocztowym, i od tej pory na całym świecie zapanowałby pokój.
I tu następuje Happy Endmar, Maczek, zwei_kresken, lauda., Amelcia, Katarzyna87 lubią tę wiadomość
-
Zwei dobrze prawi, polać jej! Na endometrium oczywiście
In vitro to przede wszystkim spory biznes i dużo kasy. A procedury mało bezpieczne, jeszcze mniej przyjemne i wysoce zawodne. Jak się o nim uczyłam na studiach, to podano nam statystyki jednej z ówcześnie najlepszych klinik (na dzień dzisiejszy dane sprzed ok. 4-5 lat, jak sądzę). Wiecie, ie było skuteczności w tej super klinice? Ok. 30%.
Ale co to jest skuteczność w tym wypadku? Ilość uzyskanych CIĄŻ. Czujecie to? CIĄŻ, nie urodzeń... A po tym dziadostwie często są poronienia, bo już nie raz słyszałam, że diagnostyka jest do tego stopnia zaniedbana, że czasem nawet tarczycy babeczce nie sprawdzą. No i co jej po takiej w trudach uzyskanej ciąży, jak ma TSH ze 4 i od razu poroni... Masakra.
Lekarze są często niedouczeni, trzeba drążyć i szukać. Też się douczałam o swoim PCOS z artykułów naukowych, anglojęzycznych, ściąganych z akademickich baz danych
Tak wyedukowana pozbyłam się antyków i jakoś ciągnę na suplementach
A teraz czekam na wizytę u naprotechnologa. Słyszałam, że ci goście to są spece od diagnostyki i naprawiania organizmu Bo tak właśnie chcę, jak pisze Zwei - być możliwie zdrowa, a nie tylko na siłę zajść w ciążę
Dam Wam znać po wizycie, czy to jest czegoś warte
-
też jestem przeciwna in-vitro i nawet nie ze względów poglądowych czy religijnych...w moim przypadku już w ogóle nie ma sensu bo moja endometrioza i tak może odrzucić zapłodniony zarodek. Poza tym naturalna selekcja, o której również uczono mnie na studiach - najsilniejszy plemnik łączy się z najsilniejszą komórką, a do in-vitro są one na siłę na chybił trafił "wyjmowane" - po wcześniejszym faszerowaniu kobiety hormonami. Np to dziecko, którego nie chciał usunąć Chazan (taka głośna sprawa była) było całe zdeformowane, no i było właśnie wynikiem in-vitro.
Nie będę już dziś smęcić i idę się z tym położyć. Od jutra nabiorę nowych sił i nadziei do działania, obiecuję Palec w dupę i jedziemy!Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 stycznia 2015, 23:56
-
Mi gin powiedział, że "zawsze mamy invitro" już na pierwszej wizycie, na której powiedziałam, że chcemy się rozmnożyć. Stara jestem w sumie. Ale zaczęłam dojrzewać jakieś 5 lat po koleżankach z klasy, tyle lat faszerowałam sie tabsami, więc myślę, że mam spory zapas jajek do wykorzystania.
Uważam, że rządowy program invitro zrobi więcej złego, niż dobrego, bo lekarze nie skupią się na diagnozowaniu i odpowiednim przygotowaniu pacjentki do zabiegu, tylko będą pykać zabiegi i odbierać kasę z NFZ. Program działał kilka miesięcy, a w Gdańsku w listopadzie limity już się skończyły. Sorry, przygotowanie pacjentki trochę trwa, a tu już- pyk! I kto się teraz przejmie postawieniem mnie do pionu, skoro jest invitro od Tuska/Kopacz?
A czytałyście o kolejnym super-pomyśle ministerstwa? Jak skłonić kobiety do rodzenia w sposób naturalny? Wiadomo- to lepiej dla dziecka, przyjście na świat nie jest dla niego tak ogromnym stresem, jak w przypadku cesarki, bo łagodzi go przejście przez kanał rodny. Zamiast edukować pacjentki i dać im realne prawo do znieczulenia zewnątrzoponowego, to postanowili podziałać na lekarzy. Do tej pory i poród naturalny, i cesarka, były przez NFZ refundowane identyczną kwotą. Teraz za cesarkę szpital dostanie mniej kasy niż za porod naturalny. Już to widzę- słabę tętno płodu, tobie oczy wychodzą z orbit, ale każą ci cisnąć, bo dostaną za to więcej kasy. To na razie tylko projekt, ale jak to wejdzie w życie? Trzeba szybko zachodzic w ciążę
-
Ahoj z rana!
Mój "potfur z loch ness" na wykresie ma pysk z trzech kropek.
Podejrzałam sobie wykres Amelci, bo coś ucichła ostatnio, a tam cuda, cudeńka... Test ciążowy na "-" chyba przedwczoraj, ale temp. obiecująca że ho ho! Poza tym Ridż do niej nie przyszedł.
Alecia idź na betę dziewczyno, plisss...zwei_kresken, Amelcia lubią tę wiadomość
-
Sieeemkaa!
Przybyłam z nową porcją energii i sory za moje wcześniejsze smenty - coś mi do dupy ewidentnie wlazło!
