35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyto jest bardzo trudna decyzjaBursztyn wrote:byc moze
ale dyskusja byla o czyms innym
ale , uwierz mi, o wiele trudniejsza jest o zostawieniu na swiecie jedynaka, szczegolnie w moim przypadku i pewnie wiele innych matek....wtedy własny egoizm i wizje innego materialu biologicznego rozmnazającego sie z twoim mężem blednie..
malgos741, Sabina, moremi, beates, Mega, caffe, iwcia77, kkisia, SolarPolar lubią tę wiadomość
-
zauwaz, ze ja nie wartosciuje takiej czy innej decyzji i niegdzie nie napisalam o egoizmie, czzy jego brakuHeretyczka wrote:to jest bardzo trudna decyzja
ale , uwierz mi, o wiele trudniejsza jest o zostawieniu na swiecie jedynaka, szczegolnie w moim przypadku i pewnie wiele innych matek....wtedy własny egoizm i wizje innego materialu biologicznego rozmnazającego sie z twoim mężem blednie..
nie wiem dlaczego pojawia sie tutaj slowo egoizm?
mozna zrozumiec z tego co napisalas ze chceesz postarac sie o rodzenstwo dla Tupka zeby nie byl sam, a przeciez nie wiesz czy rodzenstwo bedzie mialo plan na zycie zgodny z Twoim?
Chyba rozmowa schodzi na inny temat
a ja pisalam tylko o moim osobistym podejsciu do sprawy dawcow, problemach z tym zwiazanych i tyle
a kazdy niech robi to co uwaza za sluszne
nie kazdy musi podzielac moje zdanie
Simba lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnynie mialam na mysli twojego przypadkuBursztyn wrote:zauwaz, ze ja nie wartosciuje takiej czy innej decyzji i niegdzie nie napisalam o egoizmie, czzy jego braku
nie wiem dlaczego pojawia sie tutaj slowo egoizm?
mozna zrozumiec z tego co napisalas ze chceesz postarac sie o rodzenstwo dla Tupka zeby nie byl sam, a przeciez nie wiesz czy rodzenstwo bedzie mialo plan na zycie zgodny z Twoim?
Chyba rozmowa schodzi na inny temat
a ja pisalam tylko o moim osobistym podejsciu do sprawy dawcow, problemach z tym zwiazanych i tyle
a kazdy niech robi to co uwaza za sluszne
nie kazdy musi podzielac moje zdanie
mam na mysli sytuacje kiedy kobieta starajaca sie o rodzenstwo dla dziecka odrzuci taka mozliwosc w przypadku obcych jajek tym samym skazuje jedynaka na samotnosc kiedy ona kaputnie...chociaz wiekszosc matek mysli że sa niesmiertelne
rodzenstwo wychowywane razem zawsze jakas wiez łączy, chodzi mi o duchową , biologiczna tutaj nie ma znaczenia..
fajnie jest miec rodzine wokół siebie, ludzi których sie kocha za którymi sie teskni, zwłaszcza kiedy rodzice odejdą na zawsze.... -
U mnie horyzont z dawcą spermy jest całkiem realny, nikomu nie życzę tych dylematów, dla mojego męża wynik badania kariotypów i później dochodzenie do tych wniosków to było jak żałoba, ogromny stres, spać wtedy nie mogliśmy. Mam nadzieję że nam się uda w rządowym (z naszymi kijankami), ale jak nie - to zostaje in-v AID. Mocne kijanki z mocnymi jajkami, realnie dadzą nam największe szanse na dziecko....Przykre ale prawdziwe.
Przyjemne to nie jest, ale dzieci z in-vitro jest na świecie coraz więcej. Tak jak teraz się uczy w szkołach integrować z niepełnosprawnymi (sory za porównanie), myślę że przestanie to być tabu że ktoś urodził się dzięki in-vitro...
Gdyby problem był po mojej stronie - adoptowałabym komórkę bez wahania
Sabina, Heretyczka, malgos741, paszczakin, moremi, caffe, iwcia77, kkisia, SolarPolar, ComeToMeBaby, BISCA, Simba lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWitam
Wlazłam, niedziela wieczór, a tu takie poważne tematy...
Burszta piszesz, że są kobiety, które mimo, że urodziły dzieci z takiej adopcji nie potrafiły pokochać tego dziecka, ale z tego co czytałam, taki problem mają róznież kobiety, które urodziły własne biologicznie i genetycznie dziecko. Więc wydaje mi się, że wszystko zależy od tego, jak bardzo ta decyzja została przemyślana, jak bardzo pragnie się dziecka i psychiki kobiety.
Nigdy nie musiałam zastanawiac się nad adopcją zarodka, ale gdybym nie miała dziecka, a to byłaby jedyna szansa na dziecko, to tak, wzięłabym. Nosiłabym pod sercem upragnione dziecko, dbała o nie i czekała na jego pierwsze ruchy, potem na pierwszy dotyk, świadomy uśmiech i słowo "mama".
Heretyczka, malgos741, Mala79, Mimbla, Aasiula, kapturnica, beates, macduska, anna maria, moremi, Dziobak, paszczakin, Mega, caffe, Bozia3, iwcia77, kkisia, SolarPolar, ComeToMeBaby, ania.g, BISCA, Simba lubią tę wiadomość
-
paszczakin wrote:Dokładnie.. My np mamy prawie zerowe szanse na adopcje niemowlaka. A jesteśmy zajebista rodzina

A uważam, że pierwsze miesiące bycia w zyciu dziecka mają większe znaczenie niż geny.
my też w ośrodku adopcyjnym usłyszeliśmy że mamy zerowe szanse na adopcje niemowlaka czy nawet małego dziecka do 2 r.ż. "Bo dzieci chcą mieć młodych rodziców" a mój mąż jest ode mnie starszy nieco. Mamy przechlapane.
Rzecz jasna ta pani psycholog wywaliła tą swoją opinię po tym jak ja opowiedziałam o swoich stratach zarodków/ poronieniach/ zamrożonych 2 zarodkach (reakcja? oczy jak talerze ona o in-v nic nie wie..) i o tym że mąż ma translokację zrównoważoną w kariotypie. Zero empatii i jeszcze taki wyrok, bo mąż jest ode mnie starszy.
Wyszliśmy stamtąd po 5 minutach rozmowy. Ryczałam jak bóbr. Zostaje mi in-vitro AID, wiecej do tematu adopcji nie wrócę.
Sabina, Heretyczka, malgos741, macduska, moremi, paszczakin, caffe, megan8, iwcia77, kkisia, ComeToMeBaby, BISCA, Simba lubią tę wiadomość
-
piękne słowa...Sabina wrote:Witam
Wlazłam, niedziela wieczór, a tu takie poważne tematy...
Burszta piszesz, że są kobiety, które mimo, że urodziły dzieci z takiej adopcji nie potrafiły pokochać tego dziecka, ale z tego co czytałam, taki problem mają róznież kobiety, które urodziły własne biologicznie i genetycznie dziecko. Więc wydaje mi się, że wszystko zależy od tego, jak bardzo ta decyzja została przemyślana, jak bardzo pragnie się dziecka i psychiki kobiety.
Nigdy nie musiałam zastanawiac się nad adopcją zarodka, ale gdybym nie miała dziecka, a to byłaby jedyna szansa na dziecko, to tak, wzięłabym. Nosiłabym pod sercem upragnione dziecko, dbała o nie i czekała na jego pierwsze ruchy, potem na pierwszy dotyk, świadomy uśmiech i słowo "mama".
Mimbla, Sabina lubią tę wiadomość
01.2015 iui
invicta Gdańska
10.2015 iui
Artemida Olsztyn
ivf Kwiecień punkcja 14.04.2016
kariotypy ok
mutacja MTHFR
ivf listopad Novum co ma być to będzie...transfer 18.11.2017
-
nick nieaktualnydokładnie....mama jest ta która po nocach nie spi,karmi aż włosy wypadają, wyciera rzygowiny i nosi skarba az kregosłup wysiada....co innego jest ważne? takiej więzi nie da sie niczym przekreslićSabina wrote:Witam
Wlazłam, niedziela wieczór, a tu takie poważne tematy...