Nie zamierzam się poddawać
zwei - piszesz, że w Gdanku w listopadzie już skończyły się limity na in-vitro - ja dostałam właśnie wczoraj maila, że robią "nowy nabór" bo Ministerstwo dopłaciło do programu. Szkoda, że Ministerstwo nie dopłaca do leczenia niepłodności:( Naprotechnologia sporo kosztuje..
http://www.iv.pl/images/92945576334021556645.jpgzwei_kresken, Maczek lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnylauda. wrote:Ahoj z rana!
Mój "potfur z loch ness" na wykresie ma pysk z trzech kropek.
Podejrzałam sobie wykres Amelci, bo coś ucichła ostatnio, a tam cuda, cudeńka... Test ciążowy na "-" chyba przedwczoraj, ale temp. obiecująca że ho ho! Poza tym Ridż do niej nie przyszedł.
Alecia idź na betę dziewczyno, plisss...
Jak się nic nie zmieni do piątku, wówczas się wybiorę, aczkolwiek nie sądzę, żeby wynik był większy od "0". Jakoś bardzo mnie to ściśnięte kółeczko lubi -
mar wrote:Szkoda, że Ministerstwo nie dopłaca do leczenia niepłodności:( Naprotechnologia sporo kosztuje..
Nooo... Mogliby chociaż częśc diagnostyki zrefundować, byłoby ciut ulgi
Aczkolwiek instruktorka modelu obserwacji bierze od nas 60 zł za godzinę zegarową, to nie jest dużo. Niektórzy biorą i po 150-200 za jedną wizytę, bez względu na czas trwania.
A lekarz, do którego się wybieramy, ma wziąć od nas 150 zł za pierwszą wizytę, która, jak mnie ostrzegła pani z rejestracji, ma trwać 2,5 godziny.
To też nie wydaje się wygórowana kwota. Jakiś czas temu siedziałam u endokrynolog, która tylko trochę się nagadała (w tym sporo pierdół) przez 15 minut, a też zainkasowała 150 zł...
Zobaczę, jak będzie z koszami badań i leków, bo tu może być gorzej. Ale w rejestracji kazano mi wziąć też ze sobą kartę chipową na wizytę. Czyżby coś chcieli przepisać na NFZ?
-
Ja nie chodzę do napro, a wydałam już kilka par butów na podstawowe w mojej sytuacji badania W połowie sierpnia odstawiłam tabletki, jakby na to spojrzał ktoś z zewnątrz, to już by mnie wysłał do specjalisty od niepłodności. A ja przecież w tym czasie miałam tylko 2 cykle, oba bez owulacji Kto zachodzi po 2 cyklach!
Także luz w dupie i robimy swoje. Zaczynam nową pracę, jak znam życie, to jak zajdę w ciążę , to tak niefortunnie, że będę musiała poinformować pracodawcę w okolicach końca okresu próbnego przy umowie na czas określony, trzeba go poinformować do końca trzeciego miesiąca. Na pewno wyjdzie z tego coś skomplikowanego, zawsze tak mam
Głupi mam wykres. Widzicie coś na nim? -
Lucyna D. z Lubawy sama mroziła swoje dzieci, a na forach raczej nikt jej nie popierał
A tak poważnie, to ja nie mam chyba aż takich wątpliwości moralnych. Z tym mrożeniem. Ciągle nie dociera do mnie, że na tym etapie komorkowym to już jest człowiek, istota. Tak samo jak ciąża biochemiczna to dla mnie nie jest jeszcze poronienie.
Przeraża mnie bardziej fakt, że najpierw sami doprowadzamy nasze organizmy do stanu, w którym tracimy możliwość reprodukcji, a potem kombinujemy technologią, żeby przywrócić namiastkę tej płodności. To jakiś absurd. Najpierw koncerny produkują chemię, którą wchłaniamy z jedzeniem, wodą, powietrzem, a potem te same koncerny faszerują nas chemią przeciw efektom tamtej chemii, żebyśmy mogli jakoś żyć. Kolejne pokolenia będą coraz słabsze, nasze córki i synowie będą mieli jeszcze większe problemy z przekazaniem tych kiepskich genów, aż w końcu wyginiemy jak dinozaury. Może to i dobrze
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 stycznia 2015, 12:32
-
zwei_kresken wrote:
Głupi mam wykres. Widzicie coś na nim?
zwei.. kochana! RÓW MARIAŃSKI JAK W MORDĘ STRZELIŁ! myślę, że to bardzo dobry znak:) to oznacza, że Twój rowek ma się dobrze i jest gotowy na pytongowanie!
http://www.iv.pl/images/73001256609807689818.jpg
przyszła mama:), zwei_kresken, Eva82 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
ps. co to in-vitro to jeden ksiądz mi powiedział, że jest wersja dla katoloków - 1:1. jedna komórka, jeden plemniczek - bez mrożenia zarodków. Bo Kościół nie popiera mrożenia zarodków. Znam jedną bardzo zagorzałą chrześcijankę, która skorzystała właśnie z tej metody
zwei_kresken lubi tę wiadomość
-
mar wrote:ps. co to in-vitro to jeden ksiądz mi powiedział, że jest wersja dla katoloków - 1:1. jedna komórka, jeden plemniczek - bez mrożenia zarodków. Bo Kościół nie popiera mrożenia zarodków. Znam jedną bardzo zagorzałą chrześcijankę, która skorzystała właśnie z tej metody
Ta, co co chwilę mi miga w reklamie sieci komórkowej? Ahahahahahaha.