Burszta piszesz, że są kobiety, które mimo, że urodziły dzieci z takiej adopcji nie potrafiły pokochać tego dziecka, ale z tego co czytałam, taki problem mają róznież kobiety, które urodziły własne biologicznie i genetycznie dziecko. Więc wydaje mi się, że wszystko zależy od tego, jak bardzo ta decyzja została przemyślana, jak bardzo pragnie się dziecka i psychiki kobiety.
Nigdy nie musiałam zastanawiac się nad adopcją zarodka, ale gdybym nie miała dziecka, a to byłaby jedyna szansa na dziecko, to tak, wzięłabym. Nosiłabym pod sercem upragnione dziecko, dbała o nie i czekała na jego pierwsze ruchy, potem na pierwszy dotyk, świadomy uśmiech i słowo "mama".
dorbie, Sabina, anna maria, Mimbla, Mega, iwcia77, BISCA lubią tę wiadomość
-
jesli odrzuci taka moziwosc to znaczy ze nie czuje ze moglaby temu sprostacHeretyczka wrote:nie mialam na mysli twojego przypadku
mam na mysli sytuacje kiedy kobieta starajaca sie o rodzenstwo dla dziecka odrzuci taka mozliwosc w przypadku obcych jajek tym samym skazuje jedynaka na samotnosc kiedy ona kaputnie...chociaz wiekszosc matek mysli że sa niesmiertelne
rodzenstwo wychowywane razem zawsze jakas wiez łączy, chodzi mi o duchową , biologiczna tutaj nie ma znaczenia..
fajnie jest miec rodzine wokół siebie, ludzi których sie kocha za którymi sie teskni, zwłaszcza kiedy rodzice odejdą na zawsze....
trzeba to uszanowac tak samo jak decyzje o adopcji zarodka
tu chyba nie ma dobrych lub zlych decyzji
kapturnica, Simba lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
oczywiscie, dokladnie o tym samym napisalam, o swiadomosci sytuacjiSabina wrote:Witam
Wlazłam, niedziela wieczór, a tu takie poważne tematy...
Burszta piszesz, że są kobiety, które mimo, że urodziły dzieci z takiej adopcji nie potrafiły pokochać tego dziecka, ale z tego co czytałam, taki problem mają róznież kobiety, które urodziły własne biologicznie i genetycznie dziecko. Więc wydaje mi się, że wszystko zależy od tego, jak bardzo ta decyzja została przemyślana, jak bardzo pragnie się dziecka i psychiki kobiety.
no widzisz, ty wzielabys, a ktos inny nieSabina wrote:Nigdy nie musiałam zastanawiac się nad adopcją zarodka, ale gdybym nie miała dziecka, a to byłaby jedyna szansa na dziecko, to tak, wzięłabym. Nosiłabym pod sercem upragnione dziecko, dbała o nie i czekała na jego pierwsze ruchy, potem na pierwszy dotyk, świadomy uśmiech i słowo "mama".
ja np.mialabym z tym problem(i jak sie okazuje nie tylko ja)Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 września 2015, 22:18
-
Kobity, zanim ktoras cos zle zrozumie- bo widze ze rozmowa schodzi na jakies poboczne tory: nie jestem przeciwko adopcji zarodkow, napisalam tylko o problemach ktore sie z tym wiaza- bo tego sie nie da uniknac, i o wlasnych ograniczeniach, naprawde podziwiam osoby ktore sie decyduja na taka opcje, bo nie wiem czy byloby mnie na to stac psychicznie, byc moze ze nie mam az takiego parcia
Mala79, kapturnica, Sabina, Mega, Bozia3, Aasiula, iwcia77, SolarPolar, ComeToMeBaby lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyto że nie czuje nie znaczy że nie mogłaby...Bursztyn wrote:jesli odrzuci taka moziwosc to znaczy ze nie czuje ze moglaby temu sprostac
trzeba to uszanowac tak samo jak decyzje o adopcji zarodka
tu chyba nie ma dobrych lub zlych decyzji
no nie ma....są tylko dobre lub złe kosekwencje decyzji.. -
nick nieaktualnyDobry na wieczór
A coz to za ciezkie tematy w niedziele na forum?
Ja skomentuje to moze banalnie prosto ale to kazdej indywidualne podejście..
Jedna jest silna psychicznie i jest w stanie pokonac wszelkie tematy jakie sie z nim wiaza, a inna polegnie na samym początku bo nie jest w stanie.
Nie ma reguly, nie ma zlotej mysli, zlotego srodka ktory pomogl by zrozumiec co siedzi w naszych glowach do czego jestesmy w stanie sie posunac zzeby zobaczyc magiczne dwie kreski od ktorych wszystko sie zaczyna....
Jak dla mnie temat rzeka...
Heretyczka, anna maria, paszczakin, Aasiula, iwcia77, moremi, ComeToMeBaby lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnymyśle że z chwilą pojawienia sie Natanka cały twój dotychczasowy światopogląd pójdzie sie je...Bursztyn wrote:Kobity, zanim ktoras cos zle zrozumie- bo widze ze rozmowa schodzi na jakies poboczne tory: nie jestem przeciwko adopcji zarodkow, napisalam tylko o problemach ktore sie z tym wiaza- bo tego sie nie da uniknac, i o wlasnych ograniczeniach, naprawde podziwiam osoby ktore sie decyduja na taka opcje, bo nie wiem czy byloby mnie na to stac psychicznie, byc moze ze nie mam az takiego parcia
anna maria, Sabina, moremi, Mega, iwcia77, kkisia, BISCA, Simba, krycha.stara lubią tę wiadomość
-
Oj ciężki temat kurde wałkujecie kobitki .
Oby jak najmniej musiało stawać przed takim dylematem.
Mysle ,że najważniejsze to podjąć decyzje w zgodzie przede wszystkim z samym sobą .
Dobrze ,że są ludzie , którzy adoptują dzieci z rozbitych rodzin bo mogą dać im troche szczęścia i radości .Ja wiem ,że nie byłabym w stanie adoptować i pokochać dziecko nie spokrewnione ze mną lub z moim mężem .
Ale punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.
Wiem ,że mam ten komfort ,że mam już biologicznie syna i mam nadzieje kolejnego na dniach całego i zdrowego .
anna maria, Bursztyn, Mala79, Mimbla, Heretyczka, Sabina, Mega, sandra80, Aasiula, iwcia77, kkisia, SolarPolar, efcia, ComeToMeBaby, ania.g, krycha.stara lubią tę wiadomość


-
Ewka, jesli ktos nie czuje to znaczy ze nie czujeHeretyczka wrote:to że nie czuje nie znaczy że nie mogłaby...
no nie ma....są tylko dobre lub złe kosekwencje decyzji..
to tak jak ktos nie chce miec dzieci
nie chce i juz i godzi sie z konsekwencjami tej decyzji, i one nie sa ani dobre ani zle
kapturnica, iwcia77, SolarPolar, ComeToMeBaby lubią tę wiadomość
-
ale jaki swiatopoglad sie pojdezie j....? nagle zaczne chciec adoptowac zardki?Heretyczka wrote:myśle że z chwilą pojawienia sie Natanka cały twój dotychczasowy światopogląd pójdzie sie je...

gdybym chciala Natanka za wszelka cene to dawno bylabym po ivf, albo po adopcji komorek cholera wie kogo
kapturnica, anna maria, ComeToMeBaby lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyczemu cholera wie kogo? człowieka jak my....nie lepszego i nie gorszegoBursztyn wrote:ale jaki swiatopoglad sie pojdezie j....? nagle zaczne chciec adoptowac zardki?
gdybym chciala Natanka za wszelka cene to dawno bylabym po ivf, albo po adopcji komorek cholera wie kogo
Mimbla, krycha.stara lubią tę wiadomość